imalopolska

najnowsze wiadomości

admin

admin

Świat

USA. Znany raper TakeOff zginął w strzelaninie. Miał 28 lat

98i9oq4896m3ootsp19v45mkh6gt5y2t.jpg


Popularny amerykański raper Kirshnik Khari Ball, znany bardziej jako TakeOff, zginął podczas strzelaniny w Houston w Teksasie. 28-latek był członkiem hiphopowej grupy Migos.

O zdarzeniu poinformował portal TMZ. Raper “Takeoff” bawił się na imprezie w kręgielni Billiards & Bowling Houston. Towarzyszył mu inny raper – “Quavo”.

 

Muzycy kilka godzin wcześniej opublikowali nowy klip promujący ich wspólny album. Teledysk w ciągu zaledwie kilkunastu godzin obejrzano ponad 230 tys. razy.

 

 

W trakcie imprezy doszło do strzelaniny. Według TMZ poprzedziła ją kłótnia, która wybuchła podczas gry w kości. Póki co nie wiadomo, kto strzelał.

 

28-latek został postrzelony w głowę. Zginął na miejscu. Dziennikarze powołując się na policję poinformowali, że w strzelaninie ranne zostały dwie inne osoby, które zostały przewiezione do szpitala. Raper “Quavo” nie ucierpiał.

 

 

Zespół Migos został oficjalnie założony w 2008 roku, chociaż początkowo muzycy działali pod nazwą Polo Club. W 2017 roku wydana przez muzyków płyta “Culture” uzyskała nominację do nagrody Grammy za najlepszy rapowy album roku.

 

W 2018 roku muzycy zagrali koncert na Open’er Festivalu w Gdyni. Ich kanał na YouTubie subskrybuje ponad 12 mln osób.

dk/ sgo/ Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Polska

Wszystkich Świętych. Konne patrole policji w Szczecinie, kwesty w Warszawie i Łomży

ydhbjrx5r1rrci6k46xcf2z4jj23uh9d.jpg


Na Powązkach tradycyjnie trwa kwesta na rzecz ratowania zabytków tej stołecznej nekropolii.

 

– Bez niej dzień Wszystkich Świętych jest niewyobrażalny. Ona silnie wpisała się w kalendarz Warszawy, ale i całej Polski, bo odbywa się od 48 lat. Wystąpiliśmy nawet do resortu kultury o wpisanie jej na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego – powiedział w Polsat News Marcin Święcicki, były prezydent stolicy, a obecnie przewodniczący Komitetu Ratowania Starych Powązek.

Kwesta na Powązkach. Maja Komorowska: 1 listopada to wyjątkowy dzień

Pieniądze jak co roku zbierają między innymi aktorzy, a wśród nich Olgierd Łukaszewicz, Magdalena Zawadzka, Kazimierz Kaczor i Artur Barciś. – Do tej pory udało się uratować 1,5 tysiąca zabytków – wyliczył Marcin Święcicki.

 

ZOBACZ: Mateusz Morawiecki na cmentarzu w Palmirach. Zaapelował do Polaków

 

Maja Komorowska – artystka również kwestująca na cmentarzu powązkowskim – przyznała, że 1 listopada to dla niej wyjątkowy dzień, kiedy “ludzie łączą się niezależnie od przekonań”. – To jedno z nielicznych takich świąt. Pamięć o tych, którzy odeszli, jest niezwykle ważna – przypomniała.

 

Zapytana, czy odwiedzający Powązki są hojni, odpowiedziała, że “mamy teraz trudny czas”, lecz jej puszka mimo to zdążyła się zapełnić.

Cmentarz trzech wyznań. W Łomży również trwa zbiórka

Zbiórka trwa również na cmentarzu w Łomży (woj. podlaskie). Nazywany jest on niekiedy nekropolią trzech religii, ponieważ spoczywają tam zarówno katolicy, jak i ewangelicy oraz prawosławni.

 

– Moja skarbonka po godzinie kwestowania jest pełna. Słabo brzęczy, bo wewnątrz jest dużo papierków. Od 1984 roku udało nam się odremontować 300 obiektów, część z nich dwukrotnie – opisał Józef Babiel, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej.

 

ZOBACZ: Cormac Roth nie żyje. Syn popularnego aktora Tima Rotha przegrał walkę z nowotworem. Miał 25 lat

 

Z kolei na szczecińskim Cmentarzu Centralnym – trzecim w Europie pod względem wielkości, liczącym 170 hektarów – słychać melodię religijnej pieśni “Barka”, a ponadto spotkać można patrole konne policji. Skąd pomysł, by to na wierzchowcach pilnować bezpieczeństwa?

 

– W rzece ludzi mamy przewagę wysokości. Obserwujemy otoczenie i w razie potrzeby szybciej można też nas zauważyć – wyjaśniła w Polsat News kom. Agnieszka Kacprzak z zachodniopomorskiej policji.

Policjanci na koniach w Szczecinie. Pomagają starszym i roztargnionym

Mundurowi na koniach, poza podstawowymi obowiązkami, umożliwiają też “przywitanie się” ze zwierzętami i ich pogłaskanie. Można też zrobić z nimi pamiątkową fotografię.

 

– Konie dobieramy tak, aby były ciekawskie. Zazwyczaj ich pierwszą reakcją jest ucieczka, lecz w przypadku naszych instynkt, aby zobaczyć, “co to jest”, jest silniejszy. Służba nie jest dla nich źródłem stresu – zapewniła kom. Agnieszka Kacprzak.

 

ZOBACZ: “Raport”: Plaga kradzieży na cmentarzach

 

Funkcjonariusze na cmentarzu w Szczecinie pomagają niekiedy starszym osobom, które bardzo chciały odwiedzić groby bliskich we Wszystkich Świętych, lecz na miejscu opuściły ich siły.

 

– Czasami również tracą orientację w tłumie, więc prowadzimy ich do bramy wyjściowej. Zwracamy także uwagę tym, którzy swoje torebki zostawili bez opieki, aby nie padli ofiarą przestępstwa – wyliczyła policjantka.

Na cmentarzu zapadła się ziemia, ale jest otwarty. “Dobrego wyjścia nie ma”

Odwiedzający zjawili się też na nekropolii w Trzebini (woj. małopolskie). 20 września zapadła się tam ziemia, ponieważ okoliczne ziemie to tereny pokopalniane. W leju znalazło się 40 nagrobków.

 

Cmentarz jest częściowo otwarty – poza miejscem, gdzie pojawiło się zapadlisko. Przy bramach zawieszono informacje: “Teren zagrożony ciągłymi deformacjami ziemi, proszę zachować szczególną ostrożność”.

 

ZOBACZ: Włochy. W Neapolu zawaliło się kolumbarium. Trumny zwisają z wysokości

 

– Dobrego wyjścia nie ma. Gdyby ksiądz zamknął, byłoby narzekanie. Jak jest otwarty, są obawy, że coś może się stać. Każdy musi sam podjąć decyzję i uważać – uznał jeden z odwiedzających nekropolię.

 

Frekwencja na trzebińskim cmentarzu jest jednak mniejsza niż w zeszłych latach, poza 2020 rokiem, gdy ze względu na koronawirusa rząd zamknął nekropolie. Burmistrz miasta uznał, iż nie będzie ani zachęcał, ani zniechęcał do odwiedzenia grobów 1 listopada.

 

W poniedziałek na tym cmentarzu stanęła tablica z imionami i nazwiskami zmarłych, których nagrobki znalazły się w zapadlisku. To tymczasowe rozwiązanie, ponieważ docelowo groby mają zostać odtworzone na swoich miejscach.

wka/ sgo/Polsat News / Polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Ciekawostki

Takich ubrań lepiej nie nosić. Jak najszybciej sprawdź metki i skład

000G9EO4FSTP26R9-C429.jpg


Kiedy rozpoczyna się sezon jesienno-zimowy, w sklepach odzieżowych pojawiają się nowe kolekcje na chłodniejsze dni. Wśród nowych propozycji możemy znaleźć przede wszystkim wełniane swetry i czapki. Aby sprawdzić faktyczny skład produktu, musimy zajrzeć do metki wewnętrznej. Często okazuje się, że sweter, który kosztuje kilkaset złotych, w składzie ma 50 proc. wełny, a drugą połowę składu stanowi akryl. W niektórych sklepach możemy spotkać się z sytuacją, że ubranie opisane jako “sweter z wełną” w składzie ma zaledwie 3-5 proc. wełny, reszta to akryl, czasem z domieszką równie nienaturalnego nylonu. Takie opisy to niestety wyłącznie chwyt marketingowy

Ubrania akrylowe przypominają wełniane jedynie z wyglądu. Akryl jest materiałem, w którym ciało szybko się poci, ale nie odprowadza wilgoci. Akrylowy sweter nie ogrzeje nas jak ten wełniany. Dodatkowo jest to materiał, który dobrze wygląda na sklepowej półce, ale już po pierwszym praniu zaczyna się mechacić. Aby sweter wełniany spełnił swoją rolę, wełna musi stanowić co najmniej 80 proc. składu.

Materiałem, na który również trzeba uważać, jest poliester. Z tej tkaniny wykonane są praktycznie wszystkie sportowe ubrania, ale też koszulki, bluzy czy eleganckie sukienki i marynarki. Podobnie jak ubrania akrylowe nie przepuszczają powietrza i mają niską chłonność wody. Szybko się w nich pocimy, są niezbyt przyjemne w dotyku i powodują uczucie “naelektryzowania”. 

Poliester nie zastąpi właściwości materiałów naturalnych takich jak bawełna lub len – miękkość, gładkość, przepuszczalność powietrza czy bezpieczeństwo dla skóry. Jego jedyną zaletą jest to, że nie gniecie się w takim stopniu jak tkaniny naturalne.

Z ekologicznego punktu widzenia, materiałów syntetycznych takich jak poliester, nylon czy akryl nie warto kupować, gdyż stanowią ogromny kłopot dla planety. Ubrań wykonanych z tkanin syntetycznych nie da się już przetworzyć.

Ale nie jest to jedyny problem dla środowiska naturalnego. Szkodliwe dla przyrody substancje wydzielają się z plastikowych ubrań już podczas prania. Szacuje się, że zaledwie jeden ładunek prania syntetycznych materiałów uwalnia setki tysięcy mikrowłókien do wody, które z czasem przedostają się do oceanu. To właśnie takie drobinki stanowią największy problem wód oceanicznych – tworzy się mikroplastik, który spożywają nie tylko zwierzęta morskie, ale też my sami.

Materiały syntetyczne są dla firm odzieżowych bardzo tanie, dlatego nie warto wydawać kilkuset złotych na ubrania zawierające śladowe ilości wełny czy kupować poliestrowej bluzy w okazyjnej cenie. Najlepiej nie kupować takich ubrań wcale. Zdrowszym wyborem będzie posiadanie mniejszej garderoby, ale za to składającej się ubrań wyprodukowanych z materiałów naturalnych. 


Source link

Kultura

Cormac Roth nie żyje. Syn popularnego aktora Tima Rotha przegrał walkę z nowotworem. Miał 25 lat

j29sf4ocxyoxz92uvzh4hkb5kkhm2vas.png


Nie żyje syn Tima Rotha. 25-letni muzyk zmarł na raka

Cormac Roth, gitarzysta i producent muzyczny, syn aktora Tima Rotha, zmarł w wieku 25 lat. “Był dziką i elektryczną kulą energii, a jego duch był wypełniony światłem i dobrocią” – czytamy w specjalnym oświadczeniu wydanym przez rodzinę muzyka.

Cormac Roth – gitarzysta, kompozytor oraz producent muzyczny, prywatnie syn Tima Rotha, znanego z ról w takich filmach jak m.in. “Cztery pokoje”, “Pulp Fiction” czy też “Wściekłe psy” zmarł w wieku 25 lat. 

 

Artysta latem tego roku ujawnił w mediach społecznościowych, że w listopadzie 2021 r. zdiagnozowano u niego rzadki nowotwór zarodkowy. 

 

“Zabrał mi połowę słuchu, 27 kilogramów wagi, moją pewność siebie, ale będę kontynuował walkę dopóki nie dowiem się, jak go zabić. Nie odebrało mi to woli przetrwania ani miłości do tworzenia muzyki. Jeszcze mnie nie powaliło” – czytamy we wpisie muzyka na Instagramie.

 

“Łagodna dusza, która przyniosła tyle szczęścia i nadziei otaczającym go ludziom”

Muzyk zmarł 16 października, jednak o jego śmierci rodzina poinformowała dopiero w poniedziałek 31 października.

 

ZOBACZ: Nie żyje Zdzisław Tobiasz. Aktor miał 96 lat. Grał m.in. majora Wołczyka w serialu “07 zgłoś się”

 

“Był dziką i elektryczną kulą energii, a jego duch był wypełniony światłem. Cormac był także ucieleśnieniem dobra. Łagodna dusza, która przyniosła tyle szczęścia i nadziei otaczającym go ludziom. Smutek pojawia się falami, podobnie jak łzy i śmiech, kiedy myślimy o tym pięknym chłopcu, który był z nami przez te 25 lat i 10 miesięcy. Nieokiełznane i radosne, dzikie i cudowne dziecko. Dopiero niedawno stał się mężczyzną. Kochamy go. Zabierzemy go ze sobą, gdziekolwiek pójdziemy” – czytamy w oświadczeniu rodziny, cytowanym przez portal Variety.

 

mms/polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Technologie

Covidowe obostrzenia były nielegalne. Trybunał konstytucyjny Hiszpanii nakazał zwrot mandatów

lockdown-5041623_960_720.jpg


W Hiszpanii tamtejszy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wprowadzane pandemiczne obostrzenia były nielegalne. Ogłoszono też, że pieniądze z mandatów zostaną zwrócone ludziom ukaranym za niestosowanie się do restrykcji.

Hiszpański Trybunał orzekł, że w związku z tym, że ograniczenia nakładane na społeczeństwo w związku z ogłoszeniem tzw. pandemii koronawirusa były nielegalne, urzędy w tym kraju muszą zwrócić pieniądze za przyjęte mandaty.

Obostrzenia i mandaty nielegalne w Polsce… i nie tylko

W Polsce sprawa wygląda nieco inaczej, bowiem mimo, że sądy wielokrotnie orzekały, iż ograniczenia nakładane pod pretekstem ”walki z koronawirusem” oraz mandaty były nielegalne, to każdorazowo wyroki sądów dotyczyły konkretnych przypadków, a nie ogółu społeczeństwa. W związku z tym w naszym kraju mandatu nie musiał płacić każdy ukarany mandatem, kto zdecydował się na prawną batalię z pandemicznym reżimem w sądzie.

Orzeczenie hiszpańskiego sądu

W stołecznym Madrycie w Hiszpanii sprawa wygląda nieco inaczej. Tam bowiem już w lipcu 2021 roku sąd stwierdził, że wprowadzane pod pretekstem ”walki z koronawirusem” obostrzenia, restrykcje, nakazy oraz zakazy były nielegalne. Już wówczas hiszpański wymiar sprawiedliwości stwierdził, że tego rodzaju ograniczenia można wprowadzić tylko i wyłącznie w trakcie stanu wyjątkowego, a jego ogłoszenie wymaga zgody parlamentu. Brak legalności działań nie przeszkadzał jednak władzy w surowy sposób karać obywateli, którzy nie stosowali się do nielegalnych ograniczeń.

Trybunał potwierdza

Teraz wcześniejszy werdykt sądu potwierdziła najwyższa krajowa instancja, Trybunał Konstytucyjny. W tym samym orzeczeniu Trybunał nakazał, aby pieniądze za zapłacone mandaty zostały zwrócone ukaranym osobom. Decyzja ta jest ostateczna i w przypadku samego Madrytu dotyczy około 5600 ukaranych osób, od których państwo w mandatach zainkasowało kwotę ponad 1,7 mln euro.

Po wydaniu wyroku Trybunału przewodniczący stołecznej rady miejskiej ogłosił, że pieniądze będą zwracane „osobom ukaranym grzywną za naruszenie covidowych ograniczeń” we wskazanym przez TK początkowym okresie pandemii, czyli tzw. pierwszej fali kiedy to nałożono dotkliwe obostrzenia włącznie z twardym lockdownem oraz zakazem przemieszczania się. Wówczas, mimo braku legalności, madrycka policja osobom, które się nie stosowały do nakazów i zakazów wystawiała mandaty w wysokości 300 euro, które jeśli nie zostały opłacone w przeciągu kilku dni rosły dwukrotnie do 600 euro. Jak wskazał samorządowiec zwroty mają ruszyć niebawem, gdy tylko „pozwolą na to procedury”.


Source link

Świat

Niemcy alarmują: Wzrasta zasolenie Odry

000FZGOT0QQIAYY0-C429.jpg


Niemcy alarmują: Wzrasta zasolenie OdryBerliński dziennik "Die Tageszeitung" (TAZ) informuje w poniedziałek, że w wodach Odry ponownie wykryto zwiększony poziom zasolenia. Potwierdziło to Ministerstwo Środowiska w Poczdamie, powołując się na ustalenia Krajowego Urzędu Ochrony Środowiska w Brandenburgii. To właśnie wysoka zawartość soli w wodzie połączona z jej niskim stanem i wysoką temperaturą doprowadziła do rozwoju toksycznych alg, a w konsekwencji katastrofy ekologicznej w rzece.


Source link

Polska

Warszawa: Wybuch w bloku mieszkalnym. Nieoficjalnie: Przyczyną była elektryczna hulajnoga

qqygu5yxv6iquk23dkz1k5595qixr1ba.jpg


Jedna osoba została ranna w wybuchu, do którego doszło w bloku przy ul. Konduktorskiej w Warszawie. Nieoficjalne informacje wskazują, że przyczyną eksplozji mogła być elektryczna hulajnoga, która znajdowała się w mieszkaniu.

Około godziny 9 w poniedziałek strażacy otrzymali zgłoszenie o wybuchu na pierwszym piętrze w jednym z bloków przy ul. Konduktorskiej w Warszawie.

 

Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać, że siła wybuchu wyrwała okna, kawałek muru i uszkodziła elewację. 

Jedna osoba trafiła do szpitala

Jak przekazał w rozmowie z polstanews.pl Artur Laudy, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego PSP m. st. Warszawy “w wybuchu poszkodowana została jedna osoba. Był to mężczyzna”.

 

ZOBACZ: Warszawa. Z warsztatu samochodowego zniknęły koła warte 70 tys. zł

 

– Poszkodowany był przytomny, z niewielkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala – powiedział. 

Nieoficjalnie: Przyczyną wybuchu była hulajnoga

Na ten moment nie jest jasne, co było przyczyną wybuchu. Nieoficjalne informacje wskazują, że mogła do niego doprowadzić elektryczna hulajnoga – szczegóły ustali policja. Strażacy nie zaprzeczają jednak, że w mieszkaniu znajdował się taki sprzęt. 

 

ZOBACZ: Warszawa: Uczeń przyszedł do szkoły z pistoletem

 

Na miejsce wezwano też inspektora nadzoru budowlanego, który oceni stan bloku po eksplozji.

 

mst/pgo/polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Ciekawostki

Wszystkich Świętych. A co, gdy skończy się miejsce na cmentarzach?

000G9IZAUX61O9CU-C429.jpg


Sprawę pochówków w Polsce reguluje ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 roku. Zgodnie z nią zmarłych można grzebać wyłącznie na cmentarzach lub w katakumbach. Pod pewnymi (trudnymi obecnie do spełniania) warunkami możliwy jest także pochówek w morzu. Okazuje się jednak, że nie wszędzie na świecie przepisy są aż tak rygorystyczne. Przyjrzyjmy się tym rozwiązaniom.

W Niemczech z roku na rok rośnie popularność leśnych cmentarzy. Niemiecka firma FriedWald od 2001 roku oferuje nowoczesny pochówek leśny. Polega on na grzebaniu biodegradowalnej urny z prochami zmarłych w pobliżu korzeni drzewa. Ekologiczna urna szybko rozpada się, a prochy stają się naturalnym nawozem. O miejscu pochówku świadczy tylko niewielka tabliczka przybita do drzewa z danymi osoby zmarłej.

Popularność takiego pochówku stale rośnie o czym może świadczyć fakt, że obecnie firma FriedWald posiada ponad 70 leśnych cmentarzy w całych Niemczech, a od niedawna jest także obecna w Szwajcarii i Austrii. Ile kosztuje taki pochówek? Cena zależy od wybranych w ramach pakietu usług. Najtańszy wariant, zawierający wyłącznie miejsce pod drzewem, pod którym mogą zostać pochowani także inni niespokrewnieni ludzie, kosztuje 490 euro. Własne drzewo to koszt wynoszący minimum 2490 euro.

Pewnym rozwinięciem koncepcji leśnego pochówku jest Bios Urna lub Capsula Mundi. Pod tymi nazwami towarowymi kryje się pomysł na pochówek, dający nowe życie. W przypadku Bios Urny prochy zmarłego są nawozem dla właściwie dowolnej rośliny, np. drzewa ale też zwykłej rośliny domowej. Do urny poza prochami wkłada się ziarno i odrobinę wkładu ogrodniczego dla przyspieszenia wzrostu, następnie podlewa i czeka. Firma oferująca urny dzieli się szeregiem wskazówek dla kupujących, jak dbać o uprawę, a także udostępnia teren, gdzie legalnie można zasadzić urnę z drzewem.

Podobny pomysł przyświecał twórcom Capsula Mundi. Włoski duet projektantów, Anne Citelli i Raoul Bretzel, zaproponowali pochówek niespopielonych szczątków, ułożonych w pozycji embrionalnej w biodegradowalnej kapsule, na szczycie której jest nasiono lub sadzonka wybranego drzewa. Rozkładające się ciało zmarłego staje się źródłem sił witalnych dla rozwijającej się rośliny.

Obie firmy oferują wysyłkę urn po całym świecie. Ich cena zaczyna się od 140 dolarów. Do tego należy doliczyć oczywiście koszt sadzonki.

Innym pojawiającym się coraz śmielej (choć nie nad Wisłą) pomysłem na zachowanie cząstki bliskiego zmarłego przy sobie jest nekrobiżuteria. Szwajcarska firma Algordanza od 2004 roku ma w swojej ofercie pamiątkowe diamenty (Memorial Diamonds). Wystarczy 500 g prochów lub 5 g włosów zmarłego, by wyprodukować wyjątkowy pod każdym względem diament, który następnie może stać się częścią np. pierścionka lub naszyjnika.

Na rosnącą popularności takiej usługi mogą wskazywać liczne oferty Memorial Diamonds w internecie. Cena takiej pamiątki zaczyna się od 1400 euro.

Polski system prawny także posiada alternatywną drogę postępowania w przypadku śmierci. Jest nią przekazanie ciała na cele naukowe. Okazuje się bowiem, że nawet w dobie najnowocześniejszych symulatorów i materiałów multimedialnych, trudno sobie wyobrazić zajęcia z anatomii bez udostępnionych zwłok. Tak jak w łacińskiej sentencji, to zmarli uczą żywych.

Co trzeba zrobić, by przekazać ciało nauce? Osoba, chcąca by po jej śmierci ciało trafiło do instytucji naukowej, powinna sporządzić akt donacji, czyli darowizny. Z uwagi na to, że nie jest to zbyt popularne w Polsce rozwiązanie, uczelnie medyczne, chcąc zachęcić darczyńców, oferują opłacenie notariusza, a także zajęcie się pochówkiem po zakończeniu prac sekcyjnych.

Jeśli nie jest to zbyt popularne, to skąd studenci medycyny mają dostęp do ciał na zajęciach? Polskie prawo zabezpieczyło instytucjom naukowym dostęp… z innych źródeł. “Możliwe jest […] przekazanie zwłok osób pozbawionych wolności, które zmarły w zakładach karnych, aresztach śledczych oraz strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców. Zwłoki na ten cel przekazywane są także wtedy, gdy zmarły nie zostanie pochowany przez członków rodziny” – wyjaśnia w komunikacie prof. Iwona Sierpowska z Uniwersytetu SWPS.

Polska ustawa o cmentarzach i pochówku zmarłych po 60 latach obowiązywania, mimo licznych nowelizacji, trąci myszką. Próżno w niej szukać rozwiązań znanych na Zachodzie Europy. Zapowiadana szumnie w 2021 roku wielka nowelizacja utknęła po etapie konsultacji w (nomen omen) martwym punkcie. 

Zastąpił ją pomysł nowej ustawy w tej sprawie, ale jej także nie widać na horyzoncie. Czy znajdą się w niej nowe rozwiązania, poszerzające wachlarz możliwości pochówki? Czas pokaże.

Agata Wilk 


Source link

Zdrowie

Ujawniono koszty pomocy medycznej dla nielegalnych migrantów we Francji. Kwoty szokują

emergency-room-3323451_960_720.jpg


We Francji z roku na rok rosną generowane przez nielegalnych imigrantów koszty opieki medycznej. W przyszłym roku budżet na ten cel ma wynieść ponad 1,2 miliarda euro.

Problem AME

Państwowa Pomoc Medyczna AME dla osób nieubezpieczonych we Francji powstała jeszcze pod koniec ubiegłego stulecia. Początkowo instytucji był dość skromny i wynosił zaledwie kilkadziesiąt milionów. W krótkim czasie z pomocy AME oprócz nieubezpieczonych, do których ta pomoc była pierwotnie skierowana, zaczęły korzystać także rzesze napływających do Francji imigrantów. Skutkowało to szeregiem absurdalnych sytuacji, kiedy to obywatel Francji nie posiadający dodatkowego ubezpieczenia na pomoc medyczna wydawał więcej niż osoba całkowicie nieubezpieczona.

Problem pogłębił się wraz z pojawieniem się na początku XXI wieku zjawisko tzw. „turystyki medycznej”. Do Francji przyjeżdżali głównie obywatele dawnych republik radzieckich i składali podania o udzielenie azylu, które nie miały jednak szans na pozytywne rozpatrzenie. Podczas oczekiwania na decyzję poddawali się leczeniu na choroby, których nie leczono w ich własnych krajach, bądź całkowite wyleczenie było tam praktycznie niemożliwe z uwagi na stan systemu opieki zdrowotnej. Tym sposobem nad Sekwaną pojawiły się dawno nie widziane tam choroby takie jak choćby gruźlica.

W związku z rosnącym zapotrzebowaniem na usługi medyczne budżet Państwowej Pomocy Medycznej AME w kolejnych latach był coraz większy. Ta drogą z zaledwie kilkudziesięciu milionów urósł on do kwoty 1,2 miliarda euro, którą to sumę zapisano w budżecie na przyszły 2023 rok. W ten sposób francuscy podatnicy coraz więcej płacą za opiekę medyczną migrantów, podczas gdy oni sami coraz częściej na własną służbę zdrowia narzekają.

Budżet programu rośnie

W przyszłym roku budżet AME ma wzrosnąć o 12,36 % względem tegorocznego i wynieść 1,2 miliarda euro. W związku z tak ogromnym obciążeniem dla budżetu ze strony posła Zjednoczenia Narodowego Alexandre’a Loubeta pojawiła się propozycja likwidacji Państwowej Pomocy Medycznej, którą posłowie tego ugrupowania uważają za źródło „niesprawiedliwości i respiratora dodatkowej migracji”. Zdaniem parlamentarzysty AME jest niesprawiedliwy, bowiem przy zapewnieniu całkowitej bezpłatnej opieki zdrowotnej obcokrajowcom, którzy we Francji przebywają nielegalnie wymaga, aby posiadający ubezpieczenie społeczne obywatele francuscy płacili składki w celu otrzymania dokładnie tego samego zestawu świadczeń.

Z opublikowanych za poprzednie lata danych wynika, że w 2021 roku z programu pomocy AME skorzystało ponad 380 tysięcy nielegalnych imigrantów we Francji, a liczba ta jest przeszło dwukrotnie wyższa niż 15 lat wcześniej. W tym samym czasie 42 % Franzów, którzy mieszkają legalnie i płacą składki ma odkładane wizyty u lekarzy oraz zabiegi z uwagi na trudności finansowe całego systemu.

Deputowany Zjednoczenia Narodowego o programie

Deputowany Zjednoczenia Narodowego Alexandre Loubet zauważa, że Francja jest jedynym europejskim krajem, gdzie nielegalnych imigrantów leczy się całkowicie bezpłatnie zapewniając dostęp do wszystkich usług.

Jak wskazano w raporcie parlamentarnym program AME, który już w 2019 roku kosztował 1 mld euro, stanowił tylko 72 % całości opieki zdrowotnej, jaka jest świadczona cudzoziemcom nie mającym uregulowanej sytuacji we Francji. Łącznie ze świadczeniami opłacanymi też przez samorządy kwota ta wyniosła jednak nie 1 mld a 1,5 mld euro.

Obecnie we Francji przebywa około 900 tysięcy nielegalnych imigrantów, a liczba ta nie maleje, a wręcz przeciwnie, idzie do góry. Zdaniem posła Zjednoczenia Narodowego likwidacja programu AME byłaby jasnym sygnałem i krokiem do „położenia kresu podżegania do masowej imigracji” oraz zmierzającym do ukrócenia „turystyki azylowo-medycznej”.

Propozycja Le Pen

Liderka ZN Marine Le Pen proponuje z kolei likwidację AME i zastąpienie go funduszem pilnej pomocy, który miałby zajmować się jedynie przypadkami nagłymi, chorobami zakaźnymi i tym podobnymi kwestiami zdrowotnymi. W tej sprawie konserwatywne ugrupowanie zapewne złoży stosowną poprawkę do budżetu, która w przestrzeni publicznej przedstawiona będzie jako kolejny „akt imigrantofobii” ze strony polityków Zjednoczenia Narodowego.


Source link

Świat

Hakerzy okradli córkę byłego prezesa Gazprombanku. Przelała im gigantyczną sumę

5i6hf8tsr2w25x4ndh4raaf2rixh33sb.png


Oszuści namówili córkę byłego prezesa Gazprombanku Welerego Sergieja do przelania 49 milionów rubli na kontrolowane przez nich konto. W tym celu uknuli intrygę.

Oszuści mieli skontaktować się z 20-letnią Varvarą Sergiej podając się za pracowników organów ścigania. Przekazali, że należące do niej konto zostało zaatakowane przez hakerów, dlatego powinna jak najszybciej przelać pieniądze na inny rachunek. 

 

20-latka zamierzała to zrobić. Wówczas faktyczni pracownicy Gazprombanku mieli skontaktować się z matką dziewczyny i poinformować ją o próbie oszustwa. Ta poleciła zablokowanie zdalnego dostępu do kont córki z jej telefonu. 

Kupiła nowy telefon 

Oszuści musieli być przekonujący, bo 20-latka zdecydowała się kupić nowy telefon, pobrać raz jeszcze aplikacje bankowe i wykonać przelewy na konto oszustów.

 

ZOBACZ: USA: Oszukali banki na 10 mln dolarów. “Jedno z najodważniejszych oszustw w historii”

 

 

Nie wiadomo kto dokonał oszustwa. 49 milionów rubli to równowartość około 3 milionów złotych. 

laf/ml/polsatnews.pl/versia.ru

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link