imalopolska

najnowsze wiadomości

admin

admin

Polska

Rządy PiS – złote żniwa lobby żydowskiego w Polsce

akt-1200x630

Strona główna &gt Polska &gt Rządy PiS – złote żniwa lobby żydowskiego w Polsce Rządy PiS – złote żniwa lobby żydowskiego w Polsce Jacek Polska

PiS jest partią pro-izraelską i pro-żydowską, a spolegliwość wobec racji stanu Izraela jest jego politycznym credo. Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie postępuje tak, jakby obrona i pielęgnowanie żydowskiej pamięci historycznej i żydowskich interesów były jednym z priorytetowych zadań państwa polskiego – pisze Marcin Skalski.

Mimo gorących zaprzeczeń i oskarżeń o rozsiewanie fałszywych informacji, fakty pozostają nieubłagane: publiczne deklaracje lojalności wobec Izraela, masowe rozdawanie polskich paszportów jego obywatelom, pisanie ustaw pod dyktando izraelskich polityków – to tylko niektóre z przejawów uległość PiS-u wobec żydowskiego lobby. Za rządów tej partii wpuszczono do Polski wpływowe organizacje żydowskie, buduje się kolejne placówki lansujące żydowską wersję historii i przeznacza z budżetu państwa olbrzymie kwoty pieniędzy, faworyzując żydowskie dziedzictwo kosztem polskiego. Lech Kaczyński zawsze był skrajnie pro-izraelski „Musimy dokonać tutaj pewnej demonstracji, niezależnie od tego, czy będzie panował pokój czy będą leciały rakiety […] A więc dlatego żeby pokazać, że nam na stosunkach z Izraelem, na sojuszu, zależy w sposób szczególny. Armia polska jest obecna w Iraku w dużym stopniu ze względu na nasze związki z Waszyngtonem. Nasza armia jest obecna, ale będzie w znacznie większej liczbie obecna w Libanie z tych samych względów. Nasze odpowiednie służby współpracują na licznych odcinkach z waszymi, też ze względu na to, o czym przed chwilą mówiłem. I mogę państwa zapewnić, że chociaż rządy w Polsce się zmieniają, jak w każdym demokratycznym państwie, to polityka wobec Izraela się nie zmieni” – powiedział Lech Kaczyński podczas wizyty w Ziemi Świętej (gdzie w 1948 proklamowano państwo Izrael) 11 września 2006 roku. Powyższych słów można wysłuchać w dostępnym w internecie nagraniu zatytułowanym „Prezydent Lech Kaczyński Zdrada państwa i Narodu Polskiego mason, kryptosyjonista w Izraelu”. Już sam tytuł: krzykliwy, sprawiający wrażenie zmanipulowanego, nadmiernie epatujący emocjami, każe poddać w wątpliwość autentyczność nagrania i samych słów śp. Prezydenta. Nie takie rzeczy wyciekały już przecież do mediów i okazywały się fałszywkami, nierzadko robionymi na zamówienie. „Świętej pamięci Prezydent Profesor” – jak brzmi obecnie tytulatura zmarłej Głowy Państwa w środowiskach admirujących go jako polityka zabiegającego o suwerenność Polski – nie mógł przecież ot tak bezceremonialnie zadeklarować realizowania cudzej racji stanu bez względu na wolę wyborczą samych Polaków. Wszystkie poszlaki wskazywały na zmanipulowanie wypowiedzi prezydenta. A jednak na oficjalnej stronie Głowy Państwa w notce pod tytułem „Drugi dzień wizyty Prezydenta RP w Izraelu” z dnia 11 września 2006 roku możemy się zapoznać z pełną treścią wystąpienia wygłoszonego podczas wizyty w Ziemi Świętej, którego treść jest w pełni zgodna z tym, co zarejestrowano wówczas sprzętem nagrywającym. Lech Kaczyński istotnie powiedział Żydom, że bez względu na wynik wyborczy w Polsce i wolę suwerena Rzeczypospolitej, polska polityka zagraniczna będzie pro-izraelska. W rzeczywistości mamy do czynienia z wydarzeniem, które w zupełności mieści się w logice postrzegania stosunków polsko-izraelskich przez braci Kaczyńskich i ich formację polityczną. Nie potrzeba krzykliwych tytułów sprawiających wrażenie sensacji, na bok można odstawić „teorie spiskowe”. PiS jest partią pro-izraelską i pro-żydowską, a spolegliwość wobec racji stanu Izraela jest jego politycznym credo. Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie postępuje tak, jakby obrona i pielęgnowanie żydowskiej pamięci historycznej i żydowskich interesów były jednym z priorytetowych zadań państwa polskiego. Lech Kaczyński zablokował ekshumacje w Jedwabnem na życzenie Żydów Jedną z najbardziej spektakularnych kapitulacji przed żydowską wrażliwością było wstrzymanie ekshumacji ofiar mordu w Jedwabnem (dokonanego w lipcu 1941 roku). Nieznana wciąż liczba ofiar, ale i niewyjaśniony sposób ich uśmiercenia, wciąż są otwartą furtką do spekulacji na temat „polskiego antysemityzmu”, Jedwabne zaś funkcjonować ma jako miejsce-symbol, będące świadkiem współudziału narodu polskiego w holokauście europejskich Żydów w latach II wojny światowej. Wokół mordu jest tak wiele znaków zapytania, że jedynie ekshumacja pozwoliłaby odtworzyć rzeczywisty przebieg tragicznych zdarzeń. Tymczasem, ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, którym był właśnie Lech Kaczyński, skorzystał ze swoich kompetencji i wstrzymał ekshumację. „Minister przyznał, że odroczył decyzję o ekshumacji między innymi dlatego, by nie urazić uczuć religijnych polskich Żydów” – informowała Informacyjna Agencja Radiowa w roku 2001, na którą powoływał się portal Money.pl. Dodajmy, że ekshumacji chciał ówczesny pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej, zaś decyzja Lech Kaczyńskiego umożliwiła trwające do dziś oskarżanie Polaków o popełnienie zbrodni, która z dużym prawdopodobieństwem obciąża Niemców. Polscy Żydzi zaś, których uczuć religijnych nie chciał urazić Lech Kaczyński, nie są w stanie powstrzymać „przemysłu holokaustu” (nawet, gdyby chcieli), którego jednym z fundamentów jest teza o współudziale Polaków i „nazistów” o dokonanie ludobójstwa na Żydach w Polsce. Właśnie w wyniku takich decyzji jak powyższa mogą wciąż padać takie wypowiedzi, jak ta Aleksandra Kwaśniewskiego w Jedwabnem w 2001 roku, który powiedział: „Tu w Jedwabnem obywatele Rzeczpospolitej zginęli z rąk innych obywateli naszego kraju. Ludzie ludziom, sąsiedzi sąsiadom zgotowali ten los” – mówił Kwaśniewski. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” ówczesny rabin Łodzi i Warszawy, a obecnie naczelny rabin Polski Michael Schudrich, powiedział z kolei, że w świetle religii żydowskiej ustalenie realnych sprawców mordu w Jedwabnem nie jest kwestią najistotniejszą: „Szacunek dla kości naszych ofiar jest dla nas ważniejszy niż wiedza, kto zginął i jak, kto zabił i jak” – mówił rabin. Mimo braku prac ekshumacyjnych, rabin Schudrich w roku 2016 był już pewny, kto jest sprawcą mordu w Jedwabnem. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej z października 2016 roku rabin mówił bowiem o jednoznacznej winie Polaków: „Nikt poważny nie ma wątpliwości co do tego, kto zabił Żydów w Jedwabnem. Pytanie dotyczące wpływu Niemców na Polaków w tamtym tragicznym dniu to jest już inne zagadnienie. Natomiast co do tożsamości sprawców zbrodni sprawa jest jasna” – powiedział Michael Schudrich, wyraźnie wskazując, że sprawcami mordu NIE BYLI Niemcy. Widzimy zatem, że furtka do oskarżania Polaków jest wciąż otwarta i korzystają z niej także liderzy społeczności żydowskiej w Polsce. Fatalne skutki decyzji Lecha Kaczyńskiego ulegającego żydowskiej wrażliwości w sprawie Jedwabnego uświadamiają sobie zresztą nawet prominentni politycy Prawa i Sprawiedliwości. Gdy w Twitterowej sondzie w lutym 2018 roku polityk Ruchu Narodowego poseł Robert Winnicki zadał pytanie o słuszność decyzji Lecha Kaczyńskiego w sprawie zatrzymania ekshumacji w Jedwabnem, nerwowo zareagował wówczas polityk PiS Maciej Wąsik, obecny Sekretarz Kolegium do Spraw Służb Specjalnych, który napisał: „Proszę zrobić choć 1% tego, co dla Polski zrobił ś.p. Prezydent Lech Kaczyński. Bo na razie Pana działania są pożywką dla mainstreamu. Kompromituje Pan idee, których stara się Pan być reprezentantem” – napisał do Winnickiego polityk Prawa i Sprawiedliwości. Dziś wiemy, że „dążenie do prawdy” m.in. poprzez ekshumacje ma sens w przypadku przyczyn śmierci ofiar katastrofy smoleńskiej i tutaj ma ono następować wbrew wszelkim okolicznościom w imię ustalania faktów. Co innego Jedwabne – tu jesteśmy skazani na domysły i jedynie słuszną interpretację w duchu oskarżania Polaków o antysemityzm. Gdyby nie decyzja Lecha Kaczyńskiego podyktowana względami religii żydowskiej, prawda o Jedwabnem byłaby już dawno znana, a spekulacje środowisk żydowskich zostałyby ucięte. Antypolskie Muzeum POLIN powstało także dzięki PiS-owi 25 stycznia 2005 roku oficjalnie powołano do życia Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Umowę powołującą wspólnie finansowaną instytucję kultury podpisali Lech Kaczyński, ówczesny prezydent Warszawy, Waldemar Dąbrowski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, oraz prof. Jerzy Tomaszewski, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia ŻIH – czytamy na stronie muzeum Polin.pl. Dziś symboliczny początek budowy gmachu Muzeum Historii Żydów Polskich. Prezydent Lech Kaczyński oraz m.in. minister kultury Kazimierz Ujazdowski, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz Waltz i przewodniczący Stowarzyszenia Żydowskiego Instytutu Historycznego (ŻIH) Marian Turski podpisali we wtorek w Warszawie akt erekcyjny pod budowę Muzeum Historii Żydów Polskich – pisał z kolei portal Jewish.org.pl. Powołanie tej placówki fatalnie zaciążyło na dobrym imieniu Polski, umożliwiając publicznej instytucji kultury pomawianie osób publicznych przy pomocy arbitralnych oskarżeń o „antysemityzm”. Przeciwko dyrektorowi POLIN Dariuszowi Stoli pozew o zniesławienie złożyła Magdalena Ogórek, której nie spodobało się umieszczenie jednej z jej wypowiedzi w kontekście wystawy w Muzeum POLIN „Obcy w domu. Wokół Marca ‘68”. Pozew przeciwko Dariuszowi Stoli zapowiedział też Rafał Ziemkiewicz, którego nazwisko pojawiło się w kontekście tej samej wystawy. Ekspozycję promował ponadto wyemitowany przez Muzeum POLIN film z udziałem m.in. Seweryna Blumsztajna z „Gazety Wyborczej” i Daniela Passenta z tygodnika „Polityka”, w którym rozdęto problem współczesnego „antysemityzmu” w Polsce do rozmiarów tzw. nagonki antysemickiej z 1968. Powyższe fakty są o tyle istotne, że Muzeum Żydów Polskich ewidentnie wymknęło się spod kontroli, zaś placówka ta zamierza czynnie włączać się w bieżące życie polityczne. „Można odnieść zatem wrażenie, że Muzeum POLIN stało się narzędziem politycznym, zatracając zupełnie znamiona instytucji mającej pełnić funkcje społeczne i prezentować obiektywny przekaz” – napisało dwóch senatorów PiS-u Artur Warzocha i Rafał Ślusarz w liście do marszałka Senatu z marca 2018 roku w reakcji na wspomnianą wystawę. Bieżące zaangażowanie polityczne Muzeum Żydów Polskich skrytykował nawet wiceminister kultury Jarosław Sellin. „Jeśli ktoś chce demonstrować swoje przekonania polityczne, wchodzić w ostre spory, które w Polsce się toczą, to niech to robi poza miejscem pracy” – komentował Sellin. Wiceminister odnosił się także do udziału kilkudziesięciu pracowników muzeum w tzw. „Czarnym Piątku” – pro-aborcyjnej manifestacji, która przeszła ulicami Warszawy w marcu 2018 roku. Zdjęcie ubranych na czarno pracowników muzeum popierających pro-aborcyjną manifestację, pozujących w siedzibie tej finansowanej przez podatników placówki, umieściła jedna z pracownic instytucji. W tym kontekście naiwnie brzmią dziś słowa Lecha Kaczyńskiego, który podczas uroczystości podpisania aktu erekcyjnego pod budowę siedziby muzeum mówił: „Muzeum Historii Żydów Polskich jest szansą na coraz głębsze pojednanie. Pamiętajmy o naszej wspólnej historii”. Dziś wiemy, że Muzeum POLIN wcale nie przyczyniło się do pojednania, nie lansuje też innej „wspólnej historii” z udziałem Polaków poza tą, która obsadza ich w roli antysemitów. Warto pamiętać, kto przyczynił się do jego powstania. Za rządów PiS będzie więcej żydowskich muzeów Tymczasem, jeszcze w styczniu 2018 roku wspomniany Jarosław Sellin zapowiedział właśnie w Muzeum POLIN powołanie kolejnej żydowskiej instytucji historycznej. „Polska powinna poczynić jeszcze jeden wysiłek w ramach chronienia dziedzictwa kultury żydowskiej w Polsce i zbudować w przyszłości muzeum chasydyzmu polskiego, tak bym to nawet nazwał, żeby tą specyfikę chasydyzmu polskiego bardziej szczegółowo opowiedzieć” – mówił Sellin. Z kolei w odpowiedzi na interpelację nr 21255 „w sprawie zapowiedzi ministra kultury i dziedzictwa narodowego o tworzeniu kolejnych, żydowskich muzeów” złożoną przez posła Roberta Winnickiego 3-go kwietnia 2018 roku wicepremier i minister kultury Piotr Gliński oświadczył, iż „nie ma zatem powodu, by Polska z okazji budowy Muzeum Getta Warszawskiego miała oczekiwać gestów wzajemności na rzecz polskiej polityki historycznej ze strony Izraela (…) „Przypominam, że Muzeum Getta Warszawskiego jest polską instytucją kultury, a dotyczy losów Żydów – obywateli II RP, których historia i dziedzictwo jest częścią historii i dziedzictwa Polski i Polaków” – pisał Piotr Gliński. Wiemy już zatem, że w czasie rządów PiS żydowska obecność nad Wisłą będzie upamiętniana bez żadnych zastrzeżeń i sygnałów wzajemności, mimo że od roku 1948 istnieje na Bliskim Wschodzie państwo żydowskie, które może własnym sumptem upamiętniać społeczności Żydów w Europie i w innych miejscach. Tymczasem w powijakach jest projekt utworzenia instytucji upamiętniającej tak fundamentalne dziedzictwo, jak Kresy Wschodnie. Wprawdzie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zakupiło za 10 milionów złotych siedzibę w eksponowanym miejscu w Lublinie, jednak sama placówka ma działać pod kuriozalną nazwą „Muzeum Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej”. O ile Muzeum POLIN działa po prostu jako Muzeum Żydów Polskich, to w przypadku placówki w Lublinie o polskości w nazwie ani słowa. Nie oparto się pokusie rozwinięcia nazwy tej instytucji o dziwaczny sufiks w postaci „Dawnej Rzeczypospolitej”, mimo że ma dotyczyć losów obywateli I-szej oraz II RP, których historia i dziedzictwo są częścią historii i dziedzictwa Polski i Polaków, żeby posłużyć się argumentacją samego ministra Glińskiego. Równie dobrze placówkę w Warszawie można by nazwać „Muzeum Dawnych Żydów Polskich” i miałoby to tyle samo sensu. Zastrzeżenia budzi też lokalizacja, nie chodzi jednak o sam Lublin, ponieważ kresowe muzeum bez wątpienia powinno się tam znajdować. Niemniej, nie powinna być to jedyna lokalizacja, placówkę upamiętniającą polskie Ziemie Wschodnie należałoby utworzyć także w stolicy kraju, jak również na Ziemiach Zachodnich, gdzie żyje wielu Kresowian. Owoc rządów PiS to jednak, jak należy oczekiwać, tylko jedno muzeum kresowe i co najmniej kilka żydowskich. Rzecz jasna, upamiętnienie obecności Żydów na ziemiach polskich powinno mieć miejsce w bardziej cywilizowanej niż dotychczas formie, ale czy na pewno obecne priorytety rozłożone są właściwie? Wszak naród polski ukształtował się nie z powodu sąsiedztwa Żydów, lecz w znaczącej mierze przede wszystkim dzięki temu, że Kresy to nasze ziemie i nasze dziedzictwo, zaś kontynuacją „dawnej Rzeczypospolitej” jest Rzeczpospolita obecna. Rząd PiS rozdaje Żydom w Izraelu polskie paszporty Tymczasem, jak okazało się w tym roku, tempo wydawania polskich paszportów w Izraelu jest największe od lat. Tylko w latach 2015-2017 Ambasada RP wydała prawie 11 tys. dokumentów, czyli 1/3 tego, co przez ostatnie 15 lat. Ponad 7 tys. paszportów wystawiono już za rządów PiS. Informacje te potwierdził wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. W latach 2002-2017 Ambasada RP w Izraelu wydała blisko 29 tys. polskich paszportów (dokładniej 28 736 dokumentów). Z kolei w 2012 roku izraelski dziennikarz Itamar Eichner zwracał uwagę, że spośród osób ubiegających się w polskim konsulacie w Tel Awiwie o polski paszport aż 55 proc. wnioskodawców to trzecie pokolenie przybyłych z Polski Żydów. Ponadto, zaledwie jedna na dwadzieścia osób ubiegających się o wydanie polskiego paszportu mówiła po polsku. Wiadomo, że w latach 2004-2013 polski konsul nie odrzucił ani jednego wniosku w sprawie wydania polskiego paszportu. Przypuszczalnie od tego czasu nie zaszły większe zmiany w tym względzie. Sprawę wydawania paszportów opisał także portal Israeli National News izraelskiej stacji Arutz Sheva (Kanał 7), który podawał w sierpniu 2018 roku, że Polska wydaje obywatelom Izraela rekordowe liczby paszportów. Sprawa ta jest niebezpieczna i bulwersująca zarazem. Z jednej strony potomkami obywateli polskich są też mieszkający w obecnych granicach Republiki Litewskiej, Białorusi czy Ukrainy kresowi Polacy – dla nich jednak procedura odzyskiwania polskiego obywatelstwa nie została dotąd przewidziana. Z drugiej strony w sytuacji wysuwania roszczeń majątkowych przez organizacje żydowskie hojne obdarzanie obywatelstwem potomków polskich Żydów, którzy mieszkają obecnie na Bliskim Wschodzie w państwie Izrael, jest ułatwieniem ścieżki dochodzenia roszczeń. Wątpliwe są też związki z Polską, jak i sama lojalność wobec Rzeczypospolitej ze strony ludzi, którym tak ochoczo rozdaje się paszporty pod rządami PiS. Za rządów PiS do Polski wpuszcza się lewackie organizacje amerykańskich Żydów i nagradza żydowskich paszkwilantów „Z radością i satysfakcją witamy na polskiej ziemi reprezentantów Komitetu Żydów Amerykańskich (AJC)” – pisał w marcu 2017 roku prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników gali inaugurującej działalność biura AJC w Warszawie – organizacji reprezentującej sprawy Żydów poza USA. Jako siedzibę placówki przewidziano z kolei Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Głowa Państwa nie kryła radości z tego, że biuro AJC znajdować się będzie właśnie w Polsce: „Cieszę się, że wybrali państwo stolicę Polski na miejsce, z którego aktywność AJC będzie promieniować na cały nasz region” – stwierdził Andrzej Duda. Tymczasem, w styczniu 2018 przedstawicielstwo AJC w Warszawie zdecydowanie przeciwstawiło się próbom penalizacji przypisywania Polakom sprawstwa w holokauście Żydów. Można o tym przeczytać na stronie American Jewish Comitee. Również na stronie tej organizacjiczytamy o satysfakcji wyrażonej przez AJC z powodu uchylenia zapisów ustawy o IPN, która przewidywałaby odpowiedzialność za przypisywanie Polakom udziału w holokauście Żydów. Sam AJC to organizacja nie tylko żydowska, ale też skrajnie lewacka. W 2006 roku Komitet wyraził swoje niezadowolenie z powodu podtrzymania przez Sąd Najwyższy w USA zakazu przeprowadzania tzw. aborcji przez częściowe urodzenie. W 2015 roku z kolei AJC zaangażował się po stronie zwolenników tzw. małżeństw homoseksualnych i pogratulował decyzji Sądu Najwyższego legalizującej tego typu związki, pisząc na Twitterze: Przez 109 lat AJC opowiadał się za swobodą i prawami człowieka. Dzisiaj jest szczęśliwy dzień dla tej dumnej tradycji #WygrałaMiłość. Na stronie internetowej AJC można znaleźć „Rezolucję poparcia dla równości małżeńskiej”. Komitet promuje również współpracę izraelsko-amerykańską w dziedzinie ochrony tzw. praw LGBT. W styczniu 2017 roku Andrzej Duda uhonorował natomiast najwyższym polskim odznaczeniem państwowym, Orderem Orła Białego, Szewacha Weissa. Weiss został odznaczony „w uznaniu znamienitych zasług w działalności na rzecz pogłębiania przyjaznych oraz wszechstronnych relacji pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Państwem Izrael”. Następnie Weiss odwdzięczył się Polsce niegodziwymi wypowiedziami na temat rządu RP na wychodźstwie podczas II wojny światowej. W maju 2015 roku Szewach Weiss powiedział natomiast, że „bez ZSRR nie byłoby wolności”. Przeniesienie obchodów rocznicy zakończenia II wojny światowej z 9 na 8 maja Weiss uznał za przejaw „polityki antyrosyjskiej”. Postawa rządzących nie ogranicza się do uległości i przemilczania powyższych wypowiedzi i czynnych działań przedstawicieli lobby żydowskiego. Jak widać, antypolskie i odległe od wrażliwości prawicowej czy konserwatywnej postawy żydowskiego lobby są wręcz nagradzane i aprobowane, pokazywane jako wzór(!) właściwego stosunku Żydów do Polaków. Szewach Weiss jak był kawalerem Orderu Orła Białego, tak nim pozostał – mimo swoich skrajnie wrogich Polsce wypowiedzi. Żydowską lożę wpuszczono do Polski za „pierwszego PiS-u” Nie są to pierwsze przejawy czołobitności Prawa i Sprawiedliwości wobec żydowskiego lobby. W 2007 roku za rządów PiS i prezydentury Lecha Kaczyńskiego otwarto w Polsce lożę B’nai B’rith. 9 września 2007 roku przy tej okazji z prezesem loży Moishem Smithem i wiceprezesem Danem Mariaschinem spotkał się ówczesny ambasador USA w Polsce Victor Ashe. Jak informowała amerykańska ambasada, omówiono m.in. sprawę ustawodawstwa dotyczącego „zwrotu” mienia oraz kwestie związane z Radiem Maryja i Telewizją Trwam. W notce ze spotkania znajdującej się na ówczesnej wersji strony ambasady USA, zilustrowanej zdjęciem amerykańskiego ambasadora w Polsce wraz z żydowskimi działaczami, przeczytać możemy także, iż „otwarcie warszawskiej loży B’nai B’rith oznacza odrodzenie się tej organizacji żydowskiej w Polsce po niemal 70 latach nieobecności”. 70 lat przed rokiem 2007 był rok 1937, w notce jest z kolei mowa o „niemal 70 latach nieobecności”. Najprawdopodobniej więc loża B’nai B’rith podlegała Dekretowi Prezydenta RP z dnia 22 listopada 1938 „o rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich” – 69 lat wcześniej, a więc „niemal” 70 lat przed rokiem 2007. Za rządów PiS odrodziła się zatem w Polsce żydowska loża zdelegalizowana jeszcze przez II Rzeczpospolitą w okresie międzywojennym, która na początek swojej działalności omówiła z ambasadorem obcego państwa w Polsce kwestie „zwrotu” mienia należącego przed wojną do polskich Żydów oraz działalność mediów prowadzonych przez toruńskich redemptorystów, w tym ojca Tadeusza Rydzyka. Z kolei w 2009 r. na oficjalnej stronie Prezydenta RP loża B’nai B’rith została określona mianem „filantropijnej i edukacyjnej organizacji żydowskiej walczącej z antysemityzmem i przejawami rasizmu”. W 2018 roku światowe przedstawicielstwo tej żydowskiej loży wezwało Polskę do odstąpienia od nowelizacji ustawy o IPN, która przewidywała penalizację twierdzeń takich jak „polskie obozy zagłady”. Mimo że B’nai B’rith przeciwstawiła się stosowaniu określeń w rodzaju „Polish death camps”, to zarazem odmówiono Polsce prawa do obrony swojego dobrego imienia za pomocą narzędzi, którymi ściga się tzw. kłamstwo oświęcimskie. Do niedawna zresztą nie było wiadomo, dlaczego polskie ustawodawstwo zakazuje „zaprzeczania holokaustowi”, ale zezwala na „polskie obozy śmierci”. Uchylenie ustawy o IPN to kapitulacja PiS-u przed Izraelem Dziś jednak wiemy, że stawianie znaku równości między „zaprzeczaniem holokaustowi” a obarczaniem winą za niemieckie zbrodnie narodu polskiego nie wchodzi w grę ze względu na zagraniczne naciski. Z tego, że ze strony środowisk żydowskich nie ma zgody na potępienie w tej samej mierze antysemityzmu i antypolonizmu, zdawał sobie sprawę nawet Jarosław Kaczyński, który mówił na ten temat: „Środowiska żydowskie bardzo się obrażają, kiedy te dwie sprawy się łączy, zarzucają nawet antysemityzm, a ja antysemitą nie jestem, wręcz przeciwnie: jestem jego zdecydowanym przeciwnikiem. Prace nad ustawą trwają, może przybiorą inny charakter, będziemy bogatsi o to doświadczenie, ale nie pozwolimy na to, by Polska płaciła podatek od zbrodni niemieckich. Na to zgody nie będzie” – powiedział prezes PiS cytowany przez Wirtualną Polskę w lutym 2018 roku. Z kolei rzeczniczka PiS Beata Mazurek, cytowana przez TVP Info, mówiła w styczniu 2018 roku, że nowelizacja ustawy o IPN nie będzie w przyszłości uchylana: „Nie będzie zmiany stanowiska Prawa i Sprawiedliwości w sprawie zapisów ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej” – powiedziała Mazurek. Jednak już wtedy, w styczniu 2018 roku, minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński strachliwie zablokował manifestację środowisk narodowych pod ambasadą Izraela w reakcji na antypolską kampanię dyfamacyjną z udziałem ambasador tego państwa w Polsce, Anny Azari. Jak wiadomo, decyzję o uchyleniu znowelizowanych zapisów ustawy o IPN podjęto podczas negocjacji polsko-izraelskich w placówce izraelskiego wywiadu Mosad w miejscowości Glilot, stronę polską reprezentowali europosłowie PiS Ryszard Legutko i Tomasz Poręba. „Zadaniem było cofnięcie zapisów ustawy” – powiedział później Jacob Nagel, były doradca ds. bezpieczeństwa premiera Izraela Netanjahu, negocjator strony izraelskiej. „Wierzę, że osiągnąłem ten cel poprzez odwołanie ustawy” – mówił drugi izraelski negocjator Yossi Ciechanover. Gdyby równie kapitulancko wobec Niemców zachowała się Platforma, mówilibyśmy o zdradzie. Dalszy komentarz w tej sprawie wydaje się więc zbędny. Żydowskie dziedzictwo ma niewspółmiernie duże finansowanie z polskiego budżetu Innym przykładem spolegliwości wobec żydowskiej polityki historycznej jest sygnalizowane wcześniej nieproporcjonalnie duże wsparcie udzielane dziedzictwu żydowskiemu w Polsce. Na mocy ustawy z dnia 8 grudnia 2017 roku „o dotacji dla Fundacji Dziedzictwa Kulturowego przeznaczonej na uzupełnienie kapitału wieczystego” przekazano 100 milionów złotych na uzupełnienie kapitału wieczystego fundacji, które mają służyć przeprowadzaniu prac renowacyjnych i konserwatorskich na Cmentarzu Żydowskim w Warszawie przy ulicy Okopowej. Gwoli uczciwości ustawę poparł nie tylko PiS, ale aż 416 posłów na Sejm RP. Należy zaznaczyć, że według danych pozyskanych i opracowanych przez Kresy.pl, Polska wspiera nasze dziedzictwo historyczne i kulturowe na Kresach kwotą aż 10-krotnie mniejszą. W 2017 roku w ramach programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Dziedzictwo Kulturowe – Ochrona dziedzictwa kulturowego za granicą” na ratowanie polskiego dziedzictwa na Kresach przeznaczono łącznie ok. 6,1 mln zł. W ramach programu „Miejsca Pamięci Narodowej za Granicą” – ok. 3,3 mln zł. Tym samym, ze środków MKiDN na ten rok na dziedzictwo kulturowe i historyczne na Kresach przeznaczono szacunkowo niespełna 9,5 mln zł. Z kolei w tym roku ze środków Senatu RP na dziedzictwo kulturowe i historyczne na Kresach przeznaczono ok. 1,1 mln zł, przy czym ogólnie na kulturę i promocję Polski oraz ochronę polskiego dziedzictwa kulturowego i historycznego za granicą, Senat RP przeznaczył 11,2 mln zł. Łącznie daje to ok. 10,6 mln zł na polskie dziedzictwo na Kresach, do których można doliczyć ewentualnie część kwoty 2,7 mln złotych, jakimi dysponują na cele związane z kulturą placówki dyplomatyczne. Zatem za rządów PiS jednorazowo przeznaczono 10 razy więcej na dziedzictwo żydowskie niż w ciągu 2017 roku przeznaczono na dziedzictwo polskie na Kresach. Jakkolwiek żydowskie dziedzictwo materialne wymaga dużych nakładów finansowych, to skala dysproporcji na niekorzyść dziedzictwa stricte polskiego wyraźnie wskazuje, które z nich jest traktowane priorytetowo. Dość dodać, że o ile dawne żydowskie mienie ma licznych „spadkobierców”, wobec roszczeń których rząd otwarcie nie oponuje, to do dziedzictwa wymagającego nakładów materialnych międzynarodowe środowiska żydowskie – zblatowane z obecnym rządem – nie poczuwają się wcale lub prawie wcale. Głos na PiS – to głos na rozrost obcej agentury w Polsce Zbliżają się wybory, zatem warto podsumować, iż głos na PiS oznaczać będzie kontynuację dotychczasowej polityki ulegania zagranicznym wpływom, konsultowania z obcymi stolicami wewnętrznych spraw Polski, blokowania ekshumacji niezbędnych dla ustalenia prawdy oraz przyzwalania na szarganie dobrego imienia Polski. Gdy robiła to Platforma Obywatelska, zgodnie nazywaliśmy to zdradą. Czy dziś te same praktyki powinniśmy nazywać inaczej? Marcin Skalski Za: https://kresy.pl/publicystyka/rzady-pis-zlote-zniwa-lobby-zydowskiego-w-polsce/?fbclid=IwAR3yDxNFGHyu1_PIWgIp6rZnSEEYHuPRAex9EeSoQAQq2ZIlpMC0LQSwwv4
Autor: CINR CHRISTUS REX o 00:05 Za: http://kin-rchristusrex.blogspot.com/2019/02/rzady-pis-zote-zniwa-lobby-zydowskiego.html Data publikacji: 18.02.2019


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Z rejestru SB na listę PiS. Henryk Jezierski

a-110

Strona główna &gt Polska &gt Z rejestru SB na listę PiS. Henryk Jezierski Z rejestru SB na listę PiS. Henryk Jezierski Jerzy Ulicki-Rek Polska

O agenturalnej działalności Waldemara Jaroszewicza, obecnie m.in. radnego miasta Gdańska z ramienia PiS, dyrektora Oddziału Okręgowego Katolickiego Stowarzyszenia “Civitas Christiana”, członka Rady Programowej Radia Gdańsk oraz członka Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, byłem przekonany praktycznie od pierwszego kontaktu z tym wybitnym „działaczem katolickim” za jakiego uchodził i uchodzi nadal.

Waldemar Jaroszewicz, radny miasta Gdańska z ramienia PiS ma w swoim dorobku m.in. odznaczenie „Pro Ecclesia et Populo” („Dla Kościoła i Narodu”). Czy rzeczywiście?

Tyle tylko, że było to przekonanie związane z tzw. ekumeniczną agenturą wpływu, niezwykle rozbudowaną zarówno wśród hierarchii kościelnej, jak i tzw. katolików świeckich. Dla przedstawicieli tego nurtu prawdziwy katolicyzm to tylko taki, jaki ponad pół wieku temu nakreślił II Sobór Watykański, starannie przygotowany i realizowany przez żydomasonerię.

Jej głównym celem jest i pozostaje dalej synkretyzm, czyli wymieszanie wszystkich religii pod dyskretnym wprawdzie lecz skutecznym przewodnictwem judaizmu rabinicznego zwanego także talmudycznym, ziejącego do chrześcijaństwa nienawiścią od momentu powstania, tj. od 70 roku po Chrystusie, gdy Tytus zburzył świątynię jerozolimską. O zasadniczej różnicy między judaizmem biblijnym, a rabinicznym piszą od lat nie tylko wybitni bibliści katoliccy z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim na czele ale także sami zainteresowani, co można sprawdzić choćby na portalach Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich RP. Przy okazji krótka chronologia powstawania religii, uważanych przez manipulatorów za równorzędne, jeśli nawet nie ważniejsze od katolicyzmu: judaizm – 70 r. n.e., islam – 610 r. n.e., protestantyzm – 1517 r. n.e.

W. Jaroszewicz ale tego nie rozumie albo – co bardziej prawdopodobne – rozumie lecz konsekwentnie wykonuje swoją pracę, m.in. zapraszając do wspólnych przedsięwzięć rabinów, włącznie z np. „ekumeniczną” dyskusją na temat koncertowych wyczynów satanisty o artystycznej ksywie Nergal. Tymczasem ów estradowy wyjec zachowuje się dokładnie tak, jakby czerpał pełną garścią z Talmudu, w którym roi się od jawnie satanistycznych wersetów.

W podziw wprowadzała mnie również wyjątkowa aktywność W. Jaroszewicza w stowarzyszeniach katolickich. Szefowanie dużemu oddziałowi Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” wraz z patronowaniem lub organizacją licznych imprez adresowanych do katolików, wydaje się zajęciem wystarczająco wypełniającym czas. Tymczasem W. Jaroszewicz znalazł go jeszcze na Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy i to nie w charakterze jego szeregowego członka lecz działacza o istotnym wpływie na funkcjonowanie organizacji.

W oddziale gdańskim KSD był np. wiceprezesem zarządu. Umiał wykorzystać tę pozycję dla realizacji sobie znanych celów, w dodatku – bez oglądania się na wymogi statutowe, takie choćby jak konieczność uzyskania akceptacji członków oddziału przy wyborze na walne zebranie delegatów KSD. Gdy miał świadomość, że nie ma szans na pozostanie wiceprezesem zarządu oddziału w kolejnej kadencji, zgłosił swoją kandydaturę do funkcji przewodniczącego komisji rewizyjnej. I tutaj wykazał szczególną aktywność w torpedowaniu niemal każdej inicjatywy nowego zarządu mającej na celu rozbudowę oddziału oraz podniesienie jego prestiżu w środowisku dziennikarskim.

Tym bardziej dziwi, że osoba tak „oddana” penetrowaniu i wpływaniu na funkcjonowanie organizacji katolickich przy użyciu metod nagannych wprawdzie z moralnego punktu widzenia lecz – jakby nie patrzeć – jawnych, ma swoją teczkę w zasobach archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa PRL o pseudonimie „Jarosz”, pozyskany 15 grudnia 1987 roku.

W karcie rejestracyjnej jako podstawę pozyskania wskazano dobrowolność, a na obszar działania wyznaczono nowemu nabytkowi świeckie stowarzyszenia katolickie, czyli akurat takie w jakich funkcjonował dotychczas. Z dokumentów SB wynika, że współpraca trwała do 15 stycznia 1990 roku, w którym to dniu materiały dotyczące W. Jaroszewicza – tu zacytuję dosłownie – „zostały ze względów operacyjnych zniszczone we własnym zakresie. Notatka do naczelnika Wydziału C Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gdańsku informuje również o ich zdjęciu z ewidencji.

Warto podkreślić, że styczeń 1990 roku był końcowym okresem przekazywania przez Służbę Bezpieczeństwa dokumentów nowo tworzonemu Urzędowi Ochrony Państwa, w którym – uwaga! – zatrudnienie znalazło ok. czterech tysięcy funkcjonariuszy niesławnej poprzedniczki. Podobny „transfer” dotyczył zresztą znacznej części esbeckiej agentury, zakamuflowanej w tzw. zetce, czyli zbiorze zastrzeżonym.

Charakterystyczne, że w teczce TW „Jarosz” nie ma jakiejkolwiek wzmianki o wcześniejszym wyrejestrowaniu W. Jaroszewicza lub jego sprzeciwie w kontynuowaniu domniemanego agenturalnego procederu. A takich właśnie wzmianek jest pełno w teczkach osób zarejestrowanych bez ich wiedzy, bez wyrażenia zgody lub ze wstępną zgodą i późniejszą zmianą decyzji. Tylko w materiałach dotyczących wybrzeżowego środowiska dziennikarskiego znaleźć można takie adnotacje jak np. jednoznaczna „odmowa współpracy” czy wyrejestrowanie „z powodu niechęci” lub “odmowy dalszej współpracy”. Charakterystyczna dla tych przypadków jest także data wyrejestrowania – zawsze na długo przed styczniem 1990 roku, gdy rozpoczęto przekazywanie akt SB do UOP.

W wypadku W. Jaroszewicza oprócz wariantu z przewerbowaniem do UOP za wielce prawdopodobną można uznać także realizację uzgodnionej w Magdalence (przy świetle żydowskich menor) decyzji o likwidowaniu dokumentów dotyczących ludzi i środowisk bezpośrednio związanych z kontraktem „okrągłego stołu” (tzw. konstruktywna opozycja) oraz materiałów dotyczących Kościoła katolickiego gromadzonych przez osławiony wydział IV MSW. W takim właśnie wydziale WUSW zarejestrowany był TW „Jarosz”.

Można być spokojnym, że w miarę upływu czasu wiarygodnych dokumentów na ten temat na pewno przybędzie. To nie tylko kwestia stopniowego odtajniania wspomnianego wcześniej zbioru zastrzeżonego ale także mniej lub bardziej kontrolowanych przecieków na temat zawartości kopii akt SB, wykonanych choćby na zamówienie Moskwy czy Berlina.

Jest jednak w esbeckich materiałach dotyczących TW „Jarosz” informacja o wadze równie poważnej, jeśli nie poważniejszej niż to, co zawierają jego dokumenty zniszczone „ze względów operacyjnych”. Otóż, w momencie rejestracji przez SB miejscem pracy Waldemara Jaroszewicza był Oddział Wojewódzki Stowarzyszenia „PAX” w Gdańsku przy ul. Mariackiej. Dziwnym trafem, akurat ten wątek swojej pracy zawodowej znany działacz katolicki konsekwentnie pomija nawet w rozszerzonych biografiach prezentowanych np. przed wyborami samorządowymi w roku 1998 czy ostatnimi w roku 2018.

Pytanie: dlaczego? Odpowiedź wydaje się prosta. Otóż “PAX” od początku swojego istnienia, tj. od 1947 roku był sowiecką agenturą, za pomocą której władze PRL planowały rozsadzić od wewnątrz i podporządkować sobie Kościół katolicki. Co istotne, kluczową rolę w sterowaniu tą organizacją odgrywali komuniści żydowskiego pochodzenia, na czele z “krwawą Luną”, czyli Julią Brystygierową, znaną ze swoich m.in. sadystycznych eksperymentów podczas torturowania polskich patriotów.

Kluczowe role w PAX-ie odgrywały żydowskie przechrzty (głównie z desantu stalinowskiego, pokrętnie zwanego repatriacją) gorliwie realizujące zadania, jakie w dziele penetracji i osłabiania Kościoła postawiła przed nimi komunistyczna władza. Tych związków nie przerwał nawet Sierpień 1980. Gdy po 13 grudnia 1981 roku uchodząca za organizację zbrodniczą Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON) powołała do życia swoje cywilne ramię w postaci Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON), działacze PAX-u stali się najmocniejszym elementem tego tworu. Obecność W. Jaroszewicza w gdańskich strukturach PRON można przyjąć niemal za pewnik.

Dodajmy, że W. Jaroszewicz pozostał prominentnym funkcjonariuszem także wówczas, gdy w 1993 roku Stowarzyszenie PAX przechrzciło się (co za chorobliwy nawyk) w Katolickie Stowarzyszenie “Civitas Christiana”. Niczym szyderstwo w takim kontekście brzmi nadanie mu w 2002 roku przez Archidiecezję Gdańską odznaczenia „Pro Ecclesia et Populo” („Dla Kościoła i Narodu”).

Jawnym szyderstwem można też nazwać osobliwe reakcje zarówno samego zainteresowanego, jak i jego protektorów na fakt ujawnienia dokumentów Służby Bezpieczeństwa dotyczących TW “Jarosz”. Jeszcze raz doświadczyłem na swoje skórze zasadności powiedzenia o tym, że kto ma miękkie serce, musi mieć twardą d…

Kierowany chrześcijańskim poczuciem przyzwoitości (na chrześcijańskie miłosierdzie bowiem żadna sowiecka agentura z mojej strony liczyć nie może) powiadomiłem o uzyskanych w IPN informacjach Kacpra Płażyńskiego, szefa klubu PiS w radzie miejskiej Gdańska, . Niczym struś schował głowę w piasek i nie zareagował nawet chęcią wyjaśnienia sprawy.

Wystąpiłem więc do samego W. Jaroszewicza z propozycją odstąpienia od publikacji jeśli zrezygnuje przynajmniej z funkcji, które uzyskał jako “niezłomny i prawy katolik”, tj. radnego miasta Gdańska oraz członka Rady Programowej Radia Gdańsk. Tym razem jednak ten apel udostępniłem osobom, które mogłyby doświadczyć przykrych konsekwencji z racji działalności we wspólnych organizacjach z byłym (?!) przedstawicielem sowieckiej agentury w świeckich strukturach Kościoła katolickiego.

W tym wypadku stosownej reakcji też nie doczekałem. Za takową trudno uznać bowiem dochodzące do mnie informacje, że W. Jaroszewicz przekonał swoich kolegów z PiS, jakoby Jezierski go… zaszantażował i w związku z tym stanie niebawem przed obliczem sądu.

Tekst i zdjęcia:
Henryk Jezierski
(15.02.2019)

Źródło: http://moto.media.pl/z-rejestru-sb-na-liste-pis/

P.S.
Wypomina się Polakom bierność lub niemal zerową skuteczność w walce o swoje prawa. Powyższy przykład przekonuje jednak, jak trudno to czynić, gdy sowiecka agentura ma swoje macki już na poziomie ledwie 8-osobowego oddziału, w dodatku – w marginalnym (zarówno pod względem liczby członków, jak i realnych wpływów) stowarzyszeniu katolickim.

H. Jez.


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Żydomasoneria w Gdańsku…

aia1

Strona główna &gt Polska &gt Żydomasoneria w Gdańsku… Żydomasoneria w Gdańsku… Jerzy Ulicki-Rek Polska

Gdańsk – miasto w pełni żydomasońskie, obecnie powinno nosić nazwę Szatańsk. Niestety. Matecznik demonokracji i antychrześcijaństwa. Wykład doktora Krajskiego dotyka nieśmiało tego problemu istnienia w naszym kraju zorganizowanego judeosatanizmu.

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=6aXfc9C8g44?start=3&feature=oembed&w=640&h=360]

Stanisław Krajski

Opublikowany 15 lutego 2019

NWO żydowska Synagoga Szatanaostatni etap rewolucji-judeosatanizmpolskojęzyczna syjono-żydomasoneriażydomasoneria w Gdańsku
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Polecamy książkę Michała Ostapiuka o kpt. Rajsie – Komendant „Bury”

a7b

Strona główna &gt Polska &gt Polecamy książkę Michała Ostapiuka o kpt. Rajsie – Komendant „Bury” Polecamy książkę Michała Ostapiuka o kpt. Rajsie – Komendant „Bury” AdRo203 Polska

Długo wyczekiwana książka Michała Ostapiuka o kpt. Romualdzie Rajsie „Burym” ukazująca historię jego życia i prawdziwą historię pacyfikacji skomunizowanych wiosek białoruskich. Książka, która – miejmy nadzieję – przekona nieprzekonanych.

Do nabycia tutaj –> http://wydawnictwomiles.pl/produkt/komendant-bury-biografia-kpt-romualda-adama-rajsa-burego-1913-1949/

białoruska żydokomunakapitan Romuald Rajs BuryMarsz Pamięci Żołnierzy Wyklętychpolskie podziemie antykomunistycznezbrodnie żydokomunistyczne

Zdrowie

Perspektywy Ziemi pod maską broni genetycznych

a-103

Strona główna &gt Zdrowie &gt Perspektywy Ziemi pod maską broni genetycznych Perspektywy Ziemi pod maską broni genetycznych a303 Zdrowie 0

Ostatnio na łamach prasy krajowej i telewizji jest coraz częściej podnoszony temat nowych zagrożeń dla bezpieczeństwa Rosji z powodu bezprecedensowego skoku w rozwoju nowych technologii, między innymi z powodu prawdziwego przełomu w dziedzinie inżynierii genetycznej.

Niestety moralny aspekt problemu polega na tym, że ten „skok” można nazwać postępem z wielkimi zastrzeżeniami. W ścisłym związku z rozwojem genetycznym jest potencjalne klonowanie ludzi, rozmnażanie ważnych narządów, genetycznie zmodyfikowanych produktów (których wpływ na organizm ludzki jest wciąż badany) i wiele więcej. W tym poprzednio nieznaną, ale obecnie niemalże stającą się rzeczywistością – bronią genetyczną, tak zwaną „inteligentną bronią” – ze względu na nieodłączny wysoki stopień selektywności rażenia i uderzania w cel za pomocą określonego kodu genetycznego. Podstawą podejścia naukowego jest selektywność wpływu takiej broni na ludzi określonej rasy, określonej grupy etnicznej lub narodu.

Czym jest broń genetyczna (BG)? Specjaliści w dziedzinie bezpieczeństwa uważają, że są to sztucznie stworzone szczepy bakterii i wirusów, zmodyfikowane za pomocą technologii inżynierii genetycznej w taki sposób, że mogą wywoływać negatywne zmiany w organizmie człowieka. Broń genetyczna działa w zależności od płci, wieku i różnych cech antropologicznych, które można zidentyfikować poprzez analizę struktury DNA, która przechowuje kod genetyczny (ponieważ różnice między osobnikami i populacjami są związane z nierównomiernym rozkładem białek w ich charakterystycznych genach). Genetycznie określony (kodowany w DNA) wygląd człowieka, sposób zachowania, czas życia i wiele innych cech. Inżynieria genetyczna umożliwia także tworzenie kopii DNA – wszystkie eksperymenty klonowania oparte są na tej zasadzie, wywołując największe kontrowersje i sprzeciw ze strony społeczeństw i Kościoła.

Wiele organizacji na całym świecie zaangażowanych jest obecnie w dziedzinie identyfikacji wyróżniających się genów. Dziś znane jest na przykład około 50 ludzkich grup etnicznych, które można odróżnić na poziomie genetycznym. Oznacza to, że jeśli broń genetyczna znajdzie się w rękach terrorystów, cała grupa etniczna może być zagrożona. Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne (BMA) ostrzega, że ​​przy pomocy BG możliwe jest zniszczenie nawet małych grup w większych grupach etnicznych. Rzeczywistość tworzenia broni genetycznych jest otwarcie stwierdzona przez ekspertów BMA: „W następnym dziesięcioleciu można stworzyć genetyczną broń masowego rażenia, a gwałtownie postępujący rozwój genetyki może w nadchodzących latach spowodować bezprecedensowe czystki etniczne” – powiedziano w stowarzyszeniu.

Financial Times poinformował jednocześnie, że w Afryce Południowej niedawno wstrzymano hodowlę bakterii zdolnych do pozbawiania ludzi czarnej skóry. Chociaż sceptycyzm jest czasami wyrażany w odniesieniu co do stworzenia takiej broni, jednak nie jest to kwestia beznadziejna przy użyciu nowoczesnych technologii. Na przykład jest to tak proste (względnie proste), jak uzyskanie antybiotyku selektywnie wpływającego na daną chorobę, a nawet łatwiejsze, ponieważ zadaniem szczepów bojowych nie jest leczenie, ale raczej niszczenie.

W 1998 r. Były sekretarz obrony USA William Cohen wypowiedział sensacyjne twierdzenie, że ma do swojej dyspozycji materiały dotyczące pracy nad stworzeniem „pewnych typów patogenów, które mogą być specyficzne etnicznie”. Wysokie rangą źródło wywiadu zachodniego stwierdziło, że do krajów, które Cohen miał na myśli zalicza się Izrael.

Według danych zachodnich służb wywiadowczych, wielokrotnie publikowanych w mediach, Izrael od kilku lat aktywnie pracuje nad tworzeniem broni biologicznej, która może razić tylko Arabów, ale nie Żydów. W ramach tworzenia tak zwanej „bomby etnicznej” izraelscy naukowcy wykorzystują postępy medycyny do identyfikacji charakterystycznych genów posiadanych przez niektórych Arabów, aby następnie stworzyć genetycznie zmodyfikowane bakterie lub wirusy. Próbują oni wykorzystać zdolność wirusów i niektórych bakterii do zmiany DNA w komórkach. Naukowcy konstruują śmiercionośne mikroorganizmy, które atakują jedynie nosicieli charakterystycznych genów.

Program jest prowadzony w Nes Tziyona Biological Institute (Nes Tziyona), głównym ośrodku badawczym Izraela w celu stworzenia tajnego arsenału broni chemicznej i biologicznej. Anonimowy pracownik ośrodka powiedział, że zadanie jest niezwykle trudne, ponieważ zarówno Arabowie, jak i Żydzi są pochodzenia semickiego. Dodał jednak: „Udało nam się dokładnie zidentyfikować specyficzne cechy profilu genetycznego niektórych społeczności arabskich, szczególnie wśród ludzi z Iraku.” Choroba może być przenoszona przez rozpylanie drobnoustrojów w powietrzu lub infekowanie wody.

W sierpniu 2002 r. ONZ wysłała pilnie specjalny zespół lekarzy i naukowców z francuskiego Instytutu Pasteura, aby zbadali epidemię nieznanej choroby na Madagaskarze. Objawy choroby, które dotknęły ponad 2000 osób i zabiły 157 ludzi były podobne do objawów przeziębienia. W tym przypadku chorzy doświadczali silnego bólu głowy z ostrym zakłóceniem jelit. Zgodnie z zeznaniami lekarzy, chorzy często nie dociągali nawet do dwu dni. Ale to co sprawiło, że pracownicy ONZ byli jeszcze bardziej czujni – epidemia, której pierwszy wybuch został odnotowany w czerwcu, dotknęła ludzi z jednej tylko grupy etnicznej. Być może, że naukowcy wtedy zetknęli się akurat z próbą (etnicznej w tym przypadku) broni genetycznej.

Historia broni genetycznej jest nierozerwalnie związana z historią broni bakteriologicznej (BB). Jak wiadomo, pierwsze BB – patogeny i toksyny ostrych chorób epidemicznych o małym okresie inkubacji (dżuma, cholera, wąglik), których produkcja rozpoczęła się w latach dwudziestych ubiegłego wieku, zostały przetestowane przez Japończyków na dziesiątkach tysięcy schwytanych Chińczyków podczas II wojny światowej. Jednak w latach 50-tych udało się opracować metody walki z epidemiami, a ponieważ nie można było skrycie używać BB, kontynuowano ulepszanie tej broni.

Następny etap rozwoju broni bakteriologicznej ma miejsce w połowie lat 60 i początku lat 70 ubiegłego wieku. W 1969 r. Dyrektor ARPA (Agencja ds. Zaawansowanych Projektów Badawczych Departamentu Obrony USA), przemawiając do Kongresu, powiedział: „Przez następne 5-10 lat możemy stworzyć syntetyczny czynnik biologiczny, przeciwko któremu naturalna odporność człowieka będzie bezsilna”. BB drugiej generacji została przygotowana z oczekiwaniem długiego okresu inkubacji i powolnego rozwoju epidemii, która nie mogłaby być zlokalizowana (osłabiony organizm ginąłby w wyniku przypadkowego zakażenia), co spowodowało, że tradycyjne środki kwarantanny byłyby nieskuteczne. Jednym z przedstawicieli BB tego pokolenia jest gruźlica odporna na większość antybiotyków. Wirusy zostały również wybrane do niszczenia zwierząt i upraw roślinnych.

W latach siedemdziesiątych, kiedy po raz pierwszy został stworzony sztucznie gen, pojawiły się pierwsze prace nad BG (broń genetyczna). Przede wszystkim wojsko w swoich laboratoriach próbuje doprowadzić zdolność sztucznie stworzonych szczepów do 100% – w tym celu modyfikuje się najbardziej śmiercionośne warianty afrykańskich wirusów Marburga, Lassa, Eboli, zmieniając wnętrze ludzi w ciągu kilku godzin w galaretę. W ten sposób amerykańskie szczepy tularemii są wzmacniane przez oporność na antybiotyki i stają się zdolne do przezwyciężenia układu odpornościowego. Badania zaczynają tworzyć selektywny wpływ na wirusy. Pod koniec lat siedemdziesiątych skuteczność „wyzwalania” wirusów, w zależności od płci i wieku, sięga 90%. Podobne prace były aktywnie prowadzone w USA, ZSRR, Chinach i wielu krajach Europy Zachodniej. W latach 80. rozpoczyna się projekt Human Genome, otwierający nowe perspektywy dla wojska.

BG w swoim całkowitym uderzeniu jest dziś o wiele skuteczniejsza od wszystkich innych rodzajów broni masowego rażenia – łatwo się rozprzestrzenia (wystarczy spryskać zawartość małej ampułki w zatłoczonych miejscach), szczepy BG mogą pokonywać duże odległości w powietrzu, „szukając” przedmiotu z niezbędnymi różnicami genetycznymi, oraz bardzo trudno jest zidentyfikować i śledzić te szczepy i ludzi nimi dotkniętych bez odpowiedniej technologii. Ponadto BG nie ma adresu zwrotnego – jeśli można wyśledzić wystrzelenie pocisków z głowicami nuklearnymi lub próby użycia chemicznych substancji trujących, to działanie BG często ma miejsce długo po jego rozprzestrzenieniu.

W 1990 r. Naukowcy byli przekonani, że ludzki genom (metoda kodowania białek) można rozszyfrować do 2025 r. Jednak organizacje naukowe z USA i Anglii z sukcesem ukończyły program „Human Genome” (Genom człowieka) (komputerowe dekodowanie ludzkiego DNA) latem, dodatkowo rozszyfrowując struktury genomowe dziesiątek chorobotwórczych bakterii. Jak łatwo się domyślić, większość wyników tego programu jest zamknięta – „Genom” pozwala przejść do pracy nad nową generacją precyzyjnej broni genetycznej, która pojawi się za 5-10 lat. W tym samym czasie inżynieria genetyczna jest w stanie odkryć mechanizmy działania toksyn i zapewnić produkcję selektywnie działających zatrutych produktów, które nie różnią się od zwykłych, bez czasochłonnej wiedzy genetycznej. Obecnie „Genom” zostaje zastąpiony przez nowy program „Proteom” służący do odszyfrowania i zbadania celu i interakcji białek, otwierając drogę do uzyskania broni absolutnej, która pozwali w dowolnie wybranym czasie – od kilku godzin do dziesięcioleci – systematycznie niszczyć całe ludzkie populacje z określonym kluczem, cechami genetycznymi, bez obawy przed ewentualny odwetem.

Z powyższego łatwo jest sobie wyobrazić, co ludzkość może spotkać w najbliższej przyszłości, jeśli nie wykona właściwej pracy polegającej na identyfikowaniu i kontrolowaniu nielegalnych badań w tej dziedzinie (jeśli naprawdę nie można całkowicie tego zabronić). Najważniejszym zagrożeniem związanym z bronią genetyczną jest rozwój technologii genetycznych w prywatnych przedsiębiorstwach oraz brak informacji o nich, czy takie technologie zostały użyte w przygotowywaniu produktów żywnościowych dostarczanych do Rosji (takie produkty określane są jako transgeniczne) i lekarstw. Światowy rynek zbóż kontrolowany jest przez pięć ponadnarodowych korporacji, które określają ceny i wielkości dostaw zboża do różnych krajów, a rynek wszystkich rodzajów oleju roślinnego jest ogólnie rzecz biorąc jednym wielkim koncernem. Wszystkie te firmy prowadzą aktywne badania w dziedzinie inżynierii genetycznej i organizują wielkoformatowe kampanie propagandowe reklamujące zalety produktów transgenicznych (genetycznie zmodyfikowanych).

Na przykład w październiku 2000 r. Wybuchł skandal w Stanach Zjednoczonych związany z pojawieniem się transgenicznej kukurydzy StarLink w sklepach spożywczych, która była dozwolona jedynie jako pasza dla zwierząt gospodarskich. Do „StarLink” został dodany gen odpowiedzialny za syntezę pestycydu, który niszczy europejskie larwy kukurydziane. To białko jest silnym ludzkim alergenem – nie trawi, nie rozkłada się w wysokich temperaturach i prowadzi do rozwoju reakcji alergicznych, aż do wstrząsu anafilaktycznego. Skandal był spowodowany przede wszystkim tym, że firma sprzedawała „StarLink” pod przykrywką zwykłej kukurydzy. Kolejny fakt. W 1989 r. Japoński narkotyk L-tryptofan, produkowany przez sztucznie stworzone bakterie, był dystrybuowany w Stanach Zjednoczonych. W niewyjaśniony sposób tryptofan wyłapywał patogeny, które niszczą układ odpornościowy prowadząc do epidemii – 10 tysięcy ludzi zostało zakażonych, 37 z nich zmarło, około tysiąca zostało inwalidami. Niebezpieczeństwo transgenicznych produktów i leków leży nie tylko w prawdopodobnych błędach, ale także w zasadach ludzkiego mechanizmu genetycznego, które nie są w pełni zrozumiałe. Geny w ciele współdziałają ze sobą, a konsekwencji dodania innego genu nie sposób dokładnie przewidzieć.

Globalne niebezpieczeństwo dla Rosji polega na wiecznym nieszczęściu naszej nauki – katastroficznym braku funduszy. Poziom finansowania całej sfery nauki i techniki Federacji Rosyjskiej od dawna znajduje się w punkcie krytycznym. Akademik Włodzimierz Fortow, wiceprezes Rosyjskiej Akademii Nauk, zauważa, że nasza nauka wyczerpała wewnętrzne zasoby przetrwania (materialne, moralne, psychologiczne), które pozwalają pozostać na ostatniej linii, za którą czeka ją szybka i nieodwracalna degradacja. Jeśli tak dalej będzie, Rosja ryzykuje utratę swoich naukowców genetycznych. Co więcej, bez stałej praktyki w dziedzinie biologii molekularnej utrata kwalifikacji nastąpi w ciągu kilku miesięcy.

Konsekwencje użycia BG mogą być naprawdę katastrofalne i nie jest przypadkiem, że agresywnie nastawione „umysły” ekscytują się tym na całym świecie. Jak przyznają sami amerykańscy naukowcy, 90% badań w dziedzinie biologii molekularnej i genetyki można w dowolnej chwili zmienić na stworzenie BG. Istnieje dokument z Departamentu Badań Marynarki USA, który proponuje hodowanie genetycznie zmodyfikowanych owadów, które będą niszczyły drogi i pasy startowe na terytorium wroga, a także metalowe części, powłoki, paliwo i smary do sprzętu wojskowego i pomocniczego.

Wiadomo, że grupa naukowców opatentowała już mikroorganizmy rozkładające poliuretan zawarty w farbie, który obejmuje statki i samoloty. Kolejne wojskowe laboratorium biotechnologiczne opracowuje „anty-materiałowy biokatalizator”, który niszczy paliwa i tworzywa sztuczne.

Tak więc, po raz kolejny można stwierdzić, że ludzie, którzy dokonali unikalnych odkryć w genetyce, tak jak w swoim czasie na polu nuklearnym, po raz kolejny wynaleźli nową metodę samozniszczenia. Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek pojawia się pytanie, jak zminimalizować zło, które niesie ze sobą „postęp” w dziedzinie wysokich technologii, w szczególności w dziedzinie biologii molekularnej i inżynierii genetycznej.

źródło

źródło2

Tłum. i źródło polskie: https://treborok.wordpress.com/perspektywy-ziemi-pod-maska-broni-genetycznych/?preview=true

a303


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Prezydent Iranu : Konferencja w Warszawie to spisek przeciwko regionowi Bliskiego Wschodu

a833

Strona główna &gt Polska &gt Prezydent Iranu : Konferencja w Warszawie to spisek przeciwko regionowi Bliskiego Wschodu Prezydent Iranu : Konferencja w Warszawie to spisek przeciwko regionowi Bliskiego Wschodu Jacek Polska

Prezydent Iranu Hasan Rowhani podczas spotkania z przywódcami Rosji i Turcji skrytykował konferencję ws. Bliskiego Wschodu w Warszawie. Oskarżył też kraje zachodnie, szczególnie USA, o wspieranie ugrupowań terrorystycznych.

Jak informowaliśmy, w czwartek, równolegle do warszawskiej konferencji ws. Bliskiego Wschodu, w Soczi odbyło się spotkanie przywódców Rosji, Iranu i Turcji. Rozmowy dotyczyły m.in. podcjęcia dodatkowych kroków w kierunku stabilizacji sytuacji w Idlib w Syrii. Pozytywnie oceniono też zapowiadane wycofanie sił USA z terytorium tego kraju.

Podczas rozmów prezydent Iranu Hasan Rowhani odniósł się do konferencji w Warszawie. Nazwał ją „spiskiem przeciwko krajom regionu”.

– Dzisiaj razem z Rosją w Soczi podejmujemy nowe kroki w kierunku wzmocnienia stabilności na Bliskim Wschodzie i walki z terroryzmem w Syrii, w tym czasie, gdy inne siły – popierające terrorystów – przygotowują spisek przeciwko regionowi w Warszawie – powiedział prezydent Iranu.

Rowhani skrytykował też kraje zachodnie, w szczególności USA, zarzucając im wspieranie ugrupowań terrorystycznych:

– Niestety, ugrupowania terrorystyczny w regionie były przez lata wspierane przez zagraniczne potęgi, szczególnie przez Stany Zjednoczone.

Prezydent Iranu dodał, że zwalczanie terroryzmu „wymaga kolektywnej współpracy”.

Wcześniej obarczył też USA i Izrael odpowiedzialnością za krwawy zamach terrorystyczny na żołnierzy Korpusu Strażników Rewolucji, do którego doszło w środę niedaleko granicy z Pakistanem. Zapowiedział też odwet na „najemnikach”, którzy stoją za atakiem.

Szczyt w Warszawie skomentował też w piątek rano rzecznik MSZ Iranu, Bahram Kasemi (Qassemi). Jego zdaniem, wszyscy uczestnicy tego wydarzenia, które „miało na celu zebranie międzynarodowego wsparcia” przeciwko Iranowi wiedzieli, że będzie to „totalna klapa”. Zaznaczył, że państwa biorące w tym udział nie zdołały uzgodnić żadnych konkretnych decyzji ws. Iranu. Kasemi uważa, że USA próbowały poprzez tę konferencję „wykuć nowy sojusz przeciwko Islamskiej Republice Iranu”, ale m.in. z uwagi na niską rangę gości i ich powściągliwość odnośnie wspierana antyirańskich decyzji, „końcowe oświadczenie szczytu stało się bezużytecznym dokumentem”.

Rzecznik irańskiego MSZ pytał też, jak konferencja ws. Pokoju i Bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie mogła się powieść, gdy nieobecni byli „tacy główni gracze w regionie, jak Iran, Turcja, Liban, Syria, Irak czy Palestyna” oraz takie kraje jak Rosja czy Chiny. Jego zdaniem, „silny opór” zmusił Waszyngton to stonowania swoich początkowych zapowiedzi, według których konferencja miała dotyczyć przede wszystkim Iranu.

Kasemi powiedział, że jest ironią to, że Stany Zjednoczone zwołały „tzw. konferencję pokojową”, wywołując jeszcze większe napięcie i promując na świecie wojnę.

Wiceprezydent USA Mike Pence w swoim przemówieniu na konferencji w Warszawie zdecydowanie krytykował i atakował Iran, nazywając go „największym zagrożeniem dla pokoju na Bliskim Wschodzie” i „sponsorem terroryzmu”, który dąży do nowego Holokaustu. Skrytykował też politykę części krajów UE wobec Teheranu, wzywając je do zerwania porozumienia nuklearnego z Iranem i stanięcia po stronie USA.

Przypomnijmy, że szef MSZ Jacek Czaputowicz otwierając drugi dzień obrad warszawskiej konferencji ws. Bliskiego Wschodu potępił działania Iranu, które doprowadziły do nałożenia na ten kraj unijnych sankcji.

CZYTAJ TAKŻE: Pompeo: tylko konfrontacja z Iranem może doprowadzić do pokoju na Bliskim Wschodzie [+VIDEO]

Rmf24.pl / presstv.com / Kresy.pl

Za: https://kresy.pl/wydarzenia/prezydent-iranu-konferencja-w-warszawie-to-spisek-przeciwko-regionowi-bliskiego-wschodu/

15.02.2019


Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Anty-irańska wojenna konferencja USrAela na ziemiach polskich przy służalczej bierności PiS’ackiego „polskiego” [nie]rządu

av

Strona główna &gt Polska &gt Anty-irańska wojenna konferencja USrAela na ziemiach polskich przy służalczej bierności PiS’ackiego „polskiego” [nie]rządu Anty-irańska wojenna konferencja USrAela na ziemiach polskich przy służalczej bierności PiS’ackiego „polskiego” [nie]rządu AdRo203 Polska

USA i Izrael zaplanowały organizację anty-irańskiej konferencji w Polsce, o czym [nie]rząd PiS dowiedział się z mediów.

„Dobry Boże, ukarz ogniem i siarką ten durny pisiacki rząd za wykreowanie nam nowego wroga w postaci Iranu – od wieków nam przyjaznego!”

~ Prof. Jacek Bartyzel

USA i Izrael zaplanowały organizację anty-irańskiej konferencji w Polsce, o czym [nie]rząd PiS dowiedział się z mediów. Podczas jednego z wystąpień Sekretarz Stanu USA – Mike Pompeo upomniał się o mienie żydowskie, które Polska ma zwrócić (domyślnie: w ramach Just Act 447). Innym hitem było pochwalenie przez Pompeo zbrodniarza z UB (żydowskiego pochodzenia) – Franka Blajchmana: „Życie Franka Blajchmana było świadectwem odporności polskiego narodu i amerykańskiego ideału, że każdy kto ma duże marzenia, może wznieść się na wyżyny – bez względu na to, od czego zaczynasz„. i najlepsze na koniec: B. Netanyahu – premier Izraela powiedział na spotkaniu w Warszawie: „Zasiadamy dziś wspólnie z krajami arabskimi, żeby przybliżyć nasz wspólny interes jakim jest wojna z Iranem” Podsumowując: – zmuszono nas do organizacji wojennej konferencji na naszym terytorium (na koszt polskich podatników), na której nas opieprzono, że nie zwracamy amerykańskim Żydom mienia żydowskiego i pochwalono Żyda z UB, który mordował Polaków. Takiego czegoś nie było nawet za rządów tego przeklętego PO! Na polskiej ziemi pozwalamy na ustawkę – na wstępną organizację wojny z Iranem. Przypominamy, że Iran nie uznał rozbiorów Polski i podczas II WŚ udzielił Polakom schronienia – w Isfahanie jest polski cmentarz i kaplica. Czy robienie sobie wroga z Iranu jest zgodne z polską racją stanu? NIE! W kwestii 447 Narracja Izraela jest taka: – Polska mordowała Żydów i zabrała im mienie a teraz nie chce zwrócić Polska powinna odpowiedzieć: – Żydzi mordowali Polaków służąc UB/SB pouciekali do USA i Izraela i tam otrzymali schronienie czego dowodzą ARCHIWA IPN – mamy ustawę reprywatyzacyjną i zwróciliśmy mienie prawowitym właścicielom, – mocą umowy z 16 lipca 1960 rząd USA przejął na siebie wszelkie roszczenia własnych obywateli i zobowiązał się, że nie będzie wysuwał, ani popierał żadnych dalszych roszczeń [nie]Rząd PiS: – oddaje archiwa IPN – blokuje reprywatyzacje – milczy ws. 447 Jest tyle przesłanek aby stwierdzić, że PiS zdradził Polskę. Po prostu wygląda na to, że te 200 mld USD będzie chciał wypłacić. Czy można się jeszcze uratować? – odsunąć PiS od władzy i postawić przed Trybunałem Stanu za zdradę – zagrać w drużynie UE/Niemiec, które chcą się pozbyć USA z orbity europejskiej oraz Chin, Turcji i Rosji, które mają interes w powstrzymaniu inwazji USA i Izraela na Iran, innymi słowy uwolnić dyplomację ze śmiertelnego uścisku USA i Izraela.

[…]

ZA: https://web.facebook.com/ObywatelDCofficial/ Komentarz Pana Prof. Jacka Bartyzela, pod którym nasza Redakcja może się podpisać: „Nie znajduję w historii drugiego takiego rządu, który by wciągał swój naród do wojny z państwem odległym o kilka tysięcy kilometrów, niemającym do nas żadnych pretensji terytorialnych ani sprzecznych interesów, przeciwnie – wykazującym i w przeszłości i obecnie życzliwe nastawienie, nadto, mimo swojego odmiennego wyznaniowo ustroju pozwalającego chrześcijanom żyć w spokoju i praktykować swoją religię, natomiast w interesie prawie tak samo odległego, jawnie rasistowskiego państwa plemiennego, którego klasa polityczna i zdecydowana większość ludności żywi do nas nieskrywaną nienawiść, systematycznie uprawia wobec nas przemysł pogardy, używa wszelkich możliwych środków nacisku, żeby ograbić nas pod pozorem rzekomych należności, i od którego jedyną rzeczą, jaką możemy spodziewać w „podzięce” za to, że staniemy po jego stronie będzie zepchnięcie nas w oczach świata w metafizyczne inferno ludobójców współwinnych (jeśli nie wręcz głównych sprawców) mordowania ludzi tej rasy kilkadziesiąt lat temu. To jest postępowanie tak bezrozumne, tak irracjonalne, że nie sposób tego nawet określić w kategoriach zwykłego zdrowego rozsądku.” (Źródło cytatów: https://web.facebook.com/jacek.bartyzel.7)

Za: http://tenetetraditiones.blogspot.com/ 16.02.2019

Partia interesów SyjonistycznychPolska neokolonią syjonizmuPolska pod żydowskim jarzmem
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

Zakaz marszu w Hajnówce. „Jawnie wrogi i negatywny przekaz o charakterze prowokacyjnym”

a21

Strona główna &gt Polska &gt Zakaz marszu w Hajnówce. „Jawnie wrogi i negatywny przekaz o charakterze prowokacyjnym” Zakaz marszu w Hajnówce. „Jawnie wrogi i negatywny przekaz o charakterze prowokacyjnym” AdRo203 Polska

Burmistrz podlaskiej Hajnówki Jerzy Sirak wydał dzisiaj decyzję zakazującą marszu, który 23 lutego planują zorganizować środowiska narodowe. W ten sposób miał zostać uczczony Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Decyzja nie jest ostateczna – istnieje możliwość odwołania się od niej do sądu.

Miał to być już czwarty marsz Narodowców w Hajnówce. Od początku inicjatywa ta wzbudzała kontrowersje m.in. ze względu na upamiętnienie Romualda Rajsa „Burego”.

Jego oddział podziemia niepodległościowego zimą 1946 roku spacyfikował kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkanych przez prawosławną ludność białoruską. Pion śledczy IPN, który badał tę sprawę przyjął kwalifikację prawną zbrodni ludobójstwa.

Jednak w 2005 roku śledztwo zostało umorzone m.in. ze względu na to, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, część z nich już nie żyła, a pozostałych nie udało się ustalić.

Burmistrz w uzasadnieniu swojej decyzji podkreślał, że trasa planowanego marszu „po raz kolejny została ustalona przez organizatora przez miejsce newralgiczne z punktu widzenia społeczności prawosławnej” – cerkiewny sobór św. Trójcy. Hajnówkę w dużej części zamieszkuje mniejszość białoruska wyznania prawosławnego.

Ponadto Sirak stwierdził, że „bezspornym w sprawie jest”, że podczas ubiegłorocznego marszu jego uczestnicy „prezentowali symbole krzyża celtyckiego i odznaki trupiej główki z piszczelami tzw. »Totenkopf«, wznosili okrzyki »Narodowa Hajnówka« i gloryfikowali postać Romualda Rajsa ps. Bury poprzez okrzyki »Bury – mój bohater«”.

„Wyżej opisane zaistniałe zdarzenia ubiegłoroczne, uwarunkowania historyczne zdarzenia, które chce upamiętnić organizator zgromadzenia, tworzą wobec mniejszości białoruskiej i prawosławnej jawnie wrogi i negatywny przekaz o charakterze prowokacyjnym” – grzmiał burmistrz.

Jak dodał samorządowiec, w zeszłym tygodniu rada miasta przyjęła stanowisko, w którym sprzeciwia się upamiętnianiu podczas marszu „Burego”.

Nie jest to pierwszy raz, gdy lokalne władze próbują zablokować marsz Narodowców w Hajnówce. Dwa lata temu burmistrz wydał podobną decyzję, jednak organizatorzy marszu zaskarżyli ją i ostatecznie została uchylona przez sąd.

UWAGA ! ODREDAKCYJNY SUPLEMENT VIDEO.

Czerwona Zaraza – Józef Szczepański Ziutek – mel i wyk Edward Snopek

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=HU9CPZozHsM?feature=oembed&w=640&h=480]

Za: https://medianarodowe.com/zakaz-marszu-w-hajnowce-jawnie-wrogi-i-negatywny-przekaz-o-charakterze-prowokacyjnym/

14.02.2019

czerwona hajnówkaJerzy SirakMarsz Pamięci Żołnierzy Wyklętychpolskojęzyczna żydokomuna
Read the full article – wolna-polska.pl

Polska

PiS zorganizował antyPolską konferencję. Netanyahu mówi wprost: naród Polski współpracował z nazistowskim reżimem

a-100

Strona główna &gt Polska &gt PiS zorganizował antyPolską konferencję. Netanyahu mówi wprost: naród Polski współpracował z nazistowskim reżimem PiS zorganizował antyPolską konferencję. Netanyahu mówi wprost: naród Polski współpracował z nazistowskim reżimem a303 Polska

Rząd Prawa i Sprawiedliwości postanowił zorganizować antyPolską konferencję w Warszawie. Podczas tzw. Konferencji Bliskowschodniej padła już cała masa obraźliwych i oszczerczych wobec Polski wypowiedzi, na które nikt z oficjeli nie reaguje. Najnowsza pochodzi ze strony premiera Izraela Benjamina Netanyahu.

W czwartek Benjamin Netanyahu powiedział podczas Konferencji Bliskowschodniej, iż „naród Polski współpracował z nazistowskim reżimem, podczas zabijania Żydów w czasie Holocaustu” – informuje „Jerusalem Post”.

Netanjayu rozmawiał z dziennikarzami w Muzeum Historii Żydów Polskich, mówiąc bardzo wyraźnie, iż „Polacy pomagali nazistom w zabijaniu Żydów podczas Holokaustu.”

Wcześniej Andrea Mitchell, dziennikarka z NBC News z wieloletnim doświadczeniem, powiedziała w trakcie relacji z Warszawy, że Żydzi z Warszawskiego Getta walczyli z „polskim i nazistowskim reżimem”.

Źródło: JPost/Nczas

Za: Najwyższy Czas! (14/02/2019)


Read the full article – wolna-polska.pl