Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador jest kolejnym przykładem na to, że preparaty na covid są całkowicie nieskuteczne. U nas w kraju byliśmy w ostatnich dniach świadkami ponownego zakażenia prezydenta Andrzeja Dudy. Jest to więc niemalże tożsama sytuacja, która ewidentnie pokazuje, że specyfiki nazywane szczepionkami w żaden sposób nie chronią przed chorobą.

W miniony poniedziałek podczas wystąpienia na konferencji prasowej prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador nagle ochrypł. Ponieważ było to publiczne wystąpienie obiecał niezwłoczne poddanie się badaniu testem na koronawirusa. Jak się okazało, dał on wynik pozytywny, co oznaczało zakażenie i to ponowne.

Tym co jest istotne w całej sprawie to fakt, że głowa Meksyku był w pełni zaszczepiony. Prezydent przyjął w ubiegłym roku preparat Astra Zeneca a dodatkowo 7 grudnia przyjął kolejną przypominającą dawkę. W myśl obowiązującej głównej narracji powinien być więc odporny. Stało się jednak całkiem inaczej. Dodatkowo nie było to pierwsze zakażenie głowy państwa. Pierwszy raz 68-letni prezydent Andres Manuel Lopez Obrador pozytywny wynik uzyskał w styczniu 2021 roku.

Za pomocą mediów społecznościowych prezydent poinformował, że mimo łagodnych objawów poddaje się izolacji i wszelkie obowiązki będzie wykonywał zdalnie korzystając z komunikacji na odległość. W tym czasie jego obowiązki na konferencjach prasowych oraz inne reprezentatywne obowiązki będzie pełnił sekretarz spraw wewnętrznych Adán Augusto López Hernández.

Meksykańskie media podają, że prezydent przechodzi infekcję w sposób łagodny. Słabe i rzadkie objawy przypisuje się przyjęciu tzw. szczepionki. Część ekspertów zaznacza jednak, że w łagodny sposób przechodził on pierwszą infekcję, a wówczas nie był zaszczepiony. W podobnej sytuacji znalazł się ostatnio polski prezydent Andrzej Duda, co tylko dowodzi, że akcja masowych dywanowych „szczepień” jest kompletnie bezcelowa z medyczno – zdrowotnego punktu widzenia, o czym niezależni badacze mówili od wielu miesięcy.