imalopolska

najnowsze wiadomości

September 2019

Polska

Żydzi, pokażcie na zdjęciach powojennej Warszawy, które to kamienice były wasze? Oddamy wam paręset ciężarówek gruzu!!!

ajer-1200x630

Strona główna > Polska > Żydzi, pokażcie na zdjęciach powojennej Warszawy, które to kamienice były wasze? Oddamy wam paręset ciężarówek gruzu!!! Żydzi, pokażcie na zdjęciach powojennej Warszawy, które to kamienice były wasze? Oddamy wam paręset ciężarówek gruzu!!! Jerzy Ulicki-Rek Polska 0

Skoro tak bardzo chcecie, to pokażcie na zdjęciach powojennej Warszawy o co chodzi, a zwrócimy wskazane gruzy w naturze. Wyciągniemy spod Stadionu Narodowego, uzupełnimy o całkiem nowe z jakichś rozbiórek, zapakujemy na statek, wyślemy do Nowego Jorku i wysypiemy na Manhattanie przed siedzibą Ligii Przeciwko Zniesławieniom. Tyle możemy jeszcze dla was zrobić. Ale z finansowe pretensje kierujcie się do Angeli Merkel albo rządu USA (tu już nie czujemy się na siłach doradzać – w końcu oba kraje to nasi przyjaciele).

Pierwsze niemieckie bomby spadły na Warszawę już 1 września 1939 r. Tego dnia mieszkańcy stolicy byli podekscytowani, ale wciąż jeszcze pewni, że za kilka dni będą świętować zwycięstwo. Kiedy 3 września wojnę wypowiedziały Niemcom Anglia i Francja, w Warszawie pod brytyjską ambasadą odbyła się nawet entuzjastyczna manifestacja. Tyle tylko, że nic nie dała, a z każdym dniem oblężenia stolicy i z każdym dniem walki było coraz gorzej. Rzecz jednak znamienna, pomimo istotnie poruszającego apelu Związku Rabinów wzywających wszystkich Żydów, by bronili „ukochanej Ojczyzny” i na ten cel oddali życie i całe mienie bez reszty, większość Żydów uważała wojnę z Niemcami za sprawę polską, a nie żydowską. Znakomita historyk i znawczyni tematyki stosunków polsko-żydowskich dr Ewa Kurek w książce „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945” (wyd. Bollinari Publishing House 2014) pisze: polscy Żydzi kochali Polskę jako określone i wybrane przez nich miejsce do życia (Polin), lecz identyfikowali się z Państwem Polskim jedynie jako formą gwarantującą im możliwość prowadzenia żydowskiego życia, a nie ideą, za którą warto ponosić ofiary. Oceniając zatem polskich Żydów w kategoriach obywatele-cudzoziemcy, wypada napisać, że ponieważ polscy Żydzi byli kochającymi Polskę cudzoziemcami, zagrażającą Państwu Polskiemu drugą wojnę światową odbierali jako powszechne nieszczęście, które trzeba przetrwać w możliwie najlepszych warunkach, lecz nie jako „żydowską sprawę”, za którą warto umierać (s. 213). Wobec wojny, do czasu „ostatecznego rozwiązania” znakomita większość Żydów przyjęła co najmniej postawę obojętną lub… starała się zaklinać rzeczywistość. W czasie gdy Stefan Starzyński walczył o Warszawę i błagał o pomoc Zachód, Adam Czerniaków mianowany w czasie oblężenia miasta prezesem Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie zajmował się głównie… sprawami żydowskimi. Na palcach jednej ręki można policzyć bezpośrednie odniesienia do oblężenia Warszawy, które zapisał w swoim dzienniku. Kiedy Warszawa padła, Stefan Starzyński stanowczo odmówił wszelkiej współpracy z Niemcami, za co zapłacił życiem. Dokładnie w tym samym czasie Adam Czerniaków odbywał w siedzibie SS długie konferencje na temat form współpracy, po czym ustalenia natychmiast wprowadzał w życie. Oczywiście, dziś Żydzi podnoszą, że byli przez Niemców zmuszeni, że Czerniaków był postacią tragiczną, bo nie miał wyjścia i musiał realizować niemieckie rozporządzenia, że Żydzi nie chcieli przenosić się do getta, że było to dla nich upokarzające, a Polacy zachowali obojętność. Tylko nie stawiają pytania, co by było gdyby? Co by było, gdyby Czerniaków odmówił współpracy? Gdyby warszawska gmina żydowska nie poszła na współpracę z Niemcami? Co by było, gdyby Niemcy musieli siłą wyciągać Żydów dom po domu i przenosić ich do gett w całym GG? Pewnie powiedzą, że Polacy by ich wydali. Ale to nie Polacy podali w grudniu 1939 r. Niemcom adresy bogatych warszawskich Żydów. Zrobiła to gmina żydowska. Żydzi wydali swoich Niemcom. Podali ich im jak na talerzu.
Jednocześnie już mniej więcej 100 km na wschód od Warszawy dokonywała się obrzydliwa zdrada Polski i Polaków przez żydowskich sąsiadów. Na terenach zajętych przez ZSRS Żydzi od razu podjęli aktywną formę współpracy z okupantem, ochoczo wstępując do milicji i zostając konfidentami NKWD. W czerwonych opaskach na ramieniu sprowadzali NKWD wprost do domów Polaków – przedwojennych policjantów, nauczycieli, działaczy społecznych (nie mówiąc o narodowcach), urzędników, nawet bogatszych gospodarzy. Dziesiątki relacji ludzi wywiezionych na Syberię mówią o NKWD przyprowadzonym nocą do ich domów przez miejscowych Żydów. Często potem ci Żydzi zajmowali domy wywiezionych. O upokorzeniach, jakie potem stosowali wobec pozostałych Polaków (w rodzaju oprowadzania po miejscowości w szyderczej procesji konia, na którego narzucili zrabowane w kościele ornaty), też nikt nie wspomina. Nie ma też jeszcze innych wspomnień. Otóż nie jest znany ani jeden przypadek, by na terenach okupowanych przez ZSRS Żyd ostrzegł Polaka przed aresztowaniem przez NKWD lub próbował go ukryć. Tak wyglądały postawy Żydów w momencie, gdy zaczynała się okupacja Polski.

Żydowskie fabryki?

Ale ważne jest też, jak wyglądały polskie miasta i wioski. Zacznijmy od Warszawy, bo to Warszawa dziś jest obiektem największych żydowskich roszczeń (wiadoma rzecz, stolica). Chociaż w Warszawie było sporo pięknych miejsc, sporo zieleni i reprezentacyjnych ulic, to sporo było także ciasnych i ubogich rejonów miasta. Żydzi mieszkali oczywiście zarówno w reprezentacyjnej części miasta, jak i tej uboższej. Spora część warszawskich Żydów zamieszkiwała w Dzielnicy Północnej. Dzielnica ta została założona w okresie Księstwa Warszawskiego w 1809 roku. Jej głównymi ulicami były Nalewki, Karmelicka, Franciszkańska, Gęsia, Dzika, Nowolipie i Nowolipki. W XIX wieku nie był to reprezentacyjny obszar. Wystarczy poczytać, jak opisywał go np. Bolesław Prus, który był bardzo wnikliwym obserwatorem ówczesnej Warszawy: brudne ulice, zaniedbane domy, ciasne podwórka, ciemne sklepy i warsztaty, gdzie handlowano wszystkim, słowem – nic ciekawego. Pod koniec XIX w. dzielnica północna stała się jednak częścią warszawskiego śródmieścia. Wtedy zaznaczył się też jej podział na bogatszą część, obejmującą Nalewki i biedniejszą – powązkowską, gdzie mieszkali biedniejsi Żydzi, trudniący się handlem i rzemiosłem. Drugą częścią Warszawy, gdzie mieszkała największa ilość Żydów, były okolice dzisiejszego placu Grzybowskiego. Podkreślić jednak należy, że Warszawa wyglądała wówczas zupełnie inaczej i wartość ówczesnych nieruchomości nijak ma się do obecnej. Także przedwojenne sztetle nie były kurortami – przeważnie nędzne i biedne, dalekie były od romantycznych opisów, jakie dziś są rozpowszechnione. Opowieści Żydów o posiadanych przez ich przodków w Polsce „fabrykach” czy „magazynach” w zestawieniu z relacjami osób pamiętających sztetle rozmijają się o 180 stopni. W efekcie żydowski handlarz, który raz w tygodniu na wiejskim jarmarku sprzedawał z ręcznie przyciągniętego wózka lemoniadę, według współczesnej opinii jego wnuka posiadał… fabrykę oranżady, a drobny sklepikarz – wielki sklep. Siłą rzeczy dziś organizacje amerykańskich Żydów mówią często o czymś, co nigdy nie istniało. Ale i o nie wszystko.

20 milionów gruzów

Niemcy prowadzili z Polską nie tylko wojnę błyskawiczną, lecz także totalną. Celowo bombardowali i ostrzeliwali szpitale, szkoły, kościoły i inne miejsca, gdzie chroniła się ludność cywilna, a także domy prywatne, czego przykładem chociażby bombardowanie Wielunia. W wyniku bombardowań i ostrzału artyleryjskiego Warszawy we wrześniu 1939 r. Niemcy zburzyli 12 proc. zabudowy miasta. Pomijając historyczne obiekty, już wtedy z ziemią zrównali szereg domów, szczególnie właśnie w Dzielnicy Północnej. Od razu postanowili: żaden zburzony we wrześniu 1939 roku budynek nie zostanie odbudowany. I nie został. Zabrali się też za planowanie.

Friedrich Pabst, ówczesny kierownik Urzędu Budownictwa Rzeszy, 1 października 1939 r. został mianowany naczelnym architektem miasta Warszawy. Nie po to, by zadbać o rozbudowę Warszawy. Wręcz przeciwnie. Na polecenie generalnego gubernatora Hansa Franka, który uzyskał aprobatę Adolfa Hitlera już w grudniu 1939 r. Niemcy przystąpili do opracowania planów zniszczenia Warszawy i przekształcenia jej w podrzędny ośrodek tranzytowy. Z polecenia niemieckiego prezydenta Warszawy Oskara Rudolfa Dengela projekt przygotował nazistowski architekt Hubert Groß sprowadzony w tym celu z Würzburga. Zgodnie z tym planem Warszawa miała zmienić się w „Nowe niemieckie miasto Warszawa” (niem. Die neue Deutsche Stadt Warschau), powstałe w wyniku „rozbiórki polskiego miasta” i potem „budowy niemieckiego miasta”. Po zakończeniu tej budowy liczba mieszkańców Warszawy miała zostać zredukowana o 90 proc. i wynieść maksymalnie 100-130 tys. osób (wobec 1,3 miliona ludności przed wojną). O skali planowanego zniszczenia Warszawy świadczy, że powierzchnia lewobrzeżnej części miała wynosić 6 km kwadratowych, a po prawej stronie Wisły – 1 km2. I to wszystko. Warszawa to jednak Warszawa, więc dość szybko stała się dla Niemców najniebezpieczniejszym miejscem w całej okupowanej przez nich Europie. Nic dziwnego, że generalny gubernator Hans Frank zapisał w swoim dzienniku pod datą 14 grudnia 1943 r.: gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju. Kiedy Niemcy uwikłali się w wojnę ze swoim niedawnym sojusznikiem, sytuacja się trochę skomplikowała i musieli nieco zrewidować pomysł „budowy”. Ale nie zarzucili pomysłu rozbiórki. Jego pierwszym etapem było zburzenie getta warszawskiego. Po stłumieniu beznadziejnego powstania w getcie, na rozkaz Hitlera wszystkie budynki na terenie objętym walkami zostały spalone lub wysadzone w powietrze. Właściwie ocalał tylko kościół pw. św. Augustyna, bynajmniej nie dlatego, że był świątynią, a wyłącznie dlatego, że Niemcy urządzili w nim magazyn na rzeczy odbierane Żydom, których wysyłali do Treblinki. W ten sposób znaczna część Warszawy jeszcze przed powstaniem legła w gruzach, przede wszystkim właśnie żydowskie kamienice, bo to one znajdowały się w tej dzielnicy. Na teren „byłej dzielnicy żydowskiej” wstęp był wzbroniony pod karą śmierci, natomiast samo gruzowisko stało się miejscem egzekucji przeprowadzanych przez Niemców do samego Powstania. Niemcy oczywiście na tym nie poprzestali.

Szóstego lutego 1944 r. Hitler oznajmił Hansowi Frankowi, że Warszawa musi zostać zburzona, kiedy tylko nadarzy się ku temu sposobność. Wybuch powstania warszawskiego nie był więc przyczyną zburzenia Warszawy, a jedynie okazją, by tego dokonać, składając winę na Polaków. Potwierdzają to zresztą słowa Heinricha Himmlera, który 1 sierpnia 1944 r., oznajmiając Hitlerowi, co się stało w Warszawie, powiedział mu również: Mój Führerze, pora jest dla nas niezbyt pomyślna. Z punktu widzenia historycznego jest [jednak] błogosławieństwem, że Polacy to robią. Po pięciu, sześciu tygodniach wybrniemy z tego. A po tym Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16-17-milionowego narodu Polaków będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergiem leży nam w drodze. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas. Tego samego dnia Hitler wydał rozkaz zabicia każdego mieszkańca Warszawy i zrównania miasta z ziemią jako zastraszającego przykładu dla całej Europy. Niemcy przystąpili do zadania z całą systematycznością właściwą swojej nacji, zaczynając od rzezi Woli. Po kilku dniach okazało się, że mają zbyt mało kul, by zabić każdego warszawiaka, a i pędzenie ludzi przed czołgami oraz palenie żywcem w schronieniach nie rozwiązało „problemu”.

Z niemieckiego punktu widzenia dużo lepiej poszło niszczenie samej stolicy. Po stłumieniu powstania i wywiezieniu jego mieszkańców do obozów koncentracyjnych i na roboty, Himmler nakazał obrabować miasto z tego, co w nim zostało, a resztę zburzyć tak, by ze stolicy Polski nie pozostał kamień na kamieniu. Przez następne trzy i pół miesiąca Niemcy niszczyli budynek po budynku, ulica po ulicy, metodycznie i dokładnie. O tym, jak wielka była niemiecka nienawiść do Polski świadczy to, że na zburzenie Warszawy musieli poświęcać proch, którego nie mieli już wówczas za dużo. A jednak to był dla nich priorytet. Zrujnowane miasto opuścili w styczniu 1945 r. i wówczas dopiero wkroczyła do niego Armia Czerwona. Warszawa była morzem ruin. Niemcy zniszczyli ok. 85 proc. zabudowy lewobrzeżnej Warszawy, w tym 100 proc. Starego Miasta. Domy, szpitale, szkoły, teatry, kościoły, synagogi, kina, muzea, zabytki i nowe budynki zmieniły się w 20 mln metrów sześciennych gruzów. To także nie koniec.

Po wojnie władza w Polsce na mocy jałtańskiej zdrady została oddana w ręce komunistów. W jej budowaniu i utrwalaniu aktywny udział wzięli, zwłaszcza w krwawym resorcie bezpieki, Żydzi. Polacy nie mieli nic do gadania. A jednym z pierwszych dekretów nowej władzy była nacjonalizacja i odebranie prywatnej własności. Obywatel nowej, komunistycznej Polski nie miał prawa posiadać fabryki czy kamienicy. W ten sposób komuniści objęli w posiadanie ruiny, w jakie zamieniły się żydowskie kamienice i inne budowle. Rzuciwszy hasło „cały naród buduje swoją stolicę”, przystąpili do odbudowy Warszawy. I wyglądało to nieco inaczej niż w propagandowych filmach typu „Przygoda ma Mariensztacie” czy nawet w serialu „Dom”. W dodatku nowa socjalistyczna urbanistyka wprowadziła szereg zmian w przedwojennej zabudowie i „odbudowywana Warszawa” nie była rekonstrukcją sprzed wojny, ale „ulepszoną” wersją „sanacyjnej stolicy”. W efekcie nawet Kolumna Zygmunta stoi inaczej niż przed wojną. A najlepszym przykładem zmian w zabudowie Warszawy jest Muranów czy centrum miasta. Żeby postawić symbol stalinowskiej dominacji w Polsce – Pałac Kultury, komuniści wyburzyli całe ocalałe kwartały ulic. Ulica Marszałkowska na przestrzeni od placu Bankowego po plac Zbawiciela wygląda zupełnie inaczej niż przed wojną. Przykładem absurdalne zasłonięcie kościoła Zbawiciela przez MDM tylko dlatego, że komuniści nie mogli znieść myśli, by z perspektywy ulicy Królewskiej widać było kościół. Powstał więc architektoniczny potworek w postaci placu Konstytucji. Zatem najpierw Niemcy zburzyli owe słynne żydowskie kamienice, potem komuniści z Żydami w składzie znacjonalizowali ruiny po nich, potem odbudowali je zupełnie inaczej niż przed wojną rękami polskiego narodu. Wytyczyli nowe ulice, nowe działki, a my – Polacy postawiliśmy na nich nowe domy. Nie ma już przedwojennych kamienic, ulic ani działek. I tak sytuacja taka utrzymała się do chwili, kiedy środowiska żydowskie postanowiły wcielić w życie prymitywną zasadę dziedziczenia plemiennego i zażądać od Polski odszkodowań.

Pod zły adres…

Środowiska amerykańskich Żydów wcale nie ukrywają, że chodzi im tylko i wyłącznie o pieniądze, które chcą wszelkimi sposobami od Polski wyciągnąć, chociaż nie mają ku temu podstaw faktycznych ani prawnych. Zasady dziedziczenia są w Polsce bardzo proste: po zmarłym dziedziczy jego małżonek i zstępni: dzieci, a gdy ich już nie ma, wnuki. Jeśli zmarły nie posiadał małżonka ani potomstwa: dziedziczą jego rodzice. Potem rodzeństwo i ich zstępni. A gdy nie miał żadnej rodziny albo jej członkowie zmarli przed nim? Własność mienia przechodzi na Skarb Państwa, dziedziczy państwo, w którym znajduje się nieruchomość. Koniec, kropka. Żydzi polscy, którzy tu posiadali kamienice czy inne nieruchomości, byli obywatelami polskimi wyznania mojżeszowego, nawet jeśli nie znali języka polskiego i nie czuli związku z Polską. W czasie II wojny światowej ginęły całe żydowskie rodziny, więc po wojnie, niezależnie od tego, że władzę przejęli komuniści i wprowadzili tu swoje porządki, ich mienie przechodziło na własność Skarbu Państwa.
W dodatku polscy komuniści, chociaż byli pachołkami Stalina, mieli jakie takie poczucie obowiązku jeśli chodzi o uregulowanie kwestii odszkodowawczych za owo mienie. Niezależnie od tego, czy uważali to za słuszne, czy nie, sprawę tę załatwili. 16 lipca 1960 r. roku pomiędzy PRL a USA została zawarta umowa, w myśl której Polska zobowiązała się do zapłaty Stanom Zjednoczonym 40 mln dolarów. Kwota ta miała być przeznaczona na całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych od PRL z tytułu nacjonalizacji i innego rodzaju przejęcia mienia. Zapłacona suma miała być rozdzielona przez rząd USA według jego uznania. Wspomniana umowa stanowi, że: Po wejściu w życie niniejszego układu rząd Stanów Zjednoczonych nie będzie przedstawiał rządowi polskiemu ani nie będzie popierał roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych do rządu polskiego. Jak również, że gdyby jednak takie roszczenia zostały przedłożone Polsce bezpośrednio przez obywateli amerykańskich, nasz kraj przekaże je rządowi USA. Wymieniona w umowie kwota została w całości zapłacona. Co ważne, Polska zawarła wówczas podobne umowy także z innymi państwami i zapłaciła wszystkie wymienione w nich kwoty.

Innymi słowy drodzy „starsi bracia” (w pewien sposób), żądając dziś od Polski miliardów dolarów, nie tylko pokazujecie prymitywizm myślenia (dziedziczenie plemienne), ale i kierujecie je pod niewłaściwy adres. Zapłaciliśmy co do centa. Nie musieliśmy – to nie my wywołaliśmy tamtą wojnę. Wcale nie chcieliśmy nowego porządku świata, który ona wprowadziła. Ale zapłaciliśmy za każdą kupę gruzów. Gdy wy leżeliście na plażach Florydy, my w pocie czoła wywieźliśmy te gruzy; pod sowieckim batem odbudowaliśmy zrujnowane miasta i wioski, a po dziesięcioleciach wywalczyliśmy sobie wolność. Nie macie dziś prawa nawet do kawałka płyty chodnikowej w Warszawie, Łodzi, Gdańsku czy innym mieście. A może mamy zapłacić za Lwów ukradziony nam przez Sowietów? Za Baranowicze, za Łuck, za inne miasta, które były polskie, a dziś nie są? A może mamy wam zapłacić za wille, które po wojnie zabrane zostały Polakom i oddane żydowskim ubekom i które ci porzucili, wyjeżdżając z Polski? Za to też chcecie pieniędzy? Macie talent do kreowania historii według własnych potrzeb, więc pewnie niedługo się okaże, że Wawel też stoi na działce, do której macie roszczenia. Nas już nic nie zdziwi. Ale… Skoro tak bardzo chcecie, to pokażcie na zdjęciach powojennej Warszawy, o co konkretnie chodzi, a zwrócimy wam wskazane gruzy w naturze. Wyciągniemy spod Stadionu Narodowego, uzupełnimy o całkiem nowe z jakichś rozbiórek, zapakujemy na statek, wyślemy do Nowego Jorku i wysypiemy na Manhattanie przed siedzibą Ligii Przeciwko Zniesławieniom. Tyle możemy jeszcze dla was zrobić. Ale z finansowe pretensje kierujcie do Angeli Merkel albo rządu USA (tu już nie czujemy się na siłach doradzać, w końcu oba kraje to nasi przyjaciele).

A tak przy okazji: jak się miewa kwestia wypłacenia przez Izrael odszkodowań dla Palestyńczyków, którym Wasi dzielni wojacy rozwalili domy? Wynieśliście się z ich terytorium? No i czy Izrael uregulował już kwestię odszkodowania za zburzenie Jerycha? Z odsetkami to będzie całkiem sporo szekli… Skoro chcecie pieniędzy za ruiny, które zostawili u nas Niemcy, to najpierw dajcie przykład i zapłaćcie za te, które sami po sobie zostawiliście już parę tysięcy lat temu. Oba przypadki są równie mocno umocowane prawnie.

Nie zapominajcie też ile jesteście plemiennie winni naszej szlachcie z XVIII wieku.
To temat na inny artykuł, który z pewnością powstanie, kiedy tylko dotrę do źródeł.

Źródło: polskaniepodlegla.pl

Za: http://ruch-obywatelski.com/absurdy/zydzi-pokazcie-na-zdjeciach-powojennej-warszawy-ktore-to-kamienice-byly-wasze-oddamy-wam-pareset-ciezarowek-gruzu/

24.05.2019

Jerzy Ulicki-Rek

https://www.polskawalczaca.com/

grabież majątku narodu polskiegomity żydowskiePolska neokolonią syjonizmużydowskie roszczeniażydzi
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Jak za Sasa, hopsasa !

au7

Strona główna > Polska > Jak za Sasa, hopsasa ! Jak za Sasa, hopsasa ! Jacek Polska 0

Tę paralelę stawiali już przed naszymi oczyma inni. A jednak podejmuję ją raz jeszcze. Z prostej przyczyny – narzuca się coraz to silniej. Nadto ubodła mnie nie dalej jak wczoraj, podczas wizyty mego miłego znajomego.

1.

A zatem, wczoraj nasz miły a bliski znajomy, znający moje zapatrywania i będący zapatrywań przeciwnych, podjął ze mną pogawędkę. Podczas tej pogawędki postawił tezę, że jest pięknie, że „trwaj chwilo”! Bo przecie nigdy jeszcze nie było w Polsce tak dobrze, jak dziś.

Bo za komuny nie mógł niczego kupić, a teraz może kupić wszystko.

Bo kiedyś nie mógł mieć trzech domów, a teraz je ma i je wynajmuje tudzież na nich zarabia.

Bo kiedyś nie mógł mieć trzech samochodów, a teraz je ma i nimi jeździ.

Bo kiedyś niemal w ogóle nie było autostrad, a teraz się pojawiły (w jakiej liczbie, w takiej liczbie, ale przecież odmiana jest oczywista), no i znajomy ugania po nich z lubością swymi trzema samochodami do swych trzech domów.

Bo kiedyś nie było tak luksusowych sklepów i banków, i wieżowców, etc etc, etc, a teraz są.

Bo kiedyś nie można było publicznie wołać, że prezydent to zdrajca (zaraz łapali i na komendę), a teraz można i nikomu nic za to, znaczy wolność jest.

Bo kiedyś było zagrożenie wejściem Ruskich albo strach przed nuklearną wojną Ruskich z NATO, toczoną nad nami – a teraz takiego zagrożenia i takiego strachu nie ma.

Że co? Że szerokie odejście od wiary? Ze służba zdrowia? Że afery? Że inne serwituty publiczne nie tak? I tak dalej? To sprawa wolności. To norma i normalność europejska. Bo kto chce, może przy wierze zostać. Bo teraz jest wolność, i w tym grunt.

2.

Pomyślałem potem, że faktycznie: panowanie żadnego z polskich królów nie było tak pełne bezmyślnego upadku, jak panowanie Augusta III Sasa. A zarazem takiego blichtru, który przykrywał aż taki gnój. Potem było, owszem, tragiczniej, ale chyba już nigdy nie tak bezmyślnie. Mimo to – czy raczej właśnie dlatego – Jędrzej Kitowicz pisze, iż żadnego z królów Sarmaci nie opłakiwali równie szczerze i równie długo.

Już widzę, jak opłakiwaliby Tuska, gdyby Tusek im panował: jeszcze dłużej, jeszcze rzewniej, jeszcze prawdziwiej.

Bo to właśnie za Sasów zbudowano większość polskich barokowych świątyń i większość zachowanych barokowych pałaców. Że obok stały gnojne chaty, to inna sprawa.

Bo to właśnie za Sasów skonstruowano parę mostów i wiaduktów na polskich drogach, które generalnie nadal były fatalne, no ale jednak coś, choćby śladowo, zbudowano.

Bo to właśnie za Sasów panowała absolutna złota wolność. I kto wie, może właśnie dlatego najwięcej księży zostało masonami, a zarazem równolegle panoszyły się „fanatyzm i zabobon”.

Bo to właśnie za Sasów przestali nam zagrażać Turcy, Tatarzy oraz odzyskaliśmy Podole, a nasza armia nie musiała się bić, tylko pobierała pensje i odbierała honory oraz honory czyniła. Byliśmy idealnie bezpieczni pośród cywilizowanych narodów Europy.

Bo to właśnie, bo to… i tak dalej.

3.

Ale to przecież za Sasów polska szlachta skrajnie zbiedniała, a polscy magnaci tak się wzbogacili, że izba poselska okazywała się wprost zależna od senatorskiej, choć wedle prawa było inaczej i choć inaczej bywało w stuleciach poprzednich.

Ale to przecież za Sasów Sejm nie był w stanie przeprowadzić żadnych potrzebnych reform.

Ale to przecież za Sasów polskie państwo tak osłabło, że magnaci zaczęli służyć innym, ościennym mocarstwom, bo służba własnemu państwu dla większości najwidoczniej przestała być atrakcyjną.

Ale to przecież za Sasów polska armia utraciła zdolność do walki z którąkolwiek z armii europejskich.

Ale to przecież za Sasów kariera zawodowa przeciętnych obywateli niemal przestała zależeć od osobistych kwalifikacji, a opierać się poczęła na protekcji (vide sytuacja w armii – rezerwuarze synekur) lub na gigantycznych łapówkach.

Ale to właśnie za Sasów niektóre polskie uczelnie (że nie wspomnę, które) osiągnęły dno swego bytu, a promowany na nich „doctorus bullatus” – jak zapisał wspomniany Jędrzej Kitowicz – określany był mianem „asinus coronatus”, czyli „osioł koronowany” (vel koronny, vel litewski).

Ale to przecież za Sasów… pojawiła się równia pochyła prowadząca ku temu, czegośmy się doślizgali w latach 1772, 1793, 1795.

4.

Dlatego też odpowiedziałbym znajomemu (choć nie odpowiedziałem, biję się w piersi), że sytuacja w Polsce pod wieloma względami znów przypomina równię pochyłą.

Bo to przecież teraz pieniądze publiczne kurczą się zastraszająco przechodząc w niewiadome ręce, część obywateli biednieje zastraszająco, a część bogaci się szybko i nad stan. I to owi bogacący się są, jak podejrzewam, tymi, którzy tak naprawdę kręcą tym grajdołkiem.

Bo to przecież teraz funkcje państwa zamierają lub bywają uruchamiane dzięki układom i poczynają się mnożyć układy „klientelowe”.

Bo to przecież właśnie teraz stanowiska naukowe przestają dawać prestiż (istniejący wciąż na zasadzie takiego bolida z dawnych czasów), a pracownicy naukowi pauperyzują się.

Bo przecież sam mój bliski znajomy ma owe trzy samochody nie dlatego, że się wykształcił i że jest wybitnym doktorem nauk ścisłych oraz pracuje w prestiżowej instytucji naukowej. Guzik. Pieniądze dostał w spadku i pomnożył je, pracując poza swoją jednostką naukową – dodajmy, pracując fizycznie oraz handlując. Gdyby nie to, klepałby biedę i co najwyżej mieszkał w bloku, żebrząc wsparcia u bogatszych. To świetnie, że sobie jako minibiznesmen radzi, ale czy wybitnego doktora nauk ścisłych powinno to napawać perspektywiczną radością?

Co do mnie, jestem doktorem habilitowanym oraz adiunktem – i z tego tytułu nie tylko nie stać by mnie było na samochód, ale nawet na sprzęt medyczny, potrzebny do normalnego funkcjonowania (jestem bowiem lekko niepełnosprawny), jako że ani uczelnia dla adiunkta, ani państwo dla obywatela nie stanowią już w tej sprawie wystarczającego oparcia i niemal niczego nie zapewniają. Nie narzekam jednak – mam znacznie lepiej od innych, których stan się pogarsza. Bo wciąż jeszcze jestem obywatelem uprzywilejowanym, który wedle statystyk nie klepie biedy w porównaniu z masą pozostałych.

Tyle, że także i ja większość potrzebnych mi środków finansowych pozyskuję poza uczelnią… i jakoś mi się to udaje. Czy to dobrze? Pewnie dobrze, zwłaszcza, że wiem, iż na uczelni sytuacja się raczej pogorszy. I że przeprowadzana przez rząd „reforma” ma w najbliższym czasie sprawić (co w zasadzie wiadomo już oficjalnie), że liczba osób kończących studia z dyplomem magistra zmniejszy się do 20 procent osób otrzymujących licencjat… – czyli że zamierza się zamknąć możliwość studiowania w pełnym wymiarze dla 80 procent studentów. A co z pracownikami naukowymi? Ci mogą się cieszyć, jeśli mają jakieś finansowe oparcie poza uczelnią, bo już wkrótce… może nie tylko lepiej będzie studiować i nauczać za granicą, ale może niemal jedynie tak będzie można studiować – czyli studiować na poważnie, a nie na niby, to jest dla licencjatu. Przynajmniej w przypadku większości studentów. Ale przecież ojczyzną naszą jest Europa, nie zaś zaścianek, prawda? Więc w czym problem. Bierzmy przykład z arystokratów doby Augusta III…

I trwaj, chwilo!

Jacek Kowalski

Za: https://www.pch24.pl/jak-za-sasa–hopsasa-,3288,i.html

14.06.2012

Jacek dekadencja i degeneracja Polakówdwunożne bydłoIII RPmoralny upadek Polaków
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

W. Bartoszewski uratował Polskę przed roszczeniami koczowników – mienie bezspadkowe. Dr Z. Kękuś

a-22

Strona główna > Polska > W. Bartoszewski uratował Polskę przed roszczeniami koczowników – mienie bezspadkowe. Dr Z. Kękuś W. Bartoszewski uratował Polskę przed roszczeniami koczowników – mienie bezspadkowe. Dr Z. Kękuś Kasia Polska 2

Śp. Władysław Bartoszewski wiele razy obraził Polaków. Częściowo się jednak zrehabilitował wypowiadając w „jaskini lwa”, tzn. podczas tzw. Konferencji Terezińskiej, Mienie Ery Holokaustu, zorganizowanej przy udziale Departamentu Stanu USA, w czerwcu 2009 roku, jako przewodniczący delegacji polskiej, zdanie, które na po wsze czasy czyni klarowne stanowisko władz Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie roszczeń żydowskich, w tym dotyczących tzw. mienia bezspadkowego: „I wish to emphasize that the regulation shall extend to all Polish citizens injured in nationalization, since in Poland we do not label people according to their race or religion; furthermore, as a democratic state, we offer equal treatment to all our people”, co znaczy: „Pragnę podkreślić, że regulacja/ustawa reprywatyzacyjna rządu D. Tuska – ZKE/ obejmie wszystkich obywateli polskich pokrzywdzonych w wyniku nacjonalizacji, ponieważ w Polsce nie etykietujemy ludzi według ich rasy lub wyznania; ponadto, jako państwo demokratyczne, oferujemy równe traktowanie wszystkim naszym ludziom.”

To jest oficjalne, nigdy nie zmienione – życzliwe żydom Prawo i Sprawiedliwość go nie zmieni – stanowisko rządu Rzeczypospolitej Polskiej, w sprawie roszczeń żydowskich, w tym dotyczących mienia bezspadkowego.

Wszyscy ludzie w Polsce są traktowani jednakowo, zatem żadne trybalistyczne, plemienne, rasistowskie żądania nie mogą być, nie będą, spełnione.

Co ciekawe, to że procedowaniu z ustawą JUST Act of 2017, znanej także jako S. 447 – której złowrogim skutkom dla Polski definitywnie zapobiega zacytowane wyżej stanowisko W. Bartoszewskiego, zaprezentowane podczas Konferencji Terezińskiej – dała początek lesbijka żydówka, Tammy Baldwin. Los 38 milionów Polaków i przyszłość Polski od niej mogły zależeć. To nie wszystko… Bo wszystko zaczęło się od tumana kongresmena Josepha Crowley’a, który adresatami poprzedzającej ustawę Senatu USA S. 447, ustawy Izby Reprezentantów HR 1226, uczynił państwa… SYGNATARIUSZY tzw. Deklaracji Terezińskiej. A tej Deklaracji przecież żadne z państw uczestniczących w Konferencji Terezińskiej nie podpisało.

Jak się połapali, że zawalili, to wspomniana wyżej lesbijka żydówka, senator Tammy Baldwin złożyła projekt ustawy S.447, której adresatami są już państwa… UCZESTNICY Konferencji Terezińskiej.

Trzeba się bardzo poważnie zastanowić, czy kiedykolwiek w przyszłości zasiadać z żydami do stołu, w tym konferencyjnego. Wystawiają potem słone rachunki… Red. Stanisław Michalkiewicz twierdzi, że JUST Act of 2017, S. 447, którego adresatami są uczestnicy Konferencji Terezińskiej, może nas kosztować… 1 bilion złotych. Napisał: „Ponieważ w liście nowojorskiej Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego – jednej z najważniejszych organizacji przemysłu holokaustu – do Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie roszczenia te zostały oszacowane na bilion złotych, czyli ponad 300 miliardów dolarów, to jasne jest, że Polska nie jest i nie będzie w stanie wygenerować gotówki w wysokości odpowiadającej trzykrotnemu, rocznemu budżetowi państwa.

Dr Zbigniew Kękuś

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=BTLx9QEaYd4?feature=oembed&w=640&h=360]

P.S. Koniecznie obejrzyj także materiał o kłamstwach red. Michalkiewicza w powyższej sprawie:

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=iYlU6LGu0I8?feature=oembed&w=640&h=360] [youtube https://www.youtube.com/watch?v=55ZTT6Nv-Qc?feature=oembed&w=640&h=360] Kasia kłamcamichalkiewiczoszust
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

„Pinokio” Morawiecki, a nasze emerytury

aert

Strona główna > Polska > „Pinokio” Morawiecki, a nasze emerytury „Pinokio” Morawiecki, a nasze emerytury Jacek Polska 1

Kilka dni temu w swych opowiastkach jak to dobrze będzie w Polsce, gdy kolejny raz wybierzemy PiS, „nasz” premier Mateusz Morawiecki, coraz częściej określany pseudonimem „Pinokio” ogłosił przyszłoroczny budżet jako „zrównoważony”, czyli dochody równe wydatkom.

Ekonomiści szybko wykazali naszemu „Pinokio” iż budżet ten nie uwzględnia, obiecanej. przecież emerytom, przyszłorocznej „13 emerytury”. Zapytany o to Mateusz Morawiecki, zapewnił iż 13 emerytura w przyszłym roku nie jest zagrożona. Do kogo te słowa kierował? Chyba nie do myślących Polaków? Gdy nawet na poziomie podstawówki, stosując równania matematyczne, uczniowie wiedzą iż jeśli w działaniu odejmowania wychodziło zero, to po jednej i drugiej stronie znaku równości muszą być wartości równe. Jeśli jednak od jednej strony odejmiemy znaczącą sumę, potrzebną na wypłatę „13 emerytury”, to wartość w żaden sposób nie wyjdzie na zero. Inną szkołę kończył nasz „Pinokio”? Więc albo kolejną blagą „Pinokia Morawieckiego jest „budżet zrównoważony” albo emeryci, nie liczcie, że jak już zagłosujecie na PiS to oni wywiążą się z obiecanek, jak nie wywiązali się z wielu wcześniej złożonych obietnic wyborczych. Pamiętajcie, nikt wam nie da tyle ile może obiecać rząd… zwłaszcza przed wyborami.

Ale przypomnijmy tym, co dziś zbierają na emerytury, które będą pobierali w przyszłości o planach Morawieckiego dotyczących skoku na ich zbierane pieniądze.. Prawda, nie pierwszy to rząd, co postanowił okraść Polaków w imię tzw. „reformy systemu emerytalnego” z ich pieniędzy zbieranych na czas gdy po całym życiu ciężkiej pracy już pracować nie będą w stanie.

Swego czasu oświadczono Polakom iż z ZUS pieniądze będą takie, że na życie nie starczy, ale również umrzeć nie będzie za co, bo jak rodzina nie wesprze, to nie będzie nawet na najtańszy nagrobek. Polacy „wicie, rozumicie”, musicie zbierać pieniądze, by jak ostatnio oświadczył Kaczyński nasza stopa była wyższa Or stopy wrażych niemieckich emerytów. No i Polacy zbierali. Ale gdy już zebrali nasz rząd chciwym okiem na to popatrzył i powiedział, teraz zreformujemy ten system, około połowy wam zabierzemy wlewając w system z którego już nikt złotówki nie zobaczy („rozumicie”, „sprawiedliwość międzypokoleniowa”, dzisiejszym emerytom trzeba dać), a resztę zostawimy, zbierajcie dalej w nadziei godnej emerytury. Kolejny rząd „dojnej zmiany” czyli naszego „Pinokio” Morawieckiego znów tęsknym okiem zerknął na te pieniądze, bo przecież dajemy wam 500+, za co przecież musicie „rodacy” zapłacić, nie bądźcie narodem głupim, któremu da się wmówić iż rząd te pieniądze wam daje? Z czego? Z przyznanych sobie premii? Chcecie, to płaćcie. Ten rząd znów planuje „reformować/deformować*” (*wybierz odpowiednie) system, chcąc przelać resztę pieniędzy pozostawionych przez rząd Tuska na znowu bliżej nieokreślone konta. Ale Morawiecki chce być lepszy od Tuska, w dyscyplinie rządowej… „dojenia Polaków”, przecież on dziś jest twarzą „dojnej zmiany” i co by nie mówić w tej dyscyplinie są lepsi. Morawiecki jeszcze od tej operacji 15% w formie podatku pragnie pobrać. Przecież im się należy. Łaskawy „pan” nie 18% a 15% pobierze.

„Pinokio” Morawiecki, z przynależnym mu wdziękiem, tłumaczy ten skok na kasę przyszłych emerytów „sprawiedliwością społeczną”. Przecież te pieniądze nie były opodatkowane, a on opodatkować musi wszystko.

Dobrze panie „Pinokio” nie będę się o to spierał, przynajmniej w tym tekście. Ale na emeryturę pójdę za kilka ładnych lat, z tych pieniędzy skorzystam za kilka lat, kiedy mam nadzieję pana rząd będzie już historią. Te pieniądze były na moim indywidualnym koncie i będą na moim koncie. Dlaczego mam płacić „daninę” dzisiejszej „dojnej zmianie”, a nie „dojnej zmianie” która dorwie się do „żłoba’, gdy ja przejdę na emeryturę? Tam też będzie taki jak pan „Pinokio Morawiecki” a pieniądze podatnika, danina to łatwa. Opodatkować? Oczywiście, ale zostawmy to dla kolejnych, „co im się będzie należało” dla dobra kolejnej „rewolucji”, Wy już nakradliście wystarczająco.

źródła:

https://www.parkiet.com/Finanse/304159958-Morawiecki-100-proc-srodkow-z-OFE-na-prywatne-konta.html

Za: http://xn--niepodlegy-i0b.pl/#/303/-pinokio-morawiecki-a-nasze-emerytury/

7.09.2019

Jacek farsa niepodległościkomedia dobrobytuMateusz MorawieckiPiSPolska neokolonią syjonizmu
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Postawa Kościoła wobec ludobójstwa ukraińskiego na polskich katolikach!

af8

Strona główna > Polska > Postawa Kościoła wobec ludobójstwa ukraińskiego na polskich katolikach! Postawa Kościoła wobec ludobójstwa ukraińskiego na polskich katolikach! Work Buy Consume Die Polska 3

Profesor Włodzimierz Osadczy: Skandal na Jasnej Górze. Postawa Kościoła wobec ludobójstwa ukraińskiego na Polakach i katolikach !

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=pthMFsfUnn8?feature=oembed&w=640&h=360] Media Narodowe

7.09.2019

Work Buy Consume Die judeochrześcijaństwo greko-katolickieszatańska Ukraińska Cerkiew Greko-Katolickaukraińska psychopatiawatykański antykościół AntychrystaWłodzimierz Osadczyżydomasoński horror kościół pseudo-katolicki
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

XIX Międzynarodowy Marsz Pamięci Zesłańców Sybiru. Tysiące osób uczciło pamięć ofiar sowieckich wywózek

ar55

Strona główna > Polska > XIX Międzynarodowy Marsz Pamięci Zesłańców Sybiru. Tysiące osób uczciło pamięć ofiar sowieckich wywózek XIX Międzynarodowy Marsz Pamięci Zesłańców Sybiru. Tysiące osób uczciło pamięć ofiar sowieckich wywózek Work Buy Consume Die Polska 1

Kilkanaście tysięcy osób wzięło udział w tegorocznym XIX Międzynarodowym Marszu Pamięci Zesłańców Sybiru, który przeszedł ulicami Białegostoku. Marsz – największe światowe spotkanie Sybiraków – jest hołdem oddawanym setkom tysięcy Polaków, którzy cierpieli i ginęli podczas sowieckich wywózek.

Międzynarodowy Marsz Pamięci Zesłańców Sybiru organizowany jest w Białymstoku od 19 lat. Tegoroczny Marsz rozpoczął się przy Pomniku Mordu Katyńskiego. Następnie ulicami Świętojańską, Warszawską i Piastowską uczestnicy Marszu przeszli na teren kościoła pw. Ducha Świętego, w którym została odprawiona Msza św. w intencji Sybiraków. Po Eucharystii uroczystości przeniosły się pod stojący przy kościele Pomnik – Grób Nieznanego Sybiraka. To jedyny obiekt w Polsce, gdzie znajdują się urny z prochami nieznanych Sybiraków.

Organizowanie Marszu we wrześniu ma związek z rocznicą sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 roku, która dała początek wywózkom. – Przed wojną mieszkaliśmy w miejscowości Makarowce, która dziś leży na Białorusi. Kiedy weszli sowieci, najpierw wywieźli na Sybir mojego ojca, który był polskim żołnierzem 3 Pułku Artylerii Wilno. W roku 1941, ostatnim transportem do Białego Jaru na Syberii wywieźli moją mamę, mnie i dwóch moich braci. Ja wtedy miałem 9 lat, a moi bracia 12 i 6 lat. To bardzo trudne wspomnienia – mówi dla PCh24.pl pan Mieczysław, uczestnik sybirackiego marszu. Aby wziąć w nim udział przyjechał do Białegostoku aż z miasta Anzio we Włoszech.

Organizatorami Marszu są m.in. Związek Sybiraków, białostockie Muzeum Pamięci Sybiru i Urząd Miejski w Białymstoku. W przemarszu przez ulice stolicy województwa podlaskiego wzięło udział kilkanaście tysięcy osób, głównie Sybiracy i ich rodziny oraz kombatanci. Szczególnie dużo – tysiące osób – było w tym roku młodzieży szkolnej i harcerzy. Sybiracy przyjechali z różnych miejsc Polski oraz z różnych krajów świata – m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Włoch, Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi i Ukrainy.

Przeprowadzone w latach 40. i 50. ubiegłego wieku sowieckie wywózki były jedną z najcięższych zbrodni dokonanych na narodzie polskim. Związek Sybiraków przyjmuje, że wywieziono ponad 1 mln osób. Bardzo wielu z wywiezionych rodaków zginęło z powodu głodu, chorób oraz nieludzkich warunków obozowego życia i katorżniczej pracy. Warunki były straszne.

Wywieźli nas tam na śmierć i robili wszystko żebyśmy na Sybirze poumierali. Był straszny głód, jedliśmy żywicę, żeby tylko żołądek miał co trawić. Najwięcej ludzi umierało przy wyrębie Tajgi, z wycieńczenia i chorób. Nasza cała rodzina ocalała. Po 5 latach katorgi wróciliśmy do Polski. To było możliwe jedynie dzięki żarliwej modlitwie mojej mamy i Łasce Bożej – mówi nam pan Mieczysław.

Adam Białous

Za: https://www.pch24.pl/xix-miedzynarodowy-marsz-pamieci-zeslancow-sybiru–tysiace-osob-uczcilo-pamiec-ofiar-sowieckich-wywozek,70707,i.html

6.09.2019

Work Buy Consume Die inwazja sowieckiej żydokomuny na PolskęMarsz Pamięci Zesłańców Sybiruzbrodnie żydokomunistyczne
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Rząd daje rolnikom pieniądze za likwidacje gospodarstw!

54721210-b915-4a28-bcd3-95d617b93a05-1200x630

Strona główna > Polska > Informacje oraz publicystyka z Polski > Rząd daje rolnikom pieniądze za likwidacje gospodarstw! Rząd daje rolnikom pieniądze za likwidacje gospodarstw! Lotna Informacje oraz publicystyka z Polski, Polska, Uncategorized, Wyróżnione 4

Agencja Restrukturyzacji informuje o pieniądzach dla rolników, którzy zdecydują się zlikwidować swoje gospodarstwo. To przykład jak unijna kasa i urzędnicze machiny niszczą polskich rolników.

To nie pierwsza tego typu akcja. Jest też dofinansowane za to, że zrezygnujemy z hodowli trzody chlewnej na rzecz innej działalności i obiecamy, że przez lata nie będziemy zajmować się świniami. Jest też dofinansowanie dla tych, którzy chcą założyć pozarolniczy biznes. Kto steruje gospodarką? Komu zależy na tym, żeby polscy rolnicy nie hodowali świń?

„Właściciel gospodarstwa uczestniczącego w tzw. systemie dla małych gospodarstw, który zdecyduje się zakończyć działalność rolniczą i przekazać lub sprzedać swoją ziemię innemu rolnikowi, może od 30 września br. ubiegać się w ARiMR o specjalną rekompensatę z PROW na lata 2014-2020. ” – czytamy na stronie Agencji Restrukturyzacji o najnowszym projekcie.

Warunkiem otrzymania pieniędzy jest przekazanie przez rolnika posiadanego gospodarstwa, gruntów i zwierząt na powiększenie innego gospodarstwa lub innych gospodarstw. Przekazanie gospodarstwa musi być trwałe czyli na podstawie umowy sprzedaży albo umowy darowizny.

Brzmi to tak, jakby programy były pisane pod duże korporacje, które chcą skupować małe, rodzinne gospodarstwa. Jeszcze państwo przykłada do tego rękę.

Nie mówimy, żeby z tego nie korzystać, ale nie dajcie się zwieść i bądźcie rolnikami jak długo tylko się da. Jest dużo problemów, ale nie poddawajcie się, walczcie do końca. Będziemy razem – macie problem piszcie [email protected]

K.M

źródło: https://agrolajt.pl/felieton-3/rzad-daje-rolnikom-pieniadze-za-likwidacje-gospodarstw-121

Rząd nakłaniając i zachęcając rolników poprzez nagrody pieniężne do rezygnacji z własnych gospodarstw rolnych, potencjalnie łamie Konstytucję Rzeczpospolitej, która mówi:

Art. 21.

  1. Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia.

Art. 22.

Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny.

Art. 23.

Podstawą ustroju rolnego państwa jest gospodarstwo rodzinne.

Zgodnie z konstytucją, obowiązkiem polskiego rządu jest dbałość o gospodarstwa rodzinne, ich działalność, sukces i ciągłość poprzez dziedziczenie przez następne pokolenia, a nie niszczenie polskiego rolnictwa, co ma miejsce od wielu lat – poprzez zakaz zakupu ziemi rolnej Polakom, którzy nie mogą się wykazać, że są rolnikami, wprowadzanie tylnymi drzwiami upraw GMO, likwidację punktów skupu i przetwórstwa, blokowanie zagranicznych rynków zbytu, wybijanie stad trzody chlewnej pod pozorem chorób zakaźnych, dotacji za nieuprawianie roli, czy nagród pieniężnych za zrzeczenie się własnego gospodarstwa rodzinnego.

Polski (?) rząd nie utożsamia się z narodem polskim; wręcz przeciwnie: działa na jego szkodę wszelkimi sposobami eliminując możliwość samowystarczalności żywnościowej Polaków. Kolejne rządy okrągłostołowe działają na korzyść zagranicznych korporacji, które najczęściej są korporacjami „międzynarodowymi”, czyli żydów zamieszkałych w wielu różnych państwach; korporacji, które przejmując kontrolę nad ziemią rolną i żywnością, przejmują ostatni bastion własności i wolności Polaków.

Lotna

Kto trzęsie drzewem prawdy, na tego spadają obelgi i nienawiść — Konfucjusz; Nie jesteśmy sobą, zamordowano nam rodziców, zamieniono nazwiska, wymazano pamięć, skazano na cudzość. — Zorian Dołęga Chodakowski (1784-1825)
Freedom is the right to tell people what they do not want to hear– George Orwell

Avatar: Vladimir Kush „Heavenly Hunting”

faszyzmłamanie konstutucjiniszczenie gospodarkiniszczenie gospodarstw indywidualnychniszczenie rolnictwa rodzinnegoPolskie rolnictwo
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Gowin zachęca do masowej imigracji

azuk

Strona główna > Polska > Gowin zachęca do masowej imigracji Gowin zachęca do masowej imigracji AdRo203 Polska 2

Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy, wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin wzywał do jeszcze szerszego otwarcia polskich granic dla imigrantów. Jego zdaniem do Polski powinno sprowadzać się coraz więcej wykwalifikowanych pracowników z Ukrainy, którzy mieliby zostać „polską elitą”.

Wiceszef rządu Mateusza Morawieckiego stwierdził, że po 1989 roku polski model gospodarczy opierał się na taniej sile roboczej, przy czym ostatnie trzydzieści lat III Rzeczpospolitej było „historią wspaniałego sukcesu”. Teraz według Gowina przyszedł czas na zmiany, dlatego opowiada się on za masową imigracją wykwalifikowanych pracowników zza naszej wschodniej granicy.

Jeden z byłych liderów Platformy Obywatelskiej podczas jednego z paneli składających się na krynickie Forum Ekonomiczne przekonywał, iż „tym, co mnie najbardziej interesuje, jest ściąganie do Polski ludzi, którzy mogą być polską elitą”. Już w tej chwili w Polsce ma przebywać według Gowina blisko milion Ukraińców, którzy wykonują głownie proste prace, zaś teraz przyszedł czas na masową imigrację lekarzy, informatyków oraz naukowców.

To nie pierwsza tego typu wypowiedź Gowina, ponieważ już dwa lata temu popierał on pomysł nadawania obywatelstw obcokrajowcom pracującym w naszym kraju. Ponadto podczas ubiegłorocznej kampanii samorządowej krytykował on sport Prawa i Sprawiedliwości i Zjednoczonej Prawicy, w którym krytykowano unijny program relokacji „uchodźców” w państwach europejskich.

Na podstawie: bankier.pl.

Za: http://autonom.pl/?p=27838

6.09.2019

AdRo203 GowinIII RPjudeomasońska inwazja imigrantów na PolskęPolska neokolonią syjonizmuPOPiS
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Zdecydowana reakcja Mosbacher na postulat aby Polska była mniej zależna od USA

usa-szatan

Strona główna > Polska > Zdecydowana reakcja Mosbacher na postulat aby Polska była mniej zależna od USA Zdecydowana reakcja Mosbacher na postulat aby Polska była mniej zależna od USA AdRo203 Polska 1

Były niemiecki dyplomata wyraził na Twitterze opinię, że Niemcy powinny pomóc w zmniejszeniu polskiej zależności od USA. Odpowiedziała mu ambasador USA w Warszawie Georgette Mosbacher przekonując, że „nic i nikt” nie może rozdzielić USA i Polski.

Były ambasador Niemiec w USA i przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Wolfgang Ischinger na kanwie obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej opowiedział się za bliższym partnerstwem Niemiec i Polski w dziedzinie bezpieczeństwa. Miałoby to odbyć się przy zmniejszeniu zależności Warszawy od Waszyngtonu.

„Jeśli Niemcy i Polska są tak bliskie i zjednoczone w radzeniu sobie z okropnościami dokonanymi przez nazistowskie Niemcy, dlaczego Berlin nie może być o wiele bardziej znaczącym sąsiadem/partnerem dla Polski w dzisiejszym środowisku bezpieczeństwa? Naszym obowiązkiem powinno być zmniejszenie zależności Polski od USA” – napisał w poniedziałek Ischinger.

Georgette Mosbacher najwyraźniej odebrała to jako postulat skłócenia Polski z USA, czemu dała wyraz w czwartek w swojej odpowiedzi. „Pozwolę sobie jasno powiedzieć, że nic i nikt, w tym znaczący sąsiad/partner, nie może rozdzielić USA i Polski w naszym silnym oddaniu dla naszego sojuszu” – napisała ambasador USA w komentarzu.

LET ME BE VERY CLEAR THAT NOTHING AND NO ONE, INCLUDING A MEANINGFUL NEIGHBOR/PARTNER, CAN DIVIDE THE U.S. AND POLAND IN OUR STRONG COMMITMENT TO OUR ALLIANCE. HTTPS://T.CO/BMMD2JSL1J

—GEORGETTE MOSBACHER (@USAMBPOLAND) SEPTEMBER 6, 2019

W odpowiedzi Ischinger „całkowicie” zgodził się z nią uznając, że „wiarygodne i silne NATO jest kluczowe”. Były niemiecki dyplomata dodał, że Niemcy mogłyby odgrywać większą rolę w zapewnieniu Polsce i innym wschodnim członkom NATO bezpieczeństwa.

CZYTAJ TAKŻE: Departament Stanu USA: ambasador Mosbacher wykonuje w Polsce świetną robotę [+VIDEO]

Kresy.pl / twitter

Za: https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/ameryka/zdecydowana-reakcja-mosbacher-na-postulat-by-polska-byla-mniej-zalezna-od-usa/

6.09.2019

AdRo203 III RPMosbacherPiSPolska neokolonią syjonizmuPolska wasalem USAUnited Satanists of America
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Ukraińcy chcieli urządzić zamach podczas obchodów wybuchu II wojny światowej

a1z

Strona główna > Polska > Ukraińcy chcieli urządzić zamach podczas obchodów wybuchu II wojny światowej Ukraińcy chcieli urządzić zamach podczas obchodów wybuchu II wojny światowej Work Buy Consume Die Polska 0

W internecie Ukraińcy zamieścili materiał wideo, w którym kobieta oraz dwóch mężczyzn używając replik do ASG grozili przeprowadzeniem zamachu w Polsce podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Obecnie prokuratura zajmuje się sprawą, a imigranci prawdopodobnie odpowiedzą karnie.

Niedoszli zamachowcy podczas nagrania umieszczonego w internecie wyjawili, że chcieli przeprowadzić atak w Warszawie podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Ukraińcy posługiwali się przy tym dwiema replikami broni do ASG, prawdopodobnie chcąc w ten sposób uwiarygodnić swoje zamiary.

Sprawa kobiety i dwóch mężczyzn narodowości ukraińskiej trafiła do prokuratury. Analiza nagrania ma wykazać czy zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie oraz na jakiej podstawie prawnej miałoby ono zostać przeprowadzone.

Policja wraz z prokuraturą podchodzą do zaistniałej sytuacji bardzo poważnie. Tożsamość osób znajdujących się w materiale wideo i grożących atakiem na Warszawę została szybko ustalona. Funkcjonariusze policji zatrzymali podejrzanych.

Podczas przesłuchania Ukraińcy bronili się, mówiąc iż zrobili to tylko w formie żartu. Na czas wyjaśnienia, podejrzani zostali wypuszczeni na wolność.

Funkcjonariusze policji podczas zatrzymania zabezpieczyli materiały dowodowe w tym repliki z nagrania. Zostaną one przebadane pod kątem możliwości ich przerobienia na pełnoprawną broń na ostrą amunicję.

Za: https://medianarodowe.com/ukraincy-chcieli-urzadzic-zamach-podczas-obchodow-wybuchu-ii-wojny-swiatowej/

07.09.2019

Work Buy Consume Die nienawiść ukraińska do Polakówpsychopatia ukraińskaukraiński neo-nazizmukraińskie barbarzyństwo
Read the full article – wolna-polska.pl