Rząd PiS w dobie klimatycznego eko-szaleństwa przymierza się do wprowadzenia regulacji „zachęcających” do oszczędzania energii. Niższą cenę za prąd mają płacić gospodarstwa domowe, które nie będą przekraczały ustalonych odgórnie limitów zużycia energii. Taka jest przynajmniej jedna z obecnie rozpatrywanych opcji. Choć na pierwszy rzut oka wygląda to jak zachęta, to jednak łatwo zauważyć, że w przypadku nie zastosowania się do niej karą będą wyższe rachunki.
Polski rząd uważnie przygląda się rozwiązaniom wdrażanym w krajach zachodnich, jednak jego przedstawiciele pytani o szczegóły wskazują, że raczej u nas nie będą one miały formy tak daleko idących restrykcji sankcjonowanych karami jak w innych państwach a będą miały raczej formę zachęt.
Ograniczenia w Europie
Część europejskich krajów wprowadza dotkliwe kary nawet za zbyt wysoką temperaturę w mieszkaniach, nakazuje przykręcać kurki w kaloryferach w urzędach oraz instytucjach publicznych albo zamykanie pływalni oraz saun.
Szwajcaria opracowuje przepisy zakładające, że w przypadku wprowadzenia reglamentacji gazu temperatura w pomieszczeniach zamkniętych, nawet w prywatnych mieszkaniach nie będzie mogła być wyższa niż 19 stopni. Kara za złamanie tego zakazu ma wynieść równowartość kwoty 150 zł. W związku z tym przygotowywane jest wsparcie dla gospodarstw domowych oraz firm, a szczegóły tych rozwiązań mają być znane około połowy września.
Niemcy przygotowują podobne rozwiązania przewidujące maksymalny poziom temperatury w miejscach pracy na poziomie 19 stopni Celsjusza. Ponadto ma obowiązywać zakaz podświetlania neonów i reklam w nocy oraz ogrzewania prywatnych basenów na posesjach. Ograniczenia te mają obowiązywać do końca lutego przyszłego roku. W Danii takie samo ograniczenie temperaturowe ma obowiązywać w budynkach użyteczności publicznej za wyjątkiem szkół i szpitali.
Pomysły polskiego rządu
W Polsce rząd Morawieckiego, jak zapewnił rzecznik Piotr Muller na antenie Polsat News, nie zamierza na chwilę obecną wprowadzać rozwiązań w formie restrykcji. Jak wskazuje rzecznik władza szuka rozwiązań „zachęcających” aby stworzyć mechanizmy nakłaniające do zmniejszania zużycia energii.
Pomysł ten ma się opierać na założeniu mało zużywasz – taniej płacisz. Pod uwagę miały by być brane tutaj dwa limity. Pierwszym ma być sytuacja, kiedy roczne zużycie energii w gospodarstwie nie byłoby wyższe niż 2 MWh, a drugim 90 % poziomu zużycia z ubiegłego roku. W przypadku ich przekroczenia dane gospodarstwo domowe miałoby płacić wyższe stawki za prąd. Jak się zmieści w tych limitach – wówczas niższe.
Widać, że pomysł ten zdecydowanie inspirowany jest węgierskimi rozwiązaniami, które rząd w Budapeszczie wprowadził już kilka tygodni temu. Na Węgrzech ceny prądu są już 10 razy wyższe, natomiast gaz podrożał czterokrotnie.
„Nagrody” za niższe zużycie
Pomysł opierający się na limitach zużycia miałby być jednocześnie „kijem” jak i „marchewką” lecz społeczeństwu jest przedstawiany nieuczciwie tylko poprzez podkreślanie zachęt i milczenie na temat kar, które nałoży się na tych, którzy tym „zachętom” nie ulegną. W ramach tego rozwiązania miałaby być wydzielona limitowana pula tańszej energii, a po jej przekroczeniu miałyby obowiązywać wyższe stawki.
Kwestia limitów nie jest na razie konkretną uszczegółowioną propozycją a pomysłem, którzy leży na stole. Wiele wskazuje, że rząd przekazując taką informację sonduje i wypuszcza „balon próbny”, żeby sprawdzić reakcje społeczne. W przypadku jeśli Polaków to zdenerwuje to wówczas pomysł ten szybko będzie wycofany, aby nie odbiło się to niekorzystnie wynikiem wyborczym PiS w przyszłorocznych wyborach.
Rzecznik rządu w trakcie rozmowy zauważył, że w sytuacji gdyby żaden z nowych pomysłów w formie zachęt nie uzyska społecznej akceptacji to wówczas można w oparciu o już istniejące przepisy zamrozić taryfy energii i tak czy inaczej zmusić Polaków do oszczędzania.
Analizy i badania społeczne
Analitycy mBanku niedawno wyliczyli, że rozwiązanie w postaci zamrażania taryf kosztowałoby koncerny energetyczne mniej więcej 90 mld zł, czyli ponad dwa razy tyle ile wynosi roczny koszt dla budżetu programu 500 plus, który średnio generuje transfer 41 mld zł.
Początkiem sierpnia United Surveys wykonał na zlecenie „Dziennika Gazety Prawnej” oraz RMF-u badanie, które pokazało, że mniej więcej 60 % Polaków nie ma zamiaru zmniejszać zużycia energii. Skłonnych do tego ma być tylko 37 %.