imalopolska

najnowsze wiadomości

admin

admin

Zdrowie

Pierwsze przedszkole LGBT powstaje w Berlinie

human-rights-3805188_960_720.jpg


W Berlinie powstaje pierwsze „przedszkole LGBT”. W jego zarządzie znajdzie się między innymi wieloletni aktywista działający w obronie pedofilów.

Utworzenie „tęczowego” przedszkola oznacza, że rewolucja ruchów LGBT wchodzi w kolejną fazę. Choć w Niemczech edukacja seksualna jest już powszechna od wielu lat, to od pewnego czasu bierze na swój celownik także najmłodszych. Teraz jesteśmy świadkami przekroczenia kolejnej granicy, choć nie jest to wielkie zaskoczenie. Przed wkroczeniem seksualnych edukatorów do placówek dla najmłodszych dzieci środowiska konserwatywne ostrzegały już bowiem od wielu lat. Teraz w niemieckiej stolicy otwierane jest pierwsze „tęczowe” przedszkole, w którym dzieci będą miały codzienny kontakt kolejnymi aspektami edukacji seksualnej.

Placówka docelowo ma zapewniać miejsca dla 93 dzieci, choć na razie zapisanych jest do niego 60 dzieci. Podano, że otwarcie placówki ma nastąpić wiosną przyszłego roku. Władze nowej placówki podkreśliły, że przyjmują nie tylko dzieci wychowywane przez dwójkę ojców lub dwie mamy, ale także takie, które „nie muszą jeszcze wiedzieć, czy są gejami lub lesbijkami”.

Pierwsze przedszkole LGBT w Berlinie powstaje pod nadzorem organizacji Schwulenberatung Berlin, która zajmuje się udzielaniem porad dla gejów. Instytucja ta finansowana jest z niemieckiego budżetu federalnego przez między innymi resort ds. rodziny. Dyrektor placówki Marcel de Groot nie kryje się z „postępowym” charakterem swoich poglądów. Jego zdaniem w ramach edukacji należy dzieciom w przedszkolach „zilustrować, jak to jest być gejem lub lesbijką”.

Niestandardowy charakter przedszkola tworzy szczególne wymagania odnośnie pracującej w nim kadry. Pracownicy muszą bowiem być aktywistami LGBT. Na tym nie koniec, gdyż jedną z osób zasiadających w zarządzie przedszkola ma być 86-letni socjolog jest nazywany „obrońcą pedofilów”, Rüdiger Lautmann. Jednym z jego postulatów politycznych, który głosi już od 1979 roku, jest usunięcie z niemieckiego kodeksu karnego paragrafu, który kryminalizuje obcowanie płciowe z dziećmi poniżej 14 roku życia. Taka właśnie osoba ma odpowiadać za edukację dzieci w nowej berlińskiej placówce.


Source link

Technologie

Ukraińcy dokonali zamachu na córkę Dugina – służby amerykańskie ujawniają

car-6326798_960_720.jpg


Zdaniem amerykańskich służb odpowiedzialność za zamach na córkę Aleksandra Dugina ponoszą Ukraińcy. To za zgodą władz Ukrainy, według Amerykanów, dokonano zamachu bombowego na jego córkę Darię.

Doniesienia te brzmią niczym rewelacje, a fakt, że oskarżenie to wysuwają służby USA może być zaskakujący. Potwierdza to jednak wiele przypuszczeń i spekulacji, które pojawiły się w przestrzeni publicznej tuż po zamachu.

Amerykanie uważają, że decyzja o dokonaniu zamachu podjęta została na wysokim szczeblu władz Ukrainy. W wyniku eksplozji ładunku wybuchowego podłożonego w samochodzie Dugina zginęła jego córka Daria, choć to nie ona, zdaniem Amerykanów była celem ataku. Miał być nim sam prokremlowski ideolog Aleksander Dugin a nie jego córka, chociaż podziela ona jego ultranacjonalistyczne poglądy.

Doniesienia „New York Times”

Rewelacje służb pojawiły się na łamach dziennika „New York Times”. Jak podaje gazeta, Ukraińcy mieli też dokonywać zamachów na przedstawicieli okupacyjnych władz samozwańczych regionów kolaborujących z Rosjanami, a także atakować fabryki na terytorium rosyjskim.

„New York Times” pisze, że w ubiegłym tygodniu służby specjalne USA przekazały swoją ocenę sierpniowego zamachu przedstawicielom administracji prezydenta Bidena oraz miały upomnieć Ukraińców za podejmowanie działań nieskonsultowanych z Waszyngtonem, a które mogły sprowokować Rosję do przeprowadzenie odwetowych ataków na wysokich ukraińskich oficjeli.

Gazeta nie ujawnia kto przekazał słowa krytyki pod adresem Kijowa, ani też kto dokładnie we władzach ukraińskich miał wydać ostatecznie zgodę na podłożenie ładunku wybuchowego w samochodzie Dugina. Zgodnie z tym do podaje „New York Times”, przedstawiciele amerykańskiej administracji mieli też naciskać, aby strona ukraińska dzieliła się z USA swoimi planami, czego władze w Kijowie dość często nie robią działając na własną rękę bez konsultacji z sojusznikiem zza oceanu.

Waszyngton obawia się, że zamach może stanowić dla Rosji pretekst do podjęcia dalszych kroków w stronę intensyfikacji działań wojennych, włącznie z kolejnymi próbami zamachów na prezydenta Zełenskiego bądź innych członków jego administracji, którzy nie mają zapewnionej tak silnej ochrony.

Ukraina zaprzecza

Do doniesień nowojorskiego dziennika odniósł się Mychajło Podolak, doradca ukraińskiego prezydenta. Wywiad z nim ukazał się także na łamach gazety. Polityk zaprzeczył, że władze w Kijowie maja cokolwiek wspólnego z sierpniowym zamachem, w którym zginęła córka Dugina. Dodał jednak, że „są inne cele na terytorium Ukrainy”. Wskazał na kolaborantów oraz przedstawicieli dowództwa rosyjskiego, którzy z pewnością mieli by dla ukraińskich służb większą wartość. Wskazał ,że podczas każdej wojny jakiekolwiek morderstwo „musi nieść za sobą jakąś praktyczną korzyść”. Podkreślił jednak, że Daria Dugina nie była nigdy „taktycznym, ani strategicznym celem dla Ukrainy”.

Chcący zachować anonimowość przedstawiciel sił zbrojnych Ukrainy, którego cytuje „New York Times” miał przyznać, że Ukraińcom miało się udać dokonać, z pomocą lokalnych mieszkańców, szeregu zamachów na kolaborantów oraz licznych aktów sabotażu w fabrykach zbrojeniowych oraz znajdujących się na terenie Rosji składach amunicji.


Source link

Sport

Tiril Eckhoff zmaga się z powikłaniami po Covid-19

1xppgw1c9m41pqgfy9uwnvm4wout3qw6.jpg


Tiril Eckhoff wciąż cierpi z powodu konsekwencji zakażenia Covid-19, które przeszła w marcu.

Dwukrotna mistrzyni olimpijska w biathlonie Norweżka Tiril Eckhoff wciąż cierpi z powodu konsekwencji zakażenia Covid-19, które przeszła w marcu. Miała wziąć udział w przygotowaniach kadry narodowej do sezonu, jednak jej stan zdrowia na to nie pozwala.

– W tej chwili nie chodzi tylko o sport, ale o to, żeby Tiril miała się dobrze i funkcjonowała normalnie – powiedział jej trener Patrick Oberegger na antenie stacji TV2.

 

Dziesięciokrotna mistrzyni świata cierpi na zaburzenia snu, jednak to nie jedyne problemy zdrowotne, z którymi się zmaga.

 

ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje Simon Hallenbarter

 

– Nie słuchałam swojego ciała. Moi bliscy mówili mi, żebym zwolniła, odpoczęła, ale było na to za późno. Potem przyszedł życiowy kryzys – powiedziała zwyciężczyni mistrzostw świata w sezonie 2020/21.

 

Norweżka przyznała, że myślała o zakończeniu kariery, ale nie zdecydowała się jeszcze na taki krok.

PN, PAP

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.


Source link

Świat

Pożar na Moście Krymskim. Zawaliła się część przeprawy

wpdxx15xxpc51ze3g42qn39izgejj6b5.jpg


Pożar wybuchł w sobotę rano. Po południu agencje Reuters i AFP, powołując się na rosyjski Komitet Śledczy podały, że w wyniku eksplozji zginęły trzy osoby. Ofiarami mają być pasażerowie auta jadącego obok eksplodującej ciężarówki.

 

“Jest za wcześnie by mówić o przyczynach i skutkach pożaru” – oświadczył rano na Telegramie doradca władz Krymu Oleg Kriuczkow. 

 

Jak podaje Biełsat, “oficjalna wersja wydarzeń według rosyjskich władz: na moście zapaliły się cysterny. Co stało się z drogową częścią mostu, nie wytłumaczyli”.

Informacje o pożarze mostu potwierdziła ukraińska armia. “Ranek na moście na Krym – płoną cysterny z paliwem. Zniszczona jest część nawierzchni drogowej!” – głosi komunikat sił powietrznych opublikowany na serwisie Telegram. 

 

Na opublikowanych w sieci zdjęciach i nagraniach widać, że część drogowa mostu zawaliła się do wody.

 

 

W sieci pojawiły się też nagrania, na których widać wybuch.

Na innym wideo widać z kolei zniszczenia przeprawy drogowej na moście.

“Operacja specjalna” SBU?

“Eksplozja na Moście Krymskim to operacja specjalna Służby Bezpieczeństwa Ukrainy” – oświadczyło źródło reprezentujące ukraińskie organy ochrony prawa. Cytuje je agencja Interfax-Ukraina. 

 

Do sprawy odniosła się sama SBU. “Nie komentujemy tego; będziemy komentować rolę SBU czy każdego innego organu państwowego Ukrainy w eksplozjach po naszym ostatecznym zwycięstwie” – powiedział rzecznik Artem Dechtiarenko, cytowany przez portal Liga.net.

“Most Kerczeński definitywnie zniszczony”

Ekspert wojskowości Jarosław Wolski zwrócił uwagę na Twitterze, że zniszczone zostały obie nitki drogowe mostu. “Plus wypalona i do wyburzenia nitka kolejowa. Most Kerczeński definitywnie został zniszczony. Podobnie jak marzenia Putina o podboju i rusyfikacji Ukrainy” – dodał.

 

Do wydarzeń na moście odniósł się na Twitterze doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak.

 

“Krym, most, początek. Wszystko, co nielegalne, musi zostać zniszczone, wszystko, co skradzione, musi zostać zwrócone Ukrainie, wszystko, co należy do rosyjskiej okupacji, musi zostać wygnane” – napisał.

 

Portal Nexta podaje, że rosyjski Narodowy Komitet Antyterrorystyczny informuje, że na moście eksplodowała ciężarówka. . “Doprowadziło to do zapalenia się siedmiu cystern z paliwem w składzie kolejowym. Dwa odcinki samochodowe mostu częściowo się zawaliły” – oświadczył NAK, cytowany przez Unian.

 

Ukraińska agencja informuje też, że okupacyjne władze Krymu zadeklarowały, że przez most otwarta zostanie przeprawa promowa. Mieszkańcy jednak obawiają się, że zajmie to dużo czasu. Na półwyspie nie ma dużych zapasów paliwa, w związku z czym na stacjach benzynowych tworzą się wielkie kolejki.

 

Kreml poinformował, że prezydent Rosji Władimir Putin polecił stworzyć komisję rządową ds. wyjaśnienia przyczyn incydentu.

 

Zniszczenie Mostu Krymskiego komentował w Polsat News Franak Wiaczorka, białoruski opozycjonista, współpracownik Swiatłany Cichanouskiej. – Co mogło się wydarzyć? Wojna mogła się wydarzyć. Jasne, że Ukraińcy robią wszystko, żeby było trudno, a Rosjanie nie będą się przyznawać do porażek – tłumaczył.

 

Jak dodał, “przez ostatnie cztery tygodnie Ukraińcy metr za metrem przywracają swoje tereny, a Rosjanie mówią, że to nic, tak trzeba”.

 

– Widzimy, że nie pierwszy raz na okupowanych terenach takie zdarzenia, eksplozje, wybuchy, nawet na terenie Rosji, ale wojna ma swoje prawa – podkreślił.

Most Krymski. Otwierał go Władimir Putin

Most Krymski lub Most Kerczeński, łączy anektowany półwysep z  rosyjskim Krajem Krasnodarskim. Został zbudowany po nielegalnym zajęciu Krymu. Cztery lata temu otwierał go Władimir Putin.

 

Połączenie jest wykorzystywane m.in. do transportu rosyjskich żołnierzy i sprzętu na Krym, a później do Ukrainy. Po inwazji rosyjskiej na Ukrainę przedstawiciele Ukrainy nie wykluczali, że siły ukraińskie podejmą atak na tę przeprawę. 
 

prz/polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Polska

Donald Tusk: Blokowanie KPO to pilotaż wyprowadzenia Polski z UE

f72w37wxe92idevn19vnsjg1qy1huirw.jpg


Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk spotkał się w sobotę z mieszkańcami Kluczborka. W trakcie swojego wystąpienia poruszył m.in. temat Krajowego Planu Odbudowy. 

 

– Kaczyński w mojej obecności powiedział, a później wielokrotnie to powtarzał, że warto być w Unii Europejskiej tylko dlatego, że można stamtąd dostać pieniądze. Nie ma żadnego innego powodu, dla którego warto być w UE. Teraz te pieniądze zablokowali – mówił Donald Tusk. 

 

ZOBACZ: Tadeusz Truskolaski w “Graffiti”: O dystrybucji węgla mogliśmy rozmawiać w maju

 

– Mówię o tych pieniądzach, bo rzeczywiście to jest aż niewyobrażalne i dopiero kiedy dotknie się konkretu ludzie zaczynają rozumieć, ile złego rząd zrobił odwracając się plecami do UE. To są wasze pieniądze, a oni je zablokowali. 

 

Tusk dodał, że “gdybyśmy tylko połowę pieniędzy z KPO rozdysponować na poziomie powiatów, to każdy polski powiat mógłby wydać dodatkowe 500 milionów zł”. – Za 500 milionów można by w połowie województwa opolskiego naprawić wszystkie drogi lokalne – dodał.

Tusk o Glapińskim: Sprawia wrażenie jakoś nie ten tego

Lider PO odniósł się też do szefa NBP Adama Glapińskiego. – Powoli płakać się chcę, jak człowiek widzi, kto w tak krytycznym momencie polskiej historii rządzi naszą walutą – powiedział Tusk.

 

– My dzisiaj słyszymy od pana Glapińskiego, że ludzie w Polsce mają za dużo pieniędzy i za dużo wydają. On to mówi  poprzez kamery w twarz polskiej nauczycielce, która miesięcznie, jeśli znajdzie pracę w dwóch szkołach i będzie w stanie tam dojechać, dostanie na rękę 4 tys. zł. i każdego dnia patrzy jak szybują ceny – mówił.

 

Dalej Donald Tusk powiedział, że “Polacy w obliczu wysokich cen borykają się z problemem spięcia domowego budżetu i obawiają się co będzie zimą”. – A wieczorem  można usłyszeć w telewizji Glapińskiego, który mówi: macie za dużo pieniędzy, za dużo wydajecie. I to jest główny problem według PiS i według prezesa banku dzisiaj w Polsce. Nie ma kryzysu – mówi, nic złego się nie dzieje, mamy wzrost gospodarczy – po chwili dodał.

 

– Tam naprawdę coś mu się w głowie dzieje, bo po chwili dodał, że ten wzrost jest aż za duży i że dobrze byłoby żeby był mniejszy w Polsce – powiedział Tusk.

 

Szef PO ocenił, że “Adam Glapiński sprawia wrażenie jakoś nie ten tego”.

Donald Tusk: Mamy trzy powody do odsunięcia ich od władzy

Szef PO ocenił, że blokowanie pieniędzy z KPO to “pilotaż do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej”. – Każdego dnia powtarzają, że Polska sobie poradzi bez pieniędzy z UE. Oni naprawdę myślą o tym, jak wyprowadzić Polskę z UE, później powiedzą, że “przeżyliśmy bez tych pieniędzy to po co nam ta Unia” – powiedział. 

 

ZOBACZ: Jacek Czauderna: Czeka nas fala upadłości. “Musimy przygotować oddolny plan ratowania Polski”

 

– Mamy więc trzy powody, aby ich odsunąć od władzy. Pierwszym jest niekompetencja, drugim jest ich nieuczciwość pomieszana z brakiem odpowiedzialności i ideologia, która jeśli chodzi o tę wielką politykę jest antyeuropejska – powiedział. 

“PiS jest dobry w rozbudzaniu negatywnych emocji”

Donald Tusk ocenił też, że “ideologia rządzących każe im naśladować reżimy autorytarne”. – Szczucie jednych grup na drugie, szukanie zawsze winnego, żeby łatwiej rządzić ludźmi, którzy są skonfliktowani – powiedział.

 

– Jeśli PiS jest w czymś naprawdę dobry, to w rozbudzaniu negatywnych emocji, takich jak zawiść, chęć obarczenia kogoś odpowiedzialnością – mówił Tusk.

“Wystarczy, żeby rządzili ludzie kompetentni”

Lider Platformy Obywatelskiej podczas spotkania w Kluczborku powiedział: Ja oglądałem dobre i złe rządy w większości państw świata. Tu nie chodzi o jakieś wielkie odkrycia, wystarczy, żeby rządzili ludzie kompetentni i przyzwoici.

 

– Jak widać, że nie starcza pieniędzy, to nie można ich rozrzucać. Ja wiem, że oni rozrzucają głównie na siebie. Skandalem są dziesiątki miliardów złotych wyrzucone w błoto na instytucje, telewizję publiczną, premie dla Glapińskich, cały ten obrzydliwy świat, który zbudowali – mówił. 

 

Donald Tusk ocenił też, że “pazerność władzy kosztuje rocznie więcej niż 500+”. – Mamy najdroższy i najmniej kompetentny rząd w Europie – powiedział. 

 

– Płacimy gigantyczne pieniądze za ich gigantyczne błędy – mówił szef PO.

“Trybunał Stanu to jest pieszczota”

Donald Tusk został zapytany “czy jest na tyle zdeterminowany, żeby powiedzieć, że jeśli będą prawne przesłanki, to uruchomiony zostanie Trybunał Stanu dla osób, które na to zasługują”.

 

ZOBACZ: Ludwik Kotecki z RPP: Szacuję, że inflacja w lutym może wynieść 20 proc.

 

– Trybunał Stanu to jest pieszczota, oni będą siedzieć, a nie że zabierze im się prawo kandydowania – powiedział. 

 

Lider PO dodał, że zrobi wszystko, “żeby w Polsce były niezależna prokuratura i niezależny sąd”. – One będą miały masę pracy bez mojej pomocy – powiedział. 

 

– Tu nie trzeba żadnych wybitnych śledczy. Mamy przykłady ludzi, którzy złamali Konstytucję, łamią prawo, działają na szkodę spółek – mówił. 

mst/polsatnews.pl

Czytaj więcej


Source link

Ciekawostki

Workation. Jak połączyć pracę z wakacjami? Oni to zrobili. Nie żałują

000G65FAEJIY9HNV-C429.jpg


Słowo workation powstało z połączenia dwóch słów z języka angielskiego “work”, czyli “pracować” oraz “vacation”, czyli “wakacje”. Połączenie pracy i wakacji może wydawać się niemożliwe, ale osoby pragnące podróżować po świecie znalazły na to sposób. Powszechna po pandemii praca zdalna umożliwiła wykonywanie obowiązków online z każdego miejsca na świecie, w którym jest połączenie internetowe. Teoretycznie, aby nie wykorzystywać urlopu i podróżować, trzeba pracować w branży, która umożliwia wykonywanie pracy wyłącznie przed komputerem. 

Zawody, które można wykonywać zdalnie to wszystkie te specjalizacje, które kojarzą się z internetem, np. programista, UX designer, specjalista ds. marketingu lub social mediów, copywriter, czy wirtualny asystent. W pracy zdalnej świetnie radzą sobie także osoby wykonujące mniej nowoczesne zawody, np. księgowi, doradcy finansowi, dziennikarze, a nawet nauczyciele języków obcych.

Czy pracując na etacie można legalnie wyjechać za granicę i stamtąd pracować? Przepisy panujące w Polsce dają szansę na pracę z dala od biura z powodu pandemii COVID-19. W Polsce od 16 maja 2022 wciąż panuje stan zagrożenia epidemicznego, więc przepisy ustawy antycovidowej nadal dają możliwość pracy nawet za granicą.

O ostatecznej formie wykonywania pracy przez osobę zatrudnioną decyduje pracodawca – dlatego lepiej nie ukrywać przed nim przebywania za granicą w czasie pracy. W każdej chwili może cofnąć zgodę na pracę zdalną i wymagać pojawienia się w biurze. Potrzeba uregulowania pracy zdalnej okazała się zjawiskiem pożądanym globalnie, a polski rząd zajmuje się już ustawą regulującą Kodeks Pracy tak, by można było wykonywać pracę zdalną również po pandemii COVID-19.

Zobacz też: Ile zarabia wykładowca? “Nieraz mniej niż student”

Tak naprawdę na workation można wyjechać wszędzie, jednak dobrze będzie przekalkulować swoją podróż. Na jak długo chcemy wyjechać i z jakimi kosztami może się to wiązać? Najtańsze bilety poza granice Polski znajdziemy do krajów europejskich, takich jak Włochy, Hiszpania czy kraje skandynawskie. Jednak koszty życia na miejscu będą się różnić – taniej na pewno będzie zatrzymać się na dłużej we Włoszech.

Jeśli marzy nam się podróżowanie np. po krajach azjatyckich, musimy liczyć się z wysokimi cenami za bilety. Koszty na miejscu na pewno będą znacznie niższe niż w Europie. Na odległych kontynentach problematyczna może być również strefa czasowa. Jeśli mamy elastyczne godziny pracy, na pewno będzie nam łatwiej zorganizować sobie pracę za granicą, tak, aby mieć siłę i czas nie tylko na wypełnianie obowiązków, ale też na zwiedzanie kraju, w którym aktualnie przebywamy.

Na początek świetnym rozwiązaniem może być wybór pobliskiego miejsca, które zachęci nas dobrą pogodą. Wyspy Kanaryjskie znajdują się w odległości 4 godzin samolotem od Polski, a na dość wysokie temperatury możemy tam trafić przez cały rok.

Michał, który pracuje jako programista w jednej z polskich firm, wybrał ten kierunek właśnie ze względu na pogodę. Kiedy w Polsce panowała jeszcze szara, nieprzyjemna aura, wyjechał na Teneryfę.

Dziś Michał bardzo dobrze wspomina ten czas. W trakcie miesięcznego wyjazdu wykorzystał również tydzień urlopu. Pracę kończył około godziny 15 czasu lokalnego, więc miał codziennie jeszcze połowę dnia do wykorzystania na zwiedzanie, plażowanie i surfing. Dzięki pomieszkiwaniu na hiszpańskiej wyspie, podszkolił język i mógł poznać życie lokalnych mieszkańców. Podczas tygodnia urlopu udało mu się objechać całą wyspę i odkryć najpiękniejsze zakątki Teneryfy.

Historia Oli była nieco inna – jej decyzja o wyjeździe była szybka i spontaniczna. Pewnego dnia jej mąż zakomunikował: “Lecimy do Tajlandii! Pakuj w walizki wszystko, co potrzebujesz, a resztę oddamy potrzebującym“. I tak zaczęła się jej praca i nowa przygoda w Azji.

Ola nie musiała się nikomu tłumaczyć ze swoich decyzji, ponieważ prowadzi własną działalność i specjalizuje się w copywritingu. Jako freelancerka pracuje z około dziesięcioma agencjami i z przedsiębiorcami. Wyjazdem do Azji otworzyła sobie nową furtkę – biura podróży zachwycone jej nowym trybem życia zaczęły chętniej nawiązywać z nią współpracę.

– Praca z innego kontynentu to coś niesamowitego. Kończę pracę w południe i pakuję się nad ocean… a kiedy chcę zjeść sushi, kupuję bilet do Japonii – mówi z zachwytem Ola. Na razie nie dostrzega żadnych minusów pracy z tak odległych krajów. Cieszy się swoim życiem i tym, na co może sobie w tej chwili pozwolić.

Mimo powszechnej opinii, że trzeba pracować zdalnie i mieć dość elastyczną pracę, aby wyjechać do pracy za granicę, są ludzie, którzy decydują się na porzucenie dotychczasowego życia i wyjazd w nieznane. Taką osobą jest Marta, która od zawsze marzyła o zwiedzeniu Australii. Swoją decyzję o wyjeździe podjęła jeszcze przed pandemią. Wtedy myśl o pracy zdalnej nie przyszła jej do głowy. Ale w żadnym wypadku nie żałuje tego, jak potoczyły się jej losy. 

Wyprowadzka za granicę i praca tam, zwłaszcza w innym niż moim zawodzie, była dla mnie przede wszystkim niesamowitym poszerzeniem horyzontów – wspomina. Przed wyjazdem do Australii Marta skończyła prestiżową uczelnię w Warszawie i zajmowała się marketingiem. Miała przed sobą perspektywę wspinania się po drabince kariery w jednej z największych firm na świecie. Ale czegoś jej w tej idealnej wizji brakowało. Chciała doświadczyć czegoś nowego – w Australii pracowała m.in. jako barmanka, kelnerka, sprzątaczka czy opiekunka do dzieci. Te zawody w Australii dają pracownikom godziwą płacę, z której można sporo zaoszczędzić.

Zobacz też: Workation. Wakacyjna praca hybrydowa coraz popularniejsza w Polsce

Podczas podróży do Australii Marta nie tylko spełniła swoje największe marzenie o poznaniu tego kraju, ale także dowiedziała się dużo o sobie, np. tego, że ogromną przyjemność sprawia jej ustawianie towaru na półkach sklepowych. Z tamtej pracy wspomina też bardzo dobrze sytuację, na którą czekała każdego dnia – zdarzało się, że do sklepu przychodził waran, który czekał aż pracownicy sklepu podrzucą mu jakieś jedzenie. Z kolei podczas pracy na stacji benzynowej połączonej z pubem i campingiem, dzieliła podwórko z 5-metrowych krokodylem. – Czy doświadczyłabym tego wszystkiego klikając z biura w jednym z warszawskich wieżowców? Nie sądzę – mówi z błyskiem w oku Marta.

Workation to idealny sposób na to, aby podróżować i wciąż mieć stałe dochody. Zwiedzanie świata poszerza horyzonty i pozwala otworzyć się na nowe kultury, miejsca, smaki. Przed zaplanowaniem tego rodzaju podróży musimy oszacować, ile pieniędzy trzeba na nią przeznaczyć i czy nasza pensja jest wystarczająca, aby przeżyć w innym kraju. Taki tryb życia na pewno nie będzie odpowiadał wszystkim, dlatego najlepiej zacząć od podróży do krajów europejskich, aby sprawdzić, czy mieszkanie poza granicami Polski nam odpowiada.


Source link

Kultura

Wielka Brytania. Liverpool gospodarzem konkursu Eurowizja 2023

b6ftuo3tpk2qgecbxf33q4o32m8a41kb.jpg


Przyszłoroczna edycja Eurowizji, którą w imieniu Ukrainy zorganizuje Wielka Brytania, odbędzie się w Liverpoolu – podało w piątek BBC. To państwo już ośmiokrotnie gościło imprezę u siebie, ale miasto Beatlesów w roli gospodarza dopiero zadebiutuje.

Zwycięzcą ostatniej Eurowizji okazał się ukraiński zespół Kalush Orchestra, a to oznacza, że kolejnym organizatorem imprezy powinien być kraj ich pochodzenia. Trwająca wojna wyklucza takie rozwiązanie. Dlatego też Europejska Unia Nadawców (EBU) dopuściła możliwość organizacji konkursu w innym państwie. Wielka Brytania, której muzycy zajęli drugie miejsce, przejęła na siebie ten przywilej.

Eurowizja 2023. Debiut Liverpoolu w roli organizatora 

Artystów z całej Europy chciało gościć u siebie 20 brytyjskich miast. W finale o organizację Eurowizji 2023 walczyły między sobą Glasgow i Liverpool. Ostatecznie zdecydowano, że konkurs odbędzie się w mieście Beatlesów, a dokładniej w mieszczącej do 11 tys. widzów M&S Bank Arena.

 

Mimo, że Eurowizja odbywała się w Wielkiej Brytanii już osiem razy (ostatnio w Birmingham w 1998 r.), to Liverpool w roli organizatora dopiero zadebiutuje. 

 

ZOBACZ: Eurowizja. Ukraina żąda cofnięcia decyzji ws. odebrania jej organizacji konkursu piosenki

 

Tegoroczna edycja konkursu zgromadziła przed telewizorami na kontynencie około 160 mln ludzi. 

Ukraiński zespół Kalush Orchestra zwycięzcą Eurowizji 2022

Ukraińska grupa Kalush Orchestra wygrała w połowie maja w Turynie 66. Konkurs Piosenki Eurowizji śpiewając dedykowany matkom utwór “Stefania”. Ukraińcy zdobyli łącznie 631 punktów i odnieśli zwycięstwo dzięki głosowaniu publiczności. Drugie miejsce zajął Sam Ryder z Wielkiej Brytanii, wykonawca piosenki “Space Man”. Trzecia była reprezentantka Hiszpanii Chanel.

 

O sukcesie ukraińskiego zespołu zdecydowało głosowanie widzów, w którym otrzymał rekordową liczbę ponad 430 punktów. Tym samym z czwartego miejsca po głosowaniach krajowych jury wszedł na szczyt.

 

ZOBACZ: Eurowizja 2023. Konkurs nie odbędzie się w Ukrainie. Oświadczenie Europejskiej Unii Nadawców

 

Kalush Orchestra to zespół z Kijowa, założony przez rapera Ołeha Psiuka, multiinstrumentalistę Ihora Didenczuka i DJ-a MC Kilimmena w 2019 roku. W 2021 roku został poszerzony o projekt Kalush Orchestra. Psiuk napisał piosenkę “Stefania”, dedykując ją swojej matce. Po wybuchu wojny piosenka ta nabrała sugestywnej, symbolicznej wymowy jako dedykowana wszystkim ukraińskim matkom.

 

Reprezentanci Ukrainy byli wskazywani jako niemal pewni zwycięzcy jeszcze przed rozpoczęciem konkursu w stolicy Piemontu.

ap/polsatnews.pl

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link

Technologie

Prezydent Przemyśla ujawnia skalę “turystyki socjalnej” Ukraińców

money-2928309_960_720.jpg


Prezydent miasta Przemyśl Wojciech Bakun alarmuje, że na polsko – ukraińskim przejściu granicznym ma miejsce zorganizowana „turystyka socjalna”. Ukraińcy mają organizować specjalne transporty i w ramach tego procederu ludzie są wyposażani w kartki ze szczegółowym instruktażem opisującym jak starać się w Polsce o świadczenia socjalne.

„Turystyka socjalna” jest faktem

Niemal od początku rosyjskiej agresji pod koniec lutego rząd PiS na lewo i prawo wydaje pieniądze zebrane w podatkach od Polaków na coraz bardziej wymyślne formy pomocy dla rzekomych uchodźców z Ukrainy. Stworzony przez rząd Morawieckiego system jest tak nieszczelny, że coraz większe grupy Ukraińców z tego korzystają i składają wnioski o najróżniejsze zapomogi socjalne z polskiego budżetu. Jak się okazuje opracowane przez rząd mechanizmy wręcz sprzyjają tzw. turystyce socjalnej.

Wojciech Bakun ujawnia

O tym, że niemała część obywateli ukraińskich najnormalniej żyje w swoim kraju, a do Polski przyjeżdża tylko na krótko, aby pobrać świadczenia socjalne rozdawane przez warszawski rząd po rosyjskiej agresji mówiło się już od pewnego czasu. Niemal każdego, kto jeszcze niedawno kolportował takie doniesienia niemal z automatu okrzykiwano „ruskim agentem”.

Dotychczas były to głównie ustne doniesienia przekazywane pocztą pantoflową. Teraz oficjalnie głos w sprawie zabrał sam prezydent Przemyśla Wojciech Bakun alarmując o skali tego drenującego polski system opieki społecznej zjawiska. Włodarz tego przygranicznego miasta w opublikowanych w mediach społecznościowych wpisie ujawnił, jak ten proceder wygląda.

Jak pisze prezydent Bakun, nie sposób nie zauważyć w Przemyślu zorganizowanych transportów kobiet z dziećmi, które wyposażone są w kartki z opisem procedur, jakim muszą się poddać w celu otrzymania pomocy materialnej i finansowej. Prezydent Przemyśla ujawnia, że grupy te codziennie ustawiają się w długie kolejki przed Urzędem Miejskim, po czym idą do MOPSu oraz ZUSu w celu złożenia wniosku o wypłatę świadczenia. Później wracają zorganizowanym transportem na Ukrainę.

Apel prezydenta Przemyśla

Wojciech Bakun uprzedzając ewentualne oskarżenia podkreśla, że osobiście opowiada się za niesieniem pomocy, jednak jak dodaje „w przypadku pomocy uchodźcom, którzy uciekają przed wojną” celem nie jest to, aby „całe społeczności przerzuciły się na nasz system opieki społecznej”. Samorządowiec wskazuje, że nie tędy droga i zaznacza, że od początku miejski ratusz stara się robić to najmądrzej jak się da. W związku z tym wystosował apel do parlamentarzystów i członków rządu, aby ci zainteresowali się tym procederem, gdyż samorząd nie posiada instrumentów w celu przeciwdziałania temu zjawisku. Zaznaczał, że Urząd Miejski może jedynie rejestrować kolejne osoby w systemie PESEL, a to już z automatu otwiera drogę do szerokiego korzystania z uruchomionych przez rząd PiS instrumentów wsparcia. Wojciech Bakun zapowiedział, że oprócz apelu ustnego wystosuje też odpowiednie pismo pod adresem posłów, senatorów i ministrów a pilnym apelem o uszczelnienie istniejącego systemu pomocy i zapobiegnięcie w ten sposób obciążającemu budżet państwa procederowi drenażu polskiego systemu.


Source link

Świat

Pokojowa Nagroda Nobla. Kim jest Aleś Bialacki?

000G664GSLOM3JFK-C429.jpg


Aleś Bialacki od lat 80. był zaangażowany w działalność prodemokratyczną i tworzył na Białorusi podwaliny ruchu praw człowieka. W 1996 roku założył Centrum Praw Człowieka “Wiasna” – organizację, która od tamtej pory zajmuje się monitorowaniem praw człowieka na Białorusi i informowaniem społeczeństwa o ich naruszaniu.

W 2003 roku władze zdelegalizowały “Wiasnę”, jednak nigdy nie przerwała ona swojej działalności. Większość informacji ze szczelnie zamkniętych białoruskich więzień i z utajnionych procesów sądowych dociera do opinii publicznej na Białorusi i poza nią właśnie dzięki działalności Centrum. Organizacja pomaga więźniom politycznym i dokumentuje łamanie praw człowieka.

W związku z falą represji po protestach wyborczych w 2010 roku, Bialacki został skazany na 4,5 roku więzienia za rzekome niepłacenie podatków. Uznano go wówczas za więźnia politycznego, jednak po czterech latach wyszedł na wolność w ramach amnestii.

W lipcu zeszłego roku, gdy władze Białorusi po raz kolejny – lecz tym razem na niespotykaną dotąd skalę – uderzyły w organizacje społeczeństwa obywatelskiego, “Wiasna” znowu stała się obiektem prześladowań. W mieszkaniach pracowników Centrum przeprowadzono rewizje, a także doszło do ich zatrzymań.

Aleś Bialacki i jego współpracownicy ponownie usłyszeli zarzuty, które obrońcy praw człowieka na Białorusi oraz społeczność międzynarodowa jednoznacznie uznały za motywowane polityczne. Początkowo władze oskarżały go ponownie o “niepłacenie podatków”. Potem jednak zarzuty zmieniono na “kontrabandę” i “finansowanie protestów”.

“To czwarty człowiek w historii, który otrzymał pokojową nagrodę Nobla, będąc za kratami” – powiadomiła “Wiasna”. Noblista był wielokrotnie nagradzany za swoje dokonania, a jego uwolnienia domagają się ruchy na rzecz obrony praw człowieka na świecie.

– Aleś Bialacki to jeden z najbardziej znanych i cieszących się autorytetem obrońców praw człowieka. Już po raz drugi przebywa w łukaszenkowskim więzieniu na podstawie sfingowanych oskarżeń – powiedział Waler Kalinouski, przebywający poza Białorusią dziennikarz białoruskiej redakcji Radia Swaboda. Jak stwierdził, międzynarodowa presja powinna doprowadzić do uwolnienia Bialackiego i innych więźniów politycznych.

25 września Aleś Bialacki obchodził swoje 60. urodziny. Podobnie jak inni więźniowie, nie miał w tym dniu możliwości żadnego kontaktu z bliskimi. Jego jubileusz symbolicznie uhonorowało zlikwidowane przez władze Centrum “Wiasna”.

Według białoruskich obrońców praw człowieka w kraju jest obecnie co najmniej 1348 więźniów politycznych. Wraz z Bialackim w więzieniach i aresztach przebywają inni czołowi aktywiści “Wiasny”, m.in. Walancin Stefanowicz, Uładzimir Łabkowicz, Leanid Sudalenka i inni.

Oprócz Bialackiego laureatami tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla została w tym roku rosyjska organizacja badająca zbrodnie stalinowskie Memoriał i ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich.


Source link

Polska

Łódź: Mieszkańcy palą czym popadnie. Spada ilość odpadów, wzrasta liczba kontroli pieców

yxkhqmxbi1a45jvibmkrywpka2sba8b4.jpg


Pierwsze chłodne wrześniowe dni pokazały, że tej jesieni i zimy Polacy będą wrzucać do pieców cokolwiek, by tylko się ogrzać. Wszystko przez problemy z dostępnością węgla i jego wysokie ceny. Stolarka okienna, śmieci, odpady po remontach, ubrania – to w ostatnim czasie najczęściej ląduje w piecach mieszkańców Łodzi. Strażnicy miejscy przeprowadzili kilkadziesiąt kontroli.

Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Łodzi zanotowało we wrześniu mniejszą ilość odpadów komunalnych. 

 

– Oznacza to, że gdzieś te odpady się znalazły. Albo ludzie mniej kupują, albo już używają odpadów do palenia. Możemy się spodziewać, że w najbliższych miesiącach, niestety wiele osób, których nie będzie stać na ten węgiel, albo po prostu nie będą w stanie go kupić, będą palili starymi meblami, po prostu wszystkim tym, co posiadają w swoich domowych śmietnikach – mówił Tomasz Kacprzak z MPO Łódź, radny.

 

ZOBACZ: Oszustwa “na węgiel”. Skala zjawiska jest masowa

 

Do straży miejskiej trafia coraz więcej zgłoszeń ws. spalania odpadów. Mieszkańcy skarżą się na dym oraz nieprzyjemny zapach. Funkcjonariusze interweniowali kilkadziesiąt razy. Za spalanie śmieci grozi mandat 500 zł. Strażnicy miejscy mogą skierować też sprawę do sądu. 

 

WIDEO: Mieszkańcy palą czym popadnie

Straż Miejska kontroluje piece i wlepia mandaty

– Kontrole są wzmożone. Wiele z nich wykazało nieprawidłowości. Natomiast w 12 przypadkach na 48 interwencji, które chociażby od 1.09 do nas wpłynęły i zostały przeprowadzone przez funkcjonariuszy, zakończyło się postepowaniem mandatowym – powiedziała Joanna Prasnowska, rzeczniczka Straży Miejskiej w Łodzi. 

 

W innych przypadkach kontrole zakończyły się pouczeniem. Zdarzają się również interwencje niepotwierdzone. 

 

ZOBACZ: “Debata dnia”: Eksperci nie mają wątpliwości. Zima będzie ciężka

 

– Wiele osób, z którymi dzisiaj rozmawiałam powiedziało, że może faktycznie, ze względu na tę wyjątkową sytuację, nie powinno się aż tak bardzo zwracać uwagi na to, czym pali się w piecach (…) Było też kilka wypowiedzi, że absolutnie nie powinno być żadnej taryfy ulgowej, ale systemowa pomoc, tak żeby ludzie nie musieli palić czym popadnie – mówiła reporterka Polsat News Agata Gwizdała. 

dsk/zdr/Polsat News

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!


Source link