imalopolska

najnowsze wiadomości

Polska

„Kler” – preludium do bolszewickiej kontrrewolucji

z23759744ie-kler-

Strona główna &gt Polska &gt „Kler” – preludium do bolszewickiej kontrrewolucji „Kler” – preludium do bolszewickiej kontrrewolucji AdRo203 Polska

Czym właściwie była rewolucja bolszewicka? Ktoś kto uczył się historii ze szkolnych podręczników skojarzy sobie hasła: kolektywizacja, nacjonalizacja, terror, mordowanie arystokracji, palenie cerkwi…

Sowiecka rewolucja jednak miała jeszcze jedno oblicze – moralne. Podstawą dojścia do komunizmu było całkowite zniszczenie chrześcijańskiego systemu wartości i cofnięcie społeczeństwa do czasów de facto barbarzyńskich. W bolszewickiej Rosji rewolucja obyczajowa „wystartowała” w grudniu 1917 roku. Wtedy to masowy ludobójca Włodzimierz Lenin jednym dekretem zlikwidował instytucje małżeństwa kościelnego, zalegalizował mordowanie nienarodzonych dzieci (bolszewicka Rosja była pierwszym krajem który na to zezwolił) oraz zniósł wszystkie zasady moralne wynikające z tradycji chrześcijańskiej.

Sowiecka rewolucja obyczajowa nie odniosła jednak sukcesu. Zdestabilizowane, cofnięte moralnie do czasów wspólnoty plemiennej społeczeństwo czekał nieuchronny upadek. Poza tym bitwę o władzę w nowo powstałym ZSRR wygrała frakcja Stalina, która miała zamiar przekształcić nowy kraj w liczące się światowe mocarstwo a nie wypychać jego zdemoralizowaną ludność poza jego granice w celu rozniesienia komunizmu na całe terytorium Europy, co proponowali trockiści. Stalin zakończył więc obyczajowy eksperyment, którego twórcami byli tacy żydowscy degeneraci jak Karol Radek vel Sobelsohn, którego rodzice prowadzili w Warszawie dom publiczny czy chociażby sam Lejba Dawidowicz Bronsztajn, znany jako Lew Trocki, który to stwierdził, że „Rodzina jest instytucją burżuazyjną i jako taka, całkowicie traci rację bytu”.

Przejęcie władzy przez neoimperialistów Stalina oraz upadek rewolucji komunistycznych w Europie zmusiły Żydostwo do szukania przyczyn takiego stanu rzeczy. Tym zajmował się działający we Frankfurcie Instytut Badań Społecznych, znany jako Szkoła Frankfurcka, założony przez żydowskich bolszewików pokroju Horkheimera, Marcuse czy Adorno. Szkoła Frankfurcka wspólnie z przemyśleniami włoskiego komunisty Antonio Gramsciego stała się narzędziem nowej rewolucji. Rewolucji, której nie dokonywały „masy proletariatu” gdyż Żydostwo w swoich przemyśleniach uznało, że robotnicy w systemie kapitalistycznym stają się coraz bogatsi i nie będą już siłą napędową rewolucji.

Nowa rewolucja miała przyjść poprzez opanowanie opiniotwórczych instytucji takich jak media czy uczelnie wyższe, które wykształcą w ludziach nową „świadomość” i przewrócą do góry nogami cały system społeczno-polityczny. Według Gramsciego najważniejszym elementem kontrrewolucji bolszewickiej, który należało zaszczepić europejskim społeczeństwom była „pełna laicyzacja całego życia i wszystkich stosunków obyczajowych” („Nowoczesny Książe”, str. 8).

Krótko mówiąc żeby wpędzić europejskie narody w wir rewolucji bolszewickiej należy znieść wszelkie „hamulce” obyczajowe narzucane społeczeństwu przez religię chrześcijańską. To właśnie się stało w Europie w latach 60-tych i 70-tych XX wieku. Społeczeństwo zdemoralizowane i zdestabilizowane w ten sposób samo będzie wynosić do władzy partie lewicowe, które będą kopiować barbarzyńskie prawa z czasów rewolucji sowieckiej i wprowadzać je w życie. W zachodniej Europie kontrrewolucja komunistyczna się dokonała, czego efektem jest całkowita zapaść demograficzna, ściąganie milionów imigrantów i wiążący się z tym powolny Holokaust białego człowieka.

Kraje bloku wschodniego były wolne od niszczycielskiego działania frankfurckich inżynierów i ich pożytecznych idiotów. Co więcej, Żydostwo żeby obalić system komunistyczny musiało rozbudzić w społeczeństwie polskim nastroje konserwatywne i religijne, gdyż tylko religia katolicka była w stanie scalić polskie społeczeństwo i skierować jego nienawiść wobec ateistycznego, aczkolwiek konserwatywnego i promilitarystycznego sowieckiego komunizmu.

Upadek Związku Radzieckiego stworzył w Europie Wschodniej dogodne warunki do rozwoju neomarksistowskiej inżynierii społecznej, jednak społeczeństwo polskie było zbyt biedne, żeby wedle teorii szkoły frankfurckiej mogło poddać się destrukcyjnym działaniom neobolszewików. Poza tym potrzeba było lat, aby opanować wszystkie opiniotwórcze ośrodki kształtowania społeczeństwa. O ile Żydostwu udało się stworzyć potężne zaplecze medialne, rozpowszechniające plugawą, antypolską i antykatolicką propagande oraz zainstalować przy pomocy reżimu oraz stalinowskiej kliki, która opanowała struktury Solidarności pod koniec lat 80-tych Fundację Batorego, swoistego „żandarma” nowej rewolucji komunistycznej, o tyle bezwzględna eksploatacja Polaków przez zachodni kapitał oraz kryzys roku 2008 wygenerowały nastroje społeczne niesprzyjające wdrażaniu neomarksizmu.

Polacy skręcali ze swoimi poglądami coraz bardziej w prawo, czego efektem było zwycięstwo partii PiS w wyborach roku 2015, która nie wygrała dlatego bo Polacy głosujący na nią popierali każdy jej postulat. To zwycięstwo było efektem konserwatywnej kontrrewolucji, która dokonała się w Polsce w ciągu ostatnich 6-8 lat. Co więcej, to młodzież wyniosła PiS do władzy a 65% młodych Polaków w wieku 18-25 lat zagłosowało na partie prawicowe i konserwatywne.

Z punktu widzenia Żydostwa oraz ich planów co do naszego kraju ten utrzymujący się trend jest niebezpieczny. Mamy bowiem do czynienia ze swego rodzaju powtórką lat 50-tych i 60-tych, kiedy to wewnątrz reżimu komunistycznego biły się ze sobą dwie frakcje. Jeśli uprościć do maksimum tamtą i obecną sytuację i porównać szeroko pojętą Żydokomunę (PO, Nowoczesna, SLD) do frakcji Puławian a neosanacyjny PiS i ich przybudówki do frakcji Natolińczyków mamy obraz Polski, w której Polacy stłamszeni przez dziesiątki lat przez Żydostwo w końcu się buntują, odbierają im władze i zaczynają ich zwalczanie.

Różnica jest jednak zasadnicza. Zwalczanie żydowskich wpływów wewnątrz PZPR-u i komunistycznych służb było sankcjonowane przez sowieckiego okupanta. Przyczyną był oczywiście bandycki napad Izraela na swoich arabskich sąsiadów, którzy byli sojusznikami Moskwy i wiernymi konsumentami ich uzbrojenia. Teraz natomiast zwalczanie wpływów Żydostwa jest niemożliwe, gdyż rozkazy dla warszawskich wasali nie płyną już z antysyjonistycznej Moskwy a z centrali wpływów syjonistycznych a więc Waszyngtonu i Tel Awiwu. O ile więc Prawicowy Żyd (o którym szerzej w tym artykule: https://wolna-polska.pl/wiadomosci/prawicowy-zyd-2018-09 ) potrzebuje na ten moment w Polsce swojego ideowego bliźniaka, żeby ten pomógł mu usankcjonować działania syjonizmu na Bliskim Wschodzie o tyle prawicowe społeczeństwo może prędzej czy później wymusić na marionetkowym rządzie działania zupełnie odwrotne.

Można to nazwać swego rodzaju paradoksem. Jednak spójrzmy na powojenne Niemcy. Stany Zjednoczone przez lata za pomocą swojej postnazistowskiej agentury dbały o to, aby Niemcy były prawicową, zmilitaryzowaną twierdzą, która miała zatrzymać a jeśli nie to co najmniej spowolnić ewentualny pochód Armii Radzieckiej w kierunku wybrzeży Atlantyku. Jednak nie przeszkodziło to CIA wykorzystywać inżynierów Szkoły Frankfurckiej do zaszczepiania niemieckiemu społeczeństwu wirusa marksizmu kulturowego.

A teraz spójrzmy na Stany Zjednoczone. Donald Trump został z całą pewnością wyniesiony do władzy przez Żydostwo czego najlepszym dowodem są słowa Benjamina Netanjahu sprzed kilku dni, który stwierdził że „jeszcze nigdy sojusz amerykańsko-izraelski nie był tak silny jak dzisiaj”.

Spójrzmy jednak co na temat Trumpa sądzą kontrolowane przez żydostwo amerykańskie media. Nie ma dnia żeby Trump nie był poddawany tam krytyce, nawet z powodów bardzo błahych. Dlaczego tak się dzieje?

Wynika to z całą pewnością z potrzeby chwili. O ile dla Żyda naturalnym stanem jest niszczenie wartości społeczeństwa, na którym w danym momencie żeruje, o tyle co jakiś czas potrzebuje on dla realizacji swoich partykularnych interesów wynieść do władzy albo poprzeć stronnictwo nielewicowe, które lepiej wykona powierzone mu zadanie niż stronnictwo przeciwne. Jednak wyniesienie do władzy tej czy innej opcji nie może równać się z pozwoleniem, aby całe społeczeństwo stało się takie jak popierany w danym momencie rząd.

Krótko mówiąc PiS pewnie utrzyma się u władzy kolejną kadencję. Podobnie jak Trump w USA. Jednak już teraz trzeba zacząć obróbkę społeczeństwa we właściwym kierunku, tak aby w czasie kiedy zakończy się „światowe przemeblowanie” i nastąpi kolejna fala globalizacji, nie wyrósł nad Wisłą rząd, który podziękuje amerykańskim „protektorom” i pójdzie własną, polską drogą.

Byłem w kinie na filmie „Kler”. Wiem, że żaden Polak nie powinien wydać nawet grosza na to plugastwo, ale po obejrzeniu trailera uznałem, że muszę go zobaczyć a następnie napisać ten artykuł. Film ten właściwie nie reprezentuje żadnej wartości artystycznej. Jest to obraz skierowany dla zbydlęconych prymitywów, kolejny szmatławiec tego żałosnego reżysera, który specjalizuje się w kręceniu filmów, w których Polaków pokazuje się jako alkoholików, degeneratów, zboczeńców, sadystów…. i oczywiście katolików.

Mógłbym uwierzyć w intencje pana S. jakoby chciał on w swoim „dziele” przedstawić problem pedofilii czy innych skaz pojedynczych księży jednak tak ordynarna propaganda, taki poziom zbydlęcenia i pijaństwa jaki zatruwa mózg oglądającego ten film Polaka wyklucza tak owe. Poza tym ciekawi również pewien schemat uwiarygadniający: najpierw pan S. kręci film o ludobójstwie na Wołyniu, którym to przysparza sobie rzesze zwolenników by następnie zobrazować kościół katolicki w Polsce jako bande degeneratów i zwyrodnialców.

Przypomina mi to schemat zastosowany przez pewnego podstarzałego, hipisa-jąkałe w czerwonych spodniach, który najpierw gra rolę dobrego wujka, zbierającego pieniądze dla polskich szpitali, który rekrutuje do swojego prywatnego interesu polską młodzież i udaje dobroczyńce a następnie tą samą młodzież co roku w rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego ściąga na swój spęd, po to żeby ułatwić im dostęp do narkotyków, hektolitrów alkoholu tam przelewanych, łajdactwa z przypadkowo spotkanymi osobami oraz taplania się w błocie niczym świnie w chlewie.

Pan S. również postanowił najpierw się uwiarygodnić i zatańczyć w rytm nastrojów Polaków, by później zaatakować to, w co Polacy wciąż jeszcze wierzą.

Dlaczego jednak pan S. w tak ordynarny sposób przedstawił kościół katolicki? W zrobienie szumu wokół swojej osoby czy wybuchu taniej sensacji nie wierzę. Branża filmowa od dziesiątek lat jest wykorzystywana do kreowania nastrojów społecznych, korzystnych dla grupy trzymającej władze. Wystarczy spojrzeć na Stany Zjednoczone: całe lata 80-te Hollywood wykorzystując prostych osiłków w rodzaju Schwarzeneggera czy Stallone’a kręcił propagandowe filmy, w których amerykańscy komandosi bohaterską walczą z komunizmem od Kolumbii, przez Afganistan po Wietnam, uwiarygadniając w ten sposób „jastrzębią” politykę Reagana (notabene hollywoodzkiego aktora) wobec ZSRR i bloku wschodniego.

Albo w latach 40-tych kiedy to amerykański widz był zalewany sowieckimi filmami, w których dobry „Uncle Joe” (pseudonim Stalina), ojciec narodu radzieckiego broni Europy i świata przed złymi Niemcami. Oczywiście wraz z podziałem Europy Biuro Informacji Wojennej Rządu Stanów Zjednoczonych, które „poprawiało” (czytaj cenzurowało) hollywoodzkie filmy według politycznych wytycznych przestało istnieć a „Uncle Joe” z dnia na dzień stał się tyranem i ludobójcą.

W Polsce mam wrażenie, że film „Kler” jest początkiem pewnej serii. Serii filmów, w których wedle starych wytycznych trzeba podważyć wszelakie autorytety tak, aby zostawić jednostkę samą sobie, by następnie za pomocą propagandy i indoktrynacji ją odpowiednio urabiać. Oczywiście nie można pominąć faktu, że premiera tego szmatławca zbiegła się z wyborami samorządowymi, w których panujący w miastach postkomunistyczni baronowie mogą utracić swoje stołki. Więc potrzeba chwili też była z pewnością motywacją dla tych, którzy kręcili ten chłam, gdyż kościół katolicki jest powszechnie kojarzony z PiSem.

Jednak porażka czy zwycięstwo tego czy innego systemowego kandydata nie zmieni trendu. Do tego potrzebna jest indoktrynacja prymitywnym, bydlęcym antyklerykalizmem najmłodszych Polaków. Bo umówmy się, już żydobolszewik Marcuse twierdził, że to młodzież jest naturalną siłą rewolucyjną w wysoko rozwiniętym społeczeństwie. Polska oczywiście nie jest tak bogata jak zachód Europy obecnie, ale mam wrażenie że po 25 latach kapitalizmu znajdujemy się w miejscu, w którym znajdowały się kraje zachodnie w latach 60-tych.

Film „Kler” nie zrobi rzecz jasna wrażenia na osobach o ukształtowanym światopoglądzie. Jest to obraz skierowany do najbardziej prymitywnych osobników, takich jak Ci przedstawieni we wszystkich filmach pana S. czyli meneli, alkoholików i innych dewiantów. Jednak ogromną grupą o nieukształtowanym światopoglądzie jest młodzież. I to właśnie w ich umysłach film ten ma zaszczepić odruchowo skojarzenie księdza z pedofilem albo alkoholikiem.

Umówmy się, pokolenie 20-25 lat jest już dla żydostwa stracone. Ich już nie da się urobić w drugą „mańkę” i wytłumaczyć, że kościół to właściwie sami degeneraci, rodzice i dziadkowie to podstarzali, konserwatywni pomyleńcy a szkoła i nauka to zamordystyczny balast dla wolności. Ale młodzież, która ma mniej niż 19 lat i jeszcze nie weszła w progi uczelni wyższych i nie przyjęła „elitarnych” manier może być bardzo łatwym kąskiem dla neokomunistycznej inżynierii.

Poza tym nieustanny wzrost gospodarczy, generowany przez miliony imigrantów ściąganych przez pisowskich „patriotów” będzie powodował nieustanny wzrost zamożności społeczeństwa. A tylko zamożne społeczeństwo może zostać poddane odpowiedniej obróbce.

Czego więc można się spodziewać w najbliższym czasie? Widać ewidentnie, chociażby po ilości młodych Polaków na spędach tzw. KOD-u, że obróbka narodu na pomocą mediów i taniej, prymitywnej, antypolskiej propagandy już nie działa. Młodzież pozyskująca codzienne informacje z mediów internetowych nie weźmie już do ręki Gazety Wyborczej czy innego Newsweeka nie tylko z powodu ich antypolskiego charakteru ale generalnie z powodu spadku zainteresowania mediami papierowymi wobec rozwoju mediów cyfrowych.

Tak więc, aby bolszewicka kontrrewolucja się dokonała potrzeba przenieść propagandę na popularne wśród młodzieży środki masowego przekazu. Film jest chyba najlepszą możliwością, gdyż nie potrzeba większego wysiłku intelektualnego do odbioru jego przekazu. A poza tym można go obejrzeć właściwie na dowolnym sprzęcie elektronicznym w dowolnym miejscu.

Tak więc uważam, że na filmie „Kler” neokomuna nie zakończy swojego „marszu przez umysły Polaków”. Owszem, film ten w umyśle młodego Polaka utrwali obraz księdza=pedofila lub też księdza=pijaka co było jedynym celem jego nakręcenia.

Ale uderzenie w kościół katolicki i podważenie jego autorytetu wśród najmłodszych Polaków jest w mojej ocenie dopiero preludium tego co nas czeka. Polska jest ostatnim krajem w Europie, w którym kościoły nie świecą pustkami, w którym mordowanie nienarodzonych dzieci jest wciąż nielegalne, w którym zboczeńcy seksualni są wciąż na marginesie a więc tam gdzie ich miejsce i w którym opór wobec bydlęcego marksizmu kulturowego i permanentnej destabilizacji społeczeństwa ukrytej pod ckliwym hasłem multikulturalizmu jest wciąż bardzo silny.

Tak więc przed nami czas próby. Albo przetrwamy nieustanne ataki czerwonej, bolszewickiej watahy albo za 20 lat będziemy takim samym burdelem jak dzisiejsza Francja.

bolszewizmmarksizm kulturowyPolskarewolucja komunistycznażydokomunizm
Read the full article – wolna-polska.pl

Leave a Comment