imalopolska

najnowsze wiadomości

admin

admin

Polska

Interwencja. Ojca uważają za kata. Dzielą z nim podwórko

cgxtwxwkwum7656kr8qcdtatam9q2411.png


Pani Renata z Tomaszem P. wzięła ślub 27 lat temu. Mają siedmioro dzieci. Najstarsze ma 26 lat, a najmłodsze siedem. Mieszkają w małej miejscowości Duczki w woj. mazowieckim. Ich życie z mężem i ojcem to wieloletni koszmar, o którym opowiedzieli ekipie “Interwencji”. 

 

– To było jedno wielkie piekło i nikomu tego nie życzę. Niejednokrotnie próbowałem popełnić samobójstwo, bo myślałem, że coś to pomoże, że ludzie na oczy przejrzą  – mówi zrozpaczony syn Artur.

Ojciec katował rodzinę. Nie zamierzają wybaczyć 

– Czekam na dzień, kiedy zobaczę klepsydrę z jego nazwiskiem. Bo nie sądzę, że te sprawy szybko się skończą. Mimo wszystko nie radzimy sobie, w ósmej klasie, tego nikt z rodziny nie wie, ale zaczęłam się sama okaleczać  – przyznaje córka Amelia.

 

– Dostawaliśmy różnymi przedmiotami, na przykład paskami od siników, gumami. Dał nam życie, ale co z tego jak je zabrał każdemu z osobna poprzez kłótnie, krzyki. To, że byliśmy przez niego bici  – dodaje syn Adrian.

 

ZOBACZ: “Interwencja”: Wymknął się w środku nocy. Szukają go od miesięcy

 

Jak twierdzi rodzina Tomasz P. latami znęcał się nad nimi. Warunki do życia w domu były koszmarne. – Strasznie krzyczał na wszystko, wywierał presję, trzeba było dostosować się we wszystkim – wspomina pani Renata.

 

– Mam 23 lata, a biurko w pokoju dalej jest moim azylem, to jest miejsce, gdzie robię wszystko. Nie mam w domu innego miejsca – dodaje córka Anna.

Rozwód nie przyniósł ukojenia 

Sześć lat temu pani Joanna powiedziała “dość”. Kobieta, przy wsparciu ośrodka pomocy społecznej, rozpoczęła starania o rozwód. Ruszyła też sprawa o znęcanie.

 

– Najmłodszy Adaś ma stwierdzoną niepełnosprawność na tle emocjonalnym, córka jako 14-latka trafiła do szpitala z silną nerwicą, a ordynator mnie zapewnia, że powiadomi sąd. Niestety żadnego pisma nie otrzymaliśmy – wspomina pani Renata.

 

ZOBACZ: “Interwencja”: Bój o odprawy. Firma nie odpowiada na wezwania do zapłaty

 

Rok temu małżonkowie rozwiedli się, a Tomasz P. został skazany za znęcanie się nad żoną na 6 miesięcy w zawieszeniu na trzy lata.

 

Tomasz P. został skazany, ale rodzinie nie daje spokoju. Mężczyzna zamieszkał w baraku obok domu, a dzieci wciąż boja się ojca i nie chcą z nim dzielić jednego podwórka.    

 

– Tego człowieka boję się całe życie. Bałem się za dziecka i boje się teraz, bo jest na podwórku, bo się kręci, bo jest obok – mówi o ojcu Anna.

 

– Jesteśmy więźniami w swoim rodzinnym domu – dodaje Adrian.

Wspólna działka z katem 

Rodzina chciałaby w końcu spokojnie żyć. Toczy się wciąż sprawa o podział majątku, gdyż dom i działki są wspólną własnością, którą otrzymali po ślubie. Razem z najstarszymi dziećmi ekipa “Interwencji” próbowała porozmawiać z Tomaszem P. i nakłonić go do wyprowadzki. 

   

Reporterka: Został jest pan skazany! I uważa pan, że może dalej tu mieszkać, że to jest dobre dla dzieci?

 

Tomasz P.: Ale jestem skazany za znęcanie się nad żoną, a nie dziećmi.

 

Reporterka: Czy wie pan, co przeżywają dzieci? Chce pan to usłyszeć w końcu?

 

Tomasz P.: Tak, poproszę.

 

Dziecko: Co było w domu, co nam robiłeś? Żonę wyzywałeś od k**** i wszystkiego, co najgorsze. Dzieciaki płakały, a ciebie to bawiło i dalej krzywdziłeś.

 

Reporterka: Czy może się pan wyprowadzić?

 

Tomasz P.: Wyprowadzę się, jak się skończą sprawy.

 

– Boję się, bo on jest nieobliczalny – podsumowuje syn Artur.

 

Materiał dostępny na stronie “Interwencji”.

Interwencja/Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz/”Interwencja”

Czytaj więcej


Source link

Kultura

Finał porwania psów Lady Gagi. Gwiazda pop zaoszczędzi sporą sumę

nuicncjthd4jmp3japcs3q843e1v82wq.jpg


Lady Gaga doczekała się finału dramatycznej sprawy. Znana piosenkarka pop nie musi płacić nagrody za zwrócenie jej psów – orzekł amerykański sąd. Gwiazdę pozwano o niewypłacenie pół miliona dolarów znaleźnego kobiecie, która zwróciła jej dwa uprowadzone czworonogi. Problem w tym, że rzekoma “znalazczyni” psów sama uczestniczyła w ich uprowadzeniu.

Jennifer McBride pozwała amerykańską piosenkarkę w lutym. Jako przyczynę podała niezapłacenie jej pół miliona dolarów nagrody za zwrócenie dwóch skradzionych buldogów Lady Gagi. Dodatkowo kobieta ubiegała się o półtora miliona dolarów odszkodowania

 

Sąd uznał, że piosenkarka nie musi przekazywać powódce żadnych środków. Śledztwo wykazało, że McBride działała w porozumieniu z ludźmi, którzy dwa lata wcześniej zaatakowali wyprowadzającego psy piosenkarki Ryana Fischera.

 

ZOBACZ: “Depp kontra Heard”. Nowy dokument Netflixa o procesie dekady

 

Mężczyzna został postrzelony w klatkę piersiową, co Biuro Prokuratora Okręgowego hrabstwa Los Angeles określiło “aktem przemocy dokonanym z zimną krwią” – donosi serwis BBC. Napastnicy uprowadzili dwa należące do gwiazdy pop buldożki francuskie, trzeci piesek uciekł i został znaleziony przez policję. 

“Porwanie” psów Lady Gagi. Zamieszana w kradzież żądała znaleźnego

McBride, razem z czterema innymi zamieszanymi w napaść osobami, została oskarżona o próbę zabójstwa. W grudniu ubiegłego roku jeden z porywaczy, James Howard Jackson, został skazany na 21 lat więzienia za usiłowanie morderstwa.

 

ZOBACZ: USA. Dwulatka sama wyszła z domu. Zaopiekowały się nią psy

 

Kobieta utrzymywała, że chciała jedynie zapewnić psom opiekę – zwróciła skradzione pupile dwa dni po porwaniu, zaraz po tym, jak Lady Gaga publicznie zaoferowała wysoką nagrodę za oddanie jej buldogów. 

 

Sędzina uznała, że pozywająca piosenkarkę kobieta “ma nieczyste ręce” i nie może czerpać korzyści materialnych, będąc zamieszana w przestępstwo. 

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Świat

Pakistan. Rząd wyrzuca niemal dwa miliony Afgańczyków. Muszą opuścić domy

uwfrws6yk7t91irexjxwnemra3pkwijv.jpg


Z Pakistanu do końca października muszą wyjechać wszyscy obywatele Afganistanu, którzy nie mają uregulowanego statusu pobytu w kraju – poinformowało biuro premiera Shehbaza Sharifa. Na platformie X władze podały: “Dzisiejsze kluczowe decyzje obejmują usunięcie nielegalnych cudzoziemców przebywających w Pakistanie, sformalizowanie procedur ruchu granicznego oraz nielegalną imigrację”.

Ruch Islamabadu dotyczy prawie dwóch milionów Afgańczyków, którzy przebywają obecnie na terytorium Pakistanu. Większość z nich uciekła z kraju przed wojną lub talibami, którzy w 2021 roku zdobyli stolicę państwa – Kabul.

Rząd Pakistanu reaguje na ostatnie ataki terrorystyczne

Decyzja została podjęta tydzień po samobójczym ataku bombowym na meczet w mieście Mastung. W momencie zamachu w świątyni odbywały się uroczystości religijne. Zginęło 55 osób, a ponad 100 zostało rannych. W oficjalnym komunikacie sam atak nie jest wspomniany, ale do problemu terroryzmu odniósł się jednak minister spraw wewnętrznych Pakistanu Sarfraz Bugti.

 

ZOBACZ: Pakistan: Atak w pobliżu meczetu. Wiele ofiar śmiertelnych i rannych

 

Szef resortu podał, że od stycznia na terenach przygranicznych doszło do 24 ataków zamachowców samobójców. Winę za ponad połowę z nich przypisał bojownikom działającym na terytorium Afganistanu.

Rząd w Kabulu określił decyzję Islamabadu jako “nieakceptowalną” i wezwał sąsiada do jej ponownego przemyślenia. Talibowie podkreślili również, że nie mają nic wspólnego z organizacjami odpowiedzialnymi za ataki w Pakistanie.

1,7 mln Afgańczyków musi opuścić Pakistan

W ciągu trwającego od dekad konfliktu w Afganistanie do sąsiedniego Pakistanu uciekły miliony osób. Według danych ONZ w kraju przebywa obecnie 1,3 mln Afgańczyków ze statusem uchodźcy, a dodatkowe 880 tysięcy uzyskało pozwolenie na pobyt.

Mimo to 1,7 mln uciekinierów nie ma jednak uregulowanego prawnie statusu. Nie oznacza to wcale, że przebywają w kraju nielegalnie. Wystarczy, że formalności związane z przyznaniem im statusu uchodźcy nie zostały jeszcze zakończone.

 

ZOBACZ: Porwanie czy adopcja? Międzynarodowy spór o sierotę z Afganistanu

Zgodnie z międzynarodowymi paktami prawo do uzyskania schronienia w obcym kraju ma każdy człowiek. Jednak, w obliczu decyzji pakistańskiego rządu, te niespełna dwa miliony osób muszą do końca października wyjechać z kraju.

Minister Sarfraz Bugti ogłosił, że jeśli nie zrobią tego dobrowolnie, to zostaną deportowani. Zapowiedział również utworzenie specjalnej agencji zajmującej się identyfikowaniem i konfiskatą dóbr i aktywów Afgańczyków przebywających w kraju bez odpowiednich zezwoleń.

Afgańscy urzędnicy w Pakistanie twierdzą, że władze rozpoczęły łapanki ich obywateli jeszcze zanim decyzja rządu została ogłoszona. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zatrzymanych miało zostać ponad 1000 osób – zarówno posiadających pozwolenia na pobyt, jak i tych bez uregulowanego statusu.

Nowe zasady na granicy. Wjazd tylko z paszportem lub wizą

Od 1 listopada w życie mają również wejść nowe obostrzenia dotyczące wjazdu do Pakistanu z Afganistanu. Wpuszczane będą jedynie osoby legitymujące się za pomocą paszportu lub wizy.

 

ZOBACZ: Afganistan: Talibowie zakazują kobietom wstępu do parku narodowego. “Zwiedzanie to nie obowiązek”

To istotna zmiana, ponieważ do tej pory Afgańczycy mogli przekraczać granice okazując dowód tożsamości. Teraz będą musieli się ubiegać o paszport lub wizę. Proces przyznawania dokumentów trwa wiele miesięcy, a odpowiednie urzędy mają duże zaległości.

Jeśli tylko nowe zasady będą przestrzegane, istotnie ograniczy to przepływ ludności między krajami.

Czytaj więcej


Source link

Kultura

Śmierć Bohdana Gadomskiego. Opiekunowie dziennikarza skazani

4dk3dz7aug3u2w6m9vebehnbx72zbq97.jpg


Śmierć Bohdana Gadomskiego. Kara więzienia dla opiekunów

W sądzie w Łodzi zapadły dwa wyroki w sprawie śmierci Bohdana Gadomskiego. Borys Ł. ma spędzić w więzieniu rok i pięć miesięcy, a jego żona – Halina K.-Ł. – trzy miesiące. Kobieta ma również przez dziewięć miesięcy pracować społecznie. Opiekunów dziennikarza oskarżono m.in. o podanie podopiecznemu za dużej dawki insuliny, co miało doprowadzić go do hipoglikemii i śmierci.

Winni nieumyślnego spowodowania śmierci Bohdana Gadomskiego – orzekł w środę skład pod przewodnictwem sędziego Tomasz Krawczyk w Sądzie Okręgowym w Łodzi, cytowany przez PAP. 

 

Sąd skazał Borysa Ł. na rok i pięć miesięcy więzienia, a Halinę K.-Ł. na trzy miesiące więzienia oraz dziewięć miesięcy prac społecznych.

“Każdorazowo lek był podawany w sposób nieprawidłowy”

Jak zaznaczył sąd, każdorazowo lek był podawany nieprawidłowo, lecz dawki insuliny aplikowane przez oskarżoną nie narażały życia pokrzywdzonego. Po jednej z dawek podanych przez Borysa Ł., znacznie przekraczającą normę, Gadomski już się nie obudził.

 

ZOBACZ: Katowice: Śmiertelne potrącenie 19-latki. Wyrok ws. kierowcy autobusu

 

– W ocenie sądu zostawiony sam sobie oskarżony mógł się pomylić i podał za dużo leku. W szczególności istnieje możliwość, że zasugerował się podziałką na ampułce – tłumaczył sędzia Krawczyk. Dodał, że zachowanie oskarżonego po wezwaniu pogotowia, wskazywało na to, że nie zdawał on sobie sprawy, że podał zbyt dużą dawkę leku.

 

Wyrok jest nieprawomocny. Oskarżonych nie było w środę na sali. Obie strony zapowiedziały złożenie apelacji po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku.

Śmierć dziennikarza. Opiekunowie nie przyznawali się do winy

Bohdan Gadomski zmarł 24 marca 2020 roku. Po śmierci szpital, w którym przebywał dziennikarz, złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Jak wykazała sekcja zwłok, do zgonu doszło w wyniku skrajnej hipoglikemii, wywołanej prawdopodobnie przedawkowaniem insuliny.

 

Sprawa przed Sądem Okręgowym w Łodzi dot. śmierci łódzkiego dziennikarza toczyła się od półtora roku. Na ławie oskarżonych zasiadła para jego opiekunów, którzy mieli zająć się 71-letnim, schorowanym i nieposiadającym bliższej rodziny dziennikarzem po jego wyjściu ze szpitala. Niedługo przed śmiercią Gadomski sporządził testament, w którym zapisał im cały swój majątek.

 

ZOBACZ: Śmierć Bohdana Gadomskiego. Jest akt oskarżenia w sprawie śmierci dziennikarza

 

Prokuratura Łódź-Górna oskarżyła 57-letniego Borysa Ł. o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Natomiast 53-letnia żona oskarżonego Halina K.-Ł. odpowiadała za narażenie dziennikarza na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Żadne z oskarżonych nie przyznało się do winy.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Sport

Gol Piotra Zielińskiego w meczu z Realem Madryt! (WIDEO)

vvhq8b1eorpaxrby29g6h3hze5gwr82u.jpg


Piotr Zieliński z kolejnym golem w Lidze Mistrzów! Pomocnik Napoli wpisał się na listę strzelców w hitowym spotkaniu z Realem Madryt.

Zieliński wpisał się na listę strzelców na początku drugiej połowy. Napoli doprowadziło do wyrównania dzięki trafieniu Polaka. Sędzia podyktował rzut karny, a Zieliński zamienił jedenastkę na gola, strzelając swoją 50. bramkę w barwach ekipy z południa Włoch.

 

ZOBACZ TAKŻE: Szymon Marciniak poprowadzi hit Ligi Mistrzów

 

Wcześniej wynik otworzył Leo Ostigard, a Real prowadził do przerwy 2:1 po golach Viniciusa Juniora i Jude’a Bellinghama.

Gol Zielińskiego w meczu Napoli – Real:

BS, Polsat Sport

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.


Source link

Świat

Włochy: Autobus spadł z wiaduktu. Co najmniej 21 zabitych

sk1er9vpkbe9yjzh74bp6sngpczxvq72.png


Jak informuje włoski dziennik “La Repubblica”, do wypadku doszło po godz. 20 we wtorek w Mestre. Autobus z wieloma osobami na pokładzie spadł z wiaduktu z wysokości dziesięciu metrów i wylądował na torach kolejowych.

 

Lokalne władze informują, że zginęło co najmniej 21 osób – ustaliła telewizja Rai. Wśród ofiar śmiertelnych są nieletni, m.in. dwoje dzieci. Pierwotne informacje wskazywały, że jest też co najmniej 12 osób rannych. Potem liczba ta wzrosła do 18. 

Autobus przewoził turystów. Wśród ofiar obcokrajowcy

Autobus jechał z Wenecji do Marghery. Początkowo burmistrz Wenecji, Luigi Brugnaro w rozmowie z Rainews24, mówił, że mogli nim podróżować ludzi wracający z prac i była to regularna linia. W kolejnej rozmowie podał, że autobus nie wykonywał zwykłych zadań, ale przewoził turystów na kemping.

 

Kierowcą miał być Włoch, na pokładzie byli także obywatele Ukrainy i Niemiec.

 

– Kilka ofiar to obcokrajowcy, znaleźliśmy ukraińskie paszporty – powiedział Brugnaro w rozmowie z Rai News 24. 

 

Burmistrz przekazał, że w mieście ogłoszono żałobę. 

 

ZOBACZ: Austria: Tragiczny wypadek autokaru. Nie żyje 19-latka

 

Pojazd był prawdopodobnie zasilany gazem, dlatego wrak zapalił się tuż po upadku. Lokalne szpitale działają w nadzwyczajnym trybie. Możliwe, że liczba ofiar śmiertelnych nie jest jeszcze ostateczna.

Autobus spadł z wiaduktu koło Wenecji. “Apokaliptyczna scena”

Po godzinie 22 we wtorek na miejscu pracowało około sześćdziesięciu strażaków. Pracują nad usunięciem autobusu z drogi.

 

 

Burmistrz Wenecji Luigi Brugnaro pisze o “ogromnej tragedii”. Wypadek określił “apokaliptyczną sceną”. Telefoniczne kondolencje burmistrzowi złożył także prezydent Włoch Sergio Mattarella.

 

“Najgłębsze kondolencje” złożyła włoska premier Giorgia Meloni. Zapewniła, że jest w kontakcie z burmistrzem Mestre oraz ministrem spraw wewnętrznych tego kraju.

 

Sytuację na bieżąco śledzi także wicepremier i minister transportu Matteo Salvini, który łączy się w modlitwie z ofiarami i rannymi. 

 

Kondolencje rodzinom ofiar złożył premier Polski Mateusz Morawiecki.  

Czytaj więcej


Source link

Polska

Interwencja: Rozstał się z żoną. Twierdzi, że bliźnięta nie są jego

jfjsn6u9qin2x1xeqkoo8qt4zyn34194.png


Marzeniem pana Wiktora była własna, szczęśliwa rodzina. Kiedy poznał panią Beatę, wydawało mu się, że tak będzie. Ożenił się, 12 lat temu urodziła się pierwsza córka, 3 lata później druga.

 

– Zacząłem jeździć ciężarówką. Mieliśmy plany, że zaczniemy budować dom i wszystko było super. W 2017 roku zaczęliśmy budowę, ale już zaczęło się coś źle układać: rozrzutność pieniędzy, niegospodarność, dzieci były zaniedbywane. Ja chciałem zmienić pracę. Chciałem, po prostu, co weekend być w domu, nie co dwa tygodnie na weekend, tylko co weekend – opisuje pan Wiktor.

 

I kontynuuje: – Odkryłem, że ma romans. Zorientowałem się po jej zachowaniu. Telefon ukrywała, założyła hasło na telefonie. Zaczęła jakieś takie tajemnicze życie. Dużo siedziała na Facebooku, przez który poznała obecnego partnera.

Rozwód i sprawa w sądzie o ojcostwo

W 2019 roku pan Wiktor złożył pozew rozwodowy. Niestety sprawa trwa, bo małżonkowie walczą sądownie, z czyjej winny nastąpił rozpad związku. Sąd na pierwszej rozprawie zdecydował, że córki zostaną przy ojcu. Do matki jadą na dwa weekendy w miesiącu.

 

– Od kiedy żona odeszła, córki zostały ze mną i zmieniłem pracę, żeby poświecić im więcej czasu. Pracuję od godziny 8:00 do 16:00 – tłumaczy pan Wiktor.

 

– Tu jest normalnie, a nie tak jak u mamy. Mama przeklina, mama pali – mówi 9-letnia córka.

 

Rozpad małżeństwa nie jest największym dramatem mężczyzny. W 2021 roku jego żona urodziła bliźnięta. Problem w tym, że dzieci dostały nazwisko pana Wiktora i musi on płacić 900 złotych alimentów miesięcznie na ich wychowanie.

 

ZOBACZ: “Interwencja”: Wypadek na motorze, a później w karetce. Walczy w sądzie

 

– Ja z własną żoną nie byłem od grudnia 2018 roku, a bliźnięta mają 2 lata i 4 miesiące. Nie są to moje dzieci. Dwa razy stawiłem się na badania DNA, które zostały wyznaczone przez sąd. Druga strona nie przyszła w ogóle – podkreśla pan Wiktor.

 

– Przepisy prawa stanowią jasno: jeżeli jesteśmy w trakcie związku małżeńskiego, to poczytuje się, że dziecko pochodzi ze związku małżeńskiego, nawet jeżeli rodzice żyją osobno. W przypadku badań DNA, nie ma takiej możliwości, żeby doprowadzić kogoś poprzez policję lub inne organy na badania. I to jest problem tych spraw. W tych kwestiach wypowiada się już również rzecznik praw dziecka, który apeluje, żeby wprowadzić przepisy pozwalające doprowadzić siłą na badanie DNA – tłumaczy prawnik Bartosz Graś.

900 zł alimentów dla żony. A pan Wiktor dostaje 550 zł

Żona pana Wiktora nie chciała szerzej skomentować sprawy.

 

Reporter “Interwencji”: On twierdzi, że to nie są absolutnie jego dzieci i fizycznie nie ma takiej możliwości, żeby były, prawda? A płaci alimenty. Zgodzi się pani na oficjalną wypowiedź?

Żona: Ale to sprawa się toczy w sądzie, więc…

Reporter: W sądzie, tylko pani się już dwukrotnie nie zgłosiła na badania genetyczne.

Żona: Tak, ale mąż wniósł sprawę i chce, żebym ja pokryła koszty. No to dlaczego, jeżeli on wniósł sprawę, to ja mam jeszcze koszty pokrywać?

Reporter: Płaci na nie swoje dzieci, tak pani Beatko?

Żona: Ja nie będę się tu wypowiadać. Sprawa jest w sądzie.

 

Pan Wiktor płaci 900 złotych alimentów na dwoje dzieci. – A ja mam 550 zł na dwie córki w wieku szkolnym. Tyle mi płaci żona od trzech lat, bo złożyła chorobowe i sąd jej zszedł z alimentami na 550 zł. I nikt się nie przejmuje, czy ona wróciła już do zdrowia, czy symuluje. A w trakcie tej choroby urodziła bliźniaki, normalnie funkcjonuje, wyjeżdżała na wakacje. Nic nie zrobiłem, a czuję się kozłem ofiarnym systemu – mówi mężczyzna.

 

Reportaż wideo autorstwa Małgorzaty Frydrych można obejrzeć tutaj.

red/”Interwencja”

Czytaj więcej


Source link

Świat

USA: 104-latka skoczyła ze spadochronem. Pobiła rekord świata

74igufwt54c49tr5wzs7gawhpz295a4o.jpg


104-letnia Dorothy Hoffner została najstarszą osobą, która skoczyła ze spadochronem

Amerykanka Dorothy Hoffner ma 104 lata i właśnie pobiła Rekord Guinnessa. W niedzielę 1 października skoczyła ze spadochronem. Nikt starszy od niej nigdy czegoś takiego nie dokonał. Teraz Hoffner czeka na zatwierdzenie rekordu, żeby jej nazwisko mogło zostać wpisane do oficjalnej księgi. Poprzednią rekordzistką była Linnéa Ingegärd Larsson ze Szwecji, która w dzień skoku była o rok młodsza.

Dorothy Hoffner po raz pierwszy spróbowała skoku ze spadochronem w wieku stu lat. Teraz, w wieku 104 lat, zrobiła to po raz drugi.

 

Urodzona w Chicago amerykanka w niedzielę 1 października wyskoczyła w asyście instruktora z samolotu na wysokości 4,1 tys. metrów. Stała się tym samym najstarszą osobą w historii, która tego dokonała.

 

ZOBACZ: Wielka Brytania. Uratowali psa o sześciu łapach. Zwierzę czeka na operację

Dopóki jej skok nie zostanie oficjalnie zatwierdzony i wprowadzony do Księgi Rekordów Guinnessa rekordzistką pozostaje szwedka Linnea Ingegard Larsson, która skoczyła ze spadochronem mając 103 lata.

Siedem minut chwały

Dorothy Hoffner spędziła w powietrzu siedem minut. Kiedy wreszcie znalazła się z powrotem na ziemi nie mogła ukryć radości.

– Cudownie, tam na górze było naprawdę cudownie. Wszystko było wspaniałe, cudowne, nie mogło być lepiej – powiedziała rekordzistka, podaje portal ABC News.

 

Dorothy Hoffner: Wiek to tylko liczba

Choć 104-latka dopiero co wyskoczyła z samolotu na wysokości ponad 4 kilometrów, momentalnie skierowała wyobraźnie w stronę kolejnych ekscytujących przygód. Jej kolejnym celem jest lot balonem.

 

ZOBACZ: Barcelona. Katedra Sagrada Familia po ponad 140 latach bliska ukończenia

– Nigdy takim nie leciałam – wyjaśniła swoje zamiary.

Amerykanka w grudniu skończy 105 lat. Jej postawa i wyczyny potwierdzają, że, jak twierdzi ona sama: “wiek to tylko liczba”.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Polska

Mariusz Witczak: Jarosław Kaczyński odleciał, dobrze, że Spodek został

9j59rz7dantakhy2843rs2t41a5wv1d4.png


– Spodek tak podziałał na Jarosława Kaczyńskiego, że odleciał w daleki kosmos – stwierdził w “Gościu Wydarzeń” Mariusz Witczak (KO), odnosząc się do wyborczej super niedzieli. – Padliście ofiarą własnych założeń. Nawet niemieckie media mówią o fiasku waszego marszu – odpowiedział mu Błażej Poboży (PiS), mówiąc o frekwencji na Marszu Miliona Serc.

Prowadzący program Bogdan Rymanowski rozmawiał ze swoimi gośćmi o minionej wyborczej super niedzieli. W Warszawie odbył się Marsz Miliona Serca organizowany przez Koalicję Obywatelską, a w Katowicach konwencja Prawa i Sprawiedliwości.

 

– Było milion uczestników – stwierdził Mariusz Witczak (KO). – Analizy PiS (dot. frekwencji na marszu – red.) przybierają postać karykaturalną. Ich kongres w Spodku był bliżej cyrku politycznego niż realnej polityki. Jarosław Kaczyński mówiąc o 60 tys. uczestników na naszym marszu nie dość, że się skompromitował, to jeszcze chyba Spodek tak na niego podziałał, że odleciał w daleki kosmos – dodał poseł.

 

ZOBACZ: R. Trzaskowski o niedzielnym “Marszu Miliona Serc”: Politycy PiS uciekli z Warszawy

 

– Policja podała te dane – na marszu było nieco ponad 100 tys. – powiedział z kolei Błażej Poboży, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.

 

W pierwszej części programu gościem był minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.

 

– Padliście ofiarą własnych założeń. Nawet niemieckie media mówią o fiasku marszu – zwrócił się do Witczaka.

Błażej Poboży: Fakty są bezlitosne

Poseł KO odniósł się do swojego rodzinnego miasta. – Z mojego Kalisza odprawiliśmy siedem autobusów. To był fantastyczny marsz, festiwal wolności – stwierdził.

 

– Rozumiem, że musicie starać się tłumaczyć frekwencyjną wpadkę, ale fakty są bezlitosne – skwitował Poboży.

 

Wideo: Mariusz Witczak i Błażej Poboży w “Gościu Wydarzeń”

 

 

Polityk PiS zgromadzenie zorganizowane w Spodku nazwał “bezwględnie największą w historii Polski po 89. konwencją polityczną”. – Wirutalnie w konwencji uczestniczyło 107 mln osób – dodał.

 

– Kaczyński odleciał, dobrze, że Spodek został – powtórzył Mariusz Witczak.

 

Nawiązał do wystąpienia europosła Dominika Tarczyńskiego na konwencji PiS: – Tarczyński jest symbolem upadku moralnego, jeśli chodzi o uprawianie polityki w Polsce. To jest siewca nienawiści, osoba, która kompromituje tę formację. To jest klasyczny hejter. PiS zbudował ten kongres na siewcy nienawiści.

 

– Tarczyński jest jednym z naszych najlepszych europarlamentarzystów. Rozumiem, że dotknęło was to, że odsłoniliśmy na desce, co kryje się za waszmi pustymi sercami. Jesteście partią pustych serc – skwitował wiceminister.

 

Wcześniejsze odcinki programu “Gość Wydarzeń” możesz zobaczyć TUTAJ.

 

Czytaj więcej


Source link

Sport

Pierwsza porażka Legii w tym sezonie ligowym

ff6bz1pbpexjbz54mb4dxnwkatod18m6.jpg


W walce o przejęcie inicjatywy początkowo lepsza była Legia, która rozpoczęła ten mecz m.in. bez Josue, Bartosza Slisza (obaj ławka rezerwowych) i Pawła Wszołka, który z powodu choroby w ogóle do Białegostoku nie przyjechał. Z wywalczonych rzutów wolnych i rożnych dośrodkowywał Juergen Elitim, ale obrońcy Jagiellonii dobrze sobie z tym radzili. Gospodarze starali się grać wysokim pressingiem, a gdy mieli piłkę, próbowali długo ją rozgrywać.

 

ZOBACZ TAKŻE: Fortuna 1 Liga: Skróty meczów 10. kolejki

 

W 13. min po ładnej akcji Jagiellonia objęła prowadzenie. Bartłomiej Wdowik dośrodkował w pole karne, Hiszpan Jesus Imaz z pierwszej piłki zagrał do swego rodaka Jose Naranjo i lewy skrzydłowy gospodarzy płaskim strzałem zdobył gola.

 

Po stracie bramki Legia na pewien czas uzyskała sporą przewagę, ale nie stwarzała klarownych sytuacji. W 20. min szansę miał Makana Baku, ale nie trafił w piłkę po dośrodkowaniu Patryka Kuna, do tego sfaulował Wdowika.

 

W 29. min – po drugiej stronie boiska – Jagiellonia mogła podwyższyć prowadzenie; Afimico Pululu strzelił głową po rzucie rożnym, ale piłka odbiła się od poprzeczki.

 

Dwie minuty później padł drugi gol dla gospodarzy. Nietypowo dla siebie, bo z lewej strony boiska, asystę zaliczył Dominik Marczuk, a Imaz strzelił głową nie do obrony.

 

Tuż przed przerwą bramkę kontaktową mógł zdobyć Marc Gual, który w poprzednim sezonie w barwach Jagiellonii został królem strzelców ekstraklasy. Podawał Baku, ale Hiszpan na środku pola karnego nieczysto trafił w piłkę.

 

W drugiej połowie dominowała Legia; gospodarze opadli z sił i mieli duże trudności z grą ofensywną, ale bardzo skutecznie bronili się. W 53. min sędzia Szymon Marciniak zdecydował o rzucie karnym dla białostoczan, po analizie VAR swoją decyzję jednak odwołał uznając, że Pululu nie był w polu karnym Legii faulowany.

 

A ta, co prawda, długo utrzymywała się przy piłce, ale nie umiała sforsować obrony Jagiellonii. W 60. min dośrodkował Kun, zamykający akcję Baku uderzył głową z pola karnego, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Z dystansu strzelali Maciej Rosołek i Josue, którzy w drugiej połowie weszli na boisko, ale pierwsze – i jedyne celny – uderzenie oddał w doliczonym czasie gry Portugalczyk Gil Dias; Zlatan Alomerovic bez trudu jednak obronił.

 

Legia kończyła mecz w dziesiątkę, bo w 87. min drugą żółtą kartkę, i w konsekwencji czerwoną, zobaczył szwajcarski obrońca Marco Burch.

 

Jagiellonia Białystok – Legia Warszawa 2:0 (2:0).

 

Bramki: 1:0 Jose Naranjo (13), 2:0 Jesus Imaz (29-głową).

 

Żółta kartka – Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerovic, Wojciech Łaski. Legia Warszawa: Marco Burch. Czerwona kartka za drugą żółtą – Legia Warszawa: Marco Burch (87).

 

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 17 892.

 

Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerovic – Michal Sacek, Miłosz Matysik, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik – Dominik Marczuk (75. Mateusz Skrzypczak), Taras Romanczuk, Nene (65. Jarosław Kubicki), Jose Naranjo (65. Kristoffer Hansen) – Jesus Imaz (84. Tomasz Kupisz), Afimico Pululu (75. Wojciech Łaski).

 

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz – Radovan Pankov, Steve Kapuadi, Marco Burch – Makana Baku (71. Blaz Kramer), Jurgen Celhaka, Juergen Elitim (62. Bartosz Slisz), Patryk Kun (62. Gil Dias) – Marc Gual, Tomas Pekhart (46. Maciej Rosołek), Ernest Muci (62. Josue).

mtu, PAP

Przejdź na Polsatsport.pl


Source link