Fala krytyki spadła w czwartek na ojca brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, Stanleya, za to, że poleciał do Grecji mimo pozostającego w mocy rządowego zalecenia, by powstrzymać się od podróży zagranicznych, o ile nie są absolutnie niezbędne.
Stanley Johnson sam zamieścił na Instagramie zdjęcia, gdy w środę – w maseczce ochronnej na twarzy – przyleciał do Aten. Zdjęcie zostało już usunięte.
Grecja otworzyła granice dla przyjeżdżających z wielu krajów, ale z powodu dużej liczby zakażeń w Wielkiej Brytanii bezpośrednie loty z tego kraju nie zostaną wznowione co najmniej do 15 lipca. Jak podał dziennik “Daily Mail”, 79-letni Stanley Johnson dotarł do Aten przez Bułgarię.
Jak powiedział rzecznik greckiego rządu, zakaz bezpośrednich lotów z Wielkiej Brytanii i Szwecji nie oznacza, że osoby z tych krajów nie mogą przybyć do Grecji w inny sposób.
ZOBACZ: Polacy rekordzistami w liczbie wniosków o status osoby osiedlonej w Wielkiej Brytanii
Sam Johnson, który ma na północy Grecji dom wakacyjny, który wynajmuje, wyjaśniał dziennikowi “Daily Mail”, że jego podróż jest niezbędna, bo przyjechał, aby przed rozpoczęciem sezonu sprawdzić, czy jest on dobrze zabezpieczony w związku z epidemią koronawirusa.
Te wyjaśnienia nie przekonują jednak brytyjskiej opozycji, która wskazuje, że to już kolejny przypadek w bliskim otoczeniu premiera jeśli nie złamania, to przynajmniej naciągnięcia ograniczeń wprowadzonych w celu zatrzymania epidemii. Z podróży w czasie blokady tłumaczyli się najpierw minister budownictwa i społeczności lokalnych Robert Jenrick, a później główny doradca Johnsona Dominic Cummings.
zdr/ PAP