Plan, według którego działały urzędniczki, nie był zbyt skomplikowany. Najpierw wnioskowały o pieniądze do wojewody – prawdopodobnie kreowały potrzeby mieszkańców albo je zawyżały. Gdy środki trafiały już do ośrodka pomocy społecznej, kobiety rozdysponowywały je pomiędzy mieszkańców a siebie. Z naciskiem na siebie, bo jak szacuje wójt gminy Stary Brus, 80 proc. pozyskanych pieniędzy kobiety przelewały na swoje konta.
ZOBACZ: “Państwo w Państwie”. Żyją w ciągłym hałasie. Wszystko przez urzędników
Operatywne trio, jak nazywa urzędniczki wójt, czyli księgowa, kasjerka oraz kierowniczka OPS, fałszowały dokumentację i prawdopodobnie podrabiały podpisy, aby zatuszować przestępstwo. Teraz, w toku śledztwa, mieszkańcy dowiadują się, że z dokumentów wynika, że pobierali świadczenia, o których nie mieli pojęcia, a na listach wypłat widnieją ich podpisy.
Wójt: Nie ma wybaczenia
Paweł Kołtun, wójt gminy, zapewnia, że o niczym nie wiedział. Tłumaczy, że przestępczy proceder miał miejsce w OPS, nie zaś w samym urzędzie gminy, którym kieruje.
– Na początku było niedowierzanie i zaskoczenie – mówił w rozmowie z reporterką Polsat News. – Jesteśmy małą, biedną gminą, wypruwamy sobie z naszymi urzędnikami żyły, żeby ludzie mogli żyć na poziomie, żebyśmy nie odstawali od pewnych standardów.
ZOBACZ: “Interwencja”. Urzędnicy odmówili zasiłku. Nakazali oddanie syna do DPS-u
Wójt poinformował, że w gminie toczą się inwestycje, które w skali gminnego budżetu są bardzo duże.
– Obracamy teraz kilkunastoma milionami, jeżeli chodzi o inwestycje. Remontujemy szkołę, robimy ujęcia wody, budujemy drogi, a tutaj takie zaskoczenie. Nie ma wybaczenia. Nie ma zlituj się – podkreślił.
WIDEO: Zobacz materiał Polsat News
Urzędniczki zostały aresztowane
Wójt nie chciał zdradzić, w jaki sposób odkryto proceder. Śledczy mówią o tym, że sprawa wyszła na jaw przy okazji analizy dokumentów, kiedy zorientowano się, że występuje zbyt duża rozbieżność między autentycznymi opłatami a tym, co widnieje w zapisach.
32, 47 i 50-latka zostały zatrzymane. Kobiety trafiły do aresztu na trzy miesiące.
– Usłyszały zarzut dotyczący tego, że będąc funkcjonariuszami publicznymi doprowadziły do przywłaszczenia mienia w kwocie ok 2,5 mln złotych w ten sposób, że dokonywały niewłaściwych wpisów do systemów. Jest to czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do 15 lat – przekazała Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
WIDEO: Zatrzymanie urzędniczek

Śledczy zaznaczają jednak, że postępowanie w tej sprawie wciąż trwa, a 2,5 mln złotych to kwota wyjściowa. Może się okazać, że kobiety przywłaszczyły sobie więcej pieniędzy.

adn/ sgo/ Polsatnews.pl
Czytaj więcej