imalopolska

najnowsze wiadomości

March 2018

Polska

Winnicki do Glińskiego ws. 32 mln na kolejne żydowskie muzea w Polsce

a-95-1200x630

Strona główna &gt Polska &gt Winnicki do Glińskiego ws. 32 mln na kolejne żydowskie muzea w Polsce Winnicki do Glińskiego ws. 32 mln na kolejne żydowskie muzea w Polsce a303 Polska 6

Polska czy żydowska polityka historyczna?

Po prawej, w jarmułce, minister kultury i dziedzictwa narodowego w Polsce
Polska Rada ministrów

Poseł Robert Winnicki (Ruch Narodowy) wystosował do ministra kultury prof. Piotra Glińskiego piętnaście pytań, w związku z informacją ogłoszoną na jednej z platform społecznościowych dnia 30 marca 2018 r., w której minister Gliński „podał, że rząd zamierza w najbliższych latach przeznaczyć około 32 mln złotych na kolejne żydowskie muzea w Polsce”.

Robert Winnicki pyta Glińskiego, jakie ten podjął kroki, „by państwo polskie odzyskało pełną kontrolę nad Muzeum POLIN i Muzeum Auschwitz? Jeśli nie podjął – dlaczego? Czy Pan Minister nie dostrzega takiej pilnej potrzeby w związku z kontrowersjami dotyczącymi ich funkcjonowania?”.

Czy w okresie pełnienia przez Pana funkcji Ministra Kultury zaszły w formie działania, w statutach lub we władzach wymienionych placówek jakieś zmiany? Jeśli tak to czym były spowodowane i jakie było stanowisko Ministra wobec tych zmian? Kto w okresie pełnienia przez Pana funkcji Ministra Kultury reprezentował Ministerstwo we władzach owych placówek? Czy osoby te interweniowały w jakikolwiek sposób ws. kontrowersji poruszających opinię publiczną? Czy po tych interwencjach pozostał w Ministerstwie jakiś pisemny ślad, np. pisma otrzymane „do wiadomości” Ministra?” indagował, chcąc się jednocześnie dowiedzieć, „który wiceminister i który dyrektor departamentu odpowiada za nadzór nad wymienionymi placówkami?” oraz „Jaka była ich aktywność ws. nadzoru nad tymi muzeami w okresie pełnienia przez Pana funkcji Ministra?”

Robert Winnicki wnosi również o odpowiedź na pytanie o ocenę ministra sposobu działania władz wymienionych muzeów i realizowaną przez nie politykę historyczną. „Czy planowana jest w najbliższym czasie zmiana władz powyższych placówek powstałych i dotowanych z pieniędzy podatników? Czy zapowiedź budowy kolejnych muzeów, tj. Muzeum Getta Warszawskiego i Muzeum Chasydyzmu została powiązana z gestami wzajemności na rzecz polskiej polityki historycznej ze strony Izraela? Jeśli tak to z jakimi konkretnie i jakie strona izraelska poczyniła zapowiedzi?

Jeśli nie to dlaczego? Czy Polska wyraża wobec strony izraelskiej takie oczekiwania? Jeśli nie wyraża to dlaczego?” pytał dalej.

Winnicki chce się również dowiedzieć, czy nad budowanymi z pieniędzy Polaków muzeami Chasydyzmu i Getta Warszawskiego rząd państwa polskiego będzie miał pełną kontrolę w zakresie powoływania i odwoływania władz tych placówek oraz decydowania o prezentowanych w nich treściach oraz czy Minister rozważa powołanie którejś z tych placówek w formule publiczno-prywatnej lub rządowo-samorządowej, tak jak muzeum Polin.

„Czy powstał już w Ministerstwie Kultury jakikolwiek dokument precyzujący założenia programowe i polityczne stojące za pomysłem utworzenia nowych muzeów dot. tematyki żydowskiej? Jeśli tak to proszę o informację jaki i o streszczenie zawartych w nim założeń” napisał Winnicki.

„Czy powstał już w Ministerstwie Kultury jakikolwiek dokument precyzujący plan formy instytucjonalno-prawnej oraz plan finansowania nowych muzeów dot. tematyki żydowskiej? Jeśli tak to proszę o informację jaki i o streszczenie zawartych w nim planów.” dodał.

„Jak liczny personel owych placówek Minister przewiduje? Proszę o podanie w przybliżeniu przewidywanej liczby pracowników zatrudnionych na etat. Jaki tryb i kalendarz opracowania i konsultacji założeń do scenariuszy wystaw Pan Minister planuje? Czy scenariusze mają przewidywać wątki dotyczące antysemityzmu Polaków lub współdziałania Polaków w przemocy wobec Żydów? Czy scenariusze mają przewidywać wątki dotyczące antypolonizmu Żydów lub współdziałania Żydów w przemocy na Żydach? Czy planowane muzea mają być muzeami w tradycyjnym sensie, tzn. placówkami skupionymi na neutralnym popularyzowaniu historii czy „nowoczesnymi muzeami”, tzn. placówkami takimi jak POLIN, w których historia jest punktem wyjścia do aktywnego kreowania współczesnej debaty społecznej i politycznej?” kontynuował.

Poseł Ruchu Narodowego zwrócił uwagę, iż ostatnie wydarzenia pokazały ogromne różnice w polskiej i żydowskiej pamięci historycznej oraz elementarny brak zgody co do tego co jest prawdą o polsko-żydowskich relacjach. „Proszę o informację, którą perspektywę mają według planu Pana Ministra prezentować nowe muzea getta i chasydyzmu:

a) perspektywę polską

b) perspektywę żydowską

c) jedną kompromisową perspektywę

d) obie perspektywy równolegle obok siebie

Jeśli ministerstwo przewiduje wariant kompromisowy to proszę o informację jaki Minister przewiduje plan wypracowania kompromisu i kto miałby być jego stroną – środowiska żydowskie z Polski stojące obecnie za polityką muzeum POLIN czy zajmujące się historią Żydów ośrodki historyczne i naukowe z Izraela?” zwrócił się do ministra Glińskiego.

Winnicki zażądał również odpowiedzi na pytanie, dlaczego Minister Kultury zdecydował się przedstawić koncepcje utworzenia w Polsce dwóch kolejnych ośrodków zajmujących się historią Żydów, w sytuacji gdy dotychczasowe doświadczenia pokazują że placówki takie są źródłem napięć w polskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej, dając podstawę wpływowym kręgom z Izraela, Europy i ze Stanów Zjednoczonych do prób ingerencji w nasze życie społeczne i polityczne? „Czy Pan Minister nie widzi ryzyka stworzenia w ten sposób zarzewia nowych sporów, które ze względu na kontekst Holokaustu natychmiast zostaną umiędzynarodowione?” pytał, prosząc jednocześnie o informację, czy Minister Kultury ws. planów tworzenia Muzeum Getta i Muzeum Chasydyzmu:

a) badał nastawienie opinii publicznej i oczekiwania wyborców

b) zasięgał opinii IPN

c) zasięgał opinii MSZ

d) zasięgał opinii prezydenta RP

e) zasięgał opinii ABW i AW ws. ochrony kontrwywiadowczej takich placówek i rozpoznania ewentualnych zagrożeń dla wizerunku i pozycji Polski, jakie może spowodować proces ich tworzenia i ich funkcjonowanie

f) zasięgał opinii szefów klubów parlamentarnych i liderów partii politycznych

g) zasięgał opinii sejmowej i senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu

h) zasięgał opinii polskich historyków i historycznych jednostek naukowych polskich uniwersytetów

i) zasięgał opinii środowisk żydowskich z Polski

j) konsultował się z ambasadą Izraela w Polsce

k) konsultował się z Instytutem Yad Vashem lub innymi ośrodkami z Izraela zajmującymi się historią Żydów

l) konsultował się z międzynarodowymi środowiskami żydowskimi, w tym chasydzkimi

„Jeśli tak to proszę o informację które z powyższych podmiotów przedstawiły swoje opinie i w jakiej formie” zaznaczył.

Brak wzajemności w stosunkach z Izraelem jest niezaprzeczalnym faktem. Winę za to ponoszą kolejne polskie władze, które nie potrafią w sposób twardy i nie pozostawiający pola dla nadinterpretacji postawić granicy żydowskim partnerom. Wprawdzie obecny rząd dla poprawienia wizerunku Polski zagranicą zrobił zdecydowanie więcej niż poprzednie, niemniej jeszcze zbyt mało. Postawa ministra Piotra Glińskiego w sprawie kolejnych żydowskich muzeów będzie papierkiem lakmusowych rzeczywistych zamiarów Prawa i Sprawiedliwości odnośnie do polityki historycznej.

Piotr Gliński dementując informację, jakoby Muzeum Getta Warszawskiego i Chasydyzmu miały kosztować tyle samo, co Polin, napisał na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych: „Muzea Getta Warszawskiego i Chasydyzmu nie będą kosztowały 320 mln, a około 10 razy mniej (w ciągu 5 lat). To drugie będzie budowane głównie ze środków ze zbiórki społecznej”. Tym samym potwierdził, iż obie placówki powstaną.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że nowe muzea mają być tworzone w sytuacji, kiedy brakuje polskich placówek muzealnych, upamiętniających polską historię i składane na ołtarzu Ojczyzny ofiary z własnej krwi. Nadal czekamy m.in. na powstanie Muzeum KL Warschau, Kresów Wschodnich oraz wielu innych…

Źródło: http://prawy.pl/68704-winnicki-do-glinskiego-ws-32-mln-na-kolejne-zydowskie-muzea-w-polsce-polska-czy-zydowska-polityka-historyczna/

P.S. PiS to Partia Interesów Syjonistycznych – Tomasz Gryguć (Pan Nikt)


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Z redakcyjnej poczty: list Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu do biskupów krajów Grupy Wyszehradzkiej

a-87

Strona główna &gt Polska &gt Z redakcyjnej poczty: list Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu do biskupów krajów Grupy Wyszehradzkiej Z redakcyjnej poczty: list Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu do biskupów krajów Grupy Wyszehradzkiej a303 Polska 0

Droga Redakcjo!

Wysyłamy Wam list Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu do biskupów krajów V4 (Grupy Wyszehradzkiej) z wezwaniem do pokuty i modlitwy, a także do organizowania procesji wielkanocnej 2 kwietnia 2018 roku. Niech ta manifestacja w obronie rodziny i narodu odbędzie się w każdej wiosce i w każdym mieście!

Wideo: http://vkpatriarhat.org/en/?p=15016, https://youtu.be/PLdJNnt9yJA

Uprzejmie prosimy o opublikowanie i rozprzestrzenianie tego listu.

Również wysyłamy następne części naszej wideo reakcje na program telewizyjny z księdzem prof. Kobylińskim:

  1. Antyreforma, Kościół i Sodoma – Część 5: Odpowiedź na oświadczenia Kobylińskiego

Antyreforma, Kościół i Sodoma – Część 5: Odpowiedź na oświadczenia Kobylińskiego

  1. Antyreforma, Kościół i Sodoma – Część 6: Odpowiedź na oświadczenia Kobylińskiego

Antyreforma, Kościół i Sodoma – Część 6: Odpowiedź na oświadczenia Kobylińskiego

  1. Antyreforma, Kościół i Sodoma – Część 7: Korzenie apostazji w Kościele

Antyreforma, Kościół i Sodoma – Część 7: Korzenie apostazji w Kościele

Prosimy o rozprzestrzenianie tego wideo.

Bardzo dziękujemy.

Z szacunkiem і modlitwą za naród Polski,

Biskupi sekretarze Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

vkpatriarhat.org, uogcc.org.ua, vkpatriarhat@mail.ru

Pokuta i modlitwa – biskupom krajów V4 (+ wideo)

Czas postu osiąga punkt kulminacyjny, wchodzimy do Wielkiego Tygodnia. Wspominamy zbawczą śmierć Chrystusa i Jego Chwalebne Zmartwychwstanie.

Bizantyjski Katolicki Patriarchat prosi Was, szanowni biskupi z krajów V4: Zachęcajcie do procesji wielkanocnej 2 kwietnia 2018 roku. Niech ta manifestacja w obronie rodziny i narodu następnie odbędzie się w każdej wiosce i w każdym mieście.

Kiedy Słowacji groził „Majdan”, wiele wierzących dało Bogu obietnicę. Modlą się dwie godziny dziennie do Wielkanocy za ratunek Słowację. Jedną godzinę modlą się w od 20 do 21:00 wieczorem, każdy w swojej rodzinie. Drugą godzinę każdy wybrał dla modlitwy osobistej w czasie, który najbardziej mu odpowiada. Wielu ludzi pości w poniedziałki, środy i piątki ciepłe posiłki jedzą aż wieczorem. Bóg usłyszał gorące wołanie. Ale walka duchowa nie zakończyła się. Krajom V4 grozi planowane samobójstwo przez Dublin IV oraz Konwencję Stambulską. To jest jak walka Dawida z Goliatem.

Niektórzy politycy, tacy jak czeski Wacław Klaus, widzą jedyne rozwiązanie w wyjściu z Unii Europejskiej.

My wzywamy przede wszystkim do pokuty i modlitwy. Niech odnajdą się odważni mężczyźni i kobiety, Boży bojownicy, którzy również dają Bogu obietnicę dwóch godzin modlitwy dziennie, od Wielkanocy (2 kwietnia), do Pięćdziesiątnicy (20 maja).

Kierownictwo Kościoła już przez kilka dziesięcioleci odrzuca pokutę. Dlatego jest odpowiedzialne za obecną demoralizację, rządzoną przez ONZ i UE, a także za islamizację narodów chrześcijańskich.

II Sobór Watykański niestety nie rozwiązał obecnej kwestii i nie wezwał k niezbędnej pokucie. Odwrotnie, otworzył drzwi synkretyzmowi z pogaństwem oraz neomodernizmowi poprzez metodę historyczno-krytyczną. Ona zaprzecza Boskość Chrystusa, Jego ofiarę odkupieńczą, prawdziwe i historyczne zmartwychwstania oraz natchnienie Pisma Świętego.

Synkretyzm narzucił magiczną frazę „szacunek do innych religii”, de facto szacunek do demonów. To otworzyło drzwi nie tylko do islamizacji Europy, ale także do wielokulturowości poprzez antymisji buddyzmu i hinduizmu. Następnie gest w Asyżu dokonał tą drogę apostazji.

Odstępstwo od fundamentów chrześcijaństwa otworzyło szeroką drogę do gender demoralizacji. Dziś ona jest normalizowana nawet w Kościele. Kardynał Marks promuje homoseksualne małżeństwa w katolickich świątyniach. Upadek moralny ma swoje korzenie w bałwochwalstwie synkretyzmu i w teologii liberalnej, która odrzuca żywego Boga.

Dlatego wzywamy biskupów i księży z krajów V4 do konkretnej pokuty dla zbawienia ich narodów. Niech dziś pokutą będę 4 dni ćwiczeń duchowych, w których konieczne podkreślić najbardziej podstawowe prawdy wiary.

Niech każdy kapłan swój osobisty stosunek do Chrystusa wyrazi słowem i gestem wyznania Jezusa jako osobistego Zbawiciela i Pana. Konieczne jest także wskazać na ukryte herezje neomodernizmu i synkretyzmu oraz zrzec się ich. Także trzeba zrzec się sympatii do wróżbiarstwa, magii i spirytyzmu.

Bóg przez proroka Ezechiela obiecał nowe serce i nowego Ducha. Duchowna transplantacja nowego serca miała miejsce na Golgocie przez realizację testamentu: „Oto Matka twoja”. Dlatego i kapłan, jako uczeń Jan, powinien przyjąć nowe serce. Niech również przyjmie Ducha Świętego jako apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy.

Drodzy biskupi i kapłani, przez tę konkretną formę pokuty przygotujcie drogę do cuda Bożego. Wtedy Bóg uratuje kraje V4: Czechy, Słowację, Węgry i Polskę!

W Chrystusie

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metody OSBMr + Tymoteusz OSBMr

Biskupi-sekretarze Patriarchatu

Kopie Rządom państw V4


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Minister Sellin: Jesteśmy w sporze z muzeum Polin

a-86-e1522339045968

Strona główna &gt Polska &gt Minister Sellin: Jesteśmy w sporze z muzeum Polin Minister Sellin: Jesteśmy w sporze z muzeum Polin a303 Polska 4

Skandaliczna demonstracja proaborcyjnych poglądów pracowników Muzeum Historii Żydów Polskich oraz prowokacyjny wobec Polaków film video o antysemityzmie, opublikowany przez tę placówkę, skłoniły do pytań o stanowisko resortu kultury wobec tych wydarzeń. – Mamy pewne zastrzeżenia do angażowania się (muzeum) w różnego rodzaju napięcia o charakterze jednak politycznym – odpowiada wiceminister Jarosław Sellin.

Niby żadna nowość, ale rzecz warta zapamiętania, czyli jak żydowski ośrodek propagandowy „Polin” popiera sadystyczne abortowanie polskich dzieci

– Jeśli ktoś chce demonstrować swoje przekonania polityczne, wchodzić w ostre spory, które w Polsce się toczą, to niech to robi poza miejscem pracy – powiedział w „Kwadransie politycznym” TVP Info Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Odniósł się w ten sposób do obydwu wspomnianych na wstępie incydentów.

– To bulwersujące zdjęcie pracowników tego muzeum, którzy postanowili w czarnych strojach zademonstrować swoje poparcie na tle swojego miejsca pracy, dla manifestantów, którzy są zwolennikami większego niż dzisiaj zakresu zabijania dzieci chorych czy niepełnosprawnych – takie rzeczy nie powinny mieć miejsca – stwierdził podwładny ministra Piotra Glińskiego. Zastrzegł jednak w rozmowie, iż dobrze ocenia wystawę stałą prezentowaną w Polin.

Również elementy związane z wystawami czasowymi, taką miękką działalnością tego muzeum, jakieś debaty tam organizowane, które odnosiły się do rocznicy Marca ’68, które szukały jakichś porównań, które miały pokazywać, że jest podobieństwo pomiędzy nagonką antysemicką zorganizowaną przez komunistów w 1968 roku przez antysemitę Jaruzelskiego, antysemitę Gomułkę, z dzisiejszą sytuacją w Polsce, może nawet z dzisiejszą władzą, jest oczywiście przekraczaniem granic. W tej sprawie jesteśmy w sporze z dyrekcją Muzeum Historii Żydów Polskich. A premier Gliński napisał w tej sprawie list do współorganizatorów – usłyszeli widzowie z ust wiceministra.

Jarosław Sellin zwrócił uwagą na fakt, iż Polin podporządkowane jest trzem podmiotom: resortowi kultury, władzom Warszawy oraz Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu. – Jeśli chcemy coś zmieniać, to musi być to uzgodnione w tym trójkącie. To nie jest łatwe – zauważył.

Źródło: TVP Info

RoM


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Żydzi grają w otwarte karty. Amerykańscy senatorowie piszą list do Morawieckiego w sprawie roszczeń

a-80-1200x630

Strona główna &gt Polska &gt Żydzi grają w otwarte karty. Amerykańscy senatorowie piszą list do Morawieckiego w sprawie roszczeń Żydzi grają w otwarte karty. Amerykańscy senatorowie piszą list do Morawieckiego w sprawie roszczeń a303 Polska 8

Sprawa żydowskich roszczeń w stosunku do Polski znów nabiera rumieńców. Choć rząd premiera Morawieckiego – milczący w tej sprawie niczym kamienny posąg – udaje, że problemu nie ma, to inaczej patrzą na sprawę senatorowie USA.

Wysłali oni właśnie do szefa polskiego rządu list, w którym domagają się rychłego uchwalenia ustawy reprywatyzacyjnej. Amerykańscy senatorowie – zarówno Demokraci jak i Republikanie – nie troszczą się w nim bynajmniej o skrzywdzonych przez Niemców i komunistów Polaków, którzy do dziś nie doczekali się zadośćuczynienia, lecz o Żydów. Piszą w liście, że ustawa ta powinna być “sprawiedliwa wobec polskich Żydów” i powinna wychodzić na przeciw tzw. Deklaracji Terezińskiej, podpisanej m.in. przez Polskę 30 czerwca 2009 po zakończeniu w Pradze i Terezinie “Konferencji ds. majątków okresu Holokaustu”. Choć Deklaracja ta nie rodzi żadnych skutków prawnych i formalnie do niczego nie zobowiązuje, jest dziś – jak widać – narzędziem, po które “Przedsiębiorstwo Holokaust” zaczyna bardzo chętnie sięgać. Warto przytoczyć kilka jej fragmentów:

“(…) Mając na uwadze niewiążący prawnie charakter niniejszej Deklaracji i jej moralną odpowiedzialność, i z zastrzeżeniem postanowień obowiązującego prawa międzynarodowego i zobowiązań,

1. Uznając, że osoby, które przeżyły Holokaust (Shoah) i inne ofiary nazistowskiego reżimu i jego kolaborantów, przeszły bezprecedensową fizyczną i em ocjonalną traumę podczas swojej ciężkiej próby, Państwa Uczestniczące biorą pod uwagę specjalne społeczne i medyczne potrzeby wszystkich, którzy przeżyli, mocno popierają zarównopubliczne, jak i prywatne starania w swoich krajach mające na celu umożliwienie im życia w godności przy niezbędnej podstawowej opiece, jakiej ona wymaga.

2. Uznając ważność restytucji nieruchomości wspólnotowych i prywatnych, które należały do ofiar Holokaustu (Shoah) i innych ofiar nazistowskich prześladowań, Państwa Uczestniczące wzywają do podjęcia wszelkich starań mających na celu naprawienie konsekwencji bezprawnych przejęć majątków, takich jak konfiskaty, wymuszone sprzedaże i sprzedaże pod przymusem, które stanowiły element prześladowań tych niewinnych ludzi i grup, z których olbrzymia większość zmarła nie pozostawiając spadkobierców.

(…) Wzywamy, by tam, gdzie nie zostało to skutecznie osiągnięte, zostały podjęte wszelkie możliwe starania na rzecz restytucji byłego żydowskiego wspólnotowego i religijnego majątku w drodze albo restytucji inrem albo rekompensaty, tak jak to będzie właściwe; i

(…) 2. Uważamy, że ważne jest, tam gdzie nie zostało to jeszcze skutecznie osiągnięte, zajęcie się prywatnymi roszczeniam i ofiar Holokaustu (Shoah) dotyczącymi nieruchomości byłych właścicieli, spadkobierców lub ich następców, w drodze albo restytucji in rem albo rekompensaty, tak jak to będzie właściwe, w sprawiedliwy, wszechstronny i niedyskryminacyjny sposób, zgodny z prawem krajowym i odpowiednimi regulacjami, jak również umowami międzynarodowymi. Proces takiej restytucji lub rekompensaty powinien być szybki, prosty, dostępny, transparentny i ani uciążliwy ani kosztowny dla osoby występującej z roszczeniem; oraz zauważamy inną pozytywną legislację w tej dziedzinie.

3. Wiemy, że w niektórych państwach majątek, dla którego nie ma spadkobierców mógłby służyć jako podstawa do spełnienia potrzeb materialnych znajdujących się w potrzebie ofiar Holocaustu (Shoah) i zapewnienia ciągłej edukacji o Holokauście (Shoah), jego przyczynach i konsekwencjach (…)”.

Amerykańscy senatorowie w swoim liście wyrażają poparcie dla kierowanej przez Ronalda Laudera Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego. Lauder jeszcze w październiku 2017 roku skrytykował przedstawiony przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego projekt reprywatyzacji. Sam Jaki już kilka tygodni temu wycofał się z tego projektu, podobnie jak właśnie wycofuje się z nowelizacji ustawy o IPN. Jak widać, im bardziej kurczy się “ortodoksja” PiS w – wydawało się dotąd – fundamentalnych sprawach, tym bardziej rosną apetyty żydowskich organizacji “Przemysłu Holokaustu”.

A co odpowie premier Morawiecki?

Źródło: http://prokapitalizm.pl/zydzi-graja-w-otwarte-karty-amerykanscy-senatorowie-pisza-list-do-morawieckiego-w-sprawie-roszczen.html


Read the full article – wolna-polska.pl

Zdrowie

UE zgodziła się na fuzję Bayer – Monsanto

a-75

Strona główna &gt Zdrowie &gt UE zgodziła się na fuzję Bayer – Monsanto UE zgodziła się na fuzję Bayer – Monsanto a303 Zdrowie 5

Unia Europejska wyraziła zgodę na przejęcie amerykańskiego koncernu Monsanto przez niemiecką firmę Bayer. Warta 66 mld dolarów fuzja doprowadzi do powstania największego konglomeratu na światowym rynku nasion i pestycydów.

Decyzja zapadła po tym, jak oba koncerny potwierdziły gotowość wzmocnienia pozycji w sektorze rolnictwa innego giganta: firmy BASF, poprzez przekazanie jej swoich nasion, pestycydów i technologii związanych z cyfryzacją rolnictwa, wartych ponad 6 mld Euro.

Europejska Komisarz ds. Konkruencji, Margarethe Vestager, w swoim oświadczeniu powiedziała:„Zgodziliśmy się na przejęcie firmy Monsanto przez firmę Bayer, ponieważ ich deklaracja, warta ponad 6 mld Euro, spełnia nasze wymagania odnośnie zachowania konkurencyjności w branży rolniczej. Możemy mieć pewność , że skuteczna rywalizacja oraz dalszy rozwój na rynku nasion, środków ochrony roślin i cyfryzacji rolnictwa, zostaną zachowane.”

Konsolidacja koncernów Bayer i Monsanto (po wcześniejszych fuzjach DuPont z DowChemical i ChemChina z Syngentą) z pewnością wpłynie na kształt światowych rynków związanych z sektorem rolnictwa. Jednocześnie rolnicy wraz z innymi obywatelami zgłaszają obawy, że te nowo powstałe gigantyczne konsorcja będą podnosić ceny oferując zarazem mniejszy wybór i gorszą jakość sprzedawanych przez siebie produktów, także nasion.

Jak donosi agencja prasowa Bloomberg:„W historii urzędowania Vestager jak dotąd nie zapadła tak kontrowersyjna decyzja jak ta dotycząca przedmiotowej fuzji. Ci, którzy nie są z niej zadowoleni, tak jak aktor Mark Ruffalo, zbombardowali ją mailami, wpisami na Tweeterze, listami i pocztówkami prosząc, by zmieniła swoje stanowisko w tej sprawie. Przewidują oni, że połączenie Bayer z Monsanto będzie miało szkodliwy wpływ na ludzkie zdrowie, rolnictwo i środowisko. Vestager odpowiada, że ich obawy odnoszą się do znacznie większego zakresu niż ten, którym ona się zajmuje, tj. ochrony konkurencji.”

W swoim oświadczeniu komisarz dodaje: „Zapewniliśmy pozostawienie w tej branży tej samej liczby graczy co wcześniej. To ważne, ponieważ to rywalizacja sprawia, że rolnicy mają wybór w pestycydach i nasionach różnych odmian i nie płacą za nie horrendalnych sum. Rywalizacja zmusza także do inwestowania w rozwój cyfryzacji rolnictwa, nowych produktów i technologii, z których korzystają zarówno nasi obywatele jak i środowisko.”

Wśród zaniepokojonych decyzją KE jest organizacja Friends of the Earth Europe. Jej członkowie wskazują, że ponad połowa Europejczyków opowiadała się za blokadą tej fuzji przez KE, jednak ich głos nie został wysłuchany.

„Powstanie największa i najpotężniejsza na świecie firma agrochemiczna, która będzie wciskać genetycznie modyfikowane nasiona i toksyczne pestycydy wprost na nasze pola i nasze talerze.” – twierdzi Adrian Bebb z wyżej wspomnianej organizacji.
„Warto też zauważyć, że decyzja Komisji umożliwi koncernom zgromadzenie największej w historii ilości danych z sektora rolniczego. Dzięki temu będą one mogły wpływać na konkurencję i zwiększać swoją kontrolę nad farmerami. Ta decyzja to zła decyzja dla rolników, konsumentów i przyrody.”

Bayer planuje sfinalizować umowę do końca drugiego kwartału br. Nadal jednak potrzebuje zgód, m.in. ze strony amerykańskiej i rosyjskiej. Ci pierwsi, inaczej niż KE, przyznają, że fuzja może niekorzystnie wpłynąć na konkurencyjność w tym sektorze.

Opracowano na podstawie:

https://www.ecowatch.com/

https://www.bloomberg.com/

Tłum. i źródło polskie: https://xebola.wordpress.com/2018/03/22/ue-zgodzila-sie-na-fuzje-bayer-monsanto/


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Minister Kwieciński: Konieczne będzie ściąganie imigrantów. Migracja musi wzrosnąć

a-73-960x630

Strona główna &gt Polska &gt Minister Kwieciński: Konieczne będzie ściąganie imigrantów. Migracja musi wzrosnąć Minister Kwieciński: Konieczne będzie ściąganie imigrantów. Migracja musi wzrosnąć a303 Polska 13

Minister inwestycji i rozwoju, Jerzy Kwieciński uważa, że w 2030 r. na polskim rynku pracy będzie brakować 1,5 mln osób, więc migracja musi rosnąć i będzie rosnąć.

„Do 2030 r. będzie brakowało 1,5 mln osób na rynku pracy. Migracja musi więc rosnąć i będzie rosnąć” – powiedział minister Jerzy Kwieciński.

„Rząd przygotował założenia polityki migracyjnej i w ciągu kilku dni, może nawet dzisiaj, zostaną one przyjęte” – dodał minister Kwieciński.

Ukraińcami nie da się załatać rynku pracy, teraz azjatyckie kraje (również te muzułmańskie) będą dla polskich firm nowym celem. Największe firmy w Polsce już ściągają imigrantów z Nepalu czy Bangladeszu.

„Każdego dnia odbieram kilkanaście telefonów z zapytaniem o możliwość ściągnięcia do Polski pracowników z Bangladeszu. Jedna z firm budowlanych potrzebuje natychmiast 1000 osób” – opowiada money.pl Jacek Zieliński z firmy Promoman.

Za sprawą rządu i firm, będziemy mieć w Polsce ciekawą mieszankę wielokulturową, oby nie była to wybuchowa mieszkanka.

Źródło: https://ndie.pl/minister-kwiecinski-konieczne-bedzie-sciaganie-imigrantow-migracja-musi-wzrosnac/

P.S. Od Mizi:


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

„Auschwitz. Nie mówi się trudno!” – Zakłamywana historia niemieckiego obozu śmierci

a-68

Strona główna &gt Polska &gt „Auschwitz. Nie mówi się trudno!” – Zakłamywana historia niemieckiego obozu śmierci „Auschwitz. Nie mówi się trudno!” – Zakłamywana historia niemieckiego obozu śmierci a303 Polska 3

Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, zlokalizowane na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego, odwiedza rocznie ponad 2 miliony osób z całego świata. Dla niektórych jest to pierwszy kontakt z historią II wojny światowej. Na podstawie tego co zobaczą w muzeum budują swe wyobrażenie o niemieckiej okupacji Polski. Mimo to wiedzy o hitlerowskiej agresji, zbrojnym podziemiu i cierpieniu Polaków nie ma wśród priorytetów zwiedzenia! Przewodnicy oprowadzają obcokrajowców po pawilonach ukazujących przede wszystkich zagładę Żydów. Są setki eksponatów, infografiki i prezentacje multimedialne. Na samym końcu, jeśli starczy czasu, wycieczka trafia do polskiego baraku – zimnej, ponurej i zdewastowanej szopy, gdzie z odrapanych ścian sterczą stare plakaty mówiące o wybuchu II wojny światowej, oporze Polaków i niezłomnej walce…


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Ludobójstwo Polaków cz. III. Janusz Kowalczyk

a-66

Strona główna &gt Polska &gt Ludobójstwo Polaków cz. III. Janusz Kowalczyk Ludobójstwo Polaków cz. III. Janusz Kowalczyk a303 Polska, Wyróżnione 2

Wjazd czołgów sowieckich do Chełma przez przystrojone bramy z kwiatów itp., wykonane przez Żydów (…),Żydów opanowuje euforia. Nagle wszyscy Żydzi, od wyrostków do lat około 40, mają czerwone opaski na rękach. Już rządzą na ulicy jako milicja. Prawie wszyscy uzbrojeni są w karabiny, pałki, bagnety, noże (,,,), Byliśmy świadkami jak zgraja, około 14-15 wyrostków żydowskich, zaatakowała młodego żołnierza na ulicy(…) . Każdy Żyd chciał mieć swój udział w mordzie(…) – Michał Lawacz, świadek wydarzeń.

Janusz Kowalczyk

W czasie inwazji sowieckiej, „Kresy,” obejmowały obszarowo ok. 1/3 całego terytorium „Rzeczypospolitej” i składały się z ziem zamieszkałych już w erze tzw. „mitologii słowiańskiej” przez „polskie”, blisko spokrewnione ze sobą językiem i obyczajami, ludy słowiańskie.

W okresie historycznym, tzn. w okresie rządów pierwszych władców Polski i kształtowania się granic Królestwa, będąc początkowo ziemiami bez określonej przynależności politycznej, po szeregu licznych wojen „Kresy” weszły na stałe w spis ziem królestwa polskiego. Ludność „Kresów” liczyła 13 mln. ludzi.

Chazarzy, będący poddanymi polskich królów od XIV w. tworzyli osobliwą, hałaśliwą i różną pod każdym względem grupę ludności, pragnącą pozostać za wszelką cenę grupą osobną i wyjątkową – stąd liczne dla nich przywileje królewskie lub książęce. Grupa ta, pozornie się integrując (przypadki asymilacji były bardzo rzadkie i wiązały się zawsze z konwersją na katolicyzm) przez cały czas dążyła do utrzymania odrębności- niekiedy nawet za cenę zaniżenia stopy życiowej. Dlatego pomysł gett chazarskich nie jest pomysłem katolickiej „wrogiej” im ludności ale wypływał od samych „starszych gminy żydowskiej”- rabinów.

Wszystkich Chazarów łączyła wpajana im od kolebki fałszywe przekonanie pochodzenia od wspólnego, legendarnego żydowskiego przodka, Abrahama. Przez to i przez umiejętnie łączenie z nim chorobliwej, tradycyjnej miłości do pieniędzy (tzw. religia „Złotego Cielca”), pokrętnego handlu, chęć przeżycia za wszelką cenę (nawet za cenę ostatecznego upodlenia ale…dozwolonego nauką ”mędrców”) oraz ciągły zastrzyk „świeżej krwi” (zależnie od okoliczności dziedziczenie „chazarstwa” odbywało się po ojcu lub matce oraz było wynikiem „krzyżówek” z ludnością tubylczą) pozwoliło Chazarom na stanie się osobliwym „nowym człowiekiem”, nie uznającym prawa bożego ani każdego innego poza swoim własnym, całkowicie sztucznym, wymyślonym przez „mądrych w Talmudzie” –„Prawem”.

W Łodzi… też przyjaźnie witali Niemców …

O ile pod okupacją niemiecką, Chazarzy, licząc na utworzenie własnego państewka (oczywiście sprzymierzonego z Trzecią Rzeszą) i, nienawidząc Polaków (traktowali ich jako ostatnich głuptaków) przytaili się, to pod okupacją sowiecką ukazali swoje prawdziwe oblicze – nie mieli najmniejszych powodów do obaw gdyż za oddziałami frontowymi Czerwonej Armii zawsze podążało NKWD, a te, zaporowo –polityczne oddziały armii sowieckiej wprost natkane były Chazarami na stanowiskach politruków , doradców wojskowej żandarmerii, prokuratury…

Nie mieli się czego obawiać – zdecydowana większość najwyższych politruków w Sowietach była Chazarami. Sama idea bolszewizmu była chazarska. Toteż mało który „polski” Chazar się ich bał , a ci, co się naprawdę bali (byli i tacy) to albo uciekli z Rosji zaraz po bolszewickim przewrocie ( tzw. „litwacy” – najgorsi z Chazarów. Trzeba tu koniecznie przypomnieć, że największą grupę Chazarów „rosyjskich” , ok.700.000 ludzi, przyjął do Polski…J.Piłsudski. Wszyscy ci litwacy zostali w czasie najazdu sowieckiego agentami NKWD ), albo zostali zdenuncjowani przez …swoich chazarskich krajanów i zostali -razem ze znienawidzonymi przez nich Polakami -wywiezieni transportami, do syberyjskiego Gułagu.

Ale i tam, w surowym otoczeniu, podczas długotrwałej, ostrej zimy syberyjskiej, korzystając z tego, że politruki obozowe …też przeważnie były Chazarami, nowoprzybyli Chazarzy szybko… awansowali – stawali się pridurkami, donosili na współwięźniów do obozowego NKWD i bez najmniejszych wyrzutów sumienia okradali współwięźniów z nędznej strawy i odzieży.

Oto parę relacji świadków tamtych wydarzeń z działalności „biednych, nieszczęśliwych ludzi”, obywateli Rzeczpospolitej. Tak zaczynało się ludobójstwo Polaków!

Relacja 1. Upokarzanie przez grupę Chazarów polskich jeńców wojennych, prowadzonych przez bolszewików w Białozórce koło Krzemieńca:

„(…) Adolf nie mógł znieść widoku polskich jeńców. Szli w długich kolumnach mając na sobie płaszcze, czasem tylko mundury….Kilku było bez butów…W tym pochodzie , tak bardzo smutnym, była jakaś straszna m dogłębna tragedia pokonanej armii…

Pod lokalem Kółka Rolniczego dopełniła się ich czara goryczy, gdy z budynku Polskiej Policji Państwowej wyszła grupa młodych Żydów i jedna Żydówka: wszyscy ubrani w polskie płaszcze wojskowe, z odciętymi naramiennikami i z czerwonymi opaskami na rękawach – znakami nowej władzy. Już z odległości szydzili i ubliżali polskim oficerom, krzycząc: „Wy polskie świnie. Chcieliście Polski od morza do morza, a teraz nie ma nawet od rzeki do rzeki! Skończyło się Wasze panowanie! Zdejmować te koguty z czapek”.

Pierwszy otrzymał uderzenie w głowę generał. Jego rogatywka z wężykiem generalskim potoczyła się w błoto. Był to sygnał do zbiorowego znęcania się nad całą grupą jeńców-oficerów., oddzielonych od głównej kolumny jenieckiej, Początki rządów bolszewickich napawały obawą, budziły odrazę, przerażały ogromem zła. Na Adolfie, świadku tego zdarzenia zrobiło to okropne wrażenie.Nie mógł uwierzyć, że tak bezkarnie poniżano polskich żołnierzy, generałów…( A. Kołodziej, „Ich życie, ich sny. Dzieje prawdziwe”, Pruszków, 1996, str. 74).

Relacja 2. Nawet Niemcy się tak nie zachowywali…Ale Chazarstwo, tak!:

„… W Dubnie, właśnie na drugi dzień okupacji, widziałem na rynku bardzo smutną scenę. Dwaj młodzi Żydzi- milicjanci, wyprowadzili z jakiegoś domu dwu oficerów polskich-pułkownika i porucznika.

Na rynku w otoczeniu całej grupy milicjantów (oczywiście oni wszyscy byli uzbrojeni w karabiny) stał jakiś starszy rangą komisarz, młody chłopak o twarzy wybitnie semickiej. Do niego właśnie przyprowadzono oficerów. „Komisarz” powiedział do pułkownika kilka słów po rosyjsku i uderzył go silnie w twarz. Pułkownik przyjął uderzenie w spokoju, opuścił głowę w dół, jak chciał właśnie spojrzeć na wiszący na piersi „Virtuti Militari”.( W. Śledziński, „Swastyka nad Warszawą”, Edinburgh, 1944, str.6-7).

Relacja 3. Maltretowanie polskiego oficera przez Chazarów:

„… Gromadka Żydów, z czerwonymi opaskami na rękawach, wywlekła z mieszkania dowódcę Pułku Lotniczego, płk. Prajsa, szarpali go, tłukli po głowie i po twarzy, wbili w wózek z dyszlem aby obwozić go po ulicach jako „wroga ludu” i pluli na niego….” ( G. Dziedzińska, „Jerzy Biesiadowski –wytrwały”, „Nasza Polska” z 9 czerwca 1999 r. nr 23).

Relacja 4. Typowa scena z Kresów Wschodnich we wrześniu 1939:

„…Z gromadki swoich wysuwa się młoda Żydówka. Podchodzi do polskiego oficera i z rozmachem uderza go w twarz. Polski oficer spokojnie wyciągnął z kabury broń, przyłożył sobie do skroni i pociągnął za cyngiel…” ( Zofia Orłowska , „Mój Wołyń”, . Kresy Literackie” ,1994 nr 3/4 s. 19-21).

Ta młoda Chazarka, bijąca po twarzy polskiego oficera dobrze wiedziała, że polscy oficerowie nie strzelają do młodych kobiet- nic nie ryzykowała ale dała wyraz poglądom, przyglądających się tej scenie także innych Chazarów…

Ale czy Polacy-nawet tak strasznie doświadczeni potraktowani przez „współobywateli”- odpłacali tą sama monetą?

Co powie na poniższy cytat obrzydliwy, wyleniały Chazar, były ambasador Izraela w Polsce, Szewach Weiss i jego morderczy mocodawca, „historyk”, Netanjahu?

Relacja 5, dyplomowanego oficera zawodowego, mjr. St. Truszkowskiego( ps.. „Sztremer”) , dowodzącego batalionem AK na Wileńszczyźnie pod gen. Krzyżanowskim, „Wilkiem”, dowodzącym wtedy dywizją AK:

„…Nasz batalio proponował przejęcie wyżywienia całej załogi oraz „ludności” Puszczy Rudnickiej, w zamian za pewne dostawy broni.

Ze swej strony uznałem te tezy za zupełnie rozsądne, bałem się tylko podejmowania zobowiązań co do aprowizacji ludności Puszczy Rudnickiej . Według moich danych w Puszczy znajdowało się w tym czasie około 2000 ludności żydowskiej, mniej więcej 200 uzbrojonych partyzantów (głównie Białorusini i Rosjanie) oraz 20 minerów-zrzutków, których głównym zadaniem była dywersja na ważnym szlaku kolejowym Grodno-Wilno…” (Stanisław Truszkowski,”Sztremer”, „Partyzanckie wspomnienia”, PAX, 1968).

No właśnie: w Puszczy Rudnickiej za jednym zamachem uratowano 2000 Chazarów. Wszyscy oni w 1944 r. doczekali nadejścia armii sowieckiej, wstąpili w ogromnej większości do NKWD i zaczęli zaciekle tropić…swoich dobroczyńców: mjr. „Sztremer” został aresztowany za „udział w bandzie AK”, i został gułagowskim „turystą” i tylko cud Boski sprawił, że przeżył.

Nie miał szczęścia gen. Krzyżanowski, „Wilk”,zamordowano go z wieloma innymi żołnierzami polskimi z „Kresów” w więzieniu mokotowskim z rozkazu krwawych, bolszewickich Chazarów.

Reszta oddziału się rozproszyła: część wyjechała za zagranicę, powędrowała do Gułagu lub została , kryjącymi się – praktycznie przez całe swoje życie- „Żołnierzami Wyklętymi”. Taka była wdzięczność Chazarstwa, taka podzięka za okazane miłosierdzie.

PiSowscy „piłsudczycy” z Prezesem i Premierem na czele najchętniej by przemilczeli istnienie Polski przedwojennej i jakieś „Kresy”…

Przyznanie, że takowe istniały i, że Polskę wschodnią zawsze zamieszkiwało 6 mln. Polaków (plus Chazarstwo, Litwacy, Białorusinie , Rusini, Litwini, Hucule, Ormianie i Tatarzy), było by dla tych Litwaków rzeczą wyjątkowo wstrętną i politycznie głupią.

Nakładało by bowiem na tych ludzi obowiązek żądania zwrotu zagrabionych ziem od …chazarskiej „ukrainy” , Litwy, Białorusi… A jaki sens ma żądanie od „swoich braci i sióstr” zwrotu …ziem polskich i tak już , będących w ich orbicie?

Czyż nie lepiej , mając do pomocy plejadę usłużnych „historyków”, milczeć o tym, że Polacy żyli na „Kresach: i, że to ich ziemie? Udawać, że etnicznych Polaków tam „ w zasadzie” nie było? Udowadniać, że ci, którzy tam żyli byli tylko okrutnymi kolonizatorami? Mówić tylko o „zonie niemieckiej” i okrutnym losie Chazarów „prześladowanych przez Polaków” ?

W takim przypadku, tj. przemilczania spraw istotnych i w razie potrzeby bezczelnym uwypuklaniu kłamstw, załatwia się od razu zasadniczą sprawę: przemilcza ludobójstwo Polaków przez Chazarów.

Ale taktyka przemilczania stosowana przez Litwaków jest dla tych osobliwych „niepodległościowców” przysłowiową „kwadraturą koła”, której rozwiązanie przekracza ich zdolności.

Jest sprawą wstydliwą , gdyż sami, walcząc zaciekle o przechwycenie steru rządów z rąk innej pobratymczej ekipy, przebudzili –tak w duchu przez nich samych wyśmiewaną – opinię społeczną.

Biegają jak karaluchy , nie wiedząc co robić , gdyż ogrom zbrodni na Kresach, i liczba świadectw o mordach Polaków popełnianych przez Chazarów jest szczególnie niebezpieczna.

Nagłaśnianie „problemu polskiego na Wschodzie” musi pociągać za sobą ujawnienie przed opinią publiczną prawdy o chazarskim wkładzie w bezprzykładne ludobójstwo i może spowodować powstanie lawiny śnieżnej.

Z zadowoleniem stwierdzamy, że już dziś można zaobserwować efekt śnieżnej kuli, sunącej po zboczu i przemieniającej się w lawinę prawdziwej informacji.

Polacy coraz bardziej zdają sobie sprawę z tego, że są bezczelnie oszukiwani, że mają do czynienia z kolejną ekipą deprawatorów politycznych , używającej opracowanej w „Wielkim Izraelu” wypróbowanej , wyrafinowanej techniki socjotechnicznej, polegającej na bezczelnym, natarczywym, nie liczącym się ze stanem faktycznym rzeczywistości przypisywaniu swoich zbrodni komuś innemu… Zgodnie z demokratycznym kanonem prawdy – prawdy, która…” nie istnieje”.

Tak oto PiS, ci osobliwi „niepodległościowcy”, przy pełnym uznania cmokaniu Chazarów i „polskiej zjednoczonej partii opozycji totalnej” (jakby przy tej okazji… reaktywowano chazarską „PZPR” ), obciąża mordami na Chazarach… swoich rodaków.

Ale, ale: może tubylcy nazywani „rodakami” nimi nie są? Może to zaledwie tolerowani „współobywatele”?

Omawianie zachowania się polskich obywateli, Chazarów, na „Kresach” zaczniemy od ciekawego materiału ( „projektu” muzeum) o słynnym polskim emisariuszu Janie Karskim i jego misjach do okupowanej Polski, opracowanego przez „Muzeum Historii Polski”. (http://karski.muzhp.pl/misja_raporty_karskiego_zagadnienia_zydowskie.html)

Materiał ten omawia m.in. ciekawe znalezisko amerykańskiego historyka, Chazara, Davida Engel , który w „Archiwum Hoovera w Standford” wśród papierów teczki, zatyt. ”Akta Ministerstwa Informacji i emigracyjnego rządu polskiego w Londynie” znalazł autentyczny raport emisariusza , J. Karskiego – „Zagadnienia żydowskie w kraju”.

Autorzy „projektu” piszą, że:

„….Engel , pozostawiając swoje odkrycie bez komentarza zauważył, że strony 6, 9, 10, 11 raportu występują w dwóch wersjach; drugą wersję – łagodniej oddającą negatywny stosunek Polaków do Żydów – Karski albo sam zredagował, albo co najmniej zaakceptował, co poświadcza jego rękopiśmienna zapiska na oryginale. Wersja złagodzona tyczy się okupacji niemieckiej,,,”

No i proszę: uczenie ale… i kłamliwie – jak na chazarskiego „uczonego” przystało. Właśnie tak się to robi: „wersja złagodzona” (łagodniej oddająca negatywny stosunek Polaków do Żydów), tyczyła się okupacji sowieckiej.

Rzecz w tym, że zarówno Chazarzy , koła rządowe tzw.” III RP” oraz tzw.„”opozycji totalnej” nagłaśniają tylko raport Karskiego z 1942 r , a więc raport o „biednych Żydach” i „zagładzie” w „Generalnej Gubernii”, a zatajają i przemilczają „Zagadnienia żydowskie w kraju” (pierwszy raport) J.Karskiego z 1940 r. Dlaczego to czynią?

Dlatego, że przypomnienie tamtej pierwszej relacji zepsuło by sielankowy obraz, na którym chazarscy malarze przedstawili wizerunek, modlącego się, niewinnego , bezbronnego, bitego brutalnie Chazara, idącego potulnie do komory gazowej, a nie ukazali go ani razu we właściwej roli.

Koniecznie musimy zapoznać się z notorycznie przemilczanym raportem J. Karskiego i porównać go z notorycznie przemilczanymi fragmentami przez „badaczy” ze sfery Chazarów.

Oto interesujące nas fragmenty:

„….Żydzi są tu u siebie; nie tylko, że nie doznają upokorzenia i prześladowań, ale posiadają dzięki swemu sprytowi i umiejętności przystosowania się do każdej nowej sytuacji pewne uprawnienia natury zarówno politycznej, jak i gospodarczej. Wchodzą do komórek politycznych, w dużej części zajęli poważniejsze stanowiska polityczno –administracyjne, odgrywają dość dużą rolę w związkach zawodowych, na wyższych uczelniach, a przede wszystkim w lichwie i paskarstwie, w handlu nielegalnym… Stosunek Żydów do bolszewików uważany jest przez polskie społeczeństwo za bardzo pozytywny. Uważa się powszechnie, że Żydzi zdradzili Polskę i Polaków, że w zasadzie są komunistami, że przeszli do bolszewików z rozwiniętymi sztandarami. Istotnie w większości miast bolszewików witali Żydzi bukietami czerwonych róż, przemówieniami, uległymi oświadczeniami itp. I tak, oczywiście, komuniści Żydzi odnieśli się do bolszewików z entuzjazmem, bez względu na klasę społeczną, z której pochodzili. Proletariat żydowski, drobne kupiectwo, rzemiosło, ci wszyscy, których pozycja obecnie strukturalnie poprawiła się, a którzy uprzednio wystawieni byli przede wszystkim na prześladowania, zniewagi, ekscesy itp. elementu polskiego – ci wszyscy również pozytywnie jeśli nie entuzjastycznie, odnieśli się do nowego regime’u. Trudno im zresztą się dziwić. Gorzej już jest np., gdy denuncjują oni Polaków, polskich narodowych studentów, polskich działaczy politycznych, gdy kierują pracą milicji bolszewickich zza biurek lub są członkami tej milicji, gdy niezgodnie z prawdą szkalują stosunki w dawnej Polsce. Niestety, trzeba stwierdzić, że wypadki te są bardzo częste, dużo częstsze niż wypadki wskazujące na lojalność wobec Polaków czy sentyment wobec Polski…. W zasadzie jednak i w masie Żydzi stworzyli tu sytuację, w której Polacy uznają ich za oddanych bolszewikom i – śmiało można powiedzieć – czekają na moment, w którym będą mogli po prostu zemścić się na Żydach….”

Dziwne, dziwne to słowa w ustach wielkiego miłośnika chazarstwa, że „ …wszyscy Polacy są rozżaleni i rozczarowani… olbrzymia większość dosłownie czeka na sposobność krwawej zapłaty..”

To zupełnie inne słowa niż w jego późniejszych raportach – niż w relacjach Chazarów, którym się udało przeżyć na „nieludzkiej ziemi”, dotrzeć do armii Andersa , a z nią do Palestyny.

Słowa Karskiego dźwięczały tak okropnie w uszach chazarstwa, że Szmul Wiesenthal et consortes postanowili je przemilczeć, zataić- jakby J.Karski nigdy ich nie napisał.

Dokonano więc szybkich „poprawek” i po wojnie światło dzienne ujrzała „dopiero co odkryta wersja raportu”. … Dzięki niej J. Karski stał się sławny, hołubiony przez Chazarów z całego świata. Stał się nawet „sprawiedliwym” , ma drzewko w Yad Vashem, a ludzie z wypiekami na twarzy , opowiadają, że sam baron Rothschild raczył mu raz podać dwa palce na przywitanie …Po dziś dzień „poważni historycy,” (jak np. prof. A. Żbikowski), korzystają z tej poprawionej wersji.

„Obywatel polski”, Jan Tomasz Gross , wsławiony polakożerczymi atakami , „wyrzucony” w „marcu 68” z Polski przez „moczarowców” także podpiera się poprawionym raportem J.Karskiego . Jest to o tyle ciekawe, bo wykorzystuje raport do ustalenia liczby polskich i…chazarskich ofiar sowieckiego najazdu.

Chazarski psychopata, Jan Tomasz Gross

Stosując dziwaczne założenia J. Gross wyliczył, ze w ciągu 2 lat okupacji „Kresów” ( 1939- 1941) Sowiety zabiły 3 razy więcej Polaków i Żydów, niż Niemcy – tj. 120.000 ludzi.

Badania brytyjskiego historyka, Normana Daviesa, który jako pierwszy ośmielił się przeciwstawić cyfrom podawanym przez Chazarów (w Polsce nikogo takiego nie było- :”piłsudczycy” w…KOR” milczeli jak zaklęci) natomiast wykazały, że jest to liczba mocno zaniżona: liczba polskich ofiar wynosi co najmniej 730.000 ludzi wywiezionych i wyniszczonych w syberyjskim Gułagu.

Badacz sowiecki, Mikołaj Iwanow , autor zaciekle przemilczanej przez „niepodległościowców” książki, „Pierwszy naród ukarany”, wylicza straty polskie w tych latach na 1.200.000 ludzi – wyniosły one prawie 30% całkowitej populacji polskiej w Sowietach.

Pora zapoznać z wynikami pracy apologety Chazarów -A. Żbikowskiego z „instytutu żydowskiego”. Pomocna jak zawsze będzie „Wikipedia” : https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_%C5%BBbikowski

Członek Centrum Badań nad Zagładą Żydów., A.Żbikowski

Przewertowanie spisu „dzieł historycznych” Żbikowskiego oraz sam fakt jego pracyw „Żydowskim Instytucie Historycznym” w Warszawie pozwala na postawienie hipotezy, że mamy do czynienia z wytrawnym izraelskim dezinformatorem.

Dlatego wcale nie zdumiewa nas wcale, że „historyk”…opuścił kilka kluczowych zdań z raportu J.Karskiego o bezczelnych, agresywnych chazarskich postawach wobec Polaków. On musiał tak uczynić- ta technika należy do „warsztatu naukowego” tak „instytutu”, jak i jego mocodawcy-Mossadu.

Jego „poprawki” wytłuściłem i podkreśliłem we wcześniejszej, oryginalnej wersji raportu J.Karskiego.

Praca w „Żydowskim instytucie historycznym” to praca odpowiedzialna, mającą wielkie znaczenie dla Chazarów: pracodawcy chcą widzieć konkretne wyniki. Jeśli każą robić z Polaków morderców Chazarów, to trzeba bez zbędnego gadania wypełnić ich niewielkie w końcu życzenie.

I A. Żbikowski się stara: w 2014 r. (http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/prof-zbikowski-z-rak-polakow-moglo-zginac-150-tys-zydow,2250230,art,t,id,tm.html) podaje „wstrząsające” dane liczbowe dla tygodnika „Wprost”:

Co do tego, że w czasie wojny więcej Żydów zginęło z rąk Polaków niż zostało przez nich uratowanych, raczej nie ma wątpliwości” ale „żadnych liczb nie zaryzykuje… Trudno powiedzieć, czy z rąk polskich zginęło 50 tys., 100 tys. czy może 150 tysięcy Żydów”.

Żonglując kośćmi pomordowanych, jak przesypywanymi w piekarni do plastikowych pojemników ciepłymi bułeczkami, bezczelnie kłamliwe „profesorskie” indywiduum podaje trzy, różne liczby ofiar „rozbestwionych” Polaków” choć sam „ nie ryzykuje żadnych liczb”.

Stała żonglerka liczbami pomordowanych to warunek sine qua non pracy słynnego tropiciela nazistów, Wiesenthala, równie słynnego muzeum w Yad Vashem czy „słynnych” chazarskich „historyków”. Dlaczego?

Dlatego, że nie jest możliwe podanie dokładnej liczby ofiar chazarskich przy wziętym z powietrza założeniu, że „zamordowano ich więcej niż zostało przez nich uratowanych”.

Założenie nie jest precyzyjne gdyż nie wszyscy ocaleni Chazarzy musieli mieć chęć sadzić drzewka w Yad Vashem – wielu ocalonych przez „faszystów” wolało popierać syjonistyczny mit o „urodzonych antysemitach”.

Choć można więc podać liczbę jedynie przybliżoną , to swą wielkością musi ona budzić przerażenie – nie może być zbyt niska. Ale skąd akurat 50.000? Ano stąd, że np. tylu Niemców zginęło we wrześniu, w Polsce. Równie dobrze mogło by to być 54. 000 ludzi …

Jeśli więc wg. jego toku myślenia „Polacy, choć się stale chlubią walką AK z Niemcami, zamordowali więcej Chazarów niż Niemców” to jest jasne, że skoro mord na nieuzbrojonych ludziach jest praktycznie o wiele bardziej łatwiejszy niż na przeciwniku uzbrojonym, skoro „ nie ma wątpliwości, że więcej Żydów zginęło z rąk Polaków niż zostało przez nich uratowanych”, to Polacy równie dobrze mogli wymordować 100.000 jak i 150.000 Chazarów! To się da zrobić o wiele łatwiej – co w tym dziwnego?

Warto tu zwrócić uwagę, że Żbikowski podaje wzięte z rękawa nieprawdziwe liczby ofiar, odnoszące się … tylko do okupacji niemieckiej, jak gdyby Chazarzy nie mieszkali także w Polsce wsch., na ”Kresach” i jakby nie dokonano na nich zbrodni ludobójstwa Polaków…

Gdy się ruszy ten temat to nagle zapadła kurtyna milczenia. Wrogiego milczenia.

A przecież sprawa jest prosta i, dająca się bez trudu udowodnić: ludobójstwo rozpoczęło się mordami Niemców na Polakach w „Generalnym Gubernatorstwie”, we wrześniu 1939 r. Chazarów pozostawiono w spokoju, potęgując w nich przekonanie o „niemieckiej rzetelności” i ”poważnej chęci” rozwiązania ich problemu przez zorganizowanie państewka chazarskiegoz części skasowanych ziem polskich.

Rzecz zaczynać wyglądać nieciekawie dla „historyków” typu , Żbikowskiego, gdy „w temacie” głos zabierają sami, normalni Chazarzy: np.. Aleksander Smolar ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Smolar), który nigdy nie ukrywał, że był synem Hersza Smolara… tylko kwiatami witano.

Oczywiście Smolar był też komunistą, i aparatczykiem – to zawodowiec . Ale tylko do „marca 68”. Potem się obraził na komunę, przestał być „internacjonalistą”, odnalazł w sobie Chazara i gdy go „ wygoniono” wyjechał z Chazarami z Polski i wrócił do niej w 1989 r. A gdy „solidarni”, pejsaci bojownicy pchali się hurmem do koryta w tzw. „III RP” wraz z nimi „załapał” się Smolar. Udało się!… Wytrwałość popłaca! Samo życie.! Ha, zauważmy, że odnajdujemy wśród nich galionowe figury nieskazitelnych przywódców PiSu – trzeba mieć ten polityczny instynkt…!

Ale nie uprzedzajmy faktów. Pomimo ludzkich słabostek Smolar zachował jednak resztkę przyzwoitości i niezależność osądu.

W artykule pod bardzo znamiennym tytułem, „Tabu i niewinność” , zamieszczonym w trockistowskim, korowskim, podziemnym „Aneksie” ( nr.41/42, str.96, 97, 98 – cyt. z książki „Przemilczane zbrodnie”, Jerzego Roberta Nowaka ), Smolar, zabrał głos w sprawie kolaboracji obywateli polskich „mojżeszowego pochodzenia” na Kresach” :

„…Świadectwa są zgodne- wystarczająca liczba Żydów wychodziła z entuzjazmem naprzeciw Armii Czerwonej , by w pamięci polskiej powstał obraz tłumów, witających najeźdźców jako wyzwolicieli… Gdyby tylko kwiatami witano. Ale były rzeczy gorsze, znacznie gorsze.

Żydzi, komuniści i nie, inteligenci czy półinteligenci, jako ludzie zasadniczo godni zaufania , zaludniali administrację lokalną, stawali się pomocnikami w organizowaniu władzy sowieckiej, Gorzej jeszcze –pomagali w wyłapywaniu polskich oficerów, przedstawicieli polskiej administracji, poszukiwanych przez okupanta…Po zjednoczeniu Polski pod okupacja niemiecką wieść o postawie Żydów na Wschodzie („Kresach”przyp.JK) rozeszła się na cały kraj. Można sobie wyobrazić , jak ten fakt wpływał na postawę Polaków

A teraz porównajmy świadectwo komunistycznego Chazara, Aleksandra Smolara z raportami J. Karskiego … Oba są identyczne.

Wiele innych raportów także jest identycznych., np. raport rabina Chaima Kaplana. Pomimo, że przebywał w warszawskim gettcie, pilnie śledził wszystko to, co się działo na prowincji.

Tym bardziej więc wstrząsa nami jego ogromne oburzenie, a nawet wściekłość zachowaniem się „polskich obywateli” , Chazarów, na „Kresach”- ich stała gotowość i praktyczna współpraca z Sowietami w popełnianiu wszelkich możliwych przestępstw na Polakach.

Zapiski rabina Kaplana są tak bulwersujące dla tubylczych tropicieli „faszyzmu”, że choć już dawno są dostępne po angielsku, niemiecku , a nawet po szwedzku, nie ma ich… po polsku. Rozumiemy dlaczego- takie uwagi Kaplana, że:

” …Wzdłuż granicy zostały ustawione zasieki z drutów kolczastych, a szmuglerzy przygraniczni są rozstrzeliwaniNie współczuję im w ich „kłopotach”. Boże broń ale serce mnie boli na myśl o tym, że tysiące żydowskich uchodźców muszą być ukarane, niż za ich własne przestępstwa lecz za grzechy ich złych braci…Ku memu wielkiemu zasmuceniu, muszę przyznać, ze prawdziwie zgrzeszyliśmy. Złe zachowanie części naszego narodu w miastach granicznych, które zostały anektowane do Rosji sprawiło, że wszyscy staliśmy się znienawidzeni i niechciani nawet w oczach Rosjan, którzy nie dyskryminują między narodami….”, są szokujące dla Litwaków i filosemitów. Chaim Kaplan grubo przesadza z tym „niechętnym nastawieniem” Rosjan do Chazarów: sami enkawudyści przyznawali, że „bez entuzjastycznej współpracy Chazarów z nimi, zdziałali by o wiele mniej” … Wstrząsające słowa. Prawdziwe aż do bólu . Gdyby Rosja była normalnym krajem, to wizytujący miejsce kaźni w Katyniu, mogliby przeczytać epitafium: „Przechodniu, powiedz Polsce , że mordowali nas Żydzi”.

Histeria Chazarów

Przy okazji dowiadujemy się, że Rosjanie „rozstrzeliwali przestępczych Chazarów” i, że granica „została odrutowana drutem kolczastym. Ale to już zostawimy bez komentarza.

Od dawna wśród niezależnych historyków ( oficjalnych, „dyżurnych”, możemy spokojnie pominąć jako płatnych najmitów kolejnego okupanta) trwały gorące dyskusje na temat notorycznej na „Kresach” kolaboracji Chazarów (Litwaków) z Rosji z sowieciarzami.

Było to tyle dziwne, że ci Chazarzy …”uciekli” z Rosji przed „Czarną Sotnią” czy carską „Ochraną” , która pod koniec XIX w. wystąpiła szczególnie mocno, rozpowszechniając „ celowo antysemityzm” – vide np. sztandarowy produkt,”Protokoły Mędrców Syjonu”, rzekomo „sfabrykowany” przez agentów carskiej „Ochrany”.

Proszę zachować powagę i się nie śmiać: otóż chazarscy „naukowcy”(jak np. „Paweł Korzec” „wyrzucony” z Polski w marcu 68r. chazarski historyk PPR i PZPR ) doszli do konkluzji, że „w okresie niepodległości (Polski, po 1918 r. – JK) Żydzi byli słabo związani z Polską” i , że „nie stworzono im warunków aby więzi te ukształtować i umocnić”…

Kiedy spytano po wojnie 1920 r. marszałka, J. Piłsudskiego co zrobić z masą 600.000 zbiegłych do Polski Chazarów z Rosji, ten krótko, po żołniersku, odparł: „Polski nie stać na obywateli drugiej kategorii, Wydać im obywatelstwo!”. I wydano! Wszystkim Litwakom.

Chociaż miano, „Litwak”, przylgnęło do Żydów z Litwy, lub Białorusi; posługującym się dialektem odmiennym od tego, jakim mówili Chazarzy z „ Kongresówki” i Ukrainy, to byli to jednak Chazarzy z Rosji szczególnie Odessy, których po zamachu (Ignacy Hryniewiecki) na cara Aleksandra II w 1881 r. zmuszano do „emigracji” na tereny Królestwa Polskiego. W sumie było to ok.700.000 tysięcy osób, które osiedliły się we wielkich ośrodkach miejskich i przemysłowych – szczególnie w Łodzi i w Warszawie.

Wg swoich zwyczajów, Chazarzy, zawsze szli śladem zwycięskich armii (stąd ich rozprzestrzenienie się w czasach Antyku po całym Cesarstwie Rzymskim) i kiedy pod koniec XVIII wieku, Rosjanie zdobyli w 1789 r. na Tatarach obwarowaną Odessę, wietrząc możliwość dobrych interesów zaczęli się w niej osiedlać. Jako centrum eksportu zboża, (stara antyczna kolonia grecka) Odessa rozwijała się niezwykle szybko i w ciągu stu lat osiągnęło około 400 tysięcy mieszkańców – w tym przeszło 120 tysięcy Chazarów. Napłynęli oni z głównej „strefy osiedleńczej”, Rosji ( chazarskie ludy koczownicze żyły na stepach nadwołżańskich) ale także z Austrii, Niemiec i krajów bałkańskich. Choć zajęli szybko ważne miejsce w życiu miasta, to jednak byli w nim społecznością bez historii: nie pielęgnowali jak w starych gminach tradycji, lecz… zajmowali się interesem.

Odessa zasłynęła wśród rosyjskich Chazarów jako miejsce łatwego życia i deprawacji religijnej. Mimo to równie szybko… stała się chazarskim centrum , w którym tworzono nową koncepcję życia w Golusie – tu żył i działał wyznawca syjonizmu, Władimir Żabotyński.

O ile napływ litwaków miał pozytywny wpływ na gospodarkę Królestwa Polskiego (było wśród nich wielu ludzi bogatych ), to przyniósł fatalne skutki dla stosunków polsko – żydowskich. Litwacy w większości byli już zasymilowani do kultury rosyjskiej.

Nie znali polskiego i posługiwali się rosyjskim (ewentualnie litewskim jidysz).

Nie utożsamiali się z kulturą i historią Rzeczypospolitej.

Dzięki swojej liczebności oraz sile ekonomicznej (wynikającej po części ze znajomości języka rosyjskiego oraz rynków cesarstwa), zdominowali dość szybko część polskich Żydów. Rzecz jasna, że polityka carskiej administracji, popierała zrusyfikowanych Litwaków wobec „polskich” Chazarów , skłaniających się raczej do asymilacji i integracji.

Dlatego Litwacy zwalczali nawet to tak „pozorne”, podjęte przez polskich Żydów na początku XIX wieku, dzieło asymilacji, odcinając się zdecydowanie od polskich dążeń narodowych: de faco litwactwo propagowało wśród szerokich mas żydowskich prorosyjski… separatyzm chazarski i wpajało nienawiść do Polski.

Prawdziwie tragicznym jest to, że , uciekając przez represyjną polityką w rosyjskich guberniach imperium, litwacy sami -świadomie lub nie – stali się jej narzędziem przeciwko Polakom.

Jarosław Kaczyński mógłby wiele opowiedzieć Polakom o antycznym grodzie nad Morzem Czarnym, Odessie ale czy zechce?

Jak więc widzimy, na przykładzie malutkiego cytatu Chazara „Pawła Korca” (wypisującego na łamach „Kultury” J.Giedroycia bzdury), Polska „intelektualnie zbiedniała” …

Tego zdania jest przede wszystkim premier tzw. „IV RP” Polska , Morawiecki i gensek PiSu, J. Kaczyński: bowiem gdyby „Korzec” żył w czasach „IV RP” mógłby nam niejedno napisać: rozwinąłby skrzydła jak Żbikowski i Gross w dzisiejszej cieplarnianej, pro – chazarskiej atmosferze stworzonej przez ”kierowniczą siłę Narodu”.

Możemy jednak być pewni, że nigdy by się przez nią nie przebili …patriotyczni Chazarzy jak np. Julian Unszlicht (https://pl.wikipedia.org/wiki/Julian_Unszlicht), który wprost nazwał Litwaków litwacką Targowicą” :

„…Utrwalać najazd sowiecki-co prawda „zdemokratyzowany” w Polsce, oto obiektywny cel nacjonalizmu żydowskiego u nas. Przykryć to wszystko frazesem „socjalistyczny”- oto sposób otumanienia umysłu robotników polskich aby przy ich pomocy dobić trupa znienawidzonej Polski i na nim organizację żydowską ”narodową” wybudować”( cytat z książki J.R. Nowaka, „ Przemilczane zbrodnie”, str.230).

Zaczerpnąłem z książki prof. Jerzego Roberta Nowaka sporo cytatów , które zamieściłem w tekście – właściwie należałoby zacytować całą, doskonale udokumentowaną choć, rzecz jasna, notorycznie przemilczaną książkę!

Jest to typowe dla funkcjonowania cenzury medialnej. Nie tyle instytucjonalnej jak w Peerelu (przy ul. Mysiej) ale istnienia tzw. autocenzury, wyższej jej formy, oddziałującej swoimi chazaro – masońskimi mackami (nazywanymi dziś „działaniem formacji piłsudczykowskiej”) na telewizję, radio i wydawnictwa. Ale to inny, obszerny temat.

Kończąc zatem ten bardzo szeroki temat ludobójstwa Polaków na Wschodzie, będący dla wielu Polaków zupełnym novum, podeprę go cytatami z wypowiedzi o polskiej gehennie dwóch zachodnich historyków: znakomitego Anglika, Normana Daviesa i najwybitniejszego znawcy polskiej historii współczesnej, Amerykanina , Richarda Lucasa – obie uwagi są oczywiście ostro zwalczane przez chazarską „szeroka opinię publiczną” i kompletnie przemilczane przez polską , „niepodległościową” propagandę.

Zaraz pojmiemy dlaczego!

Na łamach ”The New York Review of Books”_ z dn. 20 listopada 1986 r. Norman Davies (cytat z książki Jerzego Roberta Nowaka- „Przemilczane zbrodnie”) napisał:

„… Stosowanie wyłącznie martyrologicznego podejścia (…) niezależnie od tego, czy odnosi się to do Żydów czy też do nie-Żydów służy tylko do pomniejszania ofiar i nakreślenia w perspektywicznym skrócie ogromnie złożonego świata Europy Wschodniej, w której żyli oni wszyscy. Nie można też rozdzielać nazistowskich od analogicznych zbrodni sowieckich , które Sowieci popełniali na jeszcze większą skalę. Często na tych samych terenach..

Tak więc, na przykład, jeżeli się chce zrozumieć szeroko rozpowszechniony polski antysemityzm, występujący na terytoriach okupowanych przez Niemców w latach 1941-1944, nie można równocześnie pominąć wypadków, które występowały dwa lata wcześniej w strefie okupowanej przez Rosjan. Między rokiem 1939-1941współpraca wielu Żydów z najeźdźcami sowieckimi, którzy szybko zorganizowali masowe deportacje do gułagów, była często postrzegana w Polsce jako dowód zakorzenionej wrogości żydowskiej do Polaków.

Raporty AK na temat tego, gorszącego zachowania się Żydów, dotarły do Londynu we wrześniu 1941 r…” (Uwaga: ten tekst Normana Daviesa ukazał się także w w 1987 r., w podziemnym wydawnictwie polskim, „Most” nr.14 -15,”Głos tego, który przeżył” str. 139)

W innym wystąpieniu w ”The New York Review of Books” ( z dn. 9 kwietnia 1887 r), w odpowiedzi na wściekły atak Chazarów (Abraham Brumberg oskarżył Daviesa o „deformację faktów” gdyż ”rzekoma kolaboracja ograniczała się małej grupki prokomunistycznych sympatyków”) prof. Normas Davies napisał:

„(…) To co pisałem, mogę i teraz potwierdzić, a sprowadza się ono do tego, ze: wśród kolaborantów , którzy przybyli pomagać sowieckim siłom bezpieczeństwa w wywózce wielkiej liczby niewinnych mężczyzn , kobiet i dzieci na odległe zesłanie i przypuszczalnie śmierć, była nieproporcjonalnie wielka liczba Żydów.

Po drugie zaś wieści o okolicznościach, towarzyszących deportacjom przyczyniały się do pogorszenia stosunków polsko-żydowskich w innych częściach okupowanej Polski(…) Nie chcę dyskredytować ani pamięci, ani wzroku Brumberga ale trzeba zaznaczyć, że niemal wszyscy inni świadkowie nie zgadzają się z nim.

Tysiące tych , którzy przeżyli, żyje teraz na Zachodzie i mnóstwo pamiętników opowiada zupełnie odmienną historię. Wśród kolaborantów i donosicieli, jak i personelu sowieckiej policji bezpieczeństwa w owym czasie był szokująco wysoki procent Żydów. (…)” (Norman Davies, „An Exchange”, ”The New York Review of Books” )

Wielki współczesny badacz historii Polski, Richard C. Lucas (napisał 5 książek o Polsce, m.in. książki „ Zapomniany Holocaust” , mającej już trzy wydania) zauważył tak:

„(…)”Nigdy nie zapomnimy ich (tj. Żydów) zachowania wobec bolszewików” – często słyszało się w Polsce podczas wojny. Odnosiło się to do mało patriotycznej postawy wielu Żydów podczas sowieckiej okupacji wschodnich ziem Polski podczas wojny.(…)”( Richard C. Lucas, „Zapomniany Holokaust”, Kielce 1995 r., str. 163-164)..

Przed paroma dniami ( 20.03,2018r.) gensek PO, Grzegorz Schetyna,, masoński giermek „Wielkiego Wschodu”. doprowadzony do szewskiej pasji kolejnymi posunięciami PiS (notabene, wypełniającego tylko wytyczne chazaro-masonerii sterowanej przez USA) po raz kolejny plunął z mównicy w twarz Polakom : „Przestanie żyć historią,- zostawcie ją historykom. Zajmijcie się polityką”.. .

Niby chciał „przygadać” braciom z PiSu , że ci uprawiają „niebezpieczną , polityczną grę”,, grożącą …”osłabieniem znaczenia Polski na arenie międzynarodowej”. Te „harce” PiSu były „ustawą o IPN”- bublu prawnym, mogącym wg. zgodnej opinii lóż i Chazarów „uniemożliwić badanie „holokaustu”.

Ale nie „holokaustu” polskiego na Wschodzie, tylko chazarskiego w ”całej Europie”. . Wyłącznie jego. W podtekście leżała sprawa odszkodowań za „zbrodnie niemieckie”.

Jednak dalsze wypowiedzi w mediach wszystkich czołowych bossów politycznych z „ prawej strony”, łącznie z coraz bardziej nie starającym się maskować, prez. A. Dudą, nie pozostawiły wątpliwości u ludzi , myślących kategoriami narodowymi, że w tym ,jak i w poprzednich przypadkach, chodzi wyłącznie o jeszcze głębsze ukrycie rzeczywistej historii przed Polakami.

Choć ukryto już o tej pory bardzo wiele,(praktycznie ukryto już istnienie „Kresów” jako…integralnej części Polski) należy dokonać jeszcze jednego wysiłku by ukryć zbrodnię największą –ludobójstwo Polaków na Wschodzie.

Musimy uczynić wszystko co w naszej mocy, by ta perfidna polityka Targowicy wszystkich odcieni, a więc ”POPIS”u, spaliła na panewce.

I wiemy – ba, mamy absolutną pewność – że ona się nie powiedzie, gdyż prawdziwy „IPN” jest nierozerwalnie związany z duszą Narodu.

A ta jest Nieśmiertelna.

Janusz Kowalczyk


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Polska i Polacy w Religii „Holokaustu” – Tomasz Gabiś

a-47

Strona główna &gt Polska &gt Polska i Polacy w Religii „Holokaustu” – Tomasz Gabiś Polska i Polacy w Religii „Holokaustu” – Tomasz Gabiś a303 Polska 5

Poniższy tekst został napisany w latach 1998–1999 roku i rozwija wątki zawarte [w:] Tomasz Gabiś Religia „Holocaustu” (część I), „Stańczyk. Pismo konserwatystów i liberałów” nr 29 (1996), tenże, Religia „Holocaustu” (część II), „Stańczyk. Pismo konserwatystów i liberałów” nr 30 (1997).

Od połowy lat osiemdziesiątych nasila się w Polsce – co ma związek z ekspansją religii „Holocaustu” – propaganda oskarżania Polaków o współudział w „Holocauście” (cudzysłów dlatego, że jest to termin teologiczny a nie historyczny) i na tym tle, o „antysemityzm”, której nosicielami są znaczące odłamy polskiej elity intelektualno-politycznej. Pragną one, aby III Rzeczpospolita czerpała swoją legitymizację z przezwyciężenia „antysemickiej spuścizny”. Nowa Polska ma być zbudowana na gruzach starej Polski – Polski obojętnej wobec „Holocaustu” lub w nim współuczestniczącej, Polski pogromów i antyżydowskich fobii. Prawowitość III Rzeczpospolitej ma mieć swoje źródło w „przezwyciężeniu” tego wszystkiego, czego symbolem jest „ostatni akt Holocaustu”, czyli tzw. pogrom kielecki, czyli „jedno z najgorszych okrucieństw w historii” (Alan Dershowitz).

Po to, aby znaleźć się w nowym porządku europejskim i światowym, muszą Polacy stworzyć sobie nową tożsamość, tożsamość winy za „antysemityzm”, który był ważnym czynnikiem dla wyboru właśnie Polski na miejsce „Holocaustu”; muszą starać się, aby „Żydzi dostrzegli, że Polska się zmienia, że pamięć Holocaustu nie jest tylko przywoływana z okazji rocznic, lecz wpływa na nasze codzienne postępowanie” (Maciej Łętowski, „Życie”, 9 IX 1997). Andrzej Szczypiorski stwierdził z żalem, że polskie społeczeństwo do końca nie pojęło „Holocaustu” i sensu tej zbrodni, że „Holocaust” nie stał się wielkim wstrząsem duchowym dla Polaków, tak jak to się zdarzyło w całej niemal Europie i Ameryce” („Marzec i Polacy”, „Gazeta Wyborcza” 28-29 III 1998).

W religii „Holocaustu” Polsce i Polakom przypada szczególna rola. To na naszej ziemi dokonano „zbrodni tysiąclecia” („Der Spiegel”, wydanie specjalne, wrzesień 1992), tutaj rozegrał się „eschatologiczny dramat”, to na obszarze wyznaczonym przez takie miejsca jak Oświęcim-Brzezinka, Treblinka, Sobibór, Chełmno, Bełżec [1] zdarzyło się coś, czego nie można porównać z żadnym innym wydarzeniem w historii ludzkości: „W XX wieku ziemie polskie były miejscem wydarzenia wyjątkowego w dziejach świata: zagłady milionów Żydów dokonanej przez niemiecką machinę państwową” (Jakub Karpiński „Asymetria”, „Aneks” 1986 nr 41-42); „(…) w XX wieku, na naszych oczach, na naszej ziemi, stało się coś unikalnego, wyjątkowego w dziejach świata” (Barbara Engelking, Zagłada i pamięć. Doświadczenie Holocaustu i jego konsekwencje opisane na podstawie relacji autobiograficznych, Warszawa 1994, str.7). Polska była epicentrum Zagłady, krajem, gdzie wzniesiono „drugą Golgotę”, gdzie dokonał się przełom w dziejach ludzkości, gdzie w historię wcieliło się Zło Absolutne i gdzie spełniła się jedyna w swoim rodzaju, z niczym nieporównywalna zbrodnia i ofiara „Holocaustu”. David H. Hirsch pisał o „nazistowskiej próbie zamordowania Boga w Oświęcimiu” (zob. Hirsch, The Deconstruction of Literature: Criticism after Auschwitz , Hanover NH, 1991, str.87) [2]. A więc to w Oświęcimiu, niedaleko Krakowa, dawnej polskiej stolicy chciano „zamordować Boga”! Na naszej, tej znanej i ukochanej przez nas ziemi, takiej niby zwyczajnej, pełnej stereotypowych wierzb płaczących miało dokonać się to niesłychane wydarzenie, które jak „metafizyczne cięcie” dzieli historię ludzkości na dwie części! Polska ziemia została przez to wydarzenie zmieniona na zawsze. Polska jest „krajem naznaczonym stygmatem Shoah (…) i nie możemy przed tym uciec, nie możemy tego uniknąć” (ks. Waldemar Chrostowski [w:] Jews and Christians: who is your neighbour after the Holocaust? red. Michał Bron, Uppsala 1997, ss.82, 88). „Mieszkamy na ziemi dotkniętej Holocaustem” (ks.Waldemar Chrostowski Rozmowy o dialogu, str. 204) „Szoah zostawiła na Polsce szczególne piętno. Polska jest krajem obozów zagłady” (S. Krajewski Żydzi, judaizm, Polska , Warszawa 1997, str.350). W tym kraju naznaczonym stygmatem Shoah, kraju, który „na zawsze będzie kojarzony z Holocaustem w umyśle tych, którzy stracili [tutaj] swoich krewnych i bliskich” (Krzysztof Śliwiński [w:] Jews and Christians: who is your neighbour after the Holocaust?, str.121), w kraju, który nie jest już właściwie Polską, ponieważ jak stwierdził Zbigniew Herbert „Polska bez Żydów (i innych mniejszości) przestała być Polską” (cyt. za: S. Krajewski , op.cit.str.191); tutaj, gdzie śmierć Żydów „spowodowała pustkę w polskim krajobrazie i tożsamości” (ks.W.Chrostowski, op.cit. str.301), żyją Polacy, także, co oczywiste, naznaczeni stygmatem Shoah, także na zawsze kojarzeni z „Holocaustem”.

Po „Holocauście” polska ziemia jest ziemią nieczystą, ziemią przeklętą i sprofanowaną [3]. Polska ziemia, twierdzi Krajewski ( op.cit. str.178), została zbrukana zbrodnią bez precedensu: próbą zmiany losów świata, pokonania Boga Żydów i chrześcijan przez zgładzenie wszystkich bez wyjątku Żydów. Nasza ziemia, uważa ks.W.Chrostowski, „jest postrzegana jako jeden wielki cmentarz: miejsce cierpienia i gwałtu” (op.cit., str.52). Oświęcim, Brzezinka, Sobibór, Bełżec, Chełmno – to wszystko są polskie nazwy, wyjaśnia Szewach Weiss: „Polska stała się cmentarzem żydowskiego narodu” (w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” z 26 I 1995). Polska, rzecze S. Krajewski, jest „wielkim cmentarzem żydowskim”, zaś Oświęcim jest „najpowszechniej znanym za granicą miejscem w Polsce” i „cały świat, nie tylko żydowski przygląda się Oświęcimowi”; „Auschwitz, który dla całego świata jest symbolem Shoah znajduje się w Polsce. Nawet, jeśli niemiło o tym myśleć, jest faktem, że wiele osób przyjeżdża do Polski głównie po to, aby zobaczyć właśnie to miejsce” (Krajewski, op.cit. ss. 236, 243, 350). Niektórzy nie chcą tu przyjeżdżać: „Gdybym przyjechał do Polski lub do Niemiec, to każdy kamień i każde drzewo przypominałyby mi o pogardzie, o nienawiści, o morderstwach – o zabitych dzieciach, o matkach spalonych żywcem, o uduszonych gazem Żydach” (Abraham Joshua Heschel, Israel: Echo of Eternity, New York 1969, cyt. za: Henryk Halkowski „Oświęcim w oczach Żydów”, „Znak” 1990 nr 4-5 str.118). Inni przybywają, ponieważ na polskiej ziemi znajdują się święte miejsca „religii Holcaustu” takie jak Oświęcim: „Oświęcim jest dla Żydów miejscem świętym, w którym nie ma miejsca na jakikolwiek inny kult” (rabin Pinchas Menachem Joskowicz, „Za i Przeciw” 1989 nr 33). Posiadają one status „teologicznej eksterytorialności” i udział w tej świętości mają tylko Żydzi („Holocaust survivors”).

Henryk Grynberg pisze: „Oświęcim oznacza holocaust. Jest symbolem i miejscem świętym. Bardziej niż Jerozolima. I ważniejszym zarówno dla Boga, jak i dla ludzi. Wszystkich ludzi. Ale jest własnością żydowską niestety.(…) W świecie, w którym kwestionuje się nawet prawo Żydów do Jerozolimy, wszystko wydaje się możliwe, ale przynajmniej Oświęcim powinien być żydowską nieruchomością na prawach wyłączności” (Prawda nieartystyczna, Katowice 1990, str.88). Opinię Grynberga podziela Jacek Kuroń: „ziemia, na której ginęli Żydzi jest ziemią żydowską (cyt.za: ks. Stanisław Małkowski, Władysław Terlecki „Gwiazdy Dawidowe i krzyże w Birkenau”, „Nasza Polska” 1996 nr 32). W trakcie ogólnoświatowej afery spowodowanej „desakralizacją” obozu w Oświęcimiu, czyli budową centrum handlowego, grupa Żydów („Holocaust survivors”) pod wodzą rabina Weissa demonstrowała przed konsulatem RP w Nowym Jorku z transparentem „Ręce precz od Oświęcimia!”. Od jakiegoś czasu mówi się o ustanowieniu specjalnej, międzynarodowej jurysdykcji dla obozu w Oświęcimiu. Oznaczałoby to przekształcenie „eksterytorialności teologicznej” w eksterytorialność państwowo-prawną. Zaś rabin Weiss wysunął jeszcze bardziej radykalne żądanie: „Auschwitz-Birkenau powinien być oddany pod nadzór izraelski lub organizacji żydowskich” („Rzeczpospolita”, 25 I 1995). W czerwcu 1998 roku wiceprezes Światowego Kongresu Żydów Kalman Sultanik stwierdził, że „tereny obozów koncentracyjnych Oświęcim I i Brzezinka powinny być eksterytorialne” (zob. „Życie”, 5 VI 1998). Przy okazji konfliktu o krzyże na żwirowisku w Oświęcimiu, za eksterytorialnością Oświęcimia/Brzezinki wypowiedział się naczelny rabin Polski Menachem Joskowicz. Jezuita o. Stanisław Musiał wypowiedział się za „moralną” eksterytorialnością Auschwitz: „Jeśli więc Żydzi podnoszą sprawę eksterytorialności, to w sensie moralnym nie jest to postulat niedorzeczny. Przecież jest to skrawek kuli ziemskiej, w który wsiąkło najwięcej żydowskiej krwi. Suwerenny żydowski Auschwitz byłby prawdziwym pomnikiem Zagłady” (wywiad dla „Gazety Wyborczej” 9-10 I 1999).

To, co dzieje się w tym miejscu śledzone jest z najwyższą uwagą przez tzw. światową opinię publiczną.. Budowa centrum handlowego w pobliżu obozu jest przejawem „faszyzmu”, „desakralizacją” i mówi o niej cały świat. Usunięcie z terenu klasztoru karmelitanek grupy „ocaleńców Holocaustu” jest „niedopuszczalnym nawrotem do dawnej polskiej nienawiści i pogromów, praktyk – jak myśleliśmy – wreszcie zaniechanych” (Abraham M.Foxmann z ADL) i jedną z „najohydniejszych scen przemocy wobec Żydów, jaka miała miejsce w Polsce od wielu lat” (Agencja Reutera – cyt. za: „Znak” 1990 nr 4-5 str.134) .

W ramach religii „Holocaustu” Polska jest „drugim Egiptem”: „A was Pan wybrał sobie, wyprowadził was z pieca do topienia żelaza, z Egiptu, abyście się stali Jego ludem, Jego własnością, jak dziś jesteście” (Ks. Powtórzonego Prawa 4,20). Ów „piec do topienia żelaza” czyż nie kojarzy z piecami krematoryjnymi, którymi pokryta była polska ziemia? Prof. Norman Davies powiedział w wywiadzie dla tygodnika „Najwyższy Czas!”(1995 nr 29): „Aby syjonistyczny mit miał sens, Polskę należało przedstawić jako starożytny Egipt – kraj niewoli, z którego Żydzi uciekali do Ziemi Obiecanej”.

Polska jest negatywnym odniesieniem dla „świętej ziemi” państwa Izrael, krainą, gdzie ziemia „użyźniona” została krwią i popiołem i zamieniła się w pustynię. „Popioły z kominów Treblinki i płonących stosów opadły na ten las i użyźniły go pod jagody i grzyby, pięły się w ich naczyniach sokonośnych. Dobrze, że nie wolno było w tym lesie się zatrzymywać i że nie pozwolono mi wtedy zjeść tych jagód” (Grynberg op.cit. str.13). Trudno dziś [Żydom] pokochać kraj, którego ziemię użyźniły popioły całego narodu” (Jerzy Surdykowski „Najsmutniejsze narody świata”, „Gazeta Wyborcza”, 19-20 VII 1997).”Użyźnienie” popiołami ofiar „Holocaustu” to w rzeczywistości zatrucie i zniszczenie. Po „Holocauście” Polska może już być tylko „ziemią jałową”. Żyjący tu Polacy stąpają każdego dnia po warstwie popiołów, ale nadal pozostali „wiecznymi antysemitami”: „Boże mój, jakiejże grubości nowymi popiołami żydowskimi należałoby pokryć tę ziemię, by Polacy zrozumieli Szoah” (Ady Steg podczas obrad „Genewy II”, cyt.za: Michał Horoszewicz „Symbolika Auschwitz dla Żydów i chrześcijan”, „Collectanea Theologica”, 1992 fasc.II,str.81)

Żyd z Traktatu poetyckiego Czesława Miłosza mówi: „Ziemia zagłady, ziemia nienawiści,/ Żadne jej słowo nigdy nie oczyści,/ Taki się na niej nie zrodzi poeta”. (Poezje, Warszawa 1993, str.227). E. Czarnecka interpretuje to jako rodzaj trenu Żyda z getta, rzucającego przekleństwo na „ziemię pogardy i nienawiści”. Pytany przez nią o ten fragment poeta, odpowiada, że odnosi się to do ostatecznej likwidacji getta, wymordowania Żydów: „A potem zostaje już tylko ziemia, która jest obciążona, skrwawiona, zbeszczeszczona”. Miłosz mówi dalej o „o obciążeniu tej ziemi zbrodnią” (zob. Podróżny świata. Rozmowy z Czesławem Miłoszem. Komentarze, Nowy Jork 1983, str.119 – korzystałem z wydania Wszechnicy Społeczno-Politycznej 1984, b.m.w.). Prof. Jan Błoński uczynił te wizję Miłosza punktem wyjścia dla swojego słynnego artykułu. Błoński pisał, że ludobójstwo popełnione na Żydach naznaczyło polską ziemię „na wiek wieków”, odciskając na niej „krwawy, ohydny znak” (Jan Błoński Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1994, ss.10-11). Ale oczyszczenie nigdy nie nastąpi, polska ziemia na zawsze i nieodwołalnie pozostanie skażona i przeklęta. Tutaj w naszym kraju „krew została na ścianach, wsiąkła w ziemię, czy chcemy czy nie. Wsiąkła w naszą pamięć, w nas samych. Więc nas samych musimy oczyścić, czyli zobaczyć siebie w prawdzie. Bez tego dom, ziemia, my sami pozostaniemy zbrukani” ( Błoński, op.cit. str.11). Jednak Żydów „wymordowano w domu Polaków” (Grynberg) i nasza ojczyzna, choćbyśmy zobaczyli siebie w prawdzie (np. czytając codziennie fragmenty z książki prof. Błońskiego), na zawsze i nieodwołalnie pozostanie obciążona, skrwawiona, zbeszczeszczona, skażona i przeklęta, bo krew ofiar „Holocaustu”, krew zabitych w sakralnym mordzie członków narodu wybranego, która wsiąkła w ziemię i w ściany naszych domów, będzie, jak pisał Emmanuel Levinas, wrzeć aż po kres czasów. To nie jest zwykła krew, lecz krew ofiar Największej Zbrodni w Dziejach Ludzkości, krew synów i córek „narodu świętego”, krew mająca religijną wartość i „metafizyczno – teologiczny” wymiar. Takiej krwi nie da się po prostu zmyć, usunąć ze ścian, z ziemi i z nas samych. A do tego smród: „Polska cała śmierdziała i Polacy, zatykając nozdrza, zamykając drzwi i okna, walczyli heroicznie, ale beznadziejnie, żeby nie czuć. Jedli i kochali się w niemożliwym zaduchu palonych ciał, w zaduchu ciał spalonych i zagrzebanych w fosach, by zatrzeć ślady eksterminacji, i w zaduchu, może najtrudniejszym do wytrzymania, ciał rozkładających się w mogiłach” (Claude Lanzmann, cyt. za: „Gazeta Wyborcza”, 4-5 X 1997). H.Grynberg uważa, że Polska to „największy cmentarz żydowski w dziejach, gdzie nie ulotnił się jeszcze swąd po spalonych” (op. cit. str.25). Tadeusz Konwicki napisał: „Choćby ostatni Europejczyk zapomniał, że nad Wisłą mieszkał liczny lud żydowski, w naszych domach będą straszyć nocą duchy pomordowanych Żydów” (cyt. za: Grynberg op.cit. str.113).

Na ziemi, gdzie znajdowało się „epicentrum największej zbrodni w dziejach” (H.Grynberg), na ziemi skażonej i przeklętej, naznaczonej stygmatem „Holocaustu”, w domach, gdzie straszą duchy ofiar „sakralnego mordu”, w domach, których ściany nasiąkły „świętą” krwią, pośród swądu „świętych” ciał, we wszechogarniającym smrodzie rozkładających się zwłok ofiar zbrodni „należącej do innego porządku rzeczy” żyją Polacy. Ci, którzy żyją na ziemi naznaczonej stygmatem, sami naznaczeni są stygmatem. ci, którzy żyją na ziemi skażonej i przeklętej sami są skażeni i przeklęci[4]. Ci, którzy mieszkają w domach o ścianach nasiąkłych krwią, tą krwią są zbrukani, ci żyjący w smrodzie palonych i rozkładających się ciał, mogą jedynie wieść nędzną egzystencję śmierdzących parchów. Ich ziemia nieprzypadkowo zresztą wybrana została na miejsce „Holocaustu”: „Jeśli chodzi o Polaków…Nie jest to zwykły przypadek, że obozy największej zagłady powstały u nich, w Polsce, a nie gdzie indziej” (Elie Wiesel Pieśń umarłych, Wrocław 1991, str.143); „30 milionów świadków, 30 milionów niemych, głuchych i ślepych, tego nie można wytłumaczyć tylko terrorem. Polska była terenem mordu idealnie wybranym i eksterminacja Żydów tylko tu mogła mieć miejsce” (Claude Lanzmann, op.cit.)

„Gazeta Polska” długi czas zamieszczała rubrykę „Dosyć”, w której dokumentowane są wypowiedzi i cytaty z prasy oraz publikacji książkowych oskarżające Polaków o współudział w „Holocauście”. Także inne czasopisma (centro)prawicy takie jak „Nasza Polska”, „Najwyższy Czas!”, „Głos”, „Myśl Polska” zwracają uwagę na to zjawisko. Nie ma więc potrzeby na ten temat się rozwodzić. Warto jednak odnotować np. opinię Elie Wiesela, że Polacy „ścigali Żydów podstępnie, jakby z umiłowaniem” (op.cit. str.170). Albo Marca Hillela z książki Le Massacre des survivants. En Pologne après l’holocauste (1945-1947) (Paryż 1985), który pisze o Polakach jako narodzie „donosicieli i zabójców” i uważa, że w czasie wojny Polacy byli większym zagrożeniem dla Żydów niż Niemcy (zob. Ludwik Stomma „Skumbrie w tomacie”, „Polityka” 1997 nr 16). Amerykańska badaczka „Holocaustu” Lucy S.Dawidowicz (publikująca w „Commentary”) wspomina o rozkazie Bora – Komorowskiego wydanym w 1943 roku, który „nadał prawną osłonę mordowaniu Żydów przez Armię Krajową”. I dalej pisze Dawidowicz: „Nigdy nie będziemy dokładnie wiedzieć, ilu setek Żydów zamordowanych zostało przez polskich partyzantów w polskich lasach i bagnach” (zob. Lucy S.Dawidowicz, The Holocaust and the Historians, Cambridge, Mass. 1981, str. 94). Przy okazji „sprawy Ejszyszek” „New York Times” opublikował list niejakiego Alfreda Lipsona, nieznanego dotychczas bliżej, skromnego teologa religii „Holocaustu”, pracownika jednego z instytutów teologicznych (Centrum i Archiwum Informacji o Holocauście przy Queensborough Community College), który napisał w nim, że Armia Krajowa planowała doprowadzenie do końca „nazistowskiego ostatecznego rozwiązania problemu żydowskiego w Polsce” (zob.”Trybuna”, 16 VIII 1996).

Najważniejsze Wydarzenie W Dziejach Ludzkości zdarzyło się właśnie na ziemi Polaków, pośród nich, bo to oni „wyssali antysemityzm z mlekiem matki”[5] i tutaj eksplodowała „elementarna nienawiść do Żydów” (Martin Buber). Tylko tutaj, jak pisał Elie Wiesel, „samotność Żydów pochwyconych w szpony bestii, nie miała precedensów w historii. Była całkowita. Śmierć strzegła wszystkich drzwi (op.cit., str.165). Tutaj owo „bosko-człowiecze osamotnienie Żydów” (Michał Horoszewicz) osiągnęło swoją ostateczną kulminację. Tutaj mieszkańcy tak nienawidzili Żydów, że „getto i obóz pracy lub obóz koncentracyjny były jedynymi miejscami na świecie, które dawały Żydom nikłą nadzieję i szansę na przetrwanie” ( Icchak Rubin, Żydzi w Łodzi pod niemiecką okupacją 1939-1945, London 1988, cyt. za: „Nasza Polska”, 1997 nr 52/1). Polacy są współodpowiedzialni za „Holocaust” tak jak wszyscy ludzie zgodnie z twierdzeniem Grynberga, że to „ludzie Żydom zgotowali ten los”. Współodpowiedzialni są tak jak wszyscy chrześcijanie, a ich odpowiedzialność jest tym większa, ponieważ są narodem szczególnie przywiązanym do katolicyzmu. Współodpowiedzialni są dlatego, ponieważ byli obojętnymi świadkami – obojętnymi nie wobec jakiegoś zwykłego zabijania zwykłych ludzi, ale wobec „sakralnego mordu” dokonywanego na narodzie wybranym, mordu który nie ma sobie równych, mordu absolutnie wyjątkowego, unikalnego, jednorazowego. Dlatego ich obojętne świadkowanie też było doświadczeniem absolutnie wyjątkowym, bezprecedensowym, unikalnym, i dlatego także i ono ma swój „metafizyczno-teologiczny” wymiar. Są współodpowiedzialni, ponieważ byli obojętnymi świadkami „ukrzyżowania 6 milionów”, obojętnymi świadkami „nowej Golgoty”. I wreszcie są współodpowiedzialni, ponieważ byli pomocnikami katów, szmalcownikami i mordercami Żydów, brali udział w tym „ukrzyżowaniu”, współuczestniczyli w „całopaleniu” Żydów, a po wojnie kontynuowali „Holocaust”.

Lucy S. Dawidowicz stwierdza: „Od marca 1945 do kwietnia 1946 roku ponad 800 Żydów zostało zamordowanych w Polsce. Najohydniejszy pogrom wydarzył się w Kielcach 4 lipca 1946 roku, kiedy to prawie pięćdziesięciu Żydów zostało zamordowanych przez motłoch wspierany przez polskich milicjantów. Chociaż polski reżim osądził i stracił morderców, terror wobec Żydów trwał ogarniając całą Polskę” (op.cit. str.95). Znany prawnik i „obrońca praw człowieka” z USA Alan Dershowitz stwierdził, że „ogółem więcej niż 1500 Żydów ocalałych z Holocaustu zostało zamordowanych przez polskich katolików już po Holocauście”(cyt. za: „Gazeta Polska”, 8 VIII 1996). Ciekawe, ilu Żydów zginęło w pogromie, o którym wspomina Nahum Goldmann: „Kiedy w 1946 roku brałem udział w negocjacjach w Paryżu, dowiedziałem się z gazet, że w jednym polskich miast portowych doszło do straszliwego pogromu” (N.Goldmann, Das jüdische Paradox, Zionismus und Judentum nach Hitler, Köln Frankfurt/M 1988, str. 130). Goldmann nie podaje, czy chodziło o Gdańsk czy Gdynię.

Dlatego w 1996 roku, podczas uroczystości w Jerozolimie w Dniu Upamiętnienia Zagłady i Bohaterstwa, w których obok politycznych i duchowych przywódców izraelskich brali udział liczni przedstawiciele Żydów z całego świata i dyplomaci akredytowani w Izraelu, zapalono jak co roku sześć zniczów symbolizujących pamięć o sześciu milionach Żydów zamordowanych przez hitlerowców. Znicze zapalają przedstawiciele różnych środowisk żydowskich związanych z samym okresem „Holocaustu” bądź też jego upamiętnieniem. W tym roku po raz pierwszy zaproszony został do zapalenia znicza człowiek „uratowany z pogromu kieleckiego”. „Zaproszenie uratowanego z pogromu kieleckiego do zapalenia znicza podczas akademii poświęconej upamiętnieniu Holocaustu odczytać można – chociaż nikt tego nie oficjalnie nie sformułował – jako zaliczenie tego pogromu do Holocaustu, może jako jego ostatniego rozdziału” (Aleksander Klugman , „Tygodnik Powszechny” nr 29/1996). W ten sposób oficjalnie dokonało się „wmontowanie” Polaków w „Holocaust”, którego aktem wstępnym było umieszczenie jako ostatniego obrazu w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie ogromnego zdjęcia z pogromu kieleckiego.

Rola przydzielona Polakom w holocaustycznym pandemonium określona została raz na zawsze: są obojętnymi świadkami, pomocnikami oprawców lub samymi oprawcami. Tylko Niemcy byli zdolni dokonać takiej zbrodni, tylko Polacy mogli być jej obojętnymi świadkami lub jej współsprawcami. Polska i Niemcy – „dwa kraje splamione krwią milionów Żydów” (Mark Verstandig I rest my case, Melbourne 1996, cyt. za: „Nasza Polska” 1997 nr 7). W swoim wierszu „Fuga śmierci” Paul Celan napisał, że „śmierć jest mistrzem z Niemiec”. Mógłby też napisać, że „śmierć jest czeladnikiem z Polski”.

Komiks Mysz Arta Spiegelmana został przez „Wall Street Journal” uznany za „najsilniej oddziałującą historię, jaka wydano na temat Holocaustu”. Komiks, w którym Polacy przedstawieni są jako świnie prześladujące myszy, czyli Żydów znajduje się dziś w każdej szkolnej bibliotece w USA. Co też nie jest dziwne, jeśli wziąć pod uwagę, że poleca go waszyngtońskie Muzeum Holocaustu” (zob. „Gazeta Polska” 1997 nr 38).

Niemcy, a zaraz po nich Polacy obdarzeni zostali kainowym piętnem, otrzymali w ramach religii „Holocaustu” status „metafizycznych wrogów”, a wrogość taka nie może zostać przezwyciężona poprzez środki racjonalnego, politycznego dyskursu. Religia „Holocaustu” osiągnęła dziś swoją pełną i dojrzałą formę, wszyscy jej „aktorzy” muszą grać swoją rolę po wsze czasy. Tradycyjnej wierze Żydów w wybraństwo towarzyszy dziś przekonanie o potępieniu Niemców i Polaków. W religii „Holocaustu” zawarty jest spreparowany dla Niemców i Polaków dogmat o wiecznej winie przechodzącej z ojca na syna i każdy, kto tę religię akceptuje, musi równocześnie uznawać i ten dogmat, tę „metafizyczną winę”.

Na nic się nie zda przypominanie, że to Niemcy są odpowiedzialni za „Holocaust” i wskazywanie na „winnych” Francuzów z okresu Vichy czy na inne narody europejskie. Umacnia się tylko w ten sposób religię „Holocaustu”. Usiłujemy sami wydostać się z otchłani potępienia wchodząc na głowy innym i spychając ich w otchłań, i nie pojmujemy przy tym, że w ten sposób nie tylko się z otchłani nie wydostaniemy, ale wręcz przeciwnie przedłużymy nasz pobyt tam, ponieważ wskazując na winy innych stajemy się automatycznie misjonarzami religii „Holocaustu”, która skazuje nas na wieczne potępienie. W obliczu imperializmu religii „Holocaustu” konieczne jest zrewidowanie tradycyjnego antygermanizmu czy to w wydaniu narodowej demokracji czy też w wersji peerelowskiej. Kontynuowanie tego antygermanizmu (który nie jest tym samym, co polityczna wrogość wobec państwa niemieckiego) oznacza dziś wspieranie religii „Holocaustu” będącej zagrożeniem tak samo dla Niemców jak i dla Polaków. Nie ma możliwości wyrwania się samemu, bez Niemców ze stanu „teologicznego poniżenia”. Chęć utrzymania w tym stanie tylko Niemców skazana jest na niepowodzenie. Przezwyciężony być musi stan „teologicznego poniżenia” wynikający z religii „Holocaustu” jako taki a nie tylko stan „teologicznego poniżenia” Polaków. Siedzimy z Niemcami w jednej łódce, czy nam się to podoba czy też nie.

Stan „teologicznego poniżenia” Polaków ( i Niemców) , ich „metafizyczna” wina będą trwać tak długo, jak długo trwać i panować będzie religia „Holocaustu”. Nie będzie oczyszczenia, nie będzie przebaczenia, nie będzie pojednania. Alan Dershowitz jako warunek przebaczenia stawia oficjalne potępienie przez Kościół kardynałów Hlonda i Wyszyńskiego, albowiem są oni „the worst racist sinners in modern history” i ponoszą niemałą osobistą odpowiedzialność za masakry Żydów. Zapewne zwolennicy „dialogu i pojednania” uwzględnią ten skromny postulat. Warto też pamiętać o tym, że ludzie stojący na czele instytucji religijnych czy politycznych nigdy nie powinni prosić o wybaczenie, ponieważ jest to zawsze odczytywane jako akt słabości zapraszający do dalszych żądań i wstęp do kolejnych upokorzeń. Jedyna możliwa do zaakceptowania formuła to „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”, (która zresztą brzmi właściwie w ustach biskupów, mniej w ustach polityków). I to tylko wówczas, gdy druga strona również jest gotowa ją wygłosić.

Laureat Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel napisał: „Każdy Żyd, gdzieś w swoim wnętrzu powinien wydzielić sobie strefę nienawiści – zdrowej, męskiej nienawiści – za to, co uosabiają Niemcy i za to, co w nich tkwi. Postępować inaczej oznaczałoby zdradę w stosunku do umarłych” (Legends of Our Time, Nowy Jork 1982, rozdz. „Appointment with Hate”, str.142). Można domniemywać, że w tej strefie nienawiści mieszczą się również Polacy, o czym świadczy fragment broszury Abrahama Hirchzona, szefa stowarzyszenia International March of the Living: „będziemy ich nienawidzić za ich udział w okrucieństwach, ale będziemy im współczuć z powodu ich obecnie nędznego życia” (cyt.za: Iwo Haman „Grobowi turyści”, „Nie”, 1997 nr 31). Żydowski chrześcijański demokrata z Niemiec Michel Friedmann stwierdził: „Spadkobiercy państwa mordującego Żydów ofiarowują ofiarom i potomkom ofiar pojednanie i są rozgoryczeni, gdy słowo to jest odrzucane. W rzeczywistości nie przystoi im nic innego jak przyjąć na siebie ciężką historyczną odpowiedzialność, na pokolenia, na zawsze” (cyt. za: Josef Schüßlburner, „Die deutsche Freiheit erdrosselt vom Verfassungspatriotismus”, „Staatsbriefe” (1995 nr 8-9). Słowa te odnosiły się to wprawdzie do Niemców, ale czyż w równej mierze nie odnoszą się do spadkobierców „Armii Krajowej mordującej Żydów”? Czyż ciężkiej odpowiedzialności historycznej nie powinni na wieki przyjąć „potomkowie szmalcowników i antysemitów” obojętnych wobec „Holocaustu”, synowie pogromistów z Kielc i innych miejscowości?

Podczas wizyty w Niemczech w kwietniu 1987 roku prezydent Izraela Chaim Herzog powiedział: „Nie przywiozłem ze sobą przebaczenia – i zapomnienia. Tylko umarli mają prawo przebaczać a żywym nie wolno zapomnieć”. Ponieważ jednak tak naprawdę tylko żywi mogą przebaczać, to stwierdzenie, że „przebaczać mogą tylko umarli” oznacza tyle samo co „nigdy nie będzie przebaczenia”. Nie będzie przebaczenia dla „potomków Eichmanna”, i nie będzie dla tych, w których żyłach płynie krew „szmalcowników i współwinnych Holocaustu”. Dlatego polscy politycy proszący o wybaczenie, jakoś nie mogą się go doczekać. Prezydent Herzog mówił również: „Z mej strony podkreślam Pana [prezydenta Weizsäckera – T.G.] słowa, że wasza młodzież nie jest odpowiedzialna za to, co zdarzyło się ponad czterdzieści lat temu, ale dzieli moralną odpowiedzialność za historyczne konsekwencje”. Tak samo młodzież polska – nie jest odpowiedzialna, ale dzieli moralną odpowiedzialność za historyczne konsekwencje. I dalej wywodził prezydent Herzog: „Nie sądzę, żeby kiedykolwiek w przyszłości kontakty między naszymi narodami były «normalne» w zwykłym znaczeniu tego słowa” (cyt.za prasą niemiecką). A czy mogą być kiedykolwiek normalne kontakty pomiędzy narodem żydowskim i narodem polskim, który współuczestniczył w „Holocauście” lub obojętnie mu się przyglądał? Czy mogą być normalne kontakty z tymi chłopami (i ich potomkami) z okolicy Treblinki, którzy w większości „wydają sie obojętni, ironiczni lub nawet zadowoleni” ? (Simon de Beauvoir wstęp do: Claude Lanzmann Shoah, Koszalin 1993 str. 8). Zapewne nigdy. Żydowski myśliciel Dan Diner ukuł w odniesieniu do stosunków żydowsko-niemieckich po „Holocauście” termin „negatywna symbioza” (zob. Wacław Długoborski „Obóz koncentracyjny Oświęcim – Brzezinka”, „Collectanea Theologica” 1992, fasc.II, str.14). Ta „negatywna symbioza”, swego rodzaju „przeciwstawna wspólnota” będzie zdaniem Dinera, przez pokolenia kształtować wzajemne stosunki między obu narodami. Długoborski pisze, że także stosunki polsko-żydowskie także można w pewnym stopniu określić tym terminem. Ta negatywna symbioza oznacza, że dla Żydów w pierwszym rzędzie Niemcy a w drugim Polacy stali się jako wrogowie nieusuwalnym składnikiem ich „poholocaustowej tożsamości”.

Żydowski intelektualista z Niemiec Michael Wolffsohn napisał: „bez Żydów nie ma niemieckiej, bez Niemców nie ma żydowskiej tożsamości. Żydzi i Niemcy są i pozostaną do siebie przykuci – po Oświęcimiu i po mordzie na milionach Żydów bardziej niż kiedykolwiek ” („Frankfurter Allgemeine Zeitung”, 24 I 1995). Również bez Polaków nie ma żydowskiej tożsamości, również Polacy jako „metafizyczny wróg nr 2” są jej nieusuwalnym składnikiem.

Avraham Burg stwierdził: „Załóżmy, że pewnego dnia zapanuje pokój; wówczas Żydzi i mieszkańcy Izraela będą musieli zapytać samych siebie: `Czy możemy jako Żydzi przetrwać bez wroga? Czy możemy przetrwać bez Hitlera, który definiuje dla nas, kim jesteśmy?” („Die Weltwoche”, 30 I 1997). Tak więc „Hitler” jest niezbędny dla żydowskiej tożsamości, dla przetrwania Żydów czyli szerzej, niezbędni są niemieccy wykonawcy „Holocaustu”, ale też ich polscy pomocnicy. Muszą oni „żyć wiecznie”, muszą niejako skupiać w sobie narodową substancję Niemców i Polaków.

Dlatego można po raz tysięczny przepraszać, prosić o wybaczenie, błagać o pojednanie – niczego to nie może zmienić: „metafizyczny wróg” jest wrogiem na wieczność – także wówczas, gdy bezustannie się kaja się za grzechy, wdziewa pokutną koszulę lub dokonuje permanentnego samobiczowania. Wybaczyć oznaczałoby zakończyć stan „teologicznego poniżenia” Niemców i Polaków. A zakończyć stan „teologicznego poniżenia” Niemców i Polaków oznaczałoby zburzyć filary religii „Holocaustu”. Dlatego Polska ziemia na zawsze pozostanie przeklęta [6] i na zawsze policzeni będziemy do „pomocników śmierci: Nieobrzezanych” (z wiersza Czesława Miłosza „Biedny chrześcijanin patrzy na getto”) . Tak chce religia „Holocaustu” i tak pozostanie, dopóki będzie ona panować. Pytanie jakie zadał rabin Jules Harlow na uppsalskim kolokwium „Kto jest twoim bliźnim po Holocauście”, „Jak Polska zostanie zapamiętana w historii? Czy jako obszar zabijania i masowy grób Żydów?”, jest pytaniem czysto retorycznym. Bo odpowiedź może być tylko twierdząca. I nic tu nie pomoże rozpaczliwe włażenie na drzewka w Jad Waszem (które przypominać mają o tym, jak niewielu było sprawiedliwych i jak powszechna była obojętność) [7], na nic powtarzanie mantry „Żegota, Żegota, Żegota”[8], na nic prostowanie kłamstw, na nic wzywanie do dialogu, racjonalnej dyskusji i pojednania. Przeglądnijmy się w lustrze a zobaczymy „tępy pysk granatowego policjanta” lub „lisią mordę szmalcownika” (określenia Andrzeja Szczypiorskiego). My – „pomocnicy Amaleka”, cośmy już, jak donosił „New York Times”, w 1918 roku palili tysiącami Żydów w synagogach Lwowa, my „kieleccy pogromiści”, sprawcy „marcowego exodusu” [9] strąceni zostaliśmy w otchłań potępienia [10] i przysypani tonami cukru [11]. I nie wydostaniemy się z niej dopóty, dopóki panować będzie, trzymająca nas tam, religia „Holocaustu”.

To, czego sie od nas oczekuje, to stałe „mierzenie się z przeszłością: w „Liście do przyjaciela-katolika w Polsce” („Gazeta Wyborcza”, 16 VII 1996) pisał Elie Wiesel : „Czyżby [Polacy] byli niezdolni do zmierzenia się z przeszłością, przeszłością poprzedniego pokolenia, tak by nie obrażać się na każdego, kto im o niej przypomni”. W swoim przemówieniu wygłoszonym w Kielcach na uroczystościach obchodów rocznicy tzw. pogromu kieleckiego premier Włodzimierz Cimoszewicz mówił o „pokutniczej zadumie”. Natomiast ksiądz Michał Czajkowski uznał, że zawarte w znanym artykule Michała Cichego oskarżenia AK o mordowanie Żydów, są godne tego, aby stały się „chrześcijańskimi rekolekcjami wielkopostnymi” (cyt. za: „Nasza Polska”, 1996 nr 30). Powinniśmy czytać Cichego i posypywać sobie głowy popiołem. Tacy profesjonalni pokutnicy jak premier Cimoszewicz, ks.Czajkowski, Michał Cichy i wielu, wielu innych traktują te „pokutnicze rytuały” jak świadectwo swojego wyższego człowieczeństwa.

Elie Wiesel w swojej kieleckiej „homilii” powiedział: „Być może w przyszłości Kielce będą mogły być pamiętane nie tylko jako miasto identyfikowane z okrucieństwem, ale także jako miasto zdolne do skruchy i współczucia. I nadziei.” („Gazeta Wyborcza”, 8.VII.1995). Wystarczy w miejsce „Kielc” wstawić „Polskę” i będziemy mieli reedukacyjny program skruchy dla naszego narodu. I trudno mieć nadzieję, że realizacja tego programu kiedyś się zakończy, skoro w tej samej kieleckiej „homilii” Elie Wiesel zadał dramatyczne pytanie: „Jeśli Auschwitz nie wyleczył tej ziemi z antysemityzmu, cóż zdołałoby tego dokonać?” Nadziei na wyzdrowienie nie ma, ale leczyć trzeba. Jak zresztą mogą Polacy wyleczyć się z „antysemityzmu”, skoro jest on „w jakiś sposób zapewne zakodowany w genach”? (zob. Jerzy Lisowski, wstęp do: Jean-Paul Sartre Rozważania o kwestii żydowskiej, Łódź 1992).

Tomasz Gabiś

Przypisy

[1] Polska „wybrana” została na miejsce „Holocaustu” w 1960 roku, kiedy to niemiecki historyk, późniejszy dyrektor monachijskiego Instytutu Historii Najnowszej prof. Martin Broszat oświadczył, co następuje: ” Ani w Dachau, ani w Bergen-Belsen, ani w Buchenwaldzie nie byli gazowani Żydzi lub inni więźniowie. Komora gazowa w Dachau nie została dokończona i uruchomiona.(…) Masowa zagłada Żydów przy pomocy gazu rozpoczęła się na przełomie lat 1941/42 i miała miejsce wyłącznie w kilku wybranych i wyposażonych w odpowiednie techniczne urządzenia miejscach, przede wszystkim na okupowanym obszarze Polski (ale nigdzie w Starej Rzeszy): w Oświęcmiu – Brzezince, w Sobiborze nad Bugiem, w Treblince, Chełmnie i Bełżcu” („Die Zeit”, 19 VIII 1960). Od tego momentu wymieniane w Norymberdze jako miejsca mordowania Żydów za pomocą gazu obozy w Dachau, Buchenwaldzie, Sachsenhausen, Mauthausen czy Oranienburgu uznawane są za zwykłe obozy koncentracyjne i obozy pracy. Zagłada Żydów dokonała się na obszarze Polski. Tutaj a nie gdzie indziej. I nie należy się temu dziwić, gdyż to właśnie „Polska była miejscem, gdzie możliwe było przeprowadzenie Ostatecznego Rozwiązania” (Claude Lanzmann).

[2]Hirsch napisał w swojej książce m.in.: „Zrozumienie współczesnych trendów w literatury i filozofii będzie możliwe jedynie wówczas, gdy odrzucimy niejasną i wprowadzającą w błąd kategorię «postmodernistyczny» na rzecz historycznie zakorzenionego terminu «post-Auschwitzowy»” (str.87). Takie ujęcie powinni może uwzględnić uczestnicy toczących się w Polsce dyskusji na temat „postmodernizmu”.

[3]Jeden z posłów do Knesetu oznajmił: „Trudno zrozumieć, jak w ogóle mogą jeszcze nasi bracia stąpać po nieczystej ziemi polskiej”( cyt. za: Henryk Pająk „Strach to czytać”, „Gazeta Polska”, 25.I.1996). W marcu 1986 pięciu wielkich rabinów europejskich opublikowało w związku ze sprawą oświęcimskiego Karmelu, list, w którym czytamy: „Uważamy za rzecz niemożliwą do przyjęcia, aby uświęcać ziemię, która została sprofanowana i przeklęta, zroszona krwią milionów ofiar” (cyt. za: Bogusław Jeznach „Upadek Karmelu”, „Ojczyzna” 1993 nr 8-9). Należy tu dokonać rozróżnienia: ziemia jest ziemią sprofanowaną i przeklętą w relacji do jej polskich mieszkańców, równocześnie jest ziemią uświęconą w relacji do ofiar „Holocaustu” i „Holocaust survivors”. Trzeba mieć też świadomość tego, że krzyże, szczególnie w Polsce, są dla Żydów „narzędziem prześladowania”. Rose Price ze Skarżyska Kamiennej wspomina: „Mężczyźni i kobiety wyzywali nas, bili, a nawet mordowali, wysoko w górze trzymając «krzyże» i relikwie”. Inny polski Żyd stwierdził: „podczas pogromu w Polsce chrześcijanie złamali mi ramię uderzeniami krzyża”. Jeden z kardynałów francuskich orzekł, że w Polsce „bito Żydów krzyżami” (zob. Michał Horoszewicz, op.cit. str.82).

[4] „Mieszkańcy Generalnej Guberni ulegli skażeniu ziemią” (Michael Steinhauf „Refleksja nad cieniem Holocaustu w Polsce powojennej” /w:/ Holocaust z perspektywy półwiecza, Warszawa 1993, str.90).

[5] „Shamir`s `milk sucking` description of Poles was unconfortable yet true” („B`nai Brith Messenger”, 26. IV. 1991). Autor tych słów niejaki Joe Bobker pisze w innym miejscu swojego artykułu, że mający odwiedzić Izrael prezydent Lech Wałęsa jest katolickim liderem ” of a country that could not stop killing its Jews even when World War II ended”.

[6] Liczni publicyści polskiej (centro)prawicy dowodzą, że w okresie I Rzeczypospolitej Polska była „paradisus Judeorum”. Po „Holocauście” Polska, dawna i współczesna, traktowana być może wyłącznie jako „infernus Judeorum”.

[7] Dershowitz napisze, że „liczba tych bohaterów wobec liczby nikczemników nie jest wielka”(op.cit.). Zdaniem S.Krajewskiego „uhonorowani Polacy są traktowani jako wyjątki” (op.cit., str.157), czyli potwierdzają regułę. Nota bene cytowane przy okazji pochwał dla „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata” powiedzenie „Kto ratuje jedno ludzkie życie, ten ratuje cały świat”, brzmi, według niektórych pilnych czytelników Talmudu, nieco inaczej, a mianowicie: „Kto ratuje jedno żydowskie życie, ten ratuje cały świat”.

[8] My tu w Polsce skrupulatnie sporządzamy statystyki pomagających Żydom w czasie okupacji a tymczasem oficjalnym organie holocaustianizmu czyli w „New York Timesie” pisze Walter Goodman: „Shtetl to ambitna próba uchwycenia fragmentu nieistniejącego już świata Żydów w Europie i ukazania roli, jaką polski antysemityzm odegrał w jego zagładzie” („Rzeczpospolita”, 23.IV.1996). Film Shtetl Marzyńskiego, będący według „NYT” „odpowiedzią na pytanie, w jakim stopniu Polacy są odpowiedzialni za śmierć milionów Żydów”, obejrzały, dzięki sieci Public Broadcasting System (340 stacji telewizyjnych na terenie USA) miliony ludzi, otrzymał Grand Prix na festiwalu filmów dokumentalnych w Paryżu i główną nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Jerozolimie, we Francji i w USA zalecono go jako pomoc naukową dla szkolnych historyków (podaję za: Michał Okoński „Pogrubimy?”, „Tygodnik Powszechny” 1996 nr 43). Przy okazji dyskusji na temat tego filmu w toronckim piśmie „Starweek” niejaki Chris Hume powiedział: „fascynujące jest obserwowanie tych skręcających się ze wstydu oraz irytacji, młodych i starych Polaków, którzy woleliby raczej raz na zawsze przerzucić winę na Niemców” (cyt.za: „Gazeta Polska” 20 VI 1996).

[9]Prof.Władysław Zagórski oświadczył: „W 1968 roku historia żydowskiej społeczności w Polsce dobiegła końca w wyniku wygnania, które było bezpośrednią konsekwencją Ustaw Norymberskich” (Jews and Christians: who is your neighbour after the Holocaust?, str.82).

[10] Czas Holocaustu to „czas abysalny” (termin Barbary Engelking), czyli „otchłanny”. Wpadliśmy w otchłań i w niej pozostajemy.

[11] „Niewielu pamięta, że hitlerowcy dawali kilogram cukru za jednego Żyda. W Polsce wydano tego cukru najwięcej” (Ignatz Bubis, prezes Centralnej Rady Żydów w Niemczech i wiceprezes Europejskiego Kongresu Żydów w wywiadzie dla „Przeglądu Tygodniowego”, 1993 nr 19).

Źródło: http://www.tomaszgabis.pl/2018/03/14/polska-i-polacy-w-religii-holocaustu/


Read the full article – wolna-polska.pl

Zdrowie

Wyuczona Bezradność – Metody Przeciwdziałania

1aa06c7da15198a7b78c143303ff8dce

Strona główna &gt Zdrowie &gt Wyuczona Bezradność – Metody Przeciwdziałania Wyuczona Bezradność – Metody Przeciwdziałania bezmetki Zdrowie 4

Jakże często ludzi egzystencjalnie i społecznie zmarginalizowanych – w Polsce, par excellence, katolickim kraju, z nakazem miłości bliźniego – z pogardą nazywa się „menelami”. Od czasu, do czasu w mediach, ktoś z „better off’ów” – „jak z góry Antka drewnem”, walnie coś o wyuczonej bezradności. Poniżej artykuł w moim tłumaczeniu, przybliżający problematykę. Muszę przyznać: tłumaczyłem zafascynowany przedmiotem, z natłokiem skojarzeń. Szkoda, że nie zetknąłem się z problematyką wcześniej, w młodości zwłaszcza, przydałoby się…

Problematyka „wyuczonej bezradności” odnosi się do ludzi, pojedyńczo i z osobna, pozostając w ekstrakcji wobec kontekstu społeczno-politycznego. A to – z punktu rodzi pytanie; czy i jak, ma się ona do kondycji psychicznej społeczeństw i narodów?
Czy i jak – na przykład, sukcesja polskich tragicznych powstań, odnosi się do naszej narodowej psyche? Czy i jak, setki lat niewoli Rosjan; pod sukcesją okrucieństw tatarskich, ciemiężącą samowolą bojarów i carów, hekatombą cierpień pod terrorem rewolucyjnym i dwu wojen światowych, wpłynęły na rosyjską mentalność, jako (sado?)masochistycznych „rabów”. – Wyrażoną raz jeszcze, zapewne, w ostatnich wyborach. Stąd też i inne pytanie: jak systemy i reżimy polityczne, świadomie i z premedytacją, dysponując ekspertyzą w zakresie socjo-inżynierii, skutecznie modelują kolektywną świadomość? Jakie ewentualne remedia? Czy może jesteśmy bezbronni?
Oto niektóre jedynie, z mnóstwa pytań, z nieprzebytego gąszczu…
Zapraszam do Lektury.
(bezmetki)

———————–

Wyuczona Bezradność – Metody Przeciwdziałania

Pięćdziesiąt lat temu amerykański psycholog Martin Seligman*1

przewrócił wszystkie wyobrażenia o naszej wolnej woli. Seligman przeprowadził eksperyment nad psami wg schematu odruchu warunkowego Pawłowa. Cel — sformować odruch strachu na dźwięk sygnału. Jeśli u rosyjskiego naukowca zwierzęta na wezwanie otrzymywały mięso, to u amerykańskiego kolegi — porażenie prądem. Aby pies nie uciekł przed czasem, mocowano je w specjalnej uprzęży.

Seligman był przekonany, że jeśli zwierzęta przeprowadzą do woliera z niską ścianką działową, będą uciekać jak tylko usłyszą sygnał. Ponieważ żywa istota zrobi wszystko, aby uniknąć bólu, nieprawdaż? Ale w nowej klatce psy siedziały na podłodze i wyły. Żaden pies nie przeskoczył najmniejszej rzeszkody — nawet nie próbował. Gdy w tych samych warunkach umieszczono psa, który nie uczestniczył w eksperymencie, on z łatwością uciekł.

Seligman stwierdził: gdy nie można kontrolować lub wpływać na nieprzyjemne wydarzenia, rozwija się silne poczucie bezradności. W 1976 roku naukowiec otrzymał nagrodę Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego za oodkrycie wyuczonej bezradności.

A jak ludzie?

Teorię Seligmana wiele razy weryfikowali naukowcy z różnych krajów. Udowodniono, że jeśli człowiek systematycznie:

– przeżywa porażkę, mimo wysiłków;

– przeżywa trudne sytuacje, na które jego działania nie mają wpływu;

– okazuje się wśród chaosu, gdzie stale zmieniają się zasady i każdy ruch może doprowadzić do kary — ulega atrofii wola i pragnienie, aby w ogóle coś robić.

Przychodzi apatia, a za nią — depresja. Człowiek poddaje się. Wyuczona bezradność brzmi jak Maria Iskusnica (Марья Искусница ) ze starego filmu: „co wola, co niewola — wszystko jedno”. *2.

Teorię o wyuczonej bezradności potwierdza życie. Nie koniecznie trzeba siedzieć na smyczy i otrzymywać elektro-szoki.

Wszystko może być coś bardziej prozaiczne. Gdy pisałam ten artykuł, poprosiłam znajomych na Facebook’u, żeby podzielili się swoimi doświadczeniami z przeżywania stanu wyuczonej bezradności. Oto co mi powiedzieli:

– o nieudanych próbach znalezienia pracy: odmowa za odmową, bez podania przyczyny,

– o mężu, który mógł spotkać się wieczorem z drogimi prezentami, lub z agresją bez widocznego powodu, w zależności od nastroju. (Obok — prawie taka sama historia o żonie),

– o szefie- przygłupie, który co miesiąc rozdawał kary, wg jakichś coraz to nowych i sprzecznych z logiką kryteriów.

Patrząc z boku wydaje się, że jest jakieś wyjście. Przeredaguj resume! Podaj o rozwód! Złóż skargę na szefa! Zrób to i tamto! Ale jak pies Selgiman’a, człowiek, który wpadł w bezradność, nie może przeskoczyć nawet przez niską przeszkodę. On nie wierzy w wyjście. On leży na podłodze i wyje.

Czasami nawet nie trzeba agresywnego partnera lub szefa-przygłupa. Gelia Demina, studentka na stażu w Korei, opowiada, jak na jednym z zajęć, profesor dał klasie zadanie. Z liter na kartkach trzeba trzeba było ułożyć nazwy krajów. Kiedy czas minął, profesor poprosił o podniesienie ręki tych, którzy są pewni swojej odpowiedzi. I tak raz za razem. Przy ostatnim zadaniu połowa studentów poddała się.

„Po tym, kiedy wyczerpano wszystkie możliwości, zaczęliśmy sprawdzać odpowiedzi – mówi Gelia. – Po prawej stronie prawie wszystko było dobrze. A u chłopaków po lewej stronie nie było poprawnych odpowiedzi w ogóle. Na ostatnie zadanie (DE WENS – Sweden) odpowiedziały jedynie dwie, z dziesięciu osób, z lewej strony. I tu profesor mówi: „oto i potwierdzenie hipotezy”. Na ekranie pojawiają się dwa warianty naszego testu. W czasie, kiedy prawa grupa otrzymała zupełnie normalny test, po lewej stronie grupy we wszystkich zadaniach była zmieniona jedna litera. Prawidłowa odpowiedź w ich przypadku była niemożliwa. Cała istota była w ostatnim pytaniu, o Szwecji. Ono było u dwóch drużyn takie same. U wszystkich była możliwość udzielenia właściwej odpowiedzi. Ale poprzednie pięć pytań przekonało chłopaków w pełni, że nie są zdolni rozwiązać zadania. W momencie, kiedy przyszła okazja na udzielenie właściwej odpowiedzi, oni się po prostu poddali”.

Jak oprzeć się chaosowi? Co zrobić, jeśli wyuczona bezradność zawłaszcza wewnętrzne terytorium? Czy można nie poddać się i oprzeć się apatii?

Można. I tutaj naukowcy znów łączą się z życiem.

Sposób 1: Zrób cokolwiek.

Poważnie: co chcesz. Psycholog Bruno Bettelgeim (Беттельгейм) przeżył w obozie koncentracyjnym w warunkach ciągłego chaosu. Kierownictwo obozu, powiedział, wciąż ustanawiało nowe zakazy, często bezsensowne i wzajemnie sprzeczne. Strażnicy stawiali więźniów w sytuacji, w której każde działanie prowadziło do surowej kary. W tym reżimie ludzie szybko tracili wolę i łamali się. Bettelgeim zaproponował antidotum: robić wszystko, co nie jest zakazane. Możesz położyć się spać, zamiast dyskutować obozowe plotki? Połóż się. Możesz umyć zęby? Czyść. Nie dlatego, że chcesz spać, czy dbasz o higienę. A dlatego, że człowiek przywraca sobie subiektywną kontrolę. Po pierwsze, u niego pojawia się wybór: zrobić to, czy tamto. Po drugie, w sytuacji wyboru, może on podjąć decyzję i natychmiast ją zrealizować.

Co ważne — jest to własna, osobista decyzja, podjęta samodzielnie. Nawet małe działanie staje się antidotum przeciwko przemianie w warzywo.

Skuteczność tej metody w latach 70-tych potwierdzili amerykańscy koledzy Bettelgeim’a. Ellen Langer i Judith Rodin przeprowadzili eksperyment, w miejscach, gdzie człowieka wolność jest najbardziej ograniczona: w więzieniu, w domu opieki i w schronisku dla bezdomnych. Co wykazały wyniki? Więźniowie, którym pozwolono na swój sposób ustawić meble w celi i wybierać programy telewizyjne, stali się mniej podatni na problemy ze zdrowiem i wybuchy agresji. U osób starszych, którym pozwolono według własnego gustu zaaranżować pokój, poustawiać rośliny i wybrać film do wieczornego oglądania, podniosła się witalność i spowolnieniu uległ proces utraty pamięci. A bezdomni, którzy mogli wybrać łóżko w schronisku i menu na obiad, częściej zaczynali szukać pracy — i znajdowali.

Sposób radzenia sobie: zróbcie coś, co możecie. Wybierzcie, czym zająć wolną godzinę przed snem, co przygotować na kolację i jak spędzić weekend. Przestawcie meble w pokoju tak, jak wam wygodniej. Znajdźcie jak najwięcej obiektów kontroli, w których możecie podejmować i realizować własne decyzje.

Co to może przynieść? Pamiętacie o psach Seligman’a? Problem nie w tym, że one nie mogły przeskoczyć bariery. Tak i u ludzi: problemem czasami jest – nie sytuacja, a utrata woli i wiary w znaczenie swoich działań. Podejście „działam, bo wybrałem działanie” pozwala zachować lub odzyskać subiektywne poczucie kontroli. A więc wola nie odjeżdża w stronę cmentarza, przykryta prześcieradłem, a człowiek nadal kieruje się w stronę wyjścia z ciężkiej sytuacji.

Sposób 2: Precz z bezradnością — małymi krokami.

Wyobrażenia o sobie: „nic mi nie wychodzi”, „jestem bezwartościowy”, „moje próby nic nie zmienią” składają się z indywidualnych przypadków. Możemy, jak w dziecięcej zabawie „połącz kropki”, wybrać jakieś historie i połączyć je jedną linią. Ukazuje się przekonanie o sobie. Z czasem człowiek coraz bardziej zwraca uwagę na doświadczenie, które potwierdza to przekonanie. I przestaje widzieć wyjątki. Dobra wiadomość jest taka, że przekonania na temat siebie można zmieniać w taki sam sposób. Zajmuje się tym, na przykład, terapia narratywna; z pomocą profesjonalisty, człowiek uczy się widzieć alternatywne scenariusze, które z czasem łączą się w nowe wyobrażenie. Tam, gdzie kiedyś była opowieść o bezradności, można znaleźć inną; historię o swojej wartości i ważności, o sensie swoich działań, o możliwości wpływania na to, co się dzieje.

Ważne jest, aby znaleźć szczególne przypadki w przeszłości: kiedy udało mi się? kiedy zdołałem na coś wpłynąć? kiedy zmieniłem sytuację swoimi działaniami? Ważne jest również, aby zwrócić uwagę na teraźniejszość — tu pomogą małe, osiągalne cele. Na przykład, zaprowadzić porządek w kuchennej szafce lub wykonać – długo odkładany- ważny telefon. Nie ma zbyt małych celów — wszystkie są ważne. Poradziłeś sobie? Wyszło? Pięknie! Należy zauważyć zwycięstwo! Wiadomo, że gdzie uwaga — tam i energia. Im więcej uwagi na osiągnięcia, tym silniejsze zasilanie dla nowego scenariusza. Tym większe prawdopodobieństwo, że nie załamiesz rąk.

Sposób radzenia sobie: stawiaj małe realne cele i koniecznie, zaznaczaj ich osiągnięcie. Prowadź listę i czytaj ją, przynajmniej dwa razy w miesiącu. Z czasem zauważysz, że cele i osiągnięcia stały się większe. Znajdź okazję nagrodzić się jakąś radością za każde osiągnięcie.

Co to może dać? Małe osiągnięcia pomagają osiągnąć potencjał, dla bardziej ambitnych działań. Zwiększyć pewność siebie. Nawlekaj nowe doświadczenie jak koraliki na żyłkę. Z czasem te drobiazgi złożą się w naszyjnik — nowa historię o sobie: „Jestem ważny”, „Moje działania mają wartość”, „mogę mieć wpływ na swoje życie”.

Sposób 3: Inne spojrzenie.

Seligman odkrył problem, a dalsze życie i karierę poświęcił znalezieniu rozwiązania. Naukowiec udowodnił, że zwierzęta mogą nauczyć się przeciwstawić bezradności, jeśli mają wcześniejsze doświadczenia z udanych akcji. Psy, które wcześniej mogły wyłączyć prąd, naciskając głową na panel w wolierze, nadal szukały wyjścia, nawet gdy były skrępowane.

We współpracy z renomowanymi psychoterapeutami, Seligman zaczął studiować zachowanie ludzi i ich reakcje na zewnętrzne okoliczności. Dwadzieścia lat badań, doprowadziły go do wniosku: że skłonność, by w ten czy inny sposób interpretować co się dzieje, ma wpływ na to, czy szukamy możliwości działania lub czy się poddamy. Ludzie z przekonaniem: „złe rzeczy dzieją się z mojej winy” są bardziej narażeni na rozwój depresji i stanu bezradności. A ci, którzy uważają, że „niepowodzenie może się zdarzyć, ale nie zawsze jest to moja wina i kiedyś to się skończy”, szybciej radzą sobie i wracają do równowagi w niekorzystnych okolicznościach.

Seligman zaproponował schemat przemyślenia doświadczenia i przebudowy percepcji. Nazywa się on „Schemat ABCDE”:

A – Przeciwności, niekorzystny czynnik. Przypomnijcie sobie nieprzyjemną sytuację, która powoduje pesymistyczne myśli i poczucie bezradności. Ważne jest, aby na początek wybrać sytuacje, które w skali od 1 do 10, oceniasz nie wyżej niż na 5: w taki sposób doświadczenie uczenia się, będzie bardziej bezpieczne.

B – Wiara, przekonanie. Zapisz swoją interpretację zdarzenia: wszystko, co myślisz o tym, co się stało.

C — Konsekwencje, następstwa. Jak zachowywał byś się w związku z tym wydarzeniem? Co odczuwałeś w trakcie?

D – Zakwestionowanie, inne spojrzenie. Zapisz powody, które poddają w wątpliwość i obalają twoje negatywne przekonania.

E – Dynamizacja, aktywizacja. Jakie uczucia (i, być może, działania) wywołały nowe argumenty i bardziej optymistyczne myśli?

Sposób radzenia sobie: spróbuj obalić pesymistyczne przekonania na piśmie. Prowadź dziennik dla zapisywania nieprzyjemnych zdarzeń i ich opracowania, według schematu ABCDE. Czytaj swoje wpisy co kilka dni.

Co to może dać? Stresujące sytuacje będą występować zawsze. Ale z czasem i praktyką, można nauczyć się skuteczniej radzić sobie z niepokojem, nie poddawać się bezradności i dopracować się własnych skutecznych strategii reakcji i zachowań. Energia, która wcześniej obsługiwała pesymistyczne przekonania, ulegnie uwolnieniu, i będzie dostępna do wykorzystania w innych ważnych obszarach życia.

P. S. Technika bezpiecznego wykorzystania

Cieszę się, jeśli teraz doczytując artykuł, już odczuwacie chęć działania. Proszę, zachowajcie troskliwość wobec siebie, w dalszych działaniach. Ważne jest, aby pamiętać, że nie ma jedynego rozwiązania, które bezwarunkowo będzie pasować do każdego. Człowiek i jego życiowa sytuacja to bardziej skomplikowany kompleks, niż najbardziej przemyślany i szczegółowy schemat. Czasami samodzielna praca daje pożądany rezultat. A czasami trzeba skorzystać ze wsparcia z zewnętrz i/lub zwrócić się o pomoc do specjalisty.

Proszę, zaufajcie swoim odczuciom i zadbajcie o siebie i swój stan.

Wierzę w to, że w trudnych okoliczności, zetrzemy się jeszcze z własną siłą. Proponuję przeczytać ten artykuł i popróbować opisanych w nim metod, co znaczy, że jest w nas wiara w zmiany i możliwość ruchu ku lepszemu. Możliwość dobrej przyszłości, poza ograniczeniami dzisiejszych okoliczności.

Psy Seligman’a nie miały wyboru. My, Ludzie – mamy. Wybierzmy wolę .

——————-

Odnośniki:

*1. Martin Seligman
https://en.wikipedia.org/wiki/Martin_Seligman

(—)”Martin E. P. „Marty” Seligman (/ˈsɛlɪɡmən/; born August 12, 1942) is an American psychologist, educator, and author of self-help books. Since the late 1990s, Seligman has been an avid promoter within the scientific community for the field of positive psychology.[1] His theory of learned helplessness is popular among scientific and clinical psychologists”(—).

*2. «Марья-искусница» —”Maria Iskusnica” — radziecki pełnometrażowy, kolorowy film fabularny-bajka, nakręcony w moskiewskmj studio imienia Maksyma Gorkiego w 1959 roku, w reżyserii Aleksandra Row, w sztuce Ewgenija Szwarca.”
(rosyjska Wikipedia)

—————-

źródło:

https://pandoraopen.ru/2018-03-19/vyuchennaya-bespomoshhnost-metody-protivodejstviya/
Выученная беспомощность – методы противодействия
Опубликовал: brahman
za: www.kramola.info
19 марта 2018

————————

YouTube:


Видео про феномен “Выученной беспомощности”

Video na temat „wyuczonej bezradności”

———————————-

wybór, tłumaczenie i opracowanie: bezmetki
Rozpowszechnianie przetłumaczonych tekstów:
dozwala się wyłącznie na darmowych
platformach elektronicznych, ze wskazaniem
adresu tekstu źródłowego i nick’a autora tłumaczenia.

Martin Seligmanteoria wyuczonej bezradności
Read the full article – wolna-polska.pl