Strona główna > Polska > PiS to elity postkolonialne PiS to elity postkolonialne Ogarek Polska 0
Powie mi kto: toś się chłopie obudził niczym śpiąca królewna po stu latach i jeszcze uważasz to może za przełomowe odkrycie?!
Głupia sprawa, ale postaram się jakoś wytłumaczyć ze swego refleksu szachisty korespondencyjnego jako, że bywają wypadki, iż nawet garbaty garbatego położy na łopatki. Czasami czujemy coś, ale nie od razu jesteśmy w stanie odpowiednie rzeczy dać słowo. Przykładowo, jak tylko podstarzały młodzieniec udający niedorozwiniętego nastolatka zaczął się nachalnie pojawiać w telewizji ze swoim „róbta co chceta”, z miejsca pomyślałem, że to ubeckie rzygowiny, choć nie potrafiłem tego wówczas uzasadnić, a w moim przekonaniu utwierdzała mnie jeszcze wszechwładna wówczas gazeta żydowska (ps. „Wyborcza”) tłumacząc, że „róbta co chceta” to przecież cytat „żywcem i okocimiem” ze świętego Augustyna „kochaj i rób co chcesz”. [wg talmudycznej logiki GW, św. Augustyn szedł dalej niż Jerzy „Jurek” Owsiak, bo nie tylko zalecał „róbta co chceta”, popierał wolną miłość, a i aborcji przeciwny nie był – no żyć nie umierać, srać nie podcierać, a już szczególnie nie podcierać „Wyborczą”, bo potem doopy z tuszu odmyć nie można].
O gazecie żydowskiej wspomniałem nie bez przyczyny, bo choć młodzi mogą tego nie pamiętać, ale „był taki czas, kiedy oczom zabrakło łez i nie pytał nikt jak to jest, tylko ściskał pas” – przepraszam, to akurat ś.p. Stanisław Mikulski czyli poniekąd patron mojego bloga (J-23 na angielskiej prowincji), ale chodziło mi o to, że był taki czas, kiedy polskojęzyczny rynek medialny był zabetonowany i zastrzeżony wyłącznie dla Chamów i Żydów (z oczywistą przewagą tych ostatnich, z imperium Michnika na czele, na środku i na końcu także) oraz dla kapitału niemieckiego, będącego właścicielem większości prasy lokalnej w Kraju Wisły (Reichsgau Weichselland). Jedyną niewielką rysą było do dziś przez nich znienawidzone Radio Maryja.
[Tu warto przypomnieć, iż to m.in. własnie dzięki Radiu Maryja PiS wygrał wybory w 2005, stąd późniejsze usiłowania Chamów i Żydów, by nie dopuścić tego radia do nadawania na tzw. cyfrowym multipleksie, co z kolei doprowadziło do prawdziwej mobilizacji społecznej w jego obronie (por. ówczesny szlagier Nie oddamy wam Telewizji Trwam), zakończonej pełnym sukcesem w 2014. Na taki pokropek wodą święconą być może sykną z bólu nasi neonowi „Pieczyńscy” (od aktora, Krzysztofa Pieczyńskiego), ze „ciągle ten klecha, do znudzenia”, nie dość, że inkwizycja i czarownice na stosie (tu polecam arcydzieło filmowe z 1996 roku pt. „The Crucible”, polski tytuł „Czarownice z Salem”), to teraz jeszcze maybach i geotermia, ale ja tylko przytaczam fakty. A wracając – medialne rozszczelnienie stało się faktem i choć do dziś media głównego ścieku (z łacińska: kloaki) pozostawiają wiele do życzenia, to „złote żniwa” michnikowszczyzny juz nie powrócą, a sam medialny lewiatan gnije, mimo kroplówki od Sorosa].
W roku 2005 w kloacznych mediach wybuchło pandemonium – ja akurat śledziłem wówczas Interia.pl i nie było dnia, by nie przeczytać o tym, jak to w takich okolicznościach przyrody wstyd było być Polakiem (głownie z tej racji, że rządziły nami „karły brzydkie, złe i sepleniące”), co zresztą znajdowało żywy odzew w komentarzach zawstydzonych europejsów z Kraju Wisły, owych osławionych MWzWM, gardzących babcią, ale już nie jej emeryturą, wstydzących się rodziców, ale nie domowych przetworów i weków itd.
I kiedy zewsząd rugany za ksenofobię, homofobię, rasizmus i elitarny jeszcze wówczas antyzemitizmus, oraz za zaściankowość i parafiańszczyznę (proszę wybaczyć, jeślim co przez zapomnienie pominął) biedny polski ciemnogrodzianin taki jak ja, łapał się choćby słomki nadziei, pojawił się tekst pani profesor Ewy Thompson, który postrzegałem wówczas jako przełomowy:
W kolejce po aprobatę: Kolonialna mentalność polskich elit
Tekst, który w zasadzie do dziś nie stracił nic na swojej wartości i powinien wejśc do wypisów z tzw. WOŚ (tu pozwolę sobie zareklamować własne jego omówienie sprzed 4 lat pt. Ponadczasowy tekst prof. Ewy Thompson.).
Autorka, poza generalnym omówieniem zjawiska kolonianej mentalności polskich elit, wskazywała pierwsze, często niezdarne i pozbawione elegancji próby wyłamania się z tego schematu i sformułowania polskiego interesu narodowego przez ówczesnych liderów PiS-u, czyli braci Kaczyńskich, co leżało jej zdaniem u źródła niespotykanych bodaj wcześniej ataków medialnych. Niestety, nieubłagany upływ czasu zweryfikował te nadzieje negatywnie i dziś widzę bez jakichkolwiek złudzień, iż nie tylko elity PiS-u, ale i sam naczelnik państwa Jarosław Kaczyński powrócił w stare, pozbawiające nas jakiejkolwiek nadziei na przyszłość, wytarte koleiny myślenia i działania postkolonialnego.
Nie ukrywam, iż myśl ta zakorzeniła się w moim umyśle podczas słuchania dwugodzinnej rozmowy red. Roberta Bąkiewicza z mediów Narodowych z Tomaszem Gryguciem ps. Pan Nikt (patrz: Przez rządy dobrej zmiany będziemy krzyczeć chwała wielkiemu Izraelowi).
Zapyta ktoś: a jakie to ma znaczenie, czym kieruje się ta do obrzydliwości filosemicka i brnąca w zdradę narodową „dobra zmiana”? Owszem, ma, albowiem po przyłożeniu takiego klucza do ich skądinąd coraz bardziej żałosnych i żenujących działań, szczególnie na arene międzynarodowej, nagle wszystko staje się zrozumiałe. Wszak mentalność postkolonialna to ciągłe pragnienie podobania się białemu sahibowi (obecnie USA i Izraelowi), walka o jego aprobatę oraz stałe podwieszenie pod zewnętrznego suwerena. Dokładnie ta mentalność wyjaśnia zarówno naszą tzw. politykę wschodnią, nie mającą nic wspólnego z jakąkolwiek polityką, jak i pozwala zrozumieć blady strach i przerażenie, jakie ogarnęły nagle i naczelnika Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego i prezydenta Judę, kiedy amerykański suweren zmarszczył brwi i puścił przeciek o zamknięciu dla nich podwojów Białego Domu. „Jak to? Przecież byliśmy grzeczni!” – no właśnie, mimo, że byliśmy tacy grzeczni, to i tak wciąż jesteśmy traktowani jako nieistotny przedmiot przeznaczony ostatecznie do zużycia.
Nawet jeszcze dzisiaj znalazłem wypowiedź min. Szczerskiego, że stosunki z Amerykanami sa wyśmienite, ba, wysmienitsze niż kiedykolwiek i że wszelkie pogłoski o tym, jakoby mieli się na nas obrazić w związku z ustawa o IPN-ie nie są prawdziwe. Widać tu, co jest dla naszych elit najważniejsze, scil. APROBATA Amerykanów i Żydów – w tej optyce aprobata własnego narodu czy realizacja własnego interesu narodowego nie mogą być nawet brane pod uwagę. [Przy okazji: na pewno nie można nawet teoretycznie rozważać PO/N jako potencjalnej alternatywy, bo ugrupowania te nie zasługują chyba nawet na miano elit postkolonialnych – są to ugrupowania przede wszystkim przestępcze i kryminalne, zaś ich elitarność porównać można co najwyżej do elitarności alfonsa, dostarczającego panienki bogatym klientom].
Wg opinii pana Grygucia, świat polityczny znajduje się obecnie w fazie wstrząsów, zaś nasze elity kolonialne mogłyby służyć za wzór w Sevres pod Paryżem, jak nie należy w takich warunkach postepować – zagoniwszy się w kozi róg, jedyne, co mogą zaoferować amerykańskiemu i żydowskiemu suwerenowi to jeszcze pokorniejsze spełnianie ich coraz dalej idących rozkazów.
Przy okazji, jeszcze jedna z uwag p.Grygucia: socjalistyczny rząd „dobrej zmiany”, szczególnie teraz pod rządami min. Morawieckiego (min. Morawiecki chwalił się niedawno swoim częściowo żydowskim pochodzeniem, co znów jest charakterystyczne dla tego typu kolonialnych elit, szukających na siłę związków z suwerenem – w podobny sposób kiedys w brytyjskim programie The Apprentice -przypadkiem oglądąłem ten odcinek- jeden z młodych uczestników, z pochodzenia Grek, udawał wobec sir Alana Sugara, że jest z pochodzenia Żydem, chcąc w ten sposób zapewnic sobie większą przychylność tego pierwszego) potrzebuje dużych pieniędzy na swoje projekty, które rzecz jasna, w starym sanacyjnym stylu, musi od początku do końca nadzorować. Najgorsze jest to, iż po pieniądze udał się wg starego porzekadła – jak bida to do Żyda – do Żydów amerykańskich, a ci owszem, zgodzili sie na zakupy dużych ilości rządowych obligacji, ale dorzucili warunki polityczne, np. delegalizację ONR-u i przejęcie Marszu Niepodległości, bo ani jedno ani drugie nie pasują do „rzeczpospolitej przyjaciół” Polin. I znów wszystko robi się jasne.
Za: http://macgregor.neon24.pl/post/143149,pis-to-elity-postkolonialne
Data publikacji: 6.04.2018
PiSPolska neokolonią syjonizmuPolska pod żydowską okupacjąpolska syjono-żydomasoneriaRead the full article – wolna-polska.pl