imalopolska

najnowsze wiadomości

June 2020

Świat

Paliwo, które wyciekło w Norylsku, przenika przez zapory na rzekach

v69scn8dp9ds9kz4m5wcf2qg3a6xsjum.jpg


Ekolodzy ostrzegali, że olej napędowy, który trafił do rzek po wycieku z elektrowni, jest bardziej toksyczny niż ropa naftowa

Po wycieku paliwa w Norylsku na północy Rosji i ustawieniu na rzekach pływających zapór, mających ograniczyć rozlewanie się plamy oleju, paliwo przedostało się za zapory i stężenie produktów naftowych za nimi przekracza normy – poinformowały władze we wtorek.

– Za zaporami widzimy duże stężenie rozpuszczonych produktów naftowych. Zatem na dziś zapory – taka jest nasza wstępna ocena – są nieskutecznym sposobem na wykluczenie zanieczyszczenia obiektów wodnych – powiedziała wiceminister ekologii w regionalnym rządzie Julia Gumeniuk.

 

Urzędniczka dodała, że być może zapory zostały ustawione zbyt późno.

 

ZOBACZ: Ludzie mdleli na ulicy, trujący gaz przedostał się do domów. Nie żyje 13 osób, setki w szpitalach

 

Przekroczenie norm wykryto w wodzie poza zaporami ustawionymi na rzece Ambarnaja. Obecność produktów naftowych stwierdzono także w jeziorze Piasino – poinformował gubernator Kraju Krasnojarskiego Aleksandr Uss. Podkreślił, że teraz nie można dopuścić do przedostania się paliwa do rzeki Piasina, która z jeziora biegnie dalej na północ i wpada do Morza Karskiego.

 

Olej napędowy bardziej toksyczny niż ropa naftowa

 

Wcześniej już ekolodzy ostrzegali, że olej napędowy, który trafił do rzek po wycieku z elektrowni, jest bardziej toksyczny niż ropa naftowa i że nie będzie można go całkowicie usunąć.

 

Do największego w rosyjskiej Arktyce wycieku paliwa doszło 29 maja. Około 21 tysięcy ton oleju napędowego wyciekło ze zbiornika na terenie elektrowni należącej do Norylsko-Tajmyrskiej Firmy Paliwowo-Energetycznej. Gubernator Uss poinformował Moskwę o katastrofie 31 maja. Najpierw utrzymywano, że nie ma groźby skażenia. Ratownicy przybyli na miejsce katastrofy w nocy z 31 maja na 1 czerwca, a dwa dni później prezydent Rosji Władimir Putin wprowadził w Norylsku stan wyjątkowy.

grz/ PAP

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Świat

Koronawirus w Nowej Zelandii. Premier: Wyzdrowiał ostatni zakażony pacjent

000A6KANSSMPPG6I-C411.jpg


Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern ogłosiła w poniedziałek, 8 czerwca, zatrzymanie rozprzestrzeniania się koronawirusa po tym, jak wyzdrowiała ostatnia z zakażonych w kraju osób. Premier zapowiedziała również zniesienie wszystkich restrykcji z wyjątkiem tych dotyczących ruchu na granicach.

Ardern poinformowała na konferencji prasowej, że żaden z 40 tys. testów na obecność koronawirusa, przeprowadzonych w Nowej Zelandii w ciągu ostatnich 17 dni, nie dał wyniku pozytywnego.

“Jesteśmy pewni, że wyeliminowaliśmy transmisję wirusa w Nowej Zelandii na chwilę obecną. Ale eliminacja to nie jest jeden punkt w czasie, potrzebny jest ciągły wysiłek” – powiedziała szefowa rządu. Dodała, że jest przekonana, iż “prawie na pewno” nowe przypadki infekcji pojawią się w Nowej Zelandii, ale wówczas kraj będzie bardziej przygotowany na kontrolę rozprzestrzeniania się koronawirusa.

Rząd w Wellington zdecydował, że od wtorku, 9 czerwca, zniesione zostaną ograniczenia, włącznie z zakazem zgromadzeń publicznych, ale pozostaną w sile restrykcje dotyczące ruchu na granicach.

“Choć nasza praca jeszcze się nie skończyła, z pewnością osiągnęliśmy kamień milowy. A więc mogę zakończyć zwykłym ‘dziękuję, Nowa Zelandio'” – ogłosiła polityk.

Dzięki wczesnemu wprowadzeniu rygorystycznych restrykcji i zamknięciu granic w Nowej Zelandii udało się powstrzymać epidemię na początkowym etapie. 

W pięciomilionowym kraju zanotowano 1504 przypadki infekcji koronawirusem. Na COVID-19 zmarły 22 osoby.

Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki:

Polska na tle świata

Sytuacja w poszczególnych krajach

Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców


Source link

Polska

Biskup z filmu Sekielskich poprosił o modlitwę. Co na to wierni?

63q3vxtr3akutspgfsgdgd5yuzbrpidv.jpg


List biskupa trafił do wszystkich parafii w diecezji kaliskiej. Jego odczytanie zajęło 5 minut. Ostatnie zdanie to prośba o modlitwę “w czasie medialnej nagonki” na osobę biskupa, “aby uświęcony mocą ducha świętego mógł zawsze służyć Bogu” – prosił wiernych bp Janiak.

 

ZOBACZ: Bunt przeciwko biskupowi z filmu Sekielskich

 

Biskup kaliski oskarżany jest w filmie braci Sekielskich o tuszowanie pedofilii w swojej diecezji. Prymas Polski po filmie skierował sprawę do Watykanu. Stolica Apostolska wszczęła postępowanie i wyznaczyła do przeprowadzenia dochodzenia abp. Stanisława Gądeckiego.

 

– W swoim liście biskup mówi, że padł ofiarą medialnej nagonki. Ale jeśli tak, to musielibyśmy powiedzieć, że do tej nagonki dołączył też Watykan – zauważył Piotr Jóźwik, zastępca redaktora naczelnego “Przewodnika Katolickiego”.

 

“Krzywdę im robią, jeszcze się modlić za biskupa?”

 

Diecezja kaliska należy do jednej z najbardziej religijnych w kraju. List biskupa wzbudził skrajne emocje u wiernych.

 

“Jaka nagonka medialna, skoro są na to dowody?”, “To jest wewnętrzna sprawa kościoła”, “Prawda zawsze musi wyjść na jaw, nie można jej zamiatać gdzieś tam pod dywan”, “Krzywdę im robią, jeszcze się modlić za biskupa?” – to tylko niektóre komentarze, których wierni udzielili reporterowi “Wydarzeń” Stanisławowi Wrykowi.

 

– To co w liście pisałem, to jest wszystko aktualne. Proszę o modlitwę – skomentował Polsat News sam bp. Janiak.

 

Wideo: Materiał “Wydarzeń” z diecezji kaliskiej

  

Terlikowski: to już nawet nie jest żenada

 

Tomasz Terlikowski, katolicki publicysta i konsultant w filmie Sekielskich, zdecydował się na zamieszczenie w sieci ostrego komentarza. “To już nawet nie jest żenada, to niestety dowodzi braku wiary w Bożą sprawiedliwość” – napisał na Facebooku.

 

 

– Biskup powinien prosić w tym momencie o modlitwę za ofiary, za tych wszystkich, którzy są skrzywdzeni, którzy zderzyli się z instytucją i w tej chwili mają w związku z tym ogromny problem z uwierzeniem w Chrystusa – mówił Terlikowski w rozmowie z reporterem “Wydarzeń”.

 

– Modlić się jedynie w tym kontekście, aby sprawę wyjaśnić rzetelnie, rzeczowo i do końca. Nawet gdyby miało się to odbyć kosztem biskupa Janiaka, bo chodzi o dobro dzieci – stwierdził prof. Przemysław Rotengruber, etyk i filozof z UAM w Poznaniu.

 

Prymas Polski i Przewodniczący Episkopatu odmówili “Wydarzeniom” komentarza do listu bp. Janiaka.

bia/ml/ Polsat News


Source link

Zdrowie

NOWA METODA ZABICIA KORONAWIRUSA. APEL PROFESORA JUDINA DO WIRUSOLOGÓW I LUDZI – Wolna Polska – Wiadomości

unnamed-1.jpg


Judin Giennadij Wasiljewicz doktor nauk medycznych, profesor – transplantolog, Honorowy Wynalazca ZSRR, 30 lat kierował dwoma wydziałami Akademii Medycznej, ma tysiące studentów, byłych studentów.

• Profesor proponuje łatwy sposób leczenia COVID-19, wypróbowany na sobie osobiście •

Profesor poświęca swój wynalazek 90. rocznicy IGMI – IwGMA (skrót od: Iwanowski Państwowy Instytut Medyczny – Iwanowska Państwowa Akademia Medyczna ; ros: Ивановский государственный медицинский институт (ИГМИ), Ивановская государственная медицинская академия (IwGMA) …

***
… Obecnie w umysłach ludzi na całym świecie jest tylko jedno – pandemia Covid-19.

Ludzie nie żyją, boją się. Boją się zarazić nowym wirusowym przybyszem i umrzeć. Jakież wielkie osiągnięcia XXI wieku, Wy, Panowie – wirusolodzy przygotowaliście, aby uchronić ludzi przed tą plagą? Są ich trzy: myć ręce z mydłem, nosić maseczkę i izolować się od innych.
Rzeczywiście, Wasze zasługi dla ludzi są trudne do przecenienia.

Mówią, że nauczyliście lekarzy wykrywania wirusa w nosogardzieli człowieka.

W chwili obecnej lekarze ze wszystkich krajów konkurują ze sobą, kto wykonał więcej testów. Po co je robić? No dobrze, ustaliliście, że pacjent jest zarażony koronawirusem i co dalej? Przecież leczyć chorobę koronawirusa nie umiecie: nie ma leków, nie ma szczepionki i nie wiadomo, kiedy będzie. W międzyczasie, kiedy szczepionka będzie przygotowywana, pojawi się mutant, który być może będzie na nią odporny. I Wy, bezradni, skazujecie pacjenta na to, że wirus z nosogardzieli bez przeszkód schodzi do dróg oddechowych, wnikając w komórki tkanki płucnej, powodując zapalenie płuc, a w rezultacie ich martwicę.

Cóż, w jakiś sposób kosztem życia milionów ludzi pandemia sama się skończy. A co będzie, jeśli nagle przyjdzie druga, piąta, dziesiąta „fala”? Ponownie pandemia, ponownie kwarantanna, nieodwracalne porażki światowej gospodarki, ludzie pozostawieni pracy, w biedzie, głodzie itp.

Wielki Einstein powiedział kiedyś: „Odkryć dokonują ignoranci”. Nie znam się na wirusologii. Ale mam bezpośredni związek z medycyną: ja, Judin Giennadij Wasiljewicz, doktor nauk medycznych, profesor transplantolog, Honorowy Wynalazca ZSRR, przez 30 lat prowadziłem dwa wydziały w Akademii Medycznej, mam tysiące studentów, byłych studentów. I wstydziłem się bardzo, że ja, wynalazca, profesor, nie mogę pomóc moim byłym studentom, a teraz lekarzom, którzy umierają wraz ze swoimi pacjentami. Postanowiłem wykorzystać „resztki mojego starczego mózgu” i opracowałem „Metodę zapobiegania i leczenia choroby koronawirusowej na jej wczesnym etapie poprzez zniszczenie wirusa w nosogardzieli przez działanie wysokich temperatur”. Ponieważ jestem certyfikowanym specjalistą patentowym, natychmiast napisałem treść wynalazku.

Naukowe uzasadnienie metody. Wirus jest nowy. Literatury naukowej całkowicie brak, więc musiałem korzystać z danych internetowych.

Covid-19 to cząsteczka RNA powleczona błoną lipidową (tłuszczową). W temperaturze +60 stopni umiera po 10 minutach. W ciągu pierwszych 4 do 6 dni, przenikając do ludzkiego ciała drogą powietrzno – kropelkową, wirusy znajdują się w ślinie jamy ustnej i śluzie nosowo-gardłowym, skąd są pobierane w celu zdiagnozowania infekcji. Następnie wirusy podczas oddychania, schodzą w dół drogami oddechowymi i wnikają do komórek pęcherzykowych, poza którymi nie mogą istnieć. Prowadzi to do zapalenia płuc i w ostateczności do martwicy płuc.

Proponuję: zniszczyć, dezaktywować wirusy, które jeszcze nie wniknęły do wnętrza komórek, przez oddziaływanie temperatury + 80 + 90 stopni, uprzednio rozpuszczając ich błonę lipidową za pomocą sody.

Metoda jest następująca.

Lekarz oddziału chorób zakaźnych, który przez cały dzień kontaktuje się z zarażonymi Covid-19 pacjentami, przychodzi do domu, „myje ręce dobrym mydłem”, następnie nalewa do czajnika 1 litr zimnej wody, wsypuje do niego 1 łyżkę sody spożywczej, stawia czajnik na gazie i doprowadza do wrzenia. Następnie pochyla nos i usta nad czajnikiem i wdycha parę przez 15 minut.

Oczywiste jest, że taki seans inhalacji może przeprowadzić w dowolnym momencie dowolna osoba, niezawodnie dezaktywując wszystkie wirusy, które dostały się do nosogardzieli.

W tym samym czasie soda rozpuszcza błonę lipidową wirusa, a gorąca para dosłownie „gotuje golutkie wirusy” w gorącej ślinie i śluzie. W razie wątpliwości procedurę można powtórzyć bez powodowania jakiejkolwiek szkody dla organizmu. Mój duchowy ojciec, ojciec Wadim, który wykonał tę procedurę, powiedział, że jest ona bardzo przyjemna.

W nocy z 16 na 17 marca 2020 roku, kiedy pojawiły się dopiero pierwsze informacje o pandemii, obudziłem się z powodu tego, że moja klatka piersiowa była ściśnięta i nie mogłem głęboko zaczerpnąć powietrza.

Rano ubrałem się i poszedłem do apteki (500 m). Miałem taką zadyszkę, że zatrzymywałem się pięć razy w drodze tam i z powrotem. Towarzyszył temu wszystkiemu suchy, częsty „uporczywy” kaszel. Jednocześnie nie było żadnych objawów, takich jak katar, gorączka, ból głowy. Po powrocie do domu, długo nie myśląc, wykonałem zwykły seans opisanej inhalacji sodowej, powtarzając go w porze obiadu i wieczorem. Stan znacznie się poprawił.

17 marca inhalacje powtórzyłem trzy razy. Do wieczora objawy zniknęły i zapomniałem o tym nieprzyjemnym wydarzeniu. Dlaczego nie namyślając się sięgnąłem do tej procedury? Rzecz w tym, że w naszej wiosce na orłowszczyźnie wszystkie przeziębienia u dzieci i dorosłych były leczone w jeden sposób: oddychały parą nad garnkiem z gotowanymi ziemniakami. Moja niepiśmienna babka Pasza, pracująca jako służąca, nauczyła się tej techniki od swoich panów (właścicieli ziemskich – AL) i stała się ona tradycyjną w naszej rodzinie już od ponad 100 lat.

Później, kiedy zacząłem uzasadniać moją metodę, zdałem sobie sprawę, że byłem zarażony Covid-19, którego wyleczyłem przez kilkakrotne inhalacje gorącej pary wodno-sodowej w bardzo wczesnych stadiach choroby w ciągu dwóch dni. Potwierdził to przypadek leczenia podobnych objawów mojej emerytowanej siostrzenicy, która zastosowała się do moich zaleceń i została również wyleczona w ciągu dwóch dni. Oczywiście 2 przypadki nie są wiarygodnym potwierdzeniem, ale jestem głęboko przekonany, że „nie należy truć gęsi” i nie pozwalać na pojawienie się opisanych objawów lecz zawczasu zapobiec wystąpieniu choroby. Zrozumiałem również korzystną funkcję sody.

Ponieważ nie ma analogów i prototypu mojej metody, nie mam możliwości porównania jej z innymi. Dlatego od razu przejdę do oczekiwanej użyteczności jej użycia.

1. Metoda ta gwarantuje zapobieganie rozwoju choroby koronawirusowej poprzez jej dezaktywację przez oddziaływanie podwyższonych temperatur w nosogardzieli.
2. Metoda jest naukowo uzasadniona, tania, prosta i może być wykonana przez każdą osobę w domu.
3. Metoda jest obiecująca, ponieważ gwarantuje zniszczenie dowolnego mutanta, jeśli jego cechy fizyczne są podobne do Covida-19.
4. Światu nie grożą powtórne „fale”, ponieważ przy prawidłowej organizacji profilaktycznego stosowania metody problem Covid-19 zostanie rozwiązany.

W związku z powyższym wzywam:

Ludzie świata! Po otrzymaniu tej informacji nie zwlekając pooddychajcie nad czajnikiem parą z wrzącego roztworu sody i wody przez 15 minut, a następnie – w zależności od okoliczności. Pieniędzy mi nie proponować! To ja musiałbym płacić Państwu Sowieckiemu, które dało mi największe szczęście – przez pół wieku komunikowania się z najpiękniejszymi, najbardziej utalentowanymi, inteligentnymi, dobrze oczytanymi, szlachetnymi, duchowymi, towarzyskimi, wesołymi i przyzwoitymi studentami IGMI – IwGMA! W tym roku uniwersytet obchodzi swoją 90-tą rocznicę. Dedykuję jemu mój wynalazek. Życzę wszystkim dobrego zdrowia!

Iwanowo
01. 05 2020
Profesor G. JUDIN

Źródło:
ОБРАЩЕНИЕ профессора Г. Юдина к вирусологам и людям планеты
https://3rm.info/main/80209-obraschenie-professora-g-judina-k-virusologam-i-ljudjam-planety.html
19.5.2020 r.

Tłumaczył Andrzej Leszczyński
2.6.2020 r.

 

 

koronawirusleczenie


Source link

Kultura

Papcio Chmiel kończy 97 lat

42do9j3hwyf65bafrw1vr5x47xswc56n.jpg


To on stworzył Tytusa, Romka i A’Tomka, których przygody śledzą pokolenia Polaków. Henryk Jerzy Chmielewski, czyli Papcio Chmiel, urodził się 97 lat temu w Warszawie. Dziś świętuje kolejne urodziny.

Przedwojnenny harcerz, ikona Starego Miasta, uczestnik Powstania Warszawskiego (pseudonim “Jupiter”), grafik, scenarzysta, pisarz – życie Chmielewskiego jest bogate w wydarzenia.

 

Najdłużej wydawana polska seria komiksowa

Jego twórczość opiera się głównie na rysowaniu komiksowych przygód, których bohaterami są Tytus, Romek i A’Tomek. Pierwszy raz ich historia pojawiła się na łamach “Świata Młodych” w 1957 roku. W różnych wariantach ukazuje się do dziś, co czyni ją najdłużej publikowaną polską serią komiksową.

 

ZOBACZ: Tintin, Smerfy i Lucky Luke. Święto komiksu w Brukseli

Wizerunki trójki bohaterów wykorzystano w wielu produkcjach: plakatów, znaczków pocztowych, kubków, figurek, lalek i innych. Weszli oni do kanonu polskiej popkultury.

 

Odznaczony wieloma orderami

Chmielewskiego, za twórczość na polu kultury i sztuki, uhonorowano szeregiem orderów i wyróżnień, m.in. Złotym Medalem “Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Warszawskim Krzyżem Powstańczym oraz, rzecz jasna, Orderem Uśmiechu.

ac/ polsatnews.pl

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Świat

Protesty w USA. Policjanci oskarżeni o napaść na 75-latka. Nie przyznają się do winy

h3a2ztdrmryrxwjes8gac696s24zw249.jpg


Do incydentu w Buffalo doszło w czwartek wieczorem. Na szeroko rozpowszechnionym wideo, które oglądało miliony ludzi widać jak jeden z policjantów z jednostki specjalnego reagowania popycha 75-letniego Martina Gugino, który upada na chodnik. Mężczyznę z raną głowy, w stanie ciężkim, przewieziono do szpitala.

 

Policjanci byli w sobotę przesłuchiwani przez prokuratora podczas wideokonferencji. Mają się stawić na rozprawę w sądzie 20 lipca.

Prokurator okręgowy hrabstwa Erie John Flynn powiedział, że policjanci zostali oskarżeni za napaść drugiego stopnia. Grozi im kara do siedmiu lat więzienia, jej surowość wynika częściowo z różnicy wieku między protestującym, a oskarżonymi. Kiedy ofiara jest w wieku 65 lat lub starsza, a sprawca co najmniej 10 lat młodszy jest to przestępstwo, a nie wykroczenie.

 

ZOBACZ: Protest przed ambasadą USA w zw. ze śmiercią George’a Floyda

 

Jak dodał był gotów wnieść oskarżenie jeszcze w piątek. Nie chciał jednak dolewać oliwy do ognia po tym, kiedy dowiedział się, że wszyscy pozostali policjanci z jednostki specjalnego reagowania, w liczbie 57, w proteście przeciwko oskarżeniu ich kolegów, złożyli rezygnację z pracy w tej jednostce, pozostając do dyspozycji policji.

 

– Byłem zaniepokojony tym, co mogłoby się stać, gdybym to zrobił wczoraj po południu i nie byłoby wystarczającej ochrony w centrum miasta – tłumaczył Flynn w czasie konferencji prasowej.

 

“Wieloletni aktywista” 

 

Przed Sądem Miasta Buffalo pojawił się w sobotę tłum policjantów i strażaków, aby wyrazić poparcie dla ich kolegów 32-letniego Robert McCabe i 39-letniego Aarona Torgalskiego. Zostali oni wcześniej zawieszeni w wykonywaniu obowiązków bez wynagrodzenia.

 

– 57 zareagowało oburzeniem z powodu potraktowania dwóch kolegów, którzy po prostu wykonywali rozkazy – uzasadniał w piątek w wywiadzie dla lokalnej telewizji WGRZ prezes stowarzyszenia policji Buffalo Police Benevolent Association.

 

Burmistrz Buffalo Byron Brown oskarżył związek zawodowy policjantów o przeszkadzanie w procesie polepszenia stosunków policji ze społecznością.

 

Reporterzy lokalnej telewizji WGRZ informowali, że jednostka była szkolona specjalnie do kontroli i zarządzania tłumami. 75-letniego Martina Gugino przedstawiali jako wieloletniego aktywistę i bojownika znanego w mieście z walki o sprawiedliwość.

 

Był m.in. zaangażowany w mobilizację mieszkańców do tworzenia bezpiecznych dzielnic z niedrogimi, wysokiej jakości mieszkaniami, w organizacji People United for Sustainable Housing (PUSH).

 

“Robią to, czego ich nauczono”

 

W sobotę “Wall Street Journal” przytaczał uwagi ekspertów, którzy stawali w obronie funkcjonariuszy z Buffalo, chociaż byli bardzo krytyczni wobec policjantów z Minneapolis, oskarżonych o zabójstwo Afroamerykanina George Floyda. Zdaniem, specjalistów reakcja policjantów często wynika z tego, że są antagonizowani lub atakowani.

 

Były komisarz policji Ed Davis w Bostonie akcentował, że w 99 proc. przypadków widział podczas akcji policyjnych głównie powściągliwość.

 

– Oto problem: wciąż rekrutujemy naszych funkcjonariuszy tylko wśród ludzi – zauważył.

 

Według Marii Haberfeld specjalizującej się w zagadnieniach szkolenia policji w nowojorskim John Jay College of Criminal Justice na filmach wideo pokazujących policjantów w czasie protestów robią oni to, czego ich nauczono. Najpierw potwierdzają swe uprawnienia poprzez fizyczną obecność, następnie wydają polecenia, a w końcu odpychają, kogoś kto się do nich zbliża.

 

– W Buffalo funkcjonariusze postąpili zgodnie z tym jak zostali przeszkoleni. Błędem jest twierdzenie, że mężczyzna nie stanowił zagrożenia ze względu na swój wiek – argumentowała zwracając uwagę, że w ubiegłym tygodniu w Nowym Jorku ponad 300 policjantów zostało rannych.

zdr/ PAP


Source link

Polska

LIST DO DZIECKA, KTÓREGO NIE CHCIAŁBYŚ NIGDY NAPISAĆ – Wolna Polska – Wiadomości

maxresdefault-1-1200x630.jpg


Podejmij świadomą decyzję odnośnie tego co się dzieję wokół nas. Zaprotestuj przeciwko 5G oraz przymusowym szczepieniom. Dołącz do ogólnoświatowego strajku przeciwko przymusowym szczepieniom… jeśli ktoś chce się szczepić, niech to będzie jego wybór, a nie przymus.

Obyśmy nigdy nie musieli pisać takich listów do naszych dzieci. Żyj świadomie. Zapoznaj się z informacjami zawartymi pod tym linkiem:

https://mailchi.mp/03961ced4c20/lekarze-o-koronawirusie-wazne-przeslij-dalej

Dziękuję wszystkim zaangażowanym osobom w produkcję niniejszego filmu. Oświadczam, ze nie jestem związany z jakimkolwiek ugrupowaniem politycznym. Jestem wolnym człowiekiem, który chciałby żyć w kraju, w którym wolność jednostki jest respektowana.

5GList do dzieckaNWOszczepienia


Source link

Kultura

Otwierają się małe kina. Co z multipleksami?

opwo2s5rzeqvip9ppe4cw5tr3qy4u3cv.jpg


Zgodnie z rządowym rozporządzeniem ws. warunków wznowienia działalności instytucji kultury od 6 czerwca mogą prowadzić działalność kina. We wtorek Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało na swojej stronie internetowej szczegółowe wytyczne w tej sprawie. Zakładają one m.in. że udział publiczności w seansie jest możliwy pod warunkiem zakrywania ust i nosa oraz udostępnienia przez kino nie więcej niż połowy liczby miejsc na sali. Rzędy mają być zajmowane naprzemiennie, z zachowaniem jednego wolnego miejsca między widzami. Obowiązek utrzymania odstępu nie dotyczy osób wspólnie zamieszkujących lub pozostających we wspólnym gospodarstwie domowym, a także uczestniczących w pokazie z dzieckiem poniżej 13 roku życia lub osobą z orzeczeniem o niepełnosprawności bądź orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego. Ostateczne decyzje w sprawie terminów reaktywacji kin podejmują ich właściciele i organizatorzy.

 

W Warszawie od soboty można odwiedzać m.in. kino Muranów, które oprócz wielokrotnie nagradzanych produkcji – takich jak “Parasite” Bonga Joon-ho i “Portret kobiety w ogniu” Celine Sciammy – pokaże przedpremierowo “Zdrajcę” Marca Bellocchio. W lipcu natomiast planowany jest przegląd filmów włoskich. – To będzie dość bezpieczne podróżowanie palcem po ekranie. Więcej widzów zostaje w mieście w związku z sytuacją różnoraką, czyli np. pandemią, brakiem środków, z tym, że zamknięte są granice. To oznacza, że pokaz filmu włoskiego przybliża nam nieco możliwość zobaczenia innej części świata bez wyjeżdżania z miasta – mówił w ubiegłym tygodniu kierownik kina Muranów Adam Trzopek.

 

ZOBACZ: Abp Gądecki przeprowadzi dochodzenie ws. zaniedbań biskupa z filmu Sekielskich

 

Jak podkreślił, małe kina “nie zabiegają o szaleńcze tłumy, tylko o to, żeby funkcjonować w obiegu kultury”. – Chodzi o powrót do pseudonormalności, o to, żeby widz mógł wejść do kina, kiedy ma na to ochotę – na nocny albo poranny seans. Wydaje mi się, że małe, butikowe kina są częścią tkanki miasta, dzielnicy. Dla mieszkańców wyjście do kina to taka sama normalność jak pójście do ulubionego baru – stwierdził Trzopek.

 

W weekend otworzą się też Luna i Wisła – repertuar dostępny jest na stronach kin. Do powrotu w kolejnym tygodniu przymierza się Amondo. W propozycjach repertuarowych znajdą się m.in. pokazywane w konkursie głównym ubiegłorocznego festiwalu w Cannes “Jezioro dzikich gęsi” Yi-nan Diao oraz film dokumentalny o jodze “Powitanie słońca” Stéphane’a Haskella.

 

Nowe Horyzonty, Kino Pałacowe, Pionier

 

Kino w Klubie Żak w Gdańsku, jednym z najstarszych ośrodków kultury w Polsce (placówka powstała w 1957 r. jako Klub Studentów Wybrzeża Żak – red.) ponownie otworzy się 10 czerwca. Zgodnie z wymogami sanitarnymi sala kinowa będzie mogła być wypełniona w jednej trzeciej, co oznacza ponad 40 miejsc.

 

17 czerwca ponownie otwarte zostanie wrocławskie kino Nowe Horyzonty. Na inaugurację zaplanowano pokaz nagrodzonego Oscarem “Wielkiego piękna” Paolo Sorrentino, połączony ze spotkaniem z prezydentem Wrocławia Jackiem Sutrykiem. Wydarzenie jest częścią cyklu “Moje filmy”, w ramach którego znani wrocławianie opowiadają o swoich ulubionych produkcjach filmowych. Jeszcze tego samego dnia rozpoczną się inne seanse repertuarowe.

 

Mieszczące się w poznańskim Centrum Kultury Zamek Kino Pałacowe ponowne otwarcie planuje na 19 czerwca. Do tego czasu chce dostosować m.in. salę kinową do wytycznych sanitarnych, aby powrót widzów był jak najbardziej bezpieczny. W drugiej połowie czerwca otwarcie planuje także poznańskie kino Rialto.

 

Szczecińskie kino Pionier ma ruszyć 19 lipca. Z kolei kino działające na Zamku Książąt Pomorskich nie ma jeszcze wyznaczonej daty otwarcie. Jak poinformowano, wiadomo że najpierw ruszą projekcje plenerowe, które tradycyjnie odbywają się na dziedzińcu w sezonie letnim. Dopiero później otwarta zostanie sala kina w Zamku.

 

W sobotę ruszają także wszystkie kina należące do Dolnośląskiego Centrum Filmowego. Oprócz wrocławskiego DCF to także kina w Wałbrzychu, Jeleniej Górze, Legnicy, Żarach i Lubaniu.

 

Zamknięty Atlantic i Kinoteka

 

Dla wielu kin początek czerwca to zbyt wczesny termin, by przyjąć widzów. Jak powiedziała manager warszawskiego kina Elektronik Malwina Gabryszewska, “reżim sanitarny został ogłoszony zbyt późno”. – Na razie nie otwieramy się. Musimy się na to przygotować. Ponadto jedyne tytuły, które możemy grać teraz, to filmy, które były na ekranach parę miesięcy temu i trafiły już na VoD – zwróciła uwagę. Decyzja o terminie powrotu – jak wyjaśniła – zależy w dużej mierze od oferty dystrybutorów, jaka będzie dostępna na rynku.

 

Na razie zamknięte pozostaną też stołeczne Atlantic i Kinoteka. “O oficjalnej dacie powrotu Kinoteki do regularnego repertuarowego grania poinformujemy Was już niebawem! Intensywnie pracujemy nad tym, żeby Wasz powrót był jak najbardziej bezpieczny” – zapewniło kino na swoim profilu na Facebooku. Atlantic dodaje, że decyzja o reaktywacji w innym terminie została podjęta “ze względu na bezpieczeństwo oraz komfort widzów i pracowników, a także mając na uwadze możliwość zaprezentowania najnowszej i najszerszej oferty premierowej”.

 

Stopniowe otwieranie kin w późniejszym terminie zapowiedziała również sieć Multikino. Prezes zarządu Multikino S.A. Paweł Świst uzasadnił tę decyzję względami bezpieczeństwa oraz komfortem pracowników i widzów. – O planowanej dacie otwarcia poszczególnych kin sieci Multikino, poinformujemy w kolejnych komunikatach. Do ponownego otwarcia naszych multipleksów podchodzimy ze spokojem i chcemy być dobrze przygotowani – mówił w ubiegłym tygodniu. Zapewnił przy tym, że sieć Multikino zadba o zaplecze sanitarne, które “umożliwi wszystkim przyjemny i bezproblemowy udział w seansach filmowych”.

 

Dodał, że osobom kupującym bilety na terenie kina rekomendowane będą płatności bezgotówkowe.

 

Także sieci kin Helios i Cinema City nie otworzą swoich multipleksów 6 czerwca. W ocenie dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej w Agorze Niny Graboś to “zaskakująco wczesny termin otwarcia kin w Polsce”. Poinformowała też, że Helios prowadzi rozmowy z dystrybutorami i producentami w sprawie “ustalenia kalendarza i dostępności repertuaru”. Także dyrektor marketingu Cinema City Katarzyna Opertowska w rozmowie z PAP wskazywała, że powodem przesunięcia daty otwarcia kin tej sieci są niepotwierdzone daty nadchodzących premier filmowych. “Gdy tylko pojawią się jasne informacje na temat ograniczeń, a daty premier dużych produkcji filmowych zostaną potwierdzone, firma ogłosi datę otwarcia kin” – stwierdziła, zapewniając jednocześnie, że Cinema City chciałoby, żeby nastąpiło to “jak najszybciej”, by móc “dostarczać klientom najlepszą rozrywkę z szeroką gamą filmów”.

zdr/ PAP


Source link

Kultura

Teatr21: Aktorzy z niepełnosprawnościami zbierają pieniądze na remont nowej siedziby

000A6D85FG320UAU-C411.jpg


Teatr21 to grupa artystyczna, w której aktorami są osoby z zespołem Downa i autyzmem. Ich dawna zabawa w teatr zmieniła się w pracę. Po 15 latach od założenia grupa teatralna znalazła swoje miejsce na Ziemi. Lokal przy warszawskim placu Hallera stanie się siedzibą T21, w której powstanie Centrum Sztuki Włączającej. Teraz potrzebne są pieniądze na remont lokalu.

Początki Teatru21 sięgają 2005 roku, kiedy w Zespole Społecznych Szkół Specjalnych “Dać Szansę” w Warszawie powstała grupa teatralna dla uczniów z niepełnosprawnościami. Jej pomysłodawczynią była Justyna Sobczyk, która po dziś dzień prowadzi grupę. – Byłam wtedy tuż po powrocie z dwuletnich studiów w Berlinie. Zajmowałam się tam pedagogiką teatru, a sam powrót do Polski był celowy. Szukałam grupy osób z niepełnosprawnościami, z którymi chciałam rozpocząć pracę artystyczną. Nie znalazłam grupy dorosłych, ale trafiłam do szkoły specjalnej, gdzie zorganizowałam zajęcia teatralne w systemie zajęć pozaszkolnych – wspomina Justyna Sobczyk.

Twórczyni teatru już jako studentka zetknęła się z pracą artystyczną z osobami z niepełnosprawnością. – W latach 90., jeszcze podczas studiów, na festiwalu “Terapia i Teatr” w Łodzi miałam możliwość zobaczenia spektakli, w których grali aktorzy z niepełnosprawnościami z Niemiec, Holandii, Belgii. Były one przykładem całkowicie odmiennego podejścia niż to, które dotychczas znałam, które wywodziło się z nurtu terapeutycznego, a realizowane było w głównej mierze przez przykościelne organizacje – opowiada.

Jak dodaje, podejście reprezentowane przez zagraniczne zespoły było dla niej przełomowe. Zyskała inspirację do rozwijania się w tym obszarze. Potem wyjechała na dwa lata do Berlina, gdzie studiowała pedagogikę teatru. – Miałam możliwość zrobienia rocznej praktyki w Teatrze Ramba Zamba, który zatrudnia aktorów z niepełnosprawnościami. Ważne jest to, że trafiłam na naprawdę fascynujący czas w niemieckim teatrze. Przez dwa lata chłonęłam wszystko, co było możliwe, wiele dotychczasowych przemyśleń na temat teatru, czy instytucji teatru zostało przeze mnie mocno zredefiniowanych – mówi Justyna Sobczyk. Po powrocie do Polski była już pewna, że chce rozpocząć taką pracę. Nastawiła się na tworzenie po prostu teatru. I tak się zaczęło.

Aktorami w grupie Teatru21 są przede wszystkim uczniowie i absolwenci Zespołu Społecznych Szkół Specjalnych “Dać Szansę” w Warszawie. To te same osoby, które zaczęły grać w teatrze w ramach zajęć pozalekcyjnych 15 lat temu. Absolwenci z pierwszego naboru. Po drodze dołączyło kilku aktorów. Obecnie T21 tworzy 17 aktorów z niepełnosprawnością i aktorzy zawodowi, którzy gościnnie grają w różnych spektaklach.

Grupa od początku rozwijała się bardzo szybko. Znaczącym momentem było zaprezentowanie spektaklu “Alicja” na podstawie “Alicji w krainie czarów” w Teatrze Dramatycznym, którego dyrektorem był wtedy Paweł Miśkiewicz i Dorota Sajewska. – Pracowaliśmy w tym samym czasie nad tym samem tytułem. Zaproponowałam, czy nie moglibyśmy zrobić dwóch takich pokazów naszych przedstawień w Teatrze Dramatycznym. I udało się. Pokazaliśmy spektakl “Alicja” w jednej z sal teatru i wtedy aktorzy poczuli i jasno to wyrazili, że chcą robić teatr, nie chcą więcej grać i robić prób w szkole, na sali gimnastycznej – opowiada Justyna Sobczyk.

– Starałam się wsłuchiwać w głos aktorów, dlatego bardzo poważnie potraktowałam ich prośbę o niewracanie z teatrem do szkoły. Zaczęłam więc szukać nowych miejsc realizacji prób i spektakli. I faktycznie więcej tych pokazów w szkołach nie było – wspomina. I tutaj zaczyna się długa, kilkunastoletnia wędrówka po teatrach w Warszawie. Przez długi czas głównym miejscem, w którym powstawały kolejne premiery T21, był Instytut Teatralny.

W międzyczasie do zespołu przyłączyły się ważne osoby, które aktualnie wchodzą w skład Fundacji Teatru21: Justyna Lipko-Konieczna, Marceli Sulecki, Justyna Wielgus. Z czasem zaczyna się tworzyć grono współpracowników, pedagogów teatru, artystów zainteresowanych współpracą z Teatrem21.

 – Nasz rozwój artystyczny przebiegał szybciej niż tworzenie się samej struktury organizacyjnej. Teraz jest czas na zbudowanie struktury, ponieważ w tym roku dostaliśmy od miasta 3-letni grant na utworzenie pierwszej w Polsce instytucji społecznej dedykowanej sztuce osób z niepełnosprawnościami i edukacji inkluzywnej – Centrum Sztuki Włączającej – wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Warunkiem wzięcia udziału w konkursie na społeczną instytucję kultury było posiadanie lokalu, którego teatr nie miał. – Zaczęliśmy intensywnie szukać. Było to trudne, bo potrzebowaliśmy lokalu, który będzie dostępny dla wszystkich naszych artystów i zostanie dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, dlatego musieliśmy zawęzić poszukiwania do lokali na parterze, a mało jest przestrzeni na kulturę, gdzie obowiązują niekomercyjne, niższe stawki za czynsz. Sprawdzaliśmy dzielnica po dzielnicy. Kosztowało nas to dużo stresu. W ostatnim momencie udało się nam znaleźć lokal przy Placu Hallera. Potrzebny jest duży remont, ale to miejsce ma szansę stać się to naszym domem – mówi Sobczyk.

Grupa musi zainwestować na tyle poważne środki finansowe, że zdecydowała się na ogłoszenie zbiórki w Internecie. Dotacja od miasta zakłada wsparcie projektu przez 3 lata. Część środków jest przewidziana na czynsz i utrzymanie lokalu. Prace remontowe nie zmieszczą się jednak w tych funduszach. A będą obejmować m.in. nową instalację elektryczną, nową wentylację, toalety dla osób z niepełnosprawnościami, wymianę okien i drzwi, wymianę podłóg, wyposażenie w meble i niezbędny sprzęt, oświetlenie i malowanie.

– To ważny dla nas czas, po 15 latach powstaje nasz dom. My lubimy mówić – powstaje nowe miejsce na mapie świata – mówi Justyna Sobczyk.

Aktorzy Teatru21 pracują i rozwijają się także w dobie pandemii. – Próby odbywają się on-line, bo osoby z niepełnosprawnościami są w grupie szczególnego ryzyka i musimy zachować ścisłą izolację. Najważniejsze dla nas jest teraz wykorzystanie tego czasu na kontakt i pracę ze sobą – mówi Justyna Sobczyk.

– Nie chcieliśmy na siłę udowadniać swojej obecności w Internecie. Daliśmy sobie czas jako zespół na odnalezienie się w nowych warunkach. Z czasem zaczęliśmy spotykać się na Skypie, potem na Zoomie. Niemalże każdy z aktorów zaczął coś wytwarzać: wiersze, teksty dramatyczne, historyjki, dzienniki. Aktorzy zaczęli robić zdjęcia, zaczęli malować, robić amulety, mandale, projekty masek, niektórzy nagrywali ptaki w ogrodzie, inni spisywali wiadomości z czasów pandemii, a inni dzielili się wszystkim, co oglądają w telewizji – opowiada twórczyni teatru.

Najważniejsze dla członków grupy było w tym czasie zadbanie o kontakt na poziomie relacji wśród pracowników, współpracowników, aktorów. – Z jednej strony treningi i praca z aktorami nad szeroko pojętą kondycją, z drugiej strony korzystanie z danego nam czasu, żeby ustanowić i szczegółowo przygotować program Centrum Sztuki Włączającej. A do tego remont lokalu przy Placu Hallera i organizacja zbiórki…. Trochę tego jest, ale powołujemy nowe miejsce! – mówi Justyna Sobczyk.

W budowaniu tego miejsca może pomóc każdy – kliknij tutaj!

Dominika Pietrzyk


Source link

Polska

Epidemia koronawirusa przyniosła coś dobrego. Efekt widzą lekarze i rodzice

nwnjwyo3khd9ttvw41a43w5qzun225ha.jpg


Myślimy “wirus”, w domyśle “Covid-19”. Ale przecież innych chorób przenoszących się drogą kropelkową albo pokarmową jest znacznie więcej. Jednak w ostatnim czasie chorujemy na nie rzadziej. Zdaniem ekspertów, to “uboczny efekt” epidemii koronawirusa, ponieważ za jej sprawą nauczyliśmy się dbać o higienę.

W kwietniu ubiegłego roku na grypę zachorowało ponad 200 tysięcy osób. W tym roku ta liczba zmniejszyła się o ponad połowę. Jeszcze lepiej sytuacja wygląda w przypadku odry.

 

– W 2019 r. do maja mieliśmy epidemiczny wzrost zachorowań, było ich ogromnie dużo – 1310 zgłoszonych przypadków, a w 2020 r. mamy 23 zgłoszone przypadki – powiedziała Polsat News Anna Dela, rzecznik Polskiego Zakładu Higieny.

 

Pediatra o “genialnej odporności” dzieci

 

Znacznie rzadziej dotykają nas również rotawirusy i salmonella. – Przyczyną jest najprawdopodobniej ograniczenie możliwości aktywnego porozumiewania się ludzi między sobą: kontaktowania się w szkołach, w miejscach pracy, czy w środkach transportu publicznego – mówił immunolog Paweł Grzesiowski, prezes Fundacji Instytutu Profilaktyki Zakażeń.

 

ZOBACZ: Covid-19 nadal groźny. Przybyło chorych i zmarłych. Nowe liczby z Ministerstwa Zdrowia

 

“Chorobową” zmianę zauważyli też rodzice. – Od kiedy jesteśmy w domu, czyli od momentu zamknięcia szkół, właściwie w ogóle nie chorowaliśmy – mówiła jedna z mam w rozmowie z reporterem Polsat News . 

 

Zdaniem pediatry i eksperta WHO Łukasza Durajskiego, od czasu, gdy dziecko nie chodzi do żłobka czy przedszkola, ma ono “genialną odporność”.

 

– Każde dziecko! Więc to jest dowód na to, że to nie odporność naszych dzieci jest zaburzona, ale po prostu wizyta w przedszkolu i żłobku wiąże się z tym, że mają większą szansę na złapanie kolejnej infekcji – uznał.

 

WIDEO: Materiał “Wydarzeń” dotyczący chorób przenoszących się drogą kropelkową albo pokarmową innych niż koronawirus 

  

 

Nauczyliśmy się dezynfekować ręce

 

Eksperci przewidują jeszcze jeden efekt uboczny pandemii koronawirusa, czyli nowe nawyki.

 

– Są to częste mycie czy dezynfekcja rąk, noszenie maseczek, co wpływa na zmniejszenie “zakaźności” różnych chorób – stwierdził dr Paweł Grzesiowski.

emi/wka/grz/ polsatnews.pl, Polsat News


Source link