Według części lekarzy sporym wyzwaniem jest teraz w Polsce, jeśli chodzi o leczenie najmłodszych, wirus RSV (wirus oddechowy).
Medycy alarmują, że w wielu szpitalach sytuacja jest dramatyczna, a na oddziałach pediatrycznych brakuje miejsc.
Odnosząc się do tej sytuacji prof. Gut ocenił, że wirus RSV zawsze atakował dzieci, ale lekarze dopiero niedawno nauczyli się zwracać uwagę na choroby wirusowe.
– Bo dotąd zawsze przepisywali antybiotyk – zauważył.
Dodał, że jednym z bardzo nielicznych pozytywów obecnej pandemii koronawirusa jest to, że medycy dostrzegli inne rodzaje chorób.
RSV, syncytialny wirus nabłonka oddechowego, jest odpowiedzialny za 70 proc. infekcji dróg oddechowych u dzieci do drugiego roku życia. Nie ma na niego lekarstwa przyczynowego ani szczepionki. Chorobę leczy się objawowo.
– Starsze dzieci mają katar, kaszel, młodsze najpierw też mają katar, ale potem zaczynają mieć duszący kaszel – wylicza objawy wirusa RSV dr Magdalena Okarska-Napierała z Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Zakażenie wirusem RSV jest groźne u małych dzieci w pierwszych dwóch latach życia, a zwłaszcza do szóstego miesiąca.
– U tak małych pacjentów RSV wywołuje zapalenie oskrzelików. To choroba, której dominującym objawem są: duszność, osłabienie i niechęć do jedzenia, co prowadzi do spadku saturacji i odwodnienia, szczególnie niebezpiecznych u noworodków i niemowląt – wylicza dr Okarska-Napierała.
– Wirus RSV powoduje infekcje dróg oddechowych, u małych dzieci najczęściej w postaci zapalenia oskrzelików albo płuc. Im młodszy pacjent, tym ma węższe drogi oddechowe. Gdy w przebiegu zapalenia pojawia się obrzęk i wydzielina, po prostu je zatyka, a dziecko się dusi – tłumaczy z kolei prof. Ewa Helwich z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, krajowa konsultant ds. neonatologii.
Okarska-Napierała podkreśla, że “RSV zawsze był bardzo groźny dla najmłodszych, kilkumiesięcznych dzieci”. Teraz jednak sytuacja jest inna. – Mamy do czynienia z niezwykłą skalą tego zjawiska, chorują całe rodziny – alarmuje.
– Jest bardzo dużo infekcji w żłobkach, przedszkolach… Nigdy nie mieliśmy w tym okresie pacjentów z wirusem RSV, a teraz jest ich mnóstwo. Oddziały zapełniają nam dzieci z RSV, a w innych szpitalach jest podobnie – wylicza Okarska-Napierała.
Wirus RSV “zwykle zaczynał atakować dzieci późną jesienią, a kończył wiosną ze szczytem w styczniu-lutym. W ostatnim sezonie zarówno grypa, jak i RSV niemal zupełnie zniknęły. Teraz, prawdopodobnie wskutek poluzowania większości restrykcji w życiu społecznym, RSV wrócił i uderzył ze zdwojoną siłą” – mówi Okarska-Napierała.