imalopolska

najnowsze wiadomości

admin

admin

Świat

Czechy. Antyrządowe protesty przeciwko drożyźnie. Szacunki mówią nawet o 100 tys. ludzi

46sx31rkjnoikqc2ck5v7n2bhcfm226u.jpg


W centrum Pragi zgromadziło się od 70 do nawet 100 tys. osób przeciwnych polityce czeskiego rządu. Protestujący wezwali rządzącą koalicję do podjęcia działań w celu kontroli gwałtownie rosnących cen energii. Na demonstracji pojawiły się także hasła antyeuropejskie. Premier Czech Petr Fiala stwierdził, że protestującym nie leży na sercu dobro kraju.

Protest odbył się pod nazwą “Republika Czeska na pierwszym miejscu”. Zorganizowali go przedstawiciele głównie pozaparlamentarnych partii politycznych oraz stowarzyszeń obywatelskich, którzy nie zgadzają się z obecną polityką i chcą dymisji rządu.

 

Demonstranci trzymali hasła neutralności militarnej. Uczestnicy przekazali także, że Czechy powinny mieć bezpośrednie kontrakty z dostawcami gazu, w tym z Rosją. Szacunki policji określają liczbę protestujących na ok. 70 tys. Pojawiły się również doniesienia o nawet 100 tysiącach zgromadzonych w centrum stolicy.

 

Służby na koncie w mediach społecznościowych podały, że protest był pokojowy i nie doszło do żadnych poważniejszych incydentów.

 

 

– Celem naszej demonstracji jest domaganie się zmian, głównie w rozwiązaniu kwestii cen energii, zwłaszcza prądu i gazu, które tej jesieni zniszczą naszą gospodarkę – powiedział portalowi informacyjnemu iDNES.cz współorganizator wydarzenia Jiri Havel.

Premier Czech: Demonstrantom nie zależy na dobru kraju

Protest na Placu Wacława w centrum miasta odbył się dzień po tym, jak rząd przetrwał głosowanie nad wotum nieufności w związku z zarzutami opozycji o bezczynność wobec inflacji i wzrostu cen energii.

 

Premier Petr Fiala, który stoi na czele centroprawicowej, pięciopartyjnej koalicji, powiedział serwisowi informacyjnemu CTK, że protestującym nie leży na sercu dobro kraju.

 

ZOBACZ: Czechy. Ferrari służyło przestępcom. Teraz zaczęło służbę w policji

 

– Demonstracja na placu Wacława została zwołana przez siły, które są prorosyjskie. Przedstawiono hasła przeciwne interesom Republiki Czeskiej – dodał.

 

mbl/map/ Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Zdrowie

Coraz więcej piekarni na krawędzi bankructwa – ceny gazu gwałtownie w górę

baker-4840960_960_720.jpg


Kolejne piekarnie stają przed widmem bankructwa i zamknięcia swojej działalności. Jednym z głównych powodów są drastyczne wzrosty cen gazu.

Rosnące ceny gazu powodują coraz większy wzrost rachunków i bieżących kosztów działalności dla wszystkich piekarni co powoduje, że produkcja pieczywa staje się coraz mniej opłacalna. Coraz wyższe rachunki za gaz mają coraz większy udział w całkowitych kosztach prowadzenia działalności, co sprawia, że los lokalnych niewielkich piekarni wisi na włosku a wiele spośród nich stoi na skraju bankructwa.

Gigantyczny wzrost rachunków głównie za gaz powoduje, że jego udział procentowy w produkcji pieczywa jest coraz większy. Jeszcze kilka miesięcy temu koszt gazu stanowił od 1 do 2 % finalnej ceny pieczywa, podczas gdy dzisiaj jest to już około 7 %. Do tego dochodzą wzrosty cen surowców, takich jak mąka, drożdże, cukier oraz transportu. W efekcie bochenek chleba czy bułki kosztują coraz więcej.

Podwyżka na przełomie roku

Pierwszą dużą podwyżkę cen energii zaobserwowano końcem ubiegłego i początkiem bieżącego roku. Jak się okazało był to dopiero początek i swego rodzaju „przygrywka”, bowiem prawdziwy koszmar przedsiębiorców, którym rosnące ceny rujnują interesy, zaczął się wczesną wiosną. Obecnie same tylko piekarnie płacą już tylko za gaz nawet pięciokrotnie więcej w skali miesiąca niż 12 miesięcy temu.

Ogromne podwyżki

Prezes Spółdzielni Produkcyjno-Handlowej „Samopomoc Chłopska” w Kolbudach na Pomorzu, Wojciech Jaros w wywiadzie dla portalu money.pl mówi, że w ciagu roku rachunek za sam gaz wzrósł mu pięciokrotnie, a do tego przecież wiadomo, że drożeje też energia elektryczna, bez której żadna piekarnia też się nie obejdzie. Jaros wskazuje, że przed rokiem rachunek za gaz opiewał na kwotę 20 tysięcy zł podczas gdy dzisiaj jest to już 100 tysięcy. Przedsiębiorca zauważa, że galopujący wzrost cen powoduje, że udział kosztów związanych z energią rośnie w równie szybkim tempie i nie widać końca tej samonakręcajacej się spirali.

Piekarz przyznaje, że po podwyżce z przełomu 2021 i 2022 roku wielu myślało, że najgorsze za nimi i gorzej już nie będzie, jednak okazało się, że sytuacja pogarsza się i to drastycznie. Przedsiębiorca przyznaje, że prowadzenie jakiejkolwiek firmy, nie tylko piekarni, wegług jakiegoś planu jest realnie coraz trudniejsze. Wskazuje, że aby się utrzymać piekarnie i cukiernie muszą znacząco podnosić ceny, żeby pokryć choćby rosnące koszty. Problem jest taki, że nie da się tego robić w nieskończoność bowiem w końcu ludzie przestaną kupować u nich pieczywo. Jak zauważa, ludzie coraz częściej decydują się na zakup mrożonego pieczywa gorszej jakości z marketów, które jest tańsze, zamiast świeżego z lokalnych niedużych piekarni, co pokazuje, że coraz wyraźniej rzemiosło przegrywa z przemysłem.

Niedawno, jak wskazuje Stowarzyszenie Producentów Pieczywa odpowiadające za 30 % krajowej produkcji pieczywa, dystrybutor gazu czyli Polska Spółka Gazownictwa miała poinformować, że w przypadku niedoborów surowca piekarnie nie otrzymają gazu w wymaganych ilościach, co wraz z brakami prądu spowoduje, że nie będą one w stanie wypiekać pieczywa. Jak zaznacza prezes SPP Jacek Górecki, uderzy to także w markety produkujące podpiekane pieczywo, które, choć potrzebuje mniej energii, to jednak także jest podpiekane a nie surowe. Górecki wskazał, że kilka miesięcy temu zaczęły się rozmowy z rządem mające na celu uznanie branży za odbiorców chronionych i choć początkowo urzędnicy mieli wykazać zrozumienie, to jednak ani rzeczowej odpowiedzi ani realnych działań nadal ze strony rządzących nie ma.


Source link

Ciekawostki

Dynia. Właściwości. Dlaczego warto ją jeść? Co zrobić z dyni?

000625MQEA8APQKP-C429.jpg


Dynia to najlepszy pomysł na początek jesieni – miano królowej tej pory roku zawdzięcza głównie swoim walorom odżywczym, które wspierają organizm, gdy za oknem robi się coraz chłodniej i wilgotniej. Co więcej – na uwagę zasługuje nie tylko miąższ, ale także pestki i wytwarzany z nich olej.

Wśród największych zalet dyni wymienia się m.in. fakt, że jest lekkostrawna i mało kaloryczna (100 g ma około 30 kalorii). Jest również źródłem wapnia, potasu, magnezu, cynku i selenu, a także witamin (A, C, E, B1, B2), alfa i betakarotenu, niacyny, kwasu foliowego. 

Pestki dyni są natomiast cennym źródłem białka, błonnika pokarmowego, witamin, nienasyconych kwasów tłuszczowych i kwasów fenolowych. Skubanie dyniowych pestek zaleca się, jeżeli chcemy obniżyć cholesterol całkowity (trójglicerydy i frakcję LDL), a podnieść stężenie frakcji HDL. Produkt ten obniża też glukozę, przez co zmniejsza ryzyko cukrzycy, a także działa antyoksydacyjnie.

Olej z pestek dyni (należy go spożywać na zimno, nie podgrzewać!) wpływa pozytywnie na gospodarkę lipidową – jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, karotenoidy, chlorofil, fitosterole i fosfolipidy, obniża ciśnienie krwi, przyspiesza gojenie się ran, zmniejsza ryzyko zawału, miażdżycy i udaru, a także zaćmy i nowotworów. Żeby jednak cieszyć się jego właściwościami, należy prawidłowo go przechowywać – w ciemnej butelce i zacienionym miejscu.

Dynia lubiana jest przez osoby, które próbują zrzucić kilka kilogramów. Ma mało kalorii, dostarcza organizmowi błonnik i odkwasza, a to sprzyja działaniom odchudzającym. Wspomniany błonnik wspiera również pracę jelit, oczyszcza je, ułatwia wypróżnianie, co z kolei wpływa na mniejszą obecność substancji rakotwórczych w układzie trawiennym.

Soki, musy i przeciery dyniowe zalecane są natomiast przy problemach z układem krążenia i nerkami, ponieważ mają działanie moczopędne. Zawarte w dyni witaminy E i A świetnie wpływają na cerę i zwalczają wolne rodniki, co oznacza, że spada ryzyko raka żołądka, piersi, płuc czy jelita grubego.

3600 zł mandatu. Turyści przecierali oczy ze zdumienia

Uważa się również, że kukurbitacyna z pestek dyni pomaga zwalczać pasożyty, a beta-karoten z miąższu zapobiega miażdżycy, zmniejsza ryzyko powstania zaćmy czy zespołu suchego oka. Dynię poleca się także kobietom w ciąży, gdy dolegają im wymioty i nudności – miąższ działa przeciwwymiotnie. Owoc jest cennym źródłem tryptofanu (aminokwasu), który bierze udział w powstawaniu serotoniny, czyli “hormonu szczęścia”, więc gorąca zupa nie tylko poprawia stan naszego zdrowia, ale i nastrój. Dyniowe składniki wspierają również układ odpornościowy, co jest szalenie ważne w okresie jesienno-zimowym.

Warto dodać, że ostrożność zaleca się diabetykom i osobom z insulinoopornością – dynia ma wysoki indeks glikemiczny.

Dynia dyni nierówna – chociaż hasło to brzmi jak banał, to dużo w nim prawdy. Sezon na dynie trwa od września do listopada i to właśnie wtedy bazarki i sklepowe półki zapełniają dynie wszelkich kształtów, rozmiarów i kolorów. Co ciekawe, chociaż uważamy je za warzywa, to z perspektywy botanicznej są owocami. 

Najogólniej dynie dzieli się na jadalne i ozdobne – te drugie mają o wiele mniej miąższu, a jeżeli go posmakujemy, będzie wyraźnie gorzki. Nie oznacza to jednak, że nie można przyrządzić z niego posiłku. Oto najbardziej znane odmiany dyń:

1. Za najsmaczniejszą i najzdrowszą odmianę uważa się dynię hokkaido – jest niewielka, najczęściej nie waży więcej niż 2 kg, ma twardą skórkę i orzechowy posmak. Nadaje się do deserów, zup, purée i zapiekanek. Frytki z niej są niezwykle chrupkie.

Frytki z dyni. Przepis 

2. Bodaj najbardziej popularna jest klasyczna dynia olbrzymia/zwyczajna, z której robi się ozdoby na Halloween. Jej miąższ nie ma wyraźnego smaku, więc nadaje się do dań dosyć mocno przyprawionych, z innym wyraźnym składnikiem.

3. Dynia makaronowa z wyglądu przypomina melona – również jest żółta, a jej nazwa nawiązuje do miąższu, który przypomina makaronowe nitki, co warto wykorzystać i użyć go jako zastępstwo dla klasycznej pasty lub zrobić placki dyniowe.

4. Dynia prowansalska (Muscat de Provence, dynia muszkatołowa) przyciąga wzrok swoim wyglądem – przypomina spłaszczony balonik, zielony z jasnymi plamkami z zewnątrz i pomarańczowy w środku. Trudno uzyskać z niej gładką masę po zblendowaniu, jednak nadrabia wytrzymałością – można ją przechowywać nawet kilka tygodni (w przeciwieństwie do dyni olbrzymiej, która psuje się już po kilku dniach).

Wyglądem bardzo podobna do dyni prowansalskiej jest dynia biała, która nie ciemnieje po obróbce, więc jeżeli macie ochotę na jasną zupę, to szukajcie w sklepie małej, jasnej kuli.

5. Dynia piżmowa (bladożółta lub zielona) kształtem przypomina większą gruszkę. Można ją jeść na surowo, ale świetnie nadaje się do zup, sosów, purée, gulaszy czy zapiekanek. Ta odmiana również jest wytrzymała i można przechowywać ją do 4. miesięcy.

6. Dynia delicata przypomina cukinię. Jak wskazuje nazwa, jest subtelna w smaku, nada się zatem do przygotowania deserów (ciast czy konfitur).

Przepisy na potrawy z dyni. Zobacz tutaj 

Dynia daje nam duże pole do popisu w kuchni i ma wiele zastosowań. Najbardziej uniwersalne są odmiany: piżmowa, zwyczajna, hokkaido, muszkatołowa i makaronowa. Można z nich przygotować niemal wszystko – zupy, kluski, purée, gulasze, placuszki, makarony, risotto, chleb i bułki. Warto również wypróbować dyni na słodko jako składnik lodów, gofrów, ciast, tart, naleśników dżemów i marmolad. Jesienią hitem jest też kawa dyniowo-korzenna.

Wiele osób zastanawia się również, jak jeść dynię? I tutaj nie ma raczej ograniczeń. 

Warzywo można poddać obróbce, zmielić, poszatkować lub zjeść na surowo – w tej formie najbardziej polecany jest miąższ z odmiany prowansalskiej, piżmowej i Piena Lunga di Napoli. Ta ostatnia powoli staje się popularna również w Polsce. Jest podłużna i “maczugowato” zakończona, jej waga sięga 15 kg, ma zieloną skórkę z szarymi smugami i niewielkie gniazda nasienne. 

Dlaczego zatem robi coraz większą karierę? Włoscy badacze z Instytutu Nauk o Żywności CNR odkryli kilka lat temu, że zawiera związki, które niszczą komórki rakowe, a dobre wieści szybko się rozchodzą.


Source link

Sport

PlusLiga: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle znalazła zastępcę Kamila Semeniuka

fd8q3c8fje1o9s4tafo3tt15hmiuhj8f.jpg


W ten sposób została zamknięta kadra kędzierzynian na zbliżające się rozgrywki ekstraklasy.

 

„Niespełna 20-letni zawodnik pierwsze kroki w zawodowej siatkówce stawiał w bułgarskim klubie Neftochimik Burgas, gdzie spędził trzy sezony (2018/2019, 2019/2020 oraz 2020/2021), zdobywając wszystkie możliwe trofea w rozgrywkach krajowych, a także debiutując na parkietach siatkarskiej Ligi Mistrzów” – napisano w klubowym komunikacie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Amerykański rozgrywający trenuje z PGE Skrą Bełchatów

 

Przyjmujący grał też we włoskiej Serie A (Vero Volley Monza), ma za sobą występy w reprezentacji Bułgarii. Był w kadrze na trwające MŚ, ale w meczu w Polską nie zagrał.

 

„To dla mnie ogromna motywacja móc grać w takim klubie, w drużynie wielokrotnego mistrza Polski i dwukrotnego triumfatora Ligi Mistrzów. Oczywiście nad przejściem do Zaksy nie musiałem się zastanawiać, kiedy dzwoni do ciebie taki klub, jest to propozycja, na którą się czeka i której nie da się odrzucić” – powiedział Bułgar, cytowany w klubowych mediach.

 

 

Nowym szkoleniowcem mistrzów Polski (zastąpił Rumuna Gheorghe Cretu) jest były zawodnik Grupy Azoty Zaksy Fin Tuomas Sammelvuo. W przeszłości prowadził m.in. drużyny narodowe Finlandii i Rosji. Z tym drugim zespołem w 2019 roku wygrał Ligę Narodów oraz zdobył srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Zespół, który oficjalnie grał pod nazwą Rosyjski Komitet Olimpijski, przegrał w finale z Francją 2:3.

Kadra Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle na sezon 2022/2023:

rozgrywający: Marcin Janusz, Przemysław Stępień;

 

przyjmujący: Denis Karyagin, Adrian Staszewski, Aleksander Śliwka, Wojciech Żaliński;

 

środkowi: Norbert Huber, Tomasz Kalembka, Dmytro Paszycki, David Smith, Twan Wiltenburg;

 

atakujący: Łukasz Kaczmarek, Bartłomiej Kluth;

 

libero: Korneliusz Banach, Erik Shoji. 

AA, PAP

Przejdź na Polsatsport.pl


Source link

Świat

Reparacje od Niemiec. Niemiecka prasa komentuje

000DOMAK9QXISGW9-C429.jpg


“Partia rządząca PiS, jak zawsze gdy jest w opałach, inscenizuje kampanię przeciwko Niemcom” – pisze Reinhard Veser. PiS domaga się od Niemiec 1,3 bln euro, czyli trzykrotnej wartości tegorocznego budżetu państwa, tak jakby oba kraje nie były gospodarczo ściśle splecionymi ze sobą sojusznikami, którzy powinni zachować jedność w obliczu zagrożenia rosyjską agresją.

“To, co przewodniczący PiS Jarosław Kaczyński przedstawia jako postulat historycznej sprawiedliwości, jest w rzeczywistości preludium do kampanii wyborczej w roku 2023″ – ocenia autor.

Według niego Kaczyński wie, że opozycja, dla zasady oraz dlatego, że nie pociągnie za sobą większości swojego elektoratu, nie może zaakceptować tego żądania. To umożliwia PiS atakowanie przeciwników jako “popleczników niemieckich interesów”.

“Cyniczna instrumentalizacja pamięci o milionach zamordowanych może pomóc PiS jeszcze raz wygrać (wybory)” – konkluduje Veser.

“Władze w Warszawie wyliczyły: Niemcy są winni Polakom za zniszczenia podczas II wojny światowej 1,3 bln euro. Te pieniądze nigdy nie popłyną, ale rządowi (polskiemu) nie o to chodzi” – pisze Jan Puhl.

Autor przyznaje, że w wojnie przeciwko Polsce Hitlerowi chodziło nie tylko o obalenie polskiego rządu, opanowanie kraju i podporządkowanie sobie państwa i gospodarki, lecz o “morderczą akcję”. Niemcy zabijali planowo nie tylko ludność żydowską, lecz także wykształconych Polaków. Puhl określa kwotę 6,2 bln zł. mianem “fantazji”. Każdy z 38 mln Polaków otrzymałby przekaz na 34 000 euro.

“Pieniądze na taką skalę nigdy nie popłyną, ale rządowi nie o to w rzeczywistości chodzi. Na rok przed wyborami parlamentarnymi, w czasie inflacji i wojny, chodzi o polityczny i psychologiczny przekaz, który brzmi: Niemcy nie powinni nas pouczać. Nie jesteśmy w UE petentami. Świat jest nam coś winien” – czytamy w “Spieglu”.

PiS w 2023 będzie walczyło o trzecią kadencję. “Dawne antyniemieckie odruchy w nowych szatach mogą odegrać pewną rolę” – uważa autor przypominając, że polska prawica dawniej widziała w Niemcach “wiecznych rewizjonistów”, którzy “nigdy nie odłożyli stalowych hełmów do lamusa i tylko czekają na odzyskanie Śląska”.

Tego opowiadania niemal nikt w Polsce od lat już nie kupuje ze względu na bliskie gospodarcze i osobiste kontakty z Niemcami. Teraz Niemcy uważani są za “niejawnego hegemona” w Europie, który chełpi się tym, że poradził sobie z rasizmem i który uważa, że ma prawo wytykać innym krajom zaniedbania w postępowaniu z imigrantami i osobami homoseksualnymi. Celem PiS jest “moralny demontaż” hegemona, czyli Niemiec.

Politycy obozu rządowego z rozkoszą demaskują wyczekującą postawę Berlina wobec wojny w Ukrainie, podczas gdy Polska szybko i bezinteresownie dostarczyła broń. Polska przyjęła miliony ukraińskich uchodźców, a teraz wysunęła kwestię reparacji, winę Niemców, ich niezasłużone bogactwo zaraz po popełnionych zbrodniach wojennych.

“Przesłanie rządu z Warszawy brzmi: od Niemców nie musimy niczego wysłuchiwać. Przekaz trafia na dogodny grunt; 51 proc. Polaków uważa roszczenia reparacyjne za uzasadnione” – podsumowuje Jan Puhl w “Spieglu”.

Przedstawiona w Warszawie trzytomowa dokumentacja zawiera wiele godnych przypomnienia informacji o mordach i zniszczeniach dokonanych przez niemieckich okupantów w Polsce podczas II wojny światowej.

“Niemieccy politycy, którzy otrzymają trzy tomy, powinni odnieść się z szacunkiem do cierpień (Polaków). Trzy tomy nie są jednak podstawą do rzekomych reparacji na tę skalę, lecz jedynie materiałem do wykorzystania w walce wewnętrznej w Polsce” – pisze Florian Hassel.

Jego zdaniem kwestia reparacji między Niemcami a Polską jest od dziesięcioleci “wiążąco zamknięta”, chociaż Jarosław Kaczyński kwestionuje historyczne fakty. Jak dodaje, to nie przypadek, że PiS domaga się reparacji jedynie podczas imprez propagandowych, a nigdy nie wysłał noty dyplomatycznej w tej sprawie.

“Sytuacja PiS jest na rok przed wyborami nie najlepsza. Polityka partii rządzącej jest katastrofą – od oświaty, po sprawy zagraniczne. Polska jest w Europie izolowana jak nigdy od upadku komunizmu. Komisja Europejska wstrzymuje wypłatę dziesiątków miliardów euro, na które liczył Kaczyński. W PiS pozostał twardy elektorat mieszkający na wsi, pielęgnujący uprzedzenia i nie znający faktów historycznych. Temat reparacji skierowany jest do tego twardego elektoratu jako element antyniemieckiej kampanii, którą PiS od niemal dwóch dekad stale odgrzewa, gdy potrzebny jest nowy kozioł ofiarny mający tłumaczyć kolejne niepowodzenia” – podsumowuje Florian Hassel.

“Na wieść o tym, że 77 lat po zakończeniu wojny Polska domaga się 1,3 bln euro reparacji, wielu Niemców zaniemówiło” – pisze Christoph von Marschall. “Akcja Kaczyńskiego wynika z motywów politycznych” – tłumaczy autor.

“Elementem kampanii wyborczej PiS jest przedstawianie Polski jako ofiary złych mocy, a PiS jako jedynej siły odważnie broniącej narodu. A czy może być coś bardziej bohaterskiego niż wejście w spór z rzekomo dysponującymi przeważającą siłą Niemcami?” – pyta autor.

Christoph von Marschall zwraca uwagę, że żądania reparacji wyszły nie od prezydenta Andrzeja Dudy lecz od szefa partii PiS. Jego zdaniem kwota 1,3 bln euro jest także charakter polityczny, gdyż pomimo tego, że wydaje się być wysoka, to w stosunku do sześciu milionów polskich ofiar i zniszczeń, wcale taką nie jest.

Zdaniem autora możliwe są bardziej przekonujące reakcje polityczne na polskie żądania niż wypłata reparacji. Jego zdaniem chodzi o “traktowanie Polski jak równorzędnego partnera”. Jak przykład podaje spór o zanieczyszczenie Odry i zarzuca Niemcom “przedwczesne ferowanie wyroków na podstawie niepełnych danych”. Krytykuje niemieckie żądania rezygnacji z rozbudowy Odry jako trasy wodnej. “Polacy potrzebują Odry tak, jak Niemcy potrzebują Renu” – podkreśla komentator “Tagesspiegla”.

“Należy uczynić wszystko, aby Polacy mieli zaufanie do Niemiec w kwestiach dotyczących ich bezpieczeństwa. To byłby mocny wniosek z historii” – podsumowuje Christoph von Marschall.

Redakcja Polska Deutsche Welle

Jacek Lepiarz


Source link

Ciekawostki

Miód. Jak odróżnić prawdziwy od sztucznego? Cena. Ile kosztuje miód?

000G0M0KRO5MOLXW-C429.jpg


Zastanawiasz się, czy miód, który stoi na Twojej półce w domu, jest na pewno prawdziwy? Możesz to z łatwością sprawdzić.

Przede wszystkim skup się na smaku miodu. Jeżeli po pierwszej degustacji czujesz najpierw przesadną słodycz, a zaraz potem delikatne pieczenie na ustach i lekkie drapanie w gardle, to z pewnością naturalny wyrób. Sztuczne miody, które powstają z wody i cukru, pozostawiają jedynie słodki smak na podniebieniu.

Inną metodą testową jest obserwowanie, w jaki sposób miód ścieka z drewnianego miodownika. Wystarczy nabrać próbkę i sprawdzić, jak się zachowuje. Jeżeli będzie ściekać równomiernie i utworzy na talerzyku stożek, to znak, że jest to miód naturalny. Z kolei bardzo płynny miód, jednolity i bez grudek oznacza, że nie jest on prawdziwy i nie ma w składzie m.in. cennych przeciwutleniaczy i składników odżywczych.

Jak odróżnić miód prawdziwy od sztucznego? Istnieje jeszcze kilka łatwych sposobów. Jednym z nich jest sprawdzenie, jak Twój miód rozpuszcza się w szklance z zimną wodą. Gdy zaobserwujesz, że próbka zostawia charakterystyczne smugi i szybko opada na dno szklanki, masz pewność, że jest dobrej jakości. Jeżeli szybko wymiesza się z wodą, lepiej następnym razem nie kupować takiego produktu.

Warto także sprawdzić wagę miodu. W litrowym słoiku nie powinno znaleźć się mniej niż 1,4 kg “płynnego złota”. Koniecznie zaobserwuj też to, czy miód się krystalizuje. Proces zbrylania zachodzi już kilka miesięcy po jego zbiorze i świadczy o tym, że to 100 proc. wytwór natury.

Chcesz kupić prawdziwy miód? Najlepiej zamów go bezpośrednio u pszczelarza. Warto jednak wybrać zaufanego dostawcę, bowiem zdarza się, że właściciele uli, aby zwiększyć produkcję i sprzedaż miodu, potrafią łączyć naturalny wyrób ze sztucznymi odpowiednikami.

W takich przypadkach warto zasugerować się cenami. Średnio za naturalny miód wielokwiatowy, lipowy, gryczany czy rzepakowy zapłacisz około 45 zł za litrowy słoik. Droższe są miody spadziowe – kosztują między 80 a 90 zł za litr. Pamiętaj, że sklepy dodają do tych cen swoje marże, dlatego kwoty realnie mogą być o kilka złotych wyższe.

W przypadku miodu sztucznego cena jest o wiele niższa. W dyskontach zdarzają się nawet słoiki 0,5-litrowe za 5 zł. Warto dodać, że ceny miodów w porównaniu do ubiegłego roku wzrosły nawet o 15-20 proc. Niestety za wszystko odpowiadają wysoka inflacja oraz malejące populacje pszczół. 


Source link

Polska

S14. Dwa śmiertelny wypadki w Łódzkiem. Nie żyją motocykliści. Utrudnienia na drodze

5tv2ysbq9ejoxk2z3jhfiki5bknr6e2f.jpg


Na DW 702 doszło do śmiertelnego wypadku. Motocyklista zderzył się z samochodem osobowym

Do dwóch śmiertelnych wypadków doszło dzisiaj rano w województwie łódzkim. Ofiarami byli motocykliści. Obaj zginęli na miejscu. Do pierwszego zdarzenia doszło na 22 kilometrze drogi ekspresowej S14 w kierunku Pabianic. Drugi miał miejsce na drodze wojewódzkiej numer 702. Obie trasy są całkowicie zablokowane. Zorganizowano objazdy.

Miejsca zdarzeń dzieliło kilkadziesiąt kilometrów. Do pierwszego wypadku doszło po godzinie 8 między węzłami Konstantynów Łódzki i Retkinia.

 

– Do zdarzenia doszło na 22. kilometrze drogi ekspresowej S14 w kierunku Pabianic. Mieszkaniec Łodzi prowadzący motocykl wpadł na dzikie zwierzę, prawdopodobnie był to lis, i stracił panowanie nad pojazdem – powiedziała Polsat News podkomisarz Ilona Sidorko, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.

 

 

Mężczyzna uderzył w bariery energochłonne. Mimo podjętej reanimacji zmarł na miejscu zdarzenia. Okoliczności zdarzenia bada policja.

 

S14 w stronę Pabianic jest nieprzejezdna. Utrudnienia w miejscu zdarzenia mogą potrwać kilka pięć godzin. Jak poinformowała podkomisarz Sidorko, wyznaczono objazd, ruch na węźle Konstantynów Łódzki kierowany jest na drogę krajową nr 71.

Drugi śmiertelny wypadek motocyklisty kilkadziesiąt km dalej

Drugi wypadek miał miejsce około godz. 9:40 na drodze wojewódzkiej numer 702 w miejscowości Dąbrówka Wielka, przed wjazdem na Autostradę A2. Motocyklista zderzył się z kierującym samochodem osobowym marki Volkswagen. Reanimację kierowcy motocyklu podjęli świadkowie zdarzenia, potem czynności kontynuowali strażacy i służby medyczne. 51-letniego mężczyzny nie udało się jednak uratować.

 

 

 

Poszkodowany 32-letni kierowca volkswagena został przetransportowany do szpitala. Okoliczności wypadku wyjaśniają policjanci pod nadzorem prokuratury.

 

Droga Wojewódzka 702 jest całkowicie zablokowana.

 

 

 

 

 

jsd/map/polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Technologie

Izrael zablokował wizy członkom personelu ONZ

israel-556132_960_720.jpg


Ustępująca Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka i była prezydent Chile wystosowała oficjalną krytykę pod adresem władz Izraela.

Michelle Bachelet skrytykowała we wtorek 30 sierpnia Izrael w związku z tym, że kraj ten nie wydał ani nie odnowił wiz pracownikom jej biura, którzy odpowiadają za bieżące monitorowanie sytuacji na terytoriach należących i zamieszkanych przez Palestyńczyków.

Jak pisze lewicowa polityk w 2020 roku ponad 15 pracowników z jej biura w Palestynie, którzy w regionie tym pracują od 26 lat musiało opuścić Izrael. Powodem tego było konsekwentne odrzucanie przez izraelską administrację przez dwa lata wniosków o wizy bądź o ich przedłużenie.

Urzędniczka wyjaśniała, że w tym dwuletnim okresie próbowała na różne sposoby znaleźć rozwiązanie zaistniałej sytuacji, jednakże władze izraelskie uporczywie odmawiał jakiejkolwiek dyskusji. Jak wskazała w wydanym oświadczeniu Izrael jako państwo członkowskie jest zobligowane do współpracy w dobrej wierze z ONZ i musi umożliwiać jego urzędnikom wykonywanie obowiązków.

W komunikacie Michelle Bachelet zadaje wprost pytanie odnośnie tego, co władze izraelskie ukrywają, że nie chcą wpuścić przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jednocześnie zapowiada też zamiar kontynuowania pracy pomimo występujących trudności. Podkreśliła, że jej biuro będzie w dalszym ciągu informować na temat bieżącej sytuacji w Strefie Gazy oraz będącym pod okupacją izraelską Zachodnim Brzegu.

Wydany w tej sprawie komunikat prasowy precyzuje, że w 2021 roku siły Izraela zabiły aż 320 Palestyńczyków co stanowi aż dziesięciokrotny przyrost ofiar liczonych rok do roku. Z kolei rany oraz obrażenia odniosło sześć razy więcej mieszkańców Palestyny niż rok wcześniej. W 2021 roku liczba ta wyniosła 17042 osoby. Raporty ONZ-u wskazują także podwojenie w tym samym czasie ilości aresztowanych Palestyńczyków. W bieżącym roku siły izraelskie zabiły już wedle oficjalnych danych nie mniej niż 111 przedstawicieli tej narodowości. Oskarżenie Izraela przez ONZ wskazuje, że kraj ten przestaje już być jak dotąd „nietykalny” i nie podlegający krytyce.


Source link

Ciekawostki

Miód. Jaki jest najzdrowszy? Spadziowy, gryczany, wielokwiatowy, lipowy, akacjowy?

00075OCDUIYBOII0-C429.jpg


Każdy miód ma inne właściwości, dlatego warto mieć w domowej spiżarce jego kilka rodzajów. Pamiętaj, aby wybierać naturalne miody, a nie ich sztuczne odpowiedniki. Miód możesz spożyć lub zaaplikować wtedy, gdy np.:

  • boli cię gardło,
  • potrzebujesz nieco poprawić swoją odporność,
  • chcesz obniżyć ciśnienie,
  • zależy ci na poprawie kondycji skóry.

Najzdrowsze miody w Polsce to te, które pozyskuje się w sposób naturalny. I choć w 80 proc. składają się one z fruktozy i glukozy, to o ich skuteczności i właściwościach decydują pozostałe dodatki w postaci witamin i składników mineralnych. Poniżej znajdziesz kilka najpopularniejszych i najzdrowszych rodzajów miodów wraz z ich działaniem.

  • Miód spadziowy – pozyskuje się go z pyłków drzew liściastych. Ten rodzaj miodu świetnie oczyszcza ciało z toksyn, przyspiesza przemianę materii i poprawia pracę narządów wewnętrznych (m.in. serca i nerek).
  • Miód rzepakowy – zawiera sporą dawkę aminokwasów, dzięki którym pomaga organizmowi szybciej się regenerować. Dodatkowo pomaga zapobiegać chorobom układu krążenia i wzmacnia serce. Można go stosować zewnętrznie – np. na blizny, oparzenia czy bolące pęcherze i pęknięcia na skórze.
  • Miód gryczany – pozyskiwany jest z kwiatów gryki, dlatego ma ziołowy zapach i smak. Jego cechą charakterystyczną jest działanie oczyszczające. Powinien więc na stałe zagościć w menu np. osób z chorą wątrobą.
  • Miód wielokwiatowy – zaletą tego miodu jest różnorodność, co sprawia, że sprawdzi się u osób z alergią, astmą i chorobami dróg oddechowych. Doskonale wspiera układ immunologiczny, pomaga leczyć przeziębienie i zwalcza wirusy oraz bakterie.
  • Miód lipowy – popularny podczas grypy i infekcji gardła. Stosowały go już nasze babcie, które dobrze znały jego działanie wykrztuśne, napotne i przeciwbakteryjne.
  • Miód akacjowy – jest najlepszy dla tych, którzy mają problemy z układem trawiennym. Przeciwdziała też odkładaniu się złogów w organizmie.

Zobacz też: W latach 80. często lądował w koszykach grzybiarzy. Uważaj, dziś uznany jest jako trujący

Miód, nazywany “płynnym złotem”, ma wiele zastosowań – od tych typowo spożywczych i leczniczych, aż po kosmetyczne. Wszystko zależy od tego, z jakich roślin lub spadzi został pozyskany. Jeśli chcesz wzmocnić działanie miodu, warto postawić na dodatkowe składniki, które się w nim znajdują. Mogą to być np.:

  • propolis i pszczeli pyłek, które zwiększają odporność,
  • chili poprawiające przemianę materii i działające przeciwzapalnie,
  • żeń-szeń niwelujący stres, zwiększający odporność i działający na potencję,
  • niebieska spirulina działająca korzystnie na mózg i obniżająca zły cholesterol. 




Source link

Polska

Sejm. Tomasz Piotr Nowak: Tą propagandą nie ogrzeje się mieszkań

ct6g1b6sm7gwa168ca3it2j4sqqmehqc.jpg


W piątek odbywa się posiedzenie Sejmu, którego tematami są między innymi dodatek energetyczny i wsparcie poszkodowanych w wyniku katastrofy ekologicznej Odry.

 

Na temat projektu ustawy o wsparciu odbiorców ciepła wypowiadała się minister klimatu Anna Moskwa, która stwierdziła, że to “najbardziej kompleksowe i najszersze rozwiązanie wspierające wszystkich odbiorców ciepła, których potencjalnie mogą dotknąć podwyżki w całej Unii Europejskiej”

 

Projekt przewiduje obowiązkowe ograniczenie cen ciepła sieciowego przez wytwórców, a także dodatki dla gospodarstw domowych, używających do ogrzewania drewna, pelletu, LPG i oleju opałowego.

Anna Moskwa: Blokujemy podwyżki

– Blokujemy podwyżki na poziomie surowca, na poziomie 60 proc., co przełoży się na maksymalnie 40 proc. dla odbiorcy końcowego – powiedziała Moskwa.

 

– Będzie to oznaczało wsparcie w taryfie od 1 tys. 100 zł nawet do 3 tys. 900 zł dla każdego odbiorcy w cieple systemowym, czyli dla tych, którzy mieszkają w małych, dużych blokach, w dużych miastach, średnich miastach, wszyscy, którzy nie są sami dla siebie dostawcą ciepła, a ciepło mają z ciepłowni – dodała.

 

ZOBACZ: Tomasz Grodzki komentuje nowy dodatek energetyczny: To w zasadzie są nasze poprawki

– Wszyscy pozostali odbiorcy – analogicznie do dodatku węglowego – otrzymają dodatek w zależności od źródła ciepła – powiedziała minister.

– To kolejna ustawa, która ma za zadanie wesprzeć polskie rodziny, polską gospodarkę w sytuacji inflacji i znacznego wzrostu cen nośników energii, spowodowanego wojną energetyczną Putina – powiedział z kolei Marek Suski (PiS).

“Propagandą nie ogrzeje się mieszkań”

Do sprawy odniosła się opozycja.

 

– Ta ustawa wyklucza bardzo dużą część społeczeństwa ze środków pomocowych, tę ustawę trzeba zmienić i my zgłaszamy taką poprawkę, która spowoduje, że każdy obywatel, który korzysta z tak zwanego ciepła systemowego, będzie miał obniżkę, a nie podwyżkę – powiedział Tomasz Piotr Nowak (KO).

 

– Tą propagandą nie ogrzeje się mieszkań. Zima będzie weryfikacją propagandy, którą uprawiacie – dodał.

an/polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link