imalopolska

najnowsze wiadomości

November 2020

Kultura

Plakaty filmów z Jamesem Bondem idą pod młotek. Najdroższe po 25 tys. funtów

25yn5yrmkr92qpx45v9fjn3yco7itzwr.jpg


Plakat do pierwszego filmu z Jamesem Bondem “Doktor No” z 1962 r. Agenta 007 zagrał Sean Connery

Dom aukcyjny Sotheby’s rozpocznie w czwartek licytację setek plakatów filmów z Jamesem Bondem. Do kupienia będą również zdjęcia i gadżety, wśród nich kultowe zegarki Bonda. Aukcja odbędzie się zaledwie parę dni po śmierci Seana Connery’ego, który w rolę agenta 007 wcielił się siedmiokrotnie. Zagrał m.in. w pierwszym filmie z cyklu – “Doktor No” z 1962 r.

Lista plakatów, oryginalnych zdjęć z planów filmowych oraz innych pamiątek – wśród nich zegarki Jamesa Bonda i krzesełko reżyserskie z podpisem Rogera Moore’a – liczy niemal 200 pozycji. Z pełną listą można się zapoznać na stronie Sotheby’s.  

 

Od “Doktor No” po “Nie czas umierać”

 

Pamiątki pochodzą z wszystkich filmów, od pierwszego “Doktor No” z Seanem Connery’m 1962 r., aż po nie wyświetlaną jeszcze produkcję  “Nie czas umierać” Danielem Craigiem – premierę z powodu epidemii koronawirusa przesunięto po raz kolejny na kwiecień 2021 r.

 

ZOBACZ: Nowy James Bond nie został jeszcze wybrany?

 

Plakaty filmowe pochodzę z wielu krajów, czasem egzotycznych. Większość z nich wystawiono w cenie od 100 do 1000 funtów. Najwyższe ceny wywoławcze mają plakaty z lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku. Najdroższe są brytyjskie plakaty do filmu “Doktor No” i “Operacja Piorun” (oba w cenie 25 tys. funtów). 





Śmierć pierwszego Bonda. Sean Connery miał 90 lat

 

31 października świat obiegła informacja o śmierci Seana Connery’ego. Gwiazdor zagrał w kilkunastu filmach, jednak największą sławę przyniosły mu role Jamesa Bonda. Był pierwszym odtwórcą tej postaci. W agenta Jej królewskiej mości wcielał się siedmiokrotnie. Aktor miał 90 lat.

 

W 2004 roku w sondażu przeprowadzonym przez szkocki dziennik “The Sunday Herald” uznano go za “największego żyjącego Szkota”, a w innym sondażu w 2011 roku – “za najważniejszy żyjący szkocki skarb narodowy”.
 

Magazyn “People” uznał go w 1989 roku za “najbardziej seksownego żyjącego mężczyznę”, a dekadę później za “najbardziej seksownego mężczyznę stulecia”.    

grz/zdr/ polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Kultura

Chopinowski neon zabłyśnie jeszcze w tym roku. Internauci wyłonią najlepszy projekt

neon-grzegorz-laszuk.jpg


Warszawa jest miastem Fryderyka Chopina. To tutaj mieszkał, tutaj okrzyknięto go „cudownym dzieckiem”, tutaj uczył się, komponował i zakochał się po raz pierwszy.

W Warszawie znajduje się „centrum chopinowskie” przy ulicach Tamka i Okólnik: nowoczesny, przeszklony budynek Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, w którego szybach odbija się barokowy Zamek Ostrogskich, siedziba Muzeum Fryderyka Chopina, z największą na świecie kolekcją obiektów związanych z kompozytorem. Nieopodal ulokowany jest też Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina.

Narodowy Instytut Fryderyka Chopina do zamkniętego konkursu na chopinowski neon zaprosił wspaniałych warszawskich projektantów. W pierwszym etapie wyłoniono 3 projekty: Grzegorza Laszuka, Jana Strumiłły oraz Studia Robot. Wszystkie trzy projekty można obejrzeć na oficjalnym fan page’u Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina na Facebooku. Tam też można oddać głos na swój ulubiony projekt poprzez oddanie lajka.

Neon rozbłyśnie jeszcze w tym roku na zabytkowym murze Muzeum Fryderyka Chopina od strony ul. Tamka. Głosować można od dzisiaj przez 10 kolejnych dni (do 13.11.2020 r., do godz. 23:59), oddając lajki pod wybranym projektem lub projektami.

Głosy można oddawać tutaj.

UWAGA!

Wygra projekt, który zdobędzie najwięcej lajków w sumie ze wszystkich oficjalnych fan page’ów Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina (w językach polskim, angielskim, japońskim, koreańskim, francuskim, rosyjskim).

Szczegóły: www.nifc.pl / www.muzeum.nifc.pl /

Źródło informacji: NIFC


Source link

Kultura

Nie żyje malarz i grafik Stanisław Fijałkowski. Był uczniem Władysława Strzemińskiego

000ANZK45P6P5KED-C411.jpg


W środę (4 listopada) w dniu swoich 98. urodzin zmarł ceniony malarz i grafik Stanisław Fijałkowski, uczeń Władysława Strzemińskiego. Jego prace były wystawiane w największych galeriach i muzeach na świecie.

O śmierci artysty poinformował w środę na Facebooku reżyser Mariusz Wilczyński, który był uczniem profesora, informację tę podała także Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi.

Fijałkowski był jednym z najważniejszych współczesnych artystów na świecie. Miał ogromny wkład w rozwój polskiej myśli nad sztuką współczesną.

Jego prace były prezentowane na kilkuset wystawach zbiorowych i indywidualnych w galeriach w kraju i za granicą. Znajdują się w kolekcjach takich muzeów, jak nowojorskie Museum of Modern Art, Tate Gallery w Londynie, Graphische Sammlung Albertina w Wiedniu, Kunsthalle w Hamburgu, Galerii Trietiakowskiej i Muzeum Puszkina w Moskwie oraz Muzeum Sztuki w Łodzi. Reprezentował Polskę m.in. na biennale w Sao Paulo (1969) i w Wenecji (1972).

“Wielu z nas przyzwyczaiło się do myśli, że Fijałkowski jest wieczny. To nieprawda. Ale Jego dzieło, z pewnością przetrwa nas wszystkich” – napisał prof. ASP w Łodzi Wojciech Leder, uczeń Fijałkowskiego i kurator jego wystawy w Łodzi.

Fijałkowski urodził się 1922 roku w Zdołbunowie na Wołyniu. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi, gdzie był uczniem Władysława Strzemińskiego, a następnie jego asystentem. W kolejnych latach był profesorem, dziekanem i prorektorem Wydziału Grafiki łódzkiej uczelni. W roku 2002 otrzymał tytuł doktora honoris causa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.

“Człowiek wielkiej wiedzy i wspaniałego talentu, niezastąpiony, wychowawca wielu pokoleń studentów i pedagogów. W naszej pamięci pozostanie jako człowiek prawy i życzliwy, niedościgły wzór dla współpracowników i studentów. Był dla nas wszystkich Autorytetem. Zawsze będziemy o Nim pamiętać” – podkreślono na stronie łódzkiej ASP.

Fijałkowski był jednym z przedstawicieli grupy łódzkich awangardzistów należących do tzw. “Kręgu Strzemińskiego” – artystów skupionych wokół myśli mistrza Strzemińskiego. W swojej twórczości początkowo nawiązywał do doświadczeń impresjonizmu i kubizmu. Z czasem zainteresowały go jednak środki wyrazu właściwe malarstwu abstrakcyjnemu, zwracając się ku symbolowi i zagadnieniu kształtowania symbolicznego sensu. Stąd w jego obrazach pojawiają się podstawowe znaki: figury geometryczne – koła, trójkąty o złagodzonych krawędziach, co wytwarza poetycki nastrój oraz rytmy i cyfry.

W roku 1977 wyróżniono go Nagrodą Krytyki Artystycznej im. Cypriana Kamila Norwida, a w 1990 uhonorowany został prestiżową Nagrodą im. Jana Cybisa. Uzyskał też wiele nagród krajowych i międzynarodowych na licznych wystawach, m.in. na Biennale Grafiki w Krakowie (1968 i 1970), wystawie “Bianco e Nero” w Lugano (1972) czy Biennale Grafiki w Lublanie (1977).

W 2013 r. prezydent RP Bronisław Komorowski odznaczył go krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla polskiej i światowej kultury. Wcześniej, w 2002, był odznaczony Krzyżem Komandorskim tego orderu, w 1993 Krzyżem Oficerskim tego orderu, a w 2005 Złotym Medalem “Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Związany z Łodzią artysta był również członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Drzeworytników XYLON oraz Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk w Salzburgu, Belgijskiej Królewskiej Akademii Nauki, Literatury i Sztuk Pięknych w Brukseli.


Source link

Zdrowie

BĄDŹCIE ZDROWI! Czosnek z mlekiem. Stabilizujemy ciśnienie – Wolna Polska – Wiadomości

1285566274_krest.jpg


Ludmiła Danilczenko ma 56 lat. Diagnozę „hipertonia” (nadciśnienie) postawiono jej 20 lat temu. Ale dzisiaj zajmuje się ona aerobikiem i spokojnie pije czarną kawę, a osobisty ciśnieniomierz podarowała sąsiadce. Prosty wiejski sposób na nadciśnienie podała jej babcia. Całe swe życie przeżyła ona na wsi, a tam, jak wiadomo, gospodarka, bydło, – w ogóle – leżeć i umierać  – nie ma czasu.   

 

Nadciśnieniem nazywa się trwałe zwiększone ciśnienie tętnicze. To jedna z najczęstszych chorób układu sercowo-naczyniowego. Wśród osób powyżej 60 roku życia co druga cierpi na nadciśnienie. A Ludmiła, na nieszczęście, ma jeszcze niebezpieczne hobby – dom za miastem (ros.- дача). Gdy się postoi w pobliżu grządek w upale z głową w dół przez co najmniej kilka godzin, to ciemnieje w oczach.

Ludmiłę ratuje czosnek. O tym, że jest on korzystny dla naczyń, wie wielu. Ale tylko Ludmiła wie, jak należy go prawidłowo zażywać. Okazuje się, że trzeba go gotować w mleku.

➤ metoda pierwsza:
Mleko – 1 szklanka, czosnek – 2 obrane główki. Czosnek zalać mlekiem, zagotować i gotować do zmiękczenia (około 30 minut). Przecedzić, ostudzić do temperatury pokojowej. Ciepłe mleko należy pic 3 razy dziennie po 1 łyżce stołowej.

➤ metoda druga:
Na litr mleka pięć główek czosnku. Nie obierać, używać całych główek, tylko umyć z kurzu. Czosnek włożyć do pojemnika z mlekiem i gotować przez 15-20 minut, pozostawić na kuchence do ostygnięcia, przecedzić i wypijać po pół szklanki dwa razy dziennie. Pić należy przez 2 -3 miesiące bez przerw. Po kilku dniach ciśnienie zaczyna się zmniejszać. Jeżeli po latach ciśnienie powróci, należy znowu przygotować czarodziejski roztwór.

Bądźcie zdrowi i szczęśliwi!

Źródło:

 

БУДЬТЕ ЗДОРОВЫ! Чеснок с молоком. Стабилизируем давление

https://3rm.info/publications/82008-budte-zdorovy.html

18.07.2019

 

Tłumaczył Andrzej Leszczyński

 

 

Czosnek z mlekiem


Source link

Świat

Zamach w Wiedniu. Austriackie MSW: Nie ma dowodów, by było kilku zamachowców

0007U3KIQU3TV1HE-C411.jpg


Dotychczasowe dowody nie wskazują na to, by w poniedziałkowym zamachu w Wiedniu brał udział więcej niż jeden terrorysta – stwierdził we wtorek (3 listopada) szef MSW Austrii Karl Nehammer. Polityk poinformował też o zatrzymaniu 14 osób powiązanych z napastnikiem.

Podczas konferencji prasowej Nehammer poinformował, że policja przeprowadziła 18 nalotów na domy osób powiązanych z zabitym przez policję sprawcą zamachu w Wiedniu. Dodał, że sprawcy udało się “oszukać” austriacki program deradykalizacji dżihadystów. Mężczyzna jedynie udawał, że się integruje.

Zamachowcem był urodzony w Austrii 20-letni mężczyzna, Albańczyk, którego rodzina pochodzi z Macedonii Północnej, w przeszłości karany na mocy przepisów o organizacjach terrorystycznych.


Source link

Zdrowie

Discovery Life Sciences rozwija centrum doskonałości PacBio, czyniąc je jednym z największych laboratoriów komercyjnych do sekwencjonowania długich odczytów na świecie

1_7.jpg


Wzmocnienie roli Discovery jako lidera w sekwencjonowaniu długich odczytów i tworzeniu usług sekwencjonowania długich i krótkich odczytów na dużą skalę.

HUNTSVILLE, Atlanta, 3 listopada 2020 r. /PRNewswire/ — Discovery Life Sciences™ (Discovery), globalny lider rozwiązań z zakresu biopróbek, genomu, komórek i immunohistochemii (IHC), ogłosił powiększenie centrum doskonałości PacBio HudsonAlpha Discovery™ dzięki nabyciu dodatkowych systemów Sequel® II. Nowe systemy oparte na technologii sekwencjonowania pojedynczej cząsteczki w czasie rzeczywistym (SMRT®) pozwalają na uzyskanie długich odczytów o dużej dokładności, określanych jako odczyty o wysokiej dokładności, a także wsparcie najnowszych aplikacji do sekwencjonowania o wysokiej dokładności PacBio.

Inwestycja ta czyni Discovery jednym z największych komercyjnych dostawców usług sekwencjonowania długich odczytów nowej generacji do zastosowań w badaniach, rozwoju i badaniach klinicznych – z wydajnością i sprawdzonym doświadczeniem w projektach na dużą skalę, takich jak NIH All of Us Research Program. HudsonAlpha Discovery to laboratorium sekwencjonowania i bioinformatyki Discovery Life Science, które oferuje pakiet technologii sekwencjonowania długich i krótkich odczytów oraz sekwencjonowania specyficznego dla poszczególnych nici – w tym platformy Pacific Biosciences, Illumina NovaSeq, 10x Genomic, Chromium i Oxford Nanopore, mapowanie optyczne i algorytmy odkrywania wariantów.

Sekwencjonowanie długich odczytów poprawia składanie genomów „de novo”, zwiększa wykrywalność wariantów dla całego sekwencjonowania genomu, kompleksowo mapuje problematyczne obszary genomu, identyfikuje izoformy transkryptu i rzuca światło na złożone czynniki chorobotwórcze, takie jak powtórzenia i warianty strukturalne, których brakuje w technologiach krótkich odczytów. Zalety te przyczyniają się do coraz szerszego stosowania technologii sekwencjonowania długich odczytów, szczególnie w dziedzinie onkologii. Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na dostosowane do potrzeb, niedrogie rozwiązania, Discovery dostarcza obecnie rozszerzone usługi sekwencjonowania długich odczytów zintegrowane z kompleksową platformą obejmującą rozwiązania biopróbek, sekwencjonowanie krótkich odczytów, izolację kwasów nukleinowych oraz usługi z zakresu immunohistochemii i cytometrii przepływowej.

„HudsonAlpha Discovery jako jedyne może zaspokoić rosnące zapotrzebowanie na usługi sekwencjonowania długich odczytów w badaniach nad rakiem, lekami oraz B+R w zakresie diagnostyki – powiedział dr Shawn Levy, dyrektor ds. naukowych Discovery Life Sciences. – Nasza wiedza specjalistyczna koncentruje się na sekwencjonowaniu o wysokiej wydajności, optymalizacji przepływu pracy oraz opracowywaniu najnowocześniejszych rozwiązań analitycznych wspierających globalne programy badań klinicznych na dużą skalę”.

„PacBio ma zaszczyt wspierać HudsonAlpha Discovery, czołowego dostawcę usług sekwencjonowania, w zwiększaniu możliwości sekwencjonowania o wysokiej dokładności, aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na projekty sekwencjonowania długich odczytów – powiedział Chris Siepert, wiceprezes ds. sprzedaży i wsparcia w regionie obu Ameryk i Europy w PacBio. – Z niecierpliwością czekamy na dalsze rozszerzenie współpracy z Discovery w celu wsparcia pełnego pakietu aplikacji do sekwencjonowania o wysokiej dokładności i metod analizy genetycznej, aby pomóc w rozwoju badań związanych z diagnostyką i leczeniem chorób, w tym nowotworów”.

Discovery Life Sciences

Discovery Life Sciences to międzynarodowy lider w analizie, zakupach i dystrybucji próbek biologicznych oraz usług naukowych na potrzeby branży farmaceutycznej, biotechnologicznej i diagnostycznej. HudsonAlpha Discovery to znany na całym świecie oddział Discovery zajmujący się sekwencjonowaniem i bioinformatyką, który wykorzystuje najnowsze technologie badań nad genomem na potrzeby kompleksowego wsparcia odkryć, translacji i badań klinicznych. Czerpiąc ze świata nauki, zespół Discovery podchodzi do klientów w innowacyjny, doradczy sposób nastawiony na pokonywanie przeszkód i szybsze osiąganie pożądanych rezultatów. To jest Science at your Service™. Dodatkowe informacje można znaleźć na stronie dls.com.

Logo – https://mma.prnewswire.com/media/1022478/Discovery_LS_Logo.jpg

Źródło: Discovery Life Sciences

Źródło informacji: PR Newswire

 


Source link

Kultura

Spojrzeć w oczy postaciom Dolabelli. Wystawa malarstwa Tomasza Dolabelli w nowoczesnej oprawie

000ANT24BPN4MUGM-C411.jpg


Połączenie baroku z nowoczesnością, zabawa światłem, kolorem i lustrzanym odbiciem aż wreszcie przeniesienie zwiedzającego do pełnej przepychu Wenecji – wszystko to łączy scenografia wystawy “Dolabella. Wenecki malarz Wazów” w Zamku Królewskim w Warszawie. Z autorką scenografii Żanetą Govenlock, rozmawiała Interia.

Interia: Zacznijmy od bohatera wystawy, Tomasza Dolabelli. 

Żaneta Govenlock: – Wystawa jest poświęcona weneckiemu malarzowi, Tomaszowi Dolabelli, który działał w Polsce na zaproszenie Zygmunta III Wazy. Pracował na przestrzeni całej dynastii Wazów w I połowie XVII wieku. Obrazy, które są prezentowane na wystawie były malowane na zamówienie kościołów i klasztorów. Do dzisiaj tam wiszą i tam można je podziwiać, ale nie zawsze dobrze im się można przyjrzeć, bo często wiszą w miejscach, do których trudno dotrzeć. 

Ekspozycja ma niezwykłą oprawę, która dodaje jej głębi, kształtu. Opowiedzmy o niej. Powiedzmy o wyjątkowej scenografii wystawy.

– Opracowując scenografię nie szukałam inspiracji w bogatych wnętrzach kościołów, natomiast chciałam te barokowe obrazy pokazać w dość surowej i współczesnej aranżacji.

Wizję przestrzenną wystawy warunkuje wiele elementów między innymi architektura zastana wnętrz, w których planowana jest wystawa. Tutaj w Zamku, niektóre z nich są klasycystyczne, w miarę proste, część z nich niska, niezbyt dobrze dostosowana do takich działań. W związku z tym poszukiwałam charakterystycznych silnych form, które mogłyby się stać dominantami w poszczególnych salach pozwalając na wyraziste jednoznaczne prezentowanie dzieł. W wystawiennictwie elementy scenograficzne zawsze pełnią służebną rolę. Powinny jednak oddziaływać tak, by całość była interesująca i sugestywna. 

Opowiedzmy też o pracy scenografa wystaw, o Pani pracy. Jak wygląda od kulis przygotowanie ekspozycji? 

– Projekt wystawy zawsze powstaje na bazie scenariusza, który jest przygotowany przez historyka sztuki – autora myśli merytorycznej. Dla tej wystawy Jerzy Żmudziński zbudował scenariusz dwuczęściowy. Pierwsza część wprowadza widza w świat, w którym Dolabella kształtował się i wychowywał i gdzie budował swój warsztat malarski. To jest część poświęcona XVI-wiecznej Wenecji. Prezentowane tam obiekty pokazują jej bogactwo i przepych jej rzemiosła artystycznego. Poznajemy weneckie malarstwo, poprzez obrazy jeszcze nie samego Dolabelli, ale mistrzów ze szkoły weneckiej. Chodzi o pokazanie wzorców na podstawie których Dolabella się kształtował. Zadaniem scenografii w tej sali jest wciągnięcie widza w świat wenecki, zachwycić go bogactwem weneckiego rzemiosła, jego kunsztu i jednocześnie pokazać splendor tego miasta. Jednym z obiektów jest obraz pokazujący fragment XVI-wiecznej Wenecji. Powiększenia fragmentów tego obrazu wykorzystałam do iluzyjnego przeniesienia widza w tamten świat. 

Jakie to są fragmenty? Rozumiem, że dzięki nim zwiedzający może przenieść się w czasie. 

– Pierwsza część to abstrakcyjny fragment weneckiego nieba, aby poprzez błękit nieba i wody wprowadzić widza w gorący klimat Wenecji. Natomiast w drugiej sali są powiększenia pokazujące codzienne życie wenecjan nad kanałem. W zbliżeniu możemy przyjrzeć się ich strojom.

W sali, o której mówimy prezentowane jest rzemiosło artystyczne. W gablotach można obejrzeć wspaniałe weneckie szkło i koronki. Wenecjanie otaczali się ogromną ilością doskonałych tkanin, które sami produkowali. I właśnie jednym z elementów scenografii tej sali jest symboliczne przedstawienie weneckich welurowych draperii, które pojawiały się w pałacach.  Ale na wystawie nie jest to tkaninowa draperia tylko sugestia – tworzywowe faliste ściany, malowane farbą o odpowiednio dobranym kolorze i strukturze. Ważne jest jeszcze światło, które podkreśla rytmy i czerwony kolor tej “kotary”. 

Ta przepiękna czerwień ma polski akcent… 

– Dalej w sali mamy księgę, w której pokazana jest rycina słynnego w owych czasach owada – czerwca polskiego. Z chitynowych pancerzy tych owadów był wytwarzany czerwony barwnik, który okazał się najdoskonalszym barwnikiem w tamtym czasie i był w ogromnych ilościach eksportowany z Polski, także do Wenecji. Służył jako pigment do wytwarzania farb malarskich i do barwienia tkanin. Dlatego ta czerwień została użyta jako kolor przewodni wystawy.

W jaki świat wkracza zwiedzający patrząc na obrazy Dolabelli?

– W kontraście do pierwszej części wystawy pokazującej bogactwo Wenecji, kolejne sale poświęcone malarstwu samego Dolabelli są dość surowe. Ponieważ większość obrazów była poddawana konserwacji, zanim przyjechała do Zamku, chciałam aby sale oddawały klimat pracowni konserwatorskiej, miejsca gdzie możemy się bardzo zbliżyć do tych obrazów. Obrazy zostały powieszone bardzo nisko, w przeciwieństwie do tego jak wiszą w kościołach i klasztorach.

Bardzo ważnym elementem jest to, że na co dzień obrazy są w większości w bardzo bogatej oprawie. Często są to rozrzeżbione złocone ramy lub silne przestrzenne detale architektoniczne.

Większość z tych obrazów przyjechała bez ram, co tworzyło wyzwanie, jak je powiesić, jak eksponować, żeby były efektowne. 

Jedna z sal prezentuje  obrazy lunetowe z Kościoła Mariackiego z Kaplicy Montelupich. Ich kształty są bardzo zaskakujące, nieregularne, wynikające z architektury. Powiesiłam je nisko na prostych, bryłowych ścianach bez elementów ozdobnych.

W budowaniu scenografii ważną rolę odgrywa światło. 

– Światło jest dla mnie bardzo istotnym elementem scenografii. Poświęcam dużo pracy na zaprojektowanie, realizację i ustawienie oświetlenia projektowanych wystaw. Każdy eksponat jest oświetlany oddzielnie, bardzo precyzyjnie i w przemyślany sposób. Obrazy są tak oświetlone, aby jak najwierniej odwzorować kolory, uczytelnić szczegóły i fakturę. Poza tym światło odpowiednio prowadzone jest medium budującym nastrój i klimat.

Na wystawie najlepiej widać to w sali, w której prezentowane są wielkoformatowe obrazy z klasztoru oo. Dominikanów w Krakowie. Wszystkie wyjęte z bogatej oprawy architektonicznej, niektóre z nich są półokrągłe. Pomysłem na ich pokazanie było zbudowanie świetlistych ścian, oderwanych od rzeczywistej architektury sali. 

Ściany wykonane są z konstrukcji szkieletowej ze sklejki i obleczone białą tkaniną ze światłem wewnątrz. Po powieszeniu na nich wielkich obrazów – stało się coś nieoczekiwanego. Obrazy dostały szczególnego blasku, tak jakby świeciły własnym, wewnętrznym światłem. Nawiązuje to do magicznych momentów kiedy czasem słońce przesuwając się gdzieś wysoko po ścianach kościoła trafi na fragment któregoś z obrazów i możemy  zobaczyć smugę oświetlającą jego fragment.

A kolejna sala? 

– W następnej sali wiszą dzieła, które przyjechały z różnych kościołów, najczęściej bez ram, w tym cztery obrazy z kaplicy królewskiej w kościele na Bielanach w Krakowie. Moją inspiracją do projektu prezentacji tych obrazów były skrzynie, w których obrazy zostały  przetransportowane między kościołem a wystawą. Zaproponowałam głębokie, proste ramy z niekonwencjonalnym  sposobem zawieszenia obrazów na stalowym krzyżaku. Starałam się uzyskać efekt zawieszenia tych wielkich obrazów w przestrzeni. Całość oświetlana jest poprzez tylny tkaninowy ekran, zapewniając rozświetlenie i odrealnienie całej formy. Natomiast same obrazy dostają światło od frontu.

Centralnym punktem sali jest obraz ołtarzowy “Zdjęcie z krzyża”, który wisi w ogromnej, rzeźbionej złoconej ramie w  nawie głównej Kościoła Bożego Ciała w Krakowie, na wysokości ponad 20 metrów. Na wystawie został postawiony praktycznie na podłodze. Sięga do sufitu więc wypełnia całą wysokość sali. Obraz otoczony jest od tyłu złotymi ścianami w formie absydy (pomieszczenie na rzucie półkola, półelipsy lub wieloboku, dostawione do bryły budynku, często świątyni i otwarte do jej wnętrza – przyp.red.).

Przechodząc dookoła możemy poprzez szczelinę zobaczyć odwrocie obrazu. A stając przed obrazem, zaskakujące jest, że postaciom z obrazu możemy spojrzeć prosto w oczy. Dolabella nie tak to planował i dlatego może nam się wydawać, że sposób malowania jest dość schematyczny, brutalny, co paradoksalnie nadaje dziełom cechy malarstwa współczesnego.

A jak budowana jest scenografia wystawy? Skąd przychodzą inspiracje? 

– Proces zaczyna się od rozmowy ze scenarzystą, czyli osobą która opracowała wystawę od strony naukowej, stworzyła jej scenariusz i dokonała wyboru eksponatów. Ja dostaję scenariusz, który jest opisem idei wystawy wraz z  listą i zdjęciami obiektów.

Pierwszym konkretnym krokiem projektowym jest rozłożenie obiektów pomiędzy poszczególnymi salami. Jest to znalezienie kompromisu pomiędzy scenariuszem, wielkością i ilością sal oraz wymaganiami poszczególnych obiektów. To jest początek, a potem jest zastanawianie się nad rozwiązaniami plastycznymi, wyznaczeniem idei scenograficznej spajającej każdą część ekspozycji. W tym wypadku było to poszukiwanie sposobów na pokazanie bogactwa i potęgi ówczesnej Wenecji i skontrastowanie tego z prostymi i surowymi formami w dalszej części ekspozycji

A jak długo trwa praca nad przygotowaniem wystawy?  

– Bywają wystawy, które robi się dość szybko. Ale w tym wypadku byłam zaproszona do pracy nad scenariuszem ponad 2 lata temu. Przy wystawach, które są tak złożone merytorycznie ten  proces przeważnie tyle trwa.

Czy na jakieś elementy należałoby zwrócić szczególną uwagę? 

– Ważne w zaprojektowanej scenografii są elementy iluzji. Na przykład w jednej z sal eksponowany jest feretron (obustronnie malowany, przenośny obraz religijny – przyp. red.), przed którym umieściłam lustra. Wchodzący do sali widz ma wrażenie, że uczestniczymy w procesji, w której niesiony jest ten feretron. Dodatkowo lustra umożliwiają jednoczesne oglądanie tego dwustronnego obiektu z obu stron.

Warto też od czasu do czasu spojrzeć w górę. 

Uważam, że ciekawe jest  przedstawienie stropu ramowego. W oryginalnym wnętrzu jest on przymocowany do fizycznego stropu. Na wystawie też chciałam wyeksponować go nad głowami zwiedzających. Zaprojektowałam konstrukcję bazująca na elementach z których budowane są estrady na koncertach plenerowych. Więc jest widoczna współczesna forma słupów aluminiowych a pod nią wisi malowany strop z piękną bogato zdobioną pozłacaną ramą. Dużym wyzwaniem było oświetlenie tego stropu, aby widz z każdego miejsca mógł dobrze obejrzeć go, przy  jednoczesnym zachowaniu efektowności wnętrza.

Tu również zastosowałam lustra, ustawione skośnie, które od wejścia zawiadamiają widza, że jest tutaj coś interesującego do obejrzenia nad głową. Inaczej miałby poczucie, że wchodzi do pustej sali. 

Ważnym elementem wystawienniczym stosowanym na moich wystawach są różne formy multimediów. Tak i tutaj, na wystawę wprowadza widza wielka animacja wybranych fragmentów draperii z obrazów Dolabelli, rzutowana bezpośrednio na ścianę Wielkich Schodów.

Rozmawiała Ewa Wysocka 

Wystawa Dolabella w Zamku Królewskim w Warszawie potrwa do 6 grudnia


Source link

Kultura

Festiwal w wirtualnej rzeczywistości – Elab Education Festival 2020

0006JN8XBUB15P6P-C411.jpg


14 listopada 2020 rusza Elab Education Festival. To już siódma edycja największego w Polsce wydarzenia skupionego wokół edukacji międzynarodowej i planowania kariery. Po raz pierwszy festiwal odbędzie się w pełni online.

Your Education, Your Story – to hasło przyświecające tegorocznej edycji. Uczestnicy dowiedzą się między innymi, jak dostać się na wymarzoną zagraniczną uczelnię i wybrać ścieżkę edukacji najlepiej dopasowaną do swoich zainteresowań i planów zawodowych. Wysłuchają też prelekcji i wezmą udział w warsztatach.

Na wydarzeniu będą obecni przedstawiciele zagranicznych uczelni z Wielkiej Brytanii, Niemiec, USA czy Szwajcarii, np. z University of Westminster, Northumbria University Newcastle, University of Hertfordshire, Navitas, University of Warwick, De Montfort University, Northeastern University czy EU Business School. Pojawią się także reprezentanci szkół średnich, np. Oxford International College, Oxford Sixth Form College czy Bucksmore Education.

Festiwal w wirtualnej rzeczywistości

Wydarzenie skierowane jest do wszystkich zainteresowanych studiowaniem za granicą –  uczniów, ale także ich rodziców. Tegoroczna edycja, ze względu na obostrzenia i niepewność związaną z koronawirusem, odbędzie się online. Nie przeszkodzi to jednak w tym, by zachować dotychczasową formułę festiwalu.

Wszystko dzięki temu, że wydarzenie odbędzie się poprzez platformę vFAIRS. Nie ma zatem mowy o nudnej telekonferencji, ale w pełni zorganizowanej wirtualnej przestrzeni festiwalowej, po której uczestnicy mogą poruszać się niczym w grze wideo. Będą oni mogli spotkać się z przedstawicielami wymarzonych uczelni na wirtualnych stoiskach, dzięki połączeniu wideo lub poprzez czat. Wszystkie ulotki i broszury, pobrane przez ucznia w trakcie rozmów będą automatycznie zapisane na profilu odwiedzającego. Nie będzie zatem problemu z przejrzeniem materiałów również po festiwalu.

Ponadto, na gości czekają warsztaty, na których m. in. dowiedzą się jak wyglądają studia w USA, posłuchają o tym, jak w odpowiedni sposób zaplanować swoją karierę i aplikować na najlepsze uczelnie na świecie. Z kolei w trakcie trwających przez cały dzień webinarów będą mogli czerpać wiedzę m.in. na temat kierunków, wymagań dotyczących kandydatów i kosztów studiowania w Europie. Posłuchają o tym jak wygląda nauka w Londynie czy Coventry, a także o studiowaniu kierunków związanych ze sztuką.

Festiwal to miejsce nie tylko dla licealistów i studentów pierwszych lat studiów rozważających kontynuowanie nauki za granicą. To także szansa dla uczniów szkół podstawowych i ich rodziców na poznanie liceów należących do organizacji Oxford International.

W tym roku Elab Education Festival odbędzie się w pełni online. Dzięki przeniesieniu się do wirtualnej rzeczywistości liczymy na jeszcze większą liczbę gości niż w poprzednich latach. W zeszłym roku na festiwalu zjawiło się ich 4 tysiące. Jak co roku, uczestnicy EEF będą mogli dowiedzieć się, jak zaplanować swoją ścieżkę edukacyjną i karierę. Studia za granicą to nie tylko możliwość studiowania na najlepszych uczelniach, ale także doświadczenie i szansa zdobycia międzynarodowych kontaktów, które są nie do przecenienia już po zakończeniu nauki. Festiwal będzie można także “podejrzeć” od drugiej strony w naszych mediach społecznościowych, gdzie będziemy pokazywać, jak wygląda organizacja targów online od kuchni – mówi Magda Quinto z Elab Education Laboratory, firmy doradztwa edukacyjnego organizującej festiwal.

Elab Education Festival odbędzie się w sobotę 14 listopada, w godzinach 10.00 – 20.00 na platformie vFAIRS.

Udział w wydarzeniu jest bezpłatny po wcześniejszej rejestracji na stronie. Dodatkowe informacje dostępne są na stronie festiwalu.

Głównym patronem medialnym wydarzenia jest Interia.


Source link

Kultura

“Songbird”. Premiera pandemicznego thrillera w przyszłym roku

k6rq1z65twyhip4wnt9p3c466rpqq5bw.png


Puste, zniszczone ulice, żołnierze w maskach i strach – tak wygląda rzeczywistość w nowym filmie Michaela Baya “Songbird”, pokazującym Amerykę po kilku latach lockdownu. Produkcji – już po publikacji samego zwiastunu – zarzucono nakręcanie zbiorowej panki wokół pandemii dla celów rozrywkowych i chęci zarobienia dużych pieniędzy.

214. tydzień lockdownu w USA. Pandemia wciąż trwa, a Covid-19 zmutował do postaci Covid-23 infekującego ludzkie mózgi. Zarażeni Amerykanie są wyrywani ze swoich domów i umieszczani w obozach kwarantanny znanych jako Q-Zones – tak Michael Bay, reżyser znany z “Transformers”, “Armageddon” czy “Pearl Harbor”, przedstawia świat w najnowszym thrillerze “Songbird”.

 

Miłość w cieniu pandemii

 

Od kilku dni w sieci możemy znaleźć zwiastun tej pandemicznej produkcji.

 

ZOBACZ: Najpopularniejsze wideo w historii YouTube. Piosenka dla dzieci wyprzedziła “Despacito”

 

W filmie poznajemy historię kuriera Nico (w tej roli KJ Apa znany m.in. z serialu “Riverdale”) odpornego na śmiertelny patogen oraz jego ukochanej Sary (Sofia Carson). Lockdown uniemożliwia im spotkanie. Kontaktują się przez internetowe komunikatory. Kobieta jest jedyną bliską Nico osobą, która przeżyła pandemię. Gdy zostaje zakażona, ten za wszelką cenę próbuje ją uratować.

 

 

“Pozbawiony wrażliwości”

 

Już sam trailer skłonił krytyków i internautów do wyrażenia krytycznych opinii.

 

“Film wydobywa to, co najgorsze z ostatnich miesięcy, jest pozbawiony wrażliwości. (…) Próbowano nakręcić zbiorową panikę na Covid-19 dla celów rozrywkowych i zarobienia dużych pieniędzy” – pisze “The Guardian”.

 

ZOBACZ: Sean Connery nie żyje. Miał 90 lat

 

“Nie mogę oceniać filmu, bo go nie widziałem, ale zwiastun opowiada o ludzkich obawach przed pandemią i zmuszaniem do przestrzegania stanu wojennego. Już widzimy, jak te lęki odbijają się na najsłabszych. A to jest w kiepskim guście” – czytamy z kolei w jednym z komentarzy pod zwiastunem.

 

 

Premiera w przyszłym roku

 

Premierę “Songbird” zaplanowano na przyszły rok. Dokładna data nie jest jeszcze znana. Oprócz KJ Apy i Sofii Carson, w filmie zagrali jeszcze Demi Moore, Craig Robinson, Paul Walter Hauser, Ethan Josh Lee, Lia McHugh, Michole Briana White, Alexandra Daddario, Jenna Ortega, Bradley Whitford i Peter Stormare.

ac/prz/ polsatnews.pl, theguardian.com

Czytaj więcej


Source link

Sport

„Róbmy swoje…“ w reżyserii Jacka Bończyka w łódzkim Jaraczu

1_0.jpg


Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi/„Róbmy swoje…“ – plakat

„Róbmy swoje…“ to wieczór poświęcony twórczości niekwestionowanego geniusza polskiej piosenki – Wojciecha Młynarskiego. W wykonaniu aktorów Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi widzowie usłyszą zarówno niezapomniane piosenki, jak i głośne felietony, z których Wojciech Młynarski słynął jako niebywale celny obserwator „coraz bardziej otaczającej nas rzeczywistości“.

W spektaklu oprócz absolutnych przebojów (m.in. „Jesteśmy na wczasach“, „W Polskę idziemy“, „Przyjdzie walec“, „Jeszcze w zielone gramy“) zaprezentowany zostanie bogaty wachlarz utworów poetyckich i obyczajowych (m.in. „Tak, jak malował pan Chagall“, „Kocham cię życie“ czy „Lubmy się“).

Reżyserii spektaklu podjął się Jacek Bończyk (aktor, librecista i reżyser), który wielokrotnie współpracował z mistrzem, był także dyrektorem artystycznym Festiwalu Twórczości Wojciecha Młynarskiego, odbywającego się przez kilka lat w Gdańsku – z chętnym i osobistym udziałem autora.

Jacek Bończyk:

„Mistrz Młynarski zwykł mawiać, że +napisał w życiu około 3 tysięcy utworów+. Sądzę, że przemawiała przez niego wrodzona skromność i było ich z pewnością więcej, ponieważ pisał nie tylko dla siebie, ale dla naprawdę wielu, wielu wykonawców występujących na estradach, scenach, w teatrach i kabaretach. Był także niezrównanym tłumaczem utworów gwiazd piosenki francuskiej, takich jak m.in. Jacques Brel, Georges Brassens, Charles Aznavour oraz wielu librett światowych musicali, m.in. +Jesus Christ Superstar+, +Cabaret+ czy +Chicago+. W 1972 roku napisał nawet libretto operowe – warto dodać, że +Henryk VI na łowach+ swoją premierę miał w łódzkim Teatrze Wielkim…

Te dwadzieścia kilka piosenek, które Państwo będą mieli okazję usłyszeć w Jaraczu, to zaledwie niewielka garstka owoców twórczych genialnego autora. Mamy wielką nadzieję, że dzięki nam publiczność z przyjemnością wróci do piosenki w najlepszym wydaniu, gdzie doskonała muzyka i znakomity tekst tworzą jedną, niezwykle wartościową całość.

A swoją drogą, proszę zwrócić uwagę na to, jak często w codziennym życiu mówimy cytatami z Młynarskiego, chociażby: +nie ma jak u mamy+, +po co babcię denerwować?+, +jeszcze w zielone gramy+, +bądź moim natchnieniem+, +nie mam jasności w temacie Marioli+, +moje serce to jest muzyk+, +bo męska rzecz być daleko+ itd.

Ale niewątpliwie najczęściej używanym sformułowaniem jest „róbmy swoje“. Bo to idealne remedium na niepogodę, marną porę roku, zły humor i tak właściwie na każde czasy. I tego się absolutnie trzymajmy, Szanowni Państwo. Róbmy swoje“.

W spektaklu wystąpią: Urszula Gryczewska, Agnieszka Skrzypczak, Paulina Walendziak, Elżbieta Zajko, Radosław Osypiuk, Bogusław Suszka, Mariusz Witkowski.

W pracach nad spektaklem uczestniczyć będą: Jacek Bończyk (reżyseria i narracja), Konrad Wantrych (aranżacja), Grzegorz Policiński (scenografia), Anna Chadaj (kostiumy), Inga Pilchowska/Joanna Kieszkowska (choreografia), Michał Zarych (kierownictwo muzyczne), Anna Królikowska (inspicjent, sufler).

Premiera zaplanowana jest na 7 listopada 2020 r. na Dużej Scenie.

Kolejne pokazy: 8, 10 i 12 listopada 2020 r. na Dużej Scenie.

Projekt plakatu: Mariusz Łukawski & Dominika Łukawska-Mielczarska

Zdjęcie na plakacie: Anna Biała/Agencja Gazeta

Źródło informacji: Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

 


Source link