imalopolska

najnowsze wiadomości

January 2021

Polska

“Pochopne formułowanie oskarżeń” List otwarty dziekanów WUM

g1p3k5t9nfjv714qwe7h9bdtoayfv21e.jpg


Od kilku dni o WUM jest głośno w związku z nieprawidłowościami w organizacji szczepień przez Centrum Medyczne WUM Sp. z o.o. Komisja rektorska stwierdziła m.in. brak należytego doboru osób, którym zaproponowano i wykonano szczepienia.

 

Niejasna sytuacja w sprawie szczepień okazała się być wierzchołkiem góry lodowej. Kilka dni temu w rozmowie z polsatnews.pl osoby związane z WUM opowiadały o mobbingu, zastraszaniu, wywieranej presji, niestosownych żartach części wykładowców, czy łamaniu statutu uczelni przez obecnego rektora. Dotarliśmy także do lekarzy rezydentów. W obawie o możliwość rozpoznania, chcieli pozostać anonimowi.

 

“Uważamy za niegodne anonimowe formułowanie oskarżeń”

 

W czwartek opublikowano list otwarty dziekanów wydziałów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego do Społeczności Akademickiej. Rzeczniczka WUM Marta Wojtach przesłała go również do naszej redakcji. Kilka dni temu pisaliśmy o studentach, którzy twierdzą, że na uczelni dochodzi do mobbingu i zastraszania.

 

ZOBACZ: Studenci mówią o mobbingu i zastraszaniu na WUM. “Ja pier**lę, gó**o umiesz”

 

“Wydarzenia, których jesteśmy świadkami w ostatnich dniach budzą nasz najgłębszy niepokój i dezaprobatę. Nie jest naszym zamiarem podejmowanie kolejnej oceny przebiegu szczepień przeciw COVID-19 realizowanych przez Centrum Medyczne WUM. Chcemy natomiast zwrócić uwagę na niedopuszczalne formy wyrażania opinii oraz pochopne formułowanie oskarżeń, które pojawiają się w przestrzeni medialnej.” – napisali. 

 

Podkreślili, że wszyscy członkowie społeczności WUM mają prawo do wyrażania swoich sądów, “to jednak treść licznych, częściowo anonimowych komentarzy, dalece odbiega od standardów, których powinni przestrzegać lekarze, pracownicy naukowi, doktoranci i studenci wyższej uczelni”.

 

ZOBACZ: Szczepienia poza kolejnością. Ruszyła kontrola resortu zdrowia na WUM

 

Jak dodali, nie mogą “zaakceptować hejtu nacechowanego wrogością i agresją jako formy dyskusji i presji. Tym bardziej, że przy okazji ujawnienia nieprawidłowości w zakresie szczepień pojawiają się opinie o charakterze szkalującym, odnoszące się do przeszłości. Uważamy za niegodne anonimowe formułowanie oskarżeń i przypisywania win bez możliwości bezstronnej interpretacji zdarzeń. Opinie te dotyczą m.in jakości nauczania w naszym Uniwersytecie”.

 

“Jest to wysoce krzywdzące dla całej rzeszy zaangażowanych nauczycieli akademickich, którzy starają się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki, dzielić się wiedzą i doświadczeniem, pomimo szeregu obiektywnych trudności” – dodano w liście. 

 

Warunki dalekie od ideału

 

Dziekani napisali, że zdają sobie sprawę, iż “w wielu jednostkach Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego warunki nauczania studentów, pracy klinicznej i naukowej są dalekie od ideału, ale nie jest to przecież problem ostatniego semestru. Nie ulega natomiast wątpliwości, że sytuacja uległa pogorszeniu z powodu epidemii, której skutki wszyscy boleśnie odczuwamy.”

 

“Stanowczo przeciwstawiamy się jednak kreowaniu w zewnętrznych mediach krzywdzącego wizerunku Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jako Uczelni niedbającej o poziom kształcenia, tolerującej nieakceptowalne zachowania, takie jak zastraszanie, mobbing czy też nierówność w traktowaniu” – dodali.

 

ZOBACZ: Kara dla WUM za szczepienia znanych osób. Co najmniej 250 tys. zł

“Zwracamy uwagę na niebezpieczeństwo działań o charakterze mowy nienawiści, które mogą doprowadzić do trwałych i głębokich podziałów w naszej społeczności i destrukcyjnych następstw. Apelujemy o rozwagę i rzeczową dyskusję, która daje szanse uzyskania porozumienia, zamiast ulegania pokusie publicznego wyrażania złych emocji, które w dzisiejszych czasach stało się powszechnym sposobem osiągania fałszywego poczucia sprawiedliwości”.

 

Pod listem podpisali się: prof. dr hab. n. med. Rafał Krenke – Dziekan Wydziału Lekarskiego, dr hab. n. farm. Joanna Kolmas – Dziekan Wydziału Farmaceutycznego, prof. dr hab. n. med. Dorota Olczak-Kowalczyk – Dziekan Wydziału Lekarsko-Stomatologicznego, dr hab. Dariusz Białoszewski prof. WUM – Dziekan Wydziału Medycznego.

 

 

pgo/ml/ polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Zdrowie

Prof. Henryk Domański: pozycja Polski uległa znacznemu wzmocnieniu, ale w odwrotnym kierunku może oddziaływać wizerunek kształtowany przez stereotypy, media, a czasami przez działania wynikające z gry politycznej

1_5.jpg


Mariusz Marszałkowski/Instytut Jagielloński: Panie profesorze, jak z socjologicznego punktu widzenia na przestrzeni ostatnich trzech dekad zmienili się Polacy, a także pozycja Polski w świecie?

Prof. Henryk Domański: Nie prowadzono badań, które pozwoliłyby ustalić, jak zmieniła się pozycja Polski na arenie międzynarodowej i czy jako naród i państwo jesteśmy oceniani lepiej lub gorzej. Łatwiej wskazać na procesy społeczne, które dokonały się od 1989 roku i przyniosły widoczne efekty.

Punktem wyjścia są zmiany w strukturze społecznej, czyli w układzie pozycji zawodowych, one to bowiem kształtują położenie materialne, styl życia, interesy i systemy wartości. Najważniejszymi konsekwencjami przejścia z systemu komunistycznego do struktur rynkowych było niezwykle szybkie, jak na strukturę społeczną, zmniejszenie się liczebności rolników i robotników, a równocześnie wzrost udziału prywatnych przedsiębiorców, pracowników umysłowych niższego szczebla i wyższej klasy średniej nazywanej w Polsce specjalistami lub „nową inteligencją”. W systemie post-industrialnym zwiększa się stale zapotrzebowanie na specjalistów od bankowości, zarządzania, doradców finansowych, maklerów giełdowych, konsultantów, wizażystów, badaczy rynku, stylistów, spindoktorów i ekspertów od public relations. Z tego punktu widzenia, Polska nie odstaje od normy. Biorąc pod uwagę, że równocześnie jedna piąta Polaków ma wyższe wykształcenie (w 1988 r. było ich tylko 7%), konsekwencją tego procesu powinny być zmiany mentalności i strategie życiowe typowe dla klasy średniej i społeczeństwa obywatelskiego. Z jednej strony, powinny one zmierzać w kierunku otwartości i tolerancji; z drugiej – orientacji na sukces, rozwoju przedsiębiorczości, indywidualizmu i komercjalizacji w spędzania czasu wolnego.

M.M.: Tego oczekiwano – jak było faktycznie?

H.D.: Najłatwiejsze do uchwycenia są zmiany stylu życia. Od 1987 roku systematycznie zwiększa się liczba osób chodzących do restauracji, teatru, do kina, muzeów i na koncerty muzyczne. W świetle badań CBOS-u częstość bywania „przynajmniej raz w roku” na koncertach zwiększyła się do 2017 r. z 24 do 44%, do teatru (w latach 2011-2017) z 13 do 22%, a do muzeów z 26 do 33%. Upodobnia to nas do społeczeństw zachodnich. Nie dlatego, że stajemy się tak samo „kulturalni” jak oni, ale, że zgodnie z logiką modernizacji potrzeby egzystencjalne ustępują orientacjom postmaterialistycznym i w coraz większym stopniu możemy sobie na to pozwolić. Odsetek bywalców restauracji zwiększył się od 1987 do 2018 roku z 22 do 67%. Więcej ludzi chodzi również do kina (wzrost z 41 do 56%), na imprezy sportowe (z 26 do 43%) i spędza wakacje za granicą – w latach 2010-2019 odsetek ten zwiększył się z 5 do 11. Do odnotowania jest to, że chociaż jeżdżenie na wakacje stało się normą – odsetek osób deklarujących tę formę aktywności zwiększył się w latach 2006-2018 z 31 do 58 – to nie przekłada się ona na wydłużanie urlopu. W latach 2012-2019 liczba dni przeznaczanych na wakacje przez przeciętnego Polaka kształtowała się na poziomie 14,8-15, tak jakby wypoczynek traktowany był jak opłacalna inwestycja, która nie powinna być jednak realizowana w nadmiarze, a w szczególności nie powinno się ona zastępować pracy zawodowej. Może się za tym kryć jakiś polski odpowiednik „ducha kapitalizmu” i dyscypliny rynkowej, przywrócone do stanu normalności po zmianie ustroju.
 
M.M.: Czy można powiedzieć, że funkcjonowanie w systemie demokratycznym sprzyja liberalizacji obyczajowej?

H.D.: Społeczeństwo polskie nie jest tu wyjątkiem i np. aborcja (gdy zagrożone jest życie matki) akceptowana jest od 1987 roku do chwili obecnej na prawie niezmieniającym się poziomie 86-88%. Równocześnie zwiększa się akceptacja lesbijek i gejów. O ile przekonanie, że „homoseksualizm nie jest rzeczą normalną i nie wolno go tolerować” podzielało w 2001 r. 41%, to w 2017 odsetek ten zmniejszył się do 24%. Towarzyszył temu wzrost akceptacji wyrażającej się w stwierdzeniu, że „homoseksualizm jest rzeczą normalną” – z 5 w 2001 do 16% w 2017. Najwyraźniej powiew liberalizacji dociera do Polski stopniowo, niezależnie od intensywności debaty publicznej i towarzyszących temu protestów organizowanych przez zwolenników aborcji. Natomiast słabo dociera do nas trend laicyzacji. Społeczeństwo polskie „nie dorównuje” krajom zachodnim pod względem zanikania religijności. Odsetek osób deklarujących przynależność do kościoła katolickiego w 2005 r. wynosił 96; wprawdzie do 2020 r. obniżył się on do 91, niemniej pozostajemy obok Grecji najbardziej religijnym społeczeństwem w Europie. Nie zmienia tego spadek aktywności mierzonej chodzeniem do kościoła, nie dramatyczny, ale jednak widoczny – z 57-58% w latach 1991-2007 do ok. 40-45% obecnie. To ostatnie wydaje się być naturalnym efektem atrakcyjności ofert konkurencyjnych i angażowania się w różne formy konsumpcji. Zresztą niewykluczone, że malejący odsetek wiernych chodzących do kościoła neutralizowany jest przez wzrost uczestnictwa w organizacjach religijnych, wspólnotach parafialnych i działalności charytatywnej różnego rodzaju.

M.M.: Czy to pod jakimś względem wyróżnia Polskę na tle innych społeczeństw europejskich?

H.D.: Przypadek Polski dowodzi, że wyłanianie się społeczeństwa obywatelskiego, klasy średniej i wzrost zamożności nie kolidują z tradycyjnym podejściem do życia, którego wskaźnikiem jest wysoka religijność i konserwatywny stosunek do spraw obyczajowych. Funkcjonowanie na różnych orbitach nie osłabia poczucia zadowolenia, a nawet je zwiększa: procentowy udział Polaków wskazujących na wysoki lub raczej wysoki poziom „satysfakcji z życia” w odpowiedzi na standardowe pytanie CBOS-u wyniósł w 1994 r. 11, a w 2019 r. 24%, a kategoria zadowolonych z własnej sytuacji finansowej zwiększyła się z 9 do 36%. Poniżej średniej lokuje nas poziom dochodu narodowego na głowę, będącego najbardziej wymiernym kryterium oceny, i niskie zaufanie do ludzi. Kwestią do rozstrzygnięcia jest to, jak interpretować ten wynik uzyskiwany we wszystkich badaniach, czyli co tak naprawdę mierzymy, zadając standardowe pytanie, „czy sądzi Pan(i), że ludziom należy ufać, czy też ostrożności nigdy nie za wiele”. Czy nie jest tak, że niska pozycja Polaków wynika z ich większej ostrożności, nastawionej na minimalizację ryzyka, a nie niskiego zaufania w ogóle. Oznaczałoby to, że lepiej rozpoznajemy wrogą i niebezpieczną sytuację niż społeczeństwa zachodnie, unikając dzięki temu niepotrzebnych inwestycji i kosztów w demonstrowaniu otwartości. Byłoby to zaufanie, które pozwala się lepiej dostosować do zmieniających warunków i do obcego a nierzadko wrogiego otoczenia, jakim jest system rynkowy, w porównaniu np. z Duńczykami (tradycyjnie najwyższa pozycja). Mieszkańcy krajów zachodnich czują się mocno osadzeni w strukturach kapitalistycznych, ponieważ je znają, ale nie byliby tacy otwarci, gdyby im tego bezpieczeństwa zabrakło. Jeżeli hipoteza ta jest trafna, to „polska odmiana” zaufania dostarczałaby silniejszych motywacji do angażowania się przedsięwzięcia obarczone dużym ryzykiem.

M.M.: Panie profesorze, czy to, jakim dziś jesteśmy społeczeństwem, ma wpływ na tworzenie relacji z innymi państwami?

H.D.: Realistycznie rzecz biorąc, jako społeczeństwo możemy być co najwyżej wzorem do naśladowania dla krajów o niższej stopie życiowej i mających poczucie bycia gorszymi, takim jak Ukraina, Białoruś, ewentualnie Bułgaria. A co do relacji, to tworzone są one przede wszystkim przez rządy czy samorządy lokalne. Na poprawę relacji międzynarodowych oddziałują również zachowania Polaków za granicą. Dotyczy to głównie migrantów – czy są dobrymi pracownikami, sąsiadami, czy można na nich polegać. Natomiast czynnikiem, który najsilniej wzmacnia pozycję państwa na forum międzynarodowym są sukcesy ekonomiczne, czyli tempo wzrostu PKB, niskie bezrobocie, niewielkie zadłużenie. Pozycja Polski uległa tu znacznemu wzmocnieniu, ale w odwrotnym kierunku może oddziaływać wizerunek kształtowany przez stereotypy, media, a czasami przez działania wynikające z gry politycznej, np. przedstawianie nas przez Izrael i Rosję jako społeczeństwa antysemitów, co motywowane jest zresztą różnymi względami. Fakt, że 22% Polaków ma wyższe wykształcenie, że pod względem poziomu dochodów wyprzedziliśmy Portugalię i Grecję, a także wyprzedzamy je (jak wynikałoby z danych ESS) pod względem pozytywnego stosunku do systemu demokratycznego może być skutecznie neutralizowany przez przekazywane za granicę relacje z Marszów Niepodległości i demonstracji organizowanych w obronie aborcji przez „Strajk Kobiet”.

M.M.: Jakimi cechami powinniśmy się odznaczać jako społeczeństwo, by stać się atrakcyjnym i znaczącym partnerem w oczach innych państw?

H.D.: Nie staniemy się nagle Chinami pod względem wielkości i tempa wzrostu PKB, Francuzami w kwestii laicyzacji, Niemcami pod względem dyscypliny i utożsamiania się z własnym państwem, ani Wielką Brytanią pod względem przeszłości kolonialnej, która mimo wszystko podtrzymuje rangę tego kraju na scenie międzynarodowej. Tak samo nie zbliżymy się również do Rosji pod względem rozległości terytorium. Jak próbowałem wykazać, wiele cech, które decydują o atrakcyjności, już mamy lub uzyskujemy. Jednak prawidłowością jest, że o kryteriach atrakcyjności decydują państwa dominujące pod względem siły politycznej. One bowiem narzucają  standardy oceny i są je w stanie wyegzekwować. Próba uzależnienia przez Komisje Europejską funduszy unijnych od praworządności wskazuje, że oprócz sukcesów ekonomicznych o atrakcyjności kraju, w tym również i Polski, decyduje spełnianie kryteriów poprawności politycznej, takich jak niezależność sądów od władzy państwowej, stosunek do małżeństw homoseksualnych, czy wolności obywatelskie utożsamiane z prawem do aborcji. Należy oddzielić to, jacy jesteśmy faktycznie, od siły przekonywania o tym mieszkańców innych krajów, a zwłaszcza ich ekipy rządzące. Zadaniem trudnym do realizacji będzie „udowodnienie”, że Polacy nie są ksenofobiczni, zaściankowi, nietolerancyjni, i że skoro udało się nam w szybkim tempie nadrobić zacofanie ekonomiczne, to jest to gwarancja, że stać nas na więcej.

M.M.: Czy widzi pan profesor szanse na zmianę podejścia, zmianę zachowań, a przede wszystkim zmianę naszej pozycji na arenie międzynarodowej w najbliższych latach? Od czego może to zależeć?

H.D.: Zmiany pozycji na arenie międzynarodowej dokonują się zawsze w długim przedziale czasowym. Interesującą prawidłowością jest to, że trudniej jest stracić pozycję, niż awansować. Np. Francja w dalszym ciągu zaliczania jest do najważniejszych państw świata, mimo klęski w II wojnie światowej i utraty kolonii. To samo można by powiedzieć o Włochach i Belgii, nie mówiąc o Niemczech. O prestiżu państwa decydują sukcesy militarne, wkład do rozwoju cywilizacji i kultury, a przede wszystkim sukcesy ekonomiczne. Liczy się również posiadanie rządu spełniającego kryteria poprawności politycznej i na ogół gorzej oceniane są państwa rządzone przez partie zaliczane do populistycznych. Hierarchia ta jest bardzo stabilna i wydaje się mało prawdopodobne, żeby udało się nam w najbliższych latach awansować. Natomiast co do zmiany zachowań, to nie jestem przekonany czy warto. Obecnie lepiej znamy nie tylko zalety, ale i mankamenty Brytyjczyków czy Amerykanów, którzy byli dotąd przedmiotem aspiracji Polaków, a które obniżają ich reputację na świecie. Wiadomo też, że żadnym społeczeństwie wad nie da się wyeliminować. Poza tym nasze cechy narodowe są świadectwem oryginalności i mogą być również atutem.

Źródło informacji: Instytut Jagielloński


Source link

Świat

Kamil Stoch zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni. Na podium także Dawid Kubacki

nqbarhy825bzje974rbzy25yzxtrh2ec.jpg


Kamil Stoch zwycięzcą 69. Turnieju Czterech Skoczni. Polak w austriackim Bischofshofen skokiem na 140 metrów nie dał rywalom szans i zwyciężył także cały Turniej. To jego trzeci sukces w TCS. Na podium stanął również Dawid Kubacki, który – choć w ostatnim konkursie miał trochę pecha – to o 0,4 pkt wyprzedził Norwega Halvora Egnera Graneruda.

W pierwszej serii Stoch oddał imponujący skok na odległość 139 metrów. Polak objął prowadzenie z przewagą 7,3 punktu nad drugim Karlem Geigerem. Trzecie miejsce zajmował Marius Lindvik, zaś tuż za podium plasował się Andrzej Stękała, który uzyskał najlepszy wynik z grona szczęśliwych przegranych. Dopiero dziewiąte miejsce po pierwszej odsłonie rywalizacji zajmował lider Pucharu Świata i trzeci zawodnik turnieju Halvor Egner Granerud. 

 

Tuż za Norwegiem znalazł się Piotr Żyła. Z kolei Dawid Kubacki ukończył pierwszą serię na dwunastym miejscu. 30-latek utracił pozycję wicelidera TCS na rzecz Geigera. Do finałowej serii awansował jeszcze Aleksander Zniszczoł, który był 22. Natomiast kwalifikacji do trzydziestki nie uzyskali Klemens Murańka i Maciej Kot. 

 

Przed finałową serią Stoch miał ponad trzydziestopunktową przewagę nad Geigerem, który o 0,9 wyprzedził Kubackiego. Poza podium spadł Granerud, a w czołowej szóstce znaleźli się jeszcze Stękała i Żyła. 

 

Do udziału Polaków w Turnieju Czterech Skoczni mogło w ogóle nie dojść. Przed tygodniem u Klemensa Murańki stwierdzono zakażenie i z tego powodu polska kadra nie została dopuszczona do kwalifikacji inaugurującego Turniej Czterech Skoczni konkursu w Oberstdorfie. Dzień później polskiego skoczka dał wynik negatywny.  

Po protestach Polskiego Związku Narciarskiego organizatorzy zdecydowali, że polska reprezentacja zostanie dopuszczona, jeśli ponowne testy na koronawirusa okażą się negatywne. Tak się też stało.  

grz/ polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Sport

Turniej Czterech Skoczni w Bischofshofen. Wyniki na żywo online. Stoch liderem! Skoki narciarskie

1zteysc3rmep3hu5hvxrr84do4gv8y5t.JPG


Stoch wygrał Turniej Czterech Skoczni w sezonach 2016/17 i 2017/18, obecnie jest liderem klasyfikacji łącznej. Jeżeli ponownie zostanie zwycięzcą, dołączy do wielkich legend skoków narciarskich. Po trzy triumfy mają na koncie Niemiec Helmut Recknagel (1958, 1959, 1961) reprezentujący wtedy NRD oraz Norweg Bjørn Wirkola (1967, 1968, 1969). Więcej wygranych mają tylko dwaj skoczkowie. Pięć razy na najwyższym stopniu podium stawał Fin Janne Ahonen (1999, 2003, 2005, 2006, 2008), cztery razy Niemiec Jens Weissflog, reprezentant NRD, później Niemiec (1984, 1985, 1991, 1996). Takim tuzom jak Finowie Veikko Kankkonen i Matti Nykanen, Niemiec Jochen Danneberg czy Austriacy Hubert Neuper, Ernst Vettori, Andreas Goldberger oraz Gregor Schlierenzauer Turniej Czterech Skoczni udało się wygrać dwukrotnie. Wielki mistrz Adam Małysz triumforwał tylko w sezonie 2000/2001, a dwa lata później zajął w TCS trzecie miejsce.

 

ZOBACZ TAKŻE: „Polskie Skocznie” od 6 stycznia w sportowych kanałach Telewizji Polsat

 

Stoch rozpoczął obecny Turniej Czterech Skoczni od drugiego miejsca w Oberstdorfie. Później nie zmieścił się na podium w Garmisch Partenkirchen, ale polscy kibice i tak mieli powody do radości. Trzecie miejsce zajął bowiem Piotr Żyła, a w pięknym stylu wygrał Dawid Kubacki, który właśnie wtedy włączył się do walki o końcowy trumf w turnieju.

 

Konkurs na skoczni Bergiesel w Innsbrucku był kolejnym popisem Biało-Czerwonych. Trzykrotny mistrz olimpijski zdeklasował rywali, a Kubacki był trzeci, własnie od tego dnia w klasyfikacji generalnej na dwóch pierwszych pozycjach widnieją ich nazwiska. W środę nasi reprezentanci powalczą o Złotego Orła, a zdaniem większości ekspertów, nikt nie jest w stanie im zagrozić. Inaczej twierdzą tylko ci, którzy wierzą w cudy. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Kamil Stoch faworytem? Stefan Horngacher wspomniał o cudzie

 

Rozpatrywane w kategorii cudów wyniki przytrafiały się, jednak historia przemawia za Stochem. W poprzednich 12 edycjach tylko raz skoczek prowadzący po trzech konkursach nie wygrał Turnieju Czterech Skoczni. Było to cztery lata temu, gdy Norwega Daniela-Andre Tandego wyprzedził nie kto inny, jak… Stoch.

 

W środę mocno zmotywowany będzie też Kubacki. Przede wszystkim dlatego, że do lidera traci 15,2 punktu, więc (przynajmniej teoretycznie) ma szansę na końcowy triumf. Po drugie rywale mocno naciskają. Norwegiem Halvor Egner Granerud ma tylko 5,4 pkt mniej, a we wtorkowych kwalifikacjach udowodnił, że broni nie składa. Podobnie jak czwarty w klasyfikacji łącznej TCS Niemiec Karl Geiger, tracący Kubackiego 9,5 pkt.

 

Walka o zwycięstwo oraz pozostałe miejsca na podium zapowiada się ekscytująco i może się zakończyć drugim w historii turnieju polskim dubletem. Gdy w 2017 roku wygrywał Stoch, drugie miejsce w końcowej klasyfikacji zajął Piotr Żyła.

 

Relacja i wyniki na żywo z konkursu TCS w Bischofshofen na Polsatsport.pl od godziny 16:45.

WŁ, Polsat Sport


Source link

Kultura

Dr. Dre jest w szpitalu. Ma tętniaka mózgu

mbv89furf2a9x1tyj4694s5s9wu52b4y.jpg


Jeden z najsłynniejszych raperów Dr. Dre w poniedziałek trafił na oddział intensywnej terapii z powodu tętniaka mózgu. “Mam się świetnie i jestem pod opieką fantastycznych medyków” – napisał we wtorek w mediach społecznościowych.

“Dziękuję mojej rodzinie, przyjaciołom i fanom za zainteresowanie i życzenia powrotu do zdrowia. Mam się świetnie i jestem pod opieką fantastycznych medyków. Wkrótce wyjdę ze szpitala. Dziękuję wspaniałym lekarzom w Cedars” – podkreślił 55-letni muzyk w oświadczeniu na Instragramie.

 


 

Rozwód po 24 latach

 

Jako pierwszy o problemach rapera ze zdrowiem poinformował portal TMZ. Według serwisu nie są znane przyczyny pogorszenia stanu Dr. Dre.

Media podają jednak, że wpływ może mieć na to tocząca się sprawa rozwodowa z żoną Nicole. Jak donosi TMZ, złożyła ona papiery rozwodowe po 24 latach małżeństwa.

 

ZOBACZ: Maradona trafił do szpitala w związku z krwotokiem wewnętrznym

 

W środę w Los Angeles odbędzie się przesłuchanie w tej sprawie, w którym – z oczywistych względów – Dr. Dre nie weźmie udziału.

ac/zdr/ tmz.com

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Kultura

USA. Ceremonia Grammy przełożona na 14 marca

xzvj5kyepmu7dr89c433fo29jwb3vf59.jpg


Pod koniec zeszłego roku organizatorzy Grammy przekazali, że starają się zmienić sposób, w jaki co roku odbywała się ta prestiżowa impreza, unikając publiczności i tradycyjnego czerwonego dywanu

14 marca odbędzie się przełożona z powodu pandemii koronawirusa w Los Angeles ceremonia wręczenia nagród Grammy – poinformowali we wtorek wieczorem czasu lokalnego organizatorzy uroczystości. Impreza wcześniej zaplanowana była na 31 stycznia.

“Po konsultacjach z ekspertami w dziedzinie zdrowia oraz artystami, którzy mają się pojawić na ceremonii, zmieniamy harmonogram 63. dorocznej imprezy. Zostanie ona zorganizowana w niedzielę, 14 marca 2021 r. Pogarszająca się sytuacja epidemiczna w Los Angeles, przeciążenie szpitali i nowe wytyczne władz stanowych spowodowały konieczność przełożenia ceremonii” – napisano w komunikacie The Recording Academy, która organizuje Grammy.

 

 

Trudna sytuacja w Los Angeles

 

Los Angeles przeżywa gwałtowny wzrost liczby zgonów z powodu Covid-19 i przyjęć do szpitali osób zakażonych. Siłownie, salony fryzjerskie i restauracje zostały zamknięte, a mieszkańców wezwano, aby pozostali w domach.

 

ZOBACZ: Ceremonia rozdania Oscarów przełożona z powodu koronawirusa

 

Pod koniec zeszłego roku organizatorzy Grammy przekazali, że starają się zmienić sposób, w jaki co roku odbywała się ta prestiżowa impreza, unikając publiczności i tradycyjnego czerwonego dywanu. Poinformowali również, że chcą zorganizować kilka mniejszych występów w plenerze, zamiast jednej gali w dużym zamkniętym obiekcie Staples Center w centrum Los Angeles.

 

W zeszłym roku z powodu pandemii koronawirusa z końca lutego na kwiecień przeniesiono coroczną ceremonię wręczenia Oscarów.


ac/ PAP

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Kultura

USA. Tanya Roberts, której zgon zdementowano w poniedziałek, nie żyje

5kd7dhayy2kmi2hhni5cyuak1vo9mwmj.jpg


O ostatecznym odejściu Tanyi Roberts poinformował media Lance O’Brien – jej partner, z którym spędziła dwie ostatnie dekady życia. Jak powiedział, zadzwoniono do niego z oddziału intensywnej terapii w centrum medycznym Cedars-Sinai w Los Angeles o godz. 21:30 w poniedziałek (godz. 6:30 we wtorek czasu polskiego), by powiedzieć mu, że Roberts nie żyje.

 

– Była mą bratnią duszą i mym najlepszym przyjacielem. Nie rozstawaliśmy się dłużej niż na dwa dni w ostatnich latach – zaznaczył.

 

Upadła w szpitalu

 

Roberts straciła przytomność w wigilię Bożego Narodzenia w swoim kalifornijskim domu, tuż po powrocie ze spaceru z psem. Z powodu epidemii koronawirusa aktorki nikt nie mógł odwiedzać na oddziale intensywnej opieki medycznej, dokąd trafiła. W niedzielę na zasadzie wyjątku wizytę w klinice złożył Lance O’Brien. Mógł się przekonać, że stan aktorki się znacznie pogorszył, a to dlatego, że w szpitalu upadła.

 

Wieloletni agent aktorki Mike Pingel przekazał potem mediom, że Roberts umarła. Informacje o jej śmierci podało za nim wiele amerykańskich mediów, a także niektóre agencje prasowe, m.in. amerykańska AP, niemiecka dpa i francuska AFP.

 

Pomyłka w sprawie śmierci

 

W poniedziałek wieczorem Pingel zdementował jednak tę wiadomość. Wyjaśnił, że oparł się na rozmowie z Lance’em O’Brienem. – Podczas tej rozmowy doszło do nieporozumienia – przyznał Pingel. – Tanya nie umarła – dodał.

 

Agent poinformował jednocześnie, że 65-letnia jest w stanie krytycznym. Rzecznik szpitala odmówił jednak komentarza w tej sprawie, powołując się na tajemnicę lekarską.

 

ZOBACZ: Aktorka Tanya Roberts żyje. Informacja o jej śmierci nieprawdziwa

 

Kilka godzin po zdementowaniu informacji o jej śmierci, aktorka rzeczywiście odeszła.

 

Tanya Roberts rozpoczynała karierę jako modelka. Największą popularność osiągnęła jako aktorka w latach 80., głównie dzięki roli w serialu telewizyjnym “Aniołki Charliego”. Zagrała także dziewczynę Bonda u boku Rogera Moora w filmie o agencie 007 z 1985 roku “Zabójczy widok” (A View to a Kill). W serialach telewizyjnych występowała do 2004 r. Był znaną obrończynią zwierząt i ich praw – przypomina Reuters.


Source link

Polska

Warszawscy urzędnicy wracają do szkoły. To ułatwi życie mieszkańców

2g7kuxzoovdigxwo7te66k2v4i56nbjn.jpg


Urzędowe formalności nie kojarzą się z niczym przyjemnym. Prezydent Warszawy postanowił więc zadbać o warszawiaków i wysłał urzędników na zajęcia. Pracownicy szkolą się z tego, jak w oficjalnych pismach używać prostego i zrozumiałego języka.

Zgodnie z zarządzeniem prezydenta miasta już od 5 listopada wszyscy urzędnicy muszą używać w dokumentach prostej i zrozumiałej polszczyzny. Jako pierwsi, jeszcze w 2020 roku, w zajęciach językowych udział wzięli pracownicy Biura Organizacji Urzędu Miasta. Plany kolejnych szkoleń pokrzyżowały jednak restrykcje związane z koronawirusem.

 

ZOBACZ: Wiemy, kiedy testowani będą nauczycieli klas I-III na obecność koronawirusa

 

– Szkolenia zostaną wznowione na platformie online. Przejdzie je kadra kierownicza oraz pozostali pracownicy – przyznała Karolina Gałecka, rzeczniczka warszawskiego ratusza.

 

 

Prościej i szybciej

 

Od teraz język używany przez urzędników w pismach ma być zwięzły, logiczny, precyzyjny. – Chcemy pokazać urzędnikom jak mówić i pisać inaczej, bez zbędnych zawiłości i cytowania paragrafów. Wszystko po to, aby mieszkańcy szybciej i sprawniej mogli załatwiać formalności – tłumaczyła Gałecka.

 

ZOBACZ: Buraki o nietypowym kształcie. Rolnik musiał wyrzucić tysiąc ton

 

Pomysł na zmiany zrodził się już w 2019 roku, kiedy to pisma wystosowane przez stołeczny urząd miasta zostały przeanalizowane przez językowych ekspertów z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Mamy nadzieję, że już niedługo mieszkańcy zauważą zmiany – dodała rzeczniczka ratusza. 

das/grz/ polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Świat

Władimir Putin rozmawiał z Angelą Merkel o “wspólnej produkcji szczepionek”

000AY0LBI9PT1N6V-C411.jpg


Prezydent Rosji Władimir Putin odbył rozmowę telefoniczną z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Tematem rozmowy była “współpraca w walce z pandemią koronawirusa” i możliwość “wspólnej produkcji szczepionek” – poinformowały służby prasowe Kremla.

Podczas rozmów położono nacisk na “możliwe perspektywy wspólnej produkcji szczepionek” – agencja AFP cytuje komunikat Kremla.

“Uzgodniono, że kontakty w tej sprawie będą kontynuowane między ministerstwami zdrowia i innymi wyspecjalizowanymi jednostkami obu państw” – uzupełniono. Nie podano bliższych szczegółów dotyczących tej potencjalnej współpracy. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert potwierdził, że tematem rozmowy była walka z pandemią – przekazała agencja dpa.

Poinformowano, że Putin i Merkel rozmawiali również o konflikcie na wschodzie Ukrainy, zajętym przez prorosyjskich separatystów.

Do prowadzonych w Niemczech od końca grudnia szczepień przeciwko COVID-19 używa się preparatu firm Pfizer i BioNTech. W kampanii szczepień, która rozpoczęła się w Rosji na początku grudnia wykorzystywana jest produkowana w tym kraju, zatwierdzona do użytku jeszcze w sierpniu, szczepionka Sputnik V.

Rosja poszukuje możliwości zwiększenia zdolności produkcyjnych szczepionki, Moskwa już wcześniej przyznała, że nie ma wystarczających środków, by szybko wyprodukować potrzebną ilość tej substancji – zauważa AFP.

Transporty rosyjskiej szczepionki wysłano również na Białoruś, do Serbii i Argentyny, współpracę przy jej produkcji zawiązano m.in. z Indiami, Brazylią, Chinami i Koreą Płd. – wylicza agencja.

21 grudnia Instytut im. Nikołaja Gamalei, który opracował Sputnika V podpisał z brytyjskim koncernem AstraZeneca umowę o współpracy przy dalszych badaniach nad szczepionkami przeciwko COVID-19.


Source link

Zdrowie

Diversey finalizuje kluczowe regionalne przejęcie SaneChem w ramach ekspansji na światowym rynku wyrobów spożywczych

1_1.jpg


WARSZAWA, Polska, 5 stycznia 2021 r. /PRNewswire/ — Spółka Diversey, wiodący światowy dostawca wydajnych rozwiązań z zakresu higieny, zapobiegania infekcjom i czystości na potrzeby rynków instytucyjnych i spożywczych, ogłosiła przejęcie SaneChem, polskiego dostawcy specjalistycznych rozwiązań higienicznych na potrzeby branży spożywczej. Transakcja stanowi ważny krok w realizacji ambitnych planów globalnego rozwoju Diversey.

Powstanie wiodącego w Polsce dostawcy rozwiązań z zakresu czystości i higieny

SaneChem, wiodący polski producent posiadający ponadtrzydziestoletnie doświadczenie rynkowe, jest zaufanym dostawcą profesjonalnych rozwiązań higienicznych. Transakcja przejęcia scementuje zatem przywództwo Diversey na rynku krajowym, jednocześnie umacniając spółkę w realizacji planów rozwoju na terenie Europy Wschodniej w kluczowych sektorach spożywczych, takich jak: piwowarstwo, napoje, przetworzona żywność, rolnictwo i wyroby farmaceutyczne.

Synergia, która uwalnia potencjał wzrostu

Phil Wieland, dyrektor generalny Diversey, powiedział: „Przejęcie SaneChem przez Diversey to ważny moment dla obu firm. Istnieje między nami istotna synergia, która odzwierciedla nie tylko nasze udziały w rynku, ale także wykracza poza wspólną płaszczyznę oferty produktów, usług i rozwiązań. Uznane doświadczenie branżowe i bardzo wysokie standardy SaneChem są w ogromnej mierze ukierunkowane na zaspokajanie potrzeb lokalnych i regionalnych klientów. Silnie odzwierciedla to zaangażowanie Diversey jako firmy zorientowanej na klienta oraz nasze zorientowanie na poprawę jakości w miarę rozwoju działu spożywczego. Pod względem strategicznym doświadczenie i reputacja SaneChem na rynkach eksportowych oferuje znaczny potencjał wzrostu, w szczególności umożliwiając nam zwiększanie zasięgu na rynkach Europy Wschodniej oraz stanowiąc kluczowy element naszych planów stabilnego globalnego wzrostu”.

Zespół kierowniczy Diversey przeprowadzi szczegółową analizę połączonej działalności, która skupi się na perspektywach umocnienia pozycji rynkowej oraz dostarczenia kompleksowej oferty produktów i usług.

Ochrona i wykraczanie poza oczekiwania klientów

Ruud Verheul, prezes działu spożywczego w Diversey, powiedział: „Jest to początek nowego, ekscytującego rozdziału dla działu spożywczego Diversey. W kontekście planów przyspieszenia globalnego rozwoju naszej działalności przeprowadzona w Polsce transakcja przejęcia otwiera znaczne możliwości na sąsiednich rynkach Europy Wschodniej. Renoma SaneChem odzwierciedla pozycję rynkową Diversey i pozwoli nam rozszerzyć obecną ofertę w regionie, a tym samym pozyskać nowych klientów dzięki naszym dążeniom do tego, aby dostarczać klientom więcej niż oczekują. Połączenie dwóch ugruntowanych marek w procesie szerzenia etosu ochrony życia przyniesie w przyszłości znaczące korzyści naszym klientom i nowym współpracownikom”.

Logo – https://mma.prnewswire.com/media/903163/ds_Logo.jpg

Źródło: Diversey

Źródło informacji: PR Newswire

 


Source link