imalopolska

najnowsze wiadomości

April 2020

Polska

Apokalipsa głupców – Wolna Polska – Wiadomości

0dab8dc4662e868b9c5acde5ebfd3a0c


Patrzącego na tak bezmyślne zachowanie tłumu z tymi maseczkami, musi dręczyć pytanie: JAK TO MOŻLIWE???! I pytanie to będzie dręczyć tak długo, aż pojawi się wreszcie jakieś RACJONALNE WYJAŚNIENIE tego absurdu…

Pierwotnie zamierzałem dać kadr z jakiegoś filmu o wirusowej apokalipsie – samo zdjęcie – ale Siła Wyższa, przypadek, czy jak kto zwał, podsunęły mi pod nos grafikę pasującą do tematu jeszcze lepiej, mianowicie z dodanymi napisami. A konkretnie chodzi o napis „fools”.

Jesteśmy obecnie świadkami jednego z największych fenomenów ostatnich czasów. Normalnie, gdy wprowadzane przepisy są pozbawione jakiegokolwiek sensu z punktu widzenia zwykłego człowieka, to automatycznie owe przepisy stają się przepisami martwymi. Z maseczkami jest jednak inaczej. Tutaj nie tylko 95% ludzi pokornie się do tych idiotyzmów dostosowało, to na dodatek jeszcze swoją nadgorliwością PRZEKROCZYLI coś, co już samo w sobie jest skrajną groteską (o tym tutaj (1) https://www.minds.com/media/1098961780771721216 oraz (2) tutaj: https://www.minds.com/media/1098171701579431936].

W takiej sytuacji musi człowieka dręczyć pytanie, JAK TO MOŻLIWE??? I pytanie to będzie dręczyć tak długo, aż pojawi się wreszcie jakieś racjonalne wytłumaczenie. Podejmę się tej próby. Są cztery główne przyczyny:

1. Część osób to po prostu lubi (zwłaszcza dzieci i młodzież). Pozwala im się to poczuć jak w filmie apokaliptycznym, wiecie: „Coś się dzieje! Jest akcja! (a na dodatek tak fajnie w tym wyglądam – tak trochę jak ninja”). Realizm że jest jak w filmie zwiększają siejące psychozę strachu TVP-is i TVN. Ale nawet ludzie którzy nie mają telewizji są w jakimś stopniu narażeni. Np. u mnie Youtube podrzucił mi w polecanych jakiś film z Willem Smithem o wirusowej apokakalipsie, mimo że wtedy jeszcze nie szukałem na YT jakichkolwiek informacji o jakimkolwiek wirusie, tak więc to nie algorytmy zadziałały na podstawie moich zainteresowań, lecz ewidentnie była to ingerencja pracowników YT). Można by pomyśleć „film fabularny się nie liczy – bo przecież wiadomo że to fikcja”. Jednak w praktyce nie tylko się liczy, co wręcz na dodatek ma większy wpływ na kształtowanie ludzkich zachowań niż argumenty logiczne, gdyż film fabularny pobudza wyobraźnię i wyzwala emocje, a to one właśnie, w znacznie większym stopniu niż logika, są kluczowe w sterowaniu psychiką (już w przypadku jednostki, a przy masach ludzkich szczególnie).

2. Nieświadomość (a) Część ludzi zdaje się żyć w przeświadczeniu, że powietrze na dworze jest mocno przesiąknięte wirusem i te maseczki im tego wirusa odfiltrowują.

3. Ponownie nieświadomość (b) Nieuzasadniony strach przed mandatem. TVP-is i TVN ogląda bardzo dużo osób. A jaka część społeczeństwa wejdzie na oficjalną stronę rządu? Nie więcej pewnie niż promil społeczeństwa czy wręcz ułamki promila. Wobec tego większość nosi te maski również wtedy gdy NIE MUSI. A sytuacje wtedy gdy nie muszą, stanowią większość przypadków noszenia przez ludzi niż sytuacje wtedy gdy muszą.

4. Gdy połączymy liczbę wszystkich tych ludzi, którzy noszą maski z któregoś z trzech powyższych powodów to powstaje ogromna liczba, powstaje wtedy zdecydowana większość społeczeństwa. A co jest czwartą grupą ludzi noszących maskę? Czwartą grupę ludzi noszącą maskę jest ta, która robi tak pod wpływem trzech wyżej wymienionych: stadna natura człowieka bierze górę nad logiką, tak że skoro ogromna większość społeczeństwa, suma trzech grup, nosi maskę, to i oni – grupa czwarta – też ją zakładają.

PS. Kwestia maseczek jest nie tylko jak by się wydawało śmieszna. O jej dużym znaczeniu w innym moim wpisie, pt.: „Maseczki narzędziem przejęcia psychiki!”, który jest TUTAJ: https://wolna-polska.pl/wiadomosci/maseczka-jako-narzedzie-do-zawladniecia-psychika-2020-04 


Source link

Ciekawostki

“Przegląd”. Jagoda Ratajczak: Biegłość w języku obcym jest przereklamowana

000A235LQJGQCIKD-C411.jpg


– Najważniejsze to być skutecznym w innym języku. Nie musimy mówić doskonale, żeby mówić – wskazuje w rozmowie z “Przeglądem” Jagoda Ratajczak, filolożka, tłumaczka przysięgła i konferencyjna, autorka książki “Języczni. Co język robi naszej głowie”.

Jagoda Ratajczak to członkini Polskiego Towarzystwa Tłumaczy Przysięgłych i Specjalistycznych TEPIS oraz Związku Zawodowego Tłumaczy Przysięgłych. Absolwentka Wydziału Anglistyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Jako sferę badań i działań obrała psycholingwistykę, naukę o dwujęzyczności i przyswajaniu języka.

Katarzyna Niedurny, “Przegląd”: Niedawno ukazała się twoja książka “Języczni. Co język robi naszej głowie” (Wydawnictwo Karakter) poświęcona nauce języków obcych i zjawisku dwujęzyczności. Co to właściwie znaczy znać język obcy? 

Jagoda Ratajczak: – Odpowiedź dla każdego będzie brzmiała inaczej. Dla niektórych będzie to absolutna biegłość, dla innych zdolność wypowiedzenia kilku zdań. Moim zdaniem znać język to komunikować się na miarę własnych potrzeb i dostrzegać zjawiska i procesy w języku jako takim. 

Co zmienia w nas nauka języków obcych? 

– Po pierwsze, dwujęzyczność otwiera przed nami świat innych kultur i inne punkty widzenia. Po drugie, oswajanie się z drugim językiem wzbudza w nas refleksje dotyczące języka ojczystego, ponieważ siłą rzeczy dokonujemy między nimi porównań, także na płaszczyźnie ekspresji. Zaczynamy się zastanawiać, w jaki sposób mówimy, dostrzegamy, że język ma funkcję nie tylko komunikacyjną. Nauka drugiego języka pozwala dostrzec, że w wymiarze poznawczym język rzeczywiście na nas wpływa. 

– Istnieje teoria językoznawcy Benjamina Whorfa, że język kształtuje rzeczywistość i determinuje to, w jaki sposób ją postrzegamy. To bardzo dyskusyjne, bo oznaczałoby, że jako Polacy mamy podobny sposób patrzenia na świat tylko dlatego, że władamy tym samym językiem, a tak nie jest. Oraz że, skoro mamy wykształcony przez określony język sposób postrzegania, nie jest w stanie wpłynąć na niego nic, czego o świecie uczy nas następny język. To również nie jest prawda. Na szczęście! I to kolejny powód, by uznać naukę nowego języka za wartość. 

Piszesz m.in. o ludziach, którzy w drugim języku zachowywali się inaczej niż w pierwszym. Podajesz przykład dziewczyny z Portugalii potrafiącej w swoim drugim języku soczyście przeklinać i wyrażać się o wiele swobodniej niż w pierwszym. 

– W tym przypadku było to związane z wychowaniem. Jej rodzina chciała, by była ułożoną dziewczyną, co nierozerwalnie kojarzyło się jej z okresem życia i otoczeniem, w których korzystała tylko z języka pierwszego. Język drugi jest zaś językiem jej dorosłości, rozmów z przyjaciółmi – w nim wyraża cechy osobowości, którym daje dojść do głosu w innym otoczeniu, językowym i kulturowym. 

– O języku drugim mówi się często jako o tzw. języku oderwania, czyli takim, który daje nam dystans do tego, co przeżywamy. Widać to w badaniach, w których językoznawcy starają się dowieść, jak dużą terapeutyczną wartość ma mówienie w języku drugim właśnie w trakcie terapii. Drugi język pozwala się oddalić i spojrzeć z dystansu na swoje emocje. Działa jak filtr. Język pierwszy jest bardzo silnie nacechowany emocjonalnie, bo poznawaliśmy go na najwcześniejszych etapach naszego rozwoju. 

To dlatego piszesz, że w nauce języka obcego najbardziej pomagają przeżywane w nim emocje?

– W im większej liczbie kontekstów emocjonalnych się znajdziemy, tym większe prawdopodobieństwo, że językiem drugim będziemy się posługiwać swobodnie. A emocji uczymy się przecież z życia, nie z podręczników, gdzie dialogi są sztampowe. Dotyczą nierealnych sytuacji, np. grupa nastolatków spotyka się na imprezie i zaczyna dyskutować o sortowaniu śmieci. Stąd pytanie, czy lepiej, by w takich rozmowach pojawiały się wyrażenia slangowe lub mówiące o bardzo silnych przeżyciach. Pozostawiam tę kwestię otwartą, ale przypuszczam, że nie tylko lepiej byśmy się bawili, lecz także poczuli dzięki naturalności języka.

Z podręcznika też trudno się nauczyć poczucia humoru. Koleżanka tłumaczka opowiadała, jak w spotkaniu biznesowym między dwiema stronami uczestniczył tłumacz, który tłumaczył z języka japońskiego na rosyjski, i ona, przekładająca to na polski. Nagle padł żart, w którego zawiłości tłumacze zaczęli się zagłębiać, aż ustalili, że po prostu przekażą drugiej stronie polecenie: teraz zacznijcie się śmiać. 

– To sprawdzona sztuczka, której stosowanie również mi zalecano w pracy zawodowej, bo jeśli żart jest oparty na grze słownej, trzeba go wymyślić od nowa, a to stresujące i mało realne, gdy pracujemy pod presją czasu. I nawet jeśli żart sprawnie przetłumaczymy, a jest mocno osadzony w jakimś kontekście kulturowym, to żeby szczerze się roześmiać, trzeba mieć kompetencję społeczno-kulturową. 

– Pod tym mądrym terminem kryje się wprawa w rozpoznaniu tego, co jest kulturowo właściwe, co ludzi posługujących się danym językiem bawi, świadomość prawdziwego znaczenia znaków i sytuacji. Niestety, kompetencja społeczno-kulturowa nie jest gwiazdą w tym towarzystwie, gwiazdą jest szeroko rozumiana biegłość, o której wszyscy marzymy. Musimy jednak pamiętać, że ona nie daje nam wszystkiego. 

Kompetencji, o której mówisz, najtrudniej nauczyć się w czasie zajęć. 

– Tego możemy się nauczyć, tylko spotykając z ludźmi, obcując z popkulturą, czytając książki, wchłaniając wszystko, co w tym języku powstało. Tyle że nie należy oczekiwać natychmiastowego sukcesu. To nie tak, że obejrzę pięć filmów i przeczytam dwie książki i już wszystko wiem. Trzeba dać sobie czas, aby rzeczywiście w tej kulturze się zanurzyć. 

Pamiętasz, jak u ciebie wyglądał taki moment zanurzenia? 

– Od dziecka bardzo się interesowałam językiem angielskim, ale pierwszy raz pojechałam do Wielkiej Brytanii dopiero w wieku 21 lat, byłam wtedy na trzecim roku studiów i uważałam się za wielką filolożkę. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że sobie poradzę, bo byłam nakarmiona teorią i przyswoiłam wszystkie informacje na temat tego, czym się różni samogłoska krótka od długiej. Przychodziłam do sklepu po pomidory, mówiąc do ludzi językiem Hiacynty Bukiet z serialu “Co ludzie powiedzą?”. 

– Największą lekcją, którą dała mi angielska ulica, było wyluzowanie się i próby naśladowania ludzi mówiących prostym językiem. Przekonałam się też wtedy, że czasem o prawdziwej biegłości świadczy to, że potrafimy odłożyć na bok trudne formy, których z takim wysiłkiem się uczyliśmy. 

Według obiegowej opinii, jeśli uczymy się kilku języków, to z każdym kolejnym łatwiej nam je przyswajać. 

– Zależy to od kilku czynników. Przede wszystkim od tego, jaki jest nasz język pierwszy i drugi. Moim językiem pierwszym jest polski, drugim angielski, a trzecim niemiecki, więc język drugi i trzeci są do siebie podobne. To faktycznie pomaga, najczęściej w nauce słownictwa. Chociaż czasami jest wręcz przeciwnie, bo jeśli języki są do siebie zbyt podobne, mogą zacząć nam się mylić, przynajmniej na początku nauki. 

– Często dochodzi wtedy do tzw. transferu, czyli przeszczepiania pewnych struktur językowych z języka, który opanowaliśmy wcześniej, do kolejnego. Kiedy zaś uczymy się języka kompletnie nowego, kiedy, powiedzmy, po angielskim nachodzi nas ochota na portugalski, może nam być trudno ze względu na brak podobieństw. Z drugiej strony fakt, że to język zupełnie inny, może być wyzwalający. 

Również moim drugim językiem jest angielski, a trzecim niemiecki. Zauważyłam, że mój mózg nie potrafi zrobić jednej rzeczy – oglądania angielskiego filmu z niemieckimi napisami lub niemieckiego z angielskimi. Wtedy nie rozumiem żadnego z nich.

– To pokazuje, jak trudnym procesem jest przełączanie się między językami. Weźmy eksperyment, który przeprowadzimy w warunkach domowych. Możemy coś wygłosić, przełączając się w połowie każdego zdania z jednego języka na drugi. Bardzo trudno zrobić to płynnie, czujemy wtedy, jak w mózgu dosłownie skrzypią nam wszystkie zawiasy. 

– W książce wspominam, co pisze na ten temat niderlandzki językoznawca Cornelis Kees de Bot – próba kontrolowania wszystkich języków “zmagazynowanych” w naszym umyśle jest jak przytrzymywanie pod wodą kilku piłeczek pingpongowych. W pewnym momencie któraś siłą rzeczy wypłynie. Nie jesteśmy w stanie tego całkowicie kontrolować. 

Czyli raz nauczony język będzie w nas zawsze obecny? 

– Wiele wskazuje na to, że tak. Choćby znikomy kontakt z językiem już wpływa na reorganizację naszego leksykonu mentalnego i pozwala danemu językowi na wejście w interakcję z pozostałymi językami.

Jeśli nauczę się dobrze jakiegoś języka, a później przez kilka lat go nie używam, to czy istnieje ryzyko, że całkowicie go zapomnę? 

– O rzeczywistym zapomnieniu języka możemy mówić tylko w jednym przypadku – tzw. atrycji będącej następstwem schorzeń neurologicznych bądź urazu. Kiedy słyszymy znajomego, który po roku mieszkania w Anglii twierdzi, że już w ogóle nie pamięta ojczystego języka, nie możemy mu wierzyć. Podobnie gdy chodzi o kolejne języki – nasze zasoby nie ulegają całkowitej degradacji. Ale brak kontaktu z danym językiem na pewno powoduje, że zapisuje się on gdzieś w głębszych zakamarkach umysłu, z których jednak dzięki powtórkom możemy go wydobyć. 

Kolejna obiegowa opinia: nauka języków dla osób starszych jest trudna. 

– W książce piszę o tym, że nie jesteśmy w stanie wyciągnąć w tej kwestii jednoznacznych wniosków. Niektórzy badacze uważają, że tzw. okresy krytyczne, o których mówi hipoteza wieku krytycznego – a więc konkretne ramy czasowe, w obrębie których zachowujemy umiejętność przyswojenia elementów języka w takim stopniu jak rodzimi użytkownicy – dotyczą jedynie fonetyki i gramatyki. Ma za tym stać zmniejszająca się z wiekiem neuroplastyczność, zwana inaczej plastycznością mózgu. Ale to wyłącznie hipoteza. 

– Nie ma żadnych ograniczeń czasowych, jeśli chodzi o przyswajanie wiedzy pamięciowo, np. naukę słownictwa. Rezerwa poznawcza jest czymś indywidualnym, jej zwiększaniu służy stymulacja intelektualna, której nie powinniśmy sobie odmawiać tylko dlatego, że krążą pesymistyczne teorie, jak to z wiekiem nasza efektywność spada. 

Czy istnieje coś takiego jak zdolność albo niezdolność do nauki języków obcych? 

– Są badania, które mówią, że zdolność do nauki drugiego języka jest najczęściej skorelowana z umiejętnościami językowymi w języku ojczystym; inne, że jest skorelowana z ekstrawertyzmem lub introwertyzmem. W tym drugim przypadku możemy powiedzieć, że są to ryzykowne twierdzenia, bo bardzo trudno opracować jednoznaczną definicję jednego i drugiego, a wreszcie opracować odpowiednią metodologię. 

– Choć kuszące jest założenie, że osoba o silniejszej potrzebie ekspresji będzie osiągać lepsze rezultaty… bo będzie miała większą potrzebę ich osiągnięcia, będzie bardziej zmotywowana. Myślę jednak, że w tych obawach znowu chodzi o mityczną biegłość. A moim zdaniem jest ona przereklamowana. Najważniejsze to być w języku skutecznym. Nie musimy mówić doskonale, żeby mówić.

Masz jakieś rady i wskazówki dla uczących się języków obcych? 

– Mogę poradzić jedno: pielęgnujmy w sobie ciekawość świata. Wyobraź sobie, że rozmawiasz z kimś po polsku i pytasz go, co ciekawego ostatnio przeczytał, jaki film obejrzał, co go zachwyciło, zdziwiło, co przeżył, a ta osoba odpowiada: nie wiem. Teraz, w czasie pandemii, możliwość poznawania świata osobiście mamy mocno ograniczoną, ale przecież wokół nas wciąż jest wiele rzeczy, które karmią nasz umysł. Warto po nie sięgać i z nich korzystać. Bo jeśli nie mamy nic ciekawego do powiedzenia w języku pierwszym, to po co nam ten drugi?


Source link

Kultura

Gliński: występujemy do UE o obniżkę VAT na książki drukowane do stawki zerowej

wif9mk5g1d2yrsk1raixkh9v2kg7c9e4.jpg


Wniosek premier Mateusz Morawiecki skierował do UE z inicjatywy prezydenta i resortu kultury, na prośbę wydawców i księgarzy. 

 

Piotr Gliński przypomniał, że dotychczasowy VAT na książki drukowane wynosi 5 proc. Jak mówił, “najniższy z możliwych, według prawodawstwa europejskiego, ale wydaje się, że te szczególne okoliczności związane z pandemią są argumentem, który może przeważyć szalę i dlatego występujemy do Unii Europejskiej z prośbą i postulatem o obniżenie stawki VAT-owskiej na książki drukowane do stawki zerowej”.

 

ZOBACZ: Skazani na czytanie. Więzienna średnia to 50 książek na rok

 

– To jest oczywiście spowodowane tym, że chcemy, żeby książka była bardziej dostępna, żeby instytucje i ludzie kultury, którzy także muszą żyć w sensie finansowym, biznesowym mogli ten trudny czas, w lepszej kondycji, przeżyć. Chcielibyśmy, aby ta stawka była utrzymana także i po pandemii – dodał minister kultury.

 

Duda: na rynku sprzedaży książki doszło de facto do krachu 

 

Prezydent Andrzej Duda wyraził nadzieję, że KE zgodzi się na wnioskowaną przez rząd możliwość wprowadzenia przynajmniej na jakiś czas zerowej stawki VAT na książki.

 

– W ostatnim czasie rynek książki przechodzi kryzys, a koronawirus dołączył się do tego wszystkiego i spowodował rzeczywiście, że na tym rynku sprzedaży książki doszło de facto do krachu – powiedział prezydent.

 

Prezydent wyraził nadzieję, że wprowadzenie 0 proc. stawki VAT na książki, które doprowadziłoby w efekcie do obniżenia cen książek, wpłynęłoby na wzrost ich sprzedaży i byłoby zachętą do kupna książek.

 

Z najnowszego raportu Biblioteki Narodowej wynika, że wskaźniki czytelnictwa w Polsce są stabilne. W 2019 roku obserwujemy trwałe zatrzymanie spadkowego trendu czytelnictwa w Polsce, a nawet niewielki wzrost deklaracji czytelniczych. W minionym roku 39 proc. Polaków sięgnęło po co najmniej jedną książkę.

 

Czytelnictwo od kilku lat na podobny poziomie

 

– Wyniki badań są umiarkowanie optymistyczne. Wskaźniki czytelnictwa od kilku lat utrzymują się na podobny poziomie, zostały zahamowane drastyczne spadki. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Biblioteka Narodowa oraz Instytut Książki prowadzą szereg działań na rzecz rozwoju czytelnictwa. Realizujemy m.in. kampanię “Mała książka – wielki człowiek”, w ramach której wyprawki czytelnicze trafiają do rodziców noworodków i przedszkolaków, odbudowujemy tradycję wspólnego, rodzinnego czytania, chcemy, aby dzieci wyrastały w duchu kultury czytelniczej kształtowanej od najmłodszych lat – mówił minister kultury, prof. Piotr Gliński.

 

ZOBACZ: Twardoch i Orbitowski piszą książkę. Chcą w ten sposób wesprzeć lekarzy

 

Zwracał uwagę na stabilny, choć nadal niewielki odsetek osób, które czytają wiele książek. Minister kultury podkreśla też rolę bibliotek w szerzeniu kultury czytania. – W tym szczególnym dniu dziękuję bibliotekarzom, którzy czuwają nad tym, by każdy Polak miał dostęp do bogatego księgozbioru, zachęcają do obcowania z książką, organizują wydarzenia dla dzieci i młodzieży wprowadzające w świat fantazji, rozbudzające wyobraźnię, a dzisiaj, w dobie ograniczeń w funkcjonowaniu bibliotek, nie ustają w szukaniu sposobów na podtrzymanie kontaktu z czytelnikami, w tym – z najmłodszymi czytelnikami, i oferują im atrakcyjne możliwości spędzenia czasu z literaturą w sieci – powiedział prof. Gliński.

 

Książki papierowe wciąż na topie   

 

Wśród książek wymienianych w 2019 roku przez badanych wciąż dominują książki papierowe – publikacje w tej formie wymieniło 98 proc. czytelników, e-booki wskazało 6 proc. czytelników. Słuchanie audiobooków zadeklarowało 3 proc. badanych w całej populacji. Z kolei 6 proc. czytelników łączy czytanie ze słuchaniem – tylu respondentów wymieniło zarówno książki w formie tekstowej (papierowe i e-booki), jak i audiobooki. Potwierdza to obserwacje z wcześniejszych badań Biblioteki Narodowej: e-booki i audiobooki nie konkurują z tradycyjnymi książkami papierowymi, lecz stanowią ich uzupełnienie.

 

W 2019 roku czytelnicy sięgali często po literaturę kryminalną, sensacyjną, thriller psychologiczny. A wśród klasyki literatury pięknej najczęściej wymienianymi autorami byli Sienkiewicz i Mickiewicz – od początku badań wskazywani w pierwszej dziesiątce. Poczytna stała się nowa noblistka – Olga Tokarczuk.

grz/ polsatnews.pl, PAP


Source link

Kultura

Spaghetti od Eminema, burger od Snoop Dogga. Gwiazdy wspierają front walki z koronawirusem

iwqfp7r1aw3ioz2f7hqtp1aq9sc1667p.jpg


Amerykański raper Eminem postanowił, że zafunduje pracownikom szpitala w swoim rodzinnym mieście spaghetti. Pracownicy szpitala Henry’ego Forda w Detroit postanowili o tym poinformować na Instagramie. “Dziękujemy za zapewnienie specjalnego posiłku członkom naszego zespołu!” – napisano na ich profilu.

 

Makaron “od mamy” Eminema

 

Na opakowaniach posiłków znalazła się naklejka z napisem “Mom’s Spaghetti” – co jest nawiązaniem do znanej piosenki Eminema, zatytułowanej “Lose Yourself”.

 


 

Wino na walkę ze światową pandemią

 

Z kolei słynne małżeństwo Ashton Kutcher i Mila Kunis we współpracy z firmą winiarską Nocking Point, sprzedaje wino. Pieniądze z dochodu zostaną przeznaczone na cele dobroczynne. Aktorzy poinformowali o swoim pomyśle w nagraniu, które zamieścili w mediach społecznościowych.

 

ZOBACZ: Kościół w Bolonii wesprze najuboższych. Od 400 do 800 euro przez trzy miesiące

 

– 100 procent dochodów będzie przeznaczonych na kilka organizacji charytatywnych, którym uważnie się przyjrzeliśmy – zaznaczyli artyści.

 

Wśród dotowanych w ten sposób organizacji znalazły się m.in. takie, które zapewniają pracownikom służby zdrowia sprzęt medyczny oraz dostarczają żywność ludziom na obszarach, które zostały najbardziej dotknięte pandemią Covid-19.

 

 

Wegańskie burgery od Snoop Dogga

 

Kolejną gwiazdą, która przyłączyła się do pomagania, jest Snoop Dogg. Znany raper dołączył do kampanii “Beyond Meat Feed A Million+”. Jej głównym celem jest przekazanie ponad miliona wegańskich burgerów w ciągu 30 dni pracownikom, którzy są na pierwszej linii frontu podczas walki z pandemią COVID-19 – informuje “VegNews”.

 

Snoop Dogg wziął udział w tej akcji i przekazał wegańskie burgery dla szpitala środowiskowego Martina Luthera Kinga Jr. w Los Angeles.

 

ZOBACZ: Zbiórka Biebrzańskiego Parku Narodowego dla OSP. Podano kwotę

 

Niecodzienny pomysł zrealizował też sportowiec Tyson Fury. Amerykański bokser, by ratować swój ulubiony lokal z pizzą, zamówił w nim jedzenie, za które zapłacił 700 dolarów. Dodatkowo do tej kwoty dodał jeszcze napiwek w wysokości 125 dolarów.

 

W zamówieniu boksera znalazło się m.in.: kurczak, krewetki, pizza, makaron oraz 25 puszek dietetycznej coli. Akcja ma także wspomagać lokalny biznes.

 

Ricky Martin rozpoczął własną akcję

 

Do pomocy przyłączył się także Ricky Martin. Portorykański wokalista w ramach kampanii #HelpFromHome pomaga m.in. medykom.

 

– Jak wiecie, pracownicy służby zdrowia są wyjątkowo podatni na zagrożenia. Specjaliści na całym świecie nie mają środków ochrony osobistej, których potrzebują – zaznaczył piosenkarz w nagraniu, w którym informuje o przyłączeniu się do wsparcia pracowników szpitali.

 

Muzyk podkreślił, że potrzebne są m.in. rękawiczki, maski i kombinezony ochronne. Co więcej, w ramach pomocy jego fundacja będzie również kontaktować się z lokalnymi społecznościami po to, aby dokładniej określić, gdzie kampania #HelpFromHome może jeszcze dodatkowo wesprzeć potrzebujących.

 


 

USA: więcej ofiar śmiertelnych koronawirusa

 

W Stanach Zjednoczonych na koronawirusa zmarły już 46 tys. 583 osoby. W ciągu doby bilans ofiar śmiertelnych epidemii wzrósł o 1738 zmarłych – wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Bal-timore. Poprzedniej doby przyrost zgonów był większy – wynosił 2751. Najwięcej osób zmarło w USA stanie Nowy Jork (19 tys. 413), New Jersey (5150) i w Michigan (2813).

 

ZOBACZ: Pierwszy zgon na Covid-19 w USA o 20 dni wcześniej niż uważano

 

W całych Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich 24 godzin wykryto ok. 16 tys. przypadków SARS-CoV-2. W poprzednim dziennym bilansie odnotowano przyrost o ok. 40 tys. Łącznie w USA zdiagnozowano już około 840 tys. przypadków zakażenia koronawirusem na blisko 4,5 mln przeprowadzonych testów. Dobowe dane obejmują 24 godziny od godz. 2:30 czasu polskiego w nocy z wtorku na środę.

 

Powrót gospodarki

 

Niektóre amerykańskie stany ogłosiły rozpoczęcie procesu otwierania swoich gospodarek. Pierwsza faza to odmrażanie najbardziej podstawowych sektorów działalności gospodarczej.

 

Wśród stanów, które niedługo mają rozluźniać wprowadzone wcześniej ograniczenia jest Georgia. Gubernator stanu Brian Kemp ogłosił, że od piątku działalność wznowić będą mogły m.in. kręgielnie i siłownie, a od poniedziałku restauracje i kina.

 

ZOBACZ: Wraz z rozwojem epidemii spada poparcie dla Donalda Trumpa

 

Jego decyzja spotkała się z krytyką niektórych przedstawicieli władz lokalnych, a część przedsiębiorców deklaruje, że ich przedsiębiorstwa i tak nie wrócą do pracy.

 

W środę na konferencji prasowej w Białym Domu tempo otwierania gospodarki w Georgii skrytykował prezydent Donald Trump. -To za wcześnie. Mogą poczekać trochę dłużej, nie tak szybko. Bezpieczeństwo musi mieć pierwszeństwo – mówił amerykański przywódca.

ms/hlk/ timeout.com,fox32chicago.com, tmz.com, billboard.com, PAP


Source link

Zdrowie

Naukowcy przekonani są o wysokiej jakości sprzętu sprowadzonego przez KGHM Polska Miedź S.A.

35942261_KGHM_logo_crop_300x168_c5e4dae3_CPO.jpg


„KGHM zakupił, dzięki swoim kontaktom handlowym, sprzęt niezbędny dla działania systemu opieki zdrowotnej w Polsce służący opiece medycznej i osobom zakażonym SARS-CoV 2 – twierdzi profesor Andrzej Horban krajowy konsultant ds. chorób zakaźnych. – Zakupy zostały dokonane zgodnie z prawem, a ich zakres został uzgodniony z konsultantem krajowym w dziedzinie chorób zakaźnych”.

„Każdemu działaniu, które powoduje, że do Polski trafia sprzęt medyczny (maski, półmaski, respiratory, fartuchy) z jakiegokolwiek kraju na świecie – należy przyklasnąć i za nie podziękować – mówi profesor Jan Lubiński z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. – Dzięki Bogu są jeszcze w Polsce duże państwowe firmy, takie jak KGHM czy Lotos, dzięki którym – z pominięciem klasycznych procedur przetargowych – można w sytuacji pożaru sprowadzić do Polski szybko niezbędny sprzęt, którego – jak wszyscy wiemy – brakuje na całym świecie, nie tylko w Polsce”.

Profesor Lubiński podkreśla, że gdybyśmy chcieli dzisiaj taki sprzęt sprowadzać zgodnie z procedurami przetargowymi, z pewnością nie mielibyśmy go przez wiele miesięcy. „Biją się o niego niestety w Chinach wszystkie kraje świata i to świetnie, że KGHM ma w Chinach takie relacje biznesowe, że może społeczeństwu szybko pomóc. Nie widzę w tym nic złego, wręcz przeciwnie” – podkreśla profesor Lubiński.

„Tylko ten, kto nie wie, ile takie transporty wymagają wysiłku w obecnej sytuacji, może takie działania krytykować. Tego co, się wydarzy, nikt nie mógł przecież przewidzieć. Teraz tylko, po przejściu najgorszego, powinniśmy z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość i wrócić do produkcji wielu sprzętów i leków w Europie i Polsce” – dodaje Jan Lubiński.

Podobnego zdania jest prof. Bartosz Łoza, kierownik Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. „Niewątpliwie KGHM wyprzedził las rąk wysuwanych z całego świata i sprowadził sprzęt ratujący zdrowie pacjentów w Polsce – twierdzi profesor Łoza. – Transport miał znaczenie związane z luzowaniem restrykcji po Świętach, ale był przede wszystkim przekazem symbolicznym, że będą prowadzone działania na dużą skalę, by zapewnić ochronę potrzebującym”.

„Mało jest prawdopodobne, że przywiezione chińskie maseczki komuś zaszkodzą lub że świat będzie wyglądał jakoś brzydziej przez chińskie przyłbice. Pomogą milionom – dodaje prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. – Nagminnie opowiadamy o niskiej jakości wyrobów stamtąd, bo swoich nie mamy. Łatwo więc teraz też suflować podobne wątpliwości. Koniec końców i tak trzeba będzie założyć chińską maseczkę z Antonowa”.


Source link

Świat

“Wiedomosti” zabroniły publikacji sondaży Centrum Lewady

000A0WONOCPJMGGX-C411.jpg


W rosyjskim dzienniku “Wiedomosti”, który niedawno zmienił właściciela, p.o. redaktora naczelnego Andriej Szmarow zakazał publikowania sondaży Centrum Lewady i wszelkich wzmianek o tym niezależnym ośrodku badania opinii publicznej – podały w środę media w Rosji.

Według portalu Meduza, który powołuje się na źródła w gazecie, pracownicy redakcji zostali o zakazie poinformowani w środę.

Szef Centrum Lewady Lew Gudkow potwierdził ze swej strony, że socjolog ośrodka Aleksiej Lewinson dowiedział się, że w “Wiedomostiach” nie będą się więcej ukazywały jego komentarze. “Nie dziwi mnie to, administracja kremlowska zawsze była nastawiona wrogo do nas i naszych badań” – powiedział Gudkow.

Lewinson regularnie publikował w tym renomowanym dzienniku gospodarczym. “Wiedomosti” cytowały go ostatnio w artykule redakcyjnym 12 kwietnia.

Nowy redaktor naczelny “Wiedomosti” zabronił także – jak podała Meduza – publikowania krytycznych materiałów na temat “wyzerowania” kadencji prezydenckich Władimira Putina. Propozycja, by kadencje obecnego szefa państwa liczyć od nowa, zawarta jest w ustawie o poprawkach do konstytucji Rosji. Gdy ustawa wejdzie w życie, Putin będzie mógł ubiegać się o kolejną kadencję po upływie obecnej w 2024 roku.

Andriej Szmarow został mianowany p.o. redaktora naczelnego “Wiedomosti” pod koniec marca br. Krótko wcześniej dotychczasowy właściciel poinformował o sprzedaży dziennika; przechodzi on w ręce wydawcy Konstantina Zjatkowa i dyrektora firmy inwestycyjnej Arbat Capital Aleksieja Gołubowicza. Obaj zapowiadali, że nie będą zmieniać polityki redakcyjnej.

Zapowiedź zmiany właściciela i szefa redakcji wywołała konflikt. Dziennikarze “Wiedomosti” nie chcieli nominacji Szmarowa i zaproponowali inną kandydatkę – Anfisę Woroninę, jednak Zjatkow odrzucił tę propozycję.

Wkrótce potem media podały, że nowy p.o. redaktora usunął ze strony internetowej “Wiedomosti” opublikowany wcześniej komentarz na temat Igora Sieczyna, szefa koncernu naftowego Rosnieft, uważanego za jednego z najbliższych współpracowników Putina.

Dziennik “Wiedomosti” powstał w 1999 roku. Do 2015 roku, gdy w Rosji ograniczono udział kapitału zagranicznego w mediach, współwłaścicielami dziennika były: rosyjsko-fińskie wydawnictwo Sanoma, brytyjska FT Group, która jest wydawcą dziennika “Financial Times” i amerykańska firma Dow Jones & Co, która włada dziennikiem “Wall Street Journal”. Po roku 2015 gazeta przeszła w ręce właścicieli rosyjskich. Według danych z jesieni 2019 r. wydanie papierowe “Wiedomosti” czyta średnio ponad 192 tys. osób, a stronę internetową w ciągu miesiąca odwiedza 13 mln użytkowników.

Centrum Lewady uznawane jest za jedyną dziś w Rosji niezależną pracownię socjologiczną, prowadzącą ogólnokrajowe badania na tematy społeczne i polityczne, a także badania marketingowe. Ośrodek od końca lat 90. prowadzi systematyczne sondaże opinii publicznej na terenie całego kraju.

W 2016 roku Centrum Lewady zostało wpisane przez ministerstwo sprawiedliwości Rosji na listę organizacji zagranicznych, “pełniących funkcję zagranicznego agenta”. Za takie organizacje uznawane są instytucje prowadzące działalność polityczną i korzystające z funduszy zagranicznych. Centrum Lewady nie zgadza się z tą decyzją i odwołało się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Wcześniej, w 2013 roku, rosyjska Prokuratura Generalna zarzuciła ośrodkowi działalność polityczną i przestał on wtedy przyjmować granty od partnerów zagranicznych, ale nadal współpracował z nimi na zasadzie komercyjnej.

Z Moskwy Anna Wróbel


Source link

Kultura

Aktor stracił pracę przez koronawirusa. Zatrudnił się jako kurier

11a5v1zqygxp1y989a66q3nopa7bui7i.jpg


Marcin Januszkiewicz jest aktorem teatralnym i serialowym, wokalistą, autorek tekstów piosenek oraz kompozytorem. W ubiegłbym roku wcielił dubbingowo się w postać dorosłego Simby w nowej produkcji Walta Disneya. W 2017 roku wydał debiutancki album pt. “Osiecka po męsku”. Szerszej publiczności jest znany m.in. również z udziału w reaktywowanym “Idolu”. Podobnie jak wielu innych artystów, on także zmaga się z trudną sytuacją spowodowaną pandemią koronawirusa.

 

Aby zapewnić sobie stabilność finansową, Januszkiewicz postanowił tymczasowo się przebranżowić i znalazł pracę jako kurier.

 

“Trzeba walczyć ziomy! Do roboty”

 

O swojej nowej pracy poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych. Opublikowany na Facebooku post miał być także zachętą, formą otuchy oraz inspiracją dla fanów oraz kolegów i koleżanek z branży, aby zmobilizowali się i również poszukali pracy.

 

ZOBACZ: Firmy kurierskie zyskują na koronawirusie

 

“Czas naprawdę wziąć się do roboty ludziska, znaleźć w sobie siłę, zahartować się w tej sytuacji. (…) Trzeba walczyć ziomy! (…) Do roboty. Walczcie. O siebie i o swoich bliskich. I o pracę też. Póki ona jeszcze jest” – napisał.

 

WIDEO: Rozmowa z artystą-kurierem w programie “Wydarzenia” 

  

 

Jak podkreślił, można już teraz przewidzieć, że lada moment czeka nas ogromne bezrobocie. – Nie ma co liczyć na kogoś, choćby na rząd. Prawie każdy z artystów składa teraz wniosek o dofinansowanie w ramach programu “Kultura w sieci”, ale ci, którzy to stypendium otrzymają, to nikła część spośród wszystkich, którzy wsparcia potrzebują – mówił Januszkiewicz na antenie Polsat News.

 

O nowe zajęcie nie było łatwo

 

W rozmowie z dziennikarzem stacji aktor przyznał, że początkowo szukał pracy z ogłoszeń, ale to nie przyniosło efektu. – Próbowałem się zatrudnić w piekarni. Zadzwoniłem do właściciela, a on mi powiedział, żebym złożył CV jutro, bo w tej chwili ma ok. 300 zgłoszeń – wspomniał.

 

ZOBACZ: Teatry zamknięte z powodu epidemii. Co tracimy?

 

Dzięki bliskim kontaktom dowiedział się o możliwości pracy w firmie kurierskiej, gdzie się zatrudnił.

 

– Na koncie mam odłożone tyle pieniędzy, żeby czuć się bezpiecznie przez góra cztery miesiące, a co później? – mówił Marcin Januszkiewicz. Jak zaznaczył, niewielu artystów może doświadczać teraz stabilizacji finansowej z powodu zatrudnienia na etacie. Wielu z nich to ludzie pracujący “na własną rękę” i ci znaleźli się teraz w wyjątkowo trudnej sytuacji. – Dlatego poszedłem do takiej pracy, która daje mi stały przypływ. Co dwa tygodnie dostaję wypłatę – podkreślił.

 

Twórca, który nawołuje swoich znajomych po fachu do czasowego przebranżowienia się, odpiera jednocześnie zarzut, który pod ich adresem formułuje część osób – również artystów – że poniekąd sami są winni swojej sytuacji, gdyż dotychczas żyli “ponad stan”.

 

 

“Ludziom się wydaje, że jak ktoś jest artystą, to jest lekkoduchem”

 

– Bardzo mnie bolą takie komentarze. Naprawdę, niech pierwszy rzuci kamieniem, zwłaszcza w naszym kraju, ten, kto ma na koncie tyle pieniędzy, żeby np. przez pół roku utrzymać się bez zarabiania – mówił gość Polsat News. – Ludziom się wydaje, że jak ktoś jest artystą, to jest lekkoduchem i dostaje pieniądze za świecenie twarzą. A prawda jest taka, że to ciężki kawał chleba i ciężkie rzemiosło.

 

Januszkiewicz zaznaczył, że w związku ze swoją decyzją otrzymuje wiele wsparcia, w tym ze strony najbliższych. Choć, jak sam podkreślił, pójście do pracy to nie jest nic wyjątkowego. – Wydaje mi się, że każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek po prostu bierze się do roboty. Nie mam pojęcia jak będzie wyglądał świat za jakiś czas, jak będą funkcjonowały teatry, czy ludzie będą obok siebie siedzieć w maseczkach w 2-metrowej odległości, może to się nie będzie w ogóle opłacało? Jak będę wyglądały koncerty? Tu i teraz trzeba po prostu zarobić na siebie, nie ma co gdybać – podsumował. 

emi/grz/ Polsat News


Source link

Polska

Biedroń: chciałbym być Aleksandrem Kwaśniewskim 2.0

18i9gb4kumokbcvygk9i6eprvqsb7c4q.jpg


Zdaniem Biedronia, wicepremier Jacek Sasin łamie prawo, zlecając drukowanie kart do głosowania przed wejściem w życie ustawy ws. powszechnych wyborów korespondencyjnych 10 maja. 

 

– PiS najbardziej kusi, aby wydrukować karty z krzyżykiem przy jednym kandydacie, ale mam nadzieję, że nie dostaniemy takich pakietów – stwierdził kandydat Lewicy w Polsat News.

 

“Zbyt długo wychodziliśmy na ulicę i protestowaliśmy przeciw Andrzejowi Dudzie”

 

Prowadząca Dorota Gawryluk zapytała Biedronia, czy zgadza się z szefem PO Borysem Budką, że “wybory korespondencyjne to niedopuszczalna formuła”. 

 

– Nie, bo te wybory i tak się odbędą. PiS do nich brnie, czując, że ma szansę przepchnąć Andrzeja Dudę kolanem. Ja, w przeciwieństwie do innych kandydatów, mówiłem, że będę walczył i nie wywieszę białej flagi. Szanse kandydatów są obecnie wyrównane. Jeżeli się zmobilizujemy, jesteśmy w stanie pokonać obecnego prezydenta. Zbyt długo wychodziliśmy na ulicę i protestowaliśmy przeciw niemu – odpowiedział polityk Lewicy.

 

ZOBACZ: Drukowanie kart wyborczych trwa. Ziobro: w razie wątpliwości każdy może złożyć zawiadomienie

 

Zauważył, że wspomnianą “białą flagę” wywiesiła kandydatka KO Małgorzata Kidawa-Błońska. Zapytany, dlaczego jego konkurentka traci w sondażach, a nie zyskuje on, tylko szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, stwierdził, że obecnie “nie wiemy do końca, jakie są” wyniki poparcia polityków.

 

– W obecnych czasach trzeba mieć margines ich interpretacji. Piłka jest w grze, wszystko może się zmienić – mówił Biedroń.

 

WIDEO: Robert Biedroń w programie “Gość Wydarzeń”

 

  

 

Biedroń: chciałbym realizować konstytucję uchwaloną za czasów Kwaśniewskiego

 

Gość Doroty Gawryluk zapewnił, że mimo wszystko Lewica rośnie w siłę. – Mieliśmy już raz świetnego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego. Za jego czasów uchwalono konstytucję. Chciałbym być Aleksandrem Kwaśniewskim 2.0 i realizować tę konstytucję np. w zakresie świeckiego państwa czy równości kobiet i mężczyzn – powiedział, zapewniając, że były prezydent popiera jego kandydaturę.

 

ZOBACZ: Trzaskowski: wybory będą farsą demokracji, warszawiaków one nie interesują

 

Według Biedronia, Lewica “nie przyłoży ręki” do zmieniania ustawy zasadniczej. – Nie będziemy też zajmowali się stołkami czy wyimaginowaną dyskusją o nowelizacji konstytucji. Będziemy rozmawiali o suszy, pożarze Biebrzańskiego Parku Narodowego, ludziach masowo tracących pracę. To są realne problemy Polek i Polaków – stwierdził.

 

“PO i PiS zawsze były blisko siebie, czują chemię”

 

Prowadząca zapytała, czy Lewica zamienia się miejscami z PO, jeżeli chodzi o podejście do PiS-u. – Teraz Lewica wysuwa się na prowadzenie i nie chce rozmawiać z partią rządzącą (ws. wyborów prezydenckich) – mówiła Dorota Gawryluk. 

 

Biedroń odparł, że “miłość PO do PiS w pewnym momencie skutkowała POPiS-em”.  – Oni zawsze byli blisko siebie, czują  chemię. Nawet nie potrafię powiedzieć, w której z tych partii są Giertych i Gowin. Co teraz z wyborcami Platformy, którzy wychodzili na ulicę? Ktoś ich chyba zdradził – zastanawiał się.

 

ZOBACZ: Senat prosi, aby nagrywać filmiki krytykujące rząd? Tak twierdzi jego wicemarszałek

 

Dodał, że Lewica nie traktuje PO jako bezpośredniej konkurencji, ale “nie może patrzeć, jak Borys Budka ściska rękę Jarosława Gowina, który deptał konstytucję”. 

 

– My konsztachtujemy z aniołami, czyli zapisami konstytucji. Szczególe w kryzysie okazuje się, jak ona jest ważna – podsumował Biedroń. 

wka/luq/ polsatnews.pl, Polsat News


Source link

Ciekawostki

Indie: Odkryto nowy gatunek węża

000A1YI4A8AQXFDL-C411.jpg


Zespół badaczy z Indii odkrył nowy gatunek żmii. Wężowi nadano nazwę po jednym z bohaterów książek o Harrym Potterze – informuje CNN.

O swoim odkryciu naukowcy poinforowali w czasopiśmie “Zoosystematics and Evolution”.

Nowy gatunek węża należy do rodzaju Trimeresurus z rodziny żmijowatych i jest jadowity. W Indiach, gdzie odkryto nowy okaz, żyje 48 gatunków należących do tego rodzaju.

Jedną z cech, która odróżnia go od pozostałych, jest pomarańczowo-czerwonawy pasek z boku głowy występujący u samców.

Nowo poznany wąż otrzymał oficjalną nazwę Trimeresurus Salazar, po jednym z założycieli Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie – Salazarze Slytherinie. Dla fanów książek J.K. Rowling o przygodach Harry’ego Pottera to nic dziwnego: godłem Slytherinu – jednego z czterech domów w Hogwarcie – był wąż, natomiast Salazar Slytherin potrafił komunikować się z wężami.


Source link

Zdrowie

Naukowcy przekonani są o wysokiej jakości sprzętu sprowadzonego przez KGHM Polska Miedź S.A.

35934795_KGHM_logo_crop_300x168_4e18392c_CPO.jpg


„Każdemu działaniu, które powoduje, że do Polski trafia sprzęt medyczny (maski, półmaski, respiratory, fartuchy) z jakiegokolwiek kraju na świecie, należy przyklasnąć i za nie podziękować – mówi profesor Jan Lubiński z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. – Dzięki Bogu są jeszcze w Polsce duże państwowe firmy, takie jak KGHM czy Lotos, dzięki którym – z pominięciem klasycznych procedur przetargowych – można w sytuacji pożaru sprowadzić do Polski szybko niezbędny sprzęt, którego – jak wszyscy wiemy – brakuje na całym świecie, nie tylko w Polsce”.

Profesor Lubiński podkreśla, że gdybyśmy chcieli dzisiaj taki sprzęt sprowadzać zgodnie z procedurami przetargowymi z pewnością nie mielibyśmy go przez wiele miesięcy. „Biją się o niego niestety w Chinach wszystkie kraje świata i to świetnie, że KGHM ma w Chinach takie relacje biznesowe, że może społeczeństwu szybko pomóc. Nie widzę w tym nic złego, wręcz przeciwnie” – podkreśla profesor Lubiński.

„Tylko ten, kto nie wie, ile takie transporty wymagają wysiłku w obecnej sytuacji, może takie działania krytykować. Tego, co się wydarzy, nikt nie mógł przecież przewidzieć. Teraz tylko, po przejściu najgorszego, powinniśmy z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość i wrócić do produkcji wielu sprzętów i leków w Europie i Polsce” – dodaje Jan Lubiński.

Podobnego zdania jest prof. Bartosz Łoza, kierownik Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. „Niewątpliwie KGHM wyprzedził las rąk wysuwanych z całego świata i sprowadził sprzęt ratujący zdrowie pacjentów w Polsce – twierdzi profesor Łoza. – Transport miał znaczenie związane z luzowaniem restrykcji po Świętach, ale był przede wszystkim przekazem symbolicznym, że będą prowadzone działania na dużą skalę, by zapewnić ochronę potrzebującym”.

„Mało jest prawdopodobne, że przywiezione chińskie maseczki komuś zaszkodzą lub że świat będzie wyglądał jakoś brzydziej przez chińskie przyłbice. Pomogą milionom – dodaje prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. – Nagminnie opowiadamy o niskiej jakości wyrobów stamtąd, bo swoich nie mamy. Łatwo więc teraz też suflować podobne wątpliwości. Koniec końców i tak trzeba będzie założyć chińską maseczkę z Antonowa”.


Source link