imalopolska

najnowsze wiadomości

August 2021

Sport

Tour de Pologne 2021: Trasa i mapa 3. etapu Sanok – Rzeszów

3tc2265xi7p1ozuodtnf83qbmfnsnf24.jpg


W trakcie trzeciego dnia Tour de Pologne 2021 kolarze pokonają 226 km. Początek rywalizacji będzie miał miejsce w Sanoku, natomiast meta czeka na zawodników w Rzeszowie. Sprawdźcie, jak wygląda trasa i mapa 3. etapu Tour de Pologne 2021.

Trzeciego dnia Tour de Pologne pozostaje w województwie podkarpackim. Start odbędzie się na rynku w Sanoku. Trasa wiedzie przez Ustrzyki Dolne, Hotel Arłamów, Łańcut, z kolei linię mety kolarze miną w Rzeszowie. Etap jest wymagający, ale zarazem obfitujący w premie: trzy Premie Lotne LOTTO – w Ustrzykach Dolnych, Kańczudze i Łańcucie, dwie Premie Górskie PZU II kategorii – Hotel Arłamów i Kalwaria Pacławska oraz Premia Górska PZU III kategorii w Gruszowej.

 


 


W trakcie 78. edycji Tour de Pologne kolarze będą rywalizować podczas siedmiu etapów, odwiedzając m.in. Lublin, Chełm, Zamość, Przemyśl, Sanok, Rzeszów, Tarnów, Katowice, Zabrze oraz Kraków. Transmisja Tour de Pologne 2021 w Polsacie Sport.

 

Szeroko o wydarzeniach na trasie Tour de Pologne oraz wokół wyścigu informować będzie portal Polsatsport.pl.

MC, Polsat Sport

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.


Source link

Polska

Komisja finansów publicznych poparła podwyżki dla najważniejszych osób w państwie

i15wo25x71yc8kuxndrwcam2xmpebju4.jpg


W trakcie prac komisji posłowie składali poprawki, głównie o charakterze legislacyjnym i redakcyjnym.

Dyskusja nad zarobkami prezydenta

Koło Polska 2050 domagało się m.in. wykreślenia art. 1 mówiącego o wynagrodzeniu prezydenta RP. Ostatecznie przyjęto jedynie kilka poprawek redakcyjnych zgłoszonych przez posła PiS Andrzeja Szlachtę. Przyjęte poprawki ujednolicały zapisy dotyczące funkcji osób pełniących kierownicze stanowiska, w tym szefa Krajowego Biura Wyborczego czy zastępcy Prokuratora Generalnego.

 

Poseł klubu PiS Tadeusz Cymański (Solidarna Polska) podkreślał natomiast, że żadna grupa zawodowa przez minione 20 lat nie odnotowała tak realnego spadku wartości uposażenia. – My nie dyskutujemy tutaj o uposażeniu prezydenta Dudy ani byłych prezydentów (…) my dyskutujemy, ile powinien zarabiać prezydent Rzeczypospolitej – mówił Cymański. Poseł Solidarnej Polski stwierdził, że należałoby także rozmawiać z Lewicą o “bardziej sprawiedliwym systemie podatkowym” w Polsce. Podnosił również kwestię wynagrodzeń w instytucjach dla specjalistów i ekspertów. – Ubóstwo tak, skromność tak, ale nie dziadostwo – oceniał poseł Solidarnej Polski.

 

ZOBACZ: Podwyżki dla polityków. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: najpierw trzeba podnieść pensje “budżetówki”

 

Podczas dyskusji nad projektem poseł Koalicji Polskiej-PSL Jacek Protasiewicz podkreślił, że jego koło uznaje projekt za “godny dalszego procedowania”. Ocenił, że obecne zarobki, w tym samorządowców, są niewystarczające. – W tej ustawie jedyne, co nas uwiera, to jest planowany wzrost wynagrodzenia dla prezydenta RP – mówił Protasiewicz i krytykował prezydenta za brak działań.

 

Poseł KO Marek Sowa nawiązywał do obniżenia uposażenia posłów kilka lat temu po tym, jak ówczesny poseł PO Krzysztof Brejza ujawnił informacje o nagrodach dla ministrów w rządzie Beaty Szydło. Krytycznie odnosił się, podobnie jak Protasiewicz, do obniżki uposażeń parlamentarzystów oraz samorządowców.

 

Z kolei poseł Dariusz Rosati zwracał uwagę na czas wprowadzenia podwyżek – kryzys spowodowany pandemią. Same podwyżki ocenił jako “właściwe”, jednak dodał, że powinny wejść w życie od następnej kadencji Sejmu.

Lewica: medycy bez podwyżek

Posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska mówiła, że w trakcie wzrostu gospodarczego PiS obniżało pensje dla parlamentarzystów, a w czasie kryzysu je podwyższa. “Nie będziemy za to brali odpowiedzialności” – mówiła Hennig-Kloska. Według niej 84 proc. Polaków jest przeciwko podwyżkom dla polityków.

 

Posłanka Lewicy Anita Sowińska mówiła z kolei, że podczas pandemii wielokrotnie oklaskiwano lekarzy, pielęgniarki i pracowników służby zdrowia, a nie otrzymali oni żadnych podwyżek. – Niemoralnym jest, że politycy przyznają sobie najpierw podwyżki, a pozostawiają sferę budżetową na później, na święte nigdy – stwierdziła Sowińska. Oceniła, że najpierw należałoby zaproponować podwyżki pracownikom sfery budżetowej i przypominała o złożeniu projektu ustawy o 12-proc. podwyżkach autorstwa Lewicy. Sowińska jednocześnie zaznaczyła, że politycy powinni usiąść do stołu i porozmawiać o siatce płac w Polsce dla pracowników budżetówki.

 

ZOBACZ: Podwyżki dla polityków. Tomasz Grodzki: powstanie senacki zespół ds. reformy wynagrodzeń

 

Z kolei przedstawicielka wnioskodawców, posłanka Anna Milczanowska podkreślała, że wynagrodzenia osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie oraz parlamentarzystów nie były podnoszone od lat. Odnosiła się także do kryzysu spowodowanego koronawirusem i podkreślała, że ok. 240 mld zł trafiło w wyniku tarcz finansowych i antykryzysowych do obywateli, co – jak dodała – pozwoliło uniknąć głębokiego kryzysu.

 

Projekt PiS, złożony w ubiegłym tygodniu, ma podnieść wynagrodzenie prezydenta RP oraz samorządowców. Zakłada on m.in. wzrost o 40 proc. wynagrodzenia prezydenta, wzrost wysokości diet dla radnych o 60 proc. i wzrost wynagrodzenia pracowników samorządowych.

“Urealnienie wartości świadczeń”

Projekt dotyczy – zgodnie z uzasadnieniem – urealnienia wartości świadczeń przysługujących Prezydentowi RP i byłym Prezydentom RP, a także zmiany maksymalnych kwot diet lub wynagrodzeń przysługujących przedstawicielom samorządu terytorialnego.

 

Projekt dokonuje zmian w systemie wynagradzania prezydenta oraz byłych prezydentów, a także zasad ustalania maksymalnej wysokości diet lub wynagrodzeń w samorządzie terytorialnym wszystkich szczebli.

 

ZOBACZ: Podwyżki dla posłów. Sondaż: większość Polaków jest przeciw

 

Wynagrodzenie prezydenta będzie się składało z wynagrodzenia zasadniczego odpowiadającego 9,8-krotności kwoty bazowej oraz dodatku funkcyjnego odpowiadającego 4,2-krotności kwoty bazowej, co oznacza wzrost o 40 proc. w stosunku do obecnej wartości.

 

Ponadto przewidziano zmianę art. 3 ust. 2 ustawy, regulującego zasady wynagradzania pozostałych osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Nowe rozwiązania zakładają maksymalną wysokość diet przysługujących w ciągu miesiąca radnym, która – zgodnie z projektem – będzie odpowiadała 2,4-krotności kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe na podstawie przepisów ustawy z dnia 23 grudnia 1999 r. o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej oraz o zmianie niektórych ustaw. Taka zmiana oznacza wzrost maksymalnej wysokości diety o 60 proc. w stosunku do obecnej wartości.

Ustawa określa maksymalne wynagrodzenie

Projekt określa też maksymalną wysokość wynagrodzenia pracowników samorządowych: marszałka województwa, wicemarszałka oraz pozostałych członków zarządu województwa; starosty, wicestarosty oraz pozostałych członków zarządu powiatu; wójta, burmistrza, prezydenta miasta, burmistrza dzielnicy m.st. Warszawy, zastępcy burmistrza dzielnicy m.st. Warszawy i pozostałych członków zarządu dzielnicy m.st. Warszawy.

 

Zgodnie z projektem ustawy, maksymalne wynagrodzenie tych osób nie będzie mogło przekroczyć w okresie miesiąca 11,2-krotności kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe na podstawie przepisów ustawy z dnia 23 grudnia 1999 r. o kształtowaniu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej. To oznacza wzrost tej wartości o 60 proc. w stosunku do poprzedniej wartości.

 

ZOBACZ: Premier o podwyżkach dla parlamentarzystów: nie ma tutaj niczego nadzwyczajnego

 

30 lipca w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie prezydenta, które wprowadza podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu i innych osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, w tym podsekretarzy stanu (wiceministrów). Dzięki rozporządzeniu wzrosną także uposażenia parlamentarzystów, ponieważ – zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora – ich uposażenie odpowiada 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu (z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat), ustalonego na podstawie rozporządzenia prezydenta.

 

Z kolei KO złożyła w Sejmie projekt mający zablokować podwyżki wynagrodzeń m.in. parlamentarzystów, samorządowców, członków rządu i prezydenta. Zakłada on dodanie w kilku ustawach przepisu, zgodnie z którym wysokość wynagrodzenia np. osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe (w przypadku radnych – diet, w przypadku b. prezydenta RP – uposażenia) “do dnia 31 grudnia 2023 roku (…) nie może przekroczyć wysokości wynagrodzenia przysługującego na dzień 31 lipca 2021 roku.

hlk/PAP

Czytaj więcej


Source link

Świat

Pożary. Ewakuacja kolejnych wiosek w Grecji. Jaka sytuacja we Włoszech, Turcji, Algierii, Rosji?

000CTYR72CLY2EST-C411.jpg


Mieszkańcy strawionych przez ogień obszarów Grecji naciskają na rząd w sprawie uruchomienia większych zasobów do walki z żywiołem. Grecy mówią otwarcie o największej w historii katastrofie ekologicznej, a ich nastrojów nie poprawiły przeprosiny premiera Kyriakosa Micotakisa, który zapewnił, że wszystkie niedociągnięcia jego rządu zostaną wyjaśnione po opanowaniu sytuacji.

W sumie w całym kraju odnotowano do tej pory ponad 500 pożarów, które doprowadziły do ewakuacji kilkudziesięciu wiosek i tysięcy osób, a z innych krajów do walki z pożarami wysłanych zostało tam prawie 1000 strażaków, dziewięć samolotów i 200 pojazdów.

Według greckiej straży przybrzeżnej ponad 3 tys. osób zostało ewakuowanych drogą morską z Eubei, której północna część rozgorzała pożarami 3 sierpnia pod wpływem wysokich temperatur.

Władze Grecji we wtorek oceniły, że na wyspie “sytuacja jest znacznie lepsza”, ale strażacy, wspomagani przez wielu ochotników, nadal walczyli o to, aby pożar nie dotarł do Istiai, 7-tysięcznego miasta, które nie zostało jeszcze ewakuowane.

Czytaj również:  Prof. Karaczun: Musimy zatrzymać katastrofę klimatyczną albo czeka nas świat jak z “Mad Maxa”

Według greckiej straży pożarnej siły rozmieszczone w północnej części Eubei zostały wzmocnione we wtorek i wzrosły do 870 strażaków, z których wielu przybyło z Cypru, Słowacji, Polski, Serbii, Ukrainy i Rumunii. Zmobilizowano 17 bombowców wodnych oraz osiem samolotów, w tym trzy francuskie Canadair.

Dziesiątki pożarów jest nadal aktywnych w południowych Włoszech, najwięcej w rejonie góry Aspromonte w regionie Kalabrii, gdzie ogień zagraża “starożytnym lasom”, wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Walka z płomieniami ma miejsce także w Apulii i na Sycylii. W sumie we Włoszech strażacy zmagają się z 70 pożarami.

W Turcji większość pożarów, które szalały w 50 prowincjach, została opanowana. Tureckie służby we wtorek walczyły jedynie z dwoma pożarami na wybrzeżu Morza Egejskiego, wokół Milas i Koycegiz.

Z pożarami zmaga się także Rosja. Prezydent Władimir Putin polecił we wtorek zwiększenie liczby strażaków walczących z ogniem w Jakucji. Do objętego pożarami regionu Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych skierowało wcześniej ponad 4200 ratowników.

W Jakucji ogłoszono w niedzielę reżim sytuacji nadzwyczajnej. Od 1 lipca obowiązuje tam zakaz wstępu do lasów. Pożary w tym największym pod względem terytorium regionie Rosji dotarły już do osiedli ludzkich i obiektów gospodarczych.

Pożary wybuchły także w Algierii. Władze tego kraju poinformowały we wtorek, że w walce z ogniem zginęło ok. 20 żołnierzy.


Source link

Kultura

Malezja. Nie żyje piosenkarka pop Siti Sarah. Zmarła na Covid-19 kilka dni po urodzeniu syna

xcpkdtwgsv3ifipufifwa4i8qoysc1dj.jpg


Siti Sarah oraz jej mąż byli rodzicami czwórki dzieci. Ostatnie z nich urodziło się kilka dni przed śmiercią piosenkarki

Pod koniec lipca popularna w Malezji wokalistka Siti Sarah Raisuddin dowiedziała się, że jest zainfekowana koronawirusem. Jej stan dramatycznie się pogorszył, gdy była w ósmym miesiącu ciąży. Chłopiec przyszedł na świat przez cesarskie cięcie, lecz nie pozna swojej matki. Siti Sarah zmarła kilka dni później. Gwiazdę muzyki pop pożegnali fani, ale i malezyjska para królewska.

Siti Sarah Raisuddin oraz jej najbliższa rodzina 25 lipca otrzymali pozytywne wyniki testów na COVID-19. Artystka była wówczas w ósmym miesiącu ciąży.

 

ZOBACZ: Belgia. Zmarło siedmiu seniorów zakażonych wariantem Kappa koronawirusa

 

Spodziewała się chłopca, na narodziny którego – poza jej mężem, aktorem i komikiem Shuibem Sepahtu – czekało troje starszego rodzeństwa mającego od sześciu do dziesięciu lat.

Nie przytuliła synka po narodzinach

Początkowo malezyjska piosenkarka muzyki pop publikowała w internecie nagrania pokazujące, jak ciężko jej dzieci znoszą psychicznie bycie zainfekowanym SARS-CoV-2. Z czasem jej stan zaczął się pogarszać.

 

Gdy poziom tlenu w jej krwi gwałtownie się obniżył, lekarze chwilowo wprowadzili ją w stan śpiączki. Wtedy, za pomocą cesarskiego cięcia, urodziło się jej czwarte dziecko.

 

Jak podaje BBC, Siti Sarah nie zdążyła nawet przytulić chłopca, ponieważ zmarła kilka dni po jego narodzinach. Przed śmiercią zdążyła nagrać wideo, na którym “łzy spływały jej po policzkach”.

 

ZOBACZ: Badanie: strach jest ważnym czynnikiem związanym z transmisją koronawirusa

 

– Rozumiała, co do niej mówiliśmy. Będzie mi bardzo trudno powiedzieć dzieciom, że ich mama zmarła – mówił mąż piosenkarki lokalnym mediom.

Malezja łagodzi epidemiczne obostrzenia

Kondolencje po śmierci Siti Sarah złożyła m.in. malezyjska para królewska. “Ich Królewskie Mości wyraziły smutek z powodu jej odejścia. Mamy nadzieję, że rodzina będzie wytrwała, by poradzić sobie ze stratą” – napisano na oficjalnym koncie monarchii na Facebooku.

BBC zauważyło, że piosenkarka zmarła w czasie, gdy władze Malezji łagodzą koronawirusowe restrykcje, m.in. pozwalając na większą swobodę podróżowania, uprawiania sportu czy spożywania posiłków poza domem.

 

Jednocześnie w poniedziałek w tamtym kraju odnotowano ponad 17,2 tys. nowych zakażeń oraz 212 zgonów chorych na COVID-19.

wka/ml/BBC/Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Kultura

Broadway. “West Side Story” nie wróci na afisz. W tle naduyżycia seksualne

4iy92fcxvx2epduje1595w7m229fuqmw.jpg


Kiedy teatry nowojorskiego Broadwayu wznowią działalność po przerwie spowodowanej pandemią, pośród prezentowanych spektakli nie będzie musicalu “West Side Story”. Producenci uzasadniają to “wieloma powodami”, a magazyn “Variety” wskazuje na problemy z nadużyciami i aferami seksualnymi.

O zaniechaniu wystawienia utworu na podstawie książki Arthura Laurentsa, z muzyką Leonarda Bernsteina i tekstami Stephena Sondheima powiadomiła cytowana w poniedziałek przez magazyn “Variety” producentka Kate Horton.

“West Side Story” zniknie z afisza

“Ta trudna i bolesna decyzja została podjęta po tym, jak zbadaliśmy każdą możliwą drogę do udanego wystawienia spektaklu i niestety, z wielu powodów, ponowne otwarcie nie jest praktycznie możliwe” – uzasadniała Horton.

 

“Wznowienie »West Side Story« zainicjowały przedpremierowe spektakle w grudniu (2019 roku), a otwarcie nastąpiło w lutym, na krótko przed zamknięciem teatrów z powodu pandemii. Radykalna adaptacja, w reżyserii Ivo van Hove, uwspółcześniła opowieść o rywalizujących gangach ulicznych wplatanych w klasyczną historię miłosną Romea i Julii” – wyjaśniły “Variety”.

 

ZOBACZ: Powstanie musical o królu muzyki pop – Michaelu Jacksonie. Zostanie wystawiony na Broadwayu

 

Magazyn opisywał perypetie związane ze spektaklem, w tym odnoszącą się do jednego z producentów “West Side Story” Scotta Rudina. Zapowiedział on plany “wycofania się” ze swoich produkcji teatralnych i filmowych po oskarżeniach o nadużycia w miejscu pracy.

 

“Variety” zwraca też uwagę, że “West Side Story” spotkało się z krytyką za obsadzenie w roli głównego tancerza Amara Ramasara uwikłanego w skandal #MeToo. W dniu premiery na początku 2020 roku, przed teatrem doszło do protestów.

 

Ramasar pozostawał w centrum kontrowersji od 2018 roku. Wraz z dwoma tancerzami New York City Ballet został wówczas oskarżony o rozpowszechnianie zdjęć innych artystów o charakterze seksualnym.

Broadway wraca po pandemii

Ubiegłoroczne wznowienie musicalu wywołało mieszane opinie, choć krytycy chwalili ponadczasową muzykę Leonarda Bernsteina i teksty piosenek Stephena Sondheima.

 

ZOBACZ: “Wiedźmin” na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni. Premiera musicalu już w piątek

 

“»West Side Story« stało się niezwykle mroczne i zatraciło niektóre z elementów ruchu w nowym broadwayowskim wznowieniu (…), ale fabuła ukochanego musicalu pozostaje nienaruszona” – oceniła m.in. Marilyn Stasio w recenzji dla “Variety”.

 

Broadway planuje w pełni otworzyć po przerwie podwoje we wrześniu. Kilka spektakli, w tym “Mean Girls”, “Frozen” oraz “Beetlejuice”, również nie zostanie wznowionych.

pdb/PAP

Czytaj więcej


Source link

Polska

Poseł PO o zajściu w Lubinie: Kto mówi prawdę? Policja czy ratownicy medyczni?

qjvt7xuem4uu8nvkxtppj5eapummff14.jpg


“Kto mówi prawdę, policja czy ratownicy medyczni? Według ratownika w piśmie z prokuratury otrzymanego od rodziców Bartka, zgon Bartka nastąpił na ul. Traugutta przy komisariacie” – napisał w poniedziałek wieczorem na Twitterze poseł Piotr Borys (Koalicja Obywatelska), który zaangażował się w sprawę wyjaśnienia śmierci 34-latka.

 

Ratownik: “parametry były niewyczuwalne”

W “Postanowieniu o zasięgnięciu opinii instytucji” wydanym przez Prokuraturę Rejonową w Lubinie, opublikowanym przez posła, czytamy, że “według informacji przekazanych przez policjantów, ratownicy nie podjęli żadnych czynności ratowniczych czy medycznych, takich jak zmierzenie pulsu czy ciśnienia krwi”. Mieli natomiast zażądać “asysty policji w transporcie pokrzywdzonego do szpitala”.

 

Z tego samego pisma wynika jednak z kolei, że “według oświadczeń ratowników po tym, jak przyjechali na ul. Traugutta w Lubinie na zgłoszenie do Bartosza S., dokonali sprawdzenia tętna, ciśnienia, lecz parametry te były niewyczuwalne”.

 

ZOBACZ: Policjanci z Lubina nie zostali zawieszeni. “Nie ma ku temu podstaw”

 

“Według ratownika zgon pokrzywdzonego stwierdzono już na ul. Traugutta. Stwierdził także, że z tego powodu nie podejmowali żadnych czynności resuscytacyjnych” – czytamy dalej w piśmie prokuratury.

 

Prokurator Prokuratury Rejonowej w Lubinie stwierdza następnie, że “w związku ze śmiercią mężczyzny zachodzi potrzeba ustalenia mechanizmu zgonu i zweryfikowania, czy do zgonu nie przyczyniły się osoby trzecie lub ich zaniechania”.

Policja: zmarł po 2 godzinach w szpitalu

Wcześniej w poniedziałek, na briefingu prasowym, podkom. Wojciech Jabłoński z biura prasowego dolnośląskiej policji, odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące piątkowej interwencji, zapewniał, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę zespołowi medycznemu, zachowane były jego funkcje życiowe, wyczuwalny był oddech i tętno. Jak dodał “są to wstępne informacje pozyskane w toku czynności”.

 

Z kolei w sobotę dolnośląska policja poinformowała, że lubińscy funkcjonariusze w piątek ok. godz. 6 rano udali się na interwencję dotyczącą agresywnego mężczyzny, który miał rzucać kamieniami w okna zabudowań. Na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny, informując policję, że jej syn nadużywa narkotyków. Z wyjaśnień policji wynika, że skierowani na miejsce funkcjonariusze próbowali wylegitymować i uspokoić agresywnego mężczyznę. Ten jednak nie reagował na polecenia. W rezultacie policjanci obezwładnili 34-latka używając kajdanek i chwytów obezwładniających.

 

ZOBACZ: Lubin. Śmierć 34-letniego Bartosza. Sprawą zajmie się Rzecznik Praw Obywatelskich

 

“Mężczyzna został następnie przekazany w ręce medyków i z uwagi na jego zachowanie, w asyście policjantów, został przewieziony do szpitala, a później trafił na SOR. Po około dwóch godzinach od przewiezienia do szpitala, dyżurny KPP w Lubinie został powiadomiony, że mężczyzna zmarł” – podała policja.

 

W związku ze śmiercią mężczyzny w niedzielę przed Komendą Powiatową Policji w Lubinie odbyła się manifestacja, która przerodziła się w kilkugodzinne zamieszki. W stronę policjantów oraz budynku komendy poleciały butelki, kamienie, a także koktajle Mołotowa. Policjanci wobec manifestujących użyli gazu łzawiącego, broni gładkolufowej i armatki wodnej. Zatrzymanych zostało 57 osób, sześciu policjantów zostało rannych.

Matka wezwała policję. Syn nie żyje

Po piątkowej interwencji policji w Lubinie 34-letni mężczyzna zmarł. Film z zatrzymania na ul. Traugutta trafił do internetu. Na kilkuminutowym nagraniu widać, jak policjanci próbują obezwładnić mężczyznę i umieścić go w radiowozie. Mężczyzna, który leży na ziemi, próbuje się wyrywać, krzyczy i wzywa pomocy. W pewnym momencie traci przytomność. Widać wówczas, jak funkcjonariusze starają się go ocucić, poklepując po twarzy.

 

ZOBACZ: Lubin. Policjanci obezwładnili mężczyznę. Zatrzymany zmarł w szpitalu

 

W mediach pojawiły się relacje świadków zdarzenia, zdaniem których śmierć 34-latka nastąpiła jeszcze podczas interwencji.

 

Prokuratura Rejonowa w Lubinie wszczęła śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonego.

hlk/PAP

Czytaj więcej


Source link

Świat

Izrael: blisko 600 tysięcy szczepień trzecią dawką, 50 niepożądanych efektów

49cdpn3wneu4t48g3qbnryf4cp9cuqbf.jpg


Spośród blisko 600 tys. obywateli Izraela, którzy otrzymali trzecią dawkę szczepionki przeciw Covid-19 mniej niż 50 osób zgłosiło efekty uboczne.

 

Ministerstwo zdrowia Izraela podało w poniedziałek, że nadal prowadzi podawanie trzeciej dawki, którą otrzymują m.in. służby medyczne, pacjenci o obniżonej odporności oraz osoby w wieku powyżej 60. roku życia, których w Izraelu jest około 1,57 mln – podał “The Times of Israel”.

 

Władze zachęcają do przyjmowania szczepionek w nadziei, że osiągnięcie odpowiedniego poziomu wyszczepienia umożliwi rezygnację z lockdownów i obostrzeń, a przy tym zabezpieczy społeczeństwo przed kolejną falą – tym razem wariantu Delta.

Chcą uniknąć czwartego lockdownu

W poniedziałek przeciwko wprowadzaniu ogólnonarodowego lockdownu wypowiedział się minister finansów Avigdor Liberman. Obecnie nie popiera tej formy obostrzeń żaden wysokiej rangi polityki, a urzędnicy resortu zdrowia argumentują, że celem akcji szczepień jest uniknięcie lockdownu w przypadku kolejnej fali.

 

Zdaniem Libermana celem władz państwowych jest utrzymanie funkcjonowania gospodarki. Polityk przyznał jednak, ze nie ma jednoznacznej jasności, czy liczba zakażeń i poważnych przypadków jest skorelowana z wprowadzaniem lockdownów. – Jest jednak jasne, że jest zależność między lockdownem, a szkodami ekonomicznymi – powiedział polityk partii Yisrael Beytenu.

 

Według ministra kraj musi się nauczyć żyć z Covid-19 tak jak do tej pory żył z grypą.

 

ZOBACZ: Izraelski naukowiec: Iwermektyna skraca czas trwania COVID-19 i zmniejsza zakaźność

 

Niektórzy eksperci w Izraelu twierdzą jednak, że wprowadzanie ograniczeń może być konieczne, jeśli liczba przypadków zakażeń będzie rosła.

 

Minister zaznaczył, ze kraj może zastosować środki, które sprawdziły się w innych krajach – na przykład w Wielkiej Brytanii i innych krajach europejskich, by chronić kraj przed kolejną falą. Wymienił m.in. nakłanianie do szczepień i uruchomienie szybkich testów.

 

W poniedziałek premier Naftali Bennett zobowiązał szefa MSW i komendanta policji do bardziej skrupulatnego egzekwowania kar wobec osób naruszających ograniczenia związane z pandemią koronawirusa. Zdaniem szefa rządu takie działania kontynuowane przez kolejnych osiem tygodni pozwoliłyby uniknąć czwartego już lockdownu od początku pandemii.

Chorowanie w domu odciąży szpitale

Według doniesień mediów izraelski rząd planuje także wdrożenie planu ratunkowego, który ma odciążyć szpitale. Zakłada on, że część takich miejsc uruchomią organizacje zarządzające polityką zdrowotną, a część ciężej chorych na Covid-19 będzie przebywać nie w na oddziałach, ale w swoich domach. Ma to pozwolić zabezpieczyć placówki medyczne przed przepełnieniem i zapewnić miejsca dla najbardziej potrzebujących – ustaliła izraelska telewizja Channel 12.

 

Zdaniem telewizji rozważane jest m.in. wprowadzenie ograniczenia w gromadzeniu się. W pomieszczeniach zamkniętych liczbę osób przebywających jednocześnie ograniczono by do 50, z kolei na zewnątrz – do 100.

 

ZOBACZ: Izrael. 80 proc. zaszczepionych nie zaraziło nikogo koronawirusem – mówią badania

 

Ministerstwo Zdrowia podało w poniedziałek, że spośród 9,3 mln obywateli co najmniej jedną dawkę otrzymało do tej pory ponad 5,8 mln. Prawie 5,4 mln zostało zaszczepionych dwiema dawkami i ma pełna ochronę. Według tych danych oficjalnie około 550 tys. otrzymało także trzecią dawkę.

 

Resort zdrowia ostrzegł także przed wzrostem zachorowań. Z nowych danych wynika, że w niedzielę zachorowały 84 nowe osoby, a w poniedziałek – 66. Liczba aktywnych potwierdzonych przypadków w Izraelu wynosi teraz 373.

 

W kraju 6555 osób zmarło jak dotąd na Covid-19. W niedzielę odnotowano 14 zgonów. Ze względu na znaczny wzrost liczby zakażeń Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) wydały w poniedziałek ostrzeżenie przed podróżami m.in. do Izraela dla obywateli USA.

hlk/jo/Polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Kultura

“Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki”. Nowa książka o sytuacji na Białorusi

d3kr68ch915y5d5pn3g8m5qr5hnur4un.png


Dochód ze sprzedaży książki trafi do Informacyjnego Biura Białoruś w Fokusie, które przeznaczy pieniądze na pomoc represjonowanym dziennikarzom. A ci potrzebują ich na pomoc prawną, sprzęt czy bezpieczny kąt. – Cenzura to ich najmniejszy problem – tłumaczy Arleta Bojke, pomysłodawczyni i koordynatorka projektu. – Niezależni dziennikarze na Białorusi trafiają do więzień, są bici, nigdy nie wiedzą, czy wrócą wieczorem do domu – dodaje. 

20 historii, których mogłyby być setki

Książka “Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki” to zbiór 20 reportaży napisanych przez 29 dziennikarzy. Na ponad 300 stronach przedstawiają oni historie m.in. Ramana Pratasiewicza i Sciapana Puciły, dzięki którym Białorusini z każdego zakątka kraju sami pokazywali, co działo się u nich po ostatnich wyborach.

 

To historie Kaciaryny Andrejewej czy Darji Czulcowej, które pokazywały antyłukaszenkowskie protesty na żywo, mimo dojmującej świadomości, że ta praca skończy się dla nich więzieniem.

 

ZOBACZ: Białoruś. Andrej Dyńko na wolności. Nieznane losy pozostałych zatrzymanych dziennikarzy

 

To historia Juliji Słuckiej, szefowej białoruskiego Press Clubu, której zapiski z ponad 6-miesięcznego już pobytu w więzieniu boleśnie uświadamiają odczłowieczenie tamtejszego systemu.

 

To historie Natalii Radzinej, która od 10 lat marzy o powrocie na Białoruś czy Iosifa Siaredicza, który zna Łukaszenkę jak mało kto. To wreszcie historia Andrzeja Poczobuta, który za kratami przechorował Covid-19, a jego rodzina tygodniami nie dostawała jego listów. Listów, które są dla nich jedyną możliwością kontaktu.

 

 

– Białoruscy dziennikarze mówią krótko: najważniejsze, żebyście o nas nie zapominali – mówi Michał Potocki, współautor i redaktor książki. – Ale chodzi też o to, by to oni nie musieli zapomnieć o wykonywaniu swojego zawodu lub nawet o wolności. A do tego potrzebne są pieniądze – dodaje.

Ponad podziałami

Dziennikarze m.in. z TVP Info, Gazety Wyborczej, TVN24, Telewizji Republika, Polskiego Radia, Radia Zet, Telewizji Polsat, Newsweeka, Onetu czy Tygodnika Powszechnego. Oni wszyscy odpowiedzieli na spontaniczny apel Arlety Bojke po porwaniu samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie.

 

ZOBACZ: Polscy działacze w białoruskich aresztach. “Ostatni raz słyszałam go w marcu”

 

– Nie lubię tego określenia, ale prawdą jest, że polskie środowisko dziennikarskie jest bardzo podzielone – przyznaje była korespondentka TVP w Rosji. I dodaje, że choć nie to było jej zamiarem, to pokazało, jak bardzo można się zjednoczyć w słusznej sprawie.

Potrzebna pomoc

Mimo że cały polski zespół pracuje pro bono, książki nie da się wydać za darmo. Koszty polskiego wydania organizatorzy dzielą z Wydawnictwem Adam Marszałek, które zrzekło się swoich zysków.

 

ZOBACZ: Białoruś. Dziennikarz Andrej Aleksandrau oskarżony o zdradę stanu

 

– Chcemy udzielić konkretnego wsparcia dziennikarzom i mediom, dzięki którym wiemy, co się dzieje w kraju, w którym nie ma wolności wyrażania opinii. Dlatego prosimy o wsparcie naszej zbiórki: www.pomagam.pl/partyzanci. Wpłacając co najmniej 50 PLN, dostaniecie od nas w podziękowaniu książkę – podkreślają organizatorzy akcji.

 

Polskie wydanie “Partyzantów”, w co bardzo wierzą dziennikarze zaangażowani w projekt, to dopiero początek.

 

Bohaterowie:

Andrej Alaksandrau (BiełaPAN), Kaciaryna Andrejewa (TV Biełsat), Kaciaryna Barysiewicz (Tut.by), Nadzieja Bużan (Nasza Niwa), Darja Czulcowa (TV Biełsat), Barys Harecki (BAŻ), Alaksandr Iwulin (Tribuna.com), Ihar Łosik (Biełarus gołownowo mozga), Ksienija Łuckina (Press Club Belarus), Natalla Łunbnieuska (Nasza Niwa), Pawieł Mażejka (TV Biełsat), Andrzej Pisalnik (Znadniemna.pl), Andrzej Poczobut (Gazeta Wyborcza), Raman Pratasiewicz (Biełarus gołownowo mozga), Sciapan Puciła (NEXTA), Natalla Radzina (Charter97.org), Iosif Siaredzicz (Narodnaja Wola), Julija Słucka (Press Club Belarus), Pawieł Szaramiet (Białoruski Partyzant), Alena Tałkaczowa (Tut.by), Maryna Zołatawa (Tut.by).

Autorzy:

Adrian Bąk (Raport o stanie świata), Wiktoria Bieliaszyn (Gazeta Wyborcza), Arleta Bojke (Redakcja Zagraniczna TVP Info), Maria Ciupka (Visegrad Insight), Joanna Łada (Redakcja Zagraniczna TVP Info), Piotr Drabik (Radio Zet), Anna Hałas-Michalska (Polsat), Wojciech Jakóbik (biznesalert.pl), Maciej Jastrzębski (Polskie Radio), Magdalena Karpińska (ARD), Katarzyna Kopeć-Ziemczyk, Radosław Korzycki, Piotr Kościński (Idziemy), Mariusz Kowalczyk (Newsweek), Anna Łabuszewska (Tygodnik Powszechny), Monika Maciejewska (TV Republika), Sandrine Meunier (Redakcja Zagraniczna TVP Info), Michał Owerczuk (Game Ower Media), Piotr Pogorzelski (Biełsat, Po prostu Wschód), Michał Potocki (Dziennik Gazeta Prawna), Justyna Prus (PAP), Maria Przełomiec (TVP), Wojciech Przybylski (Visegrad Insight), Ewa Raczyńska (Onet), Zbigniew Rokita, Grzegorz Sajór (Radio 357, Press), Michał Tracz (TVN24), Bianka Zalewska (Dzień Dobry TVN), Adam Zawadzki (TV Republika).

red/Polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Polska

Lubin. Protest przed komisariatem. Uczestnicy domagają się prawdy i sprzeciwiają się brutalności

njqq1vmfto1qpugn9jsn32v6pj26gvot.jpg


– Około godziny 19 na ulicy była prawdziwa bitwa, w stronę policjantów leciały butelki i kamienie. Siły policyjne są teraz bardzo duże, pojawili się kontrterroryści, którzy dokonywali zatrzymań. Policjanci w dużych grupach wbiegali w osiedle – tłumaczył późnym wieczorem w niedzielę Jan Kasia, reporter Interwencji. Jak udało nam się dowiedzieć, policjanci będą w Lubinie przez całą noc. – Cały czas są grupy młodzieży, które gromadzą się w uliczkach. Choć w tej chwili jest spokojnie, ciężko przewidywać, co się może wydarzyć – opowiedział reporter.

 

 

– Przed chwilą ulicami Lubina przejechała armatka wodna, pojawili się też policjanci uzbrojeni w broń gładkolufową – relacjonowała wcześniej w niedzielę reporterka Polsat News wydarzenia, które rozgrywają się przed komisariatem w dolnośląskim mieście, gdzie w piątek po interwencji policyjnej zmarł mężczyzna. Jak dodaje reporterka, obie strony – zarówno policja, jak i protestujący – ściągają do miasta posiłki.

 

Zgromadzeni przed komisariatem protestujący rzucali jajkami, a po pewnym czasie także kamieniami w elewację budynku komendy. W pewnym momencie tłum ok. 30 osób zaczął szturmować wejście do budynku. Policjanci użyli wobec nich gazu łzawiącego. W odpowiedzi manifestujący zaczęli rzucać w kierunku policjantów oraz budynku butelkami. Wybite zostały szyby.

 

Policjanci, wyposażeni w tarcze i broń gładkolufową, którzy wcześniej stali za bramą, wyszli przed nią i uformowali szyk. W ich stronę ponownie rzucone zostały kamienie, butelki a także kostki brukowe. Odpalono race. Manifestanci podpalili też kontener na śmieci, który następnie próbowali popchnąć w stronę budynku komendy.

 

W czasie zamieszek policjanci kilkukrotnie oddali strzały ostrzegawcze z broni gładkolufowej. Wielokrotnie apelowali też przez megafon o rozejście się. Na ulice wyjechała policyjna polewaczka. Po pewnym czasie manifestanci zaczęli się rozbiegać. W stosunku do osób, które wybiegały z tłumu w kierunku policjantów, użyto broni gładkolufowej.

 

– Zatrzymanych zostało pięć najbardziej agresywnych osób w związku z popełnionymi przestępstwami. Mieliśmy tutaj do czynienia z sytuacjami takimi jak podpalenie koszy, mienia policyjnego, czy z próbą podpalenia drzwi wejściowych do komendy, tak więc agresja tego tłumu jest naprawdę bardzo duża – przekazał po godz. 20 podkom. Wojciech Jabłoński z biura prasowego dolnośląskiej policji. Ok. godz. 21 liczba zatrzymanych wzrosła do 30.

 

Jabłoński dodał, że w stronę policjantów rzucone zostały nie tylko kamienie i cegłówki, ale także koktajle Mołotowa. Poszkodowanych zostało kilku funkcjonariuszy. – Mieliśmy także do czynienia z sytuacją, w której wezwani na miejsce strażacy zostali obrzuceni kamieniami i nie byli w stanie przeprowadzić czynności związanych z ugaszeniem ognia. Podobnie karetka pogotowia, która zjawiła się na miejscu by pomóc poszkodowanym, niestety nie została wpuszczona przez demonstrujących – mówił policjant.

“Rzucili go jak świniaka”

Około 300 osób przyszło przed komisariat policji w Lubinie, aby protestować przeciwko interwencji, którą uważają za przejaw brutalności policji. Protest dotyczy piątkowej interwencji przy ul. Traugutta, gdzie agresywny mężczyzna miał biegać po ulicy i rzucać kamieniami w okna.

 

– Chłopak zachowywał się irracjonalnie, krzyczał, kopał. Jego mama zadzwoniła po policję, aby go uspokoili – relacjonowała reporterka Polsat News.

 

Zamieszki w LubiniePolsat News

Zamieszki w Lubinie

– Przyjechała policja, obezwładnili go, trwało to 30 minut, przez ten czas go męczyli, przyjechała karetka i dalej wersje są różne. Jedni twierdzą, że zmarł w karetce, inni że po dwóch godzinach w szpitalu. Po rozmowie z panią na SOR stwierdzili, że przywieźli zwłoki. To był bezproblemowy człowiek, zero agresji. To on się bał, był przestraszony jak człowiek na niego huknął. Rzucili go jak zwłoki, jak świniaka nieżywego. 25 minut go dusili kolanem, ręce powyginane, chłopak 65 kg ważył, a czterech policjantów – mówił Polsat News jeden z członków rodziny.

 

WIDEO: Gumowe kule i armatki wodne. Protesty na ulicach Lubina w niedzielny wieczór

 

 

“Podobnie jak w Stanach”

Mieszkańcy Lubina zgromadzeni pod komisariatem skandują hasła oraz rzucają w budynek różnymi przedmiotami, w tym kamieniami oraz racami. Jeden z mieszkańców w komentarzu do sobotniego wydarzenia przypomniał na antenie Polsat News o niedawno zakończonej sprawie George’a Floyda, czarnoskórego mężczyzny uduszonego przez policjantów podczas interwencji w Minneapolis w USA.

 

– W Stanach i w innych krajach to już by była pikieta pod komendą. Niedawno było w Stanach, że został zaduszony kolanem… Tu by była pikieta, a nie taki spokój jaki teraz jest. Ale to kiełkuje dopiero. Ci ludzie nie powinni w policji pracować – powiedział pan Kazimierz, sąsiad zmarłego.

 

WIDEO: Relacja z protestu przed komisariatem na antenie Polsat News

 

 

 

Pod koniec nagrania widać, jak 34-letni Bartek traci przytomność i film się urywa. Niestety finał tej historii ma złe zakończenie, ponieważ chłopak zmarł. Z innej kamery widać moment przyjazdu karetki na miejsce, jak już 34-latek się nie ruszał. – Mężczyzna miał 3 razy mdleć podczas 30-minutowej interwencji – zrelacjonowała dziennikarka Polsat News.

Próbował się wyrwać, krzyczał

Z informacji Polsat News wynika, że policja próbowała odebrać rodzinie telefony, na których mogły znajdować się nagrania z interwencji.

 

W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z interwencji na ulicy Traugutta w Lubinie, która miała miejsce w piątek rano. Na wykonanym z balkonu jednego z budynków obok filmie widać, jak policjanci próbują obezwładnić mężczyznę i umieścić go w radiowozie. Mężczyzna próbuje się wyrwać, krzyczy i wzywa pomocy. Funkcjonariusze doprowadzają go do auta – na nagraniu widać, że już wtedy brakuje mu sił.

 

ZOBACZ: Niemcy. Berlińska policja oskarżona o przemoc wobec protestujących przeciw polityce covidowej

 

Następnie przy próbie umieszczenia w aucie mężczyzna osuwa się na jezdnię. W międzyczasie policjantka obecna na miejscu odbiega, być może w stronę pobliskiej Komendy Powiatowej Policji w Lubinie. Trzej mężczyźni pozostają przy zatrzymanym, który przestaje się ruszać. Zaczynają poklepywać go po twarzy, ten jednak nie reaguje.

“Agresywny i pobudzony”

“Lubińscy policjanci zostali wezwani na miejsce, gdzie agresywny i pobudzony mocno mężczyzna miał rzucać kamieniami w okna zabudowań. Na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny, która zaznaczyła, że syn nadużywa narkotyków. Wobec agresywnego i pobudzonego mieszkańca Lubina funkcjonariusze użyli chwytów obezwładniających oraz kajdanek. W związku z jego irracjonalnym zachowaniem i podejrzeniem, że może znajdować się pod wpływem narkotyków, na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe” – czytamy w komunikacie umieszczonym na stronie dolnośląskiej policji.

 

“Po ok. 2 godzinach komenda w Lubinie została powiadomiona, że mężczyzna zmarł w szpitalu” – poinformował zespół prasowy KWP we Wrocławiu.

 

WIDEO: Interwencja policji w Lubinie

 

 

Według informacji przekazanych przez policję, funkcjonariusze po przyjeździe na miejsce próbowali uspokoić i wylegitymować mężczyznę, który nie reagował na polecenia. 

 

ZOBACZ: Kielce: 44-latek zaatakował policjanta, bo zwrócił mu uwagę na brak maseczki

 

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie interwencji w Lubinie. W najbliższych dniach ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok mężczyzny. O sprawie poinformowana została także komórka kontrolna Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Trwają czynności dotyczące ustalenia przebiegu interwencji.

Pojawiła się nieścisłość

Według komunikatu policji mężczyzna został przewieziony na SOR i po ok. dwóch godzinach zmarł w szpitalu. Reporterka Polsat News dotarła do nieoficjalnych informacji mówiących, że w lubińskim szpitalu w piątek w ogóle takiego pacjenta nie było. Podobnie twierdzi poseł PO Piotr Borys.

 

– Jest jedna nieścisłość i nieprawda, którą podała Komenda Wojewódzka Policji – powiedział Piotr Borys, który interweniował w sprawie. – Otóż według informacji przekazanych mi przez dyrekcję szpitala, ten młody człowiek umarł już w karetce. Nie jak podano, że po 2 godzinach w szpitalu. A więc ten zgon nastąpił bezpośrednio po tej interwencji i musimy sprawdzić, co było przyczyną, czy użyto właściwych środków przymusu bezpośredniego, czy nie wystarczyło skucie kajdankami – dodał polityk.

 

“Będę pytał o filmy z kamer policjantów i podduszanie w interwencji” – napisał Piotr Borys na Twitterze.

 

– Ta sytuacja budzi spore wątpliwości – powiedział Polsat News były rzecznik policji, Mariusz Sokołowski. – Niedobrze kiedy widzimy policjanta siedzącego zbyt długo na obezwładnianym mężczyźnie, który potem umiera – dodał.

 

Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji, póki co wstrzymuje się z ferowaniem wyroków.

 

– Nawet jeśli ten mężczyzna był średniej budowy ciała i na co dzień był łagodny, to pod wpływem narkotyków, mógł zmienić się w taka niebezpieczna maszynę i nawet sześciu policjantów może mieć problem sobie poradzić – powiedział Polsat News.

aml/pdb/polsatnews.pl/PAP

Czytaj więcej


Source link

Sport

PKO BP Ekstraklasa: Śląsk Wrocław zremisował z Lechią Gdańsk

3pmq4rs2t58udarr35a51md4pt51mvzu.jpg


W porównaniu z wyjściowy składem na czwartkowy mecz w eliminacjach Ligi Konferencji z Hapoelem Beer Szewa trener Jacek Magiera dokonał aż dziewięciu zmian. Tylko Krzysztof Mączyński i Rafał Makowski ponownie pojawili się od pierwszej minuty na boisku. Zupełnie inaczej wyglądało to w ekipie gości, gdzie trener Piotr Stokowiec dokonał dwóch zmian.

 

Spotkanie doskonale zaczęło się dla gości, którzy już w pierwszej groźniej akcji wywalczyli rzut karny. Po sprytnym poddaniu Joseph Ceesay znalazł się w idealnej sytuacji, ale Diogo Verdasca zdołał zablokować jego strzał. Po analizie wideo arbiter uznał, że zawodnik Śląska faulował i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Łukasz Zwoliński i krótkim rozbiegu huknął w trybuny.

 

ZOBACZ TAKŻE: Pierwsza wygrana Górnika Zabrze w sezonie

 

Chwilę później to gospodarze mieli dobrą okazję. Fabian Piasecki jednak źle przyjął piłkę, musiał strzelać z trudnej pozycji i Zlatan Alomerovic bez problemu złapał piłkę.

 

W kolejnych fragmentach spotkania lepiej prezentowali się przyjezdni, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce, potrafili założyć skuteczny pressing i częściej gościli w polu karnym rywali. Dwie wyśmienite okazje w tym okresie miał Zwoliński, ale za każdym razem Michał Szromnik odbijał piłkę. Wrocławianie zagrożenie stwarzali jedynie po kontratakach. Po jednym z nich Mateusz Praszelik zagrał w pole karne do Piaseckiego. Napastnika Śląska uprzedził Alomerovic, ale nie utrzymał w rękach piłki, do której dopadł Dino Stiglec i trafił do pustej bramki.

 

Po stracie gola napór Lechii zmalał, ale i tak miała szansę na gola tuż przed przerwą. Po rzucie rożnym niepilnowany Mario Maloca strzelał głową z kilku metrów, ale wprost w ręce Szromnika.

 

Po zmianie stron Lechii już nie udawało się tak łatwo spychać Śląsk do defensywy. Spotkanie było bardziej wyrównane i więcej się działo w środkowej strefie. To akcje wrocławian były groźniejsze i po jednej z nich i starciu Bartosza Kopacza z Piaseckim sędzia odgwizdał rzut karny. Po weryfikacji wideo zmienił decyzje.

 

W 64. minucie kibice oglądali nietypową sytuację, bo obaj trenerzy zdecydowali się dokonać potrójnej zmiany i w sumie na boisku pojawiło się sześciu nowych piłkarzy. Zaraz po wejściu świetną okazję miał Kacper Sezonienko, lecz Szromnik ponownie nie dał się zaskoczyć. Chociaż w ostatnim kwadransie tempo gry wyraźnie spadło, nie brakowało sytuacji bramkowych. Dla Śląska gola mogli strzelić Petr Schwarz i Robert Pich, a dla gości Flavio Paixao.

 

Arbiter do regulaminowego czasu doliczył aż sześć minut. Lechia zaryzykowała, rzuciła niemal wszystko do ataku i się opłaciło, bo Tomasz Makowski strzałem głową pokonał w końcu Szromnika. Jeszcze arbiter nasłuchiwał, czy wszystko było w całej akcji prawidłowo, co trwało dosyć długo, aż w końcu wskazał na środek boiska, a kilka chwil później zakończył spotkanie.

 

Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 1:1 (1:0)

 

Bramki: 1:0 Dino Stiglec (33), 1:1 Tomasz Makowski (90+5-głową).

 

Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Diogo Verdasca. Lechia Gdańsk: Conrado, Kacper Sezonienko.

 

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 9 075.

 

W ósmej minucie Łukasz Zwoliński nie wykorzystał rzutu karnego. Zawodnik Lechii Gdańsk nie trafił w bramkę.

 

Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Diogo Verdasca – Bartłomiej Pawłowski, Krzysztof Mączyński, Rafał Makowski (64. Szymon Lewkot), Dino Stiglec – Mateusz Praszelik (73. Petr Schwarz), Caye Quintana (64. Robert Pich) – Fabian Piasecki (64. Erik Exposito).

 

Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerovic – Mateusz Żukowski (84. Mykoła Musolitin), Mario Maloca, Bartosz Kopacz, Conrado (78. Rafał Pietrzak) – Joseph Ceesay (64. Kacper Sezonienko), Tomasz Makowski, Jarosław Kubicki, Maciej Gajos (64. Bassekou Diabate), Ilkay Durmus – Łukasz Zwoliński (64. Flavio Paixao).

mtu, Polsat Sport, PAP

Przejdź na Polsatsport.pl


Source link