imalopolska

najnowsze wiadomości

January 1970

Zdrowie

Ursula von der Leyen oraz Donald Tusk gośćmi XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach

1_53.jpg


Otwarcie XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach uświetnią swoją obecnością Ursula von der Leyen, kandydatka EPL na stanowisko Przewodniczącej Komisji Europejskiej, oraz Donald Tusk, prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej.

„Od 15 lat na Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach – oprócz tysięcy przedsiębiorców z Polski i Europy – zapraszamy także najważniejsze osoby decydujące o polityce gospodarczej i społecznej, ale także o bezpieczeństwie, zarówno w naszym kraju, jak i na całym kontynencie. Wyrażam ogromną radość i satysfakcję, że w 2024 roku nasze zaproszenie przyjęli Ursula von der Leyen, kandydatka Europejskiej Partii Ludowej na szefową Komisji Europejskiej, oraz premier polskiego rządu Donald Tusk. Zapraszam więc serdecznie do Katowic, zaczynamy 7 maja” – mówi Jerzy Buzek, poseł do Parlamentu Europejskiego, przewodniczący Rady Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

„Cieszymy się i jesteśmy dumni z zapowiadanej obecności gości specjalnych podczas tegorocznej edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego, zwłaszcza w tak szczególnym momencie. Kongres zbiega się z 20-leciem członkostwa Polski w Unii Europejskiej, a to doskonała okazja do podsumowań i zaprojektowania przyszłego kształtu współpracy i dyskusji o naszej roli we wspólnocie europejskiej” – mówi Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, inicjator i organizator kongresu. „Przed nami wyjątkowa edycja, z mocną reprezentacją przedstawicieli instytucji unijnych, polityków zagranicznych i polskich, szefów wiodących firm, ekspertów i naukowców. Spodziewamy się bardzo owocnych dyskusji i ważnych rekomendacji na przyszłość” – dodaje.

W terminie 7-9 maja 2024 r. podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach w ramach ponad 180 sesji szeroko dyskutowane będą europejska i światowa gospodarka, przemiany społeczne i trendy cywilizacyjne oraz wyzwania współczesności. Hasło przewodnie tegorocznej edycji to „Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości”.

Sesja inauguracyjna Europejskiego Kongresu Gospodarczego będzie okazją do podsumowania bilansu 20 lat członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Zaproszeni goście będą rozmawiać o priorytetach polskiej prezydencji i nowej architekturze europejskiego bezpieczeństwa. Paneliści odpowiedzą na kluczowe pytanie – jakiej Europy chcemy i jak to osiągnąć? O globalnej konkurencyjności polskiej gospodarki mówić będą przedstawiciele biznesu: Rafał Brzoska, założyciel InPostu; Andrew Bester, Member Management Board Banking, Head of Wholesale Banking ING, oraz Anna Pruska, prezes zarządu Comarchu.

Oprócz Ursuli von der Leyen swój udział w wydarzeniu potwierdziło również wielu znamienitych gości z zagranicy. Są to m.in.: Kadri Simson, komisarz UE ds. energii, Rashed Abdulkarim Al Blooshi, podsekretarz w Departamencie Rozwoju Gospodarczego Abu Zabi (ADDED) Zjednoczonych Emiratów Arabskich; Ewelina Dobrowolska, minister sprawiedliwości Litwy; Tobias Gotthardt, sekretarz stanu Bawarskiego Ministerstwa Gospodarki, Rozwoju Regionalnego i Energii; Amit Joshi, profesor IMD, ekspert w zakresie AI, analityki i strategii marketingowej; Iveta Radičová, premier Słowacji w latach 2010-2012; Albinas Zananavičius, wiceminister energetyki Litwy, czy Karolis Žemaitis, wiceminister w Ministerstwie Gospodarki i Innowacji Litwy.

W gronie uczestników kongresu poza premierem znajdą się również inni przedstawiciele polskiego rządu. Będą to m.in.: Maciej Bando, podsekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej w Ministerstwie Klimatu i Środowiska; Jacek Bartmiński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych; Krzysztof Bolesta, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska; Borys Budka, minister aktywów państwowych; Marzena Czarnecka, minister przemysłu; Jurand Drop, podsekretarz stanu Ministerstwa Finansów; Maciej Duszczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji; Paweł Gancarz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury; Krzysztof Galos, Główny Geolog Kraju, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska; Michał Gramatyka, sekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji; Marek Gzik, sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego; Katarzyna Anna Kacperczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia; Maciej Lasek, pełnomocnik rządu ds. CPK, sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej; Izabela Leszczyna, minister zdrowia; Miłosz Motyka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska; Maria Mrówczyńska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego; Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej; Magdalena Sobkowiak-Czarnecka, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, odpowiedzialna za pion ds. Unii Europejskiej; Anita Sowińska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska; Dariusz Standerski, sekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji, oraz Dariusz Wieczorek, minister nauki i szkolnictwa wyższego.

W kongresowych sesjach udział wezmą także przedstawiciele zarządów największych firm i instytucji w Polsce, m.in. Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego; Dominika Bettman, dyrektor generalna Microsoft; Tomasz Domogała, przewodniczący Rady Nadzorczej TDJ; Przemek Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska; Sebastian Jabłoński, prezes Grupy Kapitałowej Respect Energy; Dawid Jakubowicz, prezes Kulczyk Investments; Wiktor Janicki, prezes AstraZeneca Pharma Poland; Paweł Jarski, CEO Grupy Elemental; Agnieszka Kubera, prezeska Accenture Poland; Grzegorz Lot, prezes TAURON Polska Energia; Dariusz Marzec, prezes PGE Polskiej Grupy Energetycznej; Szymon Midera, wiceprezes PKO Banku Polskiego; Artur Popko, prezes Budimeksu; Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex; Anna Rulkiewicz, prezeska Grupy LUX MED; Sanjay Samaddar, prezes ArcelorMittal Poland; Michał Sołowow, właściciel Synthos, czy Przemysław Sztuczkowski, prezes firmy Cognor Holding.

Organizator zaprasza do rejestracji na XVI Europejski Kongres Gospodarczy: https://www.eecpoland.eu/2024/pl/rejestracja,3211/.

Podstawowy udział w wydarzeniu jest bezpłatny.

XVI Europejski Kongres Gospodarczy

7-9 maja 2024 r.

Katowice, Międzynarodowe Centrum Kongresowe

Europejski Kongres Gospodarczy (European Economic Congress – EEC) w Katowicach to trzydniowy cykl debat, spotkań i wydarzeń towarzyszących z udziałem gości z Polski, Europy, świata, wśród których wymienić można: unijnych komisarzy, premierów i przedstawicieli rządów państw europejskich, prezesów największych firm, naukowców i praktyków, decydentów mających realny wpływ na życie gospodarcze i społeczne. W opiniotwórczym gronie, w formie otwartej debaty publicznej, prowadzone są rozmowy o kwestiach najistotniejszych dla rozwoju Europy.

Organizatorem Europejskiego Kongresu Gospodarczego, od pierwszej edycji w 2009 roku, jest Grupa PTWP.

Więcej informacji:

Europejski Kongres Gospodarczy – www.eecpoland.eu

European Tech and Start-up Days | Start-up Challenge – www.estartupdays.eu

Więcej informacji o organizatorze – Grupa PTWP – www.ptwp.pl

Warto sprawdzić również:

Facebook: facebook.com/EECKatowice oraz facebook.com/estartupdays/

LinkedIn: www.linkedin.com/showcase/europejski-kongres-gospodarczy/ X: x.com/EECKatowice #EKG2024 #EEC2024 oraz x.com/estartupdays

Instagram: www.instagram.com/estartupdays/

KONTAKT:

Marta Dobrzańska

rzeczniczka prasowa EEC/Imago PR

tel. 609 808 120

e-mail: [email protected]

Joanna Durkalec

biuro prasowe EEC/Imago PR

tel. 603 712 201

e-mail: [email protected]

Źródło informacji: Grupa PTWP Międzynarodowe Centrum Kongresowe


Source link

Kultura

20 lat Polski w UE: świętowanie sukcesów i fundamentalne pytania o przyszłość

2_14.jpg


Fot. PAP/M. Kmieciński (2)

1 maja 2024 roku mija 20 lat od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej – przełomowego momentu w historii zarówno naszego kraju, jak i całej Wspólnoty. To doskonały moment na dokonanie bilansu członkostwa oraz zdefiniowanie wyzwań stojących przed „europejską rodziną” w najbliższych latach, czego podjęli się uczestnicy jubileuszowej konferencji zorganizowanej przez Polską Agencję Prasową.

Konferencja „20 lat Polski w Unii Europejskiej” zgromadziła w warszawskiej siedzibie PAP wielu znamienitych gości ze świata polityki, dyplomacji, nauki, biznesu i środowiska samorządowego – wśród nich współautorów sukcesu integracji naszego kraju ze Wspólnotą.

„Dzisiejsze spotkanie nawiązuje oczywiście do historii i cieszymy się, mogąc gościć tych, którzy przez dekady, krok po kroku, wprowadzali Polskę do unijnych struktur. Jednak jeszcze bardziej interesuje nas teraźniejszość i przyszłość oraz odpowiedzi na fundamentalne pytania dotyczące przyszłości całej UE oraz pozycji Polski w tej Wspólnocie” – powiedział Marek Błoński, szef Polskiej Agencji Prasowej, w przemówieniu otwierającym konferencję.

Bilans dwudziestolecia Polski w UE jest bezdyskusyjnie dodatni, a świętowaniu rocznicy towarzyszy poczucie, że stanowiło ono dla rozwoju naszego kraju najlepszy okres w jego historii. Potwierdzają to dane statystyczne: udało się nam zmniejszyć dystans względem średniego poziomu rozwoju krajów unijnych z 51,5 proc. PKB per capita w 2004 roku do 80 proc. obecnie. Do Polski z samej polityki spójności trafiły środki o wartości przeszło 161 mld euro, które wspierały inwestycje transportowe, energetyczne, w ochronę środowiska, innowacyjność i rozwój przedsiębiorstw czy wreszcie całą sferę społeczną.

„Od 2004 roku zarówno Polska, jak i Europa przeszły istotne przemiany, które doprowadziły nas do wykorzystania tego, co najlepsze ze wszystkich państw członkowskich. Dziś Polska stanowi mocny filar Europy, a polscy obywatele należą do osób najbardziej wspierających UE” – powiedziała w przesłaniu skierowanym do uczestników konferencji Roberta Metsola, przewodnicząca Parlamentu Europejskiego.

Jednak obecność w strukturach europejskich oznacza dla krajów członkowskich Wspólnoty znacznie więcej niż tylko potężne dotacje i korzyści płynące z otwarcia granic czy dostępu do jednolitego rynku. Nie bez powodu wejście do UE jest obecnie marzeniem wielu kolejnych społeczeństw, chociażby ukraińskiego, definiujących je jako „żelazną gwarancję bezpieczeństwa” dla swej suwerenności i niepodległości. Wspominał o tym Aleksander Kwaśniewski, prezydent RP w latach 1995-2005, podczas którego kadencji Polacy wpierw poparli integrację w ogólnokrajowym referendum, a następnie świętowali oficjalnie dołączenie do UE.

„Obecność w UE to przede wszystkim szansa na utrzymanie niezależności wobec państw trzecich, takich jak Chiny czy Rosja. Polska może dziś, ze swoim potencjałem, proeuropejskim rządem oraz euroentuzjastycznym społeczeństwem, faktycznie współkształtować główne kierunki rozwoju i reform całej Unii. Wspólnota musi się dostosować do dynamicznie zmieniającego się świata i w kilku fundamentalnych kwestiach, takich jak klimat, bezpieczeństwo czy zdrowie, pogłębiać integrację oraz przemawiać jednym głosem” – zauważył prezydent Kwaśniewski.

Główna część konferencji podzielona była na trzy panele, dotyczące kolejno: geopolityki, kwestii gospodarczych oraz samorządu, czyli wpływu członkostwa na rozwój tzw. Polski lokalnej. W pierwszym z nich, prowadzonym przez Wojciecha Tumidalskiego, redaktora naczelnego PAP, uczestniczyli minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, prof. Jerzy Buzek oraz wiceminister Marek Prawda.

Minister funduszy i polityki regionalnej przypomniała, że świętowanie 20-lecia Polski w UE nie może stanowić przysłowiowego „osiadania na laurach”. Pomimo olbrzymich sukcesów, nasz kraj ma wciąż wiele do nadrobienia, chcąc osiągnąć poziom rozwoju i zamożności najbogatszych krajów UE.

„Polska mierzy się z jednymi z największych w Europie różnic rozwojowych pomiędzy poszczególnymi regionami, zwłaszcza metropoliami a tzw. prowincją, które koniecznie musimy niwelować. Mamy również wiele do zrobienia także w innych obszarach, jak innowacyjność czy transformacja energetyczna, stanowiąca warunek dla utrzymania konkurencyjności polskiej gospodarki” – podkreślała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Prof. Jerzy Buzek, premier RP w latach 1997-2001, wskazywał na potrzebę stałego budowania świadomości społeczeństwa co do korzyści wynikających z członkostwa Polski w UE. Wśród młodszego pokolenia, niepamiętającego czasów sprzed akcesji do Wspólnoty, populistyczne hasła wzywające do tzw. polexitu mogą bowiem padać na podatny grunt. Zaznaczył, że w związku z tym liczy na wysoką frekwencję w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego, legitymizującą nasze zaangażowanie w losy UE.

„UE jest dzisiaj odpowiedzią na wielkie zagrożenia dla Europejczyków, a polska prezydencja w 2025 roku zdeterminuje działania Unii na następne lata. Dlatego ważne jest, by klasa polityczna i całe społeczeństwo solidnie się do tego zadania przygotowali” – ocenił prof. Jerzy Buzek.

Podobną refleksją podzielił się Marek Prawda, wiceminister spraw zagranicznych, przypominając jednocześnie, że Polacy są obecnie jednym z najbardziej euroentuzjastycznych społeczeństw w UE, opowiadającym się również za dalszym rozszerzaniem Wspólnoty m.in. na wschód.

„Dostrzegam jednak zagrożenie wiążące się z próbami zniechęcenia Polaków do Wspólnoty prowadzonej przez niektóre środowiska. To bardzo ryzykowna gra, bo podobne, niestworzone teorie i mity stały u podstaw ostatecznego opuszczenia Wspólnoty przez Wielką Brytanię – z olbrzymią zresztą szkodą dla tego państwa” – zaznaczył Marek Prawda, wiceminister spraw zagranicznych.

W kolejnych panelach udział wzięli m.in. prof. Leszek Balcerowicz, b. premier Jan Krzysztof Bielecki, wiceminister finansów Jurand Drop i wiceminister funduszy Jacek Protas, b. minister funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska-Jedynak, a także przedstawiciele świata nauki (prof. Piotr Wachowiak, rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, prof. Monika Stanny z Polskiej Akademii Nauk) oraz samorządu (Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich). Dyskutowali oni o ekonomicznych, społecznych i infrastrukturalnych osiągnięciach minionych dwudziestu lat, jak i wyzwaniach stojących przed Polską i UE w kolejnych dekadach.

„Członkostwo w UE nie zwalnia nas z obowiązku prowadzenia rozsądnej, przemyślanej polityki krajowej, również w obszarze gospodarki. Przykład Grecji pokazuje, że obecność we Wspólnocie może nie wystarczyć, by uchronić nas przed negatywnymi konsekwencjami błędnych decyzji” – zaznaczył prof. Leszek Balcerowicz.

Konferencji„20 lat Polski w Unii Europejskiej” towarzyszyła prezentacja raportu przygotowanego przez PAP we współpracy z wybitnymi naukowcami, stanowiącym bilans naszego członkostwa w strukturach unijnych. Gospodarka, społeczeństwo, polska wieś, rolnictwo, środowisko, samorządy, edukacja, zdrowie, transport i wyzwania – to tematy opracowań przygotowanych przez zaproszonych autorów.

„Dzięki tej publikacji nasi czytelnicy, zarówno polscy, jak i zagraniczni, poszerzą swą wiedzę o Unii Europejskiej, wiążących ją traktatach, dyrektywach i innych aktach prawnych. Dowiedzą się również o doniosłych wydarzeniach i aktywnościach najważniejszych osób i instytucji Wspólnoty, a także działaniach na rzecz poprawy życia w państwach Unii” – napisał we wstępie do raportu Wojciech Tumidalski, redaktor naczelny PAP.

Podczas wydarzenia poznaliśmy również laureatów konkursu „Inwestycja z perspektywą” 2024 organizowanego przez Serwis Samorządowy PAP. W konkursie internauci wybrali najlepszą samorządową inwestycję współfinansowaną z Funduszy Europejskich. Zwycięzcą zostało miasto Kalety, na podium znalazły się także gmina Sobienie Jeziory oraz miasto Puck.

Konkurs, raport oraz cała konferencja to elementy projektu „20 lat w UE. Parlament Europejski, a życie Polaków”, na który Polska Agencja Prasowa pozyskała dofinansowanie z Parlamentu Europejskiego.

Źródło informacji: PAP MediaRoom


Source link

Sport

Niewykluczeni z rodzicielstwa | PAP MediaRoom portal.

1_39.jpg


Fot. PAP/M.Kmieciński (1)

Takie postulaty padły w czasie konferencji pt. „Dostęp do metod wspierania płodności w Polsce – wyzwania i proponowane rozwiązania” zorganizowanej przez Pracodawców Medycyny Prywatnej (PMP). W ramach związku od lat powstają fora tematyczne służące wymianie poglądów oraz dobrych praktyk. W związku z przyjęciem w listopadzie 2023 r. nowelizacji ustawy, która wprowadza publiczne finansowanie procedury in vitro, PMP powołali Forum ds. Wspierania Płodności, którego inauguracja odbyła się podczas konferencji 15 kwietnia 2024 r.

„Chcemy dyskutować o propozycjach rozwiązań prawnych, zmian systemowych oraz zgłaszać postulaty zmian” – powiedział Artur Białkowski, prezes PMP.

Jedna na pięć par w Polsce ma problem z zajściem w ciążę. Wbrew pozorom to nie jest popularna wiedza. Gdy bowiem celebrytka rodzi w wieku 50 lat, młodym wydaje się, że płodność jest dana raz na zawsze. To nieprawda. Błędem też jest badanie pod kątem niepłodności głównie kobiet. W koszyku świadczeń gwarantowanych od kilku miesięcy jest możliwość badania nasienia. Z nieznanych powodów wciąż się tego nie robi – takie wnioski wybrzmiały w czasie konferencji.

Program refundacji in vitro

Wszyscy eksperci podkreślali jednoznacznie, że program polityki zdrowotnej „Leczenie niepłodności obejmujące procedury medycznie wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe prowadzone w ośrodku medycznie wspomaganej prokreacji na lata 2024-2028” jest ogromną szansą i nadzieją dla par marzących o dziecku. Gwarantuje on wiele więcej niż bliźniacze programy w innych – często bogatszych – krajach:

*wiek kobiety – 42; mężczyzny – 45; bez ograniczeń badanie rezerwy jajnikowej (AMH) oraz stężenia hormonu polipeptydowego, folikulotropiny FSH;

*6 cykli leczenia;

*zabezpieczenie płodności w chorobie onkologicznej;

*wsparcie psychologiczne;

*pełne finansowanie;

*nakłady – 500 mln zł/rok.

Jednocześnie eksperci podnieśli, że program wymaga dalszego rozwijania – obecnie brakuje chociażby dostępu do leczenia dla singielek i dla par jednopłciowych, dawstwo wciąż jest anonimowe i przymusowe, a pacjenci nie mają możliwości decydowania o zarodkach.

Kobieta bez jajników może być matką

Prof. dr hab. n. med. Rafał Kurzawa, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, przypomniał, że obecnie matką genetyczną może zostać kobieta bez jajowodów lub macicy; dziecko urodzić może kobieta bez jajników; ojcem dziecka zostać może mężczyzna bez plemników w ejakulacie lub z pojedynczymi plemnikami w jądrze; rodzicami zdrowych dzieci mogą zostać pacjenci – nosiciele chorób genetycznych lub wręcz chorzy.

„Obecnie istnieją metody zabezpieczenia płodności na przyszłość z mrożeniem tkanki jajnika włącznie. Jednak w Polsce obywatele nie akceptują np. niszczenia zarodków. Kontrowersje budzi nawet utylizacja zarodków niezdolnych do życia. Ponadto jest zakaz leczenia in vitro samotnych kobiet oraz par homoseksualnych” – wylicza prof. Rafał Kurzawa.

Ekspert podkreśla też, że w Polsce mamy stu lekarzy endokrynologii rozrodczości. Dojdzie kolejnych dwudziestu i będziemy mieć więcej niż w Wielkiej Brytanii. Mamy również najlepiej wykształconych embriologów, a w planach jest uruchomienie specjalizacji z embriologii klinicznej.

„Pomimo że w Polsce nie ma oficjalnego rejestru danych, kliniki leczenia niepłodności chętnie je raportują. Dzięki temu wiemy, że w 2020 r. było 48 ośrodków zapłodnienia pozaustrojowego, w tym trzy publiczne. Zostało wykonanych 18 tys. procedur, czyli zdecydowanie za mało, wychodzi 850 na milion mieszkańców, a powinno być 1500 na milion. Z tych wykonanych procedur było 10 tys. ciąż, a urodziło się prawie 8 tys. dzieci. Dane kliniczne na temat procedury in vitro przekonują, że jej skuteczność u nas rośnie, jak w całej Europie” – zauważa prof. Rafał Kurzawa.

„230 mln zł zainwestowane w poprzedni program zaowocowało 22 tys. porodów. Z szacunków wynika, że te pieniądze zwrócą się w przyszłości w kwocie powyżej 4 mld zł, co tylko pokazuje, jak bardzo efektywna jest procedura in vitro” – dodaje ekspert.

Nie tylko on podkreśla, że wciąż medycyną rozrodu zarówno na świecie jak i w Polsce rządzi „dr Google”, gdzie dowody naukowe na skuteczność pewnych działań stanowią mniejszość. Oczywistym jest, że nie każda para, która przystępuje do procedury in vitro, będzie miała dziecko. Szkoda więc, że ludzie poddają się procedurom niskiej wartości, które wręcz przeszkadzają w zajściu w ciążę.

Ile lat ma Polka, gdy rodzi pierwsze dziecko?

Prof. dr hab. n. med. Michał Radwan podkreślił, że kobiety coraz później rodzą pierwsze dziecko . Obecnie wiek pacjentek poddających się procedurze in vitro wynosi ok. 34,5 roku, co oznacza wzrost o 7 lat, a przecież wraz z wiekiem płodność jest coraz słabsza. Kiedyś kobiety rodziły w wieku 17, 20 lat. Jeśli dziś rodzi kobieta 35-letnia, która mogłaby mieć córkę 18-letnią, oznacza to, że fizjologicznie jest babcią.

„Skuteczność in vitro zależy od wieku kobiety. Po 32. roku życia skuteczność dramatycznie spada. Każda kolejna próba oznacza mniejsze szanse na urodzenie dziecka. Ubolewam, że pacjenci zaczynają wierzyć nie w biologię, a w inne postępowania. W ten sposób tracą cenny czas i pieniądze. A czasu nie jesteśmy w stanie cofnąć” – podkreśla prof. Radwan.

Jego zdaniem, o ile nie jesteśmy w stanie poprawić płodności człowieka jako gatunku, o tyle możemy podejmować decyzje o leczeniu zgodne z wiedzą medyczną i temu m.in. służy program refundacji in vitro. Apeluje o stworzenie rejestru, będącego kontrolą skuteczności podejmowanych przez kliniki prób in vitro. Zdaniem eksperta taki rejestr byłby ewaluacją programu oraz wskazywałby obszary, w których edukacja jest konieczna.

Prof. Mirosław Wielgoś, konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii podkreśla, że faktycznie mediana wieku urodzenia pierwszego dziecka rośnie, w tej chwili wynosi 31 lat. W związku z tym procedury in vitro rozpoczynają się później. A po 35. roku życia drastycznie rośnie ryzyko wad genetycznych i rozwojowych płodu. Dlatego tak ważne jest sprawdzanie genetyczne zarodków.

„Nikt po procedurę in vitro nie sięga ot, tak sobie. Niepłodność to wcale nie jest rzadka choroba i należy ją leczyć metodą skuteczną, a taką jest in vitro. Objawem tej choroby jest brak ciąży. Ten objaw eliminujemy czasowo dzięki in vitro. Bardzo bolą mnie bzdury o dzieciach z bruzdą na czole poczętych w ten sposób. I tym bardziej cieszy mnie program refundacyjny, gdzie rzecz nie kończy się na diagnostyce. Marzyłbym, żeby weszła do niego diagnostyka przedimplementacyjna” – podkreśla prof. Wielgoś.

Zabezpieczyć płodność pacjentów onkologicznych

Prof. dr hab. n. med. Robert Jach w wystąpieniu „Wyzwania w zakresie zabezpieczania płodności u pacjentów z nowotworem” na przykładzie raka piersi wskazał, że jest to coraz częściej choroba przewlekła. I choć hormonoterapia nie ma działania gonadotoksycznego, to ze względu na wieloletni czas trwania opóźnia zajście w ciążę. Z tego powodu przed rozpoczęciem leczenia wskazane jest skorzystanie z porady na temat działań, by utrzymać płodność. Ponadto, zdaniem profesora Jacha, metodami zachowania płodności o udowodnionej skuteczności są: mrożenie komórek jajowych, zarodków lub tkanki jajnika.

„W trakcie uzupełniającej hormonoterapii wskazane jest stosowanie niehormonalnej lub barierowej antykoncepcji. Zajście w ciążę jest bezpieczne w czasie zaplanowanej przerwy w hormonoterapii” – wyjaśnia prof. Jach.

Dr Joanna Kufel-Grabowska, przewodnicząca Sekcji Płodności w Chorobie Nowotworowej Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, cieszy się, że oncofertility weszło do programu. Pacjentki onkologiczne będą mogły urodzić dzieci. Ale trzeba zabezpieczyć ich płodność. Bo nawet te zmagające się ze stadium rozziewowym raka chcą mieć dzieci. Dlatego w programie jest zapis o konieczności konsultacji onkologa i hematologa.

„Każdy chory w wieku rozrodczym powinien mieć zagwarantowane prawo do zabezpieczenia rozrodu” – podkreśla dr Kufel-Grabowska.

„Kobiety mogą zabezpieczyć gamety do 42. roku życia, mężczyźni do 45. Prawo do posiadania dziecka jest fundamentalnym prawem człowieka” – dodaje ekspertka.

„ Powiem więcej, prawo do posiadania takiej liczby dzieci, o jakiej para marzyła, jest fundamentalnym prawem. Znam pary, które z jednego cyklu owulacyjnego mają troje dzieci” – uzupełnia prof. Radwan.

Cieszymy się, ale…

Marta Górna ze stowarzyszenia Nasz Bocian podkreśla, że pacjenci bardzo cieszą się z programu refundacji in vitro.

„Przez osiem długich lat nie było wsparcia. Samorządy dużych miast dopłacały do in vitro, ale na wschodzie Polski była biała plama” wskazuje Górna.

Przypomina też, że ginekolog lub lekarz pierwszego kontaktu wystawiają skierowanie do poradni endokrynologii i leczenia niepłodności. Na NFZ możliwe są m.in.: badanie nasiennia, badania hormonalne, diagnostyka i leczenie PCOS, inseminacja domaciczna.

Górna, jako przedstawicielka pacjentów, duże nadzieje wiąże z edukacją zdrowotną, która ma wejść do szkół. Liczy, że zagadnienia płodności znajdą się w programie nauczania.

Wiele miejsca poświecono także kwestii jakości procedur. Dr Łukasz Sroka, dyrektor medyczny kliniki InviMed, wskazał na ogromne zalety wynikające z wprowadzenia – jeszcze ustawą z 2015 r. – certyfikacji ośrodków. W jego opinii jest to gwarancja, że personel będzie właściwie wyedukowany. Dr Sroka wyraził przy tym nadzieję, że wprowadzane zmiany pozwolą większości pacjentów na kontynuację leczenia w dotychczasowych klinikach z wykorzystaniem finansowania publicznego.

Zdaniem Marty Górnej dzięki wyśrubowanym zapisom w programie mamy szansę, że jakość refundowanych procedur in vitro nie będzie odbiegać od jakości w klinikach niepublicznych. A takie są, niestety, doświadczenia krajów zachodnich.

„Im wyższe wymagania, tym lepsza jakość usług. Obecnie mamy w kraju 70 ośrodków zajmujących się in vitro. Jeśli 20 z powodu niedociągnięcia do wymogów wypadnie z programu to i tak 50 ośrodków wystarczy. Przypomnę, że program oferuje wsparcie psychologiczne. Czy wszystkie ośrodki są w stanie to zapewnić? W koszyku świadczeń gwarantowanych od kilku miesięcy jest badanie nasienia mężczyzn. Dlaczego wciąż jest niedostępne dla pacjentów?” – zastanawia się Górna.

Zdaniem prof. Kurzawy kryteria powinny być wręcz jeszcze ostrzejsze niż przewiduje program, bo tylko w ten sposób można wymóc jakość i standard.

„Ustawa powstała w 2014 r. Od tamtego czasu dokonał się szalony postęp w medycynie rozrodu. Dlatego musi być elektroniczny rejestr, który stanie się narzędziem do kontroli jakości i rzetelności wykonywanych procedur in vitro” – podkreśla prof. Kurzawa.

Jego zdaniem w programie powinno znaleźć się mrożenie tkanki jajnika. Mało tego, powinno to być zagwarantowane w koszyku świadczeń. Tego samego zdania jest dr Kufel-Grabowska.

Dla Marty Górnej ważna jest odpowiedź z Ministerstwa Zdrowia, co z badaniami genetycznymi zarodków.

„Diagnostyka preimplatacyjna powinna być w programie, ale nie u każdego z automatu, tylko w pewnych określonych sytuacjach” – podkreśla prof. Wielgoś.

Źródło:
Konferencja „Dostęp do metod wspierania płodności w Polsce – wyzwania i proponowane rozwiązania” o charakterze inaugurującym Forum Tematyczne ds. Wspierania Płodności z inicjatywy Pracodawców Medycyny Prywatnej; 15.04. 2024 r; Warszawa.

Źródło informacji: PAP MediaRoom


Source link

Zdrowie

Czy design, technologia i sztuka się przenikają? HONOR dowodzi, że te światy są magicznie połączone

DOC.20240418.48243647.1.jpg


W trakcie polskiej premiery smartfonów HONOR z serii Magic 2024, która odbyła się 4 kwietnia w Muzeum Historii Polski w Warszawie, miał miejsce specjalny panel poświęcony technologii, designowi oraz sztuce. W dyskusji udział wzięły autorytety z polskich i zagranicznych uczelni – dr hab. Aleksandra Przegalińska, dr Tomek Rygalik oraz dr hab. Maryna Tomaszewska, którzy wspólnie próbowali znaleźć odpowiedź na pytanie – czy technologia przenika się z designem i sztuką?

Inspiracją do zorganizowania panelu była globalna współpraca firmy HONOR z niemieckim studiem projektowym Porsche Design. Jej efektem są dwie specjalne edycje nowych smartfonów – PORSCHE DESIGN HONOR Magic V2 RSR oraz PORSCHE DESIGN HONOR Magic6 RSR.

Dyskusja poprowadzona przez ekspertkę ds. marketingu i komunikacji, dyrektorkę w RASP i przyjaciółkę marki – Dorotę Haller, skupiła się na wykorzystaniu technologii i sztucznej inteligencji w dziedzinie designu oraz sztuki. Eksperci z uczelni opowiedzieli o swojej wizji korzystania z AI w branżach, w których się specjalizują.

„Do rozwoju AI jako projektant i profesor akademicki podchodzę z dużym entuzjazmem i ostrożnością. Nagle bardzo dużym wyzwaniem dla komisji rekrutacyjnej na Aalto University, gdzie jestem wykładowcą, jest odróżnienie portfolio, które są wytworzone przez aplikantów od tych, które powstały z udziałem AI. Z drugiej strony są też ciekawe przykłady udanej współpracy projektantów i sztucznej inteligencji, jak np. nagradzany projekt dyplomowy mojego studenta. Projektant nauczył sztuczną inteligencję koncepcji trzech obiektów – krzesła, stolika i ceramicznego naczynia, a następnie, manipulując zmiennymi, obserwował rozwój projektu, aby finalnie wybrać wersje, które sprototypował” – powiedział dr Tomek Rygalik, projektant, założyciel Studio Rygalik, profesor Aalto University w Finlandii, opisując jeden z przykładów łączenia się ze sobą świata technologii i designu.

Jak sztuczna inteligencja rozwinęła się w ostatnim czasie?

Obecnie sztuczna inteligencja potrafi tworzyć teksty, obrazy, wideo czy nawet muzykę. AI coraz częściej jest też wykorzystywana w smartfonach, czego przykładem jest chociażby interfejs IUI oparty na intencjach użytkowników, zastosowany w systemie MagicOS 8.0, czy funkcja Magicznego Portalu. Obecnie sztuczna inteligencja potrafi tworzyć teksty, obrazy, wideo czy nawet muzykę. AI coraz częściej jest też wykorzystywana w smartfonach, czego przykładem jest chociażby interfejs IUI oparty na intencjach użytkowników, zastosowany w systemie MagicOS 8.0, czy funkcja Magicznego Portalu. W panelu organizowanym przez HONOR głos zabrała również ekspertka do spraw AI, Aleksandra Przegalińska:

„Ostatnie 2 lata to była rewolucja sztucznej inteligencji generatywnej, która pozwala nam coś wytwarzać – robić zdjęcia, nagrywać wideo, pisać teksty. Jest to interesujące przede wszystkim w smartfonach, jak również innych obiektach użytkowych, ponieważ nowa, sztuczna inteligencja to portal do świata informacji. Dzisiaj promptuje się duży model językowy, który daje odpowiedź użytkownikom na zadane pytanie, ale za chwilę promptowanie stanie się kluczem otwierającym świat tworzenia aplikacji. Jest to ewidentnie nowy standard, który tworzy się na naszych oczach” – powiedziała dr hab. Aleksandra Przegalińska, profesorka Akademii Leona Kozmińskiego, specjalistka w zakresie AI.

Czy technologia może okazać się zagrożeniem dla sztuki?

Temat technologii w sztuce również został poruszony w trakcie panelu z okazji premiery nowych smartfonów HONOR. O popularyzacji nowych rozwiązań wypowiedziała się dr hab. Maryna Tomaszewska, artystka prowadząca Pracownię Tekstu Eksperymentalnego na Wydziale Sztuki Mediów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie:

„Technologia, jeśli jest użyta mądrze, służy sztuce jako medium, narzędzie lub wsparcie techniczne do tworzenia złożonych wypowiedzi artystycznych. Sztuka nie boi się innowacji i cyfrowości, bo jej celem jest otwartość na świat, obserwacja i komentowanie rzeczywistości, w tym zmian społecznych i technologicznych. Artyści eksperymentują z najnowszymi dostępnymi narzędziami, jak silniki gamingowe, wirtualna rzeczywistość czy generatywna sztuczna inteligencja. Nie znaczy to, że nie podchodzą do nich krytycznie – taka jest nasza rola” – powiedziała dr hab. Maryna Tomaszewska z Akadamii Sztuk Pięknych w Warszawie.

Panel na temat technologii, sztuki i designu odbył się w Muzeum Historii Polski w Warszawie z okazji premiery nowych urządzeń firmy HONOR – flagowego modelu HONOR Magic6 Pro oraz najcieńszego, składanego smartfona na rynku – HONOR Magic V2. Przy aktualizacji autorskiego systemu MagicOS 8.0 firma wprowadziła szereg usprawnionych funkcji związanych ze sztuczną inteligencją, takich jak Magiczny Portal, czyli pierwszy na rynku interfejs oparty na intencjach czy HONOR AI Motion Sensing Capture – algorytm będący w stanie samodzielnie wybrać najlepszy kadr w fotografii sportowej lub dynamicznej.

Relacje z panelu na temat technologii, designu i sztuki można znaleźć w poniższym wideo:

Więcej informacji na temat urządzeń marki HONOR można znaleźć na oficjalnej stronie internetowej: https://www.honor.com/pl/.

O firmie HONOR

HONOR jest czołowym, globalnym dostawcą inteligentnych urządzeń. Ambicją firmy jest to, aby marka HONOR stała się ikoną branży technologicznej, która dzięki swoim zaawansowanym produktom i usługom stworzy nowy, inteligentny świat. Skupiając się na badaniach i rozwoju, firma angażuje się w rozwój technologii umożliwiającej ludziom na całym świecie wykraczanie poza własne granice, dając swobodę do osiągania swoich celów. Oferując gamę wysokiej jakości smartfonów, tabletów, laptopów i smartwatchy na każdą kieszeń, portfolio innowacyjnych i niezawodnych produktów HONOR pozwala ludziom stać się lepszą wersją siebie.

Więcej informacji na temat marki HONOR znajduje się na stronie honor.com oraz na:

https://www.honor.com/pl/

https://www.facebook.com/honorglobal/  

https://twitter.com/Honorglobal 

https://www.instagram.com/honorglobal/ 

KONTAKT:

Maciej Piotrowski

Publicis Consultants

tel. 538 531 802

e-mail: [email protected]

Źródło informacji: HONOR

 


Source link

Zdrowie

Kolagen – białko niezbędne do prawidłowego funkcjonowania człowieka

collagen-powder-in-bowl.jpg


Kolagen to białko budulcowe, które wchodzi w skład wszystkich organizmów zwierzęcych. To związek, który można znaleźć w tkance łącznej, a także w skórze, kościach czy w chrząstkach stawowych. To substancja niezbędna do utrzymania jędrności i elastyczności skóry, która może również pozytywnie wpływać na kondycję włosów i paznokci. Kolagen to związek niezbędny też do prawidłowego funkcjonowania układu ruchu, który jest doceniany m.in. przez osoby aktywne fizycznie.

Kolagen – co to?

Kolagen to naturalny polimer, białko budulcowe, występujące w tkance łącznej, które można znaleźć w chrząstkach, kościach, ścięgnach, a także w mięśniach i zębach. To substancja syntetyzowana w fibroblastach, której podstawową jednostką strukturalną jest tropokolagen.

Kolagen to białko niepełnowartościowe, które stanowi ok. 30% wszystkich protein wchodzących w skład ludzkiego organizmu. To związek o niespecyficznej budowie, który w ustroju człowieka występuje w 28 różnych postaciach – kolagen typu I, który stanowi przeważający typ składnika, można znaleźć m.in. w skórze i kościach, z kolei kolagen typu II – głównie w chrząstkach, natomiast kolagen typu III – w naczyniach krwionośnych.
Białko kolagenowe może być wytwarzane w organizmie człowieka, jednak naturalna synteza substancji zmniejsza się wraz z wiekiem, na skutek procesów starzenia. Tym samym osoby starsze oraz wyróżniające się zwiększonym zapotrzebowaniem na związek powinny rozważyć dostarczanie składnika do ustroju również z zewnątrz – wraz z pożywieniem lub w formie suplementów diety.

Źródła kolagenu w żywności

Kolagen można znaleźć w żywności, w produktach pochodzenia zwierzęcego. Za źródła składnika uznaje się m.in. kurze łapki, skóry ryb, galaretki i żelatynę, a także wywary gotowane na kościach i chrząstkach.

Produkty zawierające kolagen rzadko goszczą jednak w zdrowej i zbilansowanej diecie, ponieważ jednocześnie mogą dostarczać do ustroju znaczne ilości cholesterolu i tłuszczu. Tym samym, choć zawierają cenne składniki, nie powinny dominować w codziennym jadłospisie.

Kolagen w suplementach diety – czy warto stosować suplementację kolagenem?

Na rynku coraz częściej można znaleźć suplementy diety zawierające kolagen (https://ostrovit.com/pl/menu/kolagen-18923.html), które stanowią skoncentrowane źródło pożądanej substancji. Największą popularnością wśród konsumentów cieszą się preparaty z kolagenem rybim, zwanym morskim, którego skład jest najbardziej zbliżony do kolagenu ludzkiego. Kolagen rybi stanowi przede wszystkim źródło kolagenu typu I i wyróżnia się świetną przyswajalnością. Dużym zainteresowaniem wyróżnia się jednak także kolagen wołowy, który dostarcza do ustroju przede wszystkim kolagen typu II. To związek pozbawiony charakterystycznego zapachu, który zawiera większe ilości hydroksyproliny niż inne formy składnika, co pozytywnie oddziałuje na stabilność termiczną substancji.

Kolagen występuje w postaci proszku, w kapsułkach, a także w tabletkach czy w formie wygodnych shotów. Na sklepowych półkach można znaleźć preparaty zawierające wyłącznie kolagen, a także kompleksowe suplementy diety, które oprócz białka młodości dostarczają do organizmu również inne, cenne substancje, takie jak np. witamina C, kwas hialuronowy, glukozamina czy chondroityna. To sprawia, że każdy konsument, niezależnie od potrzeb i preferencji, może znaleźć wśród dostępnych produktów suplement diety na miarę własnych oczekiwań.

Poszukując najlepszego preparatu z kolagenem warto jednak zapoznać się z ofertą marki OstroVit (https://ostrovit.com/) – szeroki wybór produktów wysokiej jakości zawierających pożądany składnik sprawia, że wśród preparatów proponowanych przez producenta każdy konsument znajdzie odpowiedni suplement diety.

Więcej na: https://ostrovit.com/

Źródło informacji: ostrovit.com


Source link

Kultura

Ceny w górę, ale miłość Polaków do Chorwacji nie słabnie. Znów wyjedziemy tam na wakacje

1_32.jpg


Imponujące widoki na malownicze zatoczki, przejrzysta woda, urokliwe miasteczka skrywające starożytne tajemnice, a do tego jedzenie, łączące to, co najlepsze z kuchni śródziemnomorskiej i bałkańskiej – powody, dla których Polacy polubili Chorwację można mnożyć. I jak wynika z danych serwisu Nocowanie.pl w tym roku znów tłumnie ruszymy w jej kierunku. Pomimo rosnących cen boom rezerwacyjny już się zaczął.

Jak podawała Chorwacka Wspólnota Turystyczna, w 2023 roku Chorwację odwiedziło 1,08 miliona gości z Polski, a nasi rodacy zajęli czwarte miejsce wśród najliczniej odwiedzających Chorwację, ustępując jedynie Niemcom, Słoweńcom i Austriakom. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku ten wynik może być jeszcze wyższy.

„W naszych serwisach mamy już teraz o blisko 2% chorwackich rezerwacji więcej niż zeszłym roku o tej samej porze – wyjaśnia Agnieszka Rzeszutek, ekspert Nocowanie.pl. – Kilka dni pięknej, wiosennej aury zachęciły turystów do planowania wakacji, rośnie liczba wyszukiwań w serwisie i dokonanych rezerwacji” – dodaje.

Polacy stawiają na Chorwację chociaż jest droższa niż w zeszłym roku. Średnia cena za osobę za noc kształtuje się w tej chwili na poziomie 134,14 złotych, czyli o 11% więcej niż w 2023 roku. Za cały pobyt płacimy średnio 2239 złotych, a znaczący wzrost średniej wartości rezerwacji – o ponad połowę względem poprzedniego sezonu – wynika z wydłużenia czasu pobytu. Wyjeżdżamy średnio na dwa dni dłużej niż rok temu.

„Podobnie jak na rynku krajowym, ku zadowoleniu gospodarzy, odwraca się trend skracania wyjazdów – podkreśla Agnieszka Rzeszutek. – Przyzwyczailiśmy się już najwyraźniej do wyższych cen i planujemy budżety domowe tak, żeby wystarczyło na wakacje. Chętnie też wybieramy bardziej ekonomiczne opcje”.

Zapewne dlatego listę najbardziej popularnych chorwackich miejscowości wybieranych przez użytkowników serwisu otwiera Omiš, malowniczo położony u podnóża skalnego masywu Mosor, gdzie za osobę za noc zapłacić trzeba średnio 112,25 złotych.

Nieco droższe noclegi, ale nadal poniżej średniej, oferują mała wioska portowa Starigrad Paklenica (121,17 złotych) oraz Makarska, kurort na Riwierze Makarskiej (124,72 złotych).

Pixabay

Spośród tych najbardziej popularnych wśród Polaków najdroższa jest Pula, gdzie za osobę za noc w tej chwili płacimy średnio 146,77 złotych. Wysokość ceny rekompensują dodatkowe atrakcje – to starożytne miasto, położone w zatoce i siedmiu wzgórzach jest turystycznym centrum półwyspu Istria.

„Największą swobodę pobytu i organizowania sobie czasu zapewniają apartamenty, dlatego to one stanowią aż 80% tegorocznych chorwackich rezerwacji złożonych w naszych serwisach Nocowanie.pl i Noclegi.pl, które dysponują łącznie bazą ponad 24 tysięcy obiektów noclegowych w Chorwacji” – podkreśla Rzeszutek.

A bogactwem atrakcji i zabytków kusi na przykład Split – drugie co do liczby mieszkańców miasto Chorwacji. Przyciąga tłumy między innymi pałacem rzymskiego cesarza Dioklecjana, jednym z najpiękniejszych dzieł architektury antycznej. Wybierający Dalmację mogą zdecydować się na Dubrownik, dokąd turyści z całego świata przyjeżdżają, by na żywo zobaczyć wiele miejsc z serialu „Gra o Tron”, albo Zadar, który łączy, to co starożytne z tym co, nowoczesne.

Źródło informacji: Nocowanie.pl

 


Source link

Sport

Polenergia opublikowała Raport o Zrównoważonym Rozwoju (ESG) oraz Raport Zaangażowania Społecznego. Grupa zrealizowała w zeszłym roku ponad 330 projektów

DOC.20240416.48218456.1.jpg


Polenergia opublikowała Skonsolidowany Raport o Zrównoważonym Rozwoju (ESG) oraz Raport Zaangażowania Społecznego i Działań na Rzecz Bioróżnorodności za zeszły rok. Raport ESG spełnia unijne wytyczne, które będą obowiązywały Polenergię dopiero od 2025 roku. Drugi z raportów podsumowuje wydatkowanie 1% skonsolidowanego zysku netto Polenergii na działania z zakresu zaangażowania społecznego i bioróżnorodności. W 2023 roku Grupa zrealizowała w tym obszarze ponad 330 projektów. „W parze ze znakomitymi wynikami finansowymi Grupy idzie nasza odpowiedzialność za środowisko i lokalne społeczności” – mówi Iwona Sierżęga, członkini zarządu Polenergia S.A.

Raport ESG Polenergii został opublikowany znacznie wcześniej niż wymagają tego unijne przepisy – dokument za 2023 rok jest oparty na najnowszych wytycznych do raportowania ESRS (European Sustainability Reporting Standards), które wraz z unijną z Dyrektywą CSRD (Corporate Sustainability Reporting Directive) będą obowiązywały Polenergię dopiero od 2025 roku.

„W parze ze znakomitymi wynikami finansowymi Polenergii idzie nasza odpowiedzialność za środowisko i lokalne społeczności. Przygotowanie Raportu o Zrównoważonym Rozwoju to kolejny krok w realizacji ambitnej Strategii ESG naszej Grupy, którą przyjęliśmy na początku zeszłego roku. Pomimo braku obowiązku raportowania niefinansowego, już dziś publikujemy dokumenty z obszaru ESG na najwyższym poziomie, w oparciu o najnowsze wymagania Unii Europejskiej, które będą dotyczyć Polenergii dopiero od 2025 roku. Nowe raportowanie wskaźników niefinansowych traktujemy jako szansę. Tworzenie transparentnych, porównywalnych ze sobą raportów otwiera nowe możliwości w budowie zeroemisyjnej i włączającej gospodarki. Jesteśmy przekonani, że transformacja energetyczna przeprowadzona z poszanowaniem środowiska stanie się kołem zamachowym, które przyspieszy dalszy rozwój państw należących do Unii Europejskiej, w tym także Polski” – mówi Iwona Sierżęga, członkini zarządu Polenergia S.A.

Na początku 2023 roku Polenergia przyjęła nową Strategię ESG na lata 2023-2030. Dokument odzwierciedla społecznie odpowiedzialne działania i kwestie sprawiedliwej transformacji energetycznej. Grupa znacząco poprawiła rating dotyczący obszaru zrównoważonego rozwoju prowadzony przez specjalizującą się w tym obszarze agencję ratingową Sustainalitycs. Poziom ryzyka ESG całej Grupy oceniany jest jako niski.

„Na Polenergii, jako spółce energetycznej notowanej na giełdzie, spoczywa wyjątkowa odpowiedzialność w obszarze raportowania. Opublikowane przez nas dokumenty dowodzą, że spełniamy oczekiwania rynku w tym zakresie. Właściwe zarządzanie projektami energetycznymi, przez cały okres ich budowy i eksploatacji, to fundament dla harmonijnego rozwoju biznesu. Harmonijnego, czyli uwzględniającego korzyści dla środowiska naturalnego. Mamy wieloletnie doświadczenie w tworzeniu synergii pomiędzy projektami OZE i projektami realizowanymi na rzecz odbudowy ekosystemów czy współpracy z lokalnymi społecznościami. Rok 2023 podsumowujemy publikacją szeregu dobrych praktyk i zobowiązaniem najwyższej staranności w obszarze ochrony środowiska i rozwoju bioróżnorodności” – mówi Marta Porzuczek, dyrektorka Działu Ochrony Środowiska i Zrównoważonego Rozwoju w Grupie Polenergia.

Raport ESG Polenergii został oparty o tzw. badanie podwójnej istotności i był także poddany badaniu biegłego rewidenta, otrzymując pozytywną ocenę zgodności z ESRS oraz Taksonomią – nowym prawem unijnym, które klasyfikuje działalność gospodarczą w oparciu o zrównoważony rozwój.

Do nowych obowiązków raportowania w obszarze zrównoważonego rozwoju Polenergia przygotowywała się już od 2021 roku. Grupa rozpoczęła kalkulację swojej emisji śladu węglowego GHG w tak zwanym scope 1 (emisje bezpośrednie) i scope 2 (emisje pośrednie). Od 2022 Polenergia raportuje także zgodność działalności Grupy z Taksonomią.

Skonsolidowany Raport ESG oraz Raport o Zrównoważonym Rozwoju to uzupełnienie raportu finansowego Polenergii za 2023 rok. Największa polska prywatna grupa energetyczna osiągnęła w tym czasie 547,6 mln zł skorygowanego zysku EBITDA. To wynik o 193,3 mln zł wyższy niż w roku 2022. Zysk netto wypracowany przez Polenergię w 2023 roku plasuje się na poziomie 273,6 mln zł. To o 111,6 mln zł więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Raporty do pobrania:

Źródło informacji: Polenergia

 


Source link

Zdrowie

Spółki VB Leasing i VB Leasing Automotive znaczącym płatnikiem VAT

DOC.20240416.48221053.1.jpg


Już prawie 140 mln zł podatku VAT wpłaciły do Skarbu Państwa spółki VB Leasing SA w restrukturyzacji oraz VB Leasing spółka akcyjna Automotive SKA w restrukturyzacji tylko w pierwszym kwartale 2024 roku.

To skutek uzyskania przez restrukturyzowane spółki z grupy VB Leasing zabezpieczeń powództw wniesionych przeciwko Podmiotowi Zarządzającemu Aktywami SA (PZA) – spółki, której właścicielem jest Bankowy Fundusz Gwarancyjny, a do której przeniesiono z VeloBanku SA portfel wierzytelności VBL – tych, które znajdowały się w Getin Noble Bank SA. Ich kwota wynosiła ok. 6 mld złotych.

Postanowienia o zabezpieczeniu powództw zostały wydane przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu pod koniec grudnia 2023 r. Zgodnie z tą decyzją kwota podatku VAT wpłacana przez klientów VB Leasing zaczęła wpływać do VB Leasing, a nie PZA. To umożliwiło odblokowanie sytuacji narastającej „luki podatkowej” i rozpoczęcie przez spółki VBL regulowania bieżących zobowiązań z tytułu podatku VAT od fakturowanych rat leasingowych.

„Rzecz w tym, że leasingodawcy, czyli spółki VBL, zobowiązani są do wystawiania faktur za raty leasingowe, które w wyniku wcześniej dokonanego przelewu wierzytelności w całości trafiały na rachunki bankowe cesjonariuszy, w tym PZA” – mówi Mikołaj Świtalski, członek zarządu AMS Restrukturyzacje sp. z o.o – zarządcy w postępowaniu sanacyjnym VB Leasing SA w restrukturyzacji. „Dalsze utrzymanie takiego stanu rzeczy spowodowałoby, że spółki leasingowe w krótkim terminie utraciłyby płynność finansową, a więc również zdolność do regulowania bieżących zobowiązań z tytułu podatku VAT” – dodaje.

Rozstrzygnięcie sądu jest także korzystne dla leasingobiorców, którzy przecież dokonują systematycznych odliczeń w ramach podatku VAT, między innymi na podstawie faktur wystawianych przez spółki z grupy VB Leasing, słusznie oczekując, że podatek VAT w odpowiedniej wysokości odprowadzany jest przez leasingodawcę.

Wspomniana kwota podatku VAT – dokładnie 137 386 670 zł – dotyczy zobowiązania za okres od grudnia 2023 r. do lutego 2024 r.

Utrzymanie zabezpieczeń powództw wytoczonych przez zarządców spółek restrukturyzacyjnych oznacza dalszą możliwość wskazywania przez spółki leasingowe swoich numerów rachunków bankowych jako właściwych do płatności części rat leasingowych odpowiadających podatkowi VAT. Skuteczność zabezpieczenia, która powinna stale rosnąć, decydowała będzie o możliwości pokrywania przez restrukturyzowane spółki dalszych bieżących zobowiązań z tytułu podatku VAT. Miesięczne zobowiązania spółek z tego tytułu przekraczają łącznie 44 mln zł.

Przy braku takich zabezpieczeń restrukturyzowane spółki leasingowe utraciłyby płynność finansową, w tym zdolność regulowania bieżąco powstających zobowiązań pieniężnych.

Źródło informacji: VB Leasing

 


Source link

Zdrowie

Choroba Parkinsona nie śpi – z jakimi wyzwaniami mierzą się pacjenci i ich opiekunowie?

DOC.20240415.48211499.1.jpg


Mimo że życie osób z chorobą Parkinsona wydłużyło się, a jego jakość się poprawiła, to nadal brakuje dostępu do nowoczesnych terapii, a także kompleksowej i skoordynowanej opieki. Jak wygląda ta choroba z perspektywy lekarzy, chorych i ich opiekunów? Z okazji Światowego Dnia Chorych na Chorobę Parkinsona, eksperci i przedstawiciele organizacji pacjentów opowiedzieli o najpilniejszych wyzwaniach, z którymi się mierzą.

W Polsce na chorobę Parkinsona cierpi ok. 90 tys. osób, a średnia ich wieku wynosi 58 lat. Jest to choroba neurodegeneracyjna, która dotyka zarówno pacjenta, jak i jego bliskich. Objawia się spowolnieniem ruchowym, sztywnością mięśni, niezgrabnością ruchów, zubożoną mimiką czy drżeniem rąk. W zaawansowanym stadium prowadzi do niepełnosprawności, powodując trudności w wykonywaniu codziennych czynności. Z czasem chory zaczyna wymagać coraz większej opieki.

Choroba Parkinsona oczami pacjentów i opiekunów

Z raportu „Choroba Parkinsona oczami pacjentów oraz ich opiekunów” opracowanego na podstawie badań ankietowych przeprowadzonych przez Fundację Chorób Mózgu w marcu 2024 na próbie 215 osób (135 pacjentów i 80 opiekunów) wynika, że większość osób chorych, uczestniczących w ankiecie, mieszka na stałe z opiekunem.

Największy wpływ na ocenę stanu zdrowia pacjentów ma spowolnienie ruchów i sztywność mięśni oraz problemy ze snem związane z chorobą. Zubożenie ruchowe, a nawet całkowity bezruch może występować u pacjentów w zaawansowanym stadium choroby, szczególnie rano, po nieprzespanej nocy. Rozpoczęcie dnia wymaga wówczas zaangażowania opiekuna. Bez jego pomocy pacjent nie jest w stanie sam sobie poradzić, co stanowi ogromne wyzwanie dla chorego, jak i jego bliskich.

Sprawowanie codziennej opieki nad chorym stanowi duże obciążenie dla opiekunów i negatywnie wpływa na wszystkie obszary ich życia, powodując wypalenie, zmęczenie i bezradność. Z badania wynika, że częściej na chorobę Parkinsona zapadają kobiety i to również kobiety – żony i córki – w największym stopniu sprawują rolę opiekuńczą.

„Moja żona powiedziała, gdy była aktywną osobą, że choroba Parkinsona jest kobietą: albo kobiety chorują, albo się chorymi opiekują” – zaznaczył Wojciech Machajek, wiceprezes Fundacji Chorób Mózgu podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Światowym Dniu Chorych na Chorobę Parkinsona.

Nowoczesne terapie – dostępne, ale w ograniczonym zakresie

Obecnie jest sporo możliwości i nowości terapeutycznych w chorobie Parkinsona. Sęk w tym, że dostęp do nich – z różnych powodów – jest ograniczony. Samo leczenie jest złożone i zaczyna się od podawania leków.

„Pierwszy etap to leczenie farmakologiczne i tutaj mamy szerokie portfolio leków. To nas odróżnia od innych chorób neurozwyrodnieniowych” – zaznaczył prof. Jarosław Sławek, kierownik Oddziału Neurologicznego i Udarowego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku. Wciąż jednak Świętym Graalem jest poszukiwanie terapii, która spowolni lub zatrzyma rozwój choroby. Choć, jak podkreślają eksperci, obecnie stosowane leczenie objawowe nie tylko wydłuża życie pacjenta, ale również podnosi jego jakość.

„Aktualnie dzięki terapiom objawowym pacjenci żyją od rozpoznania 20, 25, niektórzy 30 lat. Kiedyś średnio było to dziewięć lat (życia – red.), i w większości był to fotel, wózek, łóżko. Dzisiaj zarówno przeżywalność pacjentów, jak i jakość ich życia jest znacznie lepsza” – podkreślił prof. Sławek. Jednocześnie wyjaśnił, że ten umowny „miesiąc miodowy”, który trwa przeciętnie 5-6 lat, kończy się w pewnym momencie. „Pojawiają się problemy, fluktuacje, czyli wahania stanu ruchowego, leki już tak dobrze nie działają i wtedy potrzebujemy czegoś więcej – dziś oferują nam to terapie infuzyjne oraz głęboka stymulacja mózgu” – dodał.

Wahania stanu ruchowego w praktyce spowodowane są tym, że leki w okresach między dawkami przestają działać i chorzy doświadczają niekiedy gwałtownej zmiany w nasileniu objawów, tzw. zespołu przełączania, on-off. Czują się wtedy niesprawni, nie potrafią nic lub niewiele przy sobie zrobić, mogą mieć kłopoty z chodzeniem czy ubieraniem się.

Prof. Sławek podkreślił, że pacjenci w Polsce są w o tyle dobrej sytuacji, że zarówno dwie terapie infuzyjne, polegające na podawaniu leków w sposób ciągły za pomocą zewnętrznej pompy – dojelitowo lewodopy z karbidopą i podskórnie apomorfiny, jak i głęboka stymulacja mózgu (ang. deep brain stimulation – DBS), są refundowane. Nadal jednak niewielu chorych leczonych jest w ten sposób.

Terapie infuzyjne dostępne są wyłącznie w programie lekowym, co oznacza, że pacjenci leczeni są tylko w tych ośrodkach, które zawarły umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia na prowadzenie programu. W Polsce jest obecnie kilkanaście takich ośrodków, w których leczonych jest około 300 pacjentów od 2018 roku.

„Ośrodki, które dziś prowadzą terapie, z uwagi na niską wycenę programów, osiągają pewien stopień wysycenia. Nie możemy przyjąć więcej chorych, ponieważ nie mamy personelu. Powinno się to zmienić, byłoby to zachowanie propacjenckie, dałoby to większą szansę leczenia tych chorych w stadium zaawansowanym” – postuluje prof. Sławek.

Medycyna przynosi jednak kolejne nowości dla pacjentów, którzy oczekują na ich refundację.

„Mamy dwie dobre wiadomości. Konieczność zakładania PEGa w przypadku lewodopy z karbidopą została zastąpiona podaniem podskórnym. Będzie to zupełnie inna forma terapii, bo nieinwazyjna, dająca szansę wielu chorym młodszym, krócej chorującym, ale już z powikłaniami, na efektywną terapię oraz lepsze życie społeczne i zawodowe. Myślę, że wielu chorych będzie mogło pracować, stosując to rozwiązanie. Czekamy na zakończenie procesu refundacyjnego, mam nadzieję, że z pozytywnym skutkiem” – podkreślił prof. Sławek. Terapia ta jest podawana w postaci ciągłego wlewu podskórnego przez 24 godziny, utrzymując stały poziom leku we krwi, co przynosi poprawę stanu chorego.

Ekspert dodał, że druga terapia, apomorfinowa, również pozwala pacjentom na lepsze funkcjonowanie, choć u trochę młodszej grupy. Problemem jest tu wielkość pompy do podawania leku. Nowa, mniejszych rozmiarów pompa, stanowiłaby istotne udogodnienie dla chorych. Nie jest refundowana – prof. Sławek wyjaśnił, że w ramach programów lekowych refundowane są tylko substancje czynne, bez urządzeń do ich podawania.

W zakresie dostępnych metod leczenia w chorobie Parkinsona eksperci wskazywali również na potrzebę uporządkowania systemu głębokiej stymulacji mózgu, które jest dyskutowane od 9 lat. W zeszłym roku taki program został opracowany, ale nie jest wdrożony. W koszyku świadczeń gwarantowanych nadal brakuje procedury kwalifikującej pacjenta do leczenia neurochirurgicznego za pomocą DBS, a także opieki nad pacjentem po wszczepieniu stymulatora mózgu.

„Nie mamy takiej opieki stymulatorowej, jak w przypadku opieki kardiologicznej. W kardiologii mamy poradnie stymulatorowe, pomimo że stymulatory kardiologiczne są o wiele prostsze pod względem obsługi i programowania niż stymulatory neurologiczne. Dajemy zatem pacjentowi dobry samochód – mercedesa, ale nie dajemy do niego kluczyków” – podsumował ekspert.

Nową technologią, zmniejszającą drżenie samoistne w przebiegu choroby Parkinsona, jest MRg FUS (ang. focused ultrasound surgery), czyli operacja mózgu skoncentrowaną wiązką ultradźwiękową pod kontrolą rezonansu magnetycznego. Lek. Alicja Sapała-Smoczyńska, kierownik Działu Medycznego ds. Operacyjnych w Szpitalu Medicover, gdzie wykonywane są takie operacje, podkreśliła, że podczas całego zabiegu pacjent jest świadomy i współpracuje z lekarzami. Metoda jest stosowana również w niektórych publicznych placówkach, m.in. w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim w Warszawie, jednak nie jest refundowana.

Brakuje koordynowanej opieki nad pacjentami

Podczas konferencji eksperci zwracali uwagę na potrzebę wdrożenia kompleksowej i koordynowanej opieki nadpa cjentem z chorobą Parkinsona. Chorzy wymagają interdyscyplinarnego podejścia, czyli wizyt nie tylko u neurologa, ale także niejednokrotnie wsparcia psychologa, logopedy, kardiologa, urologa, rehabilitanta czy fizjoterapeuty.

„90 proc. telefonów, które otrzymujemy, to telefony z zapytaniem, gdzie i u kogo się leczyć” – zaznaczył wiceprezes Fundacji Chorób Mózgu.

W ubiegłym roku AOTMiT miał na zlecenie Ministerstwa Zdrowia opracować program kompleksowej opieki nad pacjentami z chorobą Parkinsona – wypracować ścieżkę, na którą chory trafiałby po postawieniu rozpoznania, ze wskazaniem, jak ma wyglądać jego leczenie na różnych etapach choroby. Program został opracowany i przekazany w maju 2023 roku Ministerstwu Zdrowia, ale nie ujrzał do tej pory światła dziennego.

„Pracowaliśmy 3 miesiące bardzo intensywnie, włożyliśmy dużo pracy, ale projekt poszedł do szuflady. Miał być wdrożony w formie pilotażu, żeby zobaczyć, jak to działa. To dość unikatowy model, którego chyba nie ma nigdzie na świecie, gdzie od razu pacjenta aktywizowaliśmy również poprzez fizjoterapeutyczną opiekę” – zaznaczył prof. Sławek.

Głos Ministerstwa Zdrowia

Do poruszonych przez ekspertów medycznych i pacjentów wyzwań, odniósł się obecny podczas konferencji prasowej Wojciech Konieczny, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.

„Szkoda, że programy zostały opracowane i odłożone na bok. Wpływ na to miała również dyskontynuacja prac rządowych i zmiana zakresu odpowiedzialności poszczególnych ministrów – to wszystko oddziałuje na tego rodzaju długoletnie plany. Trzeba do nich wrócić i sprawdzić, na ile są możliwe do wdrożenia” – przekazał wiceminister Konieczny.

Przedstawiciel resortu zdrowia dodał, że rozwiązania systemowe powinny być funkcjonalne i dobrze przemyślane, zanim zostaną zaimplementowane na lata. Ministerstwo musi także ocenić, ile ośrodków powinno być dostępnych dla poszczególnych metod leczenia choroby Parkinsona – dla danej populacji lub na danym obszarze.

„Moim zdaniem, możemy oczekiwać jakichś efektów w przyszłym roku. Co do finansowania metod leczenia, jeśli są one słabo finansowane, to obiecuję się przyjrzeć tej kwestii” – zadeklarował Wojciech Konieczny.

Źródło informacji: PAP MediaRoom

 


Source link

Kultura

Zdjęcia obrazujące kryzys klimatyczny mobilizują do ochrony środowiska

00_0.jpg


Fot. PAP/M. Kmieciński (1)

Jeśli się zmobilizujemy, jesteśmy w stanie zapobiegać degradacji środowiska naturalnego – podkreślali uczestnicy debaty „Jak opowiadać o kryzysie klimatycznym. Rola twórców wizualnych”, która otworzyła współorganizowaną przez PAP wystawę fotografii „Wizualizacja kryzysu klimatycznego”.

Uczestniczący w dyskusji aktywiści klimatyczni, twórcy sztuk wizualnych (w tym autorzy prezentowanych zdjęć) zgodzili się, że opowiadanie o kryzysie klimatycznym jest potrzebne, by uświadamiać społeczeństwo o zagrożeniach i motywować do działania w obronie środowiska.

Marcel Andino Velez z Greenpeace Polska przekonywał, że tylko wspólne działanie ma sens w walce z kryzysem klimatycznym. „Reakcją na degradację środowiska często jest depresja, lęki, poczucie bezradności. Ratunkiem jest wspólne działanie. Trzeba wywierać nacisk na polityków, decydentów, wielkie korporacje, które dla zysku niszczą planetę” – przekonywał Marcel Andino Velez.

Jego zdaniem wystawa fotografii „Wizualizacja kryzysu klimatycznego” pełni rolę edukacyjną, ponieważ pokazuje, że z kryzysem klimatycznym można skutecznie walczyć.

„Autorzy nie przedstawiają indywidualnych dramatów, tylko udowadniają, że jeśli podejmiemy wysiłek, możemy stawić czoła zmianom. To jest pozytywny przekaz. Oglądając wystawę, nie miałem poczucia desperacji, tylko widziałem nadzieję” – dodał Marcel Andino Velez.

Wystawa to efekt programu edukacyjnego pod kierunkiem wielokrotnie nagradzanych fotografów – Kadira van Lohuizena i Esther Horvath, w którym wzięło udział 11 artystów z: Czech, Węgier, Polski i Słowacji, tworząc „wizualne opowieści” o przyrodzie wschodniej Europy.

Anna Kućma, project manager NoorImages, współorganizatora wystawy, podkreśliła, że misją fundacji jest pomaganie fotografom – zwłaszcza tym pochodzącym z mniej zamożnych krajów, gdzie dostęp do edukacji fotograficznej jest utrudniony.

„Wspieramy też twórców w Afryce, południowo-wschodniej Azji, żeby mieli narzędzia do opowiadania o klimacie i innych ważnych sprawach społeczno-politycznych. Chcemy pokazywać, co się dzieje w lokalnych społecznościach, bliżej domu” – mówiła Anna Kućma.

Dodała, że uczestnicy warsztatów pracują z mentorami, którzy ich prowadzą i pomagają prawie na każdym etapie tworzenia projektu.

Biorący udział w debacie Tomasz Stabiński, fotograf, starał się uchwycić na zdjęciach kryzys klimatyczny „w skali mikro”.

„Zająłem się pszczołami, bo wywodzę się ze środowiska pszczelarskiego. Chciałem uniknąć klimatycznych banałów i myślenia kliszami: pożary lasów, podnoszący się poziom morza. A klimat wpływa również na to, czego tak łatwo nie da się zauważyć” – tłumaczył Tomasz Stabiński.

W jego opinii większość ludzi zaczyna dostrzegać kryzys klimatyczny dopiero wtedy, gdy na własne oczy widzi zmiany w przyrodzie, np. gdy znacznie wcześniej niż zwykle kwitną drzewa. „Wtedy zaczyna do ludzi docierać. Mówią: >>coś jest na rzeczy<<. Chciałbym wierzyć, że nasze działanie to nie będą tyko ładne zdjęcia, ale także impuls do działania” – dodał Tomasz Stabiński.

Michał Bielawski, reżyser, scenarzysta, producent, twórca m.in. filmu „Wiatr”, zajął się tematem ludzi, którzy cierpią z powodu zmian w przyrodzie. „Te osoby często potrzebują wsparcia terapeutycznego. Uznałem, że ich spotkania to coś, co warto dokumentować. Być może sami będziemy potrzebowali jakieś formy terapii” – podkreślił artysta.

Problem suszy i braku wody podjął dr Rafał Siderski, fotograf, dokumentalista, który – jak podkreślił – stara się w swoich pracach unikać straszenia i pokazywać to, co jeszcze w przyrodzie zostało. Jego zdaniem stwarzanie atmosfery zagrożenia i mówienie, że „przyjdzie potwór i nas zje” paraliżuje odbiorcę.

Debatę poprowadziła Magda Łucyan, dziennikarka i autorka programu „Rozmowy o końcu świata”, dotyczącego katastrofy klimatycznej.

Wystawę fotografii „Wizualizacja kryzysu klimatycznego” można oglądać do 2 czerwca na Skwerze Wolnego Słowa przy ul. Mysiej w Warszawie (obok siedziby Polskiej Agencji Prasowej).

Źródło informacji: PAP MediaRoom


Source link