imalopolska

najnowsze wiadomości

September 2020

Polska

Częstochowa: 21-latek ukradł auto z salonu. Tłumaczył, że nie wie, jak znalazł się w mieście

3wuv2h3pf25121o77rehwek11yy4efyt.jpg


– Wsiadłem do auta w Kępnie, nie wiem jak znalazłem się w Częstochowie – tłumaczył policjantom 21-latek, który ukradł samochód sprzed salonu Renault w centrum miasta. Mundurowi nie uwierzyli jego tłumaczeniom, więc zatrzymali go i pobrali krew do badań na obecność narkotyków.

Do nietypowego zdarzenia doszło w piątek. Tego dnia 21-latek ukradł auto zaparkowane przed salonem samochodowym Renault w centrum Częstochowy. Odpalił silnik i pojechał zatankować na pobliską stację paliw.

 

Stwierdził, że nie ma dokumentów, bo auto jest służbowe

 

Obsługa salonu zorientowała się, że pojazd zniknął sprzed budynku, więc zawiadomili policję. Mundurowi odnaleźli 21-latka podczas tankowania.

 

ZOBACZ: Uciekł z więzienia, ale chciał do niego wrócić. Policjanci się nie zgodzili

 

Złodziej tłumaczył im, że samochód jest firmowy, więc nie ma przy sobie odpowiednich dokumentów. Dodał, że wsiadł do auta w Kępnie i “nie wie, jak znalazł się w Częstochowie”.

 

Nie był nietrzeźwy

 

Policjanci sprawdzili jego trzeźwość; okazało się, że nie był pijany. Następnie zatrzymali go i przewieźli na komisariat, gdzie pobrano od niego krew do badań pod kątem obecności narkotyków.

 

ZOBACZ: Francja: Polak zatrzymany przez policję. Wspinał się na ponad 200-metrowy wieżowiec

 

Za kradzież 21-latkowi grozi do 5 lat więzienia.

wka/luq/ polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Zdrowie

Czy warto trenować boks? – Wolna Polska – Wiadomości

boks2-scaled.jpg


Boks to jeden z najpopularniejszych sportów walki, który stale cieszy się uznaniem.

W pojedynku bokserskim bierze udział dwóch pięściarzy, rozstawionych po przeciwnych stronach ringu. W walce bokserskiej zawodnicy mogą jedynie walczyć na pięści i zabronione są wszelkie inne ciosy np. z łokcia, kolana, dzięki czemu nie jest on niebezpieczny i kontuzyjny. Mimo że boks jest w dalszym ciągu domeną mężczyzn, to wśród trenujących jest również coraz więcej kobiet. Co sprawia, że warto trenować boks i jakie korzyści przynosi trenowanie właśnie tej dyscypliny sportowej?

Znakomity trening dla ciała

Sport walki, jakim jest boks, wymaga przede wszystkim dobrego przygotowania kondycyjnego od zawodnika. Trenowanie boksu, więc pozytywnie wpłynie na kształtowanie się sylwetki, budowanie formy i kondycji. Trening boksu można potraktować nawet jako trening cardio, gdyż w jego trakcie pali się mnóstwo kalorii, nawet średnio między 500, a 800 kalorii (45-minutowy trening). Podczas wysiłku w tym treningu angażowane są mięśnie w całym ciele, od mięśni nóg, przez mięśnie brzucha, kończąc na mięśniach ramion. Podsumowując, więc te wszystkie fakty osoba trenująca regularnie boks znacząco poprawi swoją kondycję, ale również poprawi wygląd swojej sylwetki, przyczyniając się do wzmocnienia mięśni i jednocześnie redukcji tkanki tłuszczowej.

Czego jeszcze uczy boks?

Oprócz wspomnianych wcześniej korzyści boks ma również wiele innych plusów. W dyscyplinie tej niezbędna jest prawidłowa technika. Nauka poprawnie wyprowadzanych ciosów, wykonywania serii uderzeń, czy uników wymaga od zawodnika dużej koncentracji i skupienia. Musi on również szybko reagować na ruchy swojego rywala, co przyczynia się do poprawy refleksu. Osoby trenujące boks mogą nauczyć się również cierpliwości, gdyż boks często wymaga od zawodnika zmierzenia się z własnymi słabościami. Nic, więc tak nie hartuje ducha, jak właśnie boks.

Boks dla początkujących

Kolejną kwestią, która jest jednocześnie zaletą uprawiania tej dyscypliny jest to, że nie trzeba inwestować dużych pieniędzy w sprzęt i ubiór, by móc zacząć trenować. Osoba początkująca może nawet zacząć od treningów w zaciszu domowym z niewielkim workiem bokserskim lub trenując „z cieniem”. Do trenowania potrzebne są rękawice i buty bokserskie, które również można znaleźć w przystępnych cenach w wielu sklepach. Amatorskie treningi boksu nie wymagają od trenującego inwestowania dużych pieniędzy.

Czy boks to sport dla kobiet?

Oczywiście, jak najbardziej, boks jest również sportem dla kobiet. Oprócz oczywistych kwestii kształtowania sylwetki i trenowania kondycji to, co przyciąga sporą ilość kobiet do właśnie tego sportu to możliwość nauki samej walki. Jest to wręcz zalecane, żeby każda kobieta w razie potrzeby umiała się sama obronić. Boks może być poniekąd inspiracją do treningu samoobrony, a z czasem może przeistoczyć się również w pasję i przekonać również do innych sztuk walk np. kopanych, czy dalekowschodnich.

Więcej informacji na stronie http://powerfighthouse.pl/boks-krakow-szkola/


Source link

Sport

Piotr Biesiekirski debiutuje w Motocyklowych MŚ Moto2

37173433_Biesiekirski1_crop_300x168_802e458b_CPO.jpg


W nadchodzących wyścigach mistrzostw świata Biesiekirski zastąpi niedysponowanego Szwajcara, Jesko Raffina. W najbliższy weekend będzie miał przed sobą wyjątkowo trudne zadanie. 

Podczas gdy pozostali zawodnicy ścigali się już na torze w Misano w miniony weekend podczas Grand Prix San Marino, młody Polak nigdy wcześniej nie jeździł po włoskim obiekcie. W piątek po raz pierwszy dosiądzie także zupełnie nowego dla siebie, prototypowego motocykla marki NTS. Niedzielny wyścig rozpocznie się o godzinie 12:20.

Szósty w klasyfikacji generalnej po sześciu z jedenastu tegorocznych wyścigów, Biesiekirski ściga się w motocyklowych mistrzostwach Europy Moto2 w barwach ekipy Euvic Stylobike Good Racing. W cyklu zadebiutował w połowie sezonu 2018, jako pierwszy Polak i najmłodszy zawodnik w stawce. 

Treningi na torze rozpoczął w 2015 roku, jako 13-latek. Rok później wywalczył Puchar Polski Moto3 i zaproszenie na testy serii Red Bull MotoGP Rookies Cup, a w sezonie 2018 tytuł drugiego wicemistrza Hiszpanii klasy Open 600.

„Jestem zaszczycony faktem, że zespół z mistrzostw świata docenił naszą ciężką pracę i postępy w mistrzostwach Europy, dając mi szansę spełnienia mojego marzenia i zadebiutowania w cyklu Grand Prix – mówi Piotr Biesiekirski. – To gdzie jesteśmy po pięciu latach od mojego debiutu na torze jest efektem ciężkiej, wieloletniej pracy całego zespołu ludzi. Oczywiście jestem bardzo podekscytowany, ale jednocześnie nie mam złudzeń i doskonale zdaję sobie sprawę, że czeka mnie nie lada wyzwanie. Podczas gdy dla wszystkich pełnoetatowych zawodników będzie to po prostu kolejny wyścig, do tego drugi z rzędu na tym samym torze, mnie czeka debiut w nowej serii, na zupełnie nowym dla mnie obiekcie i motocyklu. Przede mną więc bardzo dużo nauki, a moje pierwsze Grand Prix potraktuję bardziej jako test niż zawody. Życzę Jesko szybkiego powrotu do zdrowia. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo zastąpić zawodnika, który dwukrotnie sięgał po mistrzostwo Europy Moto2, ale tak jak zawsze dam z siebie wszystko. W debiucie liczę przede wszystkim na dobrze przepracowany weekend, podczas którego uda nam się zebrać jak najwięcej danych i zrobić jak największe postępy”.

„Poszukiwanie młodych i utalentowanych zawodników z potencjałem zawsze było celem naszego zespołu – dodaje Jarno Janssen, szef ekipy NTS RW Racing GP. – Dokładnie to widzimy w Piotrze. To młody i utalentowany zawodnik, który robi obiecujące postępy w mistrzostwach Europy Moto2. Poza tym szukaliśmy także zawodnika spoza mistrzostw świata, aby uniknąć konfliktu kalendarzy, np. z zawodami klasy MotoE, która także ściga się w ten weekend. Zdajemy sobie sprawę, że Piotr ma przed sobą trudne wyzwanie. Dołączy do stawki mistrzostw świata w połowie sezonu, na nowym torze i w bardzo młodym wieku. Naszym celem na ten weekend jest po prostu lepsze poznanie się i umożliwienie Piotrowi zaznajomienia się z motocyklem NTS, zespołem oraz jazdą w mistrzostwach świata”.


Source link

Świat

Unijna komisarz ds. równości w sprawie LGBT: Rodzina to rodzina, niezależnie od kraju

000AI6H0DT0JR8RA-C411.jpg


– Jeśli tworzysz rodzinę w jednym kraju, jest ona rodziną też w innym kraju – powiedziała unijna komisarz ds. równości Helena Dalli. To jej odpowiedź na pytanie o plany Komisji Europejskiej w sprawie uznawania praw rodzinnych osób LGBT+.

Jak tłumaczyła, zasada ta wywodzi się z unijnej swobody przemieszczania się. – Jeśli rodzina jest uznana jako taka we Francji, nie może być tak, że przeniesie do innego kraju i nie będzie uznana za rodzinę. To mówiła przewodnicząca KE (Ursula von der Leyen): rodzina to rodzina, niezależnie od tego, w jakim kraju członkowskim zdecyduje się mieszkać – powiedziała Dalli na konferencji prasowej w Brukseli.

Wiceprzewodnicząca KE Viera Jourova zaznaczyła, że jeśli miałoby dojść do zmiany unijnego prawa w tym zakresie, to zgodę na to musiałyby wyrazić wszystkie państwa członkowskie.

Przypomniała, że głos w tej sprawie zabierał już unijny Trybunał Sprawiedliwości (TSUE). – Jest dobrą tradycją, że jeśli mamy mocne orzecznictwo, to Komisja próbuje za nim nadążyć i proponuje legislację – podkreśliła Czeszka.

W 2018 r. TSUE orzekł, rozpatrując sprawę jednopłciowego małżeństwa, że swoboda pobytu obejmuje również współmałżonków tej samej płci, nawet w krajach, gdzie nie istnieją małżeństwa homoseksualne.

– Legislacja w tej sprawie, jeśli zdecydujemy się ją przyjąć, należy do prawa rodzinnego, które wymaga jednomyślności wszystkich państwa członkowskich – podkreśliła Jourova.

Debatę w tej kwestii sprowokowała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która zapowiedziała w środę w Parlamencie Europejskim, że w ramach strategii wzmocnienia praw osób LGBTQI Komisja będzie dążyć “do wzajemnego uznawania stosunków rodzinnych w UE”. – Jeśli jesteś rodzicem w jednym kraju, jesteś rodzicem w każdym kraju – mówiła.

Jej słowa wywołały sporo emocji. Współprzewodniczący Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, europoseł PiS Ryszard Legutko zaznaczył, że sprawy światopoglądowe nie są przedmiotem regulacji europejskich, a wszelkie zmiany w tym zakresie to “gwałt na (unijnych) traktatach”.

Szef delegacji PO w PE Andrzej Halicki podkreślił, że przewodnicząca KE nie mówiła nic o zmianie prawa lokalnego w sprawie rodziny w państwach członkowskich, lecz o tym, że prawa rodzicielskie i tożsamość powinny być respektowane w całej UE. To nic kontrowersyjnego – przekonywał polityk.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka 


Source link

Ciekawostki

​Dlaczego warto czytać na głos

000AI5166X9E7VTI-C411.jpg


Czytanie na głos niesie istotne korzyści dla naszej pamięci i psychiki – zachęcają naukowcy cytowani przez BBC.

Większość z nas już w czasach szkoły przestawiła się na czytanie “po cichu”. A właściwie czytanie w myślach, bez wypowiadanie słów i bez poruszania ustami.

Tymczasem cytowani przez BBC naukowcy twierdzą, że wiele w ten sposób tracimy i że warto od czasu do czasu poczytać coś na głos.

Przedstawione ustalenia opierają się m.in. na badaniach Colina MacLeoda z University of Waterloo w Kanadzie czy Sama Duncana z University College London.

Według tych badań czytanie na głos poprawia pamięć, pozwala zrozumieć złożone teksty i wzmacnia emocjonalne więzi między ludźmi.

Jest też bardzo praktyczne – niezależnie od wieku wyraźnie lepiej zapamiętujemy to, co przeczytaliśmy na głos, w porównaniu z tym, co czytaliśmy w myślach.

Grupa australijskich dzieci w wieku od siedmiu do 10 lat w 87 proc. rozpoznała słowa, które czytała na głos, a w 70 proc. słowa czytane po cichu. Z kolei w innym badaniu starsze osoby w wieku od 67 do 88 lat w 80 proc. potrafiły zidentyfikować słowa czytane na głos i w 60 proc. czytane po cichu. Wnioski są jednoznaczne – to co czytane na głos jest lepiej przez nas zapamiętywane.

Naukowcy zwracają także uwagę, że podobne korzyści, choć na mniejszą skalę, przynosi także aktywne słuchanie (jak ktoś nam czyta), a także nieme poruszanie ustami w trakcie czytania.

Co ciekawe, ludzie nie zdają sobie sprawy, jak często już teraz zdarza im się okazjonalnie czytać na głos.

W badaniu University College London uczestnicy deklarowali, że już nie czytają na głos. Indagowani uświadamiali sobie jednak, że jest inaczej. Przypominali sobie, jak czytali innym na głos zabawne maile czy artykuły, uświadamiali sobie, że czytają modlitwy podczas obrzędów religijnych. Na głos czytane są także skomplikowane teksty typu instrukcje, umowy. Pisarze i tłumacze czytają głośno swoje brudnopisy, żeby usłyszeć rytm i brzmienie zapisywanych fraz.

Redaktor przygotowujący to omówienie też przeczytał powyższy tekst na głos przed, jak to się mówi w portalowym żargonie, “wypuszczeniem go na emisję”.

Konkluzje naukowców są jednoznaczne: warto robić to częściej. Choćby czytając książki.

(mim)

Czym grozi nieczytanie – przeczytaj nasz tekst (po cichu lub na głos)


Source link

Ciekawostki

​Dlaczego warto czytać na głos

000AI5166X9E7VTI-C411.jpg


Czytanie na głos niesie istotne korzyści dla naszej pamięci i psychiki – zachęcają naukowcy cytowani przez BBC.

Większość z nas już w czasach szkoły przestawiła się na czytanie “po cichu”. A właściwie czytanie w myślach, bez wypowiadanie słów i bez poruszania ustami.

Tymczasem cytowani przez BBC naukowcy twierdzą, że wiele w ten sposób tracimy i że warto od czasu do czasu poczytać coś na głos.

Przedstawione ustalenia opierają się m.in. na badaniach Colina MacLeoda z University of Waterloo w Kanadzie czy Sama Duncana z University College London.

Według tych badań czytanie na głos poprawia pamięć, pozwala zrozumieć złożone teksty i wzmacnia emocjonalne więzi między ludźmi.

Jest też bardzo praktyczne – niezależnie od wieku wyraźnie lepiej zapamiętujemy to, co przeczytaliśmy na głos, w porównaniu z tym, co czytaliśmy w myślach.

Grupa australijskich dzieci w wieku od siedmiu do 10 lat w 87 proc. rozpoznała słowa, które czytała na głos, a w 70 proc. słowa czytane po cichu. Z kolei w innym badaniu starsze osoby w wieku od 67 do 88 lat w 80 proc. potrafiły zidentyfikować słowa czytane na głos i w 60 proc. czytane po cichu. Wnioski są jednoznaczne – to co czytane na głos jest lepiej przez nas zapamiętywane.

Naukowcy zwracają także uwagę, że podobne korzyści, choć na mniejszą skalę, przynosi także aktywne słuchanie (jak ktoś nam czyta), a także nieme poruszanie ustami w trakcie czytania.

Co ciekawe, ludzie nie zdają sobie sprawy, jak często już teraz zdarza im się okazjonalnie czytać na głos.

W badaniu University College London uczestnicy deklarowali, że już nie czytają na głos. Indagowani uświadamiali sobie jednak, że jest inaczej. Przypominali sobie, jak czytali innym na głos zabawne maile czy artykuły, uświadamiali sobie, że czytają modlitwy podczas obrzędów religijnych. Na głos czytane są także skomplikowane teksty typu instrukcje, umowy. Pisarze i tłumacze czytają głośno swoje brudnopisy, żeby usłyszeć rytm i brzmienie zapisywanych fraz.

Redaktor przygotowujący to omówienie też przeczytał powyższy tekst na głos przed, jak to się mówi w portalowym żargonie, “wypuszczeniem go na emisję”.

Konkluzje naukowców są jednoznaczne: warto robić to częściej. Choćby czytając książki.

(mim)

Czym grozi nieczytanie – przeczytaj nasz tekst (po cichu lub na głos)


Source link

Zdrowie

Badam Się – Bo Chcę Żyć

37169760_P178825828229_crop_300x168_9d3bc432_CPO.jpg


W ciągu ostatnich miesięcy doszło do alarmującego spadku wykonywanych badań profilaktycznych, diagnostycznych, wizyt kontrolnych – ogólnie rzecz ujmując kontaktów ze służbą zdrowia. Powodów takiego stanu jest kilka, najważniejsze z nich to strach przed zakażeniem Covid-19 i odkładanie wizyty na tzw. „później” oraz utrudniony dostęp do opieki medycznej (np. ograniczenia w działalności placówek medycznych, odwołanie wizyt stacjonarnych, trudności w dodzwonieniem się do placówki lub brak wolnych terminów). W efekcie mamy do czynienia z narastającą epidemią chorób przewlekłych, sercowo-naczyniowych, nowotworów, chorób neurologicznych czy reumatologicznych. Większość z nich można wcześnie wykryć i skutecznie leczyć – warunek jest jeden – trzeba je zdiagnozować i monitorować.

Kampania ma na celu przede wszystkim zwiększenie uczestnictwa w badaniach profilaktycznych i diagnostycznych oraz niezbędnych konsultacjach medycznych wśród polskiego społeczeństwa, poprawę wczesnej wykrywalności chorób cywilizacyjnych oraz możliwości skutecznego leczenia oraz wywieranie oddolnego, pozytywnego wpływu na system ochrony zdrowia w celu większej dostępności i poprawy funkcjonowania i dostępności placówek medycznych.

„Trzeba jasno sobie powiedzieć, że rok temu o tej porze nikt z nas nie słyszał o pandemii i nikt się do niej nie przygotowywał, było to dla nas wyzwaniem, potrzeba było czasu aby się odpowiednio przeorganizować. Stworzyliśmy odpowiednie środki ochrony i bezpieczeństwa, każdy pacjent ma mierzoną temperaturę, obowiązuje noszenie maseczek, dezynfekcja dłoni, podobnych procedur przestrzegają lekarze” – informował prof. Przemysław Leszek, przewodniczący Sekcji Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

„To co nas szczególnie niepokoi to spadek ilości wykonywanych zabiegów interwencyjnych, np. ilość koronografii uległa zmniejszeniu od 20% do 40%, ponieważ, pacjent nawet jak ma ból w klatce niechętnie zgłasza się do szpitala lub dzwoni po pogotowie pomimo zawału. Inne przykłady to spadek o 77% wykonywanych ablacji serca czy o 44% ilości wszczepianych stymulatorów – alarmował prof. Leszek – W szpitalu jest bezpieczniej niż na zakupach w supermarkecie, apeluję, aby pacjenci nie zwlekali i zgłaszali się do lekarzy” – dodał profesor.

Podobne problemy mają inne kraje europejskie. Podczas niedawno zakończonego kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego przedstawiono dane, które potwierdzają ok. 40% spadek zgłaszalności do pracowni hemodynamicznych. „Pacjenci pozostają w domach, ból w końcu ustępuje, ale martwica serca się dokonała, pacjent na początku funkcjonuje normalnie, ale to może trwać 6-12 miesięcy, a potem będziemy mieli do czynienia z groźną niewydolnością serca” – zaznaczył dr Paweł Balsam z Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Niepokojąca sytuacja ma także miejsce w onkologii, gdzie potwierdzono zgłoszenie o ok. 30% mniej zachorowań niż w podobnym okresie przed rokiem, nie oznacza to, że nie chorujemy, po prostu wiele osób nie zostało zdiagnozowanych. „Opóźnienie postawienia rozpoznania oznacza, że chorzy zapewne trafią w końcu do szpitala, ale już w bardzo zaawansowanym stadium nowotworu. Najmocniej ucierpiała zgłaszalność na badania profilaktyczne, takie jak mammografia, cytologia czy kolonoskopia, stąd nasz apel do lekarzy rodzinnych i innych specjalistów, aby ich praktyki były otwarte dla pacjentów i abyśmy wszyscy zachowali czujność” – mówił Szymon Chrostowski, Prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie.

„W tym roku wystawiono o 20% mniej kart DiLO (kart diagnostyki i leczenia onkologicznego), wiele osób nie trafia do onkologa w odpowiednim czasie, a w tym przypadku pół roku, może oznaczać wystąpienie przerzutów. Wówczas możemy jedynie leczyć pacjenta paliatywnie, zmniejszyć dolegliwości, poprawić jakość życia, ale nie wyleczymy choroby” – dodał prof. Cezary Szczylik, z Europejskiego Centrum Zdrowia Otwock

Dr Artur Prusaczyk, wiceprezes Zarządu Centrum Medyczno-Diagnostycznego w Siedlcach podkreślał, że dotychczas koronawirus w Polsce okazuje się nie być tak zjadliwy jak na południu Europy. „Dlatego system ochrony zdrowia powinien zadbać o potrzeby całego społeczeństwa, w tym różnych grup chorych. W przeciwieństwie do Włoch czy Hiszpanii w naszym kraju nie doszło do paraliżu służby zdrowia”.

„W przypadku testów na koronawirusa udało się sprawić, że badania te są prawidłowo sprawozdawane, jednak nie ma takiej informacji na temat pozostałych badań laboratoryjnych, tego w jakiej liczbie i kwocie są wykonywane każdego dnia w kraju. Badania laboratoryjne nie są oddzielnie sprawozdawane w szpitalach, a POZ raportuje wykonanie takich badań co pół roku. Do tego brakuje weryfikacji badań diagnostycznych. Zgodnie z raportem NIK z 2015 r. – 89% stanowiły badania w medycynie naprawczej (poradnie specjalistyczne, szpitale), a tylko 3-4% badań było zlecanych w POZ. To drastycznie mało. Jest wiele prostych badań tj. morfologia, kreatynina, markery nowotworowe, które dają informację dla pacjenta i całego systemu. Gdyby prawidłowo zaopiekować się diagnostyką laboratoryjną koszt leczenia pacjentów byłby dużo mniejszy, bo wcześniej wykrywalibyśmy dolegliwości, nie dochodziło by do rozwoju groźnych chorób przewlekłych” – przekonywała Alina Niewiadomska, prezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych. Jednocześnie prezes KIDL podkreśliła, że badania profilaktyczne to inwestycja w zdrowie i powinny być szeroko wykonywane na poziomie podstawowej opieki zdrowotnej.

Zastępca Rzecznika Praw Pacjenta Grzegorz Błażewicz apelował o rzetelny przekaz w mediach, gdyż to one w dużej mierze powodują strach. „Trzeba wskazywać argumenty dlaczego i kiedy trzeba się udać do lekarza oraz jak duże straty zdrowotne mogą nastąpić jeśli tego nie zrobimy. Dlatego edukacja pacjentów i personelu medycznego jest teraz kluczowa. Do Rzecznika wpływają sygnały od pacjentów o nieprawidłowościach lub problemach z uzyskaniem dostępu do świadczeń zdrowotnych. Wszystkie przypadki są indywidualnie analizowane. Prowadzimy całodobową infolinię we współpracy z NFZ, gdzie nasi eksperci czekają na telefony. Staramy się przekazywać rzetelną wiedzę i w większości przypadków informacja wystarcza, ale są także sytuacje, że trzeba interweniować. Jednocześnie doceniamy codzienny trud personelu medycznego i dlatego bardzo zasmucił nas hejt i nagonka na przedstawicieli zawodów medycznych” – mówił rzecznik.

Organizatorzy kampanii podkreślili, że dziś dopiero zaczynamy, a akcja jest zaplanowana na wiele miesięcy. Zapraszamy do rozpowszechniania przekazu kampanii i współpracy. Zadbajmy o siebie i naszych bliskich. Jest wiele powodów by żyć, by być zdrowym, włącz się do akcji Badam się #BoChcęŻyć już dziś!

Zajdziesz nas na:

www.bochcezyc.pl

http://facebook/BoChceZyc

http://instagram.com/bochcezyc

#BoChcęŻyć


Source link

Polska

Sfabrykowana epidemia, czyli fałszywa flaga – Wolna Polska – Wiadomości

41583_rycerz_miecz_tarcza-scaled.jpg


Z cyklu:  S – 186 „52 stan z prawami dla tubylców”.

Motto: 

„Czym bardziej mierne przygotowanie merytoryczne,
Tym wyższe stanowisko w administracji państwowej czy samorządowej”.

A do polityki garną się ludzie, którzy nic nie osiągnęli, a więc nieudacznicy i darmozjady. Polityka to dla nich deska ratunku, mogą godnie żyć, nie dając w zamian nic.
– Ziuk

Mamy prawdziwą epidemię strachu, nakręcaną przez rząd światowy i jego popudczików. Proszę zauważyć, tę szaloną zmienność wypowiedzi przed kamerami, czy też cytowań w polskojęzycznych mediach niemieckich właścicieli zwanych przez naszych Ojców gadzinówkami.

Ta prasa ma swoich wybitnych ulubieńców, którzy bez względu na partię polityczną trzymającą władze w naszym biednym kraju, są ci sami. Trudno więc ocenić, czy to partia rządzi i namiestnik, czy też owi doradcy kryjący się za plecami.

Popatrzmy:
za czasów Platformy największe bzdury o świńskiej grypie wygadywali: mgr prof. Lidia Brydak, prof. Simon, dr Grzesiowski, czy  prof. Gut.
Obecnie za czasów PIS, ci sami ludzie brylują w dezinformacji. Świadczy to jednoznacznie, że partie partyjkami, ale rządzą i dezinformują społeczeństwo owi  „doradcy” tzw. dwuetatowcy.
Jak to było na jednym z nagrobków prawnika: „był wyjątkowo uczciwy,       brał od stron obu.”

Wielokrotnie już w mediach podawano przez jakie to koncerny farmaceutyczne są dofinansowywani, nie będę się powtarzał.

Jak widać, to tym niemieckim gazetom nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, coraz bardziej korzystają z ich dezinformacyjnych wypowiedzi.

Oczywiście journaliści, jak ich nazywa red. Gadomski, ochoczo promują takich dwuetatowców.

O tym, że tego wirusa do dnia dzisiejszego nie izolowano? A kogo to obchodzi!  Ciemny ludek ma się bać i wykonywać polecenia jak stado baranów. A to, że barany mają stopnie naukowe?
Tym lepiej,  ludek będzie bardziej wierzył  w te brednie!

Zamknięto Kościoły, to przecież trzeba dać ludkowi coś w zamian. Niech wierzy w nieistniejącego wirusa. Przecież Pana Boga także nie widział? To mu wszystko jedno. Wirusa też nie widzi.

Na czym opiera się to oszustwo?

W pierwszym rzędzie na zmianie pojęć medycznych.

Wirus, wg prof. Roberta Kocha z Księstwa Poznańskiego, został w 1895 roku zdefiniowany konkretnie jako:
coś co wyizolowuje się od chorego i po rozmnożeniu zaszczepia w inne zwierzę, uzyskując podobne objawy chorobowe. Potem czynność tę powtarza się po raz kolejny i jeżeli u kolejnego zwierzaka wystąpią te sam objawy, to możemy ten czynnik nazwać wirusem.

Do czasów prof. Kocha pojęcie „wirus” oznaczało truciznę. Trucizna chemiczna rozcieńczana wielokrotnie nie powoduje objawów chorobowych. Tak więc to szczepienie i pasażowanie wyklucza czynnik chemiczny, ponieważ związek chemiczny wielokrotnie rozcieńczony nie spowodowałby choroby. Każdy może to sprawdzić na sobie, wlewając łyżeczkę spirytusu do butelki wody i usiłując tym się upić.

Od 1954 roku, cwaniacy zwani wirusologami, zaprzestali wykonywać postulat Kocha i uważają. że wystarczy zaobserwować coś nowego w mikroskopie elektronowym, aby zdobyć sukces propagandowy i finanse.

Okazało się natomiast w praktyce, że to co usiłują nazwać wirusem jest po prostu wiromem, czyli w przenośni, koszem na śmieci dla organelów komórkowych.

Kropkę nad przysłowiowym „i” postawił Sąd Najwyższy Niemiec, w czasie słynnego procesu na temat  istnienia wirusa odry, w 2015 roku.

Na całym świecie nie znalazł się ani jeden wirusolog, który przedstawiłby pracę udowadniającą istnienie tego wirusa i zagarnął nagrodę 100 000 euro.

Już nie wspomnę o tych pseudo ekspertach rządu warszawskiego, lansowanych przez niemieckie czasopisma.

Proszę zauważyć jacy to bogaci ludzie. Żaden z tych telewizyjnych ekspertów rządu warszawskiego, nie pokusił się o 100 000 euro. Sam musisz się domyśleć Szanowny Czytelniku, jaki był powód  takiego ich zachowania. Podobnie jak żadna z wymienionych osóbek nie zgłosiła się do p. senatora Kennedy’ego po 100 000 dolarów czekające na uczonego, który udowodni nieszkodliwość szczepień, a przecież oni wszyscy trąbią w jeden instrument zwany :
„szczep się głupolu, my zarabiamy”.

Kolejnym, ale za to bardziej poważnym problemem jest zmiana pojęć dotyczących układu odpornościowego. Owe ludziki uważają, że o układzie odpornościowym decydują przeciwciała znajdujące się we krwi. Owe ludziki nadal opierają się na teorii zarazka, ogłoszonej przed ok. 150 laty przez hochsztaplera Pasteura, co zostało wyjaśnione w latach 70. ubiegłego wieku.

Proszę pomyśleć, minęło ok. 50 lat i oni nie przyswoili sobie tej podstawowej wiedzy o układzie odpornościowym, ale rząd warszawski traktuje ich jako poważnych ekspertów.
Sam musisz się domyśleć Dobry Człeku co się za tym kryje i dlaczego politykom tak jest wygodnie. Zawsze mogą zrzucić winę na kogoś.

Co to jest układ odpornościowy, w wiekim skrócie.

Po pierwsze, musisz wiedzieć Szanowny Czytelniku, że nie ma nic takiego jak układ odpornościowy w zrozumieniu np. nerki, wątroba itd. To co nazywamy układem odpornościowym, znajduje się zarówno w przewodzie pokarmowym i to, aż  w 75 %, w skórze i układzie oddechowym oraz we krwi.

Jak z tego widać najważniejszy jest układ pokarmowy. To postaraj się logicznie uzasadnić, Dobry Człeku, dlaczego fanatycy szczepień usiłują Tobie wmówić, że musisz mieć wystarczającą ilość przeciwciał we krwi

Znane są liczne prace, opisy przypadków, że ludzie, którzy mieli poziom przeciwciał wyższy nawet o 100 razy od tzw. wystarczającego, o mały włos nie przeszliby na drugą stronę świata.

Ad rem.
W układzie odpornościowym najważniejszy jest nasz MIKROBIOM, o którym piszę od lat. W naszym organizmie mikrobiom to 10 razy więcej komórek, aniżeli naszych ludzkich, i aż o ok. 40 więcej wirusów. Innymi słowy, to to, co znajduje się   w naszym przewodzie pokarmowym decyduje o naszym zdrowiu, a nie żadne szczepionki, jak to usiłują od 300 lat wmówić fanatycy łatwego zarobku. To właśnie ta doskonała symbioza tego, co znajduje się w przewodzie pokarmowym i naszego ciała, decyduje czy jesteśmy zdrowi czy też nie.

Jeszcze raz.

Układ odpornościowy możemy podzielić na dwie części:
a – odporność wrodzoną, inaczej zwaną niespecyficzną,
b – odporność nabytą, inaczej zwaną swoistą, humoralną.

Układ ten ma co najmniej 3 warstwy działające w określonej kolejności.

Wrodzona odporność składa się z dwóch warstw, uważanych za pierwszą i drugą linię obrony.

Pierwsza warstwa to fizyczna i chemiczna obrona, czyli naskórek, skóra, kwaśny odczyn.

Druga warstwa nazywana jest odpornością komórkową lub niespecyficzną.

Np. komórki w ścianie jelita, chronione dodatkowo przez dobre bakterie i wirusy, hamują rozwój zarazków i przekazują sygnały w głąb, co prowadzi do uaktywnienia białych krwinek i uwolnienia ochronnych substancji chemicznych.

Odporność humoralna, zwana także swoistą, jest trzecią linią obrony.

Fanatycy szczepień zmienili definicję  i to co naprawdę jest trzecią linią obrony, usiłują wmówić, że to pierwsza linia obrony  naszego organizmu przed zarazkami.

Potrzebna jest im ta zmiana do wmawiania konieczności szczepień. Szczepionki są ukierunkowane na funkcje humoralne i powstawanie przeciwciał.

Jest to ewidentna nieprawda, ponieważ większość walki z zarazkami spada na pierwszą i drugą linię obrony.

W walce o nasze zdrowie prym wiedzie odporność wrodzona,  a nie nabyta.

W sytuacji wniknięcia zarazka do organizmu, swoją pracę rozpoczyna odporność wrodzona, odporność swoista powstaje  w okresie późniejszym.
W podręcznikach z lat 70 – 90 wyraźnie podawano, że np. przyjęcie drugiej szczepionki może nastąpić minimum po 3 miesiącach od pierwszego zastrzyku.

To co obecnie robią cwaniacy szczepionkowcy, podając 5 czy 6 w jednym, nie ma żadnych udokumentowań i uzasadnień medycznych, a wręcz jest szkodliwe.

Dopiero jak pierwsze linie obrony zawiodą, włącza się trzecia linia, czyli produkcja przeciwciał.

Co to jest przeciwciało?

Przeciwciało jest to białko – immunoglobina, produkowane głównie przez komórki plazmatyczne, w celu łączenia się z patogenem i jego neutralizowanie. Przeciwciało rozpoznaje unikalną cząstkę patogenu zwaną antygenem, z którą się wiąże unieczynniając go.

Przeciwciała nie są wymagane w celu posiadania odporności np. na wirusy, co udowodniły badania w 2012 roku.

Artykuł w VacLib.org  wyraźnie podkreśla istotną rolę komórek pamięci, a nie przeciwciał. Komórki pamięci nie potrzebują przypominania, w postaci drugiego czy trzeciego szczepienia.

Przeciwciała są tylko informacją o kontakcie z danym patogenem, a nie wiedzą o chorobie.

Proszę zauważyć, jak dowolnie wakcynolodzy żonglują pojęciami.

Jak im jest wygodnie, to twierdzą, że jak jest niskie miano przeciwciał to trzeba doszczepiać, a innym razem jak miano jest nadal niskie, to twierdzą, że to ślad po wygojeniu choroby.

W czym więc jest problem?

W tym, że do tej pory nie ma testu na badanie ilościowe komórek pamięci. Zarabiają więc na badaniach przeciwciał oszukując chorych.

Tak więc proszę pamiętać:
ODPORNOŚĆ NIE WYMAGA PRZECIWCIAŁ.
Odporność człowieka zależy od dobrego mikrobiomu, który jest systematycznie niszczony przez tzw. konserwanty.
Nikt nigdy nie przebadał długotrwałych skutków podawania tych wszystkich „E” oddzielnie i jednocześnie na metabolizm człowieka.
Nie przeszkadza to jednak użytecznym idiotom, jak mówił Goldman zwany w Polsce Leninem, podawania tego do żywności.

Przykładowo, jeden batonik wielkości Marsa jest w stanie zniszczyć ok. 50% dobrych bakterii w przewodzie pokarmowym dziecka.
Proszę także zobaczyć, jak mamuśki karmią tymi batonikami dzieci, otwierając bramę do następnych chorób.

Proszę pamiętać;
Przyczyną choroby w większości przypadków jest niedobór jednego z 86 pierwiastków, niezbędnych do budowy naszego organizmu, a nie pałętająca się po rynku medycznym teoria zarazka.

Od ok. 30 lat, zarówno działania Ministerstwa Rolnictwa jak        i Ministerstwa Zdrowia generują kolejne epidemie chorób przewlekłych, otwierając rynki zbytu dla produktów koncernów zachodnich.

Jak podały to badania Oxfordu, ponad 90 % witryn polskojęzycznych jest prowadzona przez koncerny czy służby. Stąd taka masa dezinformacji na tematy zdrowotne i nie tylko. Widzimy to na przykładzie tych młodych ludzi w rodzaju „Pod mikroskopem”,  który nawet na proste pytanie dotyczące swojego nazwiska macha drukiem ukrywając  imię i nazwisko, czy wypociny  p. Ciemięgi lansowanego w polskojęzycznych gazetach niemieckich właścicieli.

Podobne dezinformacje zawiera witryna „Matka Pediatra”   i wiele innych.

Należy każdy artykuł mówiący o wzmocnieniu odporności , traktować jako reklamę sprzedawanego produktu. Odporności nie można wzmocnić.
Odporność można tylko zniszczyć, zaburzyć.

Pan Bóg to tak doskonale stworzył, że wszelka ingerencja człowieczka, szczególnie dealera, czyli handlarza, może tylko  i wyłącznie zniszczyć dzieło Boże.

Przypadków niszczenia dzieła Bożego mamy całe tony.

Rola lekarza sprowadza się najczęściej tylko i wyłącznie do znalezienia przyczyny psucia odporności i jej usunięcia.

Dlaczego cała afera z gazetową epidemia jest fałszywą flagą?

To proste, pod pretekstem epidemii zabrania się ludziom wychodzenia z domów i protestowania np. przeciwko budowie wież  5G.

Proszę zauważyć jak szybciutko i po cichu rosną stacje 5G w miastach i na drogach głównych.

Rzad warszawski zapewnił sobie spokój kierując uwagę ludności w zupełnie innym kierunku. Pomagali mu w tym użyteczni idioci rozpisując niesamowite bzdury na temat nieistniejacego wirusa. A to bajdurząc o rzekomych agentach nawróconych przed śmiercią, a to o tajnych laboratoriach itd.

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, jak mawiał mój Tata.

Wystarczy zapoznać się z witrynami, ktore wypisują te brednie na temat wirusa i od razu wiemy kto za tym stoi.! Natomiast

z wieżami 5G będziemy się męczyli przez następne pokolenia lecząc nowotwory szczególnie układu centralnego czyli mózgu.

Po cichu dobiegają  także  przygotowania do eksploatacji złóż suwalskich.

Po cichu także przebiegło oskubanie średniej klasy z zaskórniaków. To przeciez dlatego minister od finansow dostał nagrodę UE. Oskubać kraj w przeciągu 6 miesięcy z ok. 40 % oszczędności i zadłużyć na jeszcze wiecej. To prawdziwa sztuka.

Wg ONZ Polska jest zadłużona na ponad 3900 miliardów dolarów czyli ok. 16 bilionów złotych. Przy budżecie rocznym ok. 400 miliardów, to znaczy, że przez 40 lat nie możemy sobie kupić nawet bułeczki. Wszystko pójdzie na spłaty zadłużenia.

Tylko czy kiedykolwiek, jakakolwiek pożyczka wpłynęła do Kraju?

W Sejmie przez ostatnie 30 lat nigdy nie było dyskusji zezwalającej rządowi na branie pożyczek, czy też rozliczenia z tych pieniędzy, rzekomo pobranych?
A przecież co roku udziela się rządowi warszawskiemu absolutorium?

Ilustracja tytułowa: Reprezentant stada baranów.

Dan w dniu  Matki Bożej Bolesnej tj. 15 września  2020 roku

Dr Jerzy Jaśkowski
Gdańsk, 15 grudnia 2020 r.
Adres do korespondencji:
[email protected]

Autor jest dr nauk medycznych, specjalistą II stopnia z chirurgii ogólnej oraz adiunktem z biofizyki i fizyki medycznej.

źródło: polishclub.org

Dr Jerzy Jaśkowskifałszywa flagaSfabrykowana epidemia


Source link

Kultura

Warszawa: pijani nastolatkowie chcieli okraść Viki Gabor. Zaatakowali jej ojca

8jj37bx9r25cscpt5k3xiyhd83ifyy8u.jpg


Policjanci z warszawskiego Mokotowa zatrzymali dwóch podejrzanych o usiłowanie rozboju na 49-letnim mężczyźnie oraz jego córce – powiedział w piątek rzecznik mokotowskiej policji podkom. Robert Koniuszy. W zdarzeniu pokrzywdzonym został ojciec znanej nastoletniej piosenkarki Viki Gabor, która m.in. zwyciężyła w 17. konkursie piosenki Eurowizji dla Dzieci.

Do zdarzenia doszło na warszawskim Mokotowie wieczorem 11 września około godziny 22.30.

 

13-letnia Wiktoria (Viki Gabor – red.) razem ze swoim ojcem Dariuszem i matką Eweliną wybrali się do jednego ze sklepów przy ul. Konstruktorskiej. Do sklepu wszedł tylko ojciec nastoletniej piosenkarki. Natomiast Vika miała zostać z mamą przed budynkiem.

 

ZOBACZ: Reprezentująca Polskę Viki Gabor wygrała Eurowizję Junior

 

W tym samym momencie przed sklepem stała grupka mężczyzn, wśród których był 17-letni Kamil T. oraz o rok starszy Dominik P. Młodzi mężczyźni na widok 13-letniej piosenkarki mieli użyć wobec niej wulgaryzmów oraz kazali jej “oddać pieniądze”.

 

Zaatakowali ojca piosenkarki, który stanął w jej obronie

 

Gdy piosenkarka ze swoją matką odeszły na bok, ze sklepu wyszedł ojciec 13-latki i zwrócił uwagę agresorom. Wówczas mężczyźni rzucili się na 49-latka, powalili go na ziemię i zaczęli kopać.

 

Całe zdarzenie zauważył pracownik ochrony, który pobiegł pomóc bitemu mężczyźnie. Ochroniarz o zdarzeniu poinformował też policję. W tym czasie Kamil T., oraz Dominik P. zdążyli uciec.

 

Sprawcy złapani po kilku minutach

 

Jak przekazał rzecznik mokotowskiej policji podkom. Robert Koniuszy, policjanci pojawili się na miejscu kilka minut po zgłoszeniu.

 

– Ustalili okoliczności zajścia oraz rysopisy podejrzanych – powiedział policjant.

 

ZOBACZ: Madonna i Trump ocenzurowani. “Fałszywe informacje o koronawirusie”

 

Dodał, że pobitemu mężczyźnie została udzielona pomoc medyczna przez ratowników medycznych, ale nie wymagał on hospitalizacji.

 

Napastnicy byli pijani

 

Rzecznik wskazał, że po kilku minutach funkcjonariusze zatrzymali 17-latka oraz jego o rok starszego wspólnika. – Obaj byli pod działaniem alkoholu – poinformował.

 

– Rozpoznani przez pokrzywdzonemu napastnicy trafili do policyjnych cel. Obaj usłyszeli zarzuty usiłowania rozboju. Prokurator zastosował wobec nich środki zapobiegawcze w postaci policyjnego dozoru oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego oraz jego rodziny – podkreślił podkom. Koniuszy.

 

Za zarzucany czyn grozi do 12 lat więzienia.

wka/ PAP, polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Polska

Prezes IPN: uchwała SN ws. ustawy dezubekizacyjnej jest haniebna

cxjh2741t41x4knfrbfoh4cuuq3vjiy5.jpg


Izba Pracy Sądu Najwyższego orzekła w środowej uchwale, że kryterium służby na rzecz totalitarnego państwa powinno być oceniane na podstawie wszystkich okoliczności sprawy, w tym także na podstawie indywidualnych czynów i ich weryfikacji pod kątem naruszenia podstawowych praw i wolności człowieka.

 

“Niepodległa Polska przegrała”

 

– Wczoraj niepodległa Polska przegrała. Wyrok Sądu Najwyższego – haniebny wyrok – jest przegraną w niepodległej Polsce. Wyrok, który łamie wszelkie standardy, nawet dobrego obyczaju i przyzwoitości, bowiem na czele składu orzekającego stał człowiek, który orzekał we własnej sprawie – powiedział Szarek.

 

Uchwałę siedmiu sędziów SN uzasadniał w środę prezes Izby Pracy sędzia Józef Iwulski, który – jak wynika z materiałów IPN – w 1976 r. odbył przeszkolenie wojskowe w ramach Szkoły Oficerów Rezerwy (SOR) w Ośrodku Szkolenia Wojskowej Służby Wewnętrznej w Mińsku Mazowieckim im. Feliksa Dzierżyńskiego. Następnie jako podchorąży w stopniu sierżanta odbył praktykę w Wydziale Prewencji Oddziału WSW w Krakowie.

 

ZOBACZ: “Rz”: Wpływowi policjanci dzięki ministrowi odzyskali pełne emerytury

 

Wojskowa Służba Wewnętrzna w latach 1957-90 była jednym z organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego; była wojskową służbą specjalną, odpowiedzialną m.in. za kontrwywiad wojskowy; wywodziła się z Głównego Zarządu Informacji WP, tym samym mając sowiecką genezę.

 

Z materiałów archiwalnych IPN wynika też, że Józef Iwulski jako sędzia sądów wojskowych w 1982 r., czyli w okresie stanu wojennego w Polsce, orzekał w sprawach dotyczących działaczy opozycji niepodległościowej.

 

Uchwała Sądu Najwyższego

 

W środowej uchwale SN przesądził, że powinno się dokonywać oceny indywidualnych czynów poszczególnych funkcjonariuszy przy sprawach o obniżenie ich emerytur. Uchwała ta została zainicjowana pytaniem prawnym, które w końcu listopada ub.r. zadał Sąd Apelacyjny w Białymstoku, rozpatrując apelację od wyroku w sprawie odwołania od decyzji MSWiA o ponownym przeliczeniu emerytury byłego funkcjonariusza z PRL.

 

ZOBACZ: Zieliński: dzięki ustawie dezubekizacyjnej budżet zyskał prawie 1,2 mld złotych

 

Prezes IPN przypomniał, że w latach PRL-u aparat bezpieczeństwa służył walce z Polakami, którzy dążyli do wolności i już samo podjęcie świadomej decyzji o przystąpieniu do jego struktur powinno być negatywnie oceniane, zwłaszcza że panowała w całym kraju powszechna wiedza na temat esbeckich represji wobec ludzi, którzy chcieli uniezależnienia się Polski do sowieckiej Rosji.

 

– Przynależność do tego aparatu była związana z korzyściami, które każdy z funkcjonariuszy i pracowników otrzymywał; były to różne przywileje, także lepsze zarobki – powiedział Szarek. Przypomniał przy tym, że wśród 21 postulatów ogłoszonych w sierpniu 1980 r. w Gdańsku przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z żądaniem m.in. utworzenia wolnych związków zawodowych znalazł się i ten, by znieść przywileje MO, Służby Bezpieczeństwa i aparatu partyjnego.

 

“Cofnięcie się do okresu PRL”

 

– I dzisiaj w niepodległej Polsce utrzymywanie dla nich tych przywilejów jest jakimś cofnięciem się do okresu PRL; i jeszcze tę złą, skandaliczną decyzję podjęto w takim składzie Sądu Najwyższego (…). To jest jak wymierzenie policzka w twarz tym wszystkim ludziom, którzy walczyli o wolną Polskę – podkreślił Szarek, przypominając też, że działacze opozycji w okresie PRL-u z powodu własnej wtedy działalności na rzecz niepodległej Polski do dziś ponoszą negatywne skutki – np. nie mogli uzyskiwać zarobków i odprowadzać składek emerytalno-rentowych.

 

ZOBACZ: Ast: obniżenie emerytur funkcjonariuszom pracującym po 1990 r. budzi wątpliwości

 

Uroczystość w 81. rocznicę agresji Związku Sowieckiego na Polskę odbyła się przy stołecznym Pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, gdzie odsłonięta została tablica upamiętniająca śp. Wojciecha Ziembińskiego – wieloletniego działacza antykomunistycznego, współzałożyciela KOR-u, członka ROPCiO, który był inicjatorem budowy znajdującego się tam monumentu w postaci wagonu deportacyjnego z krzyżami, symbolizującego konsekwencje sowieckiej agresji.

 

Zgodnie z tzw. ustawą dezubekizacyjną, czyli nowelizacją przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji i innych służb, która zaczęła obowiązywać w październiku 2017 r., emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS: emerytura – 2,1 tys. zł (brutto), renta – 1,5 tys. zł, renta rodzinna – 1,7 tys. zł. Na mocy tych przepisów obniżono emerytury i renty za okres “służby na rzecz totalitarnego państwa” od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. (w połowie 1990 r. powstał UOP). W konsekwencji obniżono renty i emerytury prawie 39 tys. byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL.


Source link