imalopolska

najnowsze wiadomości

admin

admin

Polska

Wybory w Krakowie. Aleksander Miszalski nowym prezydentem

jy8ycufksi9eu5aj9uurpfuogtikx2u7.jpg


O godz. 1:00 w nocy z niedzieli na poniedziałek przeliczonych było 96,91 proc. krakowskich obwodów wyborczych. Aleksander Miszalski miał wtedy 50,88 proc. głosów, a Łukasz Gibała – 49,12 proc. Różnica wynosiła więc około cztery tysiące głosów.

– Mamy już wyniki prawie ze wszystkich komisji. Jest przewaga pięciu tysięcy głosów, sondaże się potwierdziły. Dziękuje wszystkim krakowiankom, krakowianom, że oddali głos na mnie – mówił Aleksander Miszalski.

Niewielka różnica w Krakowie. Miszalski chce “zakopywać rowy”

Jak zauważył reprezentant KO jego przewaga nad Łukaszem Gibałą “jest niewielka”. Podkreślił, że na jego konkurenta zagłosowało niemal 50 proc. wyborców.

 

– Zrobię wszystko, aby te rowy wykopane podczas tej kampanii, zakopać. Żebyśmy znaleźli wspólny mianownik, wspólnie rozmawiali, aby Kraków był miastem, które będzie współpracować; aby zrobić wszystko, żeby wszyscy mieszkańcy czuli się w nim zadowoleni – zapowiedział.

 

ZOBACZ: Zakopane. Są oficjalne wyniki, PiS traci bastion

 

Powiedział też, że w poniedziałek o 8:00 rano będzie dziękował mieszkańcom na rondzie Mogilskim, rozdając im kawę i obwarzanki. Zapytany o pierwsze decyzje po objęciu stanowiska prezydenta Krakowa, odpowiedział: – Pochopne decyzje mogą być nieprawidłowe. Będzie audyt, rozmowa ze wszystkimi w urzędzie, sprawdzenie stanu finansów, procedur.

Nowy prezydent Krakowa. “Program jest na pięć lat kadencji”

Miszalski dodał, iż on oraz jego współpracownicy będą “szybko przystępować do starania się o środki finansowe, do realizacji planów” – To wszystko potrzebuje namysłu i analizy tego, co w urzędzie zastanę – uściślił.

 

Na uwagę, że Miszalski – pod kątem działań jako prezydent Krakowa – będzie w tym roku związany uchwalonym już budżetem, nie zaprzeczył. Jak podkreślił, będzie ustalał, które propozycje z jego programu zrealizowane zostaną od razu, a które w 2025 roku. – Program jest na pięć lat kadencji – zaznaczył.

 

ZOBACZ: Niska frekwencja w wyborach samorządowych. “Sygnał ostrzegawczy”

 

Nie był w stanie konkretnie wskazać, co konkretnie zdecydowało o niewielkiej różnicy między jego wynikiem a rezultatem Gibały. – Mieszkańcy. W kampanii było tyle wątków, że ciężko doszukiwać się jednego czynnika. Mobilizacja po obu stronach była spora, frekwencja niewiele niższa niż z pierwszej tury. Będziemy to analizować, jak zagłosowały poszczególne elektoraty – powiedział.

 

Podziękował wszystkim mieszkańcom Krakowa, którzy oddali głos na jego konkurenta. – Nikt nie będzie wykluczony, ze wszystkimi będę rozmawiać. Gratuluję (Gibale – red.) świetnego wyniku, jest radnym, ma parę osób w klubie, będę chciał z nimi współpracować, tak jak ze wszystkimi radnymi – podsumował.


wka
/ Polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Sport

Zmiany w klubie PlusLigi! Pożegnano trzech siatkarzy

cpda2gqrczybpzi1ibmdogs2qycnowoa.jpg


Maciej Muzaj to jeden z siatkarzy, którzy rozstaną się z PSG Stalą Nysa.

PSG Stal Nysa wygrała rywalizację o siódme miejsce w PlusLidze z Indykpolem AZS Olsztyn. Po ostatnim meczu sezonu pożegnano trzech siatkarzy. Z drużyną z Nysy rozstali się Kamil Dembiec, Maciej Muzaj oraz Tsimafei Zhukouski.

Siatkarze PSG Stali Nysa przegrali w pierwszym meczu o siódme miejsce w Olsztynie 1:3. W rewanżu we własnej hali pokonali Indykpol AZS 3:1, wygrali też w złotym secie 15:13.

 

Zobacz także: Decyzja zapadła! Siatkarz reprezentacji Argentyny w przyszłym sezonie zagra w polskim klubie

 

– Siódme miejsce to zadowalająca pozycja na koniec sezonu. W tym sezonie zdecydowanie szybciej zapewniliśmy sobie udział w fazie play-off. Byliśmy też stosunkowo blisko najlepszej czwórki. W poprzednim sezonie łatwo przegraliśmy batalię o awans do półfinałów. Tym razem walczyliśmy jak równy z równym z Aluron CMC Wartą Zawiercie. Niewiele zabrakło, abyśmy doprowadzili do złotego seta – stwierdził trener PSG Stali Daniel Pliński.

 

 

Po zakończeniu niedzielnego meczu ogłoszono, że z nyskiego zespołu odchodzą: libero Kamil Dembiec, atakujący Maciej Muzaj oraz chorwacki rozgrywający Tsimafei Zhukouski. Z drużyną rozstanie się również asystent trenera Paweł Potoczak.

 

Najdłużej z tej trójki zawodników barwy Stali reprezentował Dembiec, który trafił do Nysy w 2019 roku i grał tu przez pięć sezonów. Zhukouski występował w tej drużynie dwa lata, a Muzaj w obecnym sezonie.

 

– Dziękuję za piękne dwa lata w Nysie – powiedział do kibiców Tsimafei Zhukouski.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.


Source link

Świat

Wypili cały alkohol w samolocie w pół godziny. Wiadomo z jakiego są kraju

m34w5jk4zcwr9wubec23fwkumxr92un6.png



Brytyjskie media opisują sprawę lotu do Turcji, podczas którego cały dostępny alkohol zniknął w ciągu mniej niż pół godziny od startu. Dyrektor linii SunExpress nie podał szczegół samej trasy, ale przekazał z jakiego kraju byli wyjątkowo spragnieni pasażerowie.

Pod koniec tygodnia sprawę “rekordowego” lotu opisały między innymi “Travel Trade Gazette” i “The Independent”. Media skontaktowały się z Maxem Kownatzkim, który jest dyrektorem niemiecko-tureckiej linii SunExpress.

 

Dyrektor nie wskazał skąd leciał samolot ani kiedy dokładnie zdarzenie miało miejsce, ale “The Independent” podkreśla, że było to “niedawno”. Kownatzki wskazał, że pasażerowie lecieli do Turcji i większość z nich była golfistami.

Lot do Turcji. Alkohol zniknął w pół godziny

“Wyprzedaliśmy piwo i wino 25 minut po odlocie, nie zrobiliśmy tego na żadnym innym rynku” – mówił dyrektor w rozmowie z TTG.

 

ZOBACZ: Nieplanowane lądowanie maszyny LOT-u na Islandii. Jeden z pasażerów zasłabł

 

Wiadomo też jakiej narodowości byli chętni na tego typu zakupy pasażerowie. Kownatzki opisał jako “bardziej chętnych do wydatków” i “bardziej hedonistycznych”.

 

“The Independent” wskazuje, że pasażerowie byli Brytyjczykami i wyczerpali alkoholu stosunkowo szybko, ponieważ ich lot trwał około czterech godzin.


jk
/ Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Świat

Ukraina. Minister chce wysłać więźniów na front. “Mogą ułatwić pracę”

o7iud5mn395btssrnzg9kuw7u66sqb8g.jpg



Ukraina rozważa uruchomienie mobilizacji więźniów. Minister sprawiedliwości Denys Maluska przekazał, że projekt odpowiedniej ustawy jest obecnie rozpatrywany przez parlament. Zgodnie z założeniami wojsko tworzyłoby dla skazańców osobne oddziały, a więźniowie mieliby wstępować w ukraińskie szeregi dobrowolnie.

– Dla więźniów chcących dobrowolnie dołączyć do Sił Zbrojnych zostaną utworzone osobne oddziały. Obecnie projekt odpowiedniej ustawy jest rozpatrywany przez Radę Najwyższą – przekazał ukraiński minister sprawiedliwości Denys Maluska.

 

ZOBACZ: Wołodymyr Zełenski ma nowy plan. Wśród wykonawców Polska

 

Jak podkreślił, zmobilizowani skazańcy będą mogli wykonywać zadania niezwiązane z użyciem broni, bo “współczesna armia to nie tylko strzelanie z karabinu maszynowego”. – To mnóstwo pracy fizycznej, która nie wymaga użycia broni przez całą dobę. Myślę, że takie jednostki mogą wykonywać prace przy budowie infrastruktury, obiektach inżynieryjnych, strukturach obronnych – opisywał.

 

Dodał, iż “nasze wojsko dużo kopie”. – Myślę, że tutaj nasi “protegowani” mogą ułatwić pracę wielu wojskowym – podkreślił Maluska.

Mobilizacja więźniów w Ukrainie. Projekt ustawy w parlamencie

Kilka dni temu Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła w pierwszym czytaniu projekt ustawy umożliwiającej dobrowolną mobilizację więźniów. Projekt poparło 281 z 450 posłów. Zgodnie z założeniami powoływanie skazańców byłoby dobrowolne.

 

Zdaniem Iwana Tymoczki, szefa rady rezerwistów sił lądowych Ukrainy, mobilizacja powinna być sprawiedliwa, a więc nie należy przy powoływaniu brać pod uwagę statusu społecznego lub zawodowego. Ministerstwo Sprawiedliwości Ukrainy informowało, że nie planuje wysyłać na front więźniów, którzy dopuścili się przestępstw przeciwko bezpieczeństwu państwa.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Polska

Sukces zbiórki dla Kornela Kłody. Udało się zebrać ogromną kwotę

w84j5ovmifypay3cwkezeccjw3g44cx7.png


– Większość to są wpłaty anonimowe. Ludzie chcą mi pomóc z dobrego serca – mówi 15-letni Kornel Kłoda, który z rodzicami śledził przebieg zbiórki. – Odświeżałem cały czas i patrzyłem jak wszystko idzie w górę – dodaje chłopiec.

 

Nastolatek jest wdzięczny za okazane mu wsparcie. – Chciałbym podziękować za każdą wpłatę, bo każda złotówka się liczy. Ta pomoc uratowała mi życie – podkreśla. Natomiast mama chłopca Daniela Jasińska-Kłoda mówi w rozmowie z “Wydarzeniami” Polsatu: – Spadł nam kamień z serca bo przestaliśmy się bać, że te pieniądze się nie zbiorą.

 

ZOBACZ: Potrzebna ogromna kwota dla Kornela. “Została mu tylko jedna szansa”

W niespełna dobę udało się zebrać cztery miliony złotych, m.in. dzięki Fundacji Polsat. Dzięki tej kwocie nastolatek uda się do Bostonu na terapię limfocytami. Innowacyjne leczenie w Stanach Zjednoczonych zostało zarejestrowane w marcu. – Sama terapia to jest przełom w medycynie w walce z nowotworami. To jest terapia celowana – podkreśla tata Kornela, Wojciech Kłoda.

Kornel Kłoda choruje na czerniaka. Szansą dla 15-latka jest leczenie w USA

Kornel walczy z czerniakiem stopnia czwartego. Nowotwór jest rozsiany. Organizm 15-latka nie zareagował na dostępną w Polsce terapię. Onkolodzy sami znaleźli ośrodek w Stanach, który chce podjąć się leczenia. W Bostonie Kornel musi się znaleźć w przyszłym tygodniu. Fundacja Polsat uruchomiła dla niego zbiórkę.

– Konsultowałam ten przypadek z naszymi specjalistami onkologami i oni rzeczywiście potwierdzili, że ta spersonalizowana terapia to jest jego jedyna szansa na przeżycie, bo wszystko, co było możliwe, zostało już w Polsce zrobione – mówi prezes Fundacji Polsat Krystyna Aldridge-Holc.

 

ZOBACZ: Są w dramatycznej sytuacji. Bez pomocy innych nie przetrwają

 

Pomagali także koledzy z klasy Kornela. W sobotę w liceum im. Juliusza Słowackiego w Warszawie zorganizowali koncert z licytacjami. – Zbieramy pieniądze i wierzymy, że to się uda – mówi kolega 15-latka, Mikołaj.

 

– Nie poddamy się dopóki nie zbierzemy całej kwoty, a idzie to bardzo szybko. Jestem pewna, że się uda i Kornel do nas wróci, mam nadzieję, że jeszcze w tym roku – dodaje Lena, koleżanka z klasy Kornela.

Kornelowi Kłodzie pomagają także koledzy z klasy

– Możemy zrobić coś dobrego dla kogoś innego, czujemy że robimy coś dobrego, czujemy że działamy dla kolegi, który jest w trudnej sytuacji, bo chcemy, żeby wyzdrowiał – mówi Maciej, przewodniczący klasy Kornela.

 

W pomoc włączył się także Michał Nitek, nauczyciel geografii w szkole nastolatka. – Wymyśliłem hasło tej zbiórki: “Robimy co możemy, a nawet więcej“, a teraz mamy takie dodatkowe hasło: “Zdziałamy cuda, jeżeli będziemy działać razem i szybko” – mówi nauczyciel.

 

– To jest lekcja na całe życie, pokazaliśmy, że się da – podkreśla Kornel.

 

Nastolatek ma plan, co zrobi po powrocie z Bostonu. – Wracam do normalnego życia, pewnie do szkoły, do treningów jak najszybciej, do kolegów. Taki jest plan – mówi 16-latek.


red.
/ Polsat News
/ polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Sport

Co z przyszłością Chemika Police? Jasna deklaracja ministra

rhaie1r4raxt91a1sfxcu4npm611scv1.jpg


Minister sportu i turystyki Sławomir Nitras podczas trzeciego meczu finałowego siatkarskiej Tauron Ligi.

Siatkarki Grupy Azoty Chemika Police pokonały w finale PGE Rysice Rzeszów i po raz jedenasty wywalczyły tytuł mistrzyń Polski. Mimo ogromnego sukcesu, przyszłość klubu z Polic stoi pod znakiem zapytania. – Zrobimy wszystko, żeby siatkówka z Polic nie zniknęła – powiedział minister sportu Sławomir Nitras.

Minister sportu i turystyki był obecny na trzecim meczu finału Tauron Ligi i mógł złożyć gratulacje siatkarkom Grupy Azoty Chemika Police, które wywalczyły mistrzostwo Polski. W rozmowie z Polsatem Sport wypowiedział się na temat przyszłości klubu z Polic.

 

Zobacz także: W Chemiku zostaną trzy siatkarki! “Na nich chcemy oprzeć skład na przyszły sezon”

 

– Zrobimy wszystko, żeby siatkówka z Polic nie zniknęła. Wiemy wszyscy, że obecnie Grupa Azoty jest w bardzo złej sytuacji. Nie stać jej na utrzymanie klubu na tym poziomie – przyznał Sławomir Nitras.

– Pracujemy wraz z zarządem klubu z Polic, żeby znaleźć finansowanie dla klubu, przynajmniej na ten przejściowy rok, bo wierzę, że w kolejnych latach sytuacja w Grupie Azoty wróci do normy – dodał minister sportu.

 

Cała rozmowa z ministrem sportu Sławomirem Nitrasem w materiale wideo:

Polsat Sport

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.


Source link

Świat

Podpalił się przed budynkiem sądu. W środku trwał proces Trumpa

n2riyu4xw2cttmvfg9h1zgfh6z2qfxw5.jpg



Pod budynkiem sądu na Manhattanie, gdzie odbywał się proces Donalda Trumpa, nieznany mężczyzna się podpalił. Nie są znane jego motywy. W stanie krytycznym trafił do szpitala.

Mężczyzna podpalił się przed budynkiem, w którym odbywała się rozprawa sądowa Donalda Trumpa. Jak przekazują media, w pewnym momencie oblał się nieznaną cieczą, a następnie podpalił. Zdążył jeszcze rzucić ulotki w stronę dziennikarzy, którzy transmitowali ujęcia sprzed sądu. 

Trwał proces Trumpa. Przed sądem podpalił się mężczyzna

Na miejsce natychmiast ruszyła policja zgromadzona przed budynkiem. Płonącego udało się ugasić, jednak dopiero po trzech próbach i niemal czterech minutach.  

Niezidentyfikowany mężczyzna został zabrany do szpitala. Większość jego ciała jest mocno poparzona. Lekarze określili jego stan jako “krytyczny”. 

 

ZOBACZ: Nagrywała tiry z wiaduktu. Trafiła na półtora miesiąca do aresztu

 

Motywy działania mężczyzny nie są znane, na miejscu pracuje policja.  – To wszystko stało się tak szybko. Dobre 20 sekund zajęło mi zrozumienie co tu się dzieje – powiedziała BBC kobieta będąca świadkiem zdarzenia.

 

Inny świadek powiedział reporterom, że było to przerażający widok, którego “nigdy nie chciał oglądać”. 

 

ZOBACZ: Urodziła przy granicą z Białorusią. Nowe informacje ws. kobiety

 

Były prezydent USA brał udział we własnym procesie. Jest oskarżony o ukrywanie zapłaty za milczenie dla Stormy Daniels, aktorki filmów dla dorosłych. Trump starał się za pomocą pieniędzy ukryć ich relację podczas kampanii wyborczej z 2016 r.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Polska

Prezent od Andrzeja Dudy. “Prezydent Donald Trump był zachwycony”

5r736jv1x2efj1c42kjd4ckmnsj5p2oe.png


Szef Gabinetu Prezydenta RP Marcin Mastalerek pojawił się w studiu “Gościa wydarzeń” zaraz po powrocie za oceanem, gdzie towarzyszył Andrzejowi Dudzie podczas spotkania z byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych i liderem republikanów Donaldem Trumpem.

 

Przekazał też, że prezydent kontynuuje wyjazd zagraniczny i będzie też gościem premiera Kanady Justina Trudeau. Dodał, że poruszone zostaną tam “bardzo ważne sprawy dla bezpieczeństwa Polski”. – Panowie będą na poligonie w bazie wojskowej – zdradził. 

Marcin Mastalerek o wpisie Donalda Tuska

Prowadzący Marcin Fijołek nawiązał do kolacji Dudy z Trumpem. – To było prywatne spotkanie. (…) Padło zaproszenie do prywatnego apartamentu na 63. piętrze – przekazał. Zapytany o “blichtr” odparł, że “tacy skromni kibice jak my nie widzieli takich rzeczy wcześniej”.

 

W trakcie rozmowy przytoczony został wpis premiera Donalda Tuska, który wyraził nadzieję, że “podczas nowojorskiego spotkania prezydent skorzystał z rekomendacji polskiego rządu i przedstawił polski punkt widzenia na kwestię bezpieczeństwa”. – Nie rozumiem, po co te złośliwości premiera. On jest jakiś ostatnio nerwowy, szczególnie po wyborach mu się udzieliło – odparł Mastalerek. 

 

Szef prezydenckiego gabinetu przypomniał, że przed miesiącem podczas wizyty w Waszyngtonie Andrzej Duda spotkał się w Kongresie zarówno z demokratami jak i republikanami. – Donald Tusk tego nie zbroił, nie skorzystał wtedy z możliwości rozmowy z kongresmenami i senatorami – powiedział. 

 

ZOBACZ: Andrzej Duda: Zostałem zaproszony przez Donalda Trumpa do jego prywatnego mieszkania

 

Mastalerek, wracając do nowojorskiej kolacji zaznaczył, że prezydent nawet podczas prywatnego spotkania “zawsze zabiega o polskie interesy“.

 

– Nie wiem skąd tyle żółci w polskim premierze, jakiejś zazdrości, zawiści. Facet wypisuje SMS-y, obraża Republikanów, atakuje polityków amerykańskich, tutaj próbuje któryś już raz zaczepiać prezydenta Andrzeja Dudę. Mam nadzieję, że nareszcie skupi się na poważnej pracy – powiedział. 

“Donald Trump wielkim przyjacielem Polski”

Szef gabinetu Dudy wyraził przekonanie, że “Trump jest wielkim przyjacielem Polski” i zna nasz region, a jego współpracownicy świetnie “rozumieją Polskę i znają jej historię”. – Prezydent rozmawiał o 3 proc. PKB, o atomie – wymieniał i dodał, że były prezydent USA był tym bardzo zainteresowany. – To była dobra rozmowa, a atmosfera była przyjacielska – pokreślił. 

 

Mastalerek odniósł się też do wspólnego zdjęcia polityków, na którym pozowali z suwenirami, którymi się wymienili. – Donald Trump był zachwycony tym prezentem. Widać, że prezydent Duda dobrze zna prezydenta Trumpa, bo sprawił mu wielką radność – mówił o buławie, którą otrzymał lider republikanów. 

 

WIDEO: Marcin Mastalerek o wizycie Andrzeja Dudy u Donalda Trumpa

 

 

Fijołek dopytywał o złote drzwi, które były w tle fotografii. – Tam, gdzie jedliśmy kolację, było wielkie przeszklenie, widok na Central Park i widok na cały Nowy Jork, a to jest wejście do tej prywatnej części apartamentu – odpowiedział Mastalerek. 

 

Zaznaczył jednocześnie, że nowojorski przepych nie zrobił na nim wielkiego wrażenia. – Kolacja u prezydenta Trumpa i kebab w Warszawie są dla mnie równie ważne i ciężko mi zawrócić w głowie, bo mam wspaniałą żonę, która mnie szybko sprowadzi na ziemię – powiedział. 

Mastalerek o relacjach z USA: To, co robi Tusk, szkodzi

Donald Tusk powiedział w czwartek, że sytuacja na ukraińskim froncie jest krytyczna. Mastalerek stwierdził, że jest to “oczywiste od dawna”. – Między innymi o tym była rozmowa. Polacy sami ocenią, kto działa i reaguje lepiej – prezydent Duda, który spotyka się, rozmawia, przekonuje czy premier Tusk, który tweetuje – stwierdził. 

 

Szef gabinetu prezydenta polecił prowadzącemu, żeby przy okazji rozmowy z premierem zapytał “dlaczego przy okazji wizyty w Waszyngtonie nie spotkał się ze spikerem (izby reprezentantów – red.) Mikem Johnsonem, tylko obrażał go na Twitterze?“.

 

ZOBACZ: Spotkanie Duda-Trump? Departament Stanu komentuje

 

Zaznaczył, że w USA raz rządzą republikanie, a raz demokraci. – To co robi premier Donald Tusk, niestety długoterminowo szkodzi. Nie powinien tak robić, mam nadzieję, że w końcu przestanie – powiedział. 

 

Szef CIA stwierdził, że w przypadku braku zgody Kongresu na przekazanie dalszego wparcia, Ukraina do końca roku może upaść. Mastalerek wyraził nadzieję, że spotkanie z Trumpem przyniesie efekt i republikanie zgodzą się na pomoc dla Kijowa. 

Szef gabinetu prezydenta wprost. “Jacek Kurski szkodzi PiS”

Marcin Mastalerek, pytany o możliwą kandydaturę b. szefa TVP Jacka Kurskiego w wyborach do PE, ocenił, że “szkodził on temu obozowi i szkodzi temu obozowi”.

 

– Jeśli zostanie wystawiony (w wyborach), będzie to ze szkodą na przyszłość – podkreślił Mastalerek. – Oczywiście to jest decyzja jednoosobowa Jarosława Kaczyńskiego i to on będzie za nią ponosił odpowiedzialność – dodał.

 

Wcześniej szef gabinetu prezydenta zapewniał, że wszystko, co mówi o PiS, mówi jako człowiek, który tej partii kibicuje i “mówi rzeczy, co do których chciałby, żeby ich otrzeźwiły”.

 

Na pytanie, czy Prawo i Sprawiedliwość potrzebuje takiego otrzeźwienia, Mastalerek odparł twierdząco. – Oczywiście, że potrzebuje. (…) Dziś głosy takich sympatyków, którzy stoją z boku i starają się im podpowiadać, idą w próżnię – wskazał. Zdaniem szefa gabinetu prezydenta, PiS “nie wyciąga wniosków”, mimo że twierdzi, iż to robi.

 

Wcześniejsze odcinki programu “Gość Wydarzeń” dostępne TUTAJ.

Czytaj więcej


Source link

Świat

Powódź na Półwyspie Arabskim. Polacy utknęli na lotnisku w Dubaju. “27 godzin czekania”

c8p5y2rpkhgis3d38kp1vxky3whxzzic.jpg


W trakcie rzęsistych opadów deszczu w samych Zjednoczonych Emiratach Arabskich w ciągu jednej doby spadło tyle deszczu, ile średnio odnotowuje się w półtora roku.

 

Wtorkowa nawałnica w rejonie Dubaju przyniosła 145 mm deszczu – to najwyższy wynik w 75-letniej historii pomiarów. Średnia dla całego roku to 94 mm opadów.

Dubaj pod wodą. Na lotnisku utknęli Polacy

Deszcz doprowadził również do paraliżu Dubaju. Pod wodą znalazły się główne ulice, a niektóre dzielnice miast zostały odcięte od świata. Ponadto deszcz wdarł się do wielu domów, a nawet do mieszkań w wieżowcach.

 

Międzynarodowy port lotniczy w stolicy ZEA wstrzymał ruch i odwołał setki lotów – zarówno wychodzących, jak i przychodzących – ponieważ pasy startowe znalazły się pod wodą. W czwartek przekazano, że wznowiono działalność.

 

Jednak nadal od kilkudziesięciu do kilkuset osób bez powodzenia próbuje dostać się na lot do domu lub odzyskać swoje bagaże.

 

Wśród nich jest grupa Polaków, która przyjechała do Dubaju z Bali w nocy z wtorku na środę. Po spędzeniu 27 godzin w terminalu ich biuro podróży zarezerwowało im w czwartek pokoje w hotelu, jednak pół dnia spędzili, starając się zlokalizować swoje bagaże.

 

– Linie zostawiły nas samym sobie. Zaproponowali nam lot 23 kwietnia, ale przecież nam się kończą urlopy, nie mamy opieki dla dzieci. Sami kupiliśmy sobie bilety do Warszawy, innymi liniami i z innego lotniska, ale nie sposób wydobyć teraz naszych bagaży. Linie twierdzą, że bagaże są na lotnisku, ale kolejne godziny stoimy w kolejkach do biur informacji i nikt nie jest nam w stanie pomóc – powiedziała turystka z Polski.

 

– Najgorsze, że nasi znajomi odlecieli dziś z tego lotniska do Warszawy i przekazali nam, że samolot był w połowie pusty. A dla nas jest jedynie lot za pięć dni. Chaos nie do opisania – oceniła inna turystka.

 

ZOBACZ: Zalane domy, zerwany asfalt. Relacja Polaka z powodzi w Dubaju

 

Podczas ulewnych deszczy w ZEA zginęła jedna osoba. W mieście Ras al-Chajma na północy kraju w zalanym samochodzie odnaleziono mężczyznę. W Omanie zginęło co najmniej 19 osób. 

Powódź w Dubaju. Eksperci o możliwych powodach

Opady deszczu są rzadkością w ZEA i innych krajach na Półwyspie Arabskim. Temperatury powietrza latem mogą przekraczać 50 stopni Celsjusza. Jak zauważa Reuters, w państwach tych brakuje również systemów odwadniających, które radziłyby sobie z ulewnymi deszczami, a podtopione drogi nie są rzadkością podczas opadów.

 

Po wtorkowych wydarzeniach pojawiły się pytania, czy zasiewanie chmur, proces często wykonywany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, mogło spowodować ulewne deszcze.

Zasiewanie chmur to proces, w którym chemikalia są rozpylane na niebie w celu spowodowania kondensacji wody i w rezultacie wywołaniu opadów.

 

ZOBACZ: USA. Katastrofa mostu w Baltimore. FBI podjęło decyzję

 

Oficjalny emiracki dziennik “The National” poinformował, że według Centrum Meteorologii samoloty zasiewające nie zbliżyły się do chmur, które wywołały ulewne deszcze – przekazał Reuters.

 

Według urzędników przyczyną opadów był obszar niskiego ciśnienia położony na południe od Półwyspu Arabskiego, który przyciągnął do regionu ciepłe, wilgotne powietrze znad Oceanu Indyjskiego. Media publiczne od wtorku ograniczają informacje na temat ulewy, podkreślając jedynie, że nie została ona wywołana sztucznie.

 

W pozbawionym rzek czy wód powierzchniowych kraju niemal całą wodę pitną pozyskuje się z odsalania wody morskiej, jednak zasiewanie chmur jest o wiele tańsze: kosztuje około 1 centa za metr sześcienny deszczówki w porównaniu z 60 centami, które władze płacą za odsalanie tej samej ilości wody.

Gwałtowne ulewy na Półwyspie Arabskim. “Opady stają się intensywniejsze na całym świecie”

Eksperci twierdzą, że ogromne opady deszczu były prawdopodobnie spowodowane normalnym systemem pogodowym, który został zaostrzony przez zmiany klimatyczne.

 

Według Esraa Alnaqbi, prognostyka w Narodowym Centrum Meteorologii rządu ZEA, układ niskiego ciśnienia w górnej atmosferze w połączeniu z niskim ciśnieniem na dole powoduje wzmożone opady.

 

ZOBACZ: Bangladesz. Każdego roku burze zabijają w kraju setki osób. U źródła problemu stoi zmiana klimatu

 

Wykładowczyni nauk o klimacie w Imperial College London Friederike Otto przekazała, że deszcze są coraz intensywniejsze na całym świecie w miarę postępowania zmian klimatycznych.

 

Zaznaczyła, że ocieplenie się klimatu powoduje zatrzymywane większej ilości wilgoci w atmosferze i w związku z tym gwałtowniejsze ulewy.

Zasiewanie chmur nie może tworzyć chmur z niczego. To działanie “zachęca” wodę, która już znajduje się w atmosferze, do szybszej kondensacji – powiedziała Otto. – Najpierw potrzebna jest więc wilgoć. Bez niej nie byłoby chmur – dodała.

Ekspertka ostrzegła, że ekstremalne opady deszczu, takie jak w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Omanie, prawdopodobnie będą jeszcze gorsze.

Czytaj więcej


Source link

Polska

Są w dramatycznej sytuacji. Bez pomocy innych nie przetrwają

1xevwy8yb5t2vcf47mfmanzkmh1kt6pt.png


O sprawie zaalarmowali ekipę “Interwencji” sąsiedzi starszej kobiety i jej syna z Łodzi. – Z sąsiadów, których ta pani wpuszczała do domu to był tylko mąż, ja i ewentualnie córka. Pomagaliśmy, podnosiliśmy z podłogi, trzy razy dziennie były telefony, żeby zagrzać wodę, żeby zgasić światło, ale w momencie, gdzie dostałam SMS, że mam mamę przewinąć, bo nosi pieluchy… Uważam, że to nie ja powinnam to robić, ponieważ nie wiem jak się obchodzić z chorą osobą, jak ją dźwigać, sama mam 70 lat – przyznaje pani Barbara.

 

– Pomagać zacząłem sąsiadce jakiś 4-5 lat temu, kiedy ona jeszcze chodziła. Pomoc się zaczęła od wciągania wózka z Konradem. Później jakieś tam drobne rzeczy robiłem: proszę przyjść zalać zupkę jednorazową, proszę przyjść zrobić kanapki. To jest wegetacja w brudzie, w smrodzie, głodzie – opowiada sąsiad, pan Ireneusz.

Chora matka i niepełnosprawny syn zostali sami

Sytuacja rodziny pogorszyła się kiedy zmarła mama pani Ireny i babcia Konrada, która opiekowała się obojgiem. Chora matka z niepełnosprawnym synem od tej pory mogą liczyć tylko na siebie.

 

– Dostaliśmy informację, że pani upadła. Wszedłem do mieszkania. W kuchni leżała, na niej leżał Konrad, wózek stał obok i najprawdopodobniej próbował jej pomóc i wózek na kółkach się bujnął. Upadł na nią i tak sobie leżeli 2 albo 3 godziny – wspomina sąsiada, pan Ireneusz.

 

– Od lutego zaczęła bardzo mocno krzyczeć w nocy. Później nas już nie wpuszczała – dodaje pani Barbara.

 

Zaalarmowani przez sąsiadów, odwiedzamy rodzinę. Po krótkiej rozmowie przez drzwi, udaje nam się przekonać domowników, by wpuścili nas do środka.

 

ZOBACZ: “Interwencja”. Od początku tłumaczy, że to był wypadek. Prokuratura ma inne zdanie

 

– Ja nie mam własnego rodzeństwa, Konrad też, nie miałam już innych dzieci oprócz tego syna i tak to się potoczyło, że jesteśmy sami teraz na świecie. Konrad nawet bardzo mi pomaga, mimo że też jest na wózku. No tyle ile może, to pomaga – mówi pani Irena.

 

Dziennikarz: Mieszkanie trzeba wysprzątać, to na pewno. Co jeszcze jest pani potrzebne?

 

Pani Irena: Ja nie byłam u dentysty i syn też parę lat. Najdrożej kosztuje leczenie zębów. Utrzymujemy się tylko z rent, to znaczy syn ma swoją rentę, a ja będę się starała o grupę inwalidzką, której jeszcze nie mam i nie mam jak tego załatwić.

 

Dziennikarz: Co jest najważniejsze?

 

Syn: Chodzi o dodatkowe uchwyty, między innymi uchwyty przy lodówce. Do poruszania się po domu, bo jak mam coś do zapakowania do lodówki, na przykład margarynę kilogramową, to po prostu na twarz z nią upadam, ona mnie przeważa.

Deklaracja OPS

Wszystkie informacje przekazaliśmy do Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi. Próbujemy ustalić, w jaki sposób instytucja wspiera rodzinę, ale dyrektorka zasłania się ochroną danych osobowych.

 

– Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zna sytuację tej rodziny. Chce wierzyć, że świadczona przez nas pomoc jest wystarczająca, dlatego pracownicy socjalni na bieżąco te środowiska monitorują. Ostatni raz nasz pracownik odwiedził rodzinę w tym tygodniu – słyszymy od Kamili Smyczek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi.

 

ZOBACZ: “Interwencja”. Jest wściekła na decyzję policji. Publikuje nagranie wypadku

 

Uzyskujemy zapewnienie, że od tego tygodnia opiekunka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej będzie odwiedzała rodzinę częściej. Więcej na temat działań urzędników w tej sprawie dowiadujemy się z sądu.

 

– Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łodzi wystąpił o umieszczenie rodziny w Domu Pomocy Społecznej bez ich zgody – informuje Monika Pawłowska-Radzimierska z Sądu Okręgowego w Łodzi.

Sąsiedzi podpisali. Sąd odrzucił 

Z pismem z taką samą prośbą do sądu wystąpili sąsiedzi. Podpisało się pod nim 6 lokatorów bloku, w którym mieszka pani Irena z synem.

 

– Tam jest opieka 24-godzinna jest wyżywienie jest czysto jest pielęgniarka jest lekarz. Tutaj nie maja nic. Może się wydarzyć tragedia – mówi sąsiad pan Ireneusz.

 

Sąd prośbę odrzucił.

 

– Biegły nie stwierdził możliwości umieszczenia takich osób w domu pomocy społecznej bez ich zgody. Osoby z niepełnosprawnościami korzystają z pełni praw i wolności tak samo jak osoby pełnosprawne i nie można ograniczać ich wolności – tłumaczy Monika Pawłowska-Radzimierska Sąd Okręgowy w Łodzi.

 

ZOBACZ: “Interwencja”: Dojazd do domów zamknięty na kłódkę. Siostry nie przejadą

 

Chcemy pomocy, ale chcemy pozostać w naszym własnym domu. Nie chcielibyśmy tutaj nikomu przeszkadzać i nie chcielibyśmy żeby ktoś się na nas skarżył – podsumowuje pani Irena*.

 

*Na prośbę bohaterki reportażu jej imię zostało zmienione.

 

** Teraz opiekunka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej ma odwiedzać rodzinę pięć razy w tygodniu. Sąd ustanowił też kuratora, który ma pomagać synowi pani Ireny w załatwianiu spraw urzędowych.

 

Materiał wideo z “Interwencji” dostępny TUTAJ.


red
/ Polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link