imalopolska

najnowsze wiadomości

August 2022

Świat

Wojna w Ukrainie. Zaporoska elektrownia jądrowa. Rosjanie grożą wysadzeniem

000FWLIZXTC73QIC-C429.jpg


Portal Ukraińska prawda, powołując się na informacje ukraińskiego koncernu atomowego Energoatom powiadomiła, że Rosjanie są gotowi do wysadzenia zaminowanej zaporoskiej elektrowni jądrowej w mieście Enerhodar, w obwodzie zaporoskim.

– Jak dobrze wiecie, zaminowaliśmy wszystkie najważniejsze obiekty w elektrowni jądrowej w Zaporożu. I my nie ukrywany tego przed wrogiem. Uprzedziliśmy ich. Wróg wie, że będzie to albo ruska ziemia albo niczyja – powiedział do rosyjskich żołnierzy generał Walerij Wasiljew, dowódca rosyjskich Wojsk Ochrony Radiacyjnej, Chemicznej i Biologicznej Centralnego Okręgu Wojskowego. 

Jesteśmy gotowi na konsekwencje idące za tym krokiem. A Wy, wojownicy – wyzwoleńcy, musicie zrozumieć, że nie mamy innego wyjścia. I jeżeli pojawi się ten najtrudniejszy rozkaz, musimy go wykonać z honorem – dodał.  

Jak podkreśla portal, ukraiński wywiad posiada informacje, że elektrownia została zaminowana przez wojska rosyjskie.  

Koncern Enerhoatom zaapelował także o podjęcie międzynarodowych działań, dzięki którym możliwe będzie oddanie kontroli nad elektrownią Ukrainie. Obecnie elektrownia znajduje się pod kontrolą Rosjan, wciąż pracuje w niej ukraiński personel. 

Petro Kotin, prezes Energoatomu na antenie ukraińskiej telewizji, przypomniał, że od początku wojny apelowano o misję pokojową w elektrowni. 


Source link

Polska

Bartłomiej Kubkowski chce przepłynąć Bałtyk wpław. Ruszył z Kołobrzegu

pyd23n1e34kcfh4bubf8vn1g426stdg1.jpg


Bartłomiej Kubkowski wyruszył z Kołobrzegu, by jako pierwszy człowiek w historii przepłynąć Bałtyk wpław. Do pokonania jest dystans 170 km. Polak będzie płynął przez 60 godzin. “Przyszedł dzień, na który czekałem praktycznie całe życie” – pisał w mediach społecznościowych przed rozpoczęciem wyzwania.

27-letni Bartłomiej “Foka” Kubkowski rozpoczął wyzwanie Ultra Baltic Swin w okolicy molo w Kołobrzegu o godz. 8:00 w poniedziałek. Polak płynie do miasta Kaseberga w Szwecji, które jest oddalone od punktu startowego w linii prostej o 170 km

 

– Cały dystans chcemy pokonać bez snu. Ekipa podaje mi posiłki na specjalnym wysięgniku. Mam przygotowane jedzenie zarówno w formie stałej jak i płynnej – mówił na konferencji prasowej tuż przed startem. 

 

Obok Kubkowskiego płynie łódź nawigacyjna z jego ekipą. Zawodnik ma na sobie piankę. Pierwotnie wyzwanie miało odbyć się w lipcu, jednak warunki pogodowe uniemożliwiły bezpieczne pływanie. 

 

Bartłomiej Kubkowski płynie przez Bałtyk. Nie może dotknąć łodzi 

Aby rekord został uznany zawodnik nie może dotknąć łodzi. Nie może również korzystać z płetw czy łapek pływackich. Wyzwanie jest rejestrowane przez sześć kamer. Zdaniem pływaka największym wyzwaniem mogą być wysokie fale i silne prądy morskie. Temperatura wody w okolicach szwedzkiego wybrzeża wynosi 14-17 stopni. 

 

Oprócz warunków pogodowych Polak obawia się spotkania z rekinem. – Dowiedziałem się, że są cztery rodzaje rekinów w Bałtyku. Rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy mówili, że nie ma ich w Bałtyku, a okazuje się, że są. Wolałbym ich nie spotkać (śmiech) – mówił przed wejściem do wody. 

 

 

Polak swoim wyzwaniem chce zachęcić do zbiórki pieniędzy dla podopiecznych fundacji Cancer Fighters.

 

Do tej pory najdłuższym dystansem pokonanym przez niego była trasa z Helu do Gdańska i z powrotem. Przepłynął 52 km w wodzie o temperaturze 8-10 stopni. 

 

 

W 2017 roku Polak Sebastian Karaś dopłynął z Kołobrzegu na wyspę Bornholm w czasie ok. 28 godzin i 30 minut. Był to pierwszy taki wyczyn w historii. 

 

dsk/polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Sport

90 lat temu odbyły się pierwsze Indywidualne Mistrzostwa Polski na żużlu

e3d43eqbwc6oasu2i4vunvieewhm743h.jpg


Wyścigi motocykli na zamkniętym, owalnym torze z nawierzchnią pokrytą żużlem wywodzą się z Australii. Początkowo nazywano jej dirt track, z czasem przyjęto używaną do dziś nazwę speedway. W lutym 1929 r. na torze Kings Oak Speedway w Wielkiej Brytanii rozegrano pierwsze wyścigi żużlowe. W tym samym roku zainaugurowano brytyjskie mistrzostwa ligi żużlowej(ob. British Elite League).

 

“Pierwszy w Polsce tor żużlowy oddano do użytku 12 października 1930 r. w Mysłowicach na Śląsku. Tego też dnia odbyły się pierwsze w Polsce oficjalne zawody żużlowe” – mówi PAP Tomasz Szczerbicki, historyk motoryzacji i autor publikacji o sporcie motocyklowym.

 

“Impreza, jaką przeprowadził Mysłowicki Klub Motocyklowy, była imponująca. Niezwykła ilość obecnych zawodników o światowej sławie ściągnęła na stadion w Mysłowicach niezliczone tłumy widzów [ok. 15 tys. – przyp. red.]. Organizacja sprężysta. Imprezie sprzyjała również znakomita pogoda, toteż uzyskane wyniki stały na bardzo wysokim poziomie sportowym. Właściwa walka rozegrała się między asami niemieckiego sportu motocyklowego. Z góry trudno było przewidzieć, kto zwycięży, bo zawodnicy ci stoją niemal na równym poziomie. Zwycięstwo nie tylko zależało od sprawności jeźdźców, ale i od odrobiny szczęścia” – czytamy w czasopiśmie “Polonia” z 13 października 1930 r.

 

Popularność nowej dyscypliny sprawiła, że pierwsze mistrzostwa Polski planowano rozegrać już w 1931 r., jednak nie udało się tego zrealizować i po raz pierwszy walczono o ten tytuł w Mysłowicach 7 sierpnia 1932 r. na nieistniejącym dziś “Stadjonie Miasta Mysłowic”, w dzielnicy Słupna.

 

Tego dnia, podczas I Indywidualnych Mistrzostw Polski w Mysłowicach, zawodnicy rywalizowali na dystansie od 4 tys. do 6,4 tys. metrów. Dystans jednego okrążenia wynosił 800 m. Zwycięzcą pierwszych w Polsce mistrzostw żużlowych był Rudolf Breslauer (1911-99). Zawodnik Śląskiego Klubu Motocyklowego Katowice (1927–33) wyróżniał się – jak ocenił Szczerbicki – znakomitą techniką i wyczuciem motocykla. Na brytyjskim Coventry-Eagle o pojemności 350 ccm pokonał rywali jeżdżących motocyklami napędzanymi wyczynowymi silnikami firmy JAP o lepszych osiągach. W Mysłowicach zdobył dwa złote medale w klasie 350 cm3 (dystans 4800 metrów, sześć okrążeni toru) i w klasie ponad 500 cm3 (osiem okrążeń toru, dystans 6,4 tys. m).

 

W latach trzydziestych Breslauer startował na motocyklach różnych marek, m.in. na szwajcarskim Condorze. W latach 1934–39 reprezentował barwy Sosnowieckiego Klubu Motocyklowego. Po zakończeniu wojny startował jako zawodnik Klubu Sportowego “Pogoń” Katowice. Pod koniec lat czterdziestych zmienił nazwisko na “Edward Wrocławski”. W sezonie 1959 r. jako reprezentant Automobilklubu Śląskiego zdobył tytuł Mistrza Polski w wyścigach samochodowych, startując samochodem własnej konstrukcji (SAM)z silnikiem Lancia. Zwycięzca pierwszych polskich żużlowych mistrzostw zmarł 23 lutego 1999 r.

 

Do historii polskiego sportu przeszły także nazwiska następców Breslauera-Wrocławskiego – Alfreda Smoczyka, Mariana Kaisera, Zenona Plecha, Edwarda Jancarza, Jerzego Szczakiela oraz siedmiokrotnego mistrza świata – Tomasza Golloba.

 

Pierwsze powojenne zawody żużlowe w Polsce odbyły się w 29 czerwca 1946 r. w Chorzowie. Sport stał się popularny także w innych miastach: w Bydgoszczy, Gorzowie Grudziądzu, Pile, Warszawie i we Wrocławiu. Pod koniec lat czterdziestych w lidze żużlowej zniesiono podział na klasy według pojemności skokowej silnika. Głównymi dostawcami sprzętu były firmy brytyjski JAP i czechosłowacka JAWA. Na początku lat pięćdziesiątych próbę skonstruowania polskiej “żużlówki” podjęli Tadeusz Fedko i Romuald Iżewski z WSK Rzeszów. Fedko-Iżewski-Stal (FIS) był montowany w niewielkiej liczbie w latach 1955-1959.

 

“Początkowo, aż do końca lat czterdziestych w wyścigach na żużlu zawodnicy startowali na zwykłych motocyklach, które na co dzień były używane do jazdy po ulicach, do wyścigów czy rajdów. Pierwsze motocykle profesjonalnie przygotowane do zawodów żużlowych pojawiły się dopiero na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych” – wyjaśnił Szczerbicki.

 

Zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami Fédération Internationale de Motocyclisme (FIM)- międzynarodowej federacji motocyklowej – minimalna masa współczesnego motocykla wynosi 77 kg. Współczesna “żużlówka” nie posiada skrzyni biegów, hamulców, rozrusznika ani oświetlenia i jest przystosowana wyłącznie do jazdy w lewo i pokonywania łuków ślizgiem kontrolowanym. Rozruch silnika następuje za pomocą motoplatu – magnesu usytuowanego z boku silnika. Wprawiony w ruch motoplat wytwarza prąd, który przez cewkę przekazywany jest do świecy zapłonowej umieszczonej w silniku.

 

Jednocylindrowy, czterosuwowy silnik ma pojemność skokową 500 cm3 i osiąga moc maksymalną ok. 70 KM przy 11 tys. obrotów na minutę. Paliwem jest czysty spirytus metylowy(metanol). Jego zużycie szacuje się na 100 l na 100 km. Prędkość maksymalna na prostych wynosi 100km/h. Pojazd przyspiesza od 0 do 100 km/h w blisko 3 sekundy. Obecnie motocykle żużlowe są produkowane tylko przez dwie firmy z Czech i Włoch.

 

Rozgrywki żużlowe o tytuł Indywidualnego Mistrza Polski odbywają się pod patronatem Polskiego Związku Motorowego. Turniej finałowy poprzedza system eliminacji – cztery ćwierćfinały i dwa półfinały.

 

“Żuzel jest w Polsce bardzo popularny i rozwija się dynamicznie. W miastach, gdzie są stadiony żużlowe, zawodnicy są idolami, cieszą się ogromną popularnością, są rozpoznawalni. Poza rozgrywaną od 1999 r. Speedway Ekstraligą, w której startuje osiem klubów, odbywają się zawody pierwszej i drugiej ligi. Łącznie to 23 kluby. Obecnie w Polsce startuje ok. 300 zawodników” – mówi PAP Grażyna Makowska, zastępca dyrektora Biura Sportu i Turystyki w Polskim Związku Motorowym.

 

90 lat po pierwszych mistrzostwach Polski w żużlu dyscyplina nadal pozostaje popularna, także wśród młodzieży.

 

“Zapleczem szkoleniowym dla klubów jest miniżużel. Popularność dyscypliny ogranicza właściwie tylko pojemność stadionów. Trybuny są zwykle pełne. Na stadionie we Wrocławiu zawody ogląda 12-15 tys. osób. W drugiej lidze na stadiony przychodzi trzy-cztery tysiące kibiców. Podczas imprez żużlowych stadiony są bezpieczne. Tradycyjnie już odwiedzają je całe rodziny z dziećmi” – wyjaśnia Makowska.


Source link

Świat

Wojna w Ukrainie. Ośmiolatek z Czernihowa śpiewał piosenki. Pieniądze przekazał na rzecz armii

8vfjgc4odhnc2m8beue3kx5m4hzu2dw8.png


Ośmiolatek z Czernihowa śpiewał na ulicy ukraińskie piosenki. W ten sposób zebrał blisko 64 000 hrywien (ok. 8 tys. złotych) i przekazał Fundacji Charytatywnej Serhija Prytuli, która organizuje pomoc i odpowiada na pilne potrzeby Obrony Terytorialnej, Sił Zbrojnych Ukrainy, Gwardii Narodowej i innych jednostek wojskowych armii ukraińskiej.

“Śpiewał tak dobrze, że zebrał 64 000 hrywien dla Sił Zbrojnych Ukrainy i przywiózł do kwatery głównej” – poinformowała Fundacja Charytatywna Serhija Prytuli.

“Pieniądze zostały przekazane i chłopiec wspólnie z Prytulą postanowili, że sfinansują naprawę zdobytego rosyjskiego czołgu, który w przyszłości zniszczy okupantów” – dodano.

 

Fundacja zamieściła film, na którym ośmiolatek rozmawia z założycielem fundacji. Prytula nie krył wzruszenia.

 

“My tutaj, jako cały zespół jesteśmy po prostu zasmarkani i we łzach z powodu tego młodego Kozaka” – napisała fundacja.

 

Młodzi Ukraińcy zbierają pieniądze dla armii

To kolejne dziecko, które zebrane przez siebie pieniądze przekazuje na rzecz walczącego ukraińskiego wojska.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Sześciolatka zbiera pieniądze dla wojska grając na flecie

 

W kwietniu informowaliśmy o sześcioletniej Sołomiji Reut, która grając na flecie, zbierała pieniądze dla ukraińskiej armii. Jak poinformowała mama dziewczynki, w ciągu dwóch dni udało się jej zarobić na jedną kamizelkę kuloodporną.

 

Do kieszeni kamizelki dziewczynka włożyła własnoręcznie napisany list, w którym życzy przyszłemu właścicielowi, by powrócił do domu jako zwycięzca. List kończy się słowami “Bardzo ci dziękuję. Sołomija”.

 

ZOBACZ: Ukraina. 8-latek gra w szachy na pieniądze na ulicach Łucka, by pomóc wojsku

 

Kilka tygodni temu pojawiły się także informacje o ośmiolatku, który na ulicach ukraińskiego miasta Łuck gra z przechodniami w szachy na pieniądze. Sawelij Żuwak, bo tak nazywa się chłopiec, pochodzi z Buczy w obwodzie kijowskim i siedzi z szachownicą na centralnej ulicy miasta z kartką, na której napisał: “W szachy grasz – armii pomagasz”. Każdy zostawia tyle pieniędzy, ile może. Wygraną Sawelij przekazuje na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy.

Mistrzyni świata zebrała pieniądze grając w warcaby

Również na potrzeby ukraińskiej armii zebrane pieniądze przekazała dziesięcioletnia Walerija Jeżowa, mistrzyni świata w warcabach. Dziewczynka zebrała 21 tys. hrywien (ok. 2,6 tys. zł) grając z przechodniami. – Chciałam pomóc naszym wojskowym i spytałam mamę, jak mogę to zrobić. Mama zapytała, co potrafię robić najlepiej. Oczywiście – grać w warcaby – mówiła młoda Ukrainka.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Sześciolatka zbiera pieniądze dla wojska grając na flecie

 

Zebrane pieniądze Walerija także przekazała ukraińskiemu aktywiście i wolontariuszowi Serhijowi Prytule, który od początku rosyjskiej inwazji organizuje zbiórki na pomoc dla wojska.

msm/grz/polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Polska

Syreny w remizach. Strażacy minutą ciszy uczcili kolegę, który zginął w wypadku

gixx5vu3r1489ht8ayfxtmmqtbid5jzf.jpg


Trzech strażaków zostało zabranych do szpitala. Jeden z nich zmarł

Strażacy wracający z akcji zderzyli się pod Wrocławiem na trasie S8 z innym samochodem. Jeden ze strażaków zginął. W niedzielę rano w wielu remizach rozległy się syreny, by uczcić jego pamięć.

Do wypadku doszło w sobotę ok. 3:00 w nocy w okolicy Krzyżanowic. Samochód strażacki wracał z akcji gaszenia pożaru zakładu w miejscowości Osła koło Bolesławca. 

 

Na miejsce przyjechały trzy karetki pogotowia ratunkowego. Trzech strażaków zostało zabranych do szpitala. Jeden z nich zmarł.

 

WIDEO: Syreny włączono przed wieloma remizami w całej Polsce

 

 

– Nie doszło do kolizji z innym pojazdem – przekazał rzecznik prasowy komendanta głównego PSP bryg. Karol Kierzkowski.

 

Zdjęcia z wypadku publikujemy dzięki uprzejmości portalu 24wroclaw.pl.

 

Jeden ze strażaków zmarł w szpitalu. Ranne są jeszcze dwie osoby24wroclaw.pl

Jeden ze strażaków zmarł w szpitalu. Ranne są jeszcze dwie osoby

Pożar zakładu produkcji paliw

W miejscowości Osła, koło Bolesławca, na Dolnym Śląsku doszło do pożaru na terenie zakładu produkcji paliw. W pożarze nikt nie ucierpiał, a dym nie zagraża mieszkańcom.

 

Jak informują lokalne media, z nieznanych przyczyn zapłonęły odpady, które znajdowały się na terenie firmy Prodigo.

 

ZOBACZ: Osła. Pożar w zakładzie produkcji paliw. Strażacy walczą z ogniem

 

Ogniem zagrożony jest cały zakład. W akcji bierze udział ponad 30 zastępów straży pożarnej. Płonęła między innymi hałda, na której znajdowało się 10 tys. ton odpadów. 

grz

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Świat

Wypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Możliwe, że ktoś jest uwięziony pod autobusem

000FWB7ZP4GW7C3G-C429.jpg


Po wypadku drogowego na autostradzie A4 w szpitalu w Varażdinie odbyła się konferencja prasowa z udziałem Bożinovicia i szefowej chorwackiej obrony cywilnej Maji Grba-Bujević.

– Informację o wypadku dostaliśmy od polskiego obywatela, który był w autobusie. Na miejsce pojechały wszystkie służby ratunkowe, 16 zespołów ratowniczych, strażacy, policja (…). Na tę chwilę mamy informację, że 11 osób zmarło (na miejscu wypadku – red.). 32 osoby zostały przewiezione do szpitali i jedna z nich zmarła w szpitalu. Z przekazanych informacji wynika, że wielu pasażerów jest poważnie rannych – powiedział Bożinović, cytowany przez portal dziennika “Vecernji List”. Dodał, że pozostaje w kontakcie z władzami Chorwacji i Polski, w tym premierem Mateuszem Morawieckim.

Bożinović potwierdził podawane już wcześniej inforamcje, że autobus jechał spod Warszawy i wiózł pielgrzymów do Medjugorje. Dodał, że przyczyny wypadku są badane. Przekazał też, że “wśród osób zidentyfikowanych jako ofiary śmiertelne i ranni nie było dzieci”.

Według Grba-Bujević 12 osób zmarło w wyniku wypadku, a wszystkie pozostałe osoby znajdujące się w autobusie zostały ranne.

Autobus wciąż jest podnoszony i zawsze może się okazać, że pod spodem uwięziony jest jeszcze ktoś z pasażerów, ale mamy nadzieję, że tak nie jest – dodała Grba-Bujević.

Ranni zostali przewiezieni do szpitali w Zagrzebiu, Varażdinie i Czakovcu.




Source link

Sport

Formuła 1: McLaren zerwał kontrakt z Danielem Ricciardo! Dokąd trafi Australijczyk?

h5stpashfghraw8gfk1gfghj3qiar5f2.jpg


Zespół Formuły 1 McLaren oficjalnie potwierdził, że po tegorocznym sezonie zakończy – mimo ważnego jeszcze przez rok kontraktu – współpracę z Danielem Ricciardo. Następcą Australijczyka w teamie z Woking ma być jego 21-letni rodak Oscar Piastri.

Nieoficjalnie wiadomo, że menedżer Ricciardo już negocjuje warunki finansowe jego odejścia z McLarena, które – jak się można spodziewać – będą rekordowo wysokie. Australijczyk bowiem nie kryje, że nie planuje jeszcze sportowej emerytury i nadal chce się ścigać w F1.

 

ZOBACZ TAKŻE: Formuła 1: Alpine ogłosiło, że Oscar Piastri będzie kierowcą zespołu w sezonie 2023. Ten zaprzecza

 

Jeżeli jednak 33-letni Ricciardo rozstanie się z dotychczasowym pracodawcą, bezrobocie mu nie grozi. W środowisku F1 coraz głośniej jest o tym, że być może zastąpi Hiszpana Fernando Alonso w ekipie Alpine. Dwukrotny mistrz świata kilka tygodni temu ujawnił, że po sezonie pożegna się z francuskim zespołem i przejdzie do Aston Martina, gdzie zastąpi kończącego karierę czterokrotnego mistrza świata Sebastiana Vettela.

 

Nadal nie wiadomo, jakie będą losy Piastriego, który – jak twierdzi McLaren – będzie kierowcą w tym zespole. Po informacji o odejściu Alonso, Alpine ujawniło, że zastąpi go właśnie… Piastri. W kilka godzin później kierowca jednak kategorycznie to zdementował.

 

Francuski team twierdził, że młody Australijczyk musi pozostać w zespole, gdyż ma kontrakt do 2023. Ostatecznie sprawa trafiła do komisji FIA ds. sporów kontraktowych. Tam ustalono, że 21-latek ma ważną umowę z Alpine rzeczywiście tylko na sezon 2022, bez opcji przedłużenia o kolejny rok. W tej sytuacji drogę do McLarena ma teoretycznie otwartą.

 

A Ricciardo może chyba jednak spać spokojnie. Kolejna plotka, jaka krąży w świecie F1, łączy go z teamem Haas, w którym miejsce może stracić Mick Schumacher. Syn siedmiokrotnego mistrza świata Michaela, wspierany przez Ferrari, nie spełnia oczekiwań amerykańskiego właściciela zespołu – w klasyfikacji generalnej jest na odległej 15. pozycji, mając w dorobku tylko 12 punktów.

 

Kierowcy F1 aktualnie przebywają na urlopach. Do rywalizacji wrócą 28 sierpnia, gdy zostanie rozegrany wyścig o Grand Prix Belgii. Liderem mistrzostw świata jest broniący tytułu Holender Max Verstappen z Red Bulla – 258 pkt. Ricciardo jest 12. z dorobkiem 19 pkt.

MS, PAP

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.


Source link

Polska

Dolnośląskie. Wypadek wozu strażackiego. Jedna osoba nie żyje. Wracali z akcji gaszenia pożaru

jrxf3jf9sfgggye9vuok3gjz7ut2t5vg.jpeg


Doszło do wypadku wozu strażackiego. Zdjęcie ilustracyjne.

Pod Wrocławiem doszło do wypadku wozu strażackiego, który wracał z akcji gaszenia pożaru zakładu w miejscowości Osła. Jeden ze strażaków zmarł w szpitalu. Ranne są jeszcze dwie osoby.

Do wypadku doszło w okolicy Krzyżanowic, na autostradzie A8 ok. 3.00 w nocy.

 

– Nie doszło do kolizji z innym pojazdem – przekazał rzecznik prasowy komendanta głównego PSP bryg. Karol Kierzkowski.

 

Na miejsce przyjechały trzy karetki pogotowia ratunkowego. Trzech strażaków zostało zabranych do szpitala. Jeden z nich zmarł.

 

ZOBACZ: Osła. Pożar w zakładzie produkcji paliw. Strażacy walczą z ogniem

Wypadek wozu strażackiego. Strażacy wracali z akcji

W miejscowości Osła, koło Bolesławca, na Dolnym Śląsku doszło do pożaru na terenie zakładu produkcji paliw. W pożarze nikt nie ucierpiał, a dym nie zagraża mieszkańcom.

 

Jak informują lokalne media, z nieznanych przyczyn zapłonęły odpady, które znajdowały się na terenie firmy Prodigo.

 

Ogniem zagrożony jest cały zakład. W akcji bierze udział ponad 30 zastępów straży pożarnej. Płonęła między innymi hałda, na której znajdowało się 10 tys. ton odpadów. 

msm/polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Świat

Rosja. “Nienawidzę Rosjan” i awantura o pokój w hotelu. Norweskie MSZ przeprasza

yqkc9wq5rv185ej5ffdchv3wuy452cq4.png


Norweskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przeprosiło stronę rosyjską za wulgarne zachowanie swojej dyplomatki w jednym z hoteli w Murmańsku. Na krążącym w sieci nagraniu widać, jak konsul kłóci się o sprzątanie w pokoju i mówi, że nienawidzi Rosjan.

Moskwa poinformowała w czwartek, że norweska konsul nie może dłużej przebywać w Rosji po deklaracjach, że “nienawidzi Rosjan” podczas kłótni w hotelowej recepcji.

 

– Po tym, co się stało, obecność Elisabeth Ellingsen w Rosji jest niemożliwa – powiedział Sergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji.

 

Wcześniej tego dnia rosyjskie MSZ wezwało norweskiego ambasadora Rune Resalanda w związku z “obraźliwymi, rusofobicznymi uwagami Ellingsena”.

“Nienawidzę Rosjan”

Do sieci trafiło nagranie z hotelowej recepcji w Murmańsku, gdzie 6 lipca przebywała norweska dyplomatka.

 

Na wideo słychać jak kobieta mówi: “Nienawidzę Rosjan… Po prostu daj mi pokój… Jestem przyzwyczajona do sprzątania pokoi, pochodzę ze Skandynawii”. 

 

MSZ Norwegii: Głęboko żałujemy

Norweskie MSZ poinformowało w weekend, że “głęboko żałuje” tego incydentu. – Wyrażone na nagraniu nastroje nie odzwierciedlają norweskiej polityki, ani norweskiego stosunku do Rosji – powiedział szef MSZ Anniken Huitfeldt.

 

W czwartek Moskwa poinformowała, że ​​przyjęła do wiadomości oświadczenie norweskiego MSZ.

 

Norweska dyplomatka wyjechała z Rosji.

 

Norwegia poinformowała w czerwcu, że tymczasowo zamyka konsulat generalny w Murmańsku.

pgo/map/Polsatnews.pl/cbsnews.com

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Polska

Rośnie liczba kradzieży w sklepach. “Złodzieje wchodzą, spisują ceny i wychodzą”

8f1qhcaa4ithi6smb53dx9v23737sv3u.jpg


Właściciele najpopularniejszych sieci supermarketów znajdujących się na terenie naszego kraju robią wszystko, co w ich mocy, aby ominąć zakaz handlu w niedziele. Ten został wprowadzony w 2020 roku i od samego początku towarzyszy mu wiele kontrowersji.

 

Przypomnijmy, że za sprawą luk w ustawie, większość sklepów mogła prowadzić działalność we wszystkie dni tygodnia mimo nowego prawa. Warunkiem było uzyskanie przez nie statusu placówki pocztowej.

 

Z czasem przepisy zostały zmienione i oficjalnie od lutego bieżącego roku, w niedziele niehandlowe mogły otwierać się jedynie te dyskonty, które z tytułu prowadzenia działalności pocztowej uzyskują co najmniej 40 proc. przychodów. Nowy zapis nie spowodował, że sieci handlowe  zaprzestały na poszukiwaniu alternatywnych rozwiązań.

 

Wiele wskazuje na to, że wkrótce część marketów zacznie działać w niedzielę, oferując swoim klientom usługi medyczne. Inne zaś zamienią się w czytelnie.

 

WIDEO: prezes Polskiej Izby Handlu Waldemar Nowakowski w Polsat News

 

“Ustawa dziurawa jak sito”

W jednych sklepach pielęgniarka będzie mogła zmierzyć kupującym ciśnienie, w innych – klienci będą mogli wypożyczyć książki. Głos w sprawie nowej metody na ominięcie zakazu handlu w niedziele, zabrał prezes Polskiej Izby Handlu, Waldemar Nowakowski.

 

– Jeżeli ustawodawca tworzy ustawę, która jest dziurawa jak sito, to przedsiębiorcy korzystają z możliwości prowadzenia swojej działalności. (…) Jeżeli tworzy się prawo, trzeba przewidzieć wszystkie możliwości rynkowe i to uszczelniać. Nie podejrzewam, aby była kolejna nowelizacja ustawy, aczkolwiek nie wiadomo – mówi Waldemar Nowakowski w Polsat News.

 

ZOBACZ: Puste półki w sklepach. Brakuje cukru. “Ludzie kupowali po 10-20 kilogramów”

 

Prezes Polskiej Izby Handlu został zapytany także o to, czy w związku z przysłowiową “zabawą w kotka i myszkę”, sytuacja w kraju nie zakończy się całkowitym zakazem handlu we wszystkie niedziele.

 

– Są kraje w Unii Europejskiej, które mają zamknięte sklepy w niedziele. Myślę jednak, że w Polsce to nie wejdzie, ze względu na to, że społeczeństwo przyzwyczaiło się do poprzednich regulacji i omijania przez sieci luk prawnych – tłumaczy prezes Polskiej Izby Handlu.

W sklepach rośnie liczba kradzieży

Waldemar Nowakowski odniósł się także do alarmujących danych policji, dotyczących wzrostu liczby kradzieży w polskich sklepach. Według najnowszych danych, ta wzrosła w naszym kraju o prawie jedną trzecią.

 

Wpływ na taki stan rzeczy mają m.in. galopująca inflacja i fakt, że ludziom coraz częściej nie starcza pieniędzy na zakupy, a także przyjęta przez Sejm poprawka w ustawie podwyższająca próg pomiędzy kradzieżą stanowiącą wykroczenie a kradzieżą będącą przestępstwem z 500 zł do 800 zł. Właśnie na tym drugim aspekcie skupił się Prezes Polskiej Izby Handlu.

 

ZOBACZ: Lubuskie. Kobieta zatrzymana za “kradzieże zbliżeniowe”. Z konta jej byłego zniknęło ponad 1300 zł

 

– Kradzież to jest kradzież, konstytucja zapewnia przecież ochronę własności. Teraz chcą podwyższyć kwotę z 500 zł do 800 zł, bo nie dają sobie rady, i tak będziemy podwyższać i podwyższać. Proszę zwrócić uwagę na przedsiębiorców, którzy prowadzą jednostki handlowe, nie mając pieniędzy na ochronę. To są przecież wysokie koszty – uważa Waldemar Nowakowski.

 

– Większe sklepy ją mają, posiadają w dodatku profesjonalny monitoring, w takim przypadku o kradzieże trudniej. W mniejszych sklepach natomiast cały czas dochodzi do dużej ilości przestępstw, w tym typu fizycznego – złodzieje wchodzą, spisują sobie ceny, biorą produkty i wychodzą – wyjaśnia.

mms/map/Polsat News

Czytaj więcej


Source link