Końcem grudnia za większość zakażeń w Polsce odpowiadali zaszczepieni. Tak wynika z danych zebranych między 23 a 31 grudnia.
Zaszczepieni są większością
Fakt ten może być zaskoczeniem dla każdego, kto słucha tylko oficjalnej rządowej narracji w sprawie covid. Statystyki są jednak bezlitosne i wyraźnie pokazują, że w ostatnim tygodniu ubiegłego roku aż 57% wykrytych zakażeń nastąpiło wśród osób, które przyjęły eksperymentalny preparat na covid. Oficjalnie czynniki rządowe wciąż podtrzymują narrację, że rzekomo 99% nowych zakażeń wykrywane jest u osób niezaszczepionych. Fakty jednak wyglądają zgoła inaczej, jeśli liczby podawane przez Ministerstwo Zdrowia analizujemy procentowo w okresach jedno lub dwutygodniowych, wówczas okazuje się, ze podawany stopień skuteczności tzw. szczepionek drastycznie spada. Aby zawyżyć statystyki skuteczności rząd stosuje prosty zabieg manipulacyjny. Wyliczając procenty bierze bowiem pod uwagę łączną ilość wykrytych zakażeń od chwili, gdy zaczęto w Polsce podawać druga dawkę preparatu, czyli od 17 stycznia. W tym dniu podano ich 3 tysiące, a wówczas również niski był procent zaszczepienia populacji nawet pierwszą dawką.
Rządowa manipulacja statystykami
Prawidłowo liczone statystyki powinny jednak odnosić się wyłącznie do ostatniego okresu. W ten sposób na podstawie tych samych danych publikowanych przez Ministerstwo Zdrowia w każdym tygodniu otrzymujemy zupełnie inne procenty. Okazuje się, że okresie od 23 do 31 grudnia to właśnie osoby zaszczepione odpowiadały aż za 57% nowowykrytych zakażeń covid. W tym czasie według podanych danych wykonano 90 796 testów, z czego 51 824 osoby były już wcześniej zaszczepione. Stanowi to więc 57,08% wszystkich osób przetestowanych w tym okresie. Z tej ilości 42,92% czyli 38 972 stanowiły osoby, które nie przyjęły dotąd tzw. szczepienia.
Dodatkową manipulację stanowi w statystykach fakt, że osobę uważa się za w pełni zaszczepioną dopiero po 14 dniach od przyjęcia drugiej dawki preparatu. W efekcie wszystkie zakażenia wykryte u osób po pierwszym bądź po drugim zastrzyku w ciągu mniej niż 14 dni zalicza się w statystykach jako niezaszczepione. Z kolei liczenie procentów na podstawie łącznej ilości zakażeń wykrytych od chwili uruchomienia podawania drugiej dawki całkowicie fałszuje statystyki.
Liczenie ilości wykrytych pozytywnych przypadków w rozróżnieniu na osoby szczepione i nieszczepione jest więc miarodajne i precyzyjne tylko jeśli analizuje się sytuację tydzień do tygodnia a nie z niemal całego roku. Jest to zupełnie niezrozumiałe gdy szef resortu zdrowia sam apeluje, by wszelkie statystyki covid porównywać właśnie w okresach tygodniowych. Czemu jednak podając dane na temat zakażeń i zgonów w rozbiciu na osoby po przyjęciu preparatu i bez, nagle odstępuje od tej zasady i podaje zbiorcze procenty? Odpowiedź wydaje się oczywista. Bieżące statystyki z okresów 7-io dniowych rozbijają w pył narrację o wysokiej skuteczności tych eksperymentalnych preparatów zwanych szczepionkami.