Na Mikołajki może nie dostaliśmy w prezencie tańszych kredytów od Rady Polityki Pieniężnej, ale przecena cen ropy również ucieszy kierowców. Biorąc pod uwagę, że więcej osób ma w Polsce samochód niż kredyt złotowy na zmiennej stopie procentowej, może to nawet lepsza wiadomość?
Co się wydarzyło?
W środę 6 grudnia byliśmy świadkami kolejnej przeceny cen ropy. Trzeba pamiętać, że surowiec ten jest notowany na dwóch podstawowych rynkach. Mowa o Londynie i USA, chociaż na obydwu notowany jest w dolarach amerykańskich. W Londynie notowana jest ropa gatunku Brent, a w USA notowana jest WTI. Jeżeli handluje się surowcem z innych złóż przeważnie w zależności od parametrów, np. zawartości siarki, wyceniany jest on z pewną korektą względem jednego z tych „gatunków”.
Dlaczego ta przecena była tak ważna? Po spadkach wylądowaliśmy poniżej minimów z tego półrocza. W przypadku londyńskiej ropy znaleźliśmy się niecałe 4 dolary od dołków z marca. Gdyby doszło do przebicia tego poziomu, surowiec byłby najtańszy od ponad dwóch lat, czyli od poziomów wyraźnie sprzed rosyjskiej inwazji na terytorium Ukrainy. Dzisiejsze poziomy wynoszą dla surowca notowanego w Londynie około 75 dolarów, ropa w USA jest około 5 dolarów tańsza obecnie.
Rola Kartelu OPEC
Ceny ropy podobnie jak innych towarów zależą od zmian w produkcji i zapotrzebowaniu. Problem w tym, że w przypadku ropy mamy jeszcze znany kartel OPEC, który zrzesza producentów, aby regulować dostawy. Kartel teoretycznie zrzesza tylko około 40% światowego wydobycia, ale działa w porozumieniu z innymi krajami np. Rosją, dzięki czemu jego wpływ dodatkowo rośnie. Organizacja ta jest taka ważna dlatego, że dopasowuje wielkość produkcji, by utrzymywać pewną stabilność cen. Stabilność rozumianą oczywiście bardziej z perspektywy stabilności wpływów do portfeli producentów. Niż stabilnych atrakcyjnie niskich cen dla konsumentów. Kartel jest zatem znacznie aktywniejszy gdy na rynku spada zainteresowanie zakupem surowca i trzeba dbać o to, aby cena za mocno się nie obniżyła. Wtedy następują mniej lub bardziej solidarne ograniczenia wydobycia, które powodują, że spadek produkcji neutralizuje spadek zapotrzebowania. Mniej lub bardziej solidarne, bo wielokrotnie zdarzało się, że deklaracje to jedno a faktyczna produkcja drugie. Budżety wielu z tych państw są bardzo mocno zależne od zysków z ropy i oczywiście wyższa cena pomaga, ale niższa sprzedaż mocno przeszkadza, więc zdarzają się przykłady niesubordynacji.
Co jeszcze wpływa na ceny?
Na rynku panują również standardowe bodźce. Jeżeli gospodarki spowalniają, to przeważnie spada w nich też zapotrzebowanie na surowce energetyczne. Tak właśnie dzieje się z ropą naftową. Spekulacje o potencjalnym spowolnieniu aktywności gospodarczej w Chinach czy Europie Zachodniej mocno ciążą obecnie notowaniom ropy naftowej. Oczywiście jeżeli koniunktura się poprawi, powinno to ciągnąć ceny w górę. Kolejnym ważnym elementem są konflikty militarne. Dobrym przykładem jest obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie. Tak się składa, że to region gdzie znajduje się bardzo wiele państw wydobywających ropę naftową. Jeżeli doszłoby do eskalacji konfliktu, mogłoby to zaburzyć sieci dostaw tego surowca. To właśnie dlatego po ataku Hamasu na Izrael doszło do podwyżek cen tego surowca na rynkach. Obecnie cena pomimo kontynuacji walk jednak spada. Nie znaczy to wcale, że ta reguła nie działa. Powodem jest raczej minimalizacja prawdopodobieństwa eskalacji konfliktu na inne kraje.
Jak to wpłynie na ceny na stacjach?
Trzeba pamiętać, że cena paliw na stacjach składa się w dużej mierze z podatków. Cena surowca, jego przetworzenia, logistyki i oczywiście marże też są ważne. Nie jest niestety tak, że jak ropa potaniała wczoraj 4% to zobaczymy 4% przecenę na stacji benzynowej. Część podatków, jak np. akcyza ma bowiem wartość kwotową i jest niezależna od cen surowca na rynkach. Z drugiej strony VAT jako stawka procentowa będzie kwotowo spadał wraz z obniżkami cen surowca. Dochodzi tutaj jeszcze jeden problem. Zmiany cen na stacjach są niestety bardziej czułe, jak surowiec drożeje. Jak ceny spadają, to czasem zdarza się, że na obniżki niestety trzeba chwilę poczekać, ale to osobna historia.
Autor: Maciej Przygórzewski – ekspert walutowy w serwisie InternetowyKantor.pl
Źródło informacji: Currency One