imalopolska

najnowsze wiadomości

March 2018

Polska

„Nie ma już jednolitego Narodu Polskiego” – Stanisław Michalkiewicz

a-42

Strona główna &gt Polska &gt „Nie ma już jednolitego Narodu Polskiego” – Stanisław Michalkiewicz „Nie ma już jednolitego Narodu Polskiego” – Stanisław Michalkiewicz a303 Polska 0

Wykład Stanisława Michalkiewicza w którym wyjaśnia dlaczego po Drugiej Wojnie Światowej Historyczny Naród Polski został zmuszony do dzielenia terytorium Polski z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą! Oraz co to jest ta polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza, jak odradza się w nowych pokoleniach i dlaczego NIGDY potomkowie Armii Krajowej nie pogodzą się z potomkami bandytów i Uboli!


Read the full article – wolna-polska.pl

Zdrowie

Odra vs szczepienia. Prof. Maria Majewska

a-41

Strona główna &gt Zdrowie &gt Odra vs szczepienia. Prof. Maria Majewska Odra vs szczepienia. Prof. Maria Majewska a303 Zdrowie 0

WHO oraz lobbyści szczepienni nieustannie nas straszą powrotem zabójczych chorób zakaźnych, które cofną nas do średniowiecza i spowodują śmierć milionów ludzi w Europie czy USA, jeśli obywatele nadal będą odmawiać toksycznych szczepień. Szczególnie straszy się „niezwykle groźną” odrą, jeszcze 20 lat temu uważaną za łagodną chorobę dziecięcą, którą przechodziła większość dzieci nabywając odporność na całe życie. W przypadku kobiet miało to szczególne znaczenie, bo przekazywały one własne przeciwciała swym niemowlętom.

Wg raportów ECDC na ok. 500 milionów mieszkańców Europy w ciągu 1,5 roku (2016/2017) zachorowało na odrę ok. 14 000 osób, z czego 34 osoby zmarły (głównie w krajach biednych). Śmiertelność z powodu odry wyniosła ok. 0,2 %. Średnio na rok (z tych lat) wychodzi ok. 10 000 zachorowań na odrę i 22 zgony. https://ecdc.europa.eu/sites/portal/files/documents/Bi-annual%20measles%20rubella%20monitoring-OCT-2017.pdf

A teraz policzmy zgony po szczepieniach na odrę/MMR. Niestety nie mamy danych europejskich dotyczących zgonów poszczepiennych. W USA do bazy VAERS w r. 2016 zgłoszono 28 zgonów, a w 2017 – 13. Średnio na rok wychodzi ok. 20 zgonów zgłoszonych po szczepieniach MMR. Ponieważ wiadomo, że zgłaszanych jest tylko ok. 5-10% powikłań po szczepieniach, tych zgonów mogło być prawdopodobnie 10 do 20 razy więcej. Konserwatywnie zgonów po szczepieniach zawierających wirusy odry mogło być ok. 200 na rok. USA mają ok. 300 milionów obywateli, a UE – ok. 500 milionów. Ekstrapolując amerykańskie dane zgonów po szczepieniach MMR na europejską liczbę ludności wychodzi, że w Europie po tych szczepieniach mogło umrzeć w ciągu roku ok. 330 osób (zakładając podobny odsetek zaszczepionych).

Co ciekawe, choć w USA nadal setki dzieci rocznie chorują na odrę, dziś nikt nie umiera z powody tej choroby (https://www.cdc.gov/measles/cases-outbreaks.html).

Powyższe zestawienie liczb pokazuje, że po masowych szczepieniach na odrę (głównie jako MMR) w Europie może umierać ponad 300 osób rocznie, a z powodu odry najwyżej ok. 20. Przy czym, rok 2016 był dla Europy wyjątkowy, bo wtedy przybyły miliony migrantów z Azji i Afryki. W poprzednich latach umierało na odrę najwyżej kilka osób w Europie, a w Polsce od dawna nikt nie umarł. Z porównania tych liczb jasno widać, że w masowych szczepieniach nie chodzi o zmniejszenie umieralności obywateli, tylko o maksymalizację zysków karteli farmaceutycznych. I tym się obecnie zajmuje Parlament Europejski.

Prof. Maria Majewska


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Spisek ludobójców w Zakopanem. Henryk Pająk

a-37

Strona główna &gt Polska &gt Spisek ludobójców w Zakopanem. Henryk Pająk Spisek ludobójców w Zakopanem. Henryk Pająk a303 Polska 0

Fragment książki Henryka Pająka pt: Stulecie łotrów. Książka do nabycia u Autora pod nr tel. 81 50 30 616. Zachęcamy do jej czytania i rozpowszechniania. Przypisy w oryginale.

Męczeństwo Polaków na Dzikim Wschodzie ocenia się obecnie na 20 milionów ofiar na dystansie trzech stuleci.

Wrzesień 1939 roku

W XX wieku było dziewięć milionów ofiar pol­skich na Wschodzie. Z tego rzezie ukraińsko-litewskie pochłonęły około 800 000 Polaków. Początek maso­wego ludobójstwa dały dwa tajne pakty – Piotra I w Pocz­damie (5 XI 1720) i Katarzy­ny II w 1764 roku. Zawarto je: „w celu niedopuszczenia w Polsce do reform mogą­cym dźwignąć ją z upadku”.

Obydwa pakty powstały w wyniku ingerencji Anglii, która postawiła ten cel jako warunek zawarcia umowy handlowej z Rosją.

Pakty obowiązywały do drugiej połowy XX wieku.

Dlaczego Niemcy i Sowieci wybrali Zakopane jako miejsce ich wspól­nych ustaleń w sprawie rzezi narodu polskiego po ich wspólnym najeździe na Polskę we wrześniu 1939 roku?

Dlatego, że Zakopane uznali za optymalnie korzystne miejsce na wy­danie tego krwawego kapturowego wyroku. Mieli tam warunki doskonale zakamuflowane od czasów przedwojennych. Ponadto Zakopane było swoistą oazą spokoju, z pozom wolną od konspiracji.

Oto niepełna lista zakopiańskiej agentury:

Witalis Wieder, były kapitan Wojska Polskiego, dzierżawca pensjonatu „Maraton”, który podczas wojny pełnił rolę zarządcy domu wypoczyn­kowego dla hitlerowskich lotników i rezydentów innych wywiadów. Wieder był przed wojną nawet prezesem Związku Oficerów Rezerwy w Zakopanem i głównym organizatorem polskich świąt patriotycznych. Działał w wywiadach – niemieckim i sowieckim. Był też wynalazcą i organizatorem „narodu góralskiego” „Goralenvolku”. Mieszkał w po­pularnej „Watrze”, gdzie miał zakład fotograficzny.

Inny agent to Adam Krzeptowski. We wrześniu 1939 roku ujawnił się jako agent niemiecki i zajął całą „Watrę”. Założył tam kawiarnię i re­staurację „Nur fur Deutsche”. Odpowiadał za wyżywienie niemie­ckich i angielskich uczestników III konferencji niemiecko-sowieckich zbrodniarzy. Sam Wieder zamieszkał wtedy w willi „Ucieczka”. Był tak pewny siebie, że nawet w październiku 1939 roku zorganizował pielgrzymkę „Goralenvolków” do Częstochowy!

Sepp Róhl to wyjątkowo podstępna kanalia. Przedwojenny trener pol­skich narciarzy. Podczas III Konferencji uczył narciarstwa angielskich „narciarzy”.

Jeszcze gorszym bydlakiem był Stanisław Wegner-Romanowski, Au­striak z pochodzenia. Był cichym, skromnym malarzem, chorym na płuca, niemal przymierającym głodem. Zajmował mały pokoik w „Limbie”, gdzie przedtem tworzył Karol Szymanowski.

To Wegner-Romanowski wydał do Gestapo 120 zaprzysiężonych żołnie­rzy Związku Walki Zbrojnej.

Bruno Mazurkiewicz, z zawodu kowal. Pochodził z Białek koło Biel­ska. W październiku 1939 roku został tłumaczem w Gestapo i jawnie paradował w mundurze. Jako kowal bił mocno swoje ofiary na przesłu­chaniach w „Pałace”.

Wiktor Blaude, jako fryzjer, znał setki mieszkańców i z nimi „gaworzył” przy pracy Z tragicznymi skutkami.

– Edward Schnell, elektromonter, były pracownik zakopiańskiej elek­trowni na Kamieńcu, zwolniony przed wojną przez jej dyrektora Jana Ogińskiego. Sprawca egzekucji dyrektora i kilku swoich kolegów z pracy, popełnionej 27 gmdnia 1939 roku.

Władysława Havrankowa, nauczycielka języka ukraińskiego i niemie­ckiego – kierowniczka „powszechnej szkoły góralskiej (Goralenvolk), żona von Oppla – oficera Wehrmachtu.

Ukrainiec Eustachy Dorożowiec. Prowadził knajpkę w domu Krzeptow­skiego, wodza „Gorałenvołku”. Był liderem gminy ukraińskiej w Zako­panem. Agent NKWD.

– Ukrainiec Herbert Stephanski agent NKWD i volksdeutsch. Zjawił się w Zakopanem w towarzystwie syna sowieckiego ministra Litwinowa w gmdniu 1939 roku. Został kierownikiem hotelu (z restauracją) „Mo­skiewskie Oko”. Po zakończeniu III Konferencji niemiecko-sowieckich ludobójców, Stephanski zniknął bez śladu.

– Ukrainiec Andrej Romaniuk wraz z dwoma jego zięciami Michaiłem Sopko i Iwanem Właściciel sklepu i warsztatu szewskiego (ul. Krupówki). Zięciowie to urzędnicy niemieckiego „Arbeitsamtu”, szczególnie zasłużeni w wydawaniu Polaków na roboty przymusowe do Niemiec tuż po zakończeniu III Konferencji Gestapo-NKWD i spisu ludności Zakopanego.

Golfred Konopka, „właściciel” rozlewni piwa i wód gazowanych ode­branej Kosińskiemu. Z ramienia NSDAP nadzorował rozbiórkę Pomnika Grunwaldzkiego w zakopiańskim parku w lutym 1940 roku.

Ukrainiec Józef Dumaradzki, absolwent miejscowego liceum. Był tłu­maczem Gestapo i jednym z tłumaczy III Konferencji Gestapo-NKWD. Członek chóru „Echo Tatrzańskie”. Znał większość mieszkańców mia­sta.

Gestapo miało więc pełny wgląd w przeszłość i poglądy mieszkańców Zakopanego przez doskonale zakamuflowanych agentów.

Liczące 19 tysięcy mieszkańców Zakopane zostało zajęte 2 IX 1939 roku przez wojska czerwonego caratu. Po oddaniu miasta Niemcom, ci, pozorowa­li tolerancję. Powstała nawet Polska Straż Obywatelska, której komendantem został Henryk Schabenbeck.

W końcu listopada 1939 roku zakończyła obrady Konferencja Gesta­po-NKWD w Przemyślu, poświęcona rzekomo ustaleniu granicy między Sowietami a Rzeszą, a tak naprawdę, to wymianie „polskich jeńców”. Do Zakopanego przybył wtedy Georgij Litwinow, syn żydowskiego ministra spraw zagranicznych czerwonej swołoczy. Wyjechał po tygodniu. Uznał, że Zakopane nadawało się na miejsce obrad III Konferencji Gestapo-NKWD.

Rozpoczęła się 20 II 1940 roku o godzinie 10.00, w willach „Pan Tadeusz” i „Telimena”. Dokumenty angielskich służb specjalnych z całej konferencji utajniła po latach premier M. Thatcher do 2024 roku, gdyż są one: „nie do przełknięcia nawet przez flegmatycznego zazwyczaj Anglika”.

Jej Królewska Mość Elżbieta II, podczas jej jedynej wizyty w Polsce przeprosiła Polaków „za drugą wojnę światową”. A było za co, m.in. za zbrodniczą „katastrofę gibraltarską: – mord na Wodzu Naczelnym, generale Władysławie Sikorskim.

Willę „Telimena” dzierżawiła Maria Drzewiecka z jej córką Stanisła­wą, ale dom stanowił własność Ewy z Michajdów – Gryczowej-Zubrzyckiej. Pensjonat był uznawany przez Gestapo za „pewny”. Kiedy z więzienia na Montelupich w Krakowie (2 VII 1940 r.) uciekł słynny narciarz Stanisław Marusarz, przez tydzień ukrywał się w piwnicy tej willi. Jednak po wybuchu wojny obie panie Drzewieckie zostały aresztowane i zamordowane w Aus­chwitz w 1940 roku.

Dramatycznie związała się III Konferencja Gestapo-NKWD z losami willi-pensjonatu „Dafne” (Jagiellońska 11) oraz pani Usi (Wiktorii) Fedakówny i jej matki Marii.

Sprzątaczka tej willi zwierzyła się przyjaciółce, że pani Usia tak się prze­jęła klęską polskiej armii, że zwariowała, bo siada przed piecem i „gada” do tego pieca! Gestapo zabrało matkę i córkę do Auschwitz. Córka wzięła winę na siebie, została rozstrzelana. Matka wyszła z obozu, ale wkrótce zmarła. W piecu znajdował się konspiracyjny aparat nadawczy.

Głównym miejscem spotkań wywiadów i „dziennikarzy” był „Bristol” (ul. Jagiellońska 25) naszpikowany aparaturą podsłuchową. Podczas III Konferencji (dawna willa generała Sosnkowskiego – ul. Uboczy 5), gościł feldmarszałek Wilhelm List, także gubernator GG (Żyd) Hans Frank, choć utrzymywano dla niego osobny apartament w hotelu na Kalatówkach.

Plonem III Konferencji „Metodycznej Gestapo-NKWD był milion wy­roków śmierci trybem katyńskim (strzałem w potylicę), w tym 23 777 na Polaków w latach 1940-1941; 6543 dołów śmierci z Polakami „try­bem zwykłym”; 8 tys. zabitych w „Sonder Aktion AB” najwybitniej­szych przedstawicieli polskiej inteligencji; zgładzenie przez Niemców 6 milionów obywateli Polski (przeważnie żydowskiego pochodzenia) plany deportacyjne obu okupantów zmierzające do deportowania 95 procent populacji polskiej do 1975 roku (30 milionów Polaków), próby wymazania jakiegokolwiek znaczenia Polski.

I dalej:

Stalin, Beria i Mierkułow uruchamiając w dniu rozpoczęcia III Kon­ferencji, tj. 20 lutego 1940 roku „techniczną decyzję o mordzie try­bem katyńskim”, ratyfikowali ustalenia tej konferencji za milczącym poparciem wywiadu angielskiego, 5 marca 1940 roku na posiedzeniu Komitetu Centralnego sowieckiej partii.

Chodziło o pilny mord 23 700 jeńców obozów specjalnych w: Kozielsku, Starobielsku, Ostaszkowie oraz więzień wewnętrznych NKWD w Mińsku i Kijowie. Decyzję Stalin podjął z Berią (gruzińskim żydem) i żydem Mier- kułowem już 20 lutego 1940 roku.

W tym właśnie dniu metody „techniczne” zostały ustalone podczas III Konferencji w dalekim Zakopanem, w willach „Telimena” i „Pan Tadeusz”. Konferencja trwała sześć tygodni. Zaproszono na nią „dziennikarzy” an­gielskich. Mord był więc od początku wiadomy „całemu demokratycznemu światu”, ale świat milczał do czasu, kiedy przegrywające wojnę Niemcy zdecydowały się odpalić tę cykającą bombę o opóźnionym zapłonie.

Stalin, Beria i Mierkułow wprowadzili „poprawkę” do tego planu. So- prunienko (żydowski szef Zarządu NKWD do Spraw Jeńców Wojennych) w piśmie do Stalina zaproponował zwolnienie polskich oficerów niższych stopni, pozostających już w rezerwie, starszych wiekiem. Stało się inaczej, niż proponował Soprunienko. Na jego piśmie znajduje się odręczna notatka Berii:

(…) tow. Mierkułow i Soprunienko porozumcie się ze mną”.

Dopiero zgoda Gestapo w Zakopanem na to, „ostateczne rozwiązanie” i zapoznanie się z nim angielskich „dziennikarzy”, usztywniło Stalina. Tego feralnego dnia (20 lutego 1940 r.) znana już była milcząca zgoda Zachodu na tę masową zbrodnię. Wsiewołod Mierkułow kiemje do Sopmnienki słynną potem „Dyrektywę 64b” o egzekucji wszystkich bez wyjątku: „ani jednego kroku wstecz dla polskiego jeńca, przy procedurach spec-katyńskich”.

Zgoda na to bezprecedensowe „oficjalne” ludobójstwo oczywiście miała wieloletnią i złożoną genezę, ale też i wielkie znaczenie dla przyszłości świata. Odtąd „po cichu” i „spokojnym trybem”, z przyczyn czysto ra­sistowskich ojczyzna robotników i chłopów zabijała inteligencję wielu narodów. Z 212 ludów, z których utworzyły czerwony mega-łagier, po 1980 roku doliczono się zaledwie 87…

Z wielu narodów wybito więc nie tylko inteligencję, ale wszystkie „du­sze”, jak to obrazowo odnotowują dokumenty. Zniknęli całkowicie, w 100 procentach m.in. Basmacze, Czukcze, Suwasze, Tatarzy z wyspy Rodos, Tatarzy Krymscy, Kałmuccy, Kamczaccy, itcL, itp. Zaraźliwą politykę (tech­nologię) „cichego ludobójstwa” zaczęły wprowadzać władze innych „de- moludów”. Jeszcze i obecnie, w 2000 roku można wskazać państwa, które ten proceder uprawiają.

Ujawnione dokumenty KC WKP(b) zawierają też masową drugą de­portację polskiej ludności, sygnowaną podpisem Stalina, na uchwale „Nr P/13/14”

przeprowadzić do 15 kwietnia br. deportacje do rejonów Kazachstań­skiej SRR na okres 10 lat wszystkich rodzin represjonowanych i znaj­dujących się w obozach dla jeńców wojennych, byłych oficerów armii polskiej, policjantów, służby więziennej, żandarmów, wywiadowców, byłych właścicieli ziemskich, fabrykantów i wysokich urzędników by­łego aparatu państwowego, w liczbie 22-15 tysięcy rodzin. Najbardziej zajadłych członków z rodzin podlegających deportacji aresztować i przygotować ich sprawy do rozpatrzenia przez kolegium OSO. Ucie­kinierów z byłej Polski, nieprzyjętych przez władze niemieckie, w ter­minie miesiąca odesłać z zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi do północnych rejonów Związku Sowieckiego celem wykorzystania ich do wyrębu lasów i w innych pracach.

Przez dziesięciolecia historycy byli przeświadczeni, że to „zemsta za rok 1920” czyli za lanie, jakie czerwone hordy otrzymały pod Warszawą. Ale główni inspiratorzy rewolucji żydobolszewickiej 1917 roku oraz najazdu w 1920 roku, przeforsowali w Kominternie i Lidze Narodów utworzenie na Białomsi i Ukrainie „polskich” obwodów – „Dzierżyńszczyzny” i „Mar- chlweszczyzny”. Ludność tych obwodów gwałtownie topniała, masowo wysyłana do łagrów łub mordowana.

Matka „Usi”, Maria Fedakowa była właścicielką murowanej willi „Daf­ne”. Jej córka należała do organizacji podziemnej. Wraz z dwiema służącymi otrzymała zadanie, aby być w pobliżu „Pana Tadeusza”, w celu „dogląda­nia zastawy stołowej na jakiś zjazd”. Gości obsługiwały służące Usi. Od jednej z nich dowiedziała się o kłopotach z rozmieszczaniem niektórych gości. Obok miejsca dla Adolfa Eichmana (późniejszego ludobójcy żydów) widniało nazwisko Eichmansa, byłego sowieckiego komendanta łagrów na Wyspach Sołowieckich i ekspedycji na Wajgaczu, „wynalazcy” techniki zabijania strzałem w tył głowy. Obok niego stało krzesło kolejnego maso­wego ludobójcy – Zimmermana -późniejszego kata niemieckiego dystryktu Radom. Obok tegoż Zimmermana miała siedzieć Rita Zimmerman – sze­fowa łagru dziecięcego, potem komendantka kopalni złota na Kołymie. Ten kilkuosobowy fragment stołu miał odmienne gusta kulinarne, ale łączyło ich jedno – ludobójcza misja eksterminacji podbitego narodu polskiego.

Jeńcy bolszewiccy na dworcu kolejowym w Złoczowie

Plany eksterminacji Polaków

Pierwsza Konferencja NKWD-Gestapo odbyła się w Brześciu 27 wrześ­nia 1939 roku. Tego samego dnia czerwoni ludobójcy uzgodnili z Niemcami oddanie im Zakopanego, zajętego przez Sowietów 2 września 1939 roku.

W listopadzie 1939 roku zakończyła się II Konferencja NKWD-Gestapo w Zakopanem, poświęcona wymianie jeńców, a nie rzekomemu ustaleniu „ostatecznej” granicy między Sowietami a Rzeszą. To wtedy zaszczycił Za­kopane syn żyda Litwinowa, odwołanego ministra spraw zagranicznych – Grigorij Litwinow. Przybył „na inspekcję” Zakopanego jako miejsca przygotowywanej trzeciej najważniejszej konferencji, która miała potrwać sześć tygodni.

Szczegółów tego zbrodniczego maratonu nie znamy, choć poznali je już wtedy obecni tam „dziennikarze angielscy”. Musiały okazać się wyjątkowo kłopotliwe dla Wielkiej Brytanii, bowiem premier Thatcher zadecydowała, że do 2024 roku „świat” pozostanie w niewiedzy. Tak więc ja, ze swoją osiemdziesiątką musiałbym być optymistą, aby wierzyć w to, że dotrwam do 2024 roku!

III Konferencja rozpoczęła się 20 lutego 1939 roku, a tego samego dnia Stalin, Beria i Mierkułow podpisali wyrok na 23 tysiące polskich jeńców z przeznaczeniem na masakrę „katyńskim strzałem” w tył głowy.

Pozostaje kluczowym pytaniem: czy ta decyzja była uzgodniona już podczas pierwszej narady w Brześciu, czy dopiero w trakcie tygodniowej „inspekcji” Zakopanego przez Grigorija Litwinowa. Trudno oczekiwać, że tego „tematu” tam nie poruszono, skoro druga konferencja miała uzgodnić szczegóły „wymiany” dziesiątków tysięcy jeńców.

Niemcy mieli ustalone plany „zagospodarowania” polskich podludzi już dwa lata wcześniej – po zajęciu swojego łupu we wrześniu 1939 roku. Plany były ustalone z typową niemiecką pedanterią.

Niemcy okupowali Polskę sześć lat. W tym czasie zdążyli „zneutralizo­wać” sześć milionów polskich i żydowskich podludzi.

Niemieccy fachowcy opracowali metodologię cichej eksterminacji, rozpisanej na lata. Podstawowym dokumentem było opracowanie Erharda Wetzela i Gunthera Hechta: „Traktowanie byłych obszarów Polski z punk­tu widzenia polityki rasowej”. Pisałem o tych wiekopomnych planach „Tysiącletniej Rzeszy” w kilku pracach. Należy do nich powrócić w kontek­ście eksterminacji Polaków przez żydobolszewickich dewiantów, bowiem współgrają one z teorią i praktyką ich sprzymierzeńców w tym ludobójstwie. Ustalili, że Polacy i żydzi to nacje

(…) rodzajowo obce i nienadające się do asymilacji (…) niemieckie państwo nie ma żadnego interesu w narodowym i kulturalnym pod­niesieniu wychowania ani polskiej ani żydowskiej ludności pozostałego polskiego obszaru.

Przyjęli schematy rozwiązań polegające na wielokierunkowej degradacji biologicznej Polaków: „utrzymać ich w jednakowy sposób na niskim po­ziomie życiowym” oraz na „pozbawieniu ich praw zarówno pod względem politycznym jak i narodowo-kulturalnym”. Ważne zadanie powierzyli pro­mocji wszelkich sposobów ograniczających rozrodczość:

Spędzanie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne Środki spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za nieformalny.

Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spę­dzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. Rasowo higienicznych zarządzeń w żadnym razie nie należy popierać.

Ta sama wykładnia dotyczyła żydów. Dopiero w 1942 roku Niemcy podjęli decyzję o ludobójstwie żydów, chociaż Hitler już w „Mein Kampf” obiecywał im totalną eksterminację m.in. za I wojnę światową.

Osobisty sekretarz i alter ego Hitlera – Martin Borman w październiku 1940 roku a więc osiem miesięcy po III naradzie w Zakopanem, ujawnił zainteresowanie Hitlera strategią podboju ziem, a nie ludzi. Borman pisał:

Bezwarunkowo należy baczyć, aby nie było żadnych polskich panów. Tam, gdzie istnieją, powinni – jakkolwiek może to brzmieć twardo – zostać wytępiani.

Berman stwierdził, że Generalna Gubernia jest polskim rezerwatem, „polskim obozem pracy”. Wyłożył to Ernst Damzog, inspektor niemieckiej policji bezpieczeństwa (SD), słynny z bezlitosnych przesiedleń ludności pol­skiej z Wielkopolski do GG. W piśmie do Centrali Przesiedleńczej w Łodzi z 12 gmdnia 1941 roku przypominał, że celem państwa niemieckiego jest niszczenie odrębności życiowej z użyciem środków adekwatnych do „ducha czasów”.

Borman był jakby łaskawszy w porównaniu do Damzoga. Polacy żyjąc w rezerwacie:

(…) mają z tego korzyści, ponieważ utrzymujemy ich w zdrowiu, dba­my o to, aby nie wyginęli z głodu, itd. Nigdy jednak nie wolno nam podnieść ich na wyższy poziom, gdyż wówczas staliby się anarchistami i komunistami.

Damzog definiował dwie metody: asymilację lub eliminację.

Ludy pierwotne stosowały najczęściej tę ostatnią metodę. Jest to wpraw­dzie metoda twarda i brutalna, jednakże w ostatecznej konsekwencji prowadzi do naturalnego wyniku, polegającego na tym, że biologicznie silniejszy wchodzi w posiadanie większej przestrzeni życiowej.

Zastosowali jeszcze inną metodę depopulacji. Na roboty do III Rzeszy wysyłali w pierwszej kolejności żonatych Polaków i zamężne Polki. W ten sposób mieli darmowych niewolników, a jednocześnie:

Przez to bowiem rozrywa się rodziny, co spowoduje przy dłuższym tam zatrudnieniu wydatne zmniejszenie liczby urodzeń.

Inna metoda:

Sterylizacja polskich prymitywnych warstw (…) postulatu tego oraz jego skutków nie można w żadnym wypadku porównać ze skutkami metod eugeniki (…) ucisk gospodarczy stosowany wobec prymitywnych warstw, nie przeszkodzi w produkowaniu licznego potomstwa.

Pozostają więc środki „wypleniające”:

Ponieważ zaś warstwa ta nie przedstawia w procesie pracy zbyt wielkiej wartości, można by również, z gospodarczego punktu widzenia patrząc, przyjąć odpowiedzialność za tę metodę.

Oczywiście należałoby, stosując ją, robić szeroki użytek z pojęcia „chory dziedzicznie” (eutanazja) względnie „społecznie niepotrzeb­ny”. Chodzi tutaj nie o negatywną metodę eugeniki, lecz o sposób wyplenienia narodu.

Zakładali, że warstwy wyższe można znacząco przerzedzić w ciągu kilku pokoleń, gdyż w rezultacie represje godzących w rodzinę i jej sytuację mate­rialną, warstwy te zawierałyby małżeństwa dopiero bardzo późno, a i potem zmuszone by były świadomie ograniczyć liczbę potomstwa.

Nazywali to ludobójstwo „walką narodowościową”

(…) walka narodowościowa nie jest politycznym, lecz biologicznym zmaganiem, z którego zawsze zwycięsko wychodzi naród biologicz­nie silniejszy i życiowo dzielniejszy. Walka narodowościowa oznacza w swojej ostatecznej konsekwencji alternatywę: ty albo ja, a tym razem chcemy być tymi, którzy walkę poprowadzili lepiej.

Potomkowie „Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego” nie snuli tych morderczych rojeń tylko w odniesieniu do rasowo niższego narodu polskiego, a to dlatego, że ich „plan wschodni sięgał daleko”. Dr. Wetzel sięgnął poza horyzont, czemu dał wyraz w piśmie z 27 kwietnia 1942 roku, kiedy hitlerowskie hordy parły na wschód jeszcze bez większych przeszkód. Zapewne pod wrażeniem rosnącego polskiego mchu opom, Wetzel stwierdzał tam, że Polacy są:

(…) najbardziej wrogo usposobieni w stosunku do Niemców, liczebnie najsilniejsi, a wskutek tego najniebezpieczniejsi ze wszystkich obco- plemieńców, których wysiedlenie plan przewiduje.

Wetzel oceniał, że Polacy to naród najbardziej skłonny do konspiracji. Jednak nie stawiał na ich masową eksterminację. Dlaczego?

Tego rodzaju rozwiązanie kwestii polskiej obciążałoby naród niemiecki na dalszą przyszłość, odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza, że inne sąsiednie narody musiałyby się liczyć z możliwością, iż w od­powiednim czasie potraktowane zostaną podobnie.

Moim zdaniem, musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii polskiej, ażeby wyżej wskazane niebezpieczeństwa polityczne zostały sprawdzone do możliwie najmniejszych rozmiarów.

A co z Rosjanami i Ukraińcami? Wetzel proponował różnicowanie me­tod. Obie nacje należy poddać działaniom zmniejszającym rozrodczość do poziomów niższych niż w Niemczech, ale chciał utrzymywać Ukraińców w kondycji lepszej niż Rosjan, bowiem mogą stanowić przeciwwagę dla Rosjan. Rzecz sprowadziła się do łagodniejszego podejścia do rozmnażania się Ukraińców. Wystarczy tylko zrezygnować na Ukrainie z wszelkich prefe­rencji pro-rodzinnych, stosowanych w Niemczech. Postulował w umiarko­wany sposób realizować te projekty, aby Ukraińcy w przyszłości nie stali się populacją silniejszą od rosyjskiej. Zniechęcać miały koszty posiadania dzieci. Należało preferować postawy konsumpcyjne, awanse zawodowe mężatek. Od ciąż miała je odstraszać propaganda groźnych dla zdrowia porodów, a to przy okazji może napędzać przemysł zapobiegający ciążom.

Przemysł produkujący tego rodzaju środki musi zostać specjalnie stwo­rzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzanie płodu. Należy też popierać powsta­wanie zakładów do spędzania płodu.

Gdyby dr Wetzel urodził się pół wieku później, byłby z pewnością za­chwycony sytuacją w tej materii! Oczywiście nie w Niemczech, bo Niemki i tak nie chcą rodzić, więc cicha nadzieja tkwi w muzułmankach, które regularnie sypią po 4-5 sztuk.

Niemcy chcieli prowadzić ten regres demograficzny na wschodzie do czasu, kiedy sami będą w stanie zasiedlić tereny wschodnie:

Całkowite biologiczne wyniszczenie Rosjan nie może tak długo leżeć w naszym interesie, jak długo sami nie jesteśmy w stanie zapełnić te tereny, naszymi ludźmi. (…) Naszym celem przy wprowadzeniu tych środków jest tylko to, ażeby Rosjan o tyle osłabić, aby nie mogli nas przytłaczać masą swoich ludzi.

Kiedy wojska czerwonego caratu stały bezczynnie przez dwa miesiące trwającej rzezi Warszawy, dokonywanej przez ich niedawnych sprzymierzeń­ców z faszyzmu brunatnego, nikt nie przypuszczał, że tam właśnie dokonuje się niepisana ostatnia faza paktu Ribbentrop-Mołotow. Jeszcze przed upad­kiem powstania, czerwony carat masowo aresztował, mordował lub wysyłał do łagra żołnierzy AK i NSZ z terenów „wyzwolonej” prawobrzeżnej Polski.

Smiersz postępujący za „Kościuszkowcami” Berlinga, założył swoją centralną bazę w Brodnicy. Dorobkiem Smiersza w tym okresie stało się 120 (znanych) masowych pól śmierci. Kiedy doszli do Berlina, zajęli się „przestępcami wojennymi”. Tych „załatwiano” na miejscu – na 11 polach śmierci oraz w 11 łagrach, w tym 3 w Brandenburgu, Sachsen-Hausen i Bu- chenwaldzie. Infrastrukturę mieli gotową po Niemcach, jak np. na Majdanku koło Lublina i w KL Warschau.

W Bauergard koło Paryża zorganizowali łagier dla tych, którzy nie chcieli wracać do czerwonego caratu. Wyłapywano ich i pociągami wysyłano na Sybir przy zgodnej aprobacie skurwionej Francji, Anglii i Ameryki.

Terror szalał już na dobre w „wyzwolonej” Polsce, toteż NKWD zajęło się ulubionymi przez nich wędrówkami ludów. W 1945 roku nastąpiły wy­siedlenia ludności Mandżurii. Potem przyszła kolej na własowców z armii generała Własowa i generała Krasnowa (Kozacy – mahometanie).

Chcieli to samo zrobić z około 1200 żołnierzami Brygady Świętokrzy­skiej NSZ, która przedarła się na Zachód idąc samodzielnie, pod bronią, pomiędzy cofającymi się Niemcami i nacierającymi Sowietami. „Alianci” zażądali od dowództwa Brygady złożenia broni. Ci odpowiedzieli słynnym

dopiero 40 lat później „gestem Kozakiewicza” i obiecali walkę do ostatniego naboju!

W Polsce szalało NKWD, GRU, Smiersz. Beria został marszałkiem ar­mii, a na czele KGB stanął Krugłow – przedtem wiceszef Smiersza, a rolę Smiersza przejęło GRU. Kmgłow został ministrem MWD, a Mierkułow – spec od katyńskich strzałów w tył głowy – ministrem MGB. Wkrótce (1948 r.) szefem MGR. Stalin mianował Abakuniowa, byłego szefa Smiersza. Roszady personalne nic nie znaczyły. Były monotonną karuzelą, z której czerwoni kaci po kolei spadali w czeluść strzału katyńskiego lub do łagrów.

W ramach uzgodnień II Konferencji w Zakopanem, czerwony carat ma­sowo wywiózł pociągami Polaków z Kresów wschodnich. Zabrali głównie tych, których UPA-ińcy nie zdążyli wymordować

Nieformalnie rehabilitowali carską „białą” policję, którą nadzorował z ramienia partii Mołotow, potem Sonin, wreszcie słynny Andriej Wyszyń­ski.

Z Zachodu „alianci” odsyłali czerwonemu caratowi AK-owców i zwo­lenników Mikołajczyka. Dziesiątki tysięcy partyzantów Rumunii i Węgier podzieliło los polskich partyzantów. Wysiedlili 350 tysięcy Litwinów.

Pomysły na deportacje i zsyłki w czerwonym caracie były nieprzebrane: zsyłki dziewcząt od cudzoziemców;

potem hiszpańskich dzieci, którym zarzucono szpiegostwo (!) dla Ame­ryki;

żdanowców” – wywrotowców w kulturze (realizm socjalistyczny). Tu słowo o towarzyszu Żdanowie, który w 1937 roku w Ufie zamordował I sekre­tarza Bykina z żoną i dziećmi, a 53 tysiące kazał rozstrzelać w kamienio­łomach i wąwozach. Powtórzył to w Kazaniu i Orenburgu w styczniu 1938 roku po zabójstwie Kirowa zleconym przez Stalina. Żdanow zaini­cjował „kirowski potok”. Razem z deportacją 25 procent mieszkańców Leningradu, dorobek Żdanowa zamyka się 250 tysiącami ofiar. Ciekawy był koniec samego Żdanowa. Na polecenie Stalina, udał się na operację, z której wyniesiono go „nogami do przodu”. O jego śmierć oskarżono (1948 r.) lekarzy kremlowskich. Maskującą nagrodą były tysiące nazw ulic, szkół, zakładów pracy.

Przed śmiercią Żdanow opracował zasady walki z „formalizmem w sztu­ce”, co dało podstawy teoretyczne m.in. do zorganizowania IV Konkursu im. F. Chopina w Warszawie.

Płynęły do łagrów fale kryminalistów w ramach kolejnych ustaw, a to „o bumelantach”; „o karach za Produkowanie Braku” (1930 i 1972); „o pędzeniu alkoholu” (1922 i 1986!); „o karze dla Kołchoźników za Nie­spełnienie Minimum Odpracowanych Roboczogodzin”; „o socjalistycznej Kulturze”, „o Ustawie o Kolei”. Tu kryminalistami były stare kobiety i dziec: zbierające węgiel rozsypany na torowiskach.

Od zarania czerwonej swołoczy trwała eksterminacja duchowieństwa prawosławnego i katolickiego, ale to temat – rzeka.

W 1940 roku deportowali 40 000 Greków z Kaukazu do Azji Centralne’ W lutym 1949 roku rozlała się „Afera Leningradzka”. Kara śmierci już była zniesiona, co nie przeszkodziło czerwonym psychopatom rozstrzelać tysiące działaczy partyjnych.

Od 1950 roku jechali na białe niedźwiedzie wszyscy wierzący oraz ich sympatycy.

Aleksander Sołżenicyn ocenia powojenne ofiary na 10-20 milionów.

W 1950 roku ruszyła na wschód fala żon banderowców. Listy przygo­towywano przez 6 lat!

W marcu 1950 roku Stalin, „na prośbę” Związków Zawodowych przy­wrócił karę śmierci.

Polski UB składał się z 17 wydziałów. Całość nadzorował generał Lalin

Tylko w Ministerstwie Górnictwa „pracowało” 50 sowieckich „eksper­tów”. Ich zadaniem była kontrola działań władz partyjnych „krajowców”.

W niewielkiej Czechosłowacji w 1951 roku czerwony carat więził w obozach koncentracyjnych 100 tysięcy osób, w tym 6 tysięcy księży, za­konników i zakonnic

W Polsce zbrojny opór „Wyklętych” (Niezłomnych) kosztował życie tysiące Polaków, w tym około 5000 wykonanych sądowych „wyroków” śmierci. Tyle samo wywieziono do łagrów, skąd już nie wrócili.

Tajna policja KGB powstała 13 marca 1954 roku, a więc już po śmierci Stalina. Szefem został żyd „Sierow”, zasłużony morderca Polaków.

Od 1957 roku terror wracał do stalinowskich norm. Kodeks karny nie przewidywał ułaskawień.

Erozja czerwonego caratu w latach 60. stawała się powszechna. Praca przestała się opłacać Wszystko się załatwiało. Masowe były aresztowania wysokiej rangi towarzyszy, którzy łapówki (dolary) chomikowali w futry­nach mieszkań w sztaplach sięgających na wysokość człowieka! W beczkach z napisem „śledzie” przemycano kawior.

Od połowy lat sześćdziesiątych zaczęły się „psychuszki”. Były to ciche, tajne mordownie – albo na śmierć, albo na umysłową „trawkę”.

W chwili śmierci „chorążego narodów” (3 III 1953 r.) Beria dysponował armią milionów zbirów w KGB i innych formacjach, w tym wojsk „opera­cyjnych”. Miał 100 tysięcy eskorty własnej (!), 150 tysięcy ochrony kolei, 100 tysięcy ochrony pogranicza, 300 tysięcy straży „ogniowej”.

MWD dysponowało własnymi oddziałami pancernymi, artylerią i lotnictwem.

Po śmierci Stalina Beria przejął dodatkowo MGB z pół milionem zbirów.

A jednak panował tylko trzy miesiące. Kunsztownie rozegrał to marszałek Żuków. Pod pozorem ćwiczeń wprowadził do Moskwy oddziały pancerne, a na 26 czerwca zwołano nadzwyczajne posiedzenie Sekretariatu KC PZPR. Beria przybył. Sukces zależał od błyskawicznego zerwania kabla telefonu pod jego ręką. Udało się.

Beria został zamordowany (zaduszony) przez Malenkowa, Mikojana i marszałka Koniewa. Fikcyjną „egzekucję” Berii odegrano dopiero 28 XII 1953 roku. Podstępnie zamordowano Poskriebyszewa – szefa kancelarii Stalina, generała Riumina i generała Kosynkina. Koniec Chruszczowa nastąpił 13 października (ach, te trzynastki!) 1964 roku. Darowali mu życie.

Inspiratorami byli – szef Komsomołu, ulubieniec Stalina, potem członek KC oraz Semczastryj (Ukrainiec jak Chmszczow) – I Sekretarz Komsomołu po Szelepinie. Pretekstem detronizacji Chruszczowa była niekorzystna transakcja z cukrem kubańskim.

Nastał czas mafijnych porachunków. Za panowania pijaczyny Breżniewa, były serie „samobójstw” lub „wypadków samochodowych”. Generał Szczełokow nie wiedzieć czemu popełnił samobójstwo, Andropow – I Sekretarz KC KPZR zmarł na niewydolność nerek – wystarczyło tylko odłączyć zasilanie od aparatury Po nim nastał stetryczały Czernienko, bolszewicki zbrodniarz. Przeciwko Gorbaczowowi rozpętano koronkową nagonkę polityczną i personalną. W ruch poszły miliardy dolarów na łapówki dla mafii kremlowskiej. Zaatakowano także Sobczaka – mera Leningradu, szefa młodego Putina. „Mówi się”, że to on „wykończył” Sobczaka…

Centralna struktura KGB została rozwiązana 1 XII 1991 roku. W więzieniach gniło jeszcze około 800 tysięcy ludzi, 200 tysięcy w aresztach.

„Związek Radziecki” czyli czerwony carat oficjalnie, ale najzupełniej fikcyjnie zniknął 27 XII 1991 roku, a dwa dni przedtem abdykował ostatni formalny czerwony car Rosji – Gorbaczow.

Chruszczowowi darowano życie. Ustąpił bez oporu. W jednej z książek publikują zdjęcie jego syna, kiedy wraz z żoną otrzymują obywatelstwo USA.

Nastała po nim era żyda Andropowa, byłego szefa KGR, który krwawo stłumił powstanie węgierskie. Potem nastał pijaczyna Breżniew. Amerykańscy żydomasoni przekazali „Gorbiemu” w darze wspaniałą rezydencję w Presidio, bazie wojsk amerykańskich.

Za co? Wie o tym „Gorbi” i masoni z Pentagonu. Aż 85 procent Rosjan żyło w 1992 roku poniżej dolnej granicy ubóstwa. W 1999 roku było tam jeszcze w więzieniach 1 700 000 „zeków” (więźniów kryminalnych).

Do czerwonego caratu przyklejono elegancką etykietę Wielkiej Utopi: To wielkie kłamstwo. Był to trwający 72 lata tagosyjonistyczny Wielki Terror, perfekcyjnie zorganizowany przeciwko rosyjskiemu narodowi i narodom okupowanym, w tym także przeciwko Polsce.

Czerwony carat nadal trwa personalnie, w strukturach władz Rosji, a zwłaszcza w zniewolonych duszach i umysłach Rosjan. Stalin jest tam nadal idolem. Stalinowcy drugiego i trzeciego pokolenia o wypranych i sprasowanych mózgach zaklinają się, że Stalin chciał dobrze, tylko inni (żydzi mu przeszkadzali i w końcu go uśmiercili.

A Putin? Czego chce Putin?

Nasze pytanie jest inne: kto po zbrodni smoleńskiej z 10 kwietnia 201C roku, skrytobójczo zamordował (powiesił, etc.) około 30 niewygodnych świadków z orbity tej zbrodni?

Henryk Pająk


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

“Jerusalem Post” chce, aby Polska przyznała, że była współsprawcą Holocaustu

a-30

Strona główna &gt Polska &gt “Jerusalem Post” chce, aby Polska przyznała, że była współsprawcą Holocaustu “Jerusalem Post” chce, aby Polska przyznała, że była współsprawcą Holocaustu a303 Polska 10

Na łamach izraelskiego „Jerusalem Post” opublikowano skandaliczny artykuł, którego autor napisał, że Polska powinna przyznać się, że była współsprawcą Holocaustu. Dziennikarz Herb Keinon w szokującym artykule powołuje się na słowa i postawę kanclerza Austrii, który miał przyznać, że jego kraj uczestniczył w Holocauście.

Autor artykułu w internetowym wydaniu „Jerusalem Post” buduje swój przekaz w oparciu o wypowiedź kanclerza Austrii Sebastiana Kurza, który przyznał, że jego kraj był ofiarą II wojny światowej, ale także partycypował w tragedii jako sprawca. Zdaniem dziennikarza Herba Keinona, Polska powinna wziąć przykład z austriackiego polityka i także „przyznać się, że była współsprawcą Holocaustu”. Dziennikarz lekceważy prawdę historyczną i pomija wiele bardzo istotnych wątków w sprawie, które jednoznacznie wskazują, że Polska była pierwszym krajem, który został zaatakowany przez nazistowskie Niemcy oraz nigdy instytucjonalnie nie współuczestniczyła w zakładzie Żydów.

„Podczas gdy Polska zabunkrowała się za swoją ustawą o Holokauście twierdząc, że kraj był ofiarą nazistów, a nie sprawcą Holokaustu, Kurz w wyjątkowym przemówieniu w poniedziałek przyznał, że Austria owszem – była ofiarą – ale także sprawcą” – czytamy w artykule Herba Keinona. Autor przywołuje wypowiedzi polityka i kreuje go jako wzór do naśladowania w sprawie polityki historycznej. Zapomina jednak o zupełnie odmiennej historii Polski i Austrii podczas II wojny światowej.

– Uczciwa pamięć oznacza przyznanie prawdy. W tamtym czasie wielu Austriaków wspierało system, w którym ludzie z niepełnosprawnościami, Romowie i Cyganie, homoseksualiści, ludzie o innych poglądach politycznych, bojownicy ruchu oporu i wielu innych, stawali się ofiarami – mówił Sebastian Kurz podczas obchodów rocznicy anszlusu Austrii. Autor skandalicznego tekstu z „Jerusalem Post” zestawia tę i inne wypowiedzi z obecną polityką historyczną Polski zaznaczając, że retoryka polityków w Warszawie przypomina tę, która była słyszana w Austrii 30 lat temu. Dodaje, że ma nadzieję na to, że Polska „dojrzeje” do tego, aby przyznać się, że była współsprawcą.

Źródło: Jerusalem Post, wprost.pl

WMa

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-03-15)

KOMENTARZ BIBUŁY: Według Żydów świat musi kręcić się zawsze wokół nich i wokół ich wewnętrznych problemów. Jeśli ktoś nie zgadza się z ich immanentną cechą – hucpą, czyli przebiegłą śmiałością, chamstwem, butą, cwaniactwem, bezwzględną przebojowością, diabelskim sprytem – będzie oskarżony o antysemityzm. Jeśli ktoś nie zgadza się z narzuconą bez żadnych badań naukowych haggadą holokaustyczną, może być postawiony przed sąd. Trzeba wyzwolić się z tej wizji świata stworzonej przez narrację żydowską. Świat naprawdę istnieje poza Żydami i ich problemami. A jeśli chodzi techniczne aspekty tzw. Holokaustu, polecamy: Holokaust czy “99-procentowy” mit?

Gdy odpowiemy na te pytania, gdy swobodnie będziemy mogli prowadzić publiczną dyskusję i badania naukowo-techniczne, wtedy runie mit nowej religii holokaustycznej. Runie też żydowska hegemonia.

Za: http://www.bibula.com/?p=100434


Read the full article – wolna-polska.pl

Zdrowie

Przykazania 104-letniego mędrca – jak żyć w zdrowiu i radości

a-27

Strona główna &gt Zdrowie &gt Przykazania 104-letniego mędrca – jak żyć w zdrowiu i radości Przykazania 104-letniego mędrca – jak żyć w zdrowiu i radości a303 Zdrowie 2

Mądrość ludzi długowiecznych jest nieoceniona dla tych, którzy chcą żyć długo. Za każdą myślą stoi osobiste doświadczenie, każdy wniosek jest zweryfikowany.

Fragmenty książki „Wiele lat. Dobre lata. Przykazania 104-letniego mędrca Andrieja Worona na długie i radosne życie.”

1. Naucz się widzieć wszystko wokół siebie i cieszyć się wszystkim – trawą, drzewami, ptakami, zwierzętami, ziemią, niebem. Spójrz na nie życzliwymi oczami i uważnym sercem – a odkryjesz taką wiedzę, której nie znajdziesz w książkach. Zobaczysz w nich siebie – poskromionego i odnowionego.

2. Weź za obyczaj, chociażby przez kilka minut, stanie boso na ziemi. Dawaj ciału ziemię dopóki sama go nie wezwie.

3. Szukaj możliwości przebywania przy wodzie. Ona zdejmie zmęczenie, oczyści myśli.

4. Pij czystą wodę gdzie tylko można nie czekając na pragnienie. To jest pierwsze lekarstwo. Gdzie los mnie zaprowadzi, najpierw szukam studni, źródła. Nie pij słodkiej i słonej (mineralnej) wody butelkowanej. Jako pierwsze zjedzą wątrobę, a następnie zamurują naczynia.

5. Codziennie na twoim stole powinny być warzywa. Pożywne są te, które były ogrzane i wypełnione słońcem. Na pierwszym miejscu – buraki, nie ma na ziemi lepszego pożywienia. Następnie – fasola, dynia, jagody, marchew, pomidory, papryka, szpinak, sałata, jabłka, winorośl, śliwki.

6. Mięso, jeśli chcesz, możesz jeść. Ale rzadko. Nie jedz wieprzowiny, nie jednego człowieka wysłała na tamten świat. Ale cienki plaster słoniny wyjdzie na zdrowie. Ale nie wędź jej. Po co używać smoły…

7. Złe jedzenie – kiełbasa, pieczone kartofle, ciasteczka, słodycze, konserwy, marynaty. Moje jedzenie – to zboża, fasola, zielone. Drapieżnik najadłszy się mięsa – ledwo łazi, jest leniwy. A koń od owsa cały dzień wóz ciągnie. Szarańcza żywi się trawą od tego ma siły aby latać.

8. Lepiej po garstce, ale często. Żeby było mniej, piję dużo wody i kompotów, jem surowe jedzenie i warzywa. Od czwartku wieczorem do piątku wieczór niczego nie jem, tylko piję wodę.

9. Post jest największą łaską. Nic tak nie wzmacnia i nie odmładza jak post. Kości stają się lekkie jak u ptaka. A serce wesołe, jak u młodzieńca. Z każdym dużym postem młodnieję o kilka lat.

10. Słońce wschodzi i zachodzi – dla ciebie. Praca dobrze wychodzi po wschodzie słońca. Przyzwyczaisz się do tego to będziesz mocny ciałem i zdrowy duchem. A mózg lepiej odpoczywa i jaśnieje w wieczornym śnie. Tak robią zakonnicy i żołnierze. I mają siłę służyć.

11. Dobrze jest w ciągu dnia zdrzemnąć się pół godziny na wznak, aby krew odświeżyła głowę i twarz. Niedobrze jest spać po jedzeniu, ponieważ krew staje gęsta i tłuszcz osadza się na naczyniach.

12. Mniej siedź ale śpij do woli.

13. Staraj się być więcej pod odkrytym niebem. Naucz się żyć w chłodnym pomieszczeniu. Wystarczy aby nogi i ręce były ciepłe, ale głowa – chłodna. Ciało wysycha i starzeje się z cieple. W Ussuryjskich lasach poznałem starego Chińczyka, który zawsze nosił bawełniane ubrania, ale w chacie prawie nigdy nie palił.

14. Słabe, zmarznięte ciało wzmacniać ziołami. Garstkę ziół, jagód, liści, gałązek porzeczki, maliny, poziomki zaparzaj wrzątkiem i pij cały dzień. Zimą przyniesie to dużo pożytku.

15. Nie zapomnij o orzechach. Orzech jest jak nasz mózg. W nim siła dla mózgu. Dobrze jest codziennie użyć łyżeczki masła (oleju) orzechowego.

16. Da ludzi bądź dobry i uważny. Od każdego z nich, nawet pustego, możesz się czegoś nauczyć. Nie rób z ludzi swoich wrogów ani przyjaciół a nie będziesz miał z nimi żadnych kłopotów.

17. To co ci przeznaczone, zostanie dane. Tylko naucz się pokornie czekać. To czego nie powinieneś mieć nie szukaj. Niech dusza będzie lekka.

18. Nie wierz w uprzedzenia, astrologów, nie uciekaj się do wróżb. Utrzymuj duszę i serce w czystości.

19. Kiedy na duszy jest źle, trzeba wiele chodzić. Najlepiej polem, lasem, nad wodą. Woda poniesie twój smutek. Ale pamiętaj: najlepszym lekarstwem dla ciała i duszy jest post, modlitwa i praca fizyczna.

20. Więcej się ruszaj. Toczący się kamień mchem nie zarasta. Kłopoty trzymają nas na ziemi. Nie uchylaj się od nich ale też nie daj im nad sobą zapanować. Nigdy nie bój się zaczynać, uczyć się czegoś nowego – sam się odnowisz.

21. Nigdy nie byłem w uzdrowisku, nie przeleżałem ani jednej niedzieli. Mój odpoczynek to zmiana zajęć. Nerwy odpoczywają wtedy kiedy pracują ręce. Ciało nabiera sił, kiedy pracuje głowa.

22. Nie proś o mało. Proś o dużo. Otrzymasz bardzo mało.

23. Nie bądź chytry na wszelkie wygody, staraj się aby samemu być pożytecznym. Wiklina, która nie rodzi szybko usycha.

24. Nie bądź prześmiewcą i żartownisiem ale bądź wesoły.

25. Nie przejadaj się! Głodne zwierzę jest chytrzejsze i zwinniejsze od sytego człowieka. Z garścią daktyli i kubkiem wina rzymscy legioniści przechodzili w pełnym ekwipunku 20 kilometrów, wbijali się w nieprzyjacielskie szeregi i walczyli pół dnia bez wytchnienia … A od przesytu i zepsucia patrycjuszy upadło imperium rzymskie.

26. Po kolacji jeszcze pół godziny spaceruję po ogrodzie.

27. Kiedy przyjmujesz pożywienie, nie popijaj go. Nie pij ani przed, ani po jedzeniu.

28. Żeby nie chodzić z dzieckiem do szpitali i aptek, przekaż go w ręce Przyrody. Od najmłodszych lat uczmy go chodzić boso. To jest najsilniejsze hartowanie. Spaliło się dziecko na słońcu – wyjdzie na dobre, ukąsiła osa lub mrówka – też dobrze, oparzyło się pokrzywą, wykąpało w chłodnej wodzie, podrapało się kolcami, zjadło coś opadłego w sadzie – to znaczy uodporniło się na choroby, wzmocniło ciało, jest silniejsze duchem.

29. Kiedy tniecie owoce i warzywa nożem, częściowo tracą ziemską siłę. Lepiej je jeść i gotować w całości. Z cebuli jest dwa razy większy pożytek, jeżeli ją rozgnieciemy rękami lub drewnianą deseczką.

30. Nie koniecznie powinniśmy pić herbatę kupioną w sklepie. Lepiej zaparzyć młode gałązki gruszy. Taka herbata jest bardzo aromatyczna i lecznicza. Usuwa sól i nadmiar wody, łagodzi ból i stany zapalne stawów.

31. A kawa, herbata, słodkie napoje, piwo podkopują serce.

32. Jeżeli zmęczyliśmy się, pojawiła się słabość, choroba, po prostu pozwólmy organizmowi odpocząć. Niech wasze odżywianie będzie bardziej prostsze. Wystarczy zjeść jedną potrawę w ciągu dnia. W inny dzień – inna potrawa. I tak przez cały tydzień inną.

33. Jeśli chciejcie pozostać młodym i żyć długo? Raz w tygodniu zróbcie sobie dzień orzechowo-jabłkowy. Rankiem przygotujcie 8 jabłek i 8 orzechów. Przykładowo co 2 godziny zjadajcie pojedynczo jabłko i orzech. Tak aby w ciągu dnia żołądek był zajęty.

34. Kiedy poczujecie, że organizm szybko się męczy, że wszystko was drażni, praca, jak się to mówi, wszystko z rąk leci – to znaczy: trzeba przyjmować marchew dwa-trzy razy dziennie. Tak przywrócicie siły.

35. Przygotowuję tylko gorące posiłki na 1-2 razy. pożywienie powinno być świeże.

36. Żeby nie było przeziębienia, nie myjcie się gorącą wodą, jedzcie każdego dnia orzechy i czosnek, chodźcie boso po posypanej na podłodze kukurydzy i dużo śpijcie.

37. Kiedy przychodzi sezon na jagody, możecie odmówić sobie każdego jedzenia, tylko nie jagód. Codziennie zjadajcie chociażby filiżankę. Jeżeli gwiazdy są oczami nieba, to jagody oczami ziemi. Nie ma wśród nich lepszych i gorszych. Każde nasycą was siłą i zdrowiem – począwszy od czereśni do arbuza.

38. Pielęgnujcie w sobie wewnętrzne uczucie radości i oczarowanie życiem.

39. Znajdźcie czas na ciszę, spokój, duchową rozmowę ze sobą.

40. Co jest dobre, a co złe – niech odpowie na to twoje serce, a nie ludzka plotka.

41. Nie przejmujcie się tym, kto co o was myśli i mówi. Bądźcie sami sobie sędzią w czystości i godności.

42. Nie bądźcie źli na ludzi. Nie osądzajcie ich. Każdy wybaczony człowiek doda wam miłości do samego sobie.

43. Jeżeli wasze serce jest wypełnione miłością, nie ma miejsca na strach.

44. Nie konkurujcie w niczym z nikim. Każdemu swoje. Biedny nie ten kto ma mało, a ten komu mało.

45. Nigdy nie bijcie i nie krzyczcie na dzieci. Inaczej wyrosną z nich niewolnicy.

46. Nie sprzeczajcie się. Każdy ma swoją własną prawdę i własną krzywdę.

47. Nie pouczajcie ludzi jak mają żyć, co robić. Sam nigdy nie pouczam tylko radzę kiedy proszą o to.

48. Nie uważajcie się za najmądrzejszych i najbardziej przyzwoitych, lepszych od innych.

49. Nie próbujcie być przykładem dla innych. Poszukajcie przykładu w pobliżu.

50. Nie współzawodniczcie w niczym i z nikim. Lepiej ustąpić.

51. Lecznicza siła to zdrowy sen. Ale codziennie trzeba popracować i włożyć jakiś wysiłek.

Nie wstydźcie się

Nie wstydźcie się swoich rodziców.
Nie wstydźcie się swoich dzieci.
Nie wstydźcie się swojej pracy, jeżeli jest uczciwa.
Nie wstydźcie się swojego charakteru.
Nie wstydźcie się swojego ciała.
Nie wstydźcie się samego siebie.

7 korzyści

Umiarkowane odżywianie
Stała umiarkowana praca fizyczna, dużo chodzić
Czysta woda i czyste powietrze
Słońce
Samokontrola, samoograniczenie
Odpoczynek
Wiara

7 głównych rzeczy, których trzeba się nauczyć

Znaleźć radość w tym życiu. Radość każdej podarowanej ci minuty.
Nieść radość innym. Być ludzkim.
Wybaczać. Zawsze. Wszystkim w tym i sobie.
Kajać się. Uwolnić się od grzechu i błędów.
Śmiać się. Twarzą i duszą. (nie odnoście się poważnie do ludzi i do sobie).
Oddychajmy. Swobodnie, głęboko i z rozkoszą.
Spijmy. Do woli i z przyjemnością.

7 cennych potraw

(Są podarowane człowiekowi z góry, nie tylko jako lepsze jedzenie, ale też jako lekarstwa)

Ćwikła
Ogórki i cebula
Zsiadłe mleko
Ryba
Kasza (kasza jaglana, gryczana, kukurydziana, fasola)
Jabłka
Jagody i orzechy

7 cennych napojów

Woda źródlana.
Zielona herbata.
Sok z winorośli (wino).
Herbata z liści, gałązek i jagód.
Kwas.
Kompot z gruszek.
Sok z kapusty.

Póki żyjesz i jesteś na wolności …

Choćby boso, ale idź naprzód.
Choćby kulawy, ale idź naprzód.
Choćby beznogi, ale idź naprzód.
Jeżeli przed tobą pojawi się trudny wybór lub decyzja, prześpij się z nimi, rankiem kiedy wstaniesz znajdziesz odpowiedź. I tak będzie.
Jeśli nie umiesz czegoś zrobić, zrób coś co umiesz.
Jeżeli boisz się czegoś robić, nie rób tego.
Ale jeżeli robisz, nie bój się.
„Złej”, bezużytecznej, pustej pracy nie ma.
Jeżeli nie wiesz jak postąpić, postępuj zgodnie z sercem, ale nie naruszaj miary.
Nie wszystko podporządkowane jest rozumowi. Ale wszystko podporządkowuje się uporowi.
Nic dla ciebie nie ma niemożliwego póki żyjesz i jesteś na wolności.

Książkę (w oryginale) można pobrać tu:

Książkę (w oryginale) można pobrać tu.

Źródło polskie: https://treborok.wordpress.com/przykazania-104-letniego-medrca-jak-zyc-w-zdrowiu-i-radosci/


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Ludobójstwo Polaków cz. II. Janusz Kowalczyk

a-24

Strona główna &gt Polska &gt Ludobójstwo Polaków cz. II. Janusz Kowalczyk Ludobójstwo Polaków cz. II. Janusz Kowalczyk a303 Polska 1

(„…Z Żydami przeważnie jeszcze gorzej. Są porządni, są uczciwi, ale to wyjątki, siedzą jak mysz pod miotłą., bo też się boją aresztowań, płaczą za Polską. Ale do głosu doszła hołota, która aż zieje nienawiścią do Polski i Polaków. Wie Pan – jak silny wiatr, to śmiecie idą do góry…”(Tadeusz Chciuk, „pseud. „Marek Celt”, słynny kurier Polski Podziemnej- „Biali kurierzy”, Monachium 1986, str.298)

Janusz Kowalczyk

Chazaria, przestrzegając pilnie znanego powiedzenia, że „to dobrze, że się mówi często o Żydach-rzecz tylko w tym, by zawsze mówiono o nich dobrze” , za wszelką cenę stara się przemilczeć to, że w czasie najazdu niemiecko-sowieckiego na Polskę byli oprawcami Polskiego Narodu- tylko cud Boski w „Generalnym Gubernatorstwie” sprawił, że nie stali się mordercami w takim samym stopniu jak Niemcy. Stało się na odwrót: Chazarzy stali się jak Polacy łowną zwierzyną…

Tego nie przewidywali. Sam Jan Tomasz Gross , Chazar i zawodowy polakożerca zwracał uwagę w jednej ,ze swoich książek ( „W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali…”- opr. wspomnień Chazarów, Warszawa 1989, str.32), że :

„kiedy tylko pojawiła się możliwość powrotu w strony rodzinne (dla Chazarów , znajdujących się tuż przed 17 września na Kresach -JK), a więc pod okupacje hitlerowską- tłumy Żydów wystawały całymi dniami w kolejkach, aby dostać się przed komisję sowiecką, zawiadującą wymianą ludności…” .

Tego nie wymyślili legendarni „antysemici” i „faszyści” ale są to fakty relacjonowane przez „rasowo czystych” Chazarów innemu Chazarowi i na dokładkę – współpracownikowi Mossadu.

Trudno nie odczuć satysfakcji, że te właśnie komisje z reguły odmawiały im „repatriacji” ale , odnotowując fakt próby opuszczenia Sowietów jako „działalność anty-sowiecką”, klasyfikowały ich do wyjazdu z najbliższym transportem do …Gułagu…

Dodajmy : w całości wymyślonego i zorganizowanego przez …Chazarów z Sowietów…

To stanowi jednocześnie niepodważalny dowód na to, że Niemcy jeszcze wtedy nie mieli ani planu ataku na Sowiety, ani planu „ ostatecznego rozwiązania” – gdyby go mieli, nie likwidowani by pkt. repatriacyjnych. Ale w zaborze sowieckim „stanęli na wysokości zadania” tak, że nawet, w niektórych dokonaniach zakasowali bolszewików lub im dorównywali (np., vide izraelski dziennik „Maariv” z dn,21 lipca 1971 r., wywiad z Abrahamem Vidro (Wydrą): „Jews slougheterd Poles” –„Żydzi masakrowali Polaków)

Rzecz jasna funkcję „łownej zwierzyny” (czy „ofiary całopalnej”) należało tak wyeksponować by stała się światowym hitem, w którego takty mieli podrygiwać naćpani narkotykami goje z całego świata.

Jeśli się miało świadomość popełniania zbrodni, to jest oczywiste, że drugą stronę medalu, oprawców, należało za wszelką cenę zatrzeć.

Jak wykaże później historia, poradzono sobie z tym niełatwym zadanie po mistrzowsku.

Tworząc osobą, wrogą grupę etniczną w łonie narodu polskiego mieli Chazarzy nadzieję, że Niemcy, niszcząc tę niemiłą im polską państwowość, odbudują …chazarską.

Dlatego właśnie , obserwując ze satysfakcją wyniszczanie polskich współobywateli – co z miejsca zauważył kurier „Marek Celt”- Chazaria podzielała niemiecki punkt widzenia na „sprawę polską”.

Na długo przed II wojną św. syjonistyczna idea, Teodora Herzla, wykrojenia z części ziem polskich państewka chazarskiego, była szeroko propagowana wśród nich przez Chazara z Rosji, syjonisty, Włodzimierza Żabotyńskiego . Najważniejszym kryterium , wyróżnikiem chazarskiego państwa była władza> jeśli była chazarska, to państwo miało prawną podstawę bytu. Aby takie państewko, zwane „Lublinland” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Dystrykt_krakowski_1.png) utworzyć należało najpierw skoncentrować Chazarów z Europy Środkowej na Lubelszczyźnie.

Chazarów „rosyjskich” miano pozostawić w „spokoju” , mniemając słusznie, że jako „Czandala” i tak zbiegną do „czandalskiego państwa rosyjskiego” za Uralem i zasilą swoją klezmersko-chasydzką „kulturą „ obywateli sowieckich. Później państwo Czandalów miało wpaść w ręce Chińczyków.

Tak zakładał niemiecki „Generalplan Ost”.

To, że idea utworzenia własnego, chazarskiego państwa była niesłychanie żywa świadczyć może jej bujny rozwój w przedwojennej RP i bliska współpraca syjonistów od Teodora Herzla z polskim rządem.

W zasadzie było dwóch wielkich przywódców , którzy trwale wycisnęli swoje piętno na współczesnym Izraelu: Abraham Stern i Władimir Żabotyński. Choć wielu w to nie uwierzy, to obaj byli …faszystami . Ale akurat to nie powinno dziwić, gdyż faszyzm to jedna z odnóg marksizmu, a ten był w całości płodem chazarskim.

Oświetlmy to nieco : w budowę włoskiego faszyzmu zaangażowani byli Chazarzy z Włoch, np.. współzałożyciel „Partito Nazionale Fascista” – mozaista, prof. Giorgio Del Vecchio. Rzecz jasna jako wychowany na Talmudzie profesor był prawnikiem. Ulubieńcem Duce był inny Chazar z Włoch- Guido Jung, który zajął się jak to oni mają w zwyczaju… finansami Włoch. Projekt konstytucji opartej na ideologii faszystowskiej opracował chazarski prawnik Gino Avia.

Wśród wielu chazarskich towarzyszy w szeregach „Czarnych Koszul „rej wodzili Giorgio Anselmi i Isaiah Levi oraz najbliżsi doradcy Duce: szef partii faszystowskiej w Trieście, Giacomo Cepilli, oraz pierwszy sekretarz ” PNF” –Augusto Turati.

Czyż modlitwa dziękczynna rabinów ( rabin Florencji pojawił się w bożnicy w pełnym faszystowskim umundurowaniu, a część wiernych pozdrowiła go salutem ) zauratowanie życia Duce w czasie zamachu nie była groteską? Uważam, że nie : duce był jakby jednym z nich , a faszyzm doskonale się mieści w Talmudzie.

Jeśli w 1941 r. w wywiadzie dla Emila Ludwiga,….niemieckiego dziennikarza chazarskiego pochodzenia (tzw. „mischling” ), Duce, drwił sobie z niemieckiej obsesji na punkcie czystości rasy, mówiąc:

„…Rasa? To jest uczucie, a nie rzeczywistość…Nic, mnie nigdy nie przekona do tego, że czyste biologicznie rasy nadal istnieją. Wystarczająco zabawne, że ktoś, kto głosił szlachetność rasy teutońskiej, sam nie był Teutonem…” to faszystowskie ciągotki Sterna są całkowicie zrozumiałe.

Tak samo zrozumiałe, jak samosąd motłochu nad Mussolinim: on, po prostu nie miał prawa przeżyć!

Musiał zginąć bez procesu by potwierdzić starą prawdę , że „wszystko co robi Chazar jest genialne-nawet jak jest przestępcą, to jest przestępcą genialnym”.

Chociaż Chazarzy lubią od czasu do czasu głosić wobec gojów żeoni są zwyczajnym narodem”, to zawsze wygra to, że „należy mówić o Żydach tylko dobrze”

Warto zauważyć, że prawa ręka Żabotyńskiego, Abraham Stern, dowodził terrorystyczną organizacją podziemną, „Lehi”, organizującą zamachy… przeciw polskim sojusznikom , Anglikom, w Palestynie – vide np. terrorystyczny zamach na hotelu ”King David” w Jerozolimie, w którym zginęło 91 osób .

Metody zalecane przez Sterna i syjonistów do zwalczania arabskiego oporu są identyczne jak te, które stosowało SS…wobec …Chazarów. Powtórzmy: są identyczne!

Szkoienir chazarskich terrorystów w Polsce. Ciekawe do kogo ci strzelcy celują?

Stąd zresztą wypływało jego silne pragnienie by stać się…sojusznikiem Hitlera, któremu nawet proponował …sojusz przeciw Anglikom w Egipcie. Dobrze, że Hitler go wtedy olał, a piłsudczycy nie rządzili po dyktatorsku „RP” : jest prawie pewne, że w przeciwnym razie wojsko polskie zostało by już wtedy wciągnięte w anty-brytyjskie wystąpienia jako „strategiczny sojusznik Izraela”…

Czy w takim razie po wojnie Polska uzyskałaby nawet te ułomną, bierutowską niepodległość? Wątpliwe.

Na mapie ”Nowego Moralnego, Światowego Porządku” Maurice Gomberga („imigranta ze Wschodu”) końca 1942 r. Polska jest wyraźnie zaznaczona jako…” socjalistyczna republika sowiecka”.

Co prawda w praktyce nie była to zmiana najistotniejsza ale nawet ta ułomna, czysto teoretyczna „suwerenność” stanowiła dobrą odskocznię do odbudowy państwa w przyszłości.

Idea państewka chazarskiego była żywo dyskutowana w kołach syjonistów o czym świadczyć może fakt, że w czasach wojny, oprócz książki Włodzimierza Żabotyńskiego, „ The Jewish War Front” ( wyd. George Allen&Unwin Ltd, ) ukazała się w Londynie, w najgorętszym okresie „bitwy o Londyn”także książka Bernarda Newmana,”The New Europe” (wyd. Robert Hale Ltd, Londyn 1942 r; na str.82 autor zamieszcza mapę Lubelszczyzny, która jest oznaczona jako”Jewish Reserve”.

Początkowo „Lublinland” „ obejmował także „Dystrykt Warszawski”.

Żabotyński musiał więc nakreślić swoje główne tezy jeszcze przed wojną.

Jeszcze do połowy lat pięćdziesiątych XXw. omawiano bez fałszywego wstydu to zagadnienie, podpadające dziś pod kategorię „politycznie niepoprawne” : historyk sztuki, Gerard Retlinger , autor „The Final Solution” (wyd Valentine, Michell, Londyn 1953 r.) zamieszcza na str.41 mapę chazarskiego państwa , które on nazywa „Lublinland-Jewish Reserve”.

Szczegółowo omawia te kwestie także książka znanego btytyjeskiego historyka, Martina Gilberta, „The European Powers”, 1900-1945 (wyd.Weidenfeld andNicolson, London 1965). Lubelszczyzna jest w niej oznaczona na str.256 jako „Lublinland-Proposed JewishAutonomous Areas”

Na str. 80-83, Żabotyński, wielki piewca syjonizmu, ojciec duchowy Ben Guriona , pisze tak:

„…. It is apparently the intention of the Nazi goverment to carve out a district arounf the city of Lublin(….) ant to use it for the compulsory settlement of Jews. There is some metod In this choice> the Lublin Provence had the highest percentage of Jews among all provinsces of Poland-42% in the towns, 6% in villages, 13% in all. A beginning has already been made in respect of the transportations of Jews to this district.(…) It is not yet known wheather the reservation is intendent for all the Jews under control of Germany or only for cetain sections or categories, (…) It is quite possible that the Lublin reservation scheme may be abandoned, or that it may develop into something big, or may stop in the middle of this development.

What the maximum of this development (if attainable) would be may be gauged from the following computation recently made by the ”Manchester Gaurdian”.

” The Nazis – that newspaper says (Żabotyński cytuje tu brytyjski, lewacki dziennik, zamieszczający często materiały chazarskiej loży masońskiej „B,nai B,rith” . Poziom merytoryczny artykułów w ”MG” odpowiada treści art.”Gazety Wyborczej” -JK) – have not indeed revealed how big the reserve is going to be. If one generously assumes that it covers the whole of the Lublin vojvodship it will have an area of 13.000(?) square miles. Its present population is 2.464.600, of whom 259.500 qre Jews.

The Jews will stay, but the other inhabitants will have to leave for the Remainder State, for Germany, or for Russia. (…) In their place it is planned to send (…) Jews.(…) In all, this province (…) would have to suport over 3.000.000 people”.

One thing is clear: in making any forecasts of the future of Poland,s Jewish problem, the contingency must be very seriously taken into account that there may be founf to exist, at the moment of restoration, an area of some importance to which hundreds of thousends of Jews have been transported from other parts of Poland. (…)”

Żabotyński zaznacza kim będą Chazarzy w II w. św. i formułuje jasno ich cel:

„…In this war the Jewish people should count as one of Allied nations(str.14)…..This is the Jews war as much as Britain,s, France,s and Poland,s (str239)…The Jewish war demands are:…Jewish State as a war aim of the Allies(str.237)….our claim is for the full status of an Allied nation …” ( str.236).

Nie jest problemem gdzie powstanie państwo Chazarów:

„…Wherever the area for Jewish State May be reserved in Palestine or else where ….”(str.124)….

Tak by wyglądało wysiedlanie Polaków z Lublinlandu. Tutaj niemiecka „ akcja Zamość”.

Theoretically speaking, there might be one homeland for all, or several homelands….A homeland for the Jews means a land where they would be at least only among Jews, or would at least consistute a majority…” (str.126-127)…

Widzimy więc, że w kontekście opracowania syjonisty Żabotyńskiego, zamysły Chazarów odnośnie okrojenia polskich ziem i utworzenia „Lublinlandu”, nabierają złowieszczego , prawdziwego znaczenia.

Gdy się je odniesie do dziwnego wahania się (aż do 1942 r) Niemców co do ich przyszłego losu oraz prawidłowo oceni postawę Chazarów „koronnych” wobec Niemców, to jest się prawie pewnym, że tylko cud Boski sprawił , że bezlitosny, nie mający odpowiednika w historii ludzkości plan utworzenia państewka chazarskiego „ gdzie-bądź” ( „…else where…” ) z … ziemi polskiej spalił na panewce.

Kontrola dokumentów polskich gojów rzez Niemców w „Lublinlandzie. Już niedługo taki obrazek nie miałby miejsca- wszyscy goje mieli opuścić Lublinland „gdziekolwiek bądź” …

Niezrozumiała, naprawdę niezrozumiała dla Polaków jest sprawa miłości Chazarów do… Niemców. Szkoda, że jednostronna, Nieodwzajemniona.

Notorycznie przemilcza się w prasie światowej to piękne uczucie! Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć czynnego poparcia Chazarów dla okupacji sowieckiej i brak jakiegokolwiek oporu z ich strony wobec poczynań administracji niemieckiej.

Nikt nie jest w stanie przedstawić logicznych wywodów dlaczego ci „Polacy” z miejsca zadali się z okupantami Polski?

„Trudno” jest zrozumieć osiedlanie się „wyrzuconych z Polski” w 1968 r (tak tak mówi główny Królik i jego kuzyni) Chazarów właśnie w Niemczech …Czy rzeczywiście ”trudno” ?

Jest tak : jeśli dany Chazar pracował np. jako szef departamentu bezpieki, to taki oprawca Polaków w przypadku „wypędzenia” go z Polski i osiedlenia się w „RFN” ie (wtedy była to „Republika Federalna Niemiec”) z miejsca dostawał …”emeryturę” równą… wysokości pobieranego wynagrodzenia przez jego niemieckiego odpowiednika zatrudnionego w sektorze państwowym . Tak więc peerelowski „minister” dostawał tyle samo, co minister niemiecki, itd., Dla takiej forsy można było i należało zapomnieć …o „holokauście”. Inaczej wyglądało to w Szwecji ale tutaj, w kraju ”neutralnym” wszyscy „prześladowani uchodźccy chazarscy” z miejsca dostawali hojne wynagrodzenie, „arkivarbete”, związane ze sztucznym stanowiskiem pracy. utworzonym dla chazarskich „uchodźców”. Było to mniej niż wynagrodzenie komunistycznych „fachowców”w RFN ale o wiele lepsze od niemieckiego, gdyż dostawali je wszyscy chętni -”wypędzeni” przez polskich „anty-semitów”.

I tak, dlatego np. taki „pracownik handlu zagranicznego”, Goldberg , legitymujący się wykształceniem 3 klas szkoły podstawowej, „wyrzucony” z Polski (Goldberg jednak jakby przypadkiem wywiózł z Polski tyle forsy, że starczyło mu na zakup dwóch działek budowlanych, budowę dwóch domów, zakup mieszkania i luksusowego samochodu) , został w Szwecji „archiwistą” i z miejsca otrzymywał sute wynagrodzenie. Inny podobny „uciekinier”, „Lucjan Krajewski” i otworzył…sieć sklepów z odzieżą, zakupił masę działek w Herzliji (najdroższy ośrodek wypoczynkowy w Izraelu nad Morzem Śródziemnym), pakiet akcji…

Inni, którzy nie mieli chęci do interesów kupili wkrótce domy, zatrudnili się w chazarskich (lub „rządowych”) masmediach i z miejsca zaczęli obrzucać Polskę błotem. Stało się to ich ulubionym zajęciem – czasu wolnego mieli aż za dużo…

Najgłupszych Chazarów przygarnął homoseksualny „czerwony książę” Jerzy Giedroyć z paryskiej „Kultury”ci zajęli za małą opłatą się jako „archiwiści” rozprowadzaniem „Kultury” na obczyźnie – np. Józef Lebenbaum – agitator i fachman od „młodzieży szkolnej”, pracownik łódzkiego…”Komitetu Centralnego PZPR”, legitymujący się zaledwie podstawowym wykształceniem.

Gdy do tego dodamy łamanie zakazu o nielegalnym wywozie dzieł sztuki -poczciwi Holendrzy, Belgowie, Francuzi w swoich ambasadach natarczywie dobijali się o możliwość okazania „pomocy” i przemycenie okazów sztuki… „pocztą dyplomatyczną”to otrzymamy prawdziwy obraz „nagonki antysemickiej w Marcu 1968”…

Ten nieodwzajemniony resentyment Chazarów do Niemców da się jedynie wytłumaczyć ich powszechnym poglądem, że „Niemcy to naród cywilizowany”. Dlaczego „cywilizowany”? Ano dlatego, że „żył w cieniu Izraela” od samego początku…niemieckiej historii.

Niewiarygodne jakimi niewdzięcznikami okazali się być ci Niemcy. Strasznie uczony prof.dr.H.Graetz, w napisanej rzecz jasna po niemiecku „Historii Żydów” (wyd. „Jaudaica”, Warszawa 1929, t.II str.256, reprint z 1990 r.Kraków) zauważa:

„….Przechodzi atoli wszelką miarę pobłażania dla wybryków osobistości o ostro zarysowanych cechach charakteru, jeśli sam Luter potraktował Żydów z takim brakiem serca, jakiego się spodziewać można było tylko od „żydopieków”(Judenbrennzer). „ Czemu narzekają Żydzi na cięzką u nas niewolę- powiada (Luter- JK) -My, chrześcijanie, od trzystu prawie lat znosimy od nich męki i prześladowania i my byśmy mogli narzekać, że oni nas trzymają w niewoli i zabijają. Nadto do dnia dzisiejszego nie wiemy, jakie licho przyniosło ich do naszego kraju”.

Jak gdyby Żydzi, w niektórych połaciach, należących dziś do Niemiec, nie mieszkali już przed Germanami”

Nie należy się przejmować profesorskimi utyskiwaniami na Lutra : w wielu miejscach swego III-tomowego dzieła maluje nam zupełnie inny, bo wilce, wielce przychylny obraz „religijnego reformatora”. Trzeba natomiast zwrócić uwagę na wyrażenie „żydopieków”, korespondującego blisko z dzisiejszym „holokaustem. – tym epitetem zostają obdarzeni wszyscy ci, którzy sprzeciwiają się napływowi „kultury żydowskiej” .

Mamy także tutaj rozwiązanie problematu tak dziś modnego „świata globalnego”: jest on „globalny” bowiem wszędzie, w każdym jego zakątku, żyli Chazarzy…

Ergo: świat należy do Chazarów niejako prawem pierwotnego zasiedlenia. Ten wniosek to podstawa światopoglądu chazarskiego.

Tak więc dowiedzieliśmy się, dlaczego Niemcy się ucywilizowali: są ludem cywilizowanym dlatego, że mieszkali na ziemiach zamieszkałych przez Chazarów…

Zresztą prof. H.Graetz w innych miejscach uczciwie podaje także inne „powody”. Ale są one zawsze związane z dobroczynnym wpływem Chazarów. Np. na str. 557 (t.II) podkreśla, że:

„….Atoli nie tylko z podniety Mendelssohna wzbili się Żydzi niemieccy szybkim lotem na wyżyny kultury, lecz widocznie dla każdego przyczynili się do szerzenia oświaty w kołach chrześcijańskich. Inteligentni Żydzi i Żydówki stworzyli przede wszystkim w Berlinie ów ogładzony ton światowy, który stał się właściwością tej stolicy i stąd pobudzająco oddziaływał na wszystkie ziemie niemieckie. Żydzi i Żydówki pierwsi stworzyli salon w Berlinie . Przez Fryderyka Wielkiego przyjęła się w Prusiech świetna literatura francuska, a Żydzi największy czuli pociąg do tryskającego dowcipu francuskiego. Dowcip talmudyczny leciał, ze tak powiem, na spotkanie francuskiego i ściskał go jako pokrewny sobie …” Jakże to piękne ale i zupełnie nieznane Europejczykom : pruscy junkrzy Fryderyka Wielkiego , rozczytujący się w dziełach francuskich i z francuskim l.esprit, opowiadających wesołe dowcipy….

Zamieszczę jeszcze jedną próbkę „warsztatu naukowego” chazarskiego „uczonego”. : wywodzi on, że nie „reformatorom” religii „zawdzięczają Niemcy osiągnięcie wyższego poziomu” ale Chazarom, którzy „…wysypali na Niemcy istny róg myśli, jak dwaj królowie, którzy w przejeździe przez miasto rozrzucają garściami złote monety.

Michałkowi niemieckiemu dali język wytworny, przejrzysty i gładki, i otworzyli mu świątynię wolności. Młode Niemcy, które stworzyły obecny stan kulturalny i rok wyzwoleńczy 1848 w ziemiach niemieckich, są dziełem tych dwóch ojców żydowskich…”.

Jakże „wszystko jest relatywne” : profesor napisał to w maju 1888 r. Dla Polaków w zaborze pruskim zaczynała się dla polskich chłopów bismarckowska, ciemna noc.

Zapłodnieni przez „chazarskich ojców” junkrzy pruscy wzmocnili wydatnie swoją administrację na okupowanych ziemiach polskich, jakby zapowiadając nadejście w niedalekiej przyszłości jeszcze lepszej formacji „ludzi kultury”. Chazarzy, jak to Chazarzy : mieli nadzieję, że „wszystko się ułoży”– w przeszłości nie raz płacili wysoką cenę za przetrwanie. Muszą tylko być cierpliwi i wyrozumiali.

Zapowiadał to w XIX w.taki Heine – piejąc jak zarzynany kogut, że „ widzę to teraz, że Grecy byli tylko pięknymi młodzieńcami. Żydzi zaś zawsze mężami potężnymi, niezłomnymi mężami., nie tylko w starożytności, lecz aż do dnia dzisiejszego” – wyrażał niezłomną nadzieję, że „ młot Thora już niedługo zniszczy katedry katolickie”

Ale tym razem w XX w. uczniowie przerosną mistrza – tego nie przewidzieli: młot Thora nie zdołał zniszczyć katedr ale ugodził prosto w skroń „niezłomnych mężów”.

Można wytłumaczyć tylko poczuciem niższości wobec Niemców i powszechnym mniemaniem, że „ kulturalni Chazarzy przyjechali na ziemie polskie z Niemiec” i „albo mówią po niemiecku, albo przynajmniej jidisz”- czyli językiem, będącym chazarską odmianą tzw. „plattdeutsch”.

Groteskowi pisowscy, bezkrytyczni obrońcy „prawd Holokaustu i przyznających głośno, ochoczo i „uczciwie” , że także „Polacy („ choć byli nieliczni”) przyczyniali się do niego” , natychmiast nabierają wody w usta i popadają w „szlachetne” milczenie gdy przychodzi reagować na opisy pewnych przypadków.

Przypadków co prawda sporadycznych w „Koronie” ale częstszych na…”Kresach” ).

Było nimi uroczyste witanie niemieckich okupantów „chlebem i solą” jak np. w Radomiu, w którym 8 września delegacja Chazarów, prowadzona przez rabina i chazarskich notabli miasta, pomaszerowała ul. Mikołaja Reya by przywitać , wkraczające oddziały armii niemieckiej…

Lub taki „drobny” fakt, że gdy 3 września w walkach o (nomen- omen) Oświęcim zostaje ranny lotnik, oficer SS, to …zaopiekowali się nim Chazarzy …

Ci „dobrzy polscy obywatele” ukryli ten fakt przed władzami polskimi ale natychmiast …powiadomili wojskowe władze niemieckie.

Interesujące, prawda? Jacyż miłosierni, „niewinni obywatele polscy” i jacy „podli Polacy”…

Czyż nie szokuje znakomicie udokumentowany ale głęboko ukrywany fakt, że jeszcze w czerwcu 1941 r. zaraz po inwazji niemieckiej na Sowiety, w Boremlu , wkraczających doń Niemców witała triumfalna brama przystrojona niemieckimi flagami oraz tłumy Chazarów…Ale Niemcom wydały się te oznaki miłości ze strony Chazarów czymś wstrętnym i siłą ich przepędzili…To nie są wymysły zdegenerowanych „anty-semitów” ale szczera prawda- opowiadana później przez uczciwszych Chazarów.

Czyż nie szokuje fakt, że znany polakżerca, Jan Tomasz Gross („W czterdziestym nas matko na Sibir zesłali”), pisze tak:

„(…) kiedy tylko pojawiła się możliwość powrotu w strony rodzinne, a więc pod okupację niemiecką, tłumy Żydów wystawały całymi dniami w kolejkach aby dostać się przed komisję sowiecko-niemiecką zawiadującą wymianą ludności….W czasie rejestracji , stojąc po kilka godzin w ogonku, dostałem reszcie kartkę na wyjazd, co uważane było wówczas za szczęście.. (…).”

A relacja Leona Pasternaka ( z książki J. Trznadla, „Kolaboranci”,str.323). Czemu pisowscy propagandyści jej nie przytaczają? Czego się boją? Stalinowiec, Pasternak, wyznał, że:

„ (…)natknął się na taką kilometrową kolejkę, w której stali starzy i młodzi różnej płci w tym również brodaci Żydzi w chałatach się w rozmowę z taką grupką. Należałem przecież do tych, którzy zostali w swej ojczyźnie po dojściu Hitlera do władzy, początkowe, ale jakże znamienne dzieje obozów w Dachau i Oranienburgu, które zwiastowały zaledwie to, co miało nastąpić wkrótce w Oświęcimiu, Majdanku i Treblince…. Naiwni głupcy?….Machnąłem ręką i poszedłem….Zabawa z rejestracją skończyła się zresztą niebawem….(…).”

Z przerażenia jeżą się włosy na głowie, a jednocześnie można by odczuwać satysfakcję, że oto ci, którzy poznali na krótko system sowiecki, jaki …konstruowali ich rodacy w Sowietach, woleli, mimo wszystko, otrzymać ”one way ticket” idobrowolnie wyjechać do państwa, które zaprzysięgło im śmierć.

Ale jest to błędne rozumowanie, to zwyczajowe tłumaczenie współwinnych zbrodni ludobójstwa : Chazarzy doskonale wiedzieli , że ich życie będzie pod Niemcami też ciężkie ale mieli wszechogarniające człowieka niebezpieczne złudzenie, że Hitler jednak zrealizuje „Generalplan Ost” i ze zrabowanych Polsce ziem utworzy państwo chazarskie. Byli w to tym bardziej skłonni uwierzyć, że oni sami (syjoniści) przekonywali do tego ogól Chazarów.

Słyszeli i czytali o „Lublinlandzie”c tak samo, jak słyszeli o dużych gettach zarządzanych przez nich samych, w których mieli tak uprawniony samorząd. Na własne oczy widzieli jak runęło pod naciskiem Niemców znienawidzone przez nich państwo polskie.

Także w przeciwieństwie do motłochu polskiego, „nie kumającego jęz. niemieckiego, oni, znając jidysz, znakomicie rozumieli niemiecki – mogli się przydać w „Trzeciej Rzeszy”, stać się „prawą” ręką Hitlera.

Nie wszyscy z nich byli komunistami, socjalistami, anarchistami : niektórzy byli liberałami i widzieli jak ich rodacy sowieckiej strefie okupacyjnej zajmowali wysokie stanowiska w aparacie NKWD czy instytucjach partyjnych.

Słyszeli co lewactwem robili Niemcy, a przecież oni byli niby ich przeciwieństwem: wielu było nawet członkami chazarskiej , wpływowej loży „B,nei B,rith”… Rozwiązanie nasuwało się im samo.

Słynny lekarz polski , mozaista Ludwik Hirszfeld (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Hirszfeld) , w swojej przemilczanej przez Chazarów (także i dzisiaj) książce, ”Historia pewnego życia, gorzko zauważa, że:

„…Dziwni są Żydzi niemieccy. Biją ich, gardzą nimi, a oni wciąż chcą widzieć w Niemcach naród poetów i filozofów. W 1942 r. przybyli do ghetta Żydzi z Niemiec. Odebrano im prawie wszystko dopiero na granicy polsko- niemieckiej lub w Warszawie. Chodziło o to ażeby w kraju sądzili, iż się Żydów humanitarnie wysiedla, a nie okrada.

Jedna z tych Żydówek mówi o Hitlerze, „Unser Fuhrer” („nasz Fuhrer”) i zapewnia z dumą, że „Niemcy są niezwyciężeni” . Rację miał mój przyjaciel gdy mówił, że ”Niemcy to beznadziejna i nieodwzajemniona miłość Żydów.” (L. Hirszfeld, „Historia jednego życia”, Warszawa 1957 r, str.290-291).

Tenże sam, L. Hirszfeld już wcześniej, „popełnił niewybaczalną zbrodnię” : 27 pażdziernika 1947 r. napisał do Jerzego Borejszy ( chaz. nazwisko Beniamin Goldberg – https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Borejsza), w którym podkreślił, że :

„…nacjonaliści żydowscy (czyli „syjoniści” – JK) nienawidzą Polaków więcej niż Niemców” i, że „ świadomie lub nieświadomie idą w kierunku proniemieckim tak, jak to zresztą przewidziałem w mojej książce(…) Jeśli nie podkreślałem tych spraw publicznie, to dlatego tylko, by Żydom nie szkodzić i nie pogłębiać przepaści, którą kopie nacjonalizm żydowski pomiędzy Żydami i Polakami…”.

Tak wyglądał w dużym skrócie „opór” Chazarów przeciw niemieckiej nawale w obliczu walącego się państwa polskiego : jak zawsze w historii wybrali współpracę z najeźdźcą – licznymi przykładami ilustruje ten fakt wybitny chazarski historyk. Herman Graetz. Zrobili to, co zawsze – merdając ogonami przed silnym wrogiem , podporządkowali się jego rozkazom.

Ponieważ w ”Koronie” udało im się ukryć przed światową i w dużym stopniu przed polską opinią publiczną fakt istnienia chazarskiego faszyzmu (dziś przecież… niby „kryminalizowanego” przepisami prawnymi . tzn…. zabronionego gojom), kooperacji chazarskich faszystów z niemieckimi i włoskimi oraz ciężką zbrodnię zdrady państwa (za którą wszystkie strony paliły w łeb 10 gr. ołowiu) polskiego, to udało się im uniknąć kary i napiętnowania po wojnie.

O dziwo los ten spotkał jedynie „naród niepokorny”- Polskę.

Mało tego: międzynarodowe loże, zbrojące i pchające Hitlera i Stalina do światowej wojny, planujące zastąpienie imperium brytyjskiego nowym tworem politycznym i jeszcze dalej posuniętą globalizację niż brytyjska, uratowały Chazarię od losu Amalekitów i Filistynów czyli wymazania tych ludów z grona żyjących narodów.

Udało im się, gdyż mają jeszcze do odegrania rolę zapalnika w nadchodzącej nowej wojnie, „kończącej wszystkie wojny”.

Ale fakt niepośledniego szczęścia naszych zaciętych wrogów nie może przesłonić nam jedynej prawdy: zarówno w „Koronie” jak i na „Kresach” chazarstwo popełniało w II w.św. masę zbrodni.

Mówiąc o słusznie nam należnym „odszkodowaniach wojennych od Niemców” , powinniśmy także wystawić rachunek stronie chazarskiej. Mam dziwne przeczucie, że będzie on niewiele niższy niż rachunek dla Niemców.

Ponieważ w „Koronie” Chazarzy byli zajęci przyuczaniem się do administrowania własnym państewkiem ( tak przynajmniej myśleli), mającym powstać z ziemi polskiej, własnym przetrwaniem ( Niemcy nie byli do końca zdecydowani jak rozegrać „kartę żydowską” i Chazarów nie pieścili) nie mieli dość sił, by zajmować się Polakami w większym stopniu niż w okupacyjnej zonie sowieckiej.

Dla odmiany w zonie sowieckiej zdradzieckie Chazarstwo wystąpiło od razu jako najważniejsze, antypolskie narzędzie w ręku NKWD. Powiedzmy sobie szczerze: NKWD nigdy by nie eksterminowało aż tylu Polaków gdyby nie chazarskie donosy i czynne współdziałanie Chazarów.

Nikomu się nie uda- ani prezydentowi RP, premierowi -„eksperymentatorowi”, ani ministrom „suwerennego” rządu RP, ani obrzydliwym śmieciom dziennikarskim, – zatrzeć ogromu zbrodni chazarskiej.

W następnym odcinku przypomnimy los „biednych Chazarów” i Polaków w zonie sowieckiej. Zobaczymy czy w obliczu ludobójstwa Polaków był powód do ratowania Chazarów?

Zobaczymy czy pomimo perfidnej postawy obywatelskiej, Polacy ich mordowali ? – i takie głosy daję się dziś słyszeć z ust najwyższych przywódców. A jeśli to czynili, to co było powodem? Jak się Chazarzy odpłacili Polakom za ratunek?

Janusz Kowalczyk


Read the full article – wolna-polska.pl

Świat

Jedyne żydowskie getto na Bliskim Wschodzie. Gilad Atzmon

a-20

Strona główna &gt Świat &gt Jedyne żydowskie getto na Bliskim Wschodzie. Gilad Atzmon Jedyne żydowskie getto na Bliskim Wschodzie. Gilad Atzmon a303 Świat 0

Al-Jazeera poinformowała wczoraj, izraelski parlament uchwalił prawo pozwalające ministrowi spraw wewnętrznych odebrać prawo rezydencji każdemu Palestyńczykowi w Jerozolimie z powodu „naruszenia lojalności” do Izraela.

Zgodnie z nim, minister spraw wewnętrznych Izraela, Aryeh Deri, przywódca ultraorto-doksyjnej partii politycznej Shas i skazany przestępca [convicted criminal] , ma prawo unieważnić dokumenty pobytowe każdego Palestyńczyka, którego uważa za „zagrożenie”.

Nie trzeba być geniuszem by pojąć, że to prawo ma charakter rasowy: odnosi się tylko do nie-Żydów. Ten rodzaj prawa wynika z tego, że Izrael określa się jako „państwo żydowskie” i działa jako tyraniczny żydowski shtetl, w którym Palestyńczycy są Goyim du jour – każdego dnia konfrontuje się ich najbardziej skrajnymi formami żydowskiej wyjątkowości (wybraństwo).

Hanan Ashrawi, wysokiego szczebla członek Organizacji Wyzwolenia Palestyny (PLO), to prawo nazwała „skrajnie rasistowskim kawałkiem legislacji. Poprzez nieetyczne pozbawianie pobytu Palestyńczyków w Jerozolimie i pozbawiania prawa tych Palestyńczyków na pozo-stanie w ich własnym mieście, izraelski rząd działa z naruszeniem prawa międzynarodowego i narusza międzynarodowe prawa człowieka i prawa humanitarne”.

Aljazeera zwraca uwagę, że „pomimo roszczeń Izraela iż okupowana Jerozolima wschodnia jest częścią ‚wiecznej, niepodzielnej’ stolicy, Palestyńczycy tam urodzeni i mieszkający nie posiadają izraelskiego obywatelstwa, odwrotnie do ich izraelskich odpowiedników”. Najwyraźniej „niepodzielność’ Jerozolimy odnosi się jedynie do członków jednego plemienia i ziemi którą udaje się im grabić siłą.

Palestyńczykom w Jerozolimie przyznaje się karty „stałego pobytu” i czasowe jordańskie paszporty, ważne tylko jako dokumenty podróżnicze. To czyni ich bezpaństwowcami, zawieszonymi w prawnej próżni – nie są ani obywatelami Izraela, ani Jordanii, ani Palestyny.

Syjonizm poprzysiągł poprawić los Żydów z diaspory poprzez „powrót do domu”. Obiecał „nowych Hebrajczyków” uczynić „ludźmi jak wszyscy inni ludzie”. Projekt był całkowitą porażką. Izrael jest ogromnym rasistowskim gettem. To kraj jak żaden inny. Udało mu się wzmocnić wszystkie symptomy syjonizmu, który miał je wyeliminować.

Gilad Atzmon — gilad.co.uk March 9, 2018

Tłum. Ola Gordon

The Only Jewish Ghetto in the Middle East

http://www.thetruthseeker.co.uk/?p=166993


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Prof. Jacek Bartyzel o emigracji pomarcowej: jedyna, która w sercu unosiła nienawiść do Polski

a1-2

Strona główna &gt Polska &gt Prof. Jacek Bartyzel o emigracji pomarcowej: jedyna, która w sercu unosiła nienawiść do Polski Prof. Jacek Bartyzel o emigracji pomarcowej: jedyna, która w sercu unosiła nienawiść do Polski a303 Polska 0

Za „niedorzeczne i niegodziwe” prof. Jacek Bartyzel uznał włączanie tzw. emigracji pomarcowej ’68 w cały ciąg – niemal dwustuletniej – emigracji. Jak zauważył, była to jedyna emigracja, która mogła liczyć na profity, a wyjeżdżając z kraju „unosiła w swoich sercach nienawiść do Polski”.

Prof. Jacek Bartyzel na swoim profilu na Facebooku włączył się w debatę na temat wydarzeń z Marca’68 i następującej potem emigracji. Zdaniem naukowca „niedorzeczne i niegodziwe zarazem jest włączanie tzw. emigracji pomarcowej ’68 w ponad dwustuletni ciąg emigracji polskich od konfederatów barskich począwszy, po emigrację solidarnościową w stanie wojennym”. Powód? Wszyscy emigranci (poza pomarcowymi) choć na swój sposób na swoją dolę zasłużyli (np. nieroztropne porywy, błędy i zaniedbania), to jednak „bez wątpienia unosili w swoich sercach na drogach wygnania miłość do Polski i ostatnią rzeczą, którą pragnęliby czynić, byłoby świadome szkodzenie jej”. Zgoła inne uczucia do ojczyzny towarzyszyły osobom opuszczającym Polskę po marcu’68. Zdaniem prof. Bartyzela była to pierwsza i jedyna emigracja, „która udając się za granicę (bo przecież nie uchodząc, tylko z własnej woli, skwapliwie korzystając z oferty, z paszportami), unosiła w swoich sercach nienawiść do Polski. Nie do komunizmu, nie do tych, którzy Polskę zniewolili, ale po prostu i tylko do Polski i Polaków. I tę nienawiść potem rozlewała po świecie i rozlewa (albo ich dzieci i wnuki) dotąd i coraz silniej” – napisał. Zdaniem prof. Bartyzela, zarówno emigracje poprzednie, jak i późniejsza „dotykały ludzi, którym za ich działalność na rzecz Polski groziła śmierć albo więzienie czy zsyłka lub przynajmniej szykany i nieustanna inwigilacja”. Historyk podkreślił, że emigracja pomarcowa w głównej mierze (ale niewyłącznie) składała się „z tych, którzy albo sami, albo ich ojcowie, matki, bracia, siostry i kuzyni, byli wcześniej w komunistycznym aparacie przemocy, zabijając, torturując i skazując w justizmordach, albo w aparacie indoktrynacji, mordującej dusze, a dopiero niedługo przed wyjazdem zaczęli odgrywać role opozycjonistów i krytyków systemu, na ogół zresztą z pozycji prawdziwego socjalizmu”. Jak dodał, ci, którzy nie mieli nic złego na sumieniu wyjeżdżali zazwyczaj dlatego, że towarzyszyli współmałżonkom o nieczystych sumieniach w obawie przed pogromami, które miały nastąpić, ale przecież nie miały miejsca, a „nawet tzw. nagonka antysemicka została jak nożem ucięta po kilkunastu tygodniach”. Na koniec prof. Bartyzel zaznaczył, iż emigracje wcześniejsze często oznaczały często „poniewierkę, nędzę, głód, śmierć w zapomnieniu i pochówek w zbiorowej mogile”. Zgoła inaczej wyglądały losy emigracji pomarcowej, która mogła liczyć na system zabezpieczeń, „życie w dobrobycie, wręcz komforcie, jakiego nie mieli w kraju nawet ci, którym przysługiwały talony do sklepów za żółtymi firankami”. Ponadto elita umysłowa mogła zaś liczyć na „ścieżki kariery naukowej i międzynarodowej sławy”. „Któż pamiętałby dziś o tow. mjr. Baumanie, gdyby nie spotkało go takie prześladowanie”? – zapytał prof. Jacek Bartyzel.

Źródło: Facebook/Jacek Bartyzel
MA

Za: http://kin-rchristusrex.blogspot.com/2018/03/prof-jacek-bartyzel-o-emigracji.html#more

Data publikacji: 8.03.2018

emigracja marcowaPolska syjonizmżydzi
Read the full article – wolna-polska.pl

Świat

Aleksander Zinowiew: Zniszczenie Rosji Metodą „Szczurzego Króla”

07-sk

Strona główna &gt Świat &gt Aleksander Zinowiew: Zniszczenie Rosji Metodą „Szczurzego Króla” Aleksander Zinowiew: Zniszczenie Rosji Metodą „Szczurzego Króla” bezmetki Świat 4

Tekst nader aktualny, opublikowany po raz pierwszy w 2009 roku, po śmierci autora, Aleksandra Zinowiewa.

„Rosyjski filozof, pisarz, socjolog, publicysta. Pochodzący z biednej chłopskiej rodziny, uczestnik wojny, Aleksander Zinowiew w 1950-tych i 1960-tych latach był jednym z symboli odrodzenia myśli filozoficznej w ZSRR. Po publikacji na Zachodzie satyrycznej książki „Ziejące wysokości”, która przyniosła autorowi światową sławę, w 1978 roku został wygnany z kraju i pozbawiony radzieckiego obywatelstwa.
Urodził się 29 października 1922 r., w obszarze Kostroma
Zmarł 10 maja 2006 r.(83 lata), Moskwa, Rosja”
Wikipedia

Poniższe opracowanie dedykuję wszystkim tzw.„Wolnościowcom”

szacunkowy stopień trudności tekstu: 4-5 Lorenco

(bezmetki)

Aleksander Zinowiew: Zniszczenie Rosji Metodą „Szczurzego Króla”

W Rosji pojawiła się szczególna sytuacja w rezultacie zastosowania technologii, znanej pod nazwą „szczurzy król”. Zadaniem tej technologii — zniszczyć kluczowe węzły, niewidoczne fundamenty i spoiwa społecznej konstrukcji. Stworzyć atmosferę rozdrobnienia, kiedy każdy sam za siebie i nie ma pojęcia „swój”. Aby to osiągnąć, trzeba złamać moralność. „Wskaźnikiem złamania moralności jest zachowanie, gdy swój zdradza swego”.

Istotę tej technologii bardzo łatwo zrozumieć na przykładzie szczurów. Zwierzęta te przede wszystkim znane są ze swoich niewiarygodnych umiejętności przeżycia. Podstawą takiej witalności jest ich spójność społeczna. Szczury są zwierzętami niezwykle uspołecznionymi. Pomagają sobie nawzajem, bronią jeżeli jest taka możliwość, zabierają ze sobą rannych. Szczury czują się jednym organizmem i zachowują się jak jeden organizm. Szybko wymieniają między sobą informacje, szybko uprzedzają się o niebezpieczeństwie, przekazują sobie umiejętności obronne. W takim zachowaniu nie ma indywidualnych korzyści. Mechanizm ochronny ma charakter moralny.

Szczurzy król PL (youtube)*1.
cytat z filmu:
„W ogromnym podziemnym labiryncie tuneli komunikacyjnych „szarzy” stworzyli swoją cywilizację. Wysoko zorganizowane społeczeństwo ze swoimi prawami, porządkiem i hierarchią. Dla obcych nie ma tu miejsca. Walka o przetrwanie sprawia, że te zwierzęta stale się doskonalą. Badacze podziemi zwracają uwagę na unikatowe właściwości tej społeczności. To niepojęte, że wieści o obszarach niebezpiecznych, nowych truciznach, pułapkach, podtopieniach i innych zagrożeniach są im znane w całym mieście. Czasami takie wiadomości sprawiają, że migruje całe szczurze miasto.”

Jeden z najefektywniejszych sposobów walki ze szczurami oparty jest na zniszczeniu ich obrony. Opiera się on na niszczeniu ich moralności. Nie da się złamać moralności zbiorowej. Można złamać jednostkę, ale i to nie od razu. Trzeba to robić stopniowo. Aby tego dokonać, trzeba stworzyć środowisko, w którym kluczową rolę odgrywa racjonalna logika. Przede wszystkim, zmusić do wykonania pierwszego kroku, w działaniu, które jest absolutnym tabu.

Odbywa się to w następujący sposób. Bierze się największego i najsilniejszego szczura, długo morzy głodem, a potem wrzuca się do jego klatki martwego szczura. Po namyśle pożera on swojego martwego kolegę. Racjonalna logika podpowiada: to już nie współtowarzysz, to jest pożywienie. Jemu jest wszystko jedno, a ja muszę przeżyć. Więc, można jeść.

Następnym razem poprzeczkę amoralności podnosi się wyżej. Do klatki wrzuca się ledwie żywe zwierzę. Nowe „pożywienie” chociaż prawie martwe, jednak nadal żyje. I znowu racjonalna logika podpowiada rozwiązanie. On i tak umrze, a ja muszę żyć. I szczur znowu zjada swojego pobratymca, teraz praktycznie żywego.

Trzeci raz do klatki wrzucane jest żywe i zdrowe „jedzenie” – słabszy szczur. U silnego szczura znowu włącza się algorytm racjonalnej logiki. Jest mi już wszystko jedno, mówi do siebie. Jaki jest sens, jeśli oboje zginiemy? Niech przeżyje najsilniejszy. I najsilniejszy pozostaje przy życiu. Zwróćcie uwagę, że szczur przy podejmowaniu decyzji za każdym razem potrzebował mniej czasu. Przy czym poziom amoralności każdego nowego pożerania był coraz wyższy. Po pewnym czasie szczur w ogóle przestawał myśleć. Odnosił się do swoich pobratymców jak do pożywienia. Natychmiast po wrzuceniu nowego szczura do klatki, rzucał się na niego i pożerał. Od chwili kiedy przestał myśleć w kategoriach, pożreć czy nie, jego moralność została złamana. Następnie wypuszczono go do społeczności, z której wcześniej go zabrano. Był to już zupełnie inny szczur. Była to istota bez żadnych oznak moralności. W swoim postępowaniu kierował się tylko logiką egoizmu. Ale jego otoczenie nie wiedziało o tym. Traktowali go jako swojego i całkowicie ufali.

Szczur-kannibal szybko zdecydował, że najbardziej optymalnym wariantem jest skryta napaść i pożarcie i robił to w tajemnicy przed społecznością. Pod jakimś pretekstem szczur wabił swoją ofiarę w zaciszne miejsce i tam ją pożerał.

Kiedy w szczurzej społeczności nie było już wątpliwości, że wśród nich znalazł się wilk w owczej skórze, szczury wynosiły się z tego miejsca. Przy czym, przenosiły się w stu przypadkach na sto. Zwierzęta jakby bały się otruć fluidami przetransformowanego szczura. Bały się stać takimi jak on. Instynktownie czuły, że jeżeli ich świadomość wchłonie nowe oprogramowanie, powstanie wtedy społeczność bez hamulców, społeczność zdrajców, społeczność konsumentów. Atmosfera amoralności niszczy mechanizm ochrony społecznej i wtedy zginą wszyscy.

Nasuwa się pytanie: dlaczego szczurza społeczność uciekła, dlaczego nie zniszczyła „króla”? W takim zachowaniu istnieje głęboki sens. Zbiorowa inteligencja, którą w tym przypadku można uważać za instynkt, wykalkulowała, że w likwidacji mogą wziąć udział tylko najsilniejsze osobniki, elita społeczności. Kto wie, co się z nimi stanie gdy wpiją się zębami w żywe ciało niemoralnego współbratymca. Czy nie zarażą się jego niegodziwością? Nawet szczury nie chcą żyć w społeczeństwie zbudowanym na ciągłych wojnach ze sobą, rozdzierających ich jedność. Szczury są w tym mądrzejsze od ludzi. Słusznie obawiając się, że racjonalna logika egoizmu zarazi szczurzą elitę, idą w inne miejsce.

cytat z filmu:
„Szczury mają różne ograniczenia w społeczności, które nakładają się na siebie tworząc neurony, tzn. tworzą one jeden ogromny mózg. Ogólnie rzecz biorąc, te cząstki oddzielnej wiedzy, tworzą razem jednolitą strukturę. To znaczy, że problemy które stoją przed całą populacją, rozwiązuje nie jedno indywiduum a kolektywny mózg. Na niedostępnych dla człowieka częstotliwościach, myśli wszystkich zwierząt łączą się w jeden superkomputer gdzie każdy oddzielny szczur jest malutkim neuronem, mikroprocesorem.”

Jeżeli puścić wodze fantazji i wyobrazić sobie, że społeczność nie opuściła swojego niemoralnego współtowarzysza i dalej z nim przebywa, łatwo założyć, że zarazi on elitę swoją racjonalną logiką. (—). Zamiast jednego «szczurzego króla» pojawi się cała kasta podobnych „mutantów”,która pozbawiona zasad szybko pokona tradycyjną elitę. Idąc dalej, owi mutanci znaleźli by sposób nadania nowemu porządkowi – status sprawiedliwości i prawomocności. Jeżeli całkiem popuścić wodze fantazji, to logika doprowadzi nas do powstania demokratycznego społeczeństwa. Członkowie nowego społeczeństwa sami wybieraliby sobie tych, którzy się będą nimi żywić.

Szczury ratując się od takiej transformacji poświęciły swoją wolność, w ludzkim rozumieniu. Mimo braku odpowiednika potęgi ludzkiego intelektu. Sczury kierują się instynktem. Instynkt definiuje główną wartość ich społeczeństwa, a nie – pożywienie, i nie życie pojedynczego szczura, lecz moralność. To jest fundament, na którym zbudowana jest każda struktura społeczna. Dla jej integralności opuszczają źródło zarazy. Zachowują fundament, szczury chronią swoją jednolitość społeczną z tradycyjną skalą wartości i w celu zachowania swojego gatunku.

W społeczeństwie ludzkim, nie ma takiego instynktu. Mimo że również oparte jest ono na moralności. Jeżeli zniszczyć ten fundament, to cała konstrukcja szybko przekształca się w górę śmieci, ścierającą się w proch, to znaczy do stanu, gdzie drobniej, już się nie da. Zetrzeć na proch – znaczy odciąć od korzeni, tradycji, sposobu życia a przede wszystkim, zniszczyć moralny fundament. Dla społeczeństwa ostatnim stadium rozproszenia staje się chwila, w której przekształca się ono w nie związaną ze sobą grupę indywiduów. Powstaje zatomizowana zbiorowość, ludzki proch, materiał budowlany dla NOWEGO PORZĄDKU ŚWIATA.

Zechciejcie zrozumieć obraz procesów zachodzących na poziomie globalnym? Spojrzyjcie na stół, za którym siedzicie. Stoją na nim różne przedmioty z różnych materiałów. Każdy przedmiot to wizualny symbol danego narodu. Przedmioty są oryginalne i nie pasujące do siebie. Dopóki one one całe, nie da się stworzyć z nich czegoś jednolitego. Ale jeżeli je wszystkie, ceramiczną popielniczkę, plastik i papier zetrzeć na pył i zmieszać, wyjdzie jednorodna masa. Potem tę papkowatą masę bierzemy pod prasę i pod wpływem nacisku tworzymy coś nowego. To może być cokolwiek, dowolna forma, cech której, trudno jest sobie nawet wyobrazić.

Zastosowanie strategii „szczurzego króla” wobec rozwiniętej cywilizacji, powoduje jej dezintegrację i rozpad, ponieważ nie jest w stanie przetrwać bez kapitału społecznego opierającego się głównie na zaufaniu. Dlatego cały atak koncentruje się na zniszczeniu moralności. Wszelkimi sposobami wypala się pojęcie swój. Konsumpcyjne społeczeństwo uczy: swoich w naturze nie ma. Wszyscy są obcy, wszyscy to potencjalne pożywienie. Najbardziej optymalne pożywienie to to, które znajduje się obok i uważane jest za swoich bliskich, nie podejrzewających, że w rzeczywistości mają do czynienia ze „szczurzym królem”. Oni ci wierzą, a ty ich pożerasz. Takich „szczurzych królów” we współczesnym społeczeństwie jest coraz więcej. To są najgorsze drapieżniki. One łączą się w grupy, traktując rodaków jak bydło (żywność). Odkrywając „prawdę”, że swoje szczęście można zbudować na cudzym nieszczęściu, zaczynają działać otwarcie „pożerając” swój naród. Potem zaczynają zdawać sobie sprawę, że że najlepszym rozwiązaniem, jest pożeranie pod zasłoną pięknych wyniosłych słów.

Z ekranów wylewają się potoki obietnic i górnolotnych słów o wolności i równości. Początkowo „królowie” nie chcieli spełniać obietnic. To był dla nich tylko środek do wabienia „pożywienia”. Rywalizowali o kluczowe elementy społeczeństwa, żeby za zasłoną pięknych słów pożerać swoich. Z każdym rokiem możnieli, coraz silniejsi, coraz bardziej przebiegli i niebezpieczni. Największym zagrożeniem jest dla nas, że z zewnątrz oni nie różnią się wcale od zdrowych członków społeczeństwa. Nauczyli się tak maskować, że wyglądają nawet lepiej od swoich uczciwych współtowarzyszy. Ale jeśli nie słuchać ich słów a spojrzeć na sytuację, nietrudno dostrzec naturę tych istot. Cała potęga ich umysłu i woli skupiona jest w wąskim egoistycznym sektorze. Zapomnieli, jak myśleć w kategoriach społeczeństwa i państwa, myślą tylko o sobie i swoim potomstwie. Żywią się swoimi współtowarzyszami dokładnie tak samo, jak ów szczurojad. Jest ich wielu, są niezwykle plenni a ich liczba stale rośnie. Podzielili się na małych i dużych, dzieląc kraje na tereny łowieckie, miejsca polowań i żerowania.

Drobne „szczury”, działają w sektorze kryminalnym, rozumują tak – leży pijany, w kieszeni ma pieniądze. Wszyscy jedno kto to weźmie. Jeśli tak, to dlaczego nie ja? I brał po cichu. Potem brał od półpijanego. Wyjaśnienie było inne: on i tak przepije pieniądze, a ja te pieniądze potrzebuję na słuszne sprawy. A potem wpadł na pomysł: skoro brakuje wszystkim pieniędzy, wszyscy marnie żyją, to niech przeżyje najsilniejszy. Następnie wypatrywał ofiary, bił po głowie i grabił. W przypadku braku integrującej moralności, przeciwko takiej logice – nie ma sensu oponować.

W biznesie logika najpierw doprowadziła do myśli, że człowieka można zwolnić, wyrzucić na ulicę. Myśl jest jasna: jeżeli nie wyrzucę to zbankrutuję, w sumie on i tak znajdzie się na ulicy a ja mogę razem z nim. Więc lepiej beze mnie. I zwalniał.

Drugi etap: niech pracuje, ale wypłaty nie dostanie. Inaczej zbankrutuję i wszyscy znajdą się na ulicy. Niech choć firma przetrwa. I zaczynało się świadome zwlekanie z wypłatami.

Trzeci etap: na przykład, przedsiębiorca świadomie zaczynał robić szkodliwą dla zdrowia produkcję. Jeżeli będę myślał o losie nieznajomych ludzi, zbankrutuję. Niech sami o siebie dbają. Dla niego współtowarzysze byli niczym innym jak ciepłym żywym mięsem, które samo pcha się do ust. Podobnie uzasadniali to politycy. Pierwsze rozłożenie (destrukcja), zjadanie trupa, co jest oczywiste, że wykonanie tego jest nierealne. Logika: jeśli nie będziesz obiecywał gruszek na wierzbie, to cię nie wybiorą. Wybiorą kogoś innego, kto obiecuje, gorszego od ciebie. Ponieważ w każdym przypadku społeczeństwo będzie oszukane, to w pierwszym przypadku, lepiej nie być durniem, a w drugim wśród wybranych – więc niech to będzie drugi wariant.

Analogia drugiego etapu destrukcji moralności, pożeranie półżywego współtowarzysza, to handel miejscami w swojej partii. Logika zrozumiała, na wybory potrzebne są pieniądze. Jeżeli zrobię z siebie „gimnazjalistkę”, pieniądze wezmą konkurenci. W sumie wszystko jedno kto weźmie pieniądze, w każdym przypadku będzie wybrany. I tak to jest nieuniknione, więc lepiej wezmę ja, niż ktoś inny.

Trzeci etap, pożeranie żywego i zdrowego współtowarzysza, – lobbying ustawodawczy szkodzący społeczeństwu. Logika ta sama. Jeżeli odmówisz brania udziału w grabieży społeczeństwa, ograbią je inni. Kanibalistyczne prawo nadal będzie forsowane, co za różnica kto to zrobi. Lepiej niech to będę ja.
Dziś polityczny sektor publiczny to banda „szczurów” ostatniego poziomu demoralizacji. Nie ma dla nich nic świętego, nic osobistego, tylko biznes. I ten proces nie może się zatrzymać. On będzie się rozprzestrzeniać, przyporządkowany racjonalnej logice.
Funkcjonariuszom państwowym również z pomocą racjonalnej logiki stopniowo złamano moralność. Na początku wielu nieśmiało oponowało, gdy im proponowali pieniądze. Radzieckie regulacje, jakże one podłe by nie były, jeszcze funkcjonowały. Potem łapówkę nazwano innym słowem, co zdjęło odruch na słowo „łapówka” – i proces ruszył.
Łapówek teraz już nikt nie brał. Teraz „odcinali”, „zanosili” i „piłowali”. To już nie byli złodzieje, a szacowni członkowie społeczeństwa, wykorzystujący „okno możliwości”.

Stało się najstraszniejsze — milcząco i stopniowo społeczeństwo to zalegalizowało. Człowiek mógł handlować swoim honorem. Społeczeństwo powierzało mu wspólną kasę, a on za łapówkę rozdawał ją rabusiom. Porządna kobieta odrzuci ofertę aby za pieniądze wejść w relacje seksualne. Urzędnicy społeczeństwa konsumpcyjnego, kupczący dobrem publicznym, spadli poniżej kobiety, sprzedającej ciało. Ta, choć swoim handluje, a oni cudzym. W sumie to się nazywa „biznesowe podejście do życia”.

Stała się rzecz straszna, człowiek zaczął handlować swoją czcią, honorem. Na pewnym etapie doszło do tego, że zaproponowano aby oficjalnie to uznać: Po prostu zaproponowano, aby zalegalizować korupcję i defraudację środków publicznych, a wraz z nimi prostytucję. Przecież wszyscy wiedzą, co to jest! W tym czasie legalizację wszystkich tych trzech wad odrzucono, ale proces rozkładu toczy się dalej.

W pewnym momencie doszło do tego, że zaproponowano oficjalnie przyznać, że w sektorze administracyjnym ukształtował się rynek z własnymi zasadami i cennikiem. A skoro tak, to dlaczego by go nie zalegalizować? Mówiąc prościej, zaproponowano legalizację sprzeniewierzeń i korupcji, a zatem prostytucję. Mówią, że wszyscy wiedzą, co to jest! Na chwilę obecną legalizacja wszystkich trzech występków została odrzucona, ale proces rozkładu idzie, wszystko się zmienia.
Praktyka pokazuje: powstałe zjawisko, jeśli ma ono korzenie w społeczeństwie to nic nie może mu się oprzeć, więc kiedyś dojdzie do legalizacji. W przewidywalnej perspektywie, jeśli nic nie przeszkodzi trwającym procesom, zobaczymy to, czego dziś nie możemy sobie wyobrazić. Wszystko będzie na sprzedaż i do kupienia. A to co nie będzie mogło być sprzedane – zniknie. Na przykład, sumienie, bo ono w momencie sprzedaży wyparowuje.

„Szczurzy królowie”, wpuszczeni do społeczeństwa, przekraczają wszelkie pojęcia. Pojmują swój naród jako pożywienie. Pożywienie im zasmakowało, więc teraz już sami przejmują inicjatywę. Apetyty rosną, technika coraz doskonalsza, „szczury” zaczynają się grupować a między nimi zaczyna się konkurencja. Żeby było jasne, członkowie tych grup nie uważają konkurentów za swoich wspólników. Swoich (u konkurencji) z zasady, być nie może. To partnerzy, którzy pomagając sobie wzajemnie pożerać współtowarzyszy-ofiary. Jak tylko partner słabnie, to pożerają go byli partnerzy. Nie, nawet nie byli. Pożerani i pożerający kontynuują bycie partnerami. Zaczęła się nawet rodzić nowa moralność, typu, nie ma się za co obrażać, sam jesteś sobie winny, że osłabłeś, ja tylko skorzystałem z okazji. Nie bierz niczego do siebie, to tylko biznes! Nowe warunki rodzą nową logikę. Partnerstwo sprowadza się do pożerania słabego, kimkolwiek by ten słaby nie był, chociażby rodzonym bratem.
W odróżnieniu, „Szczury” pozostawały całe życie partnerami, aż do samej śmierci.

Naszkicowany obraz jest tylko bladym odbiciem obecnych obyczajów. Jak długo ludzie przyjmować będą za dobrą monetę słowa o wolności, szczęściu i równości, dopóki będzie się „pracować” elektoratem, chodzić na wybory, tak długo sami sobie nie będą w stanie uświadomić sobie, że stworzony system, płodzi „szczurzych królów”. Jedni ludzie dzisiaj pożerają drugich. Jeżeli jedne „szczury” lśnią od tłuszczu, znaczy, że ktoś stracił życie. Wydaje się tylko, że słabe rozstały się ze swoimi portfelami. Nie, te procesy prowadzą do śmierci fizycznej najsłabszych członków społeczeństwa. Łatwo się o tym przekonać widząc dynamikę śmierci i liczby urodzeń. Wymierają pod wpływem „szczurzych królów”. Nie można winić ludzi za to, że nie mogą ukrócić korupcji, zepsucia i braku zasad, zgnębieni swoimi nieszczęściami, problemami osobistymi. Jest zbyt długi łańcuch przyczynowo-skutkowy. Intuicyjnie domyślają się, że ich oszukują, ale nie wiedzą gdzie i jak. (—)

cytat z filmu:
Michaił Reczkin: „Stworzyliśmy cywilizację konsumpcyjną. Od przyrody bierzemy około 96-97 procent, a oddajemy jej wszystkiego prawie nic. A ponieważ cała natura jest rozumna, może podjąć decyzję i wybrać, jeśli odwrócimy się od niej to ona odwróci się od nas.”

Dobro i zło, czarne i białe. Na przestrzeni wieków ludzkość balansuje między tymi pojęciami. Jeden krok w bok i katastrofa jest nieunikniona. Homo sapiens zostanie zmieniony przez nową cywilizację. A my ludzie ze swoją pewnością siebie nie jesteśmy nawet w stanie przyznać, że szczury posiadają rozum, inteligencję. W swoim życiu one kierują się nie tylko instynktem i sprytem ale również doświadczeniem, umiejętnością porównywania faktów w pamięci a nawet uczuciami.
Rattus sapiens.

——————–

*1. YouTube:


”Szczurzy król” PL
Документальный фильм. Александр Зиновьев. Я все равно останусь твой, родившая меня эпоха…
Film dokumentalny. Aleksander Zinowiew. (Tak czy owak pozostanę twoim,rodząca mnie epoka..)

—————————-

źródło oryginalne:
Александр ЗИНОВЬЕВ: XXI-й век
http://zinoviev-alex.livejournal.com/4169.html
Jun. 19th, 2009

źródło pochodne:
https://treborok.wordpress.com/kanibalizm-w-oparciu-o-technologie-szczurzy-krol/

……………………….

wybór, tłumaczenie i opracowanie: bezmetki
Rozpowszechnianie zawartości przetłumaczonych materiałów: dozwala się wyłącznie na darmowych platformach elektronicznych,ze wskazaniem adresu tekstu źródłowego i nick’a autora tłumaczenia.

aleksander zinowiewmechanizmy społecznej dezintegracjiuniwersalny wydźwięk
Read the full article – wolna-polska.pl