Na penetrację rejonu, gdzie znajdują się poszkodowani nadal nie pozwala skład kopalnianej atmosfery. Sztab akcji liczy, że dzięki lutniociągowi uda się stosunkowo szybko przewietrzyć wyrobiska, w których znajdują się zaginieni, co umożliwi kontynuację poszukiwań.
ZOBACZ: Burkina Faso. Eksplozja w kopalni złota. 59 osób nie żyje
Ratownicy prowadzący akcję przerwali poszukiwania zaginionych w środę po południu. W kolejnych godzinach rozłożyli tzw. linię chromatograficzną, umożliwiającą stały, zdalny pomiar stanu atmosfery. Z odczytów wynika, że w wyrobiskach, gdzie znajdują się poszkodowani stężenia niebezpiecznych gazów nadal kilkakrotnie przekraczają dopuszczalne normy.
W środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek w Pawłowicach (Śląskie) doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia w rejonie prowadzącej wydobycie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników.
Kolejne wybuchy
W czasie, gdy w rejonie akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. Dotąd stwierdzono śmierć pięciu poszkodowanych: czterech zginęło pod ziemią, a piąty zmarł po przewiezieniu do szpitala. Ciężko rannych jest dziewięć osób, lżej – jedenaście. Obecne poszukiwania dotyczą siedmiu osób: pięciu kopalnianych ratowników i dwóch górników.
W środę prowadzący akcję ratownicy koncentrowali się na odtworzeniu bezpiecznych warunków w rejonie zagrożenia; chodziło głównie o budowę zapory przeciwwybuchowej. Następnie, po pomiarach atmosfery, wznowili poszukiwania, podejmując jednego ratownika – dotychczas piątą śmiertelną ofiarę katastrofy.
ZOBACZ: Śląskie. Awaria kolejki w kopalni Ziemowit. Kilku górników poszkodowanych
Przy próbach dalszego penetrowania rejonu poszukiwań okazało się, że atmosfera stała się tam na tyle niesprzyjająca, że ratownicy – posługujący się ręcznym sprzętem pomiarowym – musieli zostać wycofani. W takiej sytuacji zaczęto rozkładanie linii chromatograficznej. Kiedy odczytywane za jej pomocą parametry staną się sprzyjające, ratownicy powrócą do poszukiwań.
Górnicy leczeni w CLO przejdą zabiegi chirurgiczne
Dotąd potwierdzono zgon pięciu pracowników: czterech zmarło na miejscu, jeden w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie obecnie leży 10 rannych w wypadku. W innych śląskich szpitalach leczonych jest 10 kolejnych poszkodowanych.
– Na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śl. przebywa obecnie 5 górników. Kolejnych 5 pacjentów przebywa na innych oddziałach szpitala – poinformowała w czwartek rano ta placówka.
ZOBACZ: Sudan. Odnaleziono 31 ciał po zawaleniu się kopalni złota w An-Nuhud w prowincji Kordofan Zachodni
Ranni górnicy przeszli zabiegi, m.in. oczyszczenia ran, aplikacji specjalistycznych opatrunków, w tym opatrunków z owodni, a także sesje w komorze hiperbarycznej. Jednemu z pacjentów założono hodowlę komórek skóry.
Dyrektor szpitala dr Mariusz Nowak poinformował w środę, że rokowania są poważne. – Mogę zapewnić, że cała załoga – oddana, doświadczona, dobrze wyszkolona – zrobi wszystko, by uratować poszkodowanych – powiedział. Rannych odwiedzili w środę premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski.
Prezydent w drodze na Śląsk
– Pan prezydent odwiedzi dziś Śląsk, miejsce tej tragedii w kopalni – powiedział szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Jak podkreślił, prezydent spotka się m.in. z ratownikami. – Oczywiście część ratowników wypełnia cały czas swoje zadania, więc tu musi być poszanowanie pracy tych dzielnych ludzi – zaznaczył prezydencki minister.
Szrot przekazał, że wizyta prezydenta jest planowana w okolicach południa.
mad/grz/PAP/Polsatnews.pl
Czytaj więcej