imalopolska

najnowsze wiadomości

November 2023

Świat

Rosja. Władimir Putin miał podjąć kluczową decyzję. Chodzi o wybory

hwo9f1exchdexrhqgstx9264wg66cy3o.jpg


Jak donoszą zagraniczne media, Władimir Putin zdecydował się na start w wyborach prezydenckich, które odbędą się w przyszłym roku w Rosji. Polityk miał już podjąć kroki zmierzające do poprawy jego wizerunku oraz zlecić pierwsze przygotowania do kampanii wyborczej. Innego zdania jest jednak rzecznik Kremla – stanowczo zaprzecza tym doniesieniom.

Jak podaje Reuters, Władimir Putin chce utrzymać się przy władzy co najmniej do 2030 roku. Rosyjski przywódca uważa, że ​​musi przeprowadzić Rosję przez najbardziej niebezpieczny okres od dziesięcioleci. 

 

ZOBACZ: Rosja wycofuje się z traktatu o zakazie prób jądrowych. Jest podpis Władimira Putina

 

“Decyzja została podjęta – będzie kandydował” – przekazało jedno ze źródeł Reutersa, powołując się na doniesienia osoby z otoczenia prezydenta. 

Putin na prezydenta. Kampanijna machina ruszyła?

Do ponownego startu w wyborach rosyjskiego prezydenta mają przygotowywać się już jego doradcy. Opracowują oni szczegóły jego kampanii wyborczej. Rosjanie wybiorą swojego prezydenta w marcu 2024 roku.

 

ZOBACZ: Tego nie da się odzobaczyć. Patryk Vega pokazał nowy zwiastun filmu „Putin”

 

Widocznym sygnałem, że zbliżają się wybory, jest wzrost ogólnych wydatków budżetowych, szczególnie tych na obronność. Putin stara się też często występować publicznie i to nie tylko w wielkich miastach, ale także w regionach. 

 

Polityk ma obecnie 71 lat i jest najdłużej urzędującym przywódcą Rosji od czasów Józefa Stalina. 

Putin potwierdza start w wyborach? Kreml komentuje 

Do doniesień odniósł się również rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. “Prezydent Rosji Władimir Putin nie ogłosił, że będzie ubiegał się o kolejną kadencję, a kampania nie została jeszcze ogłoszona” – poinformował.

 

Jak podkreślił “prezydent nie wydał żadnych oświadczeń” na ten temat.

Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Sport

Amerykański koszykarz zginął w wypadku samochodowym. Grał w 9 krajach

jgv9qb8b16b7ii1in3tve6jvwtpwfv6s.jpg


Aaron Harper, były amerykański koszykarz, zginął w wieku 42 lat w wypadku samochodowym. Prowadzone przez niego auto uderzyło w betonową barierkę.

Do tragedii doszło w sobotę (4 listopada) około godziny 2.00 w nocy w miejscowości Jackson w stanie Mississippi. Harper jechał swoim SUV-em autostradą międzystanową numer 55 i w pewnym momencie stracił panowanie nad autem. Samochód uderzył w betonową barierkę, a były koszykarz wypadł przez przednią szybę i zginął na miejscu wskutek odniesionych obrażeń. Jak podają amerykańskie media, w momencie wypadku Aaron Harper nie miał zapiętych pasów. Policja bada przyczyny tragedii.

 

ZOBACZ TAKŻE: James Harden znów zmienia drużynę. Odchodzi skłócony z dyrektorem

 

Amerykanin był prawdziwym koszykarskim obieżyświatem. Grał w 9 krajach na czterech kontynentach (Ameryka Północna, Ameryka Południowa, Europa i Afryka), występując w tak egzotycznych ligach jak islandzka, libańska czy wenezuelska.

 

 

 

 

Europejscy kibice mogą go pamiętać przede wszystkim z gry w bułgarskim Levskim Sofia, w którym dał się poznać jako jeden z najlepszych obcokrajowców w dziejach tamtejszej ligi. Aaron Harper w ciągu czterech sezonów w Bułgarii regularnie rzucał ponad 20 punktów w meczu, a z drużyną sięgnął między innymi po krajowy Puchar i triumfował w Lidze Bałkańskiej (2010). W 2011 roku został wybrany MVP Meczu Gwiazd ligi bułgarskiej.

RI, Polsat Sport

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.


Source link

Świat

Awaryjne lądowanie polskiego samolotu linii Enter Air. W trakcie lotu odkryto usterkę

d2kb6izq3hs4iccjbbsi28dn8cgcin1v.jpg


Samolot polskich linii Enter Air lecący z Egiptu do Katowic musiał lądować awaryjnie w Atenach. Przyczyną okazała się zidentyfikowana w trakcie lotu usterka. Jak podkreśliła w oświadczeniu linia lotnicza, pasażerowie wrócili do Polski zastępczym samolotem.

Samolot polskich prywatnych linii lotniczych Enter Air leciał z egipskiej miejscowości Marsa Alam nad Morzem Czerwonym do Katowic. Jednak nagle pasażerowie zostali poinformowani, że maszyna obniża wysokość, by wylądować w stolicy Grecji. 

Problematyczny lot polskiego samolotu. “Pękła szyba”

Przyczyny wykonania takiego manewru początkowo nie były podane do publicznej wiadomości. Jednak po rozmowie w kokpicie kapitana poinformowano, że doszło do pęknięcia szyby w kabinie pilotów.

 

ZOBACZ: Chwile grozy na lotnisku. Wiatr miotał airbusem przy lądowaniu. “Niesamowita robota pilotów”

 

“Załoga samolotu ENT4236 lecącego z Marsa Alam do Katowic zidentyfikowała w trakcie lotu usterkę i zgodnie z procedurami podjęła decyzję o lądowaniu na innym lotnisku niż docelowe. Maszyna została przekierowana do Aten, gdzie pasażerowie oczekiwali pod opieką służb lotniskowych na drugi samolot, w którym wrócili do Polski” – napisała w oświadczeniu przesłanym Interii linia Enter Air. 

 

Samolot wylądował w Katowicach w niedzielę w godzinach wieczornych. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Polska

Lubuskie. Korki na autostradzie A2 w okolicy Słubic. Powodem kontrole na granicy z Niemcami

vffz34yh4imoez3qkoq7svv7n99v37ru.jpg


Na autostradzie A2 przed Świeckiem i w okolicy Słubic tworzą się uciążliwie korki. Utrudnienia powstają m.in. z powodu wzmożonych kontroli na granicy z Niemcami.

Jak informuje “Gazeta Lubuska”, w niedzielę od godzin popołudniowych ruch na głównych ulicach Słubic odbywa się bardzo wolno i tworzą się na nich korki. Podobna sytuacja dotyczy dróg dojazdowych do miasta, czyli na DK29 od strony Zielonej Góry, DK31 z kierunku Kostrzyna nad Odrą czy na drodze wojewódzkiej nr 137 od strony Ośna Lubuskiego.

 

W związku z kontrolami granicznymi po niemieckiej stronie i wzmożonym ruchem po Wszystkich Świętych w niedzielę na autostradzie A2 przed Świeckiem i w pobliskich Słubicach tworzą się zatory przy wyjeździe z Polski do Niemiec – informował, cytowany przez gazetę, zastępca komendanta powiatowego policji w Słubicach Łukasz Szymański.

Policjanci apelują o cierpliwość

W miejscach, gdzie zatory są najbardziej uciążliwie, ruchem kierują policjanci. Funkcjonariusze mają w tej sytuacji szczególne zalecenia dla kierowców. 

 

– Biorąc pod uwagę, że ruch odbywa się bardzo wolno i w wielu miejscach Słubic i przed Świeckiem trzeba stać w korkach, apelujemy do kierowców o szczególną ostrożność i cierpliwość oraz o przestrzeganie przepisów. Jeśli nie ma takiej konieczności, warto odczekać kilka godzin i ruszyć w drogę później, by nie stać w korku. Można też wybrać inne miejsca na przekroczenie granicy niż Świecko i Słubice – dodał Szymański.

 

ZOBACZ: Migranci z Afryki chcieli uciec do Europy. Po 14 dniach dopłynęli do Brazylii

 

Przypomnijmy, że w październiku niemiecka policja rozpoczęła stacjonarne kontrole graniczne na wschodniej granicy, czyli na granicy z Polską i Czechami. Służby sprawdzają, czy kierowcy mają odpowiednie dokumenty i czy nie przewożą nikogo w sposób nielegalny. Ruch ten ma na celu przeciwdziałaniu nielegalnej migracji. 

 

Policjanci skupiają się na samochodach ciężarowych i busach, czyli na takich pojazdach, w których mogą być przewożeni imigranci, ale samochody osobowe także są zatrzymywane. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Polska

Łódź. Budowlańcy zabetonowali samochód. Miasto ma wytłumaczenie

h2514gozmncj9wa8i33rfwotenpy29vz.jpg


Przypomnijmy, że jeden z kierowców nie zabrał swojego samochodu z miejsca, w którym zaplanowane było wylanie betonu. Mimo to ekipa zabezpieczyła auto i wylała go dookoła niego. Absurdalną sytuacją pochwalił się w mediach społecznościowych łódzki urząd miasta. 

“Remont Legionów nabrał takiego tempa, że niektórzy nie zdążyli nawet przeparkować” – napisali żartobliwie przedstawiciele władz miasta.

“Sytuacja nie wpływa na jakość remontu”

Komentarza w tej sprawie udzielił też w rozmowie z Polsat News Paweł Śpiechowicz, specjalista ds. komunikacji w Urzędzie Miasta Łodzi.

 

– Sytuacja na pewno przykuwa uwagę, ale nie wpływa w żaden sposób na jakość remontu. Musi on skończyć się do końca bieżącego roku. Jak na razie nie mamy kontaktu z właścicielem pojazdu. Apelujemy, by sam się zgłosił. Nie znamy przyczyn, dlaczego zaparkował auto w ten sposób, mimo remontu – stwierdził. 

 

– Czy musiało dojść do tej sytuacji? Kierowca samochodu zrobił to bezprawnie. Prawdopodobnie o tym wiedział. W momencie, gdy przyjechała betoniarka, nie można było zlokalizować właściciela, a służby nie mogły auta odholować zgodnie z prawem – wyjaśnił.

Auto zostanie odholowane

Urzędnik przekazał także, że w poniedziałek zostanie podjęta próba odholowania samochodu na parking łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu.

– Właściciel będzie musiał w pewnym momencie odebrać auto. W konsekwencji zostanie obciążony kosztami całej akcji – wskazał przedstawiciel łódzkiego magistratu.

Paweł Śpiechowicz nie chciał jednak oszacować, jakie mogą wiązać się z tym koszty. – Ich wysokość jest do ustalenia, ponieważ nie wiemy jeszcze, jakie sprzęt będzie potrzebny do odholowania auta – podkreślił.

Absurdalną sytuację komentują mieszkańcy

O samochodzie “uwięzionym” w betonie słyszało już niemal całe miasto. Mieszkańcy podkreślają, że winien całej sytuacji jest lekkomyślny właściciel auta. 

 

Ktoś jest niepoważny. Było oznakowanie, że wyjeżdżamy wszyscy i później nie ma wjazdu. A ktoś wjechał – powiedział w rozmowie z Polsat News jeden z mieszkańców. 

ZOBACZ: Porwał go własny samochód elektryczny. O krok od tragedii!

 

Inny dodał, że “kierowca auta był nieodpowiedzialny”. – Bo widział, na jakim etapie są budowlańcy, powinien pomyśleć. Teraz ma nauczkę – podkreślił mężczyzna.

Jeden z przechodniów powiedział, że w sobotę rano najprawdopodobniej podjęto próbę wydobycia osobowego auta z betonowej uwięzi. – Przyjechała laweta, ale jak szybko przyjechała, tak szybko odjechała – dodał.

Czytaj więcej


Source link

Świat

Niemcy. Na lotnisku w Hamburgu padły strzały. Media: Dzieci w charakterze zakładników

pilne-b-maxi.jpg


Lotnisko w Hamburgu w północnych Niemczech zostało zamknięte, a wszystkie wieczorne loty odwołane. Do paraliżu doszło z powodu uzbrojonego mężczyzny, który przedostał się na jego teren. Media podają, że jest on podejrzewany o próbę uprowadzenia dzieci.

W sobotę uzbrojona osoba wjechała samochodem w bramę na lotnisku w Hamburgu, zmuszając personel do zamknięcia węzła lotniczego – podaje Die Welt. Do zdarzenia miało dojść około godziny 20:00 czasu lokalnego. 

 

Gazeta podaje, powołując się na rzecznika federalnej policji Thomas Gerberta, że mężczyzna dwukrotnie wystrzelił z broni w powietrze.

 

Wcześniej ​​jego żona zgłaszała służbom uprowadzenie dziecka. Kilka lokalnych niemieckich mediów podało, że w samochodzie mężczyzny znajdowało się dwoje dzieci. 

 

Policja przekazała, że “na płycie lotniska trwa poważna operacja”. Na miejscu jest “duża liczba funkcjonariuszy policji stanowej i federalnej”. Niemiecka policja podała w mediach społecznościowych, że “zakłada krytyczną sytuację zakładników“.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Świat

Pogodowy kataklizm nad Europą. Liczba ofiar śmiertelnych orkanu Ciaran wzrosła do 16

1oi7g33wu6n3r4zdzua4yu3kjamegaa1.jpg


Po dotarciu na wybrzeże Atlantyku orkan zaczął przesuwać się na wschód. W Toskanii we Włoszech zginęło sześć osób, a ulice wielu miast w ciągu kilku godzin przeistoczyły się w rwące potoki wody i błota.

 

– To, co zdarzyło się w Toskanii, ma jedno imię: zmiany klimatyczne – powiedział szef władz tego regionu Eugenio Giani.

 

ZOBACZ: Meksyk. Liczba ofiar huraganu Otis wzrosła do 100. Rząd kieruje żołnierzy do pomocy

 

– Nie wychodźcie na ulice, nie wsiadajcie do samochodu. Kto może, niech wejdzie na wyższe piętra domów – zaapelował do mieszkańców gubernator regionu. Dodał, że tysiące ludzi nie mają prądu.

“Sytuacja jest krytyczna”

We Florencji “sytuacja jest krytyczna” – poinformował burmistrz Dario Nardella. Żywioł dotknął też Wenecję, gdzie według mediów lokalnych dwie osoby uznano za zaginione.

 

Alert pogodowy ogłoszono łącznie w dziewięciu regionach Włoch, w tym w Wenecji Euganejskiej, Friuli – Wenecji Julijskiej, Lacjum.

 

Premier Francji Elisabeth Borne poinformowała w piątek w Caen o dwóch ofiarach śmiertelnych i 47 rannych z powodu orkanu Ciaran w tym kraju. W Coutances, jednym z najbardziej dotkniętych miast nad kanałem La Manche, wiele drzew zostało wyrwanych z korzeniami, jest też wiele przewróconych znaków drogowych i zablokowanych dróg. W tym mieście wiatr zerwał dachy kościoła i uczelni, a także piorunochron ratusza.

 

W piątek bez prądu pozostawało nadal ponad pół miliona francuskich gospodarstw domowych.

Ofiary śmiertelne w całej Europie

Drzewa łamiące się pod naporem silnego wiatru były przyczyną kilku wypadków śmiertelnych. W Belgii zginęły dwie osoby, w tym ukraińskie dziecko, we Francji – dwie, jedna – w Hiszpanii, jedna – w Niemczech i jedna – w Holandii.

 

W Portugalii silne fale na Oceanie Atlantyckim spowodowały zatonięcie żaglówki pod duńską banderą, w wyniku czego zginęły trzy osoby.

 

Orkan doprowadził do poważnych zakłóceń ruchu kolejowego w Belgii, przede wszystkim we Flandrii. W Brukseli doszło do wielu opóźnień w lotach.

 

W czwartek po południu Ciaran dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie poważne zakłócił połączenia morskie z Dover. Zamknięto też setki szkół. Na lotniskach Jersey i Guernesey anulowano wszystkie loty.

 

Odwołano też około 200 lotów na lotnisku Schiphol w Amsterdamie. W Holandii były zakłócenia w ruchu kolejowym i promowym.

 

Pożar na wschodzie Hiszpanii, spotęgowany przez silne wiatry, w piątek nie został jeszcze ugaszony, a ponad 800 osób musiało z tego powodu opuścić swoje miejsca zamieszkania.

Orkan Ciaran w Polsce

W piątek orkan Ciaran dotarł do Polski. Rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grzegorz Walijewski poinformował, że najsilniejsze porywy wiatru odnotowano na Kasprowym Wierchu.

 

– Na Kasprowym Wierchu wiało 152 km/h, na Śnieżce 119 km/h a w obszarach podgórskich odnotowano wartości podchodzące pod 100 km/h.- np. w Zakopanem 87 km/h – przekazał Walijewski.

 

Wieczorem i w nocy wiał będzie wiatr umiarkowany i dość silny, w całym kraju porywisty. Na wschodzie porywy wyniosą do 70 km/h, w rejonach podgórskich Karpat do 90 km/h. Na wschodzie wiatr południowo-wschodni i południowy. Na zachodzie wiatr zachodni.

an/polsatnews.pl/PAP

Czytaj więcej


Source link

Polska

Nowy Dwór Gdański. Naprawiał samochód. Doszło do tragedii

2v8xfrnq8neivdfqfxykwaz9sp1bduva.jpg


Naprawiał samochód na parkingu. Doszło do tragedii

Nie żyje mężczyzna przygnieciony przez samochód na parkingu w Nowym Dworze Gdańskim (woj. pomorskie). Według świadków zdarzenia do tragicznego wypadku doszło podczas naprawiania auta.

Do tragicznego wypadku doszło w czwartek na parkingu przy osiedlu Kardynała Wyszyńskiego. O godzinie 14:32 strażacy zostali poinformowani o mężczyźnie uwięzionym pod autem.

 

ZOBACZ: Nowa Kornica. Nie żyje 85-latek, który naprawiał auto. Przygniótł go samochód

 

“Po dojeździe na miejsce zdarzenia strażacy wydostali osobę poszkodowaną spod samochodu osobowego i udzielali kwalifikowanej pierwszej pomocy” – poinformowała PSP w Nowym Dworze Gdańskim na Facebooku.

Naprawiał samochód na parkingu

Niestety, mimo długiej resuscytacji krążeniowo-oddechowej życia mężczyzny nie udało się uratować. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon.

 

ZOBACZ: Tragiczny wypadek w warsztacie samochodowym. Ciężarówka przygniotła 37-latka

 

Z relacji świadków wynika, że do tragedii doszło w trakcie naprawy samochodu. Poszkodowany podniósł auto przy pomocy lewarka, jednak narzędzie nie wytrzymało ciężaru pojazdu, który przygniótł leżącego pod podwoziem mężczyznę.

 

Dokładne okoliczności zdarzenia wyjaśnia policja.

Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Polska

Interwencja. Mieszkańcy zostali bez ogrzewania i ciepłej wody. Mam trzynaście stopni w domu

t8zkfsxam33gjm2nckoc9fcmrqn64rfk.jpg


Lokatorzy starego, drewnianego baraku w Gdańsku są rozgoryczeni. Mieszkają tu nawet ponad czterdzieści lat i walczą z wieloma przeciwnościami losu. Teraz jednak najbardziej obawiają się nadchodzącej zimy i braku ogrzewania w budynku.

“Myjemy się w miseczce”

Jest fatalnie, bo nie grzeją. Myjemy się w miseczce, ochlapujemy się, bo to nie jest mycie. Wszystko przez to, że nie ma ciepłej wody. Żyję na 33 metrach, a miesięcznie płacę 1220 zł – opowiada reporterce “Interwencji” jedna z mieszkanek.

 

– Ze wszystkim razem, śmieci, woda, płacę 1800 złotych. Nie są to tanie mieszkania – dodaje kolejna. – Mam trzynaście stopni w domu, podgrzewam dopiero wieczorem, bo kto za mnie zapłaci później rachunek za prąd – zauważa kolejna.

Za remonty odpowiadali mieszkańcy

Większość lokatorów baraku to byli pracownicy zakładu naprawczego taboru kolejowego. Dostali zakładowe mieszkania i sami je remontowali.

 

– Wstawiłem swoje okna, cały dach zrobiłem na swój koszt, pokryłem papą. Cały remont zrobiłem: łazienkę, kanalizację, wodę, wszystko – przyznaje jeden z lokatorów.

 

ZOBACZ: “Interwencja”. Przez ich teren poprowadzono drogę. Nikt nie zapłacił

 

Dostaliśmy jedną wielką salę, żeby z tego zrobić mieszkanie. I te mieszkania każdy sobie zrobił, ale potem nie było chętnego do malowania, sami sobie z lokatorami malowaliśmy korytarz. Jak został pomalowany, tak do tej pory taki jest – opowiada mieszkanka.

 

– Rano wstaję o 3:15 do pracy, bo chodzę do stoczni, to myszy, szczury latają, wstyd! A płacę 1300 zł za 36 metrów. W jednym miejscu łazienka, w drugim WC. 1300 złotych za 36 metrów – dodaje inna.

Czynsz rośnie, mieszkania niszczeją

Lokatorzy nie mogą wykupić mieszkań. Czynsze są podwyższane co roku, a kompleksowych remontów brak. 

 

– W 2019 roku wprowadzono w Gdańsku zakaz wykupu mieszkań przez mieszkańców. Skoro miasto nie pozwala wykupić, to powinno zadbać o to, a nie zmieniło się tu zupełnie nic. Pieniądze z czynszów idą do jednego worka, do Gdańskich Nieruchomości. Tam się rozpływają. Powinny zostać przeznaczone na remonty, ale tak nie jest – zauważa Przemysław Majewski, radny miasta Gdańska. 

 

Trudne warunki mieszkaniowe to jedno. Kilka tygodni temu okazało się, że w baraku przestał też działać piec. Kotłownia jest zamknięta, a ludzie nie mają ogrzewania i ciepłej wody.

 

ZOBACZ: “Interwencja”: Wybudowali dom, ale się nie wprowadzą. Od czterech lat czekają na wodę

 

– Dali nam po grzejniku i myśleli, że to sprawę załatwia, a tak nie jest. Ze mną mieszka wnuczka niepełnosprawna, to oddałam ją do mojej mamy, bo była wiecznie chora – mówi lokatorka baraku.

 

– Ci ludzie już trzy tygodnie temu mówili, że piec nie działa i przez dwa tygodnie nic się nie zmieniło. Tydzień temu przyjechałem i tego samego dnia ze strony jednostki miejskiej, która jest za to odpowiedzialna, pada informacja, że w ciągu kilku dni piec będzie naprawiony. Mija tydzień, piec dalej nie działa – opowiada Przemysław Majewski, radny Gdańska.

Mieszkańcy boją się spać w budynku

– Przyjechali, powiedzieli, że piec jest popsuty i się go nie naprawi. Trzeba wymienić na nowy, ale nie mają pieniędzy. Były letnie miesiące, kiedy jest czas na remont, na sprawdzanie, na wymianę – powiedziała “Interwencji” jedna z mieszkanek. 

 

Materiał wideo “Interwencji” można obejrzeć TUTAJ.

 

Lokatorzy są bezradni, dlatego postanowili poprosić o pomoc ekipę, która interweniowała w Gdańskich Nieruchomościach. W odpowiedzi mailowej otrzymali zapewnienie o szybkim rozwiązaniu problemów.

 

ZOBACZ: “Interwencja”: Do mieszkania po drabinie. Kuriozum na Pomorzu

 

“W ubiegłym tygodniu podpisaliśmy umowę na naprawę kotłowni gazowej wraz ze stacją demineralizacji wody, co spowoduje przywrócenie ciepłej wody oraz ogrzewania w budynku. W najbliższym czasie wykonamy przegląd roczny budynku. Dopiero wtedy będziemy mogli określić kolejne plany remontowe” – napisała Joanna Rolska, referent ds. komunikacji Gdańskich Nieruchomości.

 

– Pragniemy godnych warunków do mieszkania, ciepła woda przede wszystkim i ciepło, żeby nam się nie stała żadna krzywda, żadna tragedia. Bo tu grozi pożarem, zawaleniem, my się boimy tu spać – alarmuje lokatorka.

Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz/”Interwencja”

Czytaj więcej


Source link