Tatrzański Park Narodowy niszczeje przez akty wandalizmu. Niektórzy turyści postanawiają zostawić po sobie “pamiątkę” i rysują malunki oraz napisy na tamtejszych skałach i drzewach.
– Są to graffiti sprejami, napisy markerami, nazwiska, nazwy miast – powiedział Tadeusz Rusek pracujący w TPN.
ZOBACZ: Tatrzański Park Narodowy. Żółty szlak w Dolinie Białego zamknięty do odwołania – runął mostek
Malunki występują niemalże wszędzie – przy popularnych szlakach np. przy Morskim Oku i na szczytach. Wandale nie tylko malują graffiti, ale także zostawiają po sobie inne rzeczy, jak np. flagi przyczepione do krzyża na Giewoncie.
Maluje się łatwo. Czyszczenie ciągnie się godzinami
Farbę próbują potem usunąć pracownicy TPN. Jednak jest to praca bardzo żmudna i często nie przynosząca rezultatów. Zmywanie malunków zazwyczaj odbywa się ręcznie, a ze względu na przyrodę nie można używać do tego środków chemicznych.
“Pracując w ten sposób niestety niszczymy bezpowrotnie roślinność naskalną, a szybciej działających środków chemicznych użyć nie możemy, bo mogą one dostać się do środowiska…” – napisali pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego w apelu skierowanym do turystów.
Zwykły wandalizm. Niskie mandaty nie odstraszają
Za pozostawienie graffiti na terenie parku grozi mandat. Jednak maksymalna kwota, którą może zostać ukarany nieodpowiedzialny turysta, wynosi raptem 500 złotych.
ZOBACZ: Tatry. Turyści spacerują po Morskim Oku mimo ostrzeżeń Tatrzańskiego Parku Narodowego
Niskie stawki nie zostały zmienione od 20 lat. Wprawdzie TPN może skierować sprawę do sądu, jednak praktyka wykazała, że sprawców bardzo trudno znaleźć.
WIDEO: Wandale niszczą Tatrzański Park Narodowy
Szlaki w TPN, szczególnie w letnim sezonie, są pełne turystów. Pracownicy proszą o reakcje wędrujących na niestosowne zachowania. Gdy zobaczy się, że ktoś dewastuje skały, drzewa czy pomniki można zadzwonić po ochronę parku, albo zrobić zdjęcie wandalowi, co może pomóc w jego ujęciu. Możliwe, że nawet zwykłe zwrócenie uwagi zniechęci do dalszego niszczenia przyrody.
– Wpływ mogą mieć inni turyści, którzy będą to widzieli i będą mogli to zgłosić, zrobić zdjęcie, wtedy te osoby nawet jeżeli nie będą złapane na gorącym uczynku, zostaną zidentyfikowane – mówi Tomasz Zając z TPN.
kar/dk/polsatnews.pl
Czytaj więcej